Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ola_25

Emetofobia-czy ktos z was ma?

Polecane posty

Gość Osiemnastolatka20
Mam 17 lat (za parę dni 18) i też choruję na emetofobię ;) Zaczęło się 9 lat temu gdy po imprezie rodzinnej, na drugi dzień zatrułam się jedzeniem. Od tej pory na samą myśl o wymiotowaniu dostaję białej gorączki. Sprawdzam daty ważności, nie jem tych rzeczy które kiedyś mi zaszkodziły. Jest ciężko ale postanowiiłam z tym walczyć. Do tych spraw podchodzę jak narazie czysto biologicznie- pokarm zmieszany z kwasem żołądkowym który nie miał jak zwrócić pożywienia, czyli pozostaje droga \'przez gardło\' ;) Myślę, że gdy nawet zwymiotuje, albo ktoś będzie w tym otoczeniu pomyślę sobie \'I co z tego? Życie toczy się dalej\' Będzie ciężko, wiem, ale muszę się przełamać..Nie chcę tracić dziecka, lub go w ogóle nie mieć..chcę przełamać strach, nie poddać się tej cholernej fobii..Patrzę, że nie jestem sama z tym problemem..Dam radę i za Was też trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach, więc to się zwie emetofobia ??? a zatem umiem już nazwać swoją wieloletnią przypadłość.... Jak byłam mała strułam się może 2 razy... ale to wystarczyło, żebym zapamiętała mdłości i wymioty jako moje najgorsze doświadczenie i najgorsze uczucie. Przysięgłam sobie, że będę się tego wystrzegać i unikać najbardziej jak to możliwe. Teraz mam prawie 20 lat.... nie jem fastfoodów (praktycznie w ogóle nie jem na mieście), nie piję alkoholu, sprawdzam daty ważności na wszystkim co ją posiada, zanim wezmę to do ust, oglądam każdą kromkę chleba w poszukiwaniu pleśni...to jest właśnie to moje \\\"unikanie ryzyka\\\"... W ciągu ostatnich miesięcy jednak ta fobia osiągnęła u mnie apogeum. Gdy niedawno była epidemia grypy żołądkowej w stolicy, bałam się wychodzić z domu. Przez ten ciągły strach i stres nabawiłam się nerwicy, histerii, bezsenności, zaburzenia cyklu miesiączkowego i...częstych mdłości! :/ W końcu mojej mamie udało się namówić mnie na psychoterapię....zobaczymy co z tego wyjdzie... Pozdrawiam wszystkich emetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila21
Hje, ja mam to samo, najgorzej się czuje w szkole i w kosciele, w pomieszczeniach zamkniętych wśród wielu ludzi, myśle wtedy ze zaraz zwymiotuje i bedzie tragedia wszyscy beda się śmiali, w domu jest lepiej, tylko jak pojawiam sie w miejscach publicznych to robi mi sie niedobrze, żle sie z tym czuje, odechciewa mi sie studiowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strasznapanikara
Też mam ematofobie. :( Dzisiaj dopiero odnalazłam ten topic i w ogóle nazwe tego co mi dolega,a myślalam że tylko ja mam taki problem.Dobrze,że nie jestem sama mam paniczny lęk przed wymiot.nie cierpie kiedy ktos to robi a ja widze bądz słysze,wtedy sobie wmawiam ze mi jest niedobrze.Jak panuje g.ż to najchętniej z domu bym nie wychodziła.Jem tylko te rzeczy,które wiem że mi nie zaszkodza,nie mieszam bo zaraz strach mi się wlacza.Jestem starszną panikara a pragne miec dziecko a ten lęk mnie blokuje przed zajściem w ciąże. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milcia17
Mam 17lat i też panicznie boję się wymiotować. Prawie codziennie przed snem lub w nocy mam nudności i wydaje mi się, że zaraz zwymiotuję. Szybko biorę Neospasminę, piję gotowaną wodę i w myśli śpiewam ulubione piosenki. Za chwilę mi przechodzi. Nigdy nie kładę się z nudnościami, bo gdy leżę, to mi się nasilają. Gdy tylko pomyślę o tym, że będzie mi niedobrze, zaraz mi jest. Najgorsze jest to, że prawie cały czas odczuwam mdłości. Miałam tak kiedyś 5lat temu, później mi przeszło(bez psychologa), a teraz(od września, gdy poszłam do liceum i zaczęłam się stresować) znowu się zaczęło. Nie powiedziałam nikomu, że boję się wymiotować, bo wezmą mnie za dziwaczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dswsa
