Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość highroller
Poproszę o tę książkę, o tkórej wszyscy tutaj mówią...od poniedzialku przewracam to forum ale nigdzie nie moge znalezc jej tytułu. Proszę o pomoc.trzymam kciuki za was i oczekuje na maila popej@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość highroller
Poproszę o tę książkę, o tkórej wszyscy tutaj mówią...od poniedzialku przewracam to forum ale nigdzie nie moge znalezc jej tytułu. Proszę o pomoc.trzymam kciuki za was i oczekuje na maila popej@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popej
poprosze o książkę bo muszę odzyskać to co straciłem. Błagam o pomoc popej@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamask za kazdym razem,kiedy pomyslisz o blaganiu go o powrot, przypomnij sobie,co ci powiedzial. i zastanow sie:czy chcesz to uslyszec po raz kolejny? tylko taka rada przychodzi mi do glowy.przepraszam, jesli to, co napisalam zabrzmialo brutalnie, ale uwierz - dziala. kazdy na tym forum powotrzy ci jedno: czas jest tym, co pomaga. naprawde. mala26 dolki sie nam zdarza, jeszcze nie raz i pewnie nie dwa. na razie przestan myslec o nim. ja kazda mysl o moim zabijam zanim sie jeszcze pojawi. a kazda lza, upewnia mnie w przekonaniu, ze, jak napisala chyba bezimienna, on mnie nie kochal, bo gdyby mnie kochal, nie zrobilby mi czegos takiego. a na razie zyje, chodze do psychologa (na serio pomaga) i staram sie byc taka, jak kiedys. i w trakcie wczorajszego dolka (a w zasadzie megaaaa dola) nastapilo katharsis. nareszcie wykasowalam jego nr z gg i zablokowalam.i jestem z siebie dumna! niech wie, ze nie czekam na jakikolwiek znak z jego strony. a w tygodniu umowilam sie na niezobowiazujace piwo z przyjacielem, o ktorym kiedys pisalam. wiec wychodze na prosta, bardzo powoli. jeszcze nie ciesze sie malymi rzeczami, ale juz widze,ze dawna energia wraca. wiec niech swiat zaczyna drzec w posadach, bo wracam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamask Wiesz,to co Ci napiszę nie będzie sielankowe,ale wręcz przeciwnie. Rozumiem,że jest Ci teraz bardzo ciężko i szczerze Ci współczuję,ale z czasem zrozumiesz,że lepiej,że się to zakończyło.Jak każdy człowiek zasługujesz na szczęście a nie żeby ktoś był z Tobą z litości.Pomyśl sobie,że jeśli ten związek zabrnął by za daleko i nagle Twój wybranek,ten co twierdził,że kocha,nie opuści.. itp.nagle np.po 10 latach mówi Ci,że był z Tobą z litości...Praktycznie zniszczył by Ci całe życie,a takto daje Ci szansę na szczęście,które zasługujesz. Naprawdę zasługujesz na coś lepszego,teraz wydaje Ci się,że świat się zawalił ale tam gdzieś niedaleko powoli uśmiecha się do Ciebie szczęście,którego na chwilę obecną możesz nie dostrzegać.Ono się powoli tli i czeka,aż będzie mogło w odpowiednim momencie wybuchnąć promienistym uśmiechem :) Dziewczyno,zasługujesz na kogoś wiele lepszego,bo tak naprawdę osoba,która jest z kimś z litości jest WIELKIM TCHÓRZEM. Trudno jest Ci cokolwiek poradzić,ale uwierz nie warto myśleć o Nim i tym wszystkim.Zasługujesz na kogoś lepszego.Czas jest naszym sprzymierzeńcem. mala26 Może i Ty spróbuj poszukać pomocy u psychologa,skoro sobie INNABAJKA tak chwali.Każdy sposób jest dobry.Może znajdziesz u Niego ukojenie,którego na chwilę obecną jest Ci potrzebne. innabajka W Twoich postach widać już nutkę optymizmu :) BRAWO oby tak dalej :) 3majcie sie dziewczyny :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olciaaaaa
witam,pisze poniewaz ,nie wiem co mam robic ... Nikt mnie tu nie zna ,dlatego wiem ze moge liczyc na obiektywne opinie i spojerzenie na sytuacje w jakiej sie znajduje. OTóz 3 tygodnie tem ,powiedzialam mojejmu chłopakowi ,ze chce czasu,że chce sie rozstac na jakis czas...Kłócilismy,on byl o mnie strasznie zazdroszy,stawal sie zaborczy , i chcial mnie miec tylko dla siebie poczatkowo imponowalo mi to, cieszylam sie z tego ale pozniej gdy nie moglam spotkac sie z kolezakami bo on mi robil awantury:" ze napewno bedzie tam inny facet , i ze ja ide do niego...",stwierdzilam ze nie dam rady tak dłuzej, ze pozrebuje czasu na oddech . Caly czas go kochalam nawet wtedy gdy mowilam mu o tym ze chce sie rozstac , bylo mi bardzo ciezko... bylismy ze soba 6 miesiecy bardzo wspanialych miesiescy . te wszystkie kłotnie zaczely sie we wresniu ,kiedy ja przenioslam sie do lublina ,a on mieszkal ode mnie 50 km dalej i nie moglismy sie czesto