Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

suri

a my rodzimy w sierpniu 2007!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Polecane posty

nie mogę dojść do siebie...boli mnie ta rana i tak jeszcze min. z tydzień..nie mogę siadać..koszmar to ja miałam przy pierwszym wypróżnieniu...drugi poród.....ale niestety mimo rozwarcia na 10 palców główka nie chciałą przejść...więc nacieli :(...no ale na szczęście ból mija jak mam koło siebie mojego kubusia...mam nadziejeę , że wy, które urodziłyście doszłyści e do sibie, a te kktóre jeszcze czekają na poród nie martwioą się za bardzo...ale sadzę błędy, ale tak to jest pisać na stojąco...z góry przepraszam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My naszego szkraba kąpiemy tak między 19-20. Wczoraj nawet sama kąpałam bo mężusia nie było. Tomaszek jest jednak spokojny podczaskąpieli i płacze tylko przy wyciąganiu z wody. strasznie się bałąm kąpieli :-) co do spirytusu to ja używałam takiego zwykłego spożywczego i rozcieńczałam wodą 2:1 czyli 2 łyżki spirytusu i 1 łyżkaprzegotowanej wody. Pępuśjużw czwartek odpadł więc probel m z zakładaniem pieluszek mam z głowy. dzisiaj się martwiłam bo mały zrobił zielonąkupkę ale właśnie wyczytałam żeto normalne i może się zdarzyć. trzeba jednak obserwować. zkurcze, mamproblem z lekarzem, bo u nas w ośrodku to jest wterynarz a nie pediatra i muszę gdzieś w najbliższej okolicy znaleść jakiegoś pediatrę :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszczeco do nacięzia to mnie już prawie nie boli , już się ładnie goi ale jest takie twarde i nie wiem czy mogę używać jakiś maści na blizny. do lekarza mam się zgłosić za 2 tygodnieawiem że maści powino się używać jak najwcześniej. tak jak wam wcześniej pisałąm ja mam gorszy prblem z hemoroidami i z zatwardzeniem. nie wiem jak sobiez tym poradzić :-( poródbył tysiąc razy lepszy :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki Ja z Filipkiem od wczoraj już w domku, cali i zdrowi :) Więc może po kolei: Pojechaliśmy do szpitala 21 ze skierowaniem, co prawda lekarz kręcił nosem żeby mnie przyjąć, ale ze względu na obciążony wywiad położniczy w końcu łaskawie mnie wzięli. Pierwsze badanie koszmar, zdaje się, że to ten sławetny masaż szyjki. Wiercił ręką chyba z 15 minut a ból taki, że łzy same płynęły, po czym doktor na pocieszenie powiedział, że to dla mojego dobra, żebym w końcu urodziła. A ja dziękuję za takie dobro. Myślałam, że wyrwę rączki z fotela i mu nimi zdzielę po łbie. Położyli mnie na patologii ciąży, oj co tam się działo :p w moim pokoju stały trzy łóżka dwa, co chwile się zmieniały tylko ja ciągle na posterunku. Jedna laska przyjechała sama 60 km autem ze skurczami, co 5 min., Po czym uciekła ze szpitala tak jak stała, bo nie chcieli jej wypisać. Druga wiejska dziołcha 20 lat a taki koszmar oj. Wyobraźcie sobie, że ona leżąc trzy dni ani razu się nie pokwapiła pójść pod prysznic, nie mówiąc o tym, że sączyły jej się wody płodowe z krwią a chyba tłumaczyć nie musze jak to śmierdzi. Istna patologia :D Zdziwiło mnie to, że leżąc cały tydzień byłam tam najstarsza, 26 lat a patrzyli na mnie jak na kosmitę. Wszystkie mamusie po 20 – 22 lata. Ja to się czułam tam jak stara krowa. Ogólnie z opieki jestem naprawdę zadowolona położne miłe, pomocne i uczynne. Duża część personelu to osoby młode być może dlatego, rutyna ich jeszcze nie zgubiła :p Lekarze oporni na wywoływanie codzienna wizytacja kończyła się słowami : „no to czekamy „. A ja czekałam i z dnia na dzień miałam coraz bardziej dość. Wyspać się nie szło, w nocy, co dwie godziny sprawdzanie tętna, o 5 pobudka na pierwsze ktg, jedzenie takie, aby przeżyć. I tak się