też to mam.tylko jak jestem w domu to jest ok. ja kjestem poza domem to już się to załącza.nie wiem, jak poradzić sobie z tym na lekcji? nie da się spokojnie siedzie z myślą, że możesz wymiotować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oluszka
Czesć! Ciesze sie ze nie jestem sama z moja przypadloscia :) i nie miałam pojęcia, że jest nas aż tak wiele. Ja może opowiem swoją historie, teraz mam juz prawie 18 lat. A zaczeło sie to kilka lat temu, jednak balam sie wtedy wymiotowania tylko w jakis stresujacych sytuacjach, gdy uwaga innych byla skupiona na mnie lub gdy chcialam gdzies bardzo dobrze wypasc. Potem bylo troche gorzej, kazde wyjscie z domu, zakupy, lekcje, szkola i przerwy, kosciol (moglabym wymieniac bez przerwy) to byl po porstu koszmar. Jednak od pol roku jest juz o wiele lepiej. Nie brzydzi mnie widok innych ludzi wymiotujacych i tego w ogole sie nie boje/brzyde. Mam lek przed tym ze zwymiotuje i zobacza to inni i przez takie myslenie mam nieustanne uczucie bólu brzucha i koło się zamyka. Mój lęk mijał gdy bylam z przyjaciolmi, lub w miejscu ktore dobrze z nam z ludzi ktorych znam. Teraz jednak jak juz wposmnialam mam do tego inny stosunek, zyje jak kazdy inny czlowiek, najwazniejsze to przestac o tym myslec bo to siedzi tylko w naszej głwie. Wiem ze trudno to wyrzucic z mysli a mi sie udaje, to ludza rzecz, stanie sie to trudo, jakos to bedzie. Nigdy o tym nikomu nie mowiłam, wiec tymabrdziej sie ciesze ze moge sie wam wygadać. Co do jakis porad to ja tez nosze zawsze przy sobie woreczek/ siateczke ze soba jak juz ktos wpomnial. Wiem ze to strasznie glupie ale daje to mi poczucie ze jakby co to zwymiotuje do woreczka i czuje sie przez to nieco spokojniej. Teraz jestem na etapie wyrzucania woreczka z mojego zycia, i idzie mi jak narazie dobrze. to mija, jesli sie tego chce. Szkoda życia na takie "pierdoły", wiem ze to tak łatwo powiedziec, a w rzeczywistosci to bardzo trudne. Idzie wiosna lato, zajmijscie sie czym innym, nie mylcie o tym, rozwijajcie swoje pasje, spedzajcie czas z przyjaciolmi! Zycze wam wszystkiego dobrego, pozdrowienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana16
Witam wszystkich! Mam prawie 16 lat. Właśnie weszłam na tą stronę, przeczytałam Wasze historie...i dowiedziałam się,że nie jestem sama!!! Do tej pory myślałam, że nikt na świecie nie ma takiego lęku i czułam się z tym okropnie...Teraz już wiem,że moja fobia nazywa się emetofobią i że osób,które na to cierpią,jest bardzo dużo. Może trochę o mnie. Lęk pojawił się u mnie prawie 3 lata temu. Myślę,że wynikał on z przewrażlowienia. Zawsze brzydził mnie widok wymiotów. ( Ostatni raz wymiotowałam, jak miałam 8 lat, jak miałam mieć wycinany wyrostek ). A mianowicie bardzo zaczęłam się bać choroby lokomocyjnej. Nigdy nie miałam takiej choroby,jeździłam na wszystkie wycieczki, no i niekiedy widziałam wymiotujące osoby. Chyba stąd ten lęk. Od tej pory panicznie boję się jeździć autobusem! Samochodem nie tak bardzo, ale na dłuższe wyprawy biorę aviomarin albo lokomotiv. Ale jazda autobusem to dla mnie prawdziwa męka. Dlatego też nie jeżdżę na szkolne wycieczki, choć bardzo bym chciała. Zawsze jak słyszę że jest organizowana jakaś wycieczka