Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość Sam On
Wiecie, co?? Ja uważam, że ludzie się nie zmieniają, bynajmniej na lepsze, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam On
Wiecie, co?? Ja uważam, że ludzie się nie zmieniają, bynajmniej na lepsze, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam On
Wiecie, co?? Ja uważam, że ludzie się nie zmieniają, bynajmniej na lepsze, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam On
Wiecie, co?? Ja uważam, że ludzie się nie zmieniają, bynajmniej na lepsze, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam On
Wiecie, co?? Ja uważam, że ludzie się nie zmieniają, bynajmniej na lepsze, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Noon
Bardzo dobrze robisz. Twój facet ewidentnie nie wie czego chce. A co najlepsze chyba zaczyna dostrzegać swój błąd. I dlatego się miota. Nie wie co zrobić. Czy Cię zapytać o powrót, czy dać Ci spokój. Ewidentnie coś jest na rzeczy. Daj mu czas a Ty trwaj w swoim postanowieniu bo to najlepsza droga do powrotu...oczywiście jeśli nadal tego chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
innabajka u mnie tak samo. nie moge zrozumiec jego zachowania. nie odzywalam sie do niego to sie sam odezwal. ostatnio napisalam do niego sms-a od razu oddzwonil, chwila rozmowy, byl zajety i powiedzial ze sie jeszcze odezwie. zadzwonil tego samego dnia, gadalismy chyba ze 2 godziny, powiedzial ze teskni i ze do mnie przyjedzie. nie okreslil sie kiedy ale na pewno pzryjedzie skoro mi obiecal.zadzwonilam znow wczoraj i k.....a znow cos nie tak, gadal jakby na sile, cwaniakowal, po prostu wykorzystal to ze wykonalam pierwsza krok. i widze ze te gierki z nieodzywaniem sie sa naprawde istotne. przegranym jest ten ktory pierwszy wyciaga reke, a druga strona zyskuje przewage. znow pokazalam slabosc. juz mam dosyc. nie wiem kompletnie o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
innabajka Trwaj dalej w swym postanowieniu. widzisz, cos sie zaczyna dziac, a im bardziej bedziesz go odtracac daje sobie reke uciac, ze jeszce bardziej bedzie sie starał. i dobrze, niech poczuje jak to jest, to moze zrozumie a co najważniejsze pożałuje że tak samo kiedyś potraktował Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam On
Po co te wszystkie gierki??Po co to wszystko??Dla czego, dla kogo?? Czy nie ludzie w swej głupocie są aż tak zacofani i naiwni?? Naprawdę uważacie, że ktoś może się aż tak zmienić??Że jest w stanie w kilka chwil zrozumieć, co złego robił?? Naprawdę tak uważacie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, cos sie zaczyna dziac, po raz kolejny. tylko ciekawe dokad to tym razem prowadzi? odpowiedz znam: jak zawsze do d**y ciemnej. staram sie wmowic sobie:spokojnie, to nic takiego, on nie chce od ciebie nic, tak, jak kilkanascie razy ci to powiedzial i jak powtorzy ci jeszcze milion razy zanim do ciebie dotrze, ze tak jest naprawde, i po raz kolejny nic nie wychodzi z tego mojego racjonalizowania.ale jak napisalam, ja sie nie odzywam pierwsza, a juz na pewno nie po to, zeby zapytac jak mu leci, czy jaki film oglada. sam sobie zabral prawo do dzielenia sie ze mna tego typu refleksjami, wiec niech teraz nie plecie dyrdymalow, ze calkiem przypadkiem wybiera sie na spacer w moje okolice. ta, jasne, zawsze byl z niego maratonczyk, a spacery dlugodystansowe to cos, co uwielbial. zwlaszcza w moje postindustrialne rejony:) o ile pamietam, a pamiec mam niestety w niektorych przypadkach dobra, zawsze powtarzal, ze w mojej okolicy jest szaro, buro i ponuro. wiec niech teraz nie plecie jak potluczony, ze mu sie na spacery zebralo. a jesli chce odzyskac ruchomosci, to ok, ale nie te, ktore od dawna znajduja sie u niego. i kiedy pisze, ze pozostala czesc przywioze dzis autkiem to chyba powinien napisac:ok, to o ktorej? a nie,ze za tydzien, nie? za tydzien, to ja mam urodziny i chce je spedzic z ludzmi, ktorzy mnie kochaja i ktorzy nie robia mi krzywdy, a nie z kims, kto sam nie wie, czego chce. jesli sie dowie - wie, gdzie mnie szukac. ja pierwsza reki nie wyciagne, bo sie najnormalniej w swiecie boje,ze mi te reke odgryzie. a obie łapy sa mi potrzebne, chocby po to, zeby moc klepac na tym forum :) mala26 polityka, ktora stosuje (mam nadzieje, ze obie stosujemy) jest niby ok. tylko ja nie wiem czy on sie odzywa, bo cos do tego jego pustego baniaka zwanego powszechnie glowa cos dotarlo czy tylko jego meskie ego cierpi, bo mu sie niewolnica emancypuje. sadze,ze niestety to drugie, bo moj wybranek nie jest niestety typem, ktory latwo zmienia decyzje. co do tego, ze ludzie sie nie zmieniaja, chyba że na gorsze... gdyby tak bylo, to swiat bylby strasznie monotonny i przygnębiajacy, a przeciez taki nie jest,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala26 i jeszcze cos... ja go nie odtracam, po prostu traktuje go jak bylego faceta, z ktorym lacza mnie juz tylko kwestie majatkowe (chociaz to chyba zbyt szumne okreslenie) ;) no przeciez chyba o to mu kurcze blade chodzilo, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZUNIE Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale mam problemy z netem i nie czytam postów na bieżąco. Mój mail: listyniedostarczone@wp.pl - postram się pomóc, a jeśli tylko jakakolwiek moja rada sprawi, że choć przez chwilę poczujesz się lepiej, to będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam:) TEN_ZŁY Nie odebrałem tego, jak urazy, ale nie chcę być traktowany jak wyrocznia. Jestem tak samo zagubiony, zmieszany i zakręcony jak Wy wszyscy. Tak samo zawiodłem sie na osobie, w której ulokowałem swoje życie, pieniaze, czas, zdrowie i