widywac.Pazdziernik mial byc naszym miesiacem , aja znim skonczylam we wrzesniu. Teraz sytuacja jest odwrtna ja juz nie mieszkam w Lublinie a on tak wiec teraz w tej sytuacji kiedy chce go odzyskac ,bardzo mi to utrudnia .. meczy itp. Teraz chce do niego wrócic ,bardzo tego chce, ... on mowi ze mnie kocha ze chce ze mna byc ale potzrebuje czasu na ponowne zaangazowanie... nie wiem co mam robic zeby znow obudzic w nim to wszytsko co kiedys. ? prawda jest taka ze zrobie wszytsko , bo na nikim mi w zyciu tak nie zalezalo jak na nim i niebedzie zalezec, kocham tego czlowieka tak ze az mnie to gdzies boli w srodku.. nie wiem jak sobie poradze bez niego... poradzcie mi cos ,czy ktoras z was byla kiedys w odobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olciaaaaa
witam,pisze poniewaz ,nie wiem co mam robic ... Nikt mnie tu nie zna ,dlatego wiem ze moge liczyc na obiektywne opinie i spojerzenie na sytuacje w jakiej sie znajduje. OTóz 3 tygodnie tem ,powiedzialam mojejmu chłopakowi ,ze chce czasu,że chce sie rozstac na jakis czas...Kłócilismy,on byl o mnie strasznie zazdroszy,stawal sie zaborczy , i chcial mnie miec tylko dla siebie poczatkowo imponowalo mi to, cieszylam sie z tego ale pozniej gdy nie moglam spotkac sie z kolezakami bo on mi robil awantury:" ze napewno bedzie tam inny facet , i ze ja ide do niego...",stwierdzilam ze nie dam rady tak dłuzej, ze pozrebuje czasu na oddech . Caly czas go kochalam nawet wtedy gdy mowilam mu o tym ze chce sie rozstac , bylo mi bardzo ciezko... bylismy ze soba 6 miesiecy bardzo wspanialych miesiescy . te wszystkie kłotnie zaczely sie we wresniu ,kiedy ja przenioslam sie do lublina ,a on mieszkal ode mnie 50 km dalej i nie moglismy sie czesto widywac.Pazdziernik mial byc naszym miesiacem , aja znim skonczylam we wrzesniu. Teraz sytuacja jest odwrtna ja juz nie mieszkam w Lublinie a on tak wiec teraz w tej sytuacji kiedy chce go odzyskac ,bardzo mi to utrudnia .. meczy itp. Teraz chce do niego wrócic ,bardzo tego chce, ... on mowi ze mnie kocha ze chce ze mna byc ale potzrebuje czasu na ponowne zaangazowanie... nie wiem co mam robic zeby znow obudzic w nim to wszytsko co kiedys. ? prawda jest taka ze zrobie wszytsko , bo na nikim mi w zyciu tak nie zalezalo jak na nim i niebedzie zalezec, kocham tego czlowieka tak ze az mnie to gdzies boli w srodku.. nie wiem jak sobie poradze bez niego... poradzcie mi cos ,czy ktoras z was byla kiedys w odobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olciaaaaa
witam,pisze poniewaz ,nie wiem co mam robic ... Nikt mnie tu nie zna ,dlatego wiem ze moge liczyc na obiektywne opinie i spojerzenie na sytuacje w jakiej sie znajduje. OTóz 3 tygodnie tem ,powiedzialam mojejmu chłopakowi ,ze chce czasu,że chce sie rozstac na jakis czas...Kłócilismy,on byl o mnie strasznie zazdroszy,stawal sie zaborczy , i chcial mnie miec tylko dla siebie poczatkowo imponowalo mi to, cieszylam sie z tego ale pozniej gdy nie moglam spotkac sie z kolezakami bo on mi robil awantury:" ze napewno bedzie tam inny facet , i ze ja ide do niego...",stwierdzilam ze nie dam rady tak dłuzej, ze pozrebuje czasu na oddech . Caly czas go kochalam nawet wtedy gdy mowilam mu o tym ze chce sie rozstac , bylo mi bardzo ciezko... bylismy ze soba 6 miesiecy bardzo wspanialych miesiescy . te wszystkie kłotnie zaczely sie we wresniu ,kiedy ja przenioslam sie do lublina ,a on mieszkal ode mnie 50 km dalej i nie moglismy sie czesto widywac.Pazdziernik mial byc naszym miesiacem , aja znim skonczylam we wrzesniu. Teraz sytuacja jest odwrtna ja juz nie mieszkam w Lublinie a on tak wiec teraz w tej sytuacji kiedy chce go odzyskac ,bardzo mi to utrudnia .. meczy itp. Teraz chce do niego wrócic ,bardzo tego chce, ... on mowi ze mnie kocha ze chce ze mna byc ale potzrebuje czasu na ponowne zaangazowanie... nie wiem co mam robic zeby znow obudzic w nim to wszytsko co kiedys. ? prawda jest taka ze zrobie wszytsko , bo na nikim mi w zyciu tak nie zalezalo jak na nim i niebedzie zalezec, kocham tego czlowieka tak ze az mnie to gdzies boli w srodku.. nie wiem jak sobie poradze bez niego... poradzcie mi cos ,czy ktoras z was byla kiedys w odobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olciaaaaa