chce mi się ryczeć:( i boję się, że będę musiała tam jechać...A potem muszę się tłumaczyć,że nie jadę, bo mi się nie chce albo coś:( Ale ten lęk nie ogranicza się tylko do podróżowania. Zawsze jak wychodzę z domu to jem mało albo nic nie jem,żeby nie było mi niedobrze (np. jak idę do kościoła).W szkole też się boję.Tylko jak jestem w domu i wiem że nie muszę nigdzie iść ani jechać,jem normalnie,a nawet dużo...Wydaje mi się,że zwymiotowanie w miejscu publicznym jest koszmarem!I strasznie się tego boję.Cały czas o tym myślę i od tego aż robi mi się niedobrze. Nie ma dnia, w którym nie byłoby mi niedobrze, a raczej nie zdawałoby mi się, że tak jest:( Poza tym strasznie się wstydzę swojego lęku. Ale właśnie rozpoczęłam leczenie, byłam już na pierwszej wizycie u terapeuty i mam nadzieję, że to mi pomoże... Bo już naprawdę mam dosyć mojego lęku, który strasznie zatruwa mi życie:( Tak jak już ktoś powiedział, wolałabym mieć 10000 innych lęków niż to. A tak bardzo chciałabym jeździć na wycieczki i nie odgradzać się od świata. Już samo słowa "wymioty" albo "choroba lokomocyjna" sprawiają,że jest mi niedobrze:(:(:( Ale będę już kończyć. Pozdrawiam wszystkich, którzy cierpią na emetofobię.Jestem z Wami!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to dobrze od prawie 30lat
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,17280,1554450,2,czasopisma.html większośc tych ludź pewnie ma podobny problem jak MY. Widzicie nie jestescie sami z tym lękiem - cierpi na niego mnóstwo ludzi. Musimy walczyć o siebie i jakos samym sobei pomóc - jak ktoś ma siłe nie nakręcac się i jakos upsokoic to niech jej w sobei szuka, a jak nei to terapia - nic strasznego - a pomyslcie jak cudnie będize się bez tego zylo. Czego bardziej sie boicie pójśc do psychiatry czy terapeuty czy swojego lęku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana16
noo ja muszę się przyznać że boję się tego lęku;( wizyty u terapeuty też się bałam...ale teraz...gdy dowiedziałam się że naprawde nie jestem sama...jest mi o wiele lepiej;) myślałam,że tylko ja jestem taka "nienormalna" i mam taki nienormalny problem:( bardzo się tego wstydziłam...bałam się o tym mówić...mam nadzieję,że terapia mi pomoże...i będę mogła normalnie żyć;) mam pyatnie: czy ktoś z Was również tak bardzo boi się tej choroby lokomocyjnej? jak sobie z tym radzicie? piszcie;) bo czuję, że Wy mnie rozumiecie;) Tylko cierpiący na emetofobię potrafią to zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miseryheavy
Ja też to mam..boje się...jak już mam zwymiotować robie się blada, trzęsę się, panikuję, czasem nawet zaczynam płakać:( Mi niedobrze jest codziennie we wszelkich okolicznościach;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 211211211
Załamałam się jak to przeczytałam. Wcześniej myślałam, że po prostu to obrzydzenie i dlatego nie lubie patrzec na osoby, które wymiotują, sama ostatnio wymiotowałam 8 lat temu. Pamiętam, że od zawsze przerażała mnie ta czynnośc i na nic zdały sie tłumaczenia, że bedzie mi lepiej. Strasznie sie obawiam tego, że jak bede matką nie bede potrafiła pomóc mojemu dziecku, boje sie wymiotów podczas ciąży. Jak przeczytałam wasze wypowiedzi zdałam sobie sprawe, że jestem chora. Płakałam prawie cała noc, bo uświadomiłam sobie, ze mam emetofobie. Martwie sie tym, ze wykończe sie psychicznie i nie dam rady z tym walczyc. Jesli ktos boi sie węży to po prostu ich unika. Strach z którym sie borykam, może doprowadzic do tego, ze stane sie aspołeczna. Można jakoś sie z tego wyleczyc? Błagam o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana16