przede wszystkim uczucia. Wasze wypowiedzi pomagają mi tak samo, jak moje pomagają Wam i każdego posta czytam po kilka razy. Pozdrawiam:) Za każdym razem, gdy wchodzę na to forum, mam mieszane uczucia. Paraliżuje mnie myśl, że prawie codziennie dołącza do nas ktoś nowy, ktoś zdruzgotany porażką, szukający ukojenia, choć wie, że to na nic. A my \"starzy bywalcy\" powtarzamy jak mantrę słowa \"czas, czas, czas\". Czasem mam wrażenie, że nie zasługujemy na to, by stać na samym szczycie łańcucha ewolucji... MAŁA26 Widzę, że u Ciebie na tyle dobrze, że stać Cię na rozmowę z nim. Dla mnie jeszcze głos mojej Ex to za duże wyzwanie. Zazdroszczę Ci, choć nie rozumiem zachowania Twojego Ex. Może zaczyna się \"uczłowieczać\" i dojrzewać do pewnych postanowień. Wiem, że nie jestem oryginalny w swoich spostrzeżeniach, ale mozę to właśnie ten etap \"badania szans\". Tylko szans na co? Na znajomośc, kontakt, powrót? Moja Ex kiedy dowiedziała się, że zmieniłem komórkę na kilka dni, od razu przybiegła do swojej mamy i zaczęła wypytywać, czy nie wie, co się stało, że nie możę się do mnie dodzwonić. Napisała smsa, chyba tylko po to, żeby sprawdzić, czy numer należny na pewno do mnie i kiedy Jej odpiszę. Odpisałem na drugi dzień. A Ona dalej gra twardą i milczy. Taka dziwna zależnosć - chcesz mieć kontakt, ale go nie utrzymywać. Może więc u Ciebie jest podobnie. INNABAJKA26 Pamiętaj o tym, o czym pisaliśmy na forum. W naturze zawsze musi być równowaga, jeśli Oni decydują teraz, to kiedyś zadecydujemy My. Oni chcą odejść 0 niech odejdą. Ale jeśli pewnego dnia obudzą się i zapragną wrócić - to będziemy mieli dużo większą władzę w rękach niż Oni. Bo zadecydujemy nie tlyko o swojej przyszłości, ale także o ich. My zdecydujemy, jak potoczy się ich życie, jaki będzie ich stan emocjonalny, tak samo, jak oni decydują teraz. Do tego czasu na pewno wszystko ułożymy sobie w głowie i sporządzimy własny rachunek sumienia. To pomoże nam podjać tą właściwą decyzję i Oni nie będą mieli NIC do powiedzenia. Mimo tego, że serce jeszcze mnie boli i zdarzaja sie trudne chwile, czekam z niecierpliwością na ten moment. Wiem, że on nastąpi, im później, tym lepiej - tym silniejszy będę. 7.11.2008 - \"nasza\" 3 rocznica. W mieście koncert Anny Marii Jopek. Mam to wielkie szczęście, że znam osobiście Ją i Jej męża. Dzwoniła, zapraszała nas na koncert. Oczywiście za darmo. Chcieliśmy choć przez chwile znaleźc czas i pogadać prywatnie. Nie skorzystałem, choć wiem, że trzeba było. Może to by mi pomogło. Chociaż - Jej koncert to było nasze wspólne marzenie... życie jest złośliwe. Zamiast romntycznego spacerku, koncertu, kolacji w dobrym towarzystwie, była wielka pizza z podwójnym serem i głupie komedie, żeby przynajmniej aktorzy śmiali się za mnie. Ciężki dzień. Większosć przespałem, co tylko pogorszyło sytuację. Przeżyłem. Nie skoczyłem z mostu, nie upiłem się, nie ryczałem jak bóbr, nie uprawiałem sexu z koleżanką, która przeleżała cały ten dzień ze mną w łóżku tylko po to, żeby BYĆ. Bo wie, że jednak możę mi coś odpieprzyć. Nie na codzień, ale w tym dniu nie była mnie pewna. Wielkie pozdrowienia dla Wsyzstkich,życze dużo siły, zwłaszcza dla tych, którzy potrzebują jej teraz najwięcej. Nie poddawajcie się, zobaczcie na tych, któzy już trochena tym forum istnieją. Z dnia na dzień jest lepiej. Gwarantuję Wam że i Wy się podniesiecie. Dla pewnosci jeszcze raz podaję maila: listyniedostarczone@wp.pl , a do poczytania o moich przejściach w związku: www.listyniedostarczone.blogspot.com pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZUNIE Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale mam problemy z netem i nie czytam postów na bieżąco. Mój mail: listyniedostarczone@wp.pl - postram się pomóc, a jeśli tylko jakakolwiek moja rada sprawi, że choć przez chwilę poczujesz się lepiej, to będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam:) TEN_ZŁY Nie odebrałem tego, jak urazy, ale nie chcę być traktowany jak wyrocznia. Jestem tak samo zagubiony, zmieszany i zakręcony jak Wy wszyscy. Tak samo zawiodłem sie na osobie, w której ulokowałem swoje życie, pieniaze, czas, zdrowie i przede wszystkim uczucia. Wasze wypowiedzi pomagają mi tak samo, jak moje pomagają Wam i każdego posta czytam po kilka razy. Pozdrawiam:) Za każdym razem, gdy wchodzę na to forum, mam mieszane uczucia. Paraliżuje mnie myśl, że prawie codziennie dołącza do nas ktoś nowy, ktoś zdruzgotany porażką, szukający ukojenia, choć wie, że to na nic. A my \"starzy bywalcy\" powtarzamy jak mantrę słowa \"czas, czas, czas\". Czasem mam wrażenie, że nie zasługujemy na to, by stać na samym szczycie łańcucha ewolucji... MAŁA26 Widzę, że u Ciebie na tyle dobrze, że stać Cię na rozmowę z nim. Dla mnie jeszcze głos mojej Ex to za duże wyzwanie. Zazdroszczę Ci, choć nie rozumiem zachowania Twojego Ex. Może zaczyna się \"uczłowieczać\" i dojrzewać do pewnych postanowień. Wiem, że nie jestem oryginalny w swoich spostrzeżeniach, ale mozę to właśnie ten etap \"badania szans\". Tylko szans na co? Na znajomośc, kontakt, powrót? Moja Ex kiedy dowiedziała się, że zmieniłem komórkę na kilka dni, od razu przybiegła do swojej mamy i zaczęła wypytywać, czy nie wie, co się stało, że nie możę się do mnie dodzwonić. Napisała smsa, chyba tylko po to, żeby sprawdzić, czy numer należny na pewno do mnie i kiedy Jej odpiszę. Odpisałem na drugi dzień. A Ona dalej gra twardą i milczy. Taka dziwna zależnosć - chcesz mieć kontakt, ale go nie utrzymywać. Może więc u Ciebie jest podobnie. INNABAJKA26 Pamiętaj o tym, o czym pisaliśmy na forum. W naturze zawsze musi być równowaga, jeśli Oni decydują