Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ola_25

Emetofobia-czy ktos z was ma?

Polecane posty

POPROSTU JESTEM...........pieknie to ujelas.Mam to samo,wciaz wychodze z autobusu bo jest mi niedobrze.Nie pije alkoholu,unikam imprez i nie kaze pic chlopakowi alkoholu bo boje sie ze bedzie rzygal.Wciaz sprawdzam daty na produktach a gdy panuje gryba zoladkowa panikuje.Mam przy sobie tabletki Torecan tak na wszelki wypadek.Nie zjem nawet pomodora ze skorka bo boje sie,ze moze mi zaszkodzic.Latem wychodze za maz i moj chlopak bardzo chce dziecko ale ja nie dam rady.To jest silniejsze odemnie.To mnie zabija!Tak kocham dzieci i marze o coreczce .gdybym mogla sobie pomoc.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i cóż - pozostaje mi tylko przyłączyć się. wiecie, mój koszmar polega(ł) na tym, że moja mama jest bulimiczką. odkąd pamiętam, od najmłodszych lat towarzyszył mi najohydniejszy odgłos z możliwych, czyli jej głośne rzyganie. przez to praktycznie aż do teraz (a minęło już wiele lat) mam bardzo płytki sen w nocy, KAŻDY odgłos mnie budzi, i ta panika - czy ona znowu wymiotuje? jak to słyszałam to zatykałam uszy, starałam się mieć słuchawki pod ręką, cokolwiek. ale sama myśl o wymiotowaniu doprowadzała mnie do tego, że robiło mi się niedobrze, i nie wiedziałam już czy rzeczywiście będę wymiotować, czy to tylko się dzieje w mojej głowie. i chyba nie muszę Wam mówić, jak to się odbiło na moich relacjach z mamą - czułam największe z możliwych obrzydzenie, nie chciałam z nią rozmawiać, dotykać jej, wchodzić do łazienki w której to robiła, przez to ciągle się z nią kłóciłam. Ogólnie świadomość, że ktoś mógłby się porzygać przy mnie, czy gdzieś koło mnie wzbudza we mnie taką agresję dosłownie, że się gotuję. Inni jak widzą moją reakcję na wiadomość, że np. ktoś ze znajomych zwymiotował, mówią mi że jestem nienormalna. No i właściwie jestem, ale ja już nie wierzę chyba, że mi cokolwiek pomoże. I podobnie jak niektórzy z Was nauczyłam się kontrolować swój odruch wymiotny (wymiotowałam w życiu może 4 razy, a trochę lat już mam), jak czuję się gorzej, to dosłownie modlę się, żeby tylko nie rzygać. Dla mnie w wymiotowaniu najobrzydliwsze są dwie rzeczy: jego odgłos i skurcze żołądka. Oczywiście nie piję dużo, ani nie chodzę na żadne duże imprezy, z wiadomych powodów. I również sama mam zaburzenia odżywiania co odziedziczyłam po mamusi, z tym, że ja mam anoreksję (teraz już, mam nadzieję, zaleczoną), bardzo zniszczony żołądek i nerwy. Wiem, że pewnie nikt nie przeczytał tego do końca, ale nie musiałam komuś to opowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana,przeczytam do konca wszystko.Ja tez zatykam uszy jak ktos rzyga,a nie daj boze jak moj narzeczony napije sie troche potrafie cala nos nie spac nadsluchujac czy nie rzyga.Tak tez potrafie zapanowac nad moimi wymiotami.....cuda robie i caly czas mam przy sobie torecan[lek przeciwwymiotny]Sprawdzanie dat na zywnosci i obieranie nawet skorki z owocow [zeby tylko nie zaszkodzily]to u mnie norma.To jest okropne......pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość L'ola
Ja się boję wymiotowania w miejscach publicznych, ale jestem, że tak powiem z moją fobią już oswojona. Od roku chodzę na terapię i wiem, że przyczyną jest mój syndrom DDA. Emetofobia jest objawem. Moja lekarka rodzinna przepisała mi lek robiony w aptece, który zapobiega wymiotom i uspokaja w sytuacjach doraźnych. To jest skład: Luminali n 0.3 (zero trzy) Kali bromati 5.0 T-ra adonis vernalis T-ra convallariae maialis T-ra valerianae an 10.0 Neospasmini 50.0 Aqua dest. ad 200.0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA26