Myślę że można... bardzo tego pragnę, bo chcę być szczęśliwa... Trzeba brać odpowiednie leki i chodzić na terapie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KARLApetina
A ja sie chciałam zapytac, czy któras z pań która cierpi na emetofobie ma dzieci? Jak sobie radzicie z tym? jak przeszłyscie ciąże. Ja sie tak panicznie tego boje, a mąż nalega na dziecko, boje sie, że bariera psychiczne, nie pozowli mi miec dzieci. Nikt z rodziny mnie nie rozumie, nigdy wprost z nimi nie rozmawiałam, ale wiem jakie oni maja zdanie na ten temat. Dla nich wymioty to taka sama przypadłośc jak kaszel lub katar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudeśśka
u mnie nikt tego jeszcze nie stwierdził, ale ja tak panicznie sie tego boje, że jak jest mi niedobrze to już mam te myśli...poszłam do lekarza (mam 12 lat) a ten do mnie z takim tekstem wyjeżdża: " dam skierowanie na gastroskopię" byłam załamana , ale mój tata tak to załatwił że skreślił. potem całą drogę szłam w obawie o gastroskopie i tak dalej.. ale ja sie tylko boje tych wymiotów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizka2010

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizka2010
Cześć wszystkim:) mam 24 lata i borykam się z tym problemem już od dzieciństwa. Podobnie jak wielu z was dopiero niedawno dowiedziałam się że nie tylko ja tak mam, ale że moja choroba jest znana. Jest mi niedobrze od zawsze, strasznie boję się zatrucia, grypy żołądkowej, osób które wymiotują. Odmawiam sobie wielu rzeczy np. pizze jem dopiero od kilku miesięcy. Pytam ciągle narzeczonego " nic mi po tym nie będzie?" jeśli jem jakąś nową potrawę to potem cały dzień myślę czy będę po tym wymiotować:( ciągle sprawdzam daty ważności i wyrzucam dużo jedzenia które teoretycznie jest jeszcze dobre ale dla mnie już nie... w dodatku cierpie na nerwice. Nie leczę się choć wiem, że powinnam. Nie chcę żeby jakiś psycholog konfrontował mnie z kimś kto wymiotuje itp. może znacie sposoby jak sobie z tym poradzić samemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizka2010
Do KARLApetina: nie mam jeszcze dzieci,ale też dużo myślałam na ten temat. Zdążyłam trochę poczytać o ematofobi i ta choroba zazwyczaj ma podłoże w naszej psychice u mnie na pewno, ponieważ kiedy robi mi się niedobrze a nie boli mnie żołądek i wiem że to nie grypa( potrafię już to rozpoznać) tylko jest mi tak z nerwów lub z jakiegoś problemu, który wyparłam głaskam się po brzuchu i sama sobie tłumacze że wszysto jest dobrze, oddycham głęboko i staram się uspokoić i czasem to pomaga. Mdłości w ciąży boję się ale nie tak bardzo ponieważ wiem że ok 4 miesiąca ustąpią, poprostu będę znała przyczynę wymiotów, pewnie też mniej więcej godzinę itd. w jakiś sposób będę przygotowana psychicznie. Tzw. ulewanie u małych dzieci też mnie nie przeraża. Mam sąsiadkę z 5 miesięczną córcią, ona często ulewa, ale sąsiadka podchodzi do tego z żartem np. oj ty brzydalku i nie ukrywa, że ją to w jakiś sposób też obrzydza,to jej dziecko kocha je. Myślę, że miłość do naszych dzieci też pomoże nam to jakoś przezwyciężyć. Mam taką nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anguska