teraz, to kiedyś zadecydujemy My. Oni chcą odejść 0 niech odejdą. Ale jeśli pewnego dnia obudzą się i zapragną wrócić - to będziemy mieli dużo większą władzę w rękach niż Oni. Bo zadecydujemy nie tlyko o swojej przyszłości, ale także o ich. My zdecydujemy, jak potoczy się ich życie, jaki będzie ich stan emocjonalny, tak samo, jak oni decydują teraz. Do tego czasu na pewno wszystko ułożymy sobie w głowie i sporządzimy własny rachunek sumienia. To pomoże nam podjać tą właściwą decyzję i Oni nie będą mieli NIC do powiedzenia. Mimo tego, że serce jeszcze mnie boli i zdarzaja sie trudne chwile, czekam z niecierpliwością na ten moment. Wiem, że on nastąpi, im później, tym lepiej - tym silniejszy będę. 7.11.2008 - \"nasza\" 3 rocznica. W mieście koncert Anny Marii Jopek. Mam to wielkie szczęście, że znam osobiście Ją i Jej męża. Dzwoniła, zapraszała nas na koncert. Oczywiście za darmo. Chcieliśmy choć przez chwile znaleźc czas i pogadać prywatnie. Nie skorzystałem, choć wiem, że trzeba było. Może to by mi pomogło. Chociaż - Jej koncert to było nasze wspólne marzenie... życie jest złośliwe. Zamiast romntycznego spacerku, koncertu, kolacji w dobrym towarzystwie, była wielka pizza z podwójnym serem i głupie komedie, żeby przynajmniej aktorzy śmiali się za mnie. Ciężki dzień. Większosć przespałem, co tylko pogorszyło sytuację. Przeżyłem. Nie skoczyłem z mostu, nie upiłem się, nie ryczałem jak bóbr, nie uprawiałem sexu z koleżanką, która przeleżała cały ten dzień ze mną w łóżku tylko po to, żeby BYĆ. Bo wie, że jednak możę mi coś odpieprzyć. Nie na codzień, ale w tym dniu nie była mnie pewna. Wielkie pozdrowienia dla Wsyzstkich,życze dużo siły, zwłaszcza dla tych, którzy potrzebują jej teraz najwięcej. Nie poddawajcie się, zobaczcie na tych, któzy już trochena tym forum istnieją. Z dnia na dzień jest lepiej. Gwarantuję Wam że i Wy się podniesiecie. Dla pewnosci jeszcze raz podaję maila: listyniedostarczone@wp.pl , a do poczytania o moich przejściach w związku: www.listyniedostarczone.blogspot.com pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
listonosz "stac mnie na rozmowe" wiesz, powim Ci że kiedy on sie nie odzywa mam najgorsze mysli zeby tylko w koncu o nim zapomniec, mysle sobie ze jak sie odezwie to go zbluzgam, powim nich nie dzwion, powiem ze juz nie chce z nim rozmawiac bo nie ma o czym, mam wielkie plany ze wkoncu to zakoncze ale jak tyko uslysze jego glos wszystko sie zmienia. gdy dzwoni jak na zawolanie rodzi sie wielka nadzieja ze akurat TA rozmowa moze cos zmienic. udaje ze nic mi nie jest, ze daje rady, smieje sie, zartuje bo wiem ze taka wlasnie mnie kochal. a potem gdy znow sie nie dozywa dostaje szalu, ze nadal nic sie nie zmienia. tez uwazam ze on ciagle bada sytuacje i chce miec kontrole nad tym czy np. przypadkiem nie zaczelam sie z kims spotykac i czuc ze nadal ma ta "uchylona furtke". tylko On nie zdaje sobie sprawy z tego ze gra na moich uczuciach, ze sie nimi bawi. ktos kto kocha nigdy by tak nie zrobil:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
kurcze, mam sie z nim spotkac w środę, tak po przyjacielsku, tylko nie wiem czy ja dam rade tak.... jak myslicie czy powinnam? dodam ze jest mi lepiej niz na poczatku, troche przywyklam do mysli ze juz nie bedziemy razem i boje sie ze gdy go zobacze to wszystko powroci... eh nie wiem co sie stalo ale zal mi go, zal ze zrezygnowal z tego wszystkiego co chciałam mu ofiarować... znowu zostal sam w tym wielkim miescie zdala od rodziny, do tej pory my i moja rodzinka bylismy dla niego rodzina, jak to sam okreslil czul sie w mojej rodzinie jak w swojej....eh tyle chcialam mu dac:( odtracic go cakowicie czy przygarnac jako przyjaciela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
Listonosz czytałam twoj post ostatni i widze ze myslisz tak jak ja:) i wiesz co mi to pomaga:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
listonosz pamietam o tym kazdego dnia. i za kazdym razem, kiedy mam ochote zlapac za tel i zadzwonic, mowie sobie, ze jeszcze nadejdzie taki moment, kiedy on bedzie chcial wrocic, a wtedy to ja bede ta silniejsza strona. to ode mnie bedzie zalezala decyzja. ale tak zupelnie powaznie - watpie czy on kiedykolwiek bedzie chcial wrocic. ale tak czy siak - swiadomosc, ze teraz ja podejmuje decyzje dodaje mi skrzydel. no a moj pan P. wczoraj odzywal sie niemal caly dzien, wieczorem zaprosil na winko i film do siebie, ale nie skorzystalam. mialam juz zaplanowany wieczor, takze z winkiem :) no i myslalam, ze to tyle, ale nie. on sie odzywal caly wieczor, opowiadal mi o filmach, ktore chcialby zopbaczyc, az w koncu zaprosil mnie dzis do kina. wiem, ze chcielismy zobaczyc ten film, ale po naszym roztsaniu tego typu ustalenia stracily sens. nie wiem, czego on ode mnie oczekuje i dlaczego sie odzywa. mam oczywiscie kilka pomyslow. pierwszy - potrzebne mu pogotowie sexualne, ale na mnie w tej kwestii nie moze liczyc. drugi pomysl - nie bardzo ma sie z kim umowic i umwia sie ze mna z braku innych mozliwosci. po trzecie - oszalal i sam nie kontroluje tego, co robi. po czwarte - nie moze zniesc tego,ze moje zycie bez niego toczy sie dalej i chce miec jakas nad nim kontrole. pomysl piaty (najbardziej absurdalny) - teskni za mna, bo nijak zyc beze mnie nie moze tylko pogodzenie sie z tym faktem przychodzi mu z trudem i nawet sam przed soba nie bardzo chce sie do tego przyznac. no i pomysl szosty - traktuje mnie po prostu jak kumpele, z ktora moze wyjsc na piwo czy do kina. no w kazdym razie znowu wysyla mi jakies dziwne sygnaly. jesli ktos jest madrzejszy ode mnie nech mi powie - czego on u ciezkiej cholerki chce?! nie