WITAM MAM TO SAMO CO WY , OD PEWNEO CZASU NAWET NIE MGOE JEŚĆ BO NA SAMĄ MYŚŁ O JEDZENIU BOJE SIĘ ŻE BĘDZIE MI NIEDOBRZE, I SIĘ GŁODZĘ ALE CHYBA TO INO POGARSZA SPRAWĘ, NIE WYMIOTOWAŁAM JUŻ 15 LAT , I BOJE SIĘ TEGO JAK OGNIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melefretete
Witam Od 2 dni studiuję cały ten wątek i jestem co raz bardziej przerażona. Jestem mamą pięciolatki która najprawdopodobniej zaczyna "swoją przygodę" z emetofobią . Od 2 tygodni Młoda wpada w histerię i panikuje mówiąc że znowu ma to uczucie jakby chciała wymiotować. Cała sprawa zaczęła się od jakiegoś wirusa ( najprawdopodobniej) wymiotowała wtedy tylko raz ale bardzo gęstą treścią co na pewno jej nie pomogło :/ I poza tym jednym razem , nie wymiotowała juz później. Nie miała również biegunki tylko krótki stan podgorączkowy. Następnie kiedy wyszła już z okresu choroby ( czyli przestał ją męczyć ból brzucha) zaczeła sę budzić w nocy z krzykiem w stanie na prawdę histerycznym. Potem zaczęła również mieć takie uczucie w ciągu dnia. Teraz powtarza się to baardzo często kiedy tylko nie jest czymś bardzo zajęta. Zaczyna się bać wychodzić z domu , jak również zaczyna się powoli bać jeść :( Kiedy czytałam Wasze historie krew się we mnie mroziła bo jako matka nie jestem w sobie wyobrazić żeby moje dziecko musiało tak cierpieć przez całe życie. Nie mam pojęcia co mogło u niej to spowodować. Nie wiem czy to tylko strach przed bólem ii nieprzyjemnym uczuciem w trakcie wymiotów czy również jakieś psychiczne podłoże ( ostatnio było sporo zmian w jej i naszym życiu). Uwag zawsze poświęcałam jej dużo tym bardziej że od 3 miesięcy nie chodzi do przedszkola i całe dnie spędzamy razem. Jelsi chodzi o mnie to ja dość często wymiotowałam bo mam dośc wrażliwy żołądek i wieczorne obżarstwo zwykle właśnie tym się kończyło ale po pierwsze ona nigdy nie była świadkiem a po drugie nigdy nie robiłam z tego wielkiej sprawy. Natomiast jeśli chodzi o wszelkie jelitówki, wirusy czy "grypy żołądkowe" to sprawa się ma inaczej. Zwykle można było wyczuć we mnie panikę kiedy jedno z dzieci zaczynał boleć brzuch lub wymiotowało. Wtedy od razu w miarę możliwości wysyłałam drugie do dziadków żeby się nie zaraziło. Sama też okazywałam swój strach bo wiem że kiedy jestem zarażona nie jestem w stanie zajmować się chorymi dziećmi i to mnie przeraża. Przy tej jej ostatniej infekcji podeszłam do tego wyjątkowo spokojnie i leżałam z nią w łóżku , przytulałam i tylko miskę miałam ciągle pod ręką.... czy to możliwe że to ja wpędziłam ją w tą chorobę? Czy ta fobia jest wynikiem moich zachowań? Czy to ja w niej to rozbudziłam? Rozumiem że leczenie pewnie będzie konieczne. Ale czy najpiew iśc do psychologa czy do psychiatry? Zgłoś post

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA :(
witaj myślę ze twoja mała ma poprostu uraz po przebytej chorobie, dzieci w tym wieku często tak mają , znam to z autopsji. wydaje mi się ze to minie gdy mała o wszystkim zapomni, możesz zasięgnąć porady psychologa ale chyba narazie nie jest to konieczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miseryheavy
witam, też niestety mam emetke;/ mam pytanie?? boicie sie podróżować?? ja niestety tak, boje sie wymiotowania po drodze, kiedyś jakoś droge pokonywałam tylko mnie mdliło, a teraz na samą myśl o podrózy mi nie dobrze;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonim6409