witam,pisze poniewaz ,nie wiem co mam robic ... Nikt mnie tu nie zna ,dlatego wiem ze moge liczyc na obiektywne opinie i spojerzenie na sytuacje w jakiej sie znajduje. OTóz 3 tygodnie tem ,powiedzialam mojejmu chłopakowi ,ze chce czasu,że chce sie rozstac na jakis czas...Kłócilismy,on byl o mnie strasznie zazdroszy,stawal sie zaborczy , i chcial mnie miec tylko dla siebie poczatkowo imponowalo mi to, cieszylam sie z tego ale pozniej gdy nie moglam spotkac sie z kolezakami bo on mi robil awantury:" ze napewno bedzie tam inny facet , i ze ja ide do niego...",stwierdzilam ze nie dam rady tak dłuzej, ze pozrebuje czasu na oddech . Caly czas go kochalam nawet wtedy gdy mowilam mu o tym ze chce sie rozstac , bylo mi bardzo ciezko... bylismy ze soba 6 miesiecy bardzo wspanialych miesiescy . te wszystkie kłotnie zaczely sie we wresniu ,kiedy ja przenioslam sie do lublina ,a on mieszkal ode mnie 50 km dalej i nie moglismy sie czesto widywac.Pazdziernik mial byc naszym miesiacem , aja znim skonczylam we wrzesniu. Teraz sytuacja jest odwrtna ja juz nie mieszkam w Lublinie a on tak wiec teraz w tej sytuacji kiedy chce go odzyskac ,bardzo mi to utrudnia .. meczy itp. Teraz chce do niego wrócic ,bardzo tego chce, ... on mowi ze mnie kocha ze chce ze mna byc ale potzrebuje czasu na ponowne zaangazowanie... nie wiem co mam robic zeby znow obudzic w nim to wszytsko co kiedys. ? prawda jest taka ze zrobie wszytsko , bo na nikim mi w zyciu tak nie zalezalo jak na nim i niebedzie zalezec, kocham tego czlowieka tak ze az mnie to gdzies boli w srodku.. nie wiem jak sobie poradze bez niego... poradzcie mi cos ,czy ktoras z was byla kiedys w odobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskoooo
Czy ja też mogę poprosić o tę książeczkę? Cóż albo mi pomoże albo otworzy oczy. Z GÓRY DZIĘKI! Mój e-mail: filak85@o2.pl Pozdrawiam wszystkich!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Listonosz Jeśli ujawnienie naszych wiadomości e-mailowych komuś pomoże,to możemy to zrobić.Tylko kwestia,czy forumowiczom będzie chciało się czytać nasze wywody... :) Odpisałam Ci na maila i powinieneś już go mieć na skrzynce. Pozdrawiam i miłego dnia :) Olciaaaaa Wiesz,nie miałam takiej sytuacji jak Ty,ale jednak zabiorę głos w Twojej sprawie.Dziewczyno,jesteś pewna,że chcesz takiego związku jak wcześniej...? Nigdy nie masz pewności,że jak coś się zmieni to czy to nie jest chwilowe i fikcyjne.Niewiele czasu minęło od waszego rozstania i jeszcze Wami szarpią emocje.Do tego typu kwesti najlepiej podejść racjonalnie,jak opadną największe emocje. Napisałaś:\"Kłócilismy,on byl o mnie strasznie zazdroszy,stawal sie zaborczy , i chcial mnie miec tylko dla siebie\"naprawdę chcesz takiego związku...?nie można zatracać własnej osoby w związku...Masz prawo do własnych znajomych i do spotkań z nimi. Dajcie sobie jeszcze czas,bo pod wpływem emocji niewiele zdziałasz. Powodzenia ;) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna5 Innabajka26 Dziękuję wam za słowa otuchy, ja wiem że powinnam zapomnieć ale to strasznie ciężko zrobić niestety... Zresztą dowiedziałam się wczoraj zupelnym przypadkiem że on do końca nie był wcale taki uczciwy, bo się okazało, że w czerwcu poznał dziewczynę i zaczeli się spotykać, ona zaczeła do niego przyjeźdżać a że jest fascynatem wspinaczki skałkowej to zaczeli się razem wspinać i ona jest moim całkowitym przeciwieństwem, miła, słodka i nie marudziła. Szkoda tylko, że nie umiał mi powiedzieć tego w twarz.... Strasznie boli, a najgorsze jest to, że pomimo wszystko cały czas go kocham, ale jedyne chyba co mogę to uszanowac jego decyzję i próbowac zapomnieć, tylko czy mi się uda... POZDRAWIAM WAS CIEPLUTKO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WiatrakBytom
U mnie dziś mija miesiąc od rozstania. Nawet nie jest najgorzej. Mam dobrych kumpli, którzy starają ulżyć mi w cierpieniu. Codziennie gdzieś wychodzę, pije browary i smutnych dni jest coraz mniej, choć zdarzają się dołki. Odnawiam kontakty ze starymi znajomymi, kupuję sobie rzeczy, które zawsze chciałem mieć (takie różne małe głupoty). Sam doszedłem, że zadręczanie się nic nie daje. GG usunięte, foty pochowane, co ma być, to będzie. Ruszyłem parę swoich projekcików do przodu (jedne z tych, co mają przynieść mi fortunę, a o których moja ?była? niezbyt chciała słuchać, bo "i tak nic nie zrozumiem"). Chyba wrócę też do tworzenia muzy. Całe życie przede mną, nie ma się co zamartwiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak można to ja też poproszę o tę książkę, może podniesie mi ona \"morale\" i pozwoli wyrwać z kompleksu którego dołożył mi mój \"ex\" bo tak myślę o tym co napisała mi innabajka26 i chyba juz faktycznie nie chcę go odzyskiwać bo bałabym się że wróciłby z litości nademną... A to byłoby ponad moje siły... Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