dosc juz napaskudzil w moim zyciu? jejku, dlaczego nie moze po prostu powiedziec, ze mnie chce, albo dac mi swiety spokoj. chce odejsc? niech odchodzi, a nie bawi sie w kotka i myszke. chociaz z drugiej strony, to, że po zerwaniu mam znim kontakt jest dla mnie amortyzacja zerwania. ech, tak zle i tak nie za dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Tak, sledze to forum,... czasem cos napisze i chyba najbardziej boli mnie to, ze zaczynajac je czytac, szukalem mozliwosci, lub co zrobic aby wroicic do swojej ex :). Tu w sumie spotkalem sie z potwierdzeniem okrutnej prawdy, ktorej to nie chcialem, w sumie nadal nie chce dopuscic do siebie, ze jest malo prawdopodobne abysmy znow byli razem. Jak to wczesniej jedna osoba pisal kazda historia jest podobna a jednak tak bardzo inna, kazdy z nas przezywa swoje rozstania i zwiazane z nim rosterki podobnie a jednak wszystko tak bardzo sie rozni... To co tu piszecie(ja po czesci malo, ale tez), czasem pomaga a czasami rani tak bardzo, ze az brak slow. Tak tez zastanawiam sie czasem nad soba, ,,Matko Boska co ja robie\", pisze na jakims forum dla zlamanych serc hehe:), czy zemna jest cos nie tak, w zyciu bym nie pomyslal, ze do czegos takiego sie posune. Ja? Oosba ktora ze wszystkim sobie radzi, ktora to inni widza jako silna i dla ktorej nie ma barier do pokonania. Do jasnaj Anielki :), juz smieje sie z tego, bo kurcze spotykalem sie z innymi kobietami i nigdy nic takiego sie zemna nie dzialo a tu nagle poznalem dziewczyne, powiedzialem jej, ze ja Kocham, powtarzalem jej to co chwile, spedzilem z nia 3,5 roku zycia i nagle plusk, kamien w wode. KONIEC. Nie wiem, juz sam... czasem wydaje mi sie, ze ja poprostu boje sie zapomniec, boje sie stracic to co bylo, boje sie to wszystko przekreslic i zaczac od nowa, boje sie 3,5 roku mojego zycia gdy to nie bylo nic wazniejszego dlamnie, tak poprostu zepchnac w kat. Juz minelo 5 miesiecy a ja nadal chodze, podminowany i roztrzesiony. Wczoraj znow byl 9 kolejnego miesiaca a ja znow czekalem w miejescu gdzie powiedzielismy sobie Kocham, slepo wierzac, ze moze ona sie tam zjawi. Poza tym jak bardzo mi jej brakuje to z tydzien temu zaczolem do niej pisac smsy, pisac na gg i ogolnie prowadzimy krotkie rozmowy bardzo przyjacielskie, w postaci co u Ciebie, jak rodzice i jak tam Twoja nowa praca, zartujac soibie czasem, z tym, ze te rozmowy do niczego nie prowadza a ja nie lubie komunikatorow w stylu gg, nawet skayp itp. Nie lubie tez pisac smsow, wole rozmawiac w cztery oczy, tylko w ten sposob moge szczerze i otwarcie rozmawiac. Wiecie chyba chcialbym sie z nia spotkac i powiedziec jej o tym wszystkim co mnie trapi i boli przez te wszystkie miesiace, poprostu sie jej wygadac, nie namawiac jej do czegokolwiek, poprostu chcialbym aby ona widziala :(. Ale bardzo sie boje tego, ze jesli sie spotkamy to ona mi powie, sluchaj, mile i przykre jest to co mowisz ale to juz koniec, nic z tego nie bedzie, nie Kocham Cie juz, nie wiem co bym zrobil gdybym od niej to uslyszal, pewnie znow wsiadlbym w auto i darl przed siebie, szukajac nie wiadomo czego... he Wiec czy spotykanie sie z bylymi jest rozsadnym rozwiazaniem? Chyba nie. A poza tym powiedzcie mi czy jest mozliwe utrzymywac przyjacielskie kontakty z osoba ktora sie Bardzo Kocha? Mi sie wydaje, ze chyba jednak nie? Wybaczcie, ze ja Wam w niczym nie doradze, gdyz nie czuje sie na tyle kompetetna osoba aby radzic, gdyz sam chodze jak cien i slizgam sie z dnia na dzien, szukaja rady oraz zlotego srodka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Tak, sledze to forum,... czasem cos napisze i chyba najbardziej boli mnie to, ze zaczynajac je czytac, szukalem mozliwosci, lub co zrobic aby wroicic do swojej ex :). Tu w sumie spotkalem sie z potwierdzeniem okrutnej prawdy, ktorej to nie chcialem, w sumie nadal nie chce dopuscic do siebie, ze jest malo prawdopodobne abysmy znow byli razem. Jak to wczesniej jedna osoba pisal kazda historia jest podobna a jednak tak bardzo inna, kazdy z nas przezywa swoje rozstania i zwiazane z nim rosterki podobnie a jednak wszystko tak bardzo sie rozni... To co tu piszecie(ja po czesci malo, ale tez), czasem pomaga a czasami rani tak bardzo, ze az brak slow. Tak tez zastanawiam sie czasem nad soba, ,,Matko Boska co ja robie", pisze na jakims forum dla zlamanych serc hehe:), czy zemna jest cos nie tak, w zyciu bym nie pomyslal, ze do czegos takiego sie posune. Ja? Oosba ktora ze wszystkim sobie radzi, ktora to inni widza jako silna i dla ktorej nie ma barier do pokonania. Do jasnaj Anielki :), juz smieje sie z tego, bo kurcze spotykalem sie z innymi kobietami i nigdy nic takiego sie zemna nie dzialo a tu nagle poznalem dziewczyne, powiedzialem jej, ze ja Kocham, powtarzalem jej to co chwile, spedzilem z nia 3,5 roku zycia i nagle plusk, kamien w wode. KONIEC. Nie wiem, juz sam... czasem wydaje mi sie, ze ja poprostu boje sie zapomniec, boje sie stracic to co bylo, boje sie to wszystko przekreslic i zaczac od nowa, boje sie 3,5 roku mojego zycia gdy to nie bylo nic wazniejszego dlamnie, tak poprostu zepchnac w kat. Juz minelo 5 miesiecy a ja nadal chodze, podminowany i roztrzesiony. Wczoraj znow byl 9 kolejnego miesiaca a ja znow czekalem w miejescu gdzie powiedzielismy sobie Kocham, slepo wierzac, ze moze ona sie tam zjawi. Poza tym jak bardzo mi jej brakuje to z tydzien temu zaczolem do niej pisac smsy, pisac na gg i ogolnie prowadzimy krotkie rozmowy bardzo przyjacielskie, w postaci co u Ciebie, jak rodzice i jak tam Twoja nowa praca, zartujac soibie czasem, z tym, ze te rozmowy do niczego nie prowadza a ja nie lubie komunikatorow