Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

koromysło

Dwie odległe wyspy....jakie to smutne

Polecane posty

dziś po raz pierwszy dotarło do mnie po 11 latach małżeństwa, jak bardzo nie obchodzę swojego męża, jak się ze mną nie liczy, jak ma w nosie moje potrzeby, jak mu spowszedniałam. Uwierzcie, że bardzo starałam się, żby tak się nie stało, ale się stało. Problem może polegać głównie na tym, że w tygodniu nie ma go parę dni, gdyż pracuje w innym mieście i tam też nocuje. Oddalaliśmy się stopniowo, niezauważalnie. Doszło do tego, że mamy coraz mniej wspólnych spraw, żyjemy jakby każde swoim życiem, zaczynam nie lubić, jak on jest w domu, bo burzy mi to mój porządek dnia i życia. Coraz mniej obchodzą mnie jego problemy ( przyznaję), a jego coraz mniej moje. Często przebywamy każde w innym pokoju i każde robi coś innego. Osobno. Seks stał się rzadkością, śpimy w jednym łóżku, ale rónie dobrze moglibyśmy spać na innych wyspach. Myślę, że nie ma czasu na inne kobiety, ale głowy nie dam i prawdę powiedziawszy - niewiele mnie to obchodzi. Czy wszystko się już wypaliło? Czy poprostu należy być zawse razem, jeśli się już zawarło związek małżeński? Czy ktoś ma podobne problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) 🌼 na pocieszenie. Porozmawiaj z nim szczerze powiedz mu jak się czujesz, a może ma jakiś problem o którym Ty nie wiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papużko, próbowałam mu uzmysłowić nasz problem przynajmniej kilkadziesiąt razy, mówiłam o swojej samotności, o lęku o naszą przyszłość, próbowałam nakłonić go do większej emaptii. Bez skutku! Owszem, wysłuchał, pogadał i NIC się nie zmienia...Uświadomiłam sobie kiedyś, że to nie może byc tak, że druga osoba ma sprawić, że będziemy szczęśliwsi...więc ja zaczęłam się bardziej starać, zagadywałam, gotowałam to, co najbardziej lubi, próbowałam wyciągnąć gdzieś na spacer, do restauracji, do kina, nic z tego. Zawsze był zbyt zmęczony ( to prawda, że ciężko pracuje), uważa że dom jest po to, by mógł wypocząć i nabrać więcej sił. Często zabiera pracę do domu i ślęczy nad papierami w soboty i w niedziele....izoluje się. Jesteśmy dość dobrze sytuowani, więc odpadają problemy finansowe, ale co z tego? Nikt nas nie odwiedza, nigdzie nien wychodzimy, samotność, samotność, samotność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
ale to DOKLADNIE taka sama sytuacja ,tyle ze po 20 ,latach bycia ze soba.cos sie skonczylo,wypalilo miedzy nami-poprostu juz sie nie kochamy...jestesmy z soba,ale codziennie zadaje sobie pytanie;po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no więc właśnie. Po co? Ale co w zamian? Inne mieszkanie i samotne życie w pojedynkę? Czy warto? Czy można coś na to poradzić? Czy są jakieś sposoby, żeby choć POLUBIĆ takie życie, jak teraz prowadzę? A jeśli kogoś zwyczajnie nie stać na tak wielki przewrót w życiu? Czuję się jak w pułapce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niestety tak jest
Kasiora,kasiora,kasiora ! Na wszystkie problemy -kasiora ! A najbardziej cementuje związek Wspólne rozwiązywanie trudności . A ty pracujesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzn. co mam zrobić? Nie mam 25 lat....mam szukac przygód? Ale ja KOCHAM mojego męża, wciąż, chciałabym uzdrowić nasz związek, poradzić się innych - podbnie żyjących kobiet. Pozbyć się tego dotkliwego uczucia samotności....czy ja chcę zbyt wiele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pracuję w domu. Tylko i wyłącznie, Jestem \"przy mężu\". Kiedy wyszłam za mąż postanowiliśmy, że tak będzie najlepiej ( o ja głupia!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba cos sie skonczylo.duzo tu sie pisze o rozmowach,ale moim zdaniem to one nic nie daja.ciagle czytam porozmawiaj z nim,rozmowa najwazniejsza.ja w to nie wierze.u mnie rozmowy byly non stop a i tak nie sluchal.zreszta sama piszesz ze tez juz ci tak nie zalezy.nie ma wiezi ,nie ma seksu.lozko bardzo laczy bo chociaz w nim jest namietnosc a jezeli jego nie ma to gdzie ta bliskosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz takie jest już życie. Ciężko charują nasi mężowie by zapewnić warunki rodzinie, i nie ma się co dziwić, że stajecie się dla siebie obcy. U mnie też czasem jest tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
Koromyslo,jezeli kochasz swojego meza,to walcz o ten zwiazek,bo zawsze warto.zadaj sobie pyt czy i on kocha ciebie/ jezeli tak,to zrob wszystko zeby wrocila harmonia do waszego zycia,a jezeli macie dzieci tym bardziej warto zadac sobie trud i odnalezc wspolna droge.ja wiem,ze kiedys odejde,ale nie teraz-jak dziecko wyfrunie z gniazda,wtedy pomysle o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do papuzki nie wiem czy masz racje?,czy praca przeszkadza zeby okazac drugiej osobie uczucie.nikt nie jest tak zmeczony zeby nie przytulic ukochanej osoby i powiedziec jakies magiczne slowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszecie jak jakies meczennice.oczywiscie ze zwiazek trzeba ratowac ,ale ja nie wierze ze jej maz nie widzi tego jak jest ,przeciez ten stan iles juz trwa i napewno autorka tego topiku dala mu juz jakos odczuc ze nie jest dobrze i rozmowa tez napewno jakas byla.to jezeli jest w ich zwiazku zimno to on tego nie czuje?nie ma potrzeb?czasami potrzebny jest mocny kop. taka mloda dziewczyna i miec takie dylematy.przeciez to jest najfajniejszy wiek na radosc z zycia i udany seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niestety tak jest