Boje sie WYMIOTOWAC! Witam jak czytam na portalach to sie ciesze ze nie jestem sama z ta choroba... nie wiem jak sobie z nia poradzic boje sie ze zwymiotuje w miejsu publicznym. Bardzo malo jem a to sie ciagnie od 2 lat. Nie ruszam sie nawet na krok jak wychodze na miasto od woreczka bo zawsze mam to "smieszna" swiadomosc ze bede mogla zwymiotowac do niego a nie komus pod nogi. Na poczatku myslalam ze to choroba lokomocyjna ale nie... doszlam dom wniosku ze jak wypilam piwo to sie rozluznialam i wtedy moglam wyjsc na miasto i do znajomych, czulam sie bardziej rozluzniona i mniej o tym myslalam. Teraz sie boje ze bez alkoholu nigdzie nie bede mogla wyjsc bez tez panicznej swiadomosci ze moge zwymiotowac. W nocy robie wszystko aby tylko nie myslec o tym a jak juz mi jest bardzo niedobrze to dostaje drgawek ale mimo wszystko staram sie powstrzymac to uczucie. To moze dziwne ale tez mam wstret do ludzi ktozy wymiotuja jak zobacze, poczuje, i slysze to bardzo sie boje ze mnie tez moze to spotkac! a jak juz widze jak ktos wymiotuje to mam wizje tej sytuacji przez conajmniej tydzien... ratujcie juz mam tego dosc :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazdkadg
Witam ja się chciałam zapytać w jaki sposób i u kogo wygląda leczenie tejże fobii. Ja sama na nią cierpię, ale nie boję się sama wymiotować - bo mam nad sobą kontrolę, a boję się panicznie kiedy ktoś wymiotuje. Mój chłopak o tym wie... Niestety raz już właśnie była taka sytuacja że było mu niedobrze a ja się panicznie wystraszyłam, cała drżałam i samą mnie zaczął boleć brzuch... Od tamtego stresu wogóle zaczęły się moje problemy z żołądkiem, ale to inna bajka :( bardzo mi źle z tym żyć. Mam to odkąd pamiętam i nie umiem sobie z tym radzić :( Boję się już gdy ktoś powie że go boli brzuch, albo że mu niedobrze, a co dopiero jak to się dzieje :( jestem naprawdę załamana. Boję się mieć dziecka, nie chciałabym być taką złą matką, a widząc to po sobie pewnie bym po prostu uciekła w razie potrzeby. Jak sobie z tym wszystkim radzić, bo mnie to już przerasta :(... POZDRAWIAM, Marlena 18 lat... Jeśli ktoś wie jak sobie z tym radzić bądź ma podobny problem niech tu odpisze, a potem wymieni się ze mną mailem bądź gg. Proszę bo już tego nie wytrzymuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_25
Ja mam głównie obsesję na punkcie wymiotowania przez kogoś tzn boję się, że ktoś będzie przy mnie wymiotował np na imprezie. Sama też się tego boję i brzydzę, ale zdarzyło mi się to zaledwie kilka razy w życiu- nie mam choroby lokomocyjnej i ogólnie mam dość odporny żołądek, więc nie mam takich obaw, że nagle mogę publicznie zwymiotować. Natomiast nie wiem jak z tą chorobą mieć dzieci- przecież one ciągle wymiotują;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez rzygania
mam emetofobię. ostatni raz rzygałam 10.08.2000 roku, czyli ponad 11 lat temu. Nie pije alkoholu z obawy przed wymiotowniem, unikam "publicznego" jedzenia z obawy przed wymiotowaniem, nie łączę dziwnych potraw z obawy przed wymiotowaniem, nie jeżdżę komunikacją miejską z obawy przed zarażeniem sie grypą żołądkowa i obawy przed wymiotowaniem, boję się zajść w ciążę z obawy przed wymiotowaniem, boję się ludzi wymiotujących, boję sie widoku wymiocin, boję się zapachu wymiocin, kiedy robię imprezę w domu moi goście wiedzą, że u mnie się nie rzyga. Potrafię stanem umysłu wywołać nudności, dreszcze, paniczny strach. Tylko mój mąż może mi pomóc - jestem wtedy okropna bo raz chcę żeby mnie przykrywał bo jest mi zimno, za chwilę każę mu otwierać okno bo jestem spocona, robi mi herbatę miętową, jedzie po tabletki np. boldo vera, masuj brzuch, co tam tylko mu powiem, a za chwilę każę mu nie ruszać się bo jest mi jeszcze gorzej i jeszcze bardziej mnie denerwuje i boję się. MASAKRA! Bliskość osoby wymiotującej wywołuje u mnie paniczny strach, zachowuję sie jak idiotka, zatykam uszy, żeby nie słyszeć odgłosu, zatykam nos, żeby nie czuć, przeważnie gwałtownie uciekam. Wiem, że nie jestem w stanie pomóc nikomu, kto wymiotuje, nawet najbliższym. Wiem, że jeśli zwymiotuję to będę potrzebowała pomocy lekarskiej: dostanę temperatury, będę płakać, dreszcze.... Jak leczyć emetofobię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaxaa
widze ze nie jestem sama z tym problemem;( ja od kad pamietam boje sie wymiotowac i jak ktos w moim poblizu wymiotuje;/ potrafie uciec, schowac sie, trzese sie a gdzy jest to w domu potrafie nie wejsc do lazienki przez caly dzien;/ powoli mam tego dosc ale nie potrafie tego zwalczyc;/ chcialabym miec dzieci ale nie wiem czy dam sobie rade:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pebe22222
ja mam przede wszystkim takie objawy, że jak wsiadam np do pociągu czy jak siedzę na zajęciach to od razu zaczyna mi serce bić mocniej i szybciej, zaczynam się denerwować, często mi się odbija (ale tak po cichu :P ) a to dlatego, że z zajęć, które trwają 1,5h czy wykładów nie można wyjść bez zauważenia w każdej chwili, i to bardzo utrudnia mi życie, przez to paskudztwo, które rządzi moim mózgiem oblałam na pierwszym roku studiów (ale nie żałuję:P ) teraz jestem na innym kierunku i jest dobrze. Lubię się uczyć itd itd... Po prostu unikam pomieszczeń, z których nie można wyjść,,, wtedy się ,,to" włącza :P pozdrawiam! PS. teraz jest trochę lepiej, wzięłam się w garść , przysłowiowo "kopnęłam się w du**e" i powiedziałam sobie "nie ma mowy, ja nie bede życia tracić przez jakieś moje urojenie" - poskutkowało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabullusia
Borykam się już z tym problemem od kilku lat.Mam problem tylko z wymiotami innych ludzi, bo mi się naszczęście rzadko zdarza. Zaczeło się od 1 koloni w mojej życiu i własnie jak wracałam z niej więkrzość dzieci wymiotowała. Chodząc do podstawówki nie przejmowałam sie tak no chyba, że juz ktoś wymiotował to odrazu lament, panika. w 5 klasie się to nasiliło, modliłam się przed wejśćiem do szkoły z obawy, że ktoś zwymiotuje. Jak wchodziłam do klasy pierwsze co robiłam to patrzyłam czy wszyscy się dobrze czują, jak nie to udawałam, że się żle czułam by mnie rodzice zabrali ze szkoły. Zmniejszyło to już się w gimnazjum bo myślałam, że jak ludzie są starsi to nie wymiotują tak czesto jak młodsi. sprawdziło się ale i tak nie jeżdże na wakacje nigdzie (kolonie) bo boje się ze ktoś bd wymiotował jest to bardzo ucążliwe. bo wyjazd do hiszpani autokarem jest dosyc drogi a samolotem jeszcze droższy bo jednak w samolocie jest mniej przypadków i szybciej sie leci, niz 24 h autokarem z ludźmi którzy maja choroby jest to bardzo okropne nie wiem jak sie z tego wyleczyc , próbuje sobie to jakoś wytłumaczyć ale nie wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ghoust
U mnie kolega w klasie zwymiotował kilka miesięcy temu jak byłem w gimnazjum. Od grudnia 2010 r. do dzisiaj ani razu nie wymiotowałem, choć czasami mam ogromny lęk przed tym. Nieraz widziałem ludzi, którzy wymiotują - i to krwią. Widziałem i do tej pory mnie to nie brzydziło. Teraz właśnie przed chwilą jadłem orzechy i przedobrzyłem sprawę , zjadłem dużo. Teraz boje się, że zwymiotuję. Poszedłem z tym do lekarza - on przepisał mi jakieś leki , szczerze mówiąc to nie wiedział w czym ma mi pomóc. Teraz jak wychodzę gdziekolwiek (do sklepu, do szkoły) mam ogromny lęk, a leki które ja dostałem g***o pomagają. Każdej nocy, gdy idę spać, kładę sobie miskę, w razie zwymiotowania. Rodzice odsuwają mi ten "pomysł" bo i tak ich zdaniem nie zwymiotuję. Jeżeli ktoś ma jakąś radę, jak zwalczyć te natręctwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boje sie:(