w stylu gg, nawet skayp itp. Nie lubie tez pisac smsow, wole rozmawiac w cztery oczy, tylko w ten sposob moge szczerze i otwarcie rozmawiac. Wiecie chyba chcialbym sie z nia spotkac i powiedziec jej o tym wszystkim co mnie trapi i boli przez te wszystkie miesiace, poprostu sie jej wygadac, nie namawiac jej do czegokolwiek, poprostu chcialbym aby ona widziala :(. Ale bardzo sie boje tego, ze jesli sie spotkamy to ona mi powie, sluchaj, mile i przykre jest to co mowisz ale to juz koniec, nic z tego nie bedzie, nie Kocham Cie juz, nie wiem co bym zrobil gdybym od niej to uslyszal, pewnie znow wsiadlbym w auto i darl przed siebie, szukajac nie wiadomo czego... he Wiec czy spotykanie sie z bylymi jest rozsadnym rozwiazaniem? Chyba nie. A poza tym powiedzcie mi czy jest mozliwe utrzymywac przyjacielskie kontakty z osoba ktora sie Bardzo Kocha? Mi sie wydaje, ze chyba jednak nie? Wybaczcie, ze ja Wam w niczym nie doradze, gdyz nie czuje sie na tyle kompetetna osoba aby radzic, gdyz sam chodze jak cien i slizgam sie z dnia na dzien, szukaja rady oraz zlotego srodka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
backforgood zauwaz, ze tylko kilka pierwszych niemal kazdego z nas mowi bezposrednio o powrocie i o walce. kazdy kolejny to juz tylko pisanie o tym, ze nam zle, ze mamy mniejsze lub wieksze dolki czy sukcesy. nie ma sie co oszukiwac, powroty, udane powroty zdarzaja sie niezwykle rzadko.ale wiesz, od kazdej reguly sa wyjatki :) i pewnie gdzies tak gleboko w srodku, kazdy z nas ma nadzieje,ze akurat jego historia bedzie tym wyjatkiem. z osoba, ktora zerwala (czy tez, z ktora sie zerwalo) nie tyle nie mozna, co chyba nie powinno sie przyjaznic, a juz na pewno nie bezposrednio po zerwaniu. wtedy prawie zawsze jedna ze stron dobrze sie bawi, a druga... no coz, druga ma ochote sama siebie zamordowac, bo dala sie po raz kolejny wyciagnac na spotkanie, bo myslala, ze moze tym razem cos sie zmieni, ze moze to akurat to spotkanie stanie nowym poczatkiem. a tu klops. a najgorsze jest w tym wszystkim to, ze tak czy siak, jak zadzwoni taka osoba druga to i tak dojdzie do kolejnego spotkania. milosc jednak ubezwlasnowolnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
Mam taki problem z którym nie mogę sobie poradzić:( , a więc mój chłopak który mówi cały czas że nie wie czy mnie kocha, innym razem mówi że chyba kocha, a potem sam nie wie!, on studiuje w innym mieście!! chciałabym się tam przeprowadzić jakoś teraz, ale on mówi że to chyba nie jest dobry pomysł, że byśmy się tylko cały czas kłócili w naszej sytuacji...:( , jesteśmy w tzw. separacji:( , on chce żebym przyjechała dopiero w styczniu, bo potrzebuje czasu na poukładanie tego co ma w głowie, a ja nie wiem co mam powiedzieć:( przeciez nie mogę mu się narzucać bo przecież go kocham i nie chce go ranić tym, że ciągle mi by coś nie pasowało. On jest zagubiony i po czasie własnie to zrozumiałam! , sam przyznaje o sobie że jest idiotą, debilem i ma siano teraz we łbie!... , tylko że przez jego zachowanie i teksty innych na ten temat ja najbardziej cierpię...:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten_zły
Chyba czas zniknąć... Będę śledził wasze losy na forum i mam nadzieję na optymistyczne posty, Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa, życzę wam abyście odnaleźli szczęście o które tak walczycie... Jeszcze raz dziękuję. Ina30 dziękuje za uśmiech... czasem małe gesty znaczą więcej niż możemy sobie wyobrazić... ... wiem, ucieczka w samotność nie jest sposobem i nie pomoże ... ... ... do zobaczenia wszystkim za jakiś czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
Ten zły ja rowniez dziekuje i zycze Tobie aby ktos pokochał Cię tak jak to tylko Ty potrafisz, albo i mocniej jezeli sie da:) pozdrawiam i do uslyszenia:):):) ps. te usmiechy to również dzięki Tobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zalamany Szymek
Witam wszystkich.Tak jak większosć z Was straciłem bardzo bliska mi osobę....Niestety własnie wróciłem z kolejnego spotkania(niezaplanowanego,wymuszonego,bez wiedzy i zgody ‘mojej’byłej UKOCHANEJ),ktore zkonczylo sie jak zwykle fiaskiem.Jest mi strasznie ciezko,jak kazdemu z Was,rozumiem wszystkie osoby ktore pisza na tym forum,przezywam tak samo jak one w samotnosci te ciezkie po rozstaniu chwile,ale moze opowiem krotko swoja smutna historie. Moj zwiazek zakonczyl sie 26 pazdziernika i trwał prawie 3 lata...Nie nalezał do spokojnych,wiem,ze bylo duzo trudnych chwil,nie raz juz zrywala ze mna UKOCHANA,ale tym razem jest zupelnie inaczej...W poprzednich sytuacjach czulem,ze i tak do siebie wrocimy,ze jest to chwilowy kryzys,niestety tym razem jest zupelnie inaczej.Wszystkie ‘furtki’ zostały przede mna zamkniete.Nie mam zadnej mozliwosci,nie widze zadnej checi z jej strony abym został przynajmniej wysluchany.Po kazdej probie rozmowy(wymuszonej przeze mnie)czuje ,ze tym razem to jest juz chyba definitywny koniec.Chociaz nie dopuszczam takiej mysli,to wszystko wskazuje na to,ze tak jest.Zdaje sobie sprawe,gdzie zostaly popelnione bledy,jestem swiadomy tego co zrobilem,wiem,ze zaniedbalem swoja UKOCHANA,ze kolejny raz ja zawiodlem,ale kiedy probuje jej o tym powiedziec,probuje wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo,ze zrozumialem swoje bledyi,ze wiem jak nalezy juz postepowac to nie chce mnie w ogole sluchac.Doskonale ja rozumiem,nie raz juz to powtarzalem,ze sie zmienie,ze wszystko naprawie i bedzie dobrze,ale za kazdym razem kiedy juz wrocilismy do siebie to wszystko bylo po staremu,moze troche lepiej,ale nie tak jakby UKOCHANA chciala,nie tak jak obiecywalem...Tym