ciągnęło dzień za dniem. Aż w końcu 27 ordynator (swoją drogą lekarz starej daty, niezwykle spokojny i opanowany, zawsze z uśmiechem) poprosił mnie na badanie. Chociaż szłam tam przerażona to jednak z jakąś nadzieją. Cóż, co prawda nie bolało jak to badanie przy przyjęciu, ale było nieprzyjemnie. Efekt: przez tydzień pobytu rozwarcie zmieniło się ledwo o 0,5 cm. Jednak doktor zobaczył w tym jakąś nadzieję. Coś tam pogmerał, sprawdził wody i odesłał do pokoju. Po godzinie i następnym badaniu okazało się, iż rozwarcie zwiększyło się o kolejne 0,5 cm i finalnie wyniosło 3 do 3,5. Widząc już moje zniecierpliwienie i nadzieję w oczach zalecił przeniesienie mnie na trakt porodowy ze słowami: „może coś z tego będzie”. Na przeniesienie czekałam pół dnia (miało się zwolnić dla mnie miejsce). Po obiedzie o 14 kiedy się trochę na górze rozluźniło, zabrali mnie na porodówkę. Jakież było tam wszystkich zdziwienie, że ja, że bez bóli, że takie ledwo , ledwo rozwarcie. Ale „ze starym” się nie dyskutuje… Położyli mnie na łóżku porodowym, podłączyli ktg i kazali czekać. Na ktg ledwo, ledwo skurcze po 30%, bóli dalej żadnych. Położna zbadała i zostawiła, za chwilę druga, bo była zmiana personelu, potem lekarz i wszyscy ogromnie zdziwienie. Co ja tam robię… W końcu już sama zwątpiłam … O 16 po kolejnym badaniu okazało się, że coś tam się ruszyło. Zalecenia: skakać na piłce, spacerować po sali i brać prysznic. I o dziwo … oho … poczułam lekkie skurcze, coś się ruszyło. Myślę :”nie jest źle, da się to jakoś wytrzymać”, oparłam się o ścianę kucnęłam, myślę lajcik … obok w sali jakaś mamusia rodziła … krzyki straszne. Myślę:” o boże, może mnie to nie będzie dotyczyło”… mąż widzę przerażenie w oczach, zresztą mi od tych krzyków od razu ruszyło na dobre ;p Rozwarcie zwiększone… skakanie na piłce, prysznic, spacer… godz. 17 … czuje, że ból narasta. Szukam dogodnej pozycji, nadal nic. Piłka - niby ma być lepiej a mnie chce się zwracać … godz. 18 zdrowo mnie przyciska, ale jeszcze daję rade, na bóle pomaga prysznic 20 min. polewania ciepłą wodą odpręża i rozluźnia. Wydaje się, że przyszła chwila ulgi. Godz. 19 zaczynam się zastanawiać gdzie ja jestem i co ja tu robię. Pozycja pionowa, leżąca, siedząca … o matko … godz. 20 – ja chcę do domu! Rozwarcie na 5,5 a bóle kosmiczne. Całe szczęście, że mąż obok zajmuje jakoś rozmową, pomasuje kręgosłup… godz.21 – nie daje już rady, mam wrażenie, że to się nigdy nie kończy. Kolejny prysznic, ale po 20 minutach trzeba wyjść. Godz. 22 – zerkam na zegarek i zastanawiam się ile jeszcze, zaczyna się i chyba nigdy nie kończy. Oddycham wg.wskazówek położnej, myślę: „boże czy to się kiedyś skończy”. Zasapałam się a efekt znikomy. Pytam w afekcie o środki przeciwbólowe…. są, niesie, nareszcie…, ale chwila najpierw badanie … rozwarcie na 8 cm … nie ma sensu podawać środków… mamusiuuu ja chcę do domu!!!! Teraz zaczyna się na dobre. Leżę na łóżku patrzę na sufit i kwiczę… dosłownie… położna przebija pęcherz. Odpływają wody – zdziwiłam się, że tak mało, ale na szczęście czyściutkie, czyli wszystko ok. Maluch dalej oporny są problemy z wstawieniem główki, cały czas ucieka. Godz. 23 – Finał się zbliża wielkimi krokami, wraz z przypływem skurczy proporcjonalnie wzrasta siła mojego krzyku. Rozwarcie na 9 a małego dalej ni widu. Zmiana pozycji na kolanową. Czuję, że muszę przeć… a jeszcze nie mogę. Słyszę przytłumione głosy:” teraz oddychamy inaczej, nabieramy powietrza i trzymamy starając się przeć”… myślę: „oho, chyba się zaczęło”… tylko jak tu trzymać powietrze, w tych bólach. Mam ochotę krzyczeć na całe gardło. Boże nie ja nie mam ochoty ja krzyczę… Wszystko jest gdzieś poza mną, daleko, nie