samam na sobie sie przekonałam ze proszenie o powrót nic nie da. zreszta duzo osób sie o tym przekonało. nasze proszenie nic nie da jezeli ONI nie chca, nie zmusimy nikogo do miłości, niestety musza chciec dwie strony zeby cokolwiek ratowac. ja tajiej szansy nie miałam a teraz mam tylko żal do niego że nie pozwolił mi spróbować i chyba jeszcze wiekszy do siebie ze tak dlugo sie płaszczyłam, te zenujace smsy, telefony z płaczem i marudzeniem. dramat. jakbym mogła cofnac czas nigdy bym sie tak nie zachowała. potem podjelam decyzje o milczeniu, ktora tez zbyt wiele nie dala. nie no moze dala to że wiem że już nic z Tego nie bedzie. jego 2 zdatkowe telefony i to wszystko. gdyby chociaz w 50% czul to co ja na pewno zachowalby sie inaczej. pokazał mi tylko ze juz naprawde mu nie zależy. same zdecydujecie jak postapicie, wiem ze teraz na swiezo czlowiek jest gotowy zrobic wszystko, bo mysli ze naprawde cos wskura, tylko zebyscie potem nie zalowaly tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamask zapomnisz. tylko nie oczekuj,ze to bedzie rewolucja. kazdego kolejnego dnia bedziesz mniej o nim myslec i czesciej sie usmiechac.tylko daj sobie taka szanse. moze skoro tak sie stalo, to gdzies indziej czeka na ciebie twoja prawdziwa polowka,co? mala ja tez kiedys blagalam,plakalam, a pozniej tego zalowalam.chociaz wtedy wrocil do mnie... tylko sama zobacz, na jak dlugo? 5 miesiecy, kiedy tak naprawde (i przyznaje sie do tego pierwszy raz) kazdego dnia mialam wrazenie, ze zaraz znowu zerwie, kiedy balam sie powiedziec cokolwiek, zeby go boze bron nie sprowokowac. no i tak miala wygladac reszta mojego zycia? chyba jednak nie, prawda? a ty teraz nie zalu, robilas to, co w danym momencie uwazalas za stosowne. i zamiast zalowac, lepiej wg mnie wyciagnac z takiego zachowania konstruktywne wnioski. a co do psychologa - nie zeby od razu czynil cuda, ale powiem wam, ze tak naprawde czasami dobrze jest \"wybebeszyc\" sie emocjonalnie przed kims obcym i posluchac, co ten obcy ktos ma do powiedzenia. przyjaciele sa swietni, ale najczesciej malo obiektywni. no a poza tym, po przelamaniu pierwszego wstydu, slowa plyna jak potok. i to najzupelniej prawdziwe.bez zbednego wybielania czy zarozowiania rzeczywistosci. poza tym - z braku innych mozliwosci zabicia glupich mysli calkiem poswiecilam sie pracy i moj szef w przyplywie pomrocznosci przyznal mi za to awans i podwyzke, wiec jak widzicie - jakies pozytki z mojego porzucenia plyna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirex85
Raz jest nadzieja raz jej nie ma... nawet nie wiem czy jestem kochać bardziej niż teraz... 4 miesiace jej nie ma. Świat jest taki dziwny od tej pory. Co robić, dziś zadzwoniłem- nie odebrała.... może jej przy tel nie było. Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciusss
jesli mozna to poprosilbym o to ksiazke;] adamek9959@wp.pl. wielkie dzieki z góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MaCko
jesli można to prosiłbym o ta książke:] adamek9959@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
DO LISTONOSZA !!!!!! Witam Cię i serdecznie pozdrawiam. Mam do Ciebie prośbę. Czy mógłbys podać do siebie e-maila? Chciałabym bardzo z Tobą porozmawiać, ale nie na forum. Wydarzyło sie coś dla mnie bardzo przykrego i chciałabym Twojej rady, albo opinii, jak wolisz. Rozmowa z kimś zupełnie obcym i mądrym, jak Ty napewno ukoi moją duszę. Tak bardzo tego potrzebuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adam12345
Witam! Jesteście super! Tydzień temu rozstałem sie z dziewczyną po kilku latach dobrego zwiazku zdradziłą mnie nie fizycznie ale psychicznie po prostu spodobal sie jej inny nie jest z nim i chyba nie będzie ale mi powiedziała że mnie nie kocha. Byłem typowym opisywanym tu Ci*kiem moja wina zaufalem jej rozsadkowi. Szkoda że wczesniej nie znałem tego forum bo pewnie bym nadal z nią był bo inaczej bym postępowałem. Nie pisze żeby prosić o rade tylko dlatego żeby wam powiedzieć że dzięki wam duzo zrozumiałem i skończyła mi sie zwała :) dzieki wielkie pozdrawiam was wszystkich i życze zeby sie wam ułożyło!!! dodatkowo jeśli moge to prosze o przesłanie mi tej książki o której tak dużo sie mówi to moj emali: abarski3@wp.pl z góry dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adam123456