razem mowi,ze cos w niej peklo,ze mi juz nie ufa,nie wierzy w moje slowa,ze stalem sie jej obojetny,i co najwazniejesz,ze mnie juz NIE KOCHA!Wiem,ze nie jestem idealny,wiem,ze jak kazdy posiadam wady,ale nigdy nie chcialem skrzywdzic swojej UKOCHANEJ,jesli juz to zrobilem to nieswiadomie.Wiem,ze walczyc musze Onia,ze powinienem starac sie ja odzyskac,bo wierze w przeznaczenie a Ona jest mi przeznaczona,ale nie wiem czy nie pogarszam swoim zachowaniem sytuacji ktora jest i tak juz beznadziejna?2 tyg temu mielismy ostatnia klotnie.Mieszkalismy razem od 2.5 roku.po ostatniej klotni ujalem sie meska duma i wrocilem do rodzicow.Po 7 dniach od naszego rozstania duma ulecila i wrocilem zeby porozmawiac,przeprosic,wytlumaczyc,ze szkoda czasu na klotnie,ale niestety od tego momentu juz nie ma w jej sercu dla mnie miejsca..Jestem jednym slowem ZALAMANY!!!Pisze smsy,na ktore nie ma zadnej odpowiedzi,kiedy probuje porozmawiac w 4 oczy to niestety UKOCHANA nie chce mnie sluchac,widziec,nie mam tak naprawde zadnej osoby ktora moglaby mi pomoc odzyskac UKOCHANA.Czy ja sie tylko ludze nadzieją,ze jeszcze kiedy bedziemy razem,czy moze pomimo tego,ze mowi mi tak wiele przykrych slow jeszcze jest szanasa na odzyskanie jej?Kolejny dzien bez niej to kolejny stracony dzien!Nie jestem juz wstanie normalnie funkcjonowac,ani studia ani praca juz nie maja dla mnie sensu,cale moje zycie krecilo sie wokol niej...A teraz pozostał mi tylko żal do siebie,ze kolejny raz zawiodłem ja,że stracilem cos czego nioektorzy szukaja przez cale zycie-MILOSC!!!jesli moze mi ktos pomoc to bede bardzo wdzieczny,wim ,ze zachowuje sie jak desperat,ze powinienem zachowac racjonalne myslenie,ale gdybym tylko tak umial...dziekuje ze moglem sie z Wami podzielic swoim bolem.Pozdrawiam.Szymek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zalamany Szymek
Witam wszystkich.Tak jak większosć z Was straciłem bardzo bliska mi osobę....Niestety własnie wróciłem z kolejnego spotkania(niezaplanowanego,wymuszonego,bez wiedzy i zgody ‘mojej’byłej UKOCHANEJ),ktore zkonczylo sie jak zwykle fiaskiem.Jest mi strasznie ciezko,jak kazdemu z Was,rozumiem wszystkie osoby ktore pisza na tym forum,przezywam tak samo jak one w samotnosci te ciezkie po rozstaniu chwile,ale moze opowiem krotko swoja smutna historie. Moj zwiazek zakonczyl sie 26 pazdziernika i trwał prawie 3 lata...Nie nalezał do spokojnych,wiem,ze bylo duzo trudnych chwil,nie raz juz zrywala ze mna UKOCHANA,ale tym razem jest zupelnie inaczej...W poprzednich sytuacjach czulem,ze i tak do siebie wrocimy,ze jest to chwilowy kryzys,niestety tym razem jest zupelnie inaczej.Wszystkie ‘furtki’ zostały przede mna zamkniete.Nie mam zadnej mozliwosci,nie widze zadnej checi z jej strony abym został przynajmniej wysluchany.Po kazdej probie rozmowy(wymuszonej przeze mnie)czuje ,ze tym razem to jest juz chyba definitywny koniec.Chociaz nie dopuszczam takiej mysli,to wszystko wskazuje na to,ze tak jest.Zdaje sobie sprawe,gdzie zostaly popelnione bledy,jestem swiadomy tego co zrobilem,wiem,ze zaniedbalem swoja UKOCHANA,ze kolejny raz ja zawiodlem,ale kiedy probuje jej o tym powiedziec,probuje wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo,ze zrozumialem swoje bledyi,ze wiem jak nalezy juz postepowac to nie chce mnie w ogole sluchac.Doskonale ja rozumiem,nie raz juz to powtarzalem,ze sie zmienie,ze wszystko naprawie i bedzie dobrze,ale za kazdym razem kiedy juz wrocilismy do siebie to wszystko bylo po staremu,moze troche lepiej,ale nie tak jakby UKOCHANA chciala,nie tak jak obiecywalem...Tym razem mowi,ze cos w niej peklo,ze mi juz nie ufa,nie wierzy w moje slowa,ze stalem sie jej obojetny,i co najwazniejesz,ze mnie juz NIE KOCHA!Wiem,ze nie jestem idealny,wiem,ze jak kazdy posiadam wady,ale nigdy nie chcialem skrzywdzic swojej UKOCHANEJ,jesli juz to zrobilem to nieswiadomie.Wiem,ze walczyc musze Onia,ze powinienem starac sie ja odzyskac,bo wierze w przeznaczenie a Ona jest mi przeznaczona,ale nie wiem czy nie pogarszam swoim zachowaniem sytuacji ktora jest i tak juz beznadziejna?2 tyg temu mielismy ostatnia klotnie.Mieszkalismy razem od 2.5 roku.po ostatniej klotni ujalem sie meska duma i wrocilem do rodzicow.Po 7 dniach od naszego rozstania duma ulecila i wrocilem zeby porozmawiac,przeprosic,wytlumaczyc,ze szkoda czasu na klotnie,ale niestety od tego momentu juz nie ma w jej sercu dla mnie miejsca..Jestem jednym slowem ZALAMANY!!!Pisze smsy,na ktore nie ma zadnej odpowiedzi,kiedy probuje porozmawiac w 4 oczy to niestety UKOCHANA nie chce mnie sluchac,widziec,nie mam tak naprawde zadnej osoby ktora moglaby mi pomoc odzyskac UKOCHANA.Czy ja sie tylko ludze nadzieją,ze jeszcze kiedy bedziemy razem,czy moze pomimo tego,ze mowi mi tak wiele przykrych slow jeszcze jest szanasa na odzyskanie jej?Kolejny dzien bez niej to kolejny stracony dzien!Nie jestem juz wstanie normalnie funkcjonowac,ani studia ani praca juz nie maja dla mnie sensu,cale moje zycie krecilo sie wokol niej...A teraz pozostał mi tylko żal do siebie,ze kolejny raz zawiodłem ja,że stracilem cos czego nioektorzy szukaja przez cale zycie-MILOSC!!!jesli moze mi ktos pomoc to bede bardzo wdzieczny,wim ,ze zachowuje sie jak desperat,ze powinienem zachowac racjonalne myslenie,ale gdybym tylko tak umial...dziekuje ze moglem sie z Wami podzielic swoim bolem.Pozdrawiam.Szymek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zalamany Szymek
