Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *samotna*

Singielki mieszkajace same, jak spedzacie wieczory?

Polecane posty

Oj znam to, znam. Wydaje mi się, że z przyzwyczajenia obrosłam już w tak grubą skórę, że bolesne słowa od rodzicieli generalnie po mnie spływają. Ale od czasu do czasu nadchodzi taki dzień, kiedy jedno słowo znajdzie jakąś ryskę w moim pancerzu i uderzy z taką siłą, że rozpadam się na kawałki. A tu przecież nie ma lekko - żadnego ukochanego ramienia w pobliżu. No i wtedy to już jest dramat. A sama upijam się zawsze na smutno, więc tu też żadnej pociechy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w całej mojej ogromnej dalszej rodzinie jestem jedyna stanu wolnego, więc wszystko spada na moją głowę. Ataki z każdej strony niemalże :) Jedyna podpora to moja babcia, acz wiem, że i ona bardzo by chciała, żebym się ustatkowała pod względem posiadania małżonka i potomka. Na szczęście wciąz powtarza, że nic na siłę ;) No i że niby każda potwora swojego amatora itd ;) Żeby mnie tylko jaki książę waleczny i błędny o głowę nie skrócił i nie złożył innej białogłowej w ofierze ;) :):) Pocieszę Cię, iż sama też się na smutno upijam zazwyczaj. Z przyjaciółką - zawsze na wesoło :) Znaczy kompan do picia bezwględnie potrzebny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dyskusja zagorzała :D:D:D to lubię ;) ja się nie kłóce ze swoja rodzicielką ....jkaos nie mam takiej potrzeby. Ojca nie posiadam więc też do kłótni nie dochodzi.... z ojczymem zawesze byłam na wojennej ścieżce. Oj żeśmy sobie nerwów zszarpali!!! ja z rodziny nie jestem jedyna stanu wolnego, ale NAJSTARSZA stanu wolnego. Dawno już na mnie kreskę postawili i mi odpuścili. Czasem jakies teksty sie sypią ale żartem ich zbywam ....albo karzę znaleźć mi chłopa ....albo mówię \"a co mi źle? nie jeden mi takiego stanu zazdrośći\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do upijania się ....to samotnie zdarza mi się niezwykle rzadko, żeby nie powiedzieć wcale. Zdecydowanie wolę w towarzystwie!!! Kiedys się zdarzyło, że na kafeterii winko całe trzasnęłam ...ale to nie wiem czy to samotnie było??? :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha! i jeszcze chciałam powiedzieć, że ja i alkohol to zawsze na wesoło ;) jakos tak na mnie działa rozweselająco :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała - jesteś szczęściara z tą mamusia :) Ja ze swoją nigdy