Witam! Jesteście super! Tydzień temu rozstałem sie z dziewczyną po kilku latach dobrego zwiazku zdradziłą mnie nie fizycznie ale psychicznie po prostu spodobal sie jej inny nie jest z nim i chyba nie będzie ale mi powiedziała że mnie nie kocha. Byłem typowym opisywanym tu Ci*kiem moja wina zaufalem jej rozsadkowi. Szkoda że wczesniej nie znałem tego forum bo pewnie bym nadal z nią był bo inaczej bym postępowałem. Nie pisze żeby prosić o rade tylko dlatego żeby wam powiedzieć że dzięki wam duzo zrozumiałem i skończyła mi sie zwała :) dzieki wielkie pozdrawiam was wszystkich i życze zeby sie wam ułożyło!!! dodatkowo jeśli moge to prosze o przesłanie mi tej książki o której tak dużo sie mówi to moj emali: abarski3@wp.pl z góry dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
DO LISTONOSZA !!!!! Witam Cię serdecznie. Przed chwilą napisałam do Ciebie, ale jakoś moja wypowiedź nie pojawiła się. Dlatego powtarzam. Listonosz, bardzo Cię proszę podaj mi do siebie e-meila. Wydarzyło się w moim życiu coś bardzo przykrego, a nie chciałabym pisać na forum. Potrzebuje Twojej rady, opinii, jak wolisz. Przyznam, że nie wiem dlaczego pcham się z tym do Ciebie, ale tak podpowiada mi moja intuicja i kieruje się właśnie nią. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adam123456
Witam! Jesteście super! Tydzień temu rozstałem sie z dziewczyną po kilku latach dobrego zwiazku zdradziłą mnie nie fizycznie ale psychicznie po prostu spodobal sie jej inny nie jest z nim i chyba nie będzie ale mi powiedziała że mnie nie kocha. Byłem typowym opisywanym tu Ci*kiem moja wina zaufalem jej rozsadkowi. Szkoda że wczesniej nie znałem tego forum bo pewnie bym nadal z nią był bo inaczej bym postępowałem. Nie pisze żeby prosić o rade tylko dlatego żeby wam powiedzieć że dzięki wam duzo zrozumiałem i skończyła mi sie zwała :) dzieki wielkie pozdrawiam was wszystkich i życze zeby sie wam ułożyło!!! dodatkowo jeśli moge to prosze o przesłanie mi tej książki o której tak dużo sie mówi to moj emali: abarski3@wp.pl z góry dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_dziewczyna_20
witam sserdecznie, Czytam te Wasze wypowiedzi.. i ne moge sie doszukac jednej sytuacji, a mianowicie.. Byłam se swoim chłopakiem 17 miesiecy. To był mój pierwszy chłopak, jedyna pierwsza prawdziwa miłośc(nie mowcie mi tylko, ze nie wiem co to milosc, skoro był pierwszym) On wczesiej mial dziewczyne, ktora bardzo Go zranila, a wydawało Mu sie ze ją barzo kochał, choc sama nie wiem jak to do konca było.. Bylismy razem tyle czasu, poczatki były cudowne(jak pewnie u kazdego) byłam soba, dobra ziewczyna, w ktorej sie zakochał, Nie mialam praktycznie zadnych wad... Pragne dodac , ze pojawił sie w oim zyciu tuz po smierci mojego brata.. któa znosilam dzielnie .warto dodac, ze nie zakochala sie w Nim od razu..postanowilam z Nim byc, tak od tak z nudów, zeby Go jeszcze nie zranic.. Jednak z czasem..po miesiacu zakochalam sie.. stało sie to przed czym tak sie zawziecie broniłam.. te . Jednak wraz z jego pojawieniem sie oprocz wielkiego szczeescia nastapiły we mnie niewyjasnione emocjonalne zawirowania..Stalam sie agresywna, wręcz nieobliczalna.. Ponizalam Go niejednokrotnie ale tylko gdy sie kłocilismy..( gdy ja sie kłocilam zwykle o byle co..) byłam chorobliwie zazdrosna o najmniejsza rzecz... takie hustawki nastrojów, ciche dni, moje humory i sknerczenia, wykanczały Go powoli,, mówił ze mnie kocha mimo wszystko, dawał szanse, ale wczoraj powiedział mi ze od ok 2 miesiecy nic do mnie nie czuł...:( to bardzo mnie zabolało.. w takim razie kłamał..:( ten stan załamania przygniatała swiadomosc, ze to był pierwszy facet, któremy oddałam sie zmilosci. z ktorym wyprawialam cuda.. to rozstanie bardzo rzutowałoby na moje zycie seksualne zkims innym, poza tym, wiem ze nie pokocham nigdy juz nikogo, tylko Jego,, nie potrafie o Nim zapomniec,, On niestety nie.. jak juz powiedzialam, wreszcie odkrylam prawde..Nie kochał mnie i nie kocha.. Jednak postaowil dac mi ostatnia szanse,, pod warunkiem, ze sie zmienie, w tamtą Kasię...Najgorsze jest to, ze On nie wie czy bedzie w stanie mnie pokochac nawet jesli bede inna, lepsza.. zaznał ode mnie tyle cierpien i przykrosci... ze zdaje sobie sprawe, ze moze miec zal, i