Witam wszystkich.Tak jak większosć z Was straciłem bardzo bliska mi osobę....Niestety własnie wróciłem z kolejnego spotkania(niezaplanowanego,wymuszonego,bez wiedzy i zgody ‘mojej’byłej UKOCHANEJ),ktore zkonczylo sie jak zwykle fiaskiem.Jest mi strasznie ciezko,jak kazdemu z Was,rozumiem wszystkie osoby ktore pisza na tym forum,przezywam tak samo jak one w samotnosci te ciezkie po rozstaniu chwile,ale moze opowiem krotko swoja smutna historie. Moj zwiazek zakonczyl sie 26 pazdziernika i trwał prawie 3 lata...Nie nalezał do spokojnych,wiem,ze bylo duzo trudnych chwil,nie raz juz zrywala ze mna UKOCHANA,ale tym razem jest zupelnie inaczej...W poprzednich sytuacjach czulem,ze i tak do siebie wrocimy,ze jest to chwilowy kryzys,niestety tym razem jest zupelnie inaczej.Wszystkie ‘furtki’ zostały przede mna zamkniete.Nie mam zadnej mozliwosci,nie widze zadnej checi z jej strony abym został przynajmniej wysluchany.Po kazdej probie rozmowy(wymuszonej przeze mnie)czuje ,ze tym razem to jest juz chyba definitywny koniec.Chociaz nie dopuszczam takiej mysli,to wszystko wskazuje na to,ze tak jest.Zdaje sobie sprawe,gdzie zostaly popelnione bledy,jestem swiadomy tego co zrobilem,wiem,ze zaniedbalem swoja UKOCHANA,ze kolejny raz ja zawiodlem,ale kiedy probuje jej o tym powiedziec,probuje wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo,ze zrozumialem swoje bledyi,ze wiem jak nalezy juz postepowac to nie chce mnie w ogole sluchac.Doskonale ja rozumiem,nie raz juz to powtarzalem,ze sie zmienie,ze wszystko naprawie i bedzie dobrze,ale za kazdym razem kiedy juz wrocilismy do siebie to wszystko bylo po staremu,moze troche lepiej,ale nie tak jakby UKOCHANA chciala,nie tak jak obiecywalem...Tym razem mowi,ze cos w niej peklo,ze mi juz nie ufa,nie wierzy w moje slowa,ze stalem sie jej obojetny,i co najwazniejesz,ze mnie juz NIE KOCHA!Wiem,ze nie jestem idealny,wiem,ze jak kazdy posiadam wady,ale nigdy nie chcialem skrzywdzic swojej UKOCHANEJ,jesli juz to zrobilem to nieswiadomie.Wiem,ze walczyc musze Onia,ze powinienem starac sie ja odzyskac,bo wierze w przeznaczenie a Ona jest mi przeznaczona,ale nie wiem czy nie pogarszam swoim zachowaniem sytuacji ktora jest i tak juz beznadziejna?2 tyg temu mielismy ostatnia klotnie.Mieszkalismy razem od 2.5 roku.po ostatniej klotni ujalem sie meska duma i wrocilem do rodzicow.Po 7 dniach od naszego rozstania duma ulecila i wrocilem zeby porozmawiac,przeprosic,wytlumaczyc,ze szkoda czasu na klotnie,ale niestety od tego momentu juz nie ma w jej sercu dla mnie miejsca..Jestem jednym slowem ZALAMANY!!!Pisze smsy,na ktore nie ma zadnej odpowiedzi,kiedy probuje porozmawiac w 4 oczy to niestety UKOCHANA nie chce mnie sluchac,widziec,nie mam tak naprawde zadnej osoby ktora moglaby mi pomoc odzyskac UKOCHANA.Czy ja sie tylko ludze nadzieją,ze jeszcze kiedy bedziemy razem,czy moze pomimo tego,ze mowi mi tak wiele przykrych slow jeszcze jest szanasa na odzyskanie jej?Kolejny dzien bez niej to kolejny stracony dzien!Nie jestem juz wstanie normalnie funkcjonowac,ani studia ani praca juz nie maja dla mnie sensu,cale moje zycie krecilo sie wokol niej...A teraz pozostał mi tylko żal do siebie,ze kolejny raz zawiodłem ja,że stracilem cos czego nioektorzy szukaja przez cale zycie-MILOSC!!!jesli moze mi ktos pomoc to bede bardzo wdzieczny,wim ,ze zachowuje sie jak desperat,ze powinienem zachowac racjonalne myslenie,ale gdybym tylko tak umial...dziekuje ze moglem sie z Wami podzielic swoim bolem.Pozdrawiam.Szymek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamany Szymek
Witam wszystkich.Tak jak większosć z Was straciłem bardzo bliska mi osobę....Niestety własnie wróciłem z kolejnego spotkania(niezaplanowanego,wymuszonego,bez wiedzy i zgody ‘mojej’byłej UKOCHANEJ),ktore zkonczylo sie jak zwykle fiaskiem.Jest mi strasznie ciezko,jak kazdemu z Was,rozumiem wszystkie osoby ktore pisza na tym forum,przezywam tak samo jak one w samotnosci te ciezkie po rozstaniu chwile,ale moze opowiem krotko swoja smutna historie. Moj zwiazek zakonczyl sie 26 pazdziernika i trwał prawie 3 lata...Nie nalezał do spokojnych,wiem,ze bylo duzo trudnych chwil,nie raz juz zrywala ze mna UKOCHANA,ale tym razem jest zupelnie inaczej...W poprzednich sytuacjach czulem,ze i tak do siebie wrocimy,ze jest to chwilowy kryzys,niestety tym razem jest zupelnie inaczej.Wszystkie ‘furtki’ zostały przede mna zamkniete.Nie mam zadnej mozliwosci,nie widze zadnej checi z jej strony abym został przynajmniej wysluchany.Po kazdej probie rozmowy(wymuszonej przeze mnie)czuje ,ze tym razem to jest juz chyba definitywny koniec.Chociaz nie dopuszczam takiej mysli,to wszystko wskazuje na to,ze tak jest.Zdaje sobie sprawe,gdzie zostaly popelnione bledy,jestem swiadomy tego co zrobilem,wiem,ze zaniedbalem swoja UKOCHANA,ze kolejny raz ja zawiodlem,ale kiedy probuje jej o tym powiedziec,probuje wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo,ze zrozumialem swoje bledyi,ze wiem jak nalezy juz postepowac to nie chce mnie w ogole sluchac.Doskonale ja rozumiem,nie raz juz to powtarzalem,ze sie zmienie,ze wszystko naprawie i bedzie dobrze,ale za kazdym razem kiedy juz wrocilismy do siebie to wszystko bylo po staremu,moze troche lepiej,ale nie tak jakby UKOCHANA chciala,nie tak jak obiecywalem...Tym razem mowi,ze cos w niej peklo,ze mi juz nie ufa,nie wierzy w moje slowa,ze stalem sie jej obojetny,i co najwazniejesz,ze mnie juz NIE KOCHA!Wiem,ze nie jestem idealny,wiem,ze jak kazdy posiadam wady,ale nigdy nie chcialem skrzywdzic swojej UKOCHANEJ,jesli juz to zrobilem to nieswiadomie.Wiem,ze walczyc musze Onia,ze powinienem starac sie ja odzyskac,bo wierze w przeznaczenie a Ona jest mi przeznaczona,ale nie wiem czy nie pogarszam swoim zachowaniem sytuacji ktora jest i tak juz beznadziejna?2 tyg temu mielismy ostatnia klotnie.Mieszkalismy