Witam. Na emetofobię cierpię od dzieciństwa, pamiętam nawet moment, kiedy się to zaczęło - miałam 6 czy 7 lat i mama powiedziała mi rano, że tata siedział nad umywalką bo za dużo wypił czy coś zjadł na imprezie imieninowej. Poczułam wtedy atak paniki, skurcz żołądka, dreszcze i nie mogłam przestać o tym myśleć tygodniami. Od tamtego dnia boję się wymiotujących osób, jak ktoś źle się czuje też się boję, że będzie wymiotował. Ileż nocy nie przespałam cała sztywna ze strachu, że komuś w domu zrobi się niedobrze. Ach, szkoda słów. A mam już 35 lat czyli z fobią żyję od około 28! Chociaż ostatnio jest nieco (ale tylko nieco) lepiej bo już tak obsesyjnie nie podejrzewam każdego o mdłości. Pijaków omijam szerokim łukiem. W środkach komunikacji miejskiej przyglądam się otoczeniu podejrzliwie, a najbardziej nie lubię samolotów bo nie można się przesiąść i trzeba zapiąć pasy przy starcie i lądowaniu. Całe lata unikałam wszelakich imprez aż do czasów studiów, kiedy sama spróbowałam alkoholu i stwierdziłam, że trzeba większej ilości aby zrobiło się niedobrze. Sama nie wymiotuję od 20 lat (a cierpię na migreny i wtedy się powstrzymuję, podobnie w ciąży). Fobia determinuje całe moje życie i wszystko jest jej podporządkowane. Dzieci też się bałam mieć, ale mam już 2 i myślę o trzecim. Grypę jelitową w wersji rzygającej miały raz i było ciężko, ale jakoś przeżyłam. W zasadzie doszłam do wniosku, że najgorszy jest sam strach przed wymiotami, bardzo, bardzo często nieuzasadniona obawa. Oczywiście też sprawdzam daty ważności, nikomu w rodzinie nie pozwalam zjeść, gdy podejrzewam że coś może być nieświeże, unikam podejrzanych jadłodajni i innych tego typu miejsc. Ale najbardziej przygnębia mnie świadomość, że gdy ktoś będzie mnie potrzebował (np. chorzy rodzice) ja nie będę w stanie im pomóc. Sama myśl, że być może kiedyś trzeba będzie zamieszkać ze schorowaną matką czy ojcem wpędza mnie w poczucie lęku. Do szpitala nigdy nie pójdę bo tam przecież są chorzy, którzy mogą wymiotować. Wszechobecne wirusy grypy żołądkowej - masakra. Jak starsze dziecko poszło do przedszkola codziennie podejrzewałam, że coś złapała i w nocy (!!!) zacznie wymiotować. No masakra! Jak mamy jechać na wakacje boję się, że dzieci dostaną choroby lokomocyjnej (chociaż dotychczas nigdy im się to nie zdarzyło). Zawsze też się obawiam, czy ściany pokoju będą na tyle grube aby zagłuszyć ewentualne odgłosy wymiotów(!!!) z sąsiedniego pokoju czy łazienki. Eh... długo by można opowiadać... Ale wreszcie wiem, że nie tylko ja się z tym borykam bo już myślałam, że jestem jedyną na świecie tego typu paranoiczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hedgehog
Witam mam 24 lata i do 21 lat borykałam się z tą przypadłością. Pewnego dnia powiedziałam koniec, tak nie moze byc. Przysięgłam sobie, ze sobie z tym poradze. Dostałam kiedyś taką ksiażkę z różnymi ciekawostkami i w dziale medycyna zauważyłam, ze jest odpowiedz na pytanie dlaczego jak przebywamy z osobami wymiotującymi tez chce nam sie wymiotowac. Okazało sie, ze jest to normalna reakcja naszego organizmu, który sie broni przed zatruciem, bo mozliwe, że zjedliśmy coś co osoba, która wymiotuje. Zaczęlam sie zastanawiac, ze to rzeczywiście jest mozliwe. To tak jak z ziewaniem. Tylko dlaczego ja tak panicznie sie tego bałam. Tłumaczyłam sobie, ze ludzie maja gorsze problemy, a od rzygania jeszcze nikt nie umarł. I tak rozpoczeła sie moja terapia. Sam na sam z moim problemem. Postanowiłam najpierw oglądac zdjęcia wymiocin:P, potem filmy(polecam Monty Python- Mr Creosote), a na koniec konfrontacja z prawdziwymi wymiotami. I wieci co dałam rade:) Nie dajcie sie temu zdominowac, bo psychicznie sie wykończycie. Nigdy nie bedzie to przyjemna czynnośc, ale mozna sobe z tym poradzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emcia888