watpliwosci.. tylko nie rozumiem..jak po17 miesiacach mozna przestac kochac... czyzbyto nie była milosc..? nie wiem co otym myslec..mam metlik w głowie..Jedno wiem napewno, zmienie się.. zaczynam nawet leczenie u psycholga( bo On stwierdził ze pscyhiatryczne mi nie potrzebne:P) Tylko co to za związek, zaczynamy wszystko od nowa.. tego co bylo juz nie ma, Zostaja w jego umysle wspomnienia, przez ktore skutecznie sie do mnie zniechecił.. Boje sie, ze bedac ze mna naprzymus, nie bedziemy szczesliwi..Ani On ani tym bardziej ja.. Bo bede kocac Go coraz bardziej, a On moze nie pokochac mnie wcale..:(Kolejna rzecza jest to, ze przezywam cos w rodzaju szoku.. Za wiele planowalismy.. slub dziei, wszystko razem,, zaplanowalismy sobie kazdy fragment zycia..niestety teraz to odległa nierealna przeszłosc.. z tym takze sobie nie radze.. z przeswiadczeniem, ze nie spedze z Nim całego zycia,.. ja mimo mlodego wieku(18 lat) wiem juz co to jest milosc.. On mnie tegu nauczył..zmienil mnie.. nauczył pokory.. czuje, ze moge to zrobic dla Niego... On jeszcze uwaza ze los postawil Go na mojej drodze, abym zmienila sie dla Kogos, kogo w zyciu pokocham jeszczee tak jak Jego.. mial mi otworzyc oczy i byc sprawca mojej cudownje przmiany..ale ja nie chce.zmieniac sie dla nikogo innego.. nie chce.. Kocham tylko Jego i wiem ze to sie nie zmieni.. tylko jak płonąć, zeby sie nie wypalić... ja chce byc jego iskierka, co wznieci pozar w sercu... pragne tego jak niczego na swiecie.. wiem, ze nie zawsze mamy to czego tak pragniemy.. On sam to zawsze mi potwarzał...Przykre jest tez to, ze nie chcial ze mna zerwac bo bał sie, ze sobie cos zrobie. zawsze Go tym straszyłam..sczuł sie szantazowany i uciemiężony moja osoba..Nic nei bylo dobrego we mnie.. oprocz jednego..Kochała i Kocham Go nad zycie.. i chyba to jedna z moich sympatycznych wad.\'\' proszę, tu o rade kogoś kto był w podobnej sytuacji, albo kogos kto potrafi patrzac z boku realnie ocenic sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_dziewczyna_20
witam sserdecznie, Czytam te Wasze wypowiedzi.. i ne moge sie doszukac jednej sytuacji, a mianowicie.. Byłam se swoim chłopakiem 17 miesiecy. To był mój pierwszy chłopak, jedyna pierwsza prawdziwa miłośc(nie mowcie mi tylko, ze nie wiem co to milosc, skoro był pierwszym) On wczesiej mial dziewczyne, ktora bardzo Go zranila, a wydawało Mu sie ze ją barzo kochał, choc sama nie wiem jak to do konca było.. Bylismy razem tyle czasu, poczatki były cudowne(jak pewnie u kazdego) byłam soba, dobra ziewczyna, w ktorej sie zakochał, Nie mialam praktycznie zadnych wad... Pragne dodac , ze pojawił sie w oim zyciu tuz po smierci mojego brata.. któa znosilam dzielnie .warto dodac, ze nie zakochala sie w Nim od razu..postanowilam z Nim byc, tak od tak z nudów, zeby Go jeszcze nie zranic.. Jednak z czasem..po miesiacu zakochalam sie.. stało sie to przed czym tak sie zawziecie broniłam.. te . Jednak wraz z jego pojawieniem sie oprocz wielkiego szczeescia nastapiły we mnie niewyjasnione emocjonalne zawirowania..Stalam sie agresywna, wręcz nieobliczalna.. Ponizalam Go niejednokrotnie ale tylko gdy sie kłocilismy..( gdy ja sie kłocilam zwykle o byle co..) byłam chorobliwie zazdrosna o najmniejsza rzecz... takie hustawki nastrojów, ciche dni, moje humory i sknerczenia, wykanczały Go powoli,, mówił ze mnie kocha mimo wszystko, dawał szanse, ale wczoraj powiedział mi ze od ok 2 miesiecy nic do mnie nie czuł...:( to bardzo mnie zabolało.. w takim razie kłamał..:( ten stan załamania przygniatała swiadomosc, ze to był pierwszy facet, któremy oddałam sie zmilosci. z ktorym wyprawialam cuda.. to rozstanie bardzo rzutowałoby na moje zycie seksualne zkims innym, poza tym, wiem ze nie pokocham nigdy juz nikogo, tylko Jego,, nie potrafie o Nim zapomniec,, On niestety nie.. jak juz powiedzialam, wreszcie odkrylam prawde..Nie kochał mnie i nie kocha.. Jednak postaowil dac mi ostatnia szanse,, pod warunkiem, ze sie zmienie, w tamtą Kasię...Najgorsze jest to, ze On nie wie czy bedzie w stanie mnie pokochac nawet jesli bede inna, lepsza.. zaznał ode mnie tyle cierpien i przykrosci... ze zdaje sobie sprawe, ze moze miec zal, i watpliwosci.. tylko nie rozumiem..jak po17 miesiacach mozna przestac kochac... czyzbyto nie była milosc..? nie wiem co otym myslec..mam metlik w głowie..Jedno wiem napewno, zmienie się.. zaczynam nawet leczenie u psycholga( bo On stwierdził