razem od 2.5 roku.po ostatniej klotni ujalem sie meska duma i wrocilem do rodzicow.Po 7 dniach od naszego rozstania duma ulecila i wrocilem zeby porozmawiac,przeprosic,wytlumaczyc,ze szkoda czasu na klotnie,ale niestety od tego momentu juz nie ma w jej sercu dla mnie miejsca..Jestem jednym slowem ZALAMANY!!!Pisze smsy,na ktore nie ma zadnej odpowiedzi,kiedy probuje porozmawiac w 4 oczy to niestety UKOCHANA nie chce mnie sluchac,widziec,nie mam tak naprawde zadnej osoby ktora moglaby mi pomoc odzyskac UKOCHANA.Czy ja sie tylko ludze nadzieją,ze jeszcze kiedy bedziemy razem,czy moze pomimo tego,ze mowi mi tak wiele przykrych slow jeszcze jest szanasa na odzyskanie jej?Kolejny dzien bez niej to kolejny stracony dzien!Nie jestem juz wstanie normalnie funkcjonowac,ani studia ani praca juz nie maja dla mnie sensu,cale moje zycie krecilo sie wokol niej...A teraz pozostał mi tylko żal do siebie,ze kolejny raz zawiodłem ja,że stracilem cos czego nioektorzy szukaja przez cale zycie-MILOSC!!!jesli moze mi ktos pomoc to bede bardzo wdzieczny,wim ,ze zachowuje sie jak desperat,ze powinienem zachowac racjonalne myslenie,ale gdybym tylko tak umial...dziekuje ze moglem sie z Wami podzielic swoim bolem.Pozdrawiam.Szymek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radzior
ehh co ja wam moge poradzić jeżeli sam potrzebuje pomocy i rady?? Moja sytuacja wygląa podobnie jak wasze a dokładnie to było i jest tak: 3lata związku zareczyny w egipcie w maju i od tego czasu zaczeoło coś sie powoli nie układać jednak apogeum to dośc niedawne sytuacje które się wydarzyły. W jej życiu pojawił się pewien koleś z którym studiuje i uwaga miał być świadkiem na anszym ślubie..(tak znam człowieka)oni codziennie się spotykają chcąc nie chcąc w szkole zawsze mógł ją pocieszać rozmawiać i zapewne kopać mi coraz większy dół aż pewnego pięknego dnia jeszcze nie świadomy niczego poszliśmy na impreze tam doszło do małej kłótni pomiędzy mną a nią ten chłopak zatrzymywał mnie mówiąc że jesteśmy super parą że się cieszy z naszego szczęścia żebyśmy sie nie kłócili i takie tam...co się okazało po moim wyjściu z imperzy zaczeli sobie szczerze rozmawiać ona płakała a on ją pocieszał 3dni później spotkałem się z nią i usłyszałem że już nie wie co do mnie czuje ze coś się wypaliło że nie jestem pierwszą osobą o której myśli gdy się budzi rano.i i prosiła mnie żebym jej wybaczył..może za szybko to zrobiłem ale wybaczyłem bo ją kocham nadal całym sercem i duszą..starałem się może też zbyt nachalnie ją odzyskac telefony,sms-y kwiaty a raczej bukiet przysłany kurierem z liścikiem chęć spotkań jednak raz wysyła mi sygnały że jest jakaś nadzieje poczy, wylewa kubeł zimnej wody...jestśmy szczerzy mówi m że idzie się z nim spotkać a mnie krew zalewa nogi uginają łzy kręcą się w oku..ja już czuje że nie jestem najważniejszy...gdy odpuszcze to on to wykorzysta gdy będę natrętny zraże ją do siebie..i co mam zrobić? może odejśc nie odzywać się i modlić że zrozumie że to mnie kocha a w nim jest zauroczona..a może nie poddawać się i walczyć każdego dnia... jedno jest pewne tego kolesia chce zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radzior
ehh co ja wam moge poradzić jeżeli sam potrzebuje pomocy i rady?? Moja sytuacja wygląa podobnie jak wasze a dokładnie to było i jest tak: 3lata związku zareczyny w egipcie w maju i od tego czasu zaczeoło coś sie powoli nie układać jednak apogeum to dośc niedawne sytuacje które się wydarzyły. W jej życiu pojawił się pewien koleś z którym studiuje i uwaga miał być świadkiem na anszym ślubie..(tak znam człowieka)oni codziennie się spotykają chcąc nie chcąc w szkole zawsze mógł ją pocieszać rozmawiać i zapewne kopać mi coraz większy dół aż pewnego pięknego dnia jeszcze nie świadomy niczego poszliśmy na impreze tam doszło do małej kłótni pomiędzy mną a nią ten chłopak zatrzymywał mnie mówiąc że jesteśmy super parą że się cieszy z naszego szczęścia żebyśmy sie nie kłócili i takie tam...co się okazało po moim wyjściu z imperzy zaczeli sobie szczerze rozmawiać ona płakała a on ją pocieszał 3dni później spotkałem się z nią i usłyszałem że już nie wie co do mnie czuje ze coś się wypaliło że nie jestem pierwszą osobą o której myśli gdy się budzi rano.i i prosiła mnie żebym jej wybaczył..może za szybko to zrobiłem ale wybaczyłem bo ją kocham nadal całym sercem i duszą..starałem się może też zbyt nachalnie ją odzyskac telefony,sms-y kwiaty a raczej bukiet przysłany kurierem z liścikiem chęć spotkań jednak raz wysyła mi sygnały że jest jakaś nadzieje poczy, wylewa kubeł zimnej wody...jestśmy szczerzy mówi m że idzie się z nim spotkać a mnie krew zalewa nogi uginają łzy kręcą się w oku..ja już czuje że nie jestem najważniejszy...gdy odpuszcze to on to wykorzysta gdy będę natrętny zraże ją do siebie..i co mam zrobić? może odejśc nie odzywać się i modlić że zrozumie że to mnie kocha a w nim jest zauroczona..a może nie poddawać się i walczyć każdego dnia... jedno jest pewne tego kolesia chce zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
Załamany Szymek Mi sie wydaje że tu nie chodzi o to żebyś tyle mówił o swojej zmianie ale jej to pokazuj to Ci uwierzy bo tak to myśli że będzie tak jak zawsze. postaraj sie żeby ona widziała to jak się starasz a będzie dobrze:-) Musisz być cierpliwym radzior Powiem Ci jedno po trzech latach napewno nie przestała Cie kochać i napewno powinieneś walczyć o nią pokazując że chcesz się zmienić że teraz będzie inaczej ale nie rób nic na sałe daj jej troche czasu żeby ochłoneła bo najgorsze są decyzje popełniane pod wpływem emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×