wiem, o co chodzi… teraz jestem tylko ja i ból. Przychodzi lekarz, mąż się krząta, ociera mi twarz. I w końcu zbawienne:” przyj, przyj, zmiana powietrza i jeszcze raz”… o matko, kiedy to się skończy … jeszcze trzy razy …. Położna do męża: „a ja wiem, jakie będzie miało włoski” z uśmiechem na twarzy… co mnie kurcze obchodzą teraz włoski, chce żeby to się w końcu skończyło …. Straszna egoistka ze mnie … czuję, jak narasta, rośnie i zaraz nie wytrzymam … i znowu: ”przyj, zmiana powietrza, przyj, przyj, przyj, zmiana powietrza i przyj”… pre, z całych sił, już chyba bardziej się nie da…, czego oni ode mnie chcą… otwieram oczy i co widzę, małą kruszynkę… ulga, wieeeelka ulga… mały na brzuchu… rzucam okiem: „ moje maleństwo, dwie rączki, dwie nóżki… uszka są, czarne długie włoski… moje kochanie, maleństwo, mój synek”… opadam na fotel… dalej wszystko odbywa się jak we śnie, lekarz wyciąga pępowinę, łożysko, coś do mnie mówi, a ja kątem oka patrzę, co tam robią mojej perełce. Wiem, że mąż jest obok i nic mu się nie stanie, ale mimo wszystko kontroluję sytuację. Lekarzowi odpowiadam bezwiednie jak robot. Czyszczenie, obmycie i przerzut na łóżko. W końcu, nareszcie malutki ze mną… Usteczka w dziobek, i cyca … jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Jeszcze pół godzinki na trakcie porodowym, nawet szpitalna kolacja mi smakowała. Co prawda chleb już suchy, bo czekał od 7 godz.,ale nic nie było tak dobre i piękne jak wtedy. Po 24 zawieźli nas na noworodki. Kazali odpoczywać i spać, ale jak tu spać jak takie małe szczęście leży obok. Nie mogę się napatrzeć … 1 godz., 2, 3, 4, 5 widnieje już a ja dalej nie mogę przestać. Zastanawiam się jak to możliwe, że taka mała istotka przed kilkoma godzinami pływała sobie w moim brzuszku, jak się rozwijała, czy aby z nim wszystko w porządku i jak sobie oboje w przyszłości poradzimy. Po rannym karmieniu zasnęliśmy oboje. Ja i maleństwo w moich objęciach. Reszta standardowo jak to w szpitalu, badania, badania, badania. W pierwszej dobie Filip spadł na wadze jakieś 80 g w drugiej koło 100. Dostał kroplówkę z glukozy na wzmocnienie. Boże jak mi go przynieśli z wenflonem w głowie to łzy mi same ciekły po policzkach. Nie wiedziałam, że można tak kochać. Doba druga przebiegła pod znakiem lamp. Co dwie godziny na dwie godziny. I znowu to uczucie jak go zabierali to po chwili wielka pustka. Zmęczona byłam, że mroczki widziałam, ale zasnąć bez synka ni huhu. Strasznie się denerwowałam. Na szczęście w trzeciej dobie dostaliśmy zielone światło od ginekologów na wyjście, a godzinę później od pediatry. Jeszcze jedna lampa i będziemy wolni!!! Jeszcze w ten sam dzień przyszła do nas położna z racji tego, kim jest myślę poproszę niech obetnie dziecku pazurki. Chyba ma o tym jakieś pojęcie. Przecież tyle dzieci się przez jej ręce przewinęło. I co obcięła, ale tak, że poraniła paluszki… serce mi się krajało, … co prawda ona też się zdenerwowała, ale co, jak co jej się to nie powinno przydarzyć. Zadzwoniła jeszcze na drugi dzień spytać czy wszystko w porządku. Całe szczęście, że męża nie było w domu, bo on to by chyba ją zabił. Dziś mija 5 doba a ja dalej się nie mogę przestać dziwić tym małym paluszkom, noskowi i wielkim ciemnym oczom. A ten Dziubek, gdy wyciągam cyca :D nie ma piękniejszego widoku! Maluch na razie śpi, je i kupka. W nocy przesypia średnio 5 godz. Je o 24 potem kolo 5 a potem po 8. Wczoraj było pierwsze spięcie, coś go bolał brzuszek, ale po masowaniu i ponoszeniu w pionie po 2 godz. Poszła wielka kupa i synuś od razu spokojnie usnął. Jedyne, co mnie niepokoi to pępuszek. Jakiś dziwny jest, wygląda jakby miał zaraz odpaść a to dopiero 5 doba. Smaruje