mam to saaaamo i sama to u siebie zdiagnozowałam... mam 16 lat i panicznie sie boje wymiotowania... jak mi sie źle zrobi to panikuje, poce sie, swiruje, parze miętę jak mam pod ręką, biore cos do ssania i wgl... :( :( a zobaczcie sobie na definicje emetofobii w wikipedii; jest mylona z anoreksją - podejrzewała ją u mnie lekarka... żałosne... zeby tego nie odroznic... w ogóle jestem chuda ale mam taką przemiane materii, przy 177 cm wzrostu waze 50 kg ale jem normalnie, nawet slodycze, rogale, tyle, że nie jem cięzkostrawnego - przez emetofobie... jem po prostu lekkostrawne obiady, parowane warzywa, ryż itp. no a emetofobia to sie rozni od anoreksji, sory... :( to juz nawet lekarze sie nie znają... matko... :O zauwazylam ze do tych \"eating disorder\" zalicza sie tylko anoreksje i bulimie, a o emetofobii to nikt nie pomysli... widocznie ta fobia jest malo znana i w ogole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklerka_23
witam wszystkich zalęknionych:) po dłuższym śledzeniu Waszych odpowiedzi doszłam do wniosku, że czas się uaktywnić. Otóż, jako kolejna osoba bezproblemo stwierdzę, że ja również mam tą uciążliwą fobię. Czasami kiedy mnie dopada, a dopada w sumie często, za każdym razem kiedy boli mnie żołądek nie umiem sobie z nią poradzić. W sytuacji "zagrożenia" wymiotami gwałtownie szukam wszystkich specyfików z domowej apteczki, ostatnio nawet zopatrzyłam się w "pokojową". Mam wrażenie, że przez moją, nazwijmy to "zapobiegawczość" moja fobia przybiera na sile stając się tym bardziej oporną na wyleczenie. Sięgając pamięcią w stecz, wymiotowałam może z 5 razy, w sumie to niewiele tym bardziej, że mam 23 wiosen ale jak dla mnie to i tak o 5 razy za dużo. Podobnie jak Wy mam wrażenie, że zaraz się "zarażę", żę będę odwiedzać Wc czy łazienkę wbrew mojej woli, żę nigdy się to nie skończy. Przez wiele lat zastanawiałam się, czy aby jestem normalna, czy istnieją inni ludzi z taką przypadłością. Ze smutkiem, a może z uśmiechem, że nie jestem sama napiszę, iż nie spodziewałam się tak ogromniej liczby...przynajmniej możemy się powspierać. ..:) Wracając do tematu, paniczny strach bo lękiem tego nazwać już nie można jest tak uciążliwy, że i ja omijam łukiem wymiotujące osoby i wszelakie imrezy. Ostatnio kiedy to mój narzeczony zachorował i go mdliło myślałam, że zaraz zwymiotuję, miałam wrażenie, że i ja zjadłam coś nieświeżego, że czymś się zatrułam...czułam jakby całe moje ciało ogarniała chęć do wymiotowania...Boże, ile się wtedy nacierpiałam...miałam ochotę pojechać do szpitala żeby zrobili mi wszystkie badania i powiedzieli, że nie będę miała powodu do wymiotowania...ale to wszystko głupio brzmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklerka_23
Ciekawe jak to się leczy... Każą jeść, jeść i jeść czy podają raz a porządnie coś nieświeżego??? 8-S bo w sumie to chyba na każdą fobie jest jakieś "lekarstwo"...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana16
czasem to ja już mam po prostu dość:( chodzę na terapię jak na razie czuję że nie działa ona na mój lęk:( a tak bym chciała już się z niego wyswobodzić... móc jechać na jakąś szkolną wycieczkę bo do tej pory takie wyjazdy kojarzą mi się tylko z wymiotami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milcia17