Witam was wszystkich . Mam 14 lat i bardzo boje sie wymiotowac nie radze sobie z tym moi rodzice mowia ze jest to cos normalnego ale jakos mnie to nie uspokaja mi zaczeło sie to kilka lat temu na wakacjach zatrułam sie (oliwkami) wymiotowałam cały dzien i noc;/ wystraszyłam sie tego bardzo a gdy po tym czasie przychodzi mi do zwracania to po prostu drżę cała az moja mama sie dziwi jak tak mozna sie tego bac:( prosze pomóżcie mi wiem ze napewno to jest mniejszy problem itd bo jestem jeszcze dzieckiem ale moja panika a kazdym rokiem sie pograsza bardzo bym chciała aby to mi przeszło jest to bardzo męczące pozdrawiam wszystkich .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że temat jest dość stary, ale chciałam tu cos napisać. Więc ja tez mam emetofobię. Kiedyś miałam wielką, teraz mi się, że tak to ujmę, "zmniejszyła". Chciałam przede wszystkim powiedzieć, jak ja sobie z nią radzę. Odkąd pamiętam (tzn. 4 klasa podstawówki, teraz 2 gimnazjum) mam to zaburzenie. Żyłam z nim normalnie, przyzwyczaiłam się po prostu, wszystko było dla mnie normalne. To, że nie chciałam wymiotować, że omijałam osoby, które mogłyby zwymiotować itp. Zawsze, kiedy szłam z rodzicami na jaką imprezę i wiedziałam, że kroi się "ostre chlanie", pytałam się taty, czy nie będzie pić, mówiłam mu żeby nie pił i karciłam jak pił za dużo. Mój tata jak się upije to strasznie wymiotuje, wtedy zamykałam się w pokoju, kładłam się na łóżku i dosłownie modliłam się, żeby przestał wymiotować, żeby nie wymiotował na następny dzień. Pamiętam, że wszystko zaczęło się w 4 klasie, kiedy strasznie się stresowałam szkołą (do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego), wtedy ciągle chodziłam do higienistki, płakałam z niewiadomego powodu. Z czasem bałam się że zwymiotuję i to napędzało mój stres. Po wakacjach stres zniknął, ale moja fobia nie... ***************************** To była cząstka mojej historii, ale teraz chyba najważniejsze, czyli to jak ZWALCZAM tą głupią ułomność. Nauczyłam się czegoś takiego, że w szkole w ogóle nie myślę, że zwymiotuję. No ok. czasem myślę, ale wtedy oszukuję swój mózg: "dobra wezmę gumę miętową, to mi pomoże", "pójdę do higienistki", "to na pewno z głodu"! Nie mam z tym problemu, do czasu, aż ktoś mi nie powie, że jest mu niedobrze, wtedy dopytuję go, jak się czuje, gdzie go boli albo mówię nauczycielowi, że on naprawdę się źle czuje i żeby lepiej poszedł do higienistki (głupie zboczenie), w ten sposób się uspokajam. Bardzo dużo o tym myślę i patrzę na to ze strony człowieka "normalnego". Pomaga. Ostatnio o swojej fobii, po ciężkiej kłótni powiedziałam jej coś w stylu "a może ja mam jakiś problem"? To był jakiś wypad rodzinny, wtedy mama wzięła mnie na stronę i po wielkim płaczu (moim i jej) powiedziałam jej o tym. Ona mnie zrozumiała, zadawała tylko pytania "jak"? "kiedy"? "boisz się zapachu, czy czego"? Nie potrafiłam jej na to odpowiedzieć. Ona powiedziała, że też miała takie różne swoje fobie i wie jak to jest. Moja mama jest pielęgniarką i pytam się jej często o to czy jak to z tym zmieszam, to czy nie zwymiotuję i ona mi tłumaczy, że przecież we wszystkich tych programach kulinarnych łączą dużo rzeczy, jak np. czekolada z i NIC im się nie dzieje, mówiła mi też, że nie tak łatwo jest zwymiotować, no chyba że ktoś ma naprawdę słaby żołądek. Tłumaczyła, że wymiotowanie, to nie jest nic strasznego, tylko żołądek wyrzuca to, co mu zaszkodziło. I że to jest zdrowo "tak raz a porządnie się zrzygać". Tłumaczyła mi też, że nie zwymiotuję w miejscu publicznym, a nawet jeśli to jak będzie mi nie dobrze to pójdę do łazienki, zwymiotuję i koniec. Teraz, jak myślę o tym, że "zaraz zwymiotuję", to staram się myśleć o czymś innym, co nie jest łatwe albo po prostu rozkładam sobie wszystko na czynniki pierwsze, czyli "co zjadłam, mój żołądek jest na pewno zagazowany, mam kolkę, zaraz mi przejdzie, możliwe, że jestem głodna" - po czym dochodzę do wniosku jaką idiotką jestem. Przecież ludzie na prawdę mają o wiele gorsze problemy niż ja, a mi się wydaje, że mój to najgorszy na świecie. WEŹ SIĘ W GARŚĆ I NIE DAJ SIĘ , NIE POZWÓL, ŻEBY TO, za przeproszeniem, GÓ*NO ZAPANOWAŁO TWOIM ŻYCIEM. Ja mam jeszcze takie małe zboczenie, można powiedzieć, że uzależnienie, jakby placebo, mianowicie krople żołądkowe. Chociaż nie nazwałabym tego strasznym uzależnieniem. Po prostu jak gdzieś idę to biorę sobie parę kropel i czuję się lepiej. Mam też tak, że jak boli mnie brzuch to nie chcę nigdzie iść, boję się, że zwymiotuję, ale ostatnio jak mnie bolał brzuch (oczywiście była to mała kolka i zaraz potem mi przeszło) to powiedziałam sobie OGARNIJ SIĘ, IDŹ I SIĘ PRZEŁAM ! I wiecie co... Pomogło. Potem byłam z siebie na prawdę dumna. Właśnie małymi kroczkami możecie zdziałać cuda. Jak na przykład nosicie reklamówkę przy sobie, bo boicie się zwymiotować przy kimś, zostawcie ją w domu. Prawdopodobnie nie będzie wam potrzebna. Nie bójcie się. Nie da się tak łatwo zwymiotować. Będzie ok. musicie po prostu uświadomić sobie, że to jest pi.e.r.d.o.ł.a, która nie może zawładnąć waszym życiem. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*po ciężkiej kłótni z mamą ;) tam mi uciekło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*czekolada z wołowiną, przepraszam, dopiero teraz widzę błędy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym problemem walcze od lat . Aktualnie mam 15 lat . Boje sie wymiotowac ( ostatnio w sierpniu , gdy sie zatrułam ) płakałam , boje sie kiedy ktoś to robi , unikam takich osob ( nawet jesli to rodzina ) , codziennie męczą mnie mdłości i ta cholerna myśl ze zwymiotuje..psychiatra wie o tym ale nic z tym nie robi , poprostu przyjal do wiadomości , jeszcze nie dawno bralam leki od depresji i przez pierwsze 2 tygodnie myslalam ze umre.. nie umiem sobie z tym poradzic . pomożecie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa1982
Witam wszystkich. Na ten problem cierpię odkąd skończyłam 6 lat. Wtedy się zatrułam i od tamtej pory nie wymiotowałam. Miałam nie raz jelitówkę i nawet zatrucie jadem kiełbasianym i dałam radę postrzymać się przed wymiotowaniem. Zawsze unikałam imprez. Bałam się mieć dzieci. I wiecie co? Zdecydowałam się. Instynkt macierzyński był silniejszy. Mam dwoje dzieci. Ciąże były z mdłościami ale nic więcej. I teraz już wiem jak się z tego leczyć. Choć drżenie rąk, uczucie zimna i strachu jest jeszcze, to z każdym kolejnym razem jest coraz słabsze. Mój syn (starszy - 7 lat) zachorował na jelitówkę jak miał 2,5 roku, wymioty, biegunka. Chciałam uciekać z domu, nie patrzeć, nie wąchać, ale byłam z nim sama. Posprzątałam, przytuliłam go, a on rzygał przez cały dzień i noc (już w szpitalu). Jakoś przeżyłam. Urodziła córkę (3 lata). Też nie raz mieli jelitówkę. Moja troska o nie i miłość pozwala w takich sytuacjach zmierzać się ze strachem i on powoli, bardzo powoli mija. Pozdrawiam i walczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc Ja rowniez cierpie na ta przypadlosc . Chcialam sie napytac poprzedniczki w jaki sposob zatrula sie jadem