gencjaną przy każdym przewijaniu, brzusio fioletowy, więc ciężko stwierdzić czy pępuszek nie jest zaczerwieniony. Niby się nic nie sączy, ale zasuszone to też nie jest. Ja nie wiem w szpitalu kąpali go normalnie i pępek był moczony, my po powrocie do domu też go normalnie kąpaliśmy. Dziś chyba sobie odpuszczę i go na sucho umyję. Może trochę się zasuszy. A waszym maluchom, po jakim czasie te pępki odpadły? Taki niepotrzebny ogranicznik. Położyłabym syncia już na brzuszek, ale się boję. Kąpiel tez by była mniej stresująca. Nic czekamy aż odpadnie. Do tego mały ma na ptaszku taką jakby krostkę, jakby duży biały syf. Pediatra powiedziała, że to może być gruczolak i żeby na razie tego nie ruszać. Ale co z tym dalej? To sama nie wiem. Ja już do siebie doszłam, czuję się świetnie, mam przypływ sił. Tym bardziej, że krocze całe nic nie pękło nic nie było nacinane. Wiem, że tak nie można, ale leżeć w łóżku nie mam zamiaru. Odpoczywam ile się da. Na szczęście mąż spisuje się na medal a nawet lepiej niż to sobie wyobrażałam. Jest wyrozumiały i uczynny. Sam kąpie małego, we wszystkim mi pomaga. Nie wiem jeszcze, jak ale jakoś mu to będę musiała wynagrodzić. No i najchętniej nie wychodziłby od nas z łóżka :) Śmigło przyjdzie kryska na Matyska :) i ty się doczekasz kochana. A ja tym czasem dopisuje się do grona najszczęśliwszych mam pod słońcem i przechodzę z tematu, kiedy to się w końcu zacznie na tematy mleczno – kupkowe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może trochę się zasuszy. A waszym maluchom, po jakim czasie te pępki odpadły? Taki niepotrzebny ogranicznik. Położyłabym syncia już na brzuszek, ale się boję. Kąpiel tez by była mniej stresująca. Nic czekamy aż odpadnie. Do tego mały ma na ptaszku taką jakby krostkę, jakby duży biały syf. Pediatra powiedziała, że to może być gruczolak i żeby na razie tego nie ruszać. Ale co z tym dalej? To sama nie wiem. Ja już do siebie doszłam, czuję się świetnie, mam przypływ sił. Tym bardziej, że krocze całe nic nie pękło nic nie było nacinane. Wiem, że tak nie można, ale leżeć w łóżku nie mam zamiaru. Odpoczywam ile się da. Na szczęście mąż spisuje się na medal a nawet lepiej niż to sobie wyobrażałam. Jest wyrozumiały i uczynny. Sam kąpie małego, we wszystkim mi pomaga. Nie wiem jeszcze, jak ale jakoś mu to będę musiała wynagrodzić. No i najchętniej nie wychodziłby od nas z łóżka :) Śmigło przyjdzie kryska na Matyska :) i ty się doczekasz kochana. A ja tym czasem dopisuje się do grona najszczęśliwszych mam pod słońcem i przechodzę z tematu, kiedy to się w końcu zacznie na tematy mleczno – kupkowe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zonamundurowego piekny opis porodu :) dziekuje bardzo :) mi cosik brzuszek twardnieje ale nie wiem czy to juz czy tylko przepowiadacze , kurcze zeby to wszystko bylo takie proste .... najlepiej by bylo jakby mi najpierw wody odeszly to przynajmniej wiedzialabym ze to juz mam wrazenie ze ja nie urodze nigdy hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też miałam takie wrażenie :D tym bardziej, że u mnie żadnych zwiastunów ... zero twardnienia, zero bóli menstruacyjnych, przeczyszczania organizmu, apetyt w normie... czułam sie lepiej niż przed i w trakcie ciąży :D a brzuchol mi się obniżył chyba na godzinę przed rozwiązaniem :) a co najbardziej mnie denerwowało w szpitalu - to że laski przyjeżdzały poleżały i jechały na góre a ja tym łóżku kwitłam i nic. Nie czułam nic a nic, że mam rodzić. Poród był dla mnie czystą abstrakcją :D aż do godz. 16 ;p 27 sierpnia :D także przykładem książkowym to ja nie jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zonamundurowego gratuluję serdecznie i czekam