Niestety ! Przestałaś być dla niego równorzednym partnerem -stałaś się POMOCĄ DOMOWĄ ! Sam rozwiązuje SWOJE problemy,a ty nie masz w tym udziału ! Może spróbujcie wyjechać na miesiąc ,lub dwa i zmienić swoje zależnosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
Patrycja-tu nie chodzi o meczenstwo w zwiazku,bo nie chodzi o to,by sie z soba meczyc,ale razem zyc-z pewnoscia maz autorki,widzi ze w ich zwiazku wieje chlodem,dlatego uwazam,ze jezeli sie kochaja,jest jeszcze miedzy nimi uczucie,(w kazdym razie ona,jak napisala,kocha) to warto walczyc o ukochanego,ale on tez musi tego chciec,w kazdym innym przypadku pozostajA-'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
'dwie odlegle wyspy'-dopisuje,bo mi ucieklo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak masz racje.mnie chodzilo o to ze jestesmy meczennicami ze prawie w wiekszosci to my musimy stawac na glowie zeby cos uratowac .ja z mojego doswiadczenia wiem ze potrzebny jest mocny kop w dupsko,jezeli u nich jest zimno w zwiazku to on nie zacznie czegos naprawiac.ja jestem za wiekszym egoizmem u kobiet ,a nie dobrym sercem i cieplem.sercem jeszcze nigdy nic nie wywalczylam jesli juz to same kopy,a egoizmem wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przez wiekszosc mojego zycia bylam ciepla,dbajaca bo chcialam byc ugodowa i wyrozumiala.bo kochalam.i ani razu mi sie to nie oplacilo. to jest moje oczywiscie odczucie.a powiem wam jeszcze jedno,ze madrzeje sie bardzo po kilku zwiazkach (kazdy facet jest inny i kazdy cie czegos nauczy)a potem wyciaga sie wnioski. juz sie nie madruje i spadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
Patrycja,zgadzam sie z toba🌼 w 100%, najgorsze co moze zrobic kobieta,to zrobic z siebie meczennice,wiem,bo to tez przerabialam,ale w pore zrozumialam,ze to tak naprawde pogarsza jeszcze sprawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1,5 roku walczylam o moj zwiazek z mezem ,a on w tym czasie dobrze sie bawil,a nie bylo u mnie zadnych ale to zadnych sygnalow na to ze jest ktos trzeci.moze z seksem nie bylo dobrze,ale wlasnie tez tlumaczylam ze pracuje na dom i mialam na to jeszcze wiele wyjasnien.i napewno bardzo siebie oklamywalam. dzisiaj wiem napewno ze kobieta musi byc bardzo nie zalezna.nie chodzi mi o zarabianie duzych pieniedzy ,ale o swoj grosz zeby nie musiala sie bac ze jak zostanie sama to nie ma nawet za co bulki prosic.takze dziewczyny uczcie sie zrobcie wszystko zeby miec jakas prace,nawet taka zeby miec swoje chociaz 400...zl.mnie nie najgorzej sie powodzi a moja corka w wakacje i ferie dorabia,a w piatki sprzata firme za jedno sprzatanie ma 80 zl i bardzo sie cieszy ze ma swoje pieniadze.dlatego nie zaleznosc jest bardzo potrzebna ,bo chociaz nawet jak ma sie zly dzien to stac nas na maly6 zabieg u fryzjera i kosmetyczki i juz czujemy sie lepsze ladniejsze i nie takie stlamszone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do u mnie jest dokladnie i jakie wyciagnelas wnioski? napewno takie ze jak zaczelas walczyc to pokazalas mu jak bardzo ci na nim zalezy,a facet to taki typ ktory zaraz obrasta w piorka i np.mojemu wogole popi...lo sie w glowie:).dzisiaj jestem w zwiazku w ktorym pokazuje na zewnatrz ze wiele rzeczy zlewam(a jest inaczej kocham bardzo) i jest lepiej .wiem ze napiszecie to o co w tym wszystkim chodzi po co ta gra .? ano trzeba grac .chyba ze sie trafia te dwie polowki ,ale one zdarzaja sie zadko albo i wogole/.dlatego mile kolezanki badzcie aktorkami.zycie to teatr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
to swieta prawda,mam takie same przemyslenia,ale do tego dochodzi sie latami,uczy nas tego zycie,i chociaz to boli,nieraz dostalo sie tego kopa,ale czegos sie czlowiek w zyciu nauczyl...och,jak byloby pieknie gdybym to wiedziala 20 lat wczesniej...ale mlode dziewczyny niech czytaja sie ucza,moze im,zrozumienie pewnych prawd,nie zajmie polowy zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zajmie im polowe zycia bo one sobie mowia -u mnie tak nie bedzie ,u mnie bedzie inaczej.nie na darmo sie mowi ze po 30 kobieta wie czego chce :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest dokladnie
to prawda,ale ty Patrycjo,jestes madra kobieta,zycze ci powodzenia,teraz zmykam juz.powiem Ci,ze tez mi twoje wypowiedzi,otwarly na cos oczy,mimo,ze jak sadze,jestem starsza od Ciebie.,ale to nie ma znaczenia,liczy sie co mamy w sercu i w glowie.jeszcze raz zycze ci powodzenia.pa🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×