kielbasianym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak mam, I oczywiście na początku nie wiedziałam że takie coś istnieje (jak wiekszość). Mam 15 lat a emetofobie moźe mam od ośmu lat. Zawsze byłam niejadkiem....Rzadko wymiotowałam... ale czesto miałam biegunki, mdłości i bóle brzucha. Najgorzej jest wakacje jak nie ma stresu to o tym mysle. Byłam nad morzem z rodzicami wmówiłam sobie ze zmiana klimatu może powodowac wymioty, woda morska czy od słońca. To nie koniec dostałam wtedy może 3 okresu nie jadłam prawie nic przez 2 dni. Cały czas miałam mdłości i biegłam do kibla że będę rzygac. To było straszne..... Potem miałam jechać na obóz. Dostałam takich mdłości że nwm już tydzień przed. Pojechałam bo już moi rodzice zapłacili. I co było super!!!! Jadłam wszystko po prostu wszystko !!!! chipsy, popcorn, nachosy, zupki chinskie. I co ??? Ani razu nie miałam mdłosci ani bóolu brzucha haha. Po prostu sie wyluzowałam. Dobrze jeszcze napiszę że ostatni raz rzygałam w 4 klasie podczas anginy ropnej. Nic nie jadłam wiec tylko cherbata poleciała.... Mam różne stany czasami nc mi sie nie dzieje i zapominam o tej fobii. PS moja 8 letnia siostra chyba też ma tę fobię. Cały czas lata do kibla że bedzie rzygać tak od tygodniaaaa......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też na to cierpię wakacje było najsilniejsze, jak mi było tylko trochę nie dobrze to o matko może sie czymś zatrułam albo co gorsze grypa żołodkawa. W tych sytuacjach dostawałam duszności i drgawek to było straszne. Taką gulę miałam w gardle po prostu. Teraz jest już lepiej ale jak taka pani trochę porzygała troszke tramwaj to ja zaczełam "umierać" pamietam że było mi zimno ale po tym wydarzeniu chyba dostałam gorączki, na domiar złego moja siostra łakomczuch oczywiście także zaczeło sie nocne rzyganie.Wymyśliłam że całe miasto jest zarazone rotawirusem ;P Nie jadłam prawie nic przez tydzień.... Ale teraz byłam na obozie i taka jedna dziewczyna jest alergiczką. Ma różne alergie pokarmowe i klimatyczną czy coś takiego (woda musi mieć przygoowaną) i no zaczeła rzygac. przez 5 h nie szłam do kibla, pęcherz miałam pełny ale ja tego po prostu nie czułam. potem jakoś już sie wchodzić do kibla nie bałam. Ale dobrze że nie słyszałam jak rzyga....ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też niestety na to cierpię.... Moja mama to wykorzystała ;( chciałam iść z koleżanką do galerii handlowej ale mama wolała żebym sie uczyła to mi powiedziała ze panuje rotawirus. Opowiedziała mi ze pół klasy mojej młodszej siostry to ma (oczywiście to była bzdura, jedna dziewczyna rzygała bo miała anginę ;P ). To ja taka zestresowana prawie nic nie jadłam i myłam cały czas ręce nie mogłam spac, poprostu myśłam tylko o grypie żołądkowej (już od tej nazwy robi mi się słabo). I z tego zestresowania dostałam mocnego przeziębienia: miałam straszny katar ;P Ps: już dwa razy byłam byłam chora na rota zawsze silna biegunkai ból brzucha i niech tak zostanie ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozchorowałam się... Jest to zwykła grypa (mam nadzieję) Przez cały czas jak nie miałam goraczki, jadlam praktycznie normalnie( jak na mnie przy chorobie to normalnie się obżarłam). Brzuch mnie wogóle nie bolał. Ale gdzieś po południu wzięłam jakiś lek na wirusy i za jakis czas raz lekko mnie przeczyściło... Dzisiaj to ja chyba nic nie zjem, i cała się trzęsę z nerwów. A nawet mi nie jest niedobrze ( no najwyżej trochę od gardła) ani nic nawet brzuch mnie nie boli (na dole). Ale oczywiście mój mózg uważa co innego dostaję ataku histerii!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×