na zdjęcia z niecierpliwością. Super, że już jesteście razem. Smiglo a Ty śpij lepiej, ja jak małego w nocy karmie to mi się głowa kiwa na boki. Także wyśpij się po wszystkie czasy :-) Badeve a te nasze Kubusie to takie jakby podobne troszeczkę :-) Co do pępka to ja słyszałam, że kategorycznie nie wolno moczyć, ale co szpital czy lekarz to inaczej, sama nie wiem już czasami co z niekórymi rzeczami robić, bo każdy inaczej mówi. Mi z pępkiem powiedzieli, że nie moczyć i po kąpieli smarować spirytusem 95% nie rozcieńczać. Potem kto inny, że rozcieńczać na70cio procentowy. Zgłupieć można. Ale każdy mówił, że nie moczyć. U mnie myły pod kranem dzieci, normalnie obracały nimi na wszystkie strony. Ja się w wanience boję a one to myk myk i mały umyty. A trzymały właśnie ręką za brzuszek zakrywając pępuszek i głową w dół myły. Jak to pierwszy raz zobaczyłam to prawie zawału dostałam. I jeszcze mój Kubuś miał takie czerwone powieki po tym płynie ich, jakiś zwykły Johnsona, że normalnie płakać mi się chciało. Dziewcznyny a mam pytanie, małemu jakieś uczulenie wyszło na jedej rączce na zgięciu w łokciu, od czego to może być? Dziwne, że tylko na jedej rączce. Zastanawiałam się, że może od spania na boku spocił się może. Co z tym robić?? Czym smarować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ankakoza wysłałam, napisz czy doszło. Do innych też posłałam już zdaje się wczoraj. dostałyście coś ? Dobra uciekam do małego :) trzeba spać póki są takie spokojne dni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam to ja.Chcialam sie zapytac o smigielko7 czy juz urodzila czekam i doczekac sie nie moge ale moze jest juz na porodowce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam z rańca!!! oj jak dobrze się spało, kubuś tylko jadł i spał, zero płaczu, ale odpukam, żeby nie bylo.... ankakoza, no rzeczywiście te kubusie nasze podobne :D, kochane szkrabki!!!!! a co do uczulenia do mojemu na buźce wyskoczyły małe krostki...wczoraj jadłam pomidora bez skórki- tak mi poradziła położna ze względu na spadającą hemoglobinę..mówiłą że nie zaszkodzi....ale może to też nie od tego...jem mleko...to też mogło uczulić żona mundurowego! witam cię znowu na forum...ehh razem leżałyśmy w szpitalu w tym samym czasie..i w jednym dniu urodziłyśmy...ja na razie nie opiszę porodu, bo nie chcę tego pamiętać..było bardzo trudno...to przez tą oxytocynę i cholerny masaż szyjki w największych skurczach...zresztą tak jak mąż mówi, byłam przez ten ból pod koniec taka otępiała...na parciu dochodziły do mnie już tylko same głosy...ale co tam maleństwo już ze mną a następny dzieciaczek to już tylko cesarka- nie będzie inaczej...:D a ja znowu z pytankiem: karmię piersią, i od poczatku kubuś mi pogryzł brodawki...zaczęłam używać kapturków osłaniających...ile ja takie kapturki mogę stosować? moje brodawki chyba nie są stworzone do karmienia bo są takie ani wklęśnięte, a ni wypukłe....czy mogę stosować te kapturki cały czas? pomóżcie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) ja niestety w domku a nie na porodowce dzisiaj jest 7 dzien po terminie a jutro szpital i czekanie co jest najgorsze :( zonamundurowego wiem cos na ten temat jak sie lezy i czeka a inne laski przychodza i zaraz rodza chociaz termin maja pozniej od ciebie , przezylam to na wlasnej skorze ostatnio tylko ja nie wyszlam z dzidzia do domu mowicie zeby sie wyspac a ja nie moge spac bo mnie ZGAGA meczy :( normalnie to sie chwalilam ze ja nigdy w zyciu nie mialam i cala ciaze nic a tutaj prosze po terminie i zgaga bleee ja mam tylko nadzieje ze moja cora zechce sama wyjsc i nie beda musieli wywolywac porodu bo tego najgorzej sie boje no i tego ze dziecko duze co ma byc to bedzie przezyje prawda??