ze pscyhiatryczne mi nie potrzebne:P) Tylko co to za związek, zaczynamy wszystko od nowa.. tego co bylo juz nie ma, Zostaja w jego umysle wspomnienia, przez ktore skutecznie sie do mnie zniechecił.. Boje sie, ze bedac ze mna naprzymus, nie bedziemy szczesliwi..Ani On ani tym bardziej ja.. Bo bede kocac Go coraz bardziej, a On moze nie pokochac mnie wcale..:(Kolejna rzecza jest to, ze przezywam cos w rodzaju szoku.. Za wiele planowalismy.. slub dziei, wszystko razem,, zaplanowalismy sobie kazdy fragment zycia..niestety teraz to odległa nierealna przeszłosc.. z tym takze sobie nie radze.. z przeswiadczeniem, ze nie spedze z Nim całego zycia,.. ja mimo mlodego wieku(18 lat) wiem juz co to jest milosc.. On mnie tegu nauczył..zmienil mnie.. nauczył pokory.. czuje, ze moge to zrobic dla Niego... On jeszcze uwaza ze los postawil Go na mojej drodze, abym zmienila sie dla Kogos, kogo w zyciu pokocham jeszczee tak jak Jego.. mial mi otworzyc oczy i byc sprawca mojej cudownje przmiany..ale ja nie chce.zmieniac sie dla nikogo innego.. nie chce.. Kocham tylko Jego i wiem ze to sie nie zmieni.. tylko jak płonąć, zeby sie nie wypalić... ja chce byc jego iskierka, co wznieci pozar w sercu... pragne tego jak niczego na swiecie.. wiem, ze nie zawsze mamy to czego tak pragniemy.. On sam to zawsze mi potwarzał...Przykre jest tez to, ze nie chcial ze mna zerwac bo bał sie, ze sobie cos zrobie. zawsze Go tym straszyłam..sczuł sie szantazowany i uciemiężony moja osoba..Nic nei bylo dobrego we mnie.. oprocz jednego..Kochała i Kocham Go nad zycie.. i chyba to jedna z moich sympatycznych wad.\'\' proszę, tu o rade kogoś kto był w podobnej sytuacji, albo kogos kto potrafi patrzac z boku realnie ocenic sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_dziewczyna_20
witam sserdecznie, Czytam te Wasze wypowiedzi.. i ne moge sie doszukac jednej sytuacji, a mianowicie.. Byłam se swoim chłopakiem 17 miesiecy. To był mój pierwszy chłopak, jedyna pierwsza prawdziwa miłośc(nie mowcie mi tylko, ze nie wiem co to milosc, skoro był pierwszym) On wczesiej mial dziewczyne, ktora bardzo Go zranila, a wydawało Mu sie ze ją barzo kochał, choc sama nie wiem jak to do konca było.. Bylismy razem tyle czasu, poczatki były cudowne(jak pewnie u kazdego) byłam soba, dobra ziewczyna, w ktorej sie zakochał, Nie mialam praktycznie zadnych wad... Pragne dodac , ze pojawił sie w oim zyciu tuz po smierci mojego brata.. któa znosilam dzielnie .warto dodac, ze nie zakochala sie w Nim od razu..postanowilam z Nim byc, tak od tak z nudów, zeby Go jeszcze nie zranic.. Jednak z czasem..po miesiacu zakochalam sie.. stało sie to przed czym tak sie zawziecie broniłam.. te . Jednak wraz z jego pojawieniem sie oprocz wielkiego szczeescia nastapiły we mnie niewyjasnione emocjonalne zawirowania..Stalam sie agresywna, wręcz nieobliczalna.. Ponizalam Go niejednokrotnie ale tylko gdy sie kłocilismy..( gdy ja sie kłocilam zwykle o byle co..) byłam chorobliwie zazdrosna o najmniejsza rzecz... takie hustawki nastrojów, ciche dni, moje humory i sknerczenia, wykanczały Go powoli,, mówił ze mnie kocha mimo wszystko, dawał szanse, ale wczoraj powiedział mi ze od ok 2 miesiecy nic do mnie nie czuł...:( to bardzo mnie zabolało.. w takim razie kłamał..:( ten stan załamania przygniatała swiadomosc, ze to był pierwszy facet, któremy oddałam sie zmilosci. z ktorym wyprawialam cuda.. to rozstanie bardzo rzutowałoby na moje zycie seksualne zkims innym, poza tym, wiem ze nie pokocham nigdy juz nikogo, tylko Jego,, nie potrafie o Nim zapomniec,, On niestety nie.. jak juz powiedzialam, wreszcie odkrylam prawde..Nie kochał mnie i nie kocha.. Jednak postaowil dac mi ostatnia szanse,, pod warunkiem, ze sie zmienie, w tamtą Kasię...Najgorsze jest to, ze On nie wie czy bedzie w stanie mnie pokochac nawet jesli bede inna, lepsza.. zaznał ode mnie tyle cierpien i przykrosci... ze zdaje sobie sprawe, ze moze miec zal, i watpliwosci.. tylko nie rozumiem..jak po17 miesiacach mozna przestac kochac... czyzbyto nie była milosc..? nie wiem co otym myslec..mam metlik w głowie..Jedno wiem napewno, zmienie się.. zaczynam nawet leczenie u psycholga( bo On stwierdził ze pscyhiatryczne mi nie potrzebne:P) Tylko co to za związek, zaczynamy wszystko od nowa.. tego co bylo juz nie ma, Zostaja w jego umysle wspomnienia, przez ktore skutecznie sie do mnie zniechecił.. Boje sie, ze bedac ze mna naprzymus, nie