Ja tydzień temu miałam mieć pierwsze spotkanie z psychiatrą. Chciałam powiedzieć, że boję się wymiotować, ale w ten dzień źle się czułam(źle spałam, bo od paru miesięcy przez emetofobię cierpię na bezsenność). Postanowiłam jednak, że pójdę na terapię. Jednak w samochodzie dostałam gwałtownych mdłości(cały czas myślałam, że zwymiotuję), zbladłam i poprosiłam mamę, by zawróciła. W domu zrobiła mi niezłą awanturę. Chciałam jej powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. W końcu sama mnie zapytała, czy boję się wymiotować. Odpowiedziałam, że tak. Oczywiście wyśmiała mnie(spodziewałam się tego), mimo że tłumaczyłam jej, że nie tylko ja się tego boję. Później się uspokoiła i tłumaczyła mi, że wymioty nie są takie straszne, że czuje się po nich ulgę i że jeszcze kiedyś na pewno będę wymiotować(ale pocieszenie). Teraz jeszcze doszło do tego, że mam ,,chorobę lokomocyjną''. To znaczy nigdy jej nie miałam, ale teraz robi mi się niedobrze w czasie jazdy. Kupiłam aviomarin, ale boję się, ze mogę być na niego uczulona(przy uczuleniu występują nudności i wymioty). Czy ktoś z was brał kiedyś ten lek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklerka_23
ja biorę jeżeli mam gdziekolwiek jechać, chociaż ostatnio zauważyłam, że to nic nie pomaga. Wydaje mi się, że wchodząc do samochodu automatycznie robi mi się niedobrze przez co mój lęk "zakrywa" moment połknięcia leku po którym przecież czy tak czy siak powinno mi się w żołądku uspokoić. Najdziwniejsze jest to, że mój lęk i dolegliwości z nimi związane towarzyszą mi tylko przy jeździe autem osobowym bo w autobusach itp. prawie wcale nie mam nerwicy...każdy zakręt w osobówce odczuwam potrójnie, a o hamowaniu już nie wspomnę. Kiedyś wzięłam się na sposób i żułam gumę podczas jazdy albo np. zamykałam oczy (trochę to dziwacznie wyglądało) ale z czasem przyzwyczaiłam się do tego i problem znów powrócił. Ostatnio nawet zdecydowałam się przejść prawie całe miasto, żeby tylko nie zwymiotować. Tak ogólnie to dostrzegam jeden plus tej fobii: nie muszę stać w korkach i wąchać tych wszystkich smrodów spalinowych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklerka_23
Każdy lek na każdego inaczej działa. Jako brzdąc brałam aviomarin i nie miałam żadnych skutków ubocznych. Teraz nie mogę go zażywać bo od razu po nim zasypiam albo mam zawroty głowy...jest wiele innych bezpieczniejszych leków, które nie wywołują takich reakcji. Znalazłam np. krople przeciwwymiotne, cyt: "R-52 Krople przeciw nudnościom i wymiotom 22 ml - cieszące się dużym uznaniem, obecne na polskim rynku od 14 lat produkty Dr.Reckeweg to kompleksowe leki homeopatyczne ze wskazaniami leczniczymi, sporządzone zgodnie z farmakopeą homeopatyczną." Wprawdzie homeopatia ale na każdego co innego działa. Jeżeli chodzi o wizyty u psychiatry to byłam dwa razy w życiu i więcej nie pójdę. Nie zapomnę jak produkując się przed nim widziałam tylko znużenie i ciągłe spoglądanie na zegarek... Zastanawia mnie skąd bierze się ta okropna fobia...mówił Wam, któryś z lekarzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alizze21
mam pytanie do was. czy pamiętacie lb czy wasi rodzice mówili wam coś o dniu porodu? ile z was rodziło się z pępowiną wokół szyi? ja spróbowałam regresji hipnotycznej do tego czas i pomogło. wpływ na moje lęki przed wymiotami na lęk przed udszeniem miał właśie czas porodu i ta nieszczęsna pępowia, regresja jest dobra bo pozwala odnaleść źródło problemu. należy znaleść dobrego hipnoterapetę i sprubować. bo można to pokonać. ja już żyję bez lęku.czego i wam życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklerka_23
ale czy ta regresja hipnotyczna nie wywołuje jakichś skutków ubocznych? i tak chyba wpierw zadecydować musi sam specjalista...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×