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane. Witajcie wszystkie z powrotem.Zona mundurowego piekny opis porodu :) Ja niestety nie mam od Ciebie zdjec :( Smiglo trzymam za Ciebie mocno kciuki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smiglo, ja miałam ten sam problem ze zgagą, a najciekawsze jest to , że po porodzie też mnie przez kilka dni męczyła...hehe ale przeszło i już jest dobrze... ja jak lezałam oczekując na poród przechodziłam przez położnictwo( bo dla oczekujących jest oddzielna sala) ale jak widziałam te maleństwa, to tak mi było żal że jeszcze nie mam swojego koło siebie... smiglo, ja trzymam kciuki ,że by szybko bóle do ciebie przyszły i zebyś szybciutko urodziła mamusie, które już urodziły...czy wasze niunki mają z tyłu głowy taką kuleczkę, jakby kość, czy to jest to tylne ciemiączko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Badeve ja u mojego alego nic takiego nie wyczulam,ale nie wiem co to jest. Jutro ide z maluszkiem na pierwsza wizyte dolekarza :) I jutro maluszek konczy miesiac :) ale ten czas szybko minal,przeciez dopiero sie urodzil :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez niewiem nic o takiej kuleczce popytaj sie lakarza moze to normalne,moj maly je jak opętany ciągle glodny a karmie go sztucznie w nocy tylko daje cyca ale pokarm znika z dnia na dzien. Wasze dzieci jak spią to tez tak widac wyraznie ze klatka piersiowa sie porusza przy oddychaniu moze to glupie pytanie ale pytam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnieszka tak u mojego syneczka jak spi tez klatka piersiowa tak sie porusza.Jak bylam w szpitalu to nawet sie pytalam czy to normalne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej laski. Zona mundurowego dzieki za zdjecia. Śliczny maluszek :P Gratulacje. To tabelka nam sie skraca :-) Smiglo dawaj dawaj bo już wrzesień hi hi. Żartuję oczywiście, mówię Ci śpij ile wlezie. A zgagę ja też miałam, może Twoja córa będzie miała też długie włoski. Badeve ja też na początku wyłam z bólu od popękanych brodawek i też już myślałam o kapturkach, ale przeczekałam i teraz jest ok. Smarowałam bepanthenem na brodawki a poza tym mały długo ssie także rozmiękczył te strupki i juz jest ok. Może smaruj bepanhenem i jak zejdzie to odstaw kapturki nie wiem, jak chcesz. Gosia to już miesiąc minął. Szybko leci faktycznie. Jeszcze trochę i pójdą nam dzieciaczki w świat. Echhhh. Taka kolej rzeczy. I pytanko też mam, kiedy wyszłyście na pierwszy spacer? CZy jak mój był dłużej w szpitalu przez żółtaczkę to trzeba jeszcze przeczekać z werandowaniem i spacerami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ankakoza ja wyszlam na spacer w sobote,a w czwartek wyszlam do domu :) Tutaj inaczej lekarze patrza na te rzeczy,tylko,ze tutaj jest inny klimat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas pępuszek już lepiej, coś czuje że na dniach się tego cholerstwa pozbedziemy i będziemy mogli poleżakować na brzuszku i poszaleć w kąpieli :) Zauważyłam, że bardzo popsuła mi się cera, chyba hormony szaleją. Całą ciążę miałam ładną buzię a tu odkąd jestem w domu jakieś krostki mi wyskakują. Mam nadzieję, że to przejściowy stan i za kilka dni wszystko wróci do normy. Dziewczyny orientujecie się po ilu dniach rozpuszczają się szwy ? Bo mnie tam coś na wszelki wypadek założyli w środki przy ujściu cewki moczowej. I strasznie mnie to drażni, coś mnie tam obciera w środku. Nic mnie już nie boli poza tymi cholenymi supełkami. co do popękanych brodawek to ja na drugi dzień już też je wyrażnie czułam. Mi polecono często smarować je swoim mleczkiem i wietrzyć, w zadnym razie