bedziemy szczesliwi..Ani On ani tym bardziej ja.. Bo bede kocac Go coraz bardziej, a On moze nie pokochac mnie wcale..:(Kolejna rzecza jest to, ze przezywam cos w rodzaju szoku.. Za wiele planowalismy.. slub dziei, wszystko razem,, zaplanowalismy sobie kazdy fragment zycia..niestety teraz to odległa nierealna przeszłosc.. z tym takze sobie nie radze.. z przeswiadczeniem, ze nie spedze z Nim całego zycia,.. ja mimo mlodego wieku(18 lat) wiem juz co to jest milosc.. On mnie tegu nauczył..zmienil mnie.. nauczył pokory.. czuje, ze moge to zrobic dla Niego... On jeszcze uwaza ze los postawil Go na mojej drodze, abym zmienila sie dla Kogos, kogo w zyciu pokocham jeszczee tak jak Jego.. mial mi otworzyc oczy i byc sprawca mojej cudownje przmiany..ale ja nie chce.zmieniac sie dla nikogo innego.. nie chce.. Kocham tylko Jego i wiem ze to sie nie zmieni.. tylko jak płonąć, zeby sie nie wypalić... ja chce byc jego iskierka, co wznieci pozar w sercu... pragne tego jak niczego na swiecie.. wiem, ze nie zawsze mamy to czego tak pragniemy.. On sam to zawsze mi potwarzał...Przykre jest tez to, ze nie chcial ze mna zerwac bo bał sie, ze sobie cos zrobie. zawsze Go tym straszyłam..sczuł sie szantazowany i uciemiężony moja osoba..Nic nei bylo dobrego we mnie.. oprocz jednego..Kochała i Kocham Go nad zycie.. i chyba to jedna z moich sympatycznych wad.\'\' proszę, tu o rade kogoś kto był w podobnej sytuacji, albo kogos kto potrafi patrzac z boku realnie ocenic sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zła_dziewczyna_20 Hej, nie wiem w sumie czy sam powiniennem radzic, bo sam jeszcze sie nie pozbieralem i watpie, abym sie juz kiedykolwiek pozbieral, po tym co wemnie siedzi... Ale wiesz, powiem Ci na moim przykladzie, jesli facet Kocha, to bedziecie razem, jesli kogos sie Kocha to sie jest w stanie wszystko wycierpiec, wszystko przesluchac i na wiele rzeczy nawet nie odpowiedzic, wiem o tym po tym jak moja ex kiedys ranilem a ona byla zemna, wiem tez to po tym jak ona czasm sie do mnie odzywala a ja nic na to nie odpowiadalem, wiem to po tym, bo mozesz mi wierzyc, jestem osoba z silnym poczuciem wartosci, z ktorej zdaniem inni sie licza, idaca przed siebie w mysl zasady ,,szanuj tylko tych co szanuja Ciebie\", ale przy niej, bylem maly i bezbronny, ja potrafilem jej wszystko wybaczac ona mi niestety nie... Z tym, ze popelnilas powazny blad, piszesz, ze w klótni go ponizalas, nie wiem jakich slow uzywalas ale, kazdy facet nie wazne czy ma 2 m i wazy 140 kg czy 1.50 m i 50 kg, to nie nalezy igrac z jego poczuciem wartosci i meskosci, potrafi to bardzo zranic, Wy kobiety powinnyscie to chyba wiedziec najlepiej. Tak jak pisalem, jesli naprawde Cie Kocha, lub tli sie cos tam jeszcze w nim, to wydaje mi sie, ze macie szanse, tym bardziej, ze rozmawiacie o tym co Was ,,trapi\" - rozmawiacie o Was, ale pamietaj, jesli te rozmowy nic nie zmienia w jego podejsciu do Ciebie, to lepiej odejdz zerwij kontakt. Czekaj na rozwoj sytuacji..., chyba wszyscy tutaj Ci to napisza. Nie chce tez Ci pisac, zlych przypowiesci ale np. u mnie czas nic jeszcze nie naprawil, nadal czuje sie fatalnie... Piszesz, tez jak mozna kogos przestac Kochac po 17miesiacach? Ja moge sie zapytac czy mozna kogos przestac Kochac po 3,5 roku, inni z tego forum, napisza czy mozna przestac kogos Kochac po 6 latach, po 15 latach a nawet po 25 latach? Moja odpowiedz, jest chyba przykra, ale widac, ze chyba jednak mozna :(. Ja tez mam do wszystkich pytanie, jak zapominacie? Po jakim czasie? Co zrobic aby zapomniec? Odrazu mowie, iz mysl przyslowia ,,Czym sie strules, tym sie lecz\", mi nie pomaga, naprawde poznaje inne kobiety, ale wciaz nic, probuje, probowalem sie z kims zwiazac i to z 3 razy, lecz po krotkim czasie, obrazuje sytuacje i sie rozstajemy, poprostu nie moge... Specjalnie znajomi mnie wyciagaja, bawimy sie do upadlego, naparwde swietnie sie z nimi bawie, chyba nikt nie wpada na takie pomysly jak my i nikt tak czasu wolengo nie spedza a ja wiciaz o niej mysle... Naprawde tak mi jej brakuje, nie jej ciala, nie naszych rozmow, poprostu juz tylko jej obecnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
eh mam to samo, wciaz jestem w szoku, nie potrafie sobie z tym poradzic, Kocham Go nad zycie, i tez tak mysle ze juz nikogo nie pokocham....jak z tym zyc? bede cierpiala do konca zycia....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×