nie trzymać w ciasnych stanikach. I pomoglo po dwóch dniach się ładnie wszystko pogoiło i syncio juz ładniej chwyta pieś. Dobra zasada : nie przystawiać piersi do dziecka tylko dziecko do piersi. Ja narazie \"puk\" \"puk\" odpukać jakoś nie mam problemów z cyckami. Mam dobrego ssaka obok :D Wysyłam zdjęcia jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam spowrowtem :) Michalina przyszla na świat w czwartek o 4.05 nad ranem. nie obyło się niestety bez komplikacji. wiedziałam już w środę wieczorem, że coś się zaczęło ale przez to długie oczekiwanie (9 dni) postanowiłam nie robić afery i między skurczami udało mi się zasnąć. około 2 w nocy obudził mnie mocny skurcz i wypływające wody - niestety zielone. w szpitalu pojawiliśmy się jakieś 45 minut później z 7 cm rozwarciem. na ktg wyszło, że Michalina ma coś nie tak z tętnem i podjęliśmy szybką decyzję o cesarce. po błyskawicznym założeniu znieczulenia, wszystko poleciało expresowo - zabieg nie trwał dłużej niż kwadrans. Misia jest zdrowa i prześliczna - dostała 10 pkt w skali Apgar. Mama też nie najgożej - od wczoraj już jesteśmy w domu :) teraz przechodzimy przez etap adaptacji do nowego miejsca. w szpitalu Misia budziła się co jakieś 4-5 godzin. kupa, karmienie i w zasadzie żadnych krzyków, ale od wczorajszego wieczora ktoś mi zamienił dziecko ;) pozdrawiam Was wszystkie cieplutko i wiellkie gratulacje dle wszystkich nowych mam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gratulacje julianna 29 wkoncu masz dzidzie przy sobie z resztą sobie poradzisz czyli mialas cc???? tak jak ja niestety i powiem Ci ze ja ją znioslam zle ale dlatego ze byla to moja druga CC i ta bardziej boli niz pierwsza naszczęscie ostatnia bo na wiecej dzieci sie nie zdecyduje no chyba ze ktos na gorze inaczej zdecyduje ale sama takie decyzji juz nie podejme....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam!!! mam siłę napisać tyko: SYN HUBERT 55 cm, waga 3490, SN- dramat ale synuś piękny, zdrowy, 10 pkt apgar, no i przekochany!!!!! nadrobię stratykiedy bede mogła usiąść a cha- 30 sierpnia a termin był na 26!!! gratulacje dla inych mam, podziwiam Was i siebie za ten wysiłek! Mąż był ze mną kochany chłopak!!! kocham swoich chłopaków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gratulacje dla kolejnych mamus :) widac ze zostalam sama w dwupaku jeszcze :( jutro czeka mnie szpital na sama mysl mam rozwolnienie :( chcialabym zeby samo sie zaczelo nie chce wywolywania pozdrawiam i trzymajcie kciuki za mnie co by szybko poszlo ale sie boje :( jutro przed szpitalem z rana moge nie miec czasu zeby tutaj wejsc , bedziemy w kontakcie sms-owym :) pociesza mnie fakt ze teraz to ze szpitala tylko z dzidzia wyjde :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smiglo powodzenia i szybkiego powrotu do nas a ja zaczełam chodzić na spacery z małym i jest o nieb0o spokojniejszy ja też nie mam za wieole czasu żeby tu wpadać ale jak maly zasypia to zaglądam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie moj maly ma aladowany nosek nie jest przeziębiony tyle ze psika co robicie z takim problemem jak go oczyscic wlasnie czym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
położna mi mówiła, że takie kichanie często występuje u noworodków. W ten sposób maluchy oczyszczają sobie drogi oddechowe jeszcze z wód płodowych. Ja zakropliłam swojemu po kropelce soli fizlologicznej. Moja perełka za to wczoraj cały czas miała czkawkę :) A jak u was z odbijaniem. Bierzecie do pionu maluchy za każdym razem ? Bo mnie jest nieraz szkoda jak uśnie, albo jak w nocy karmię na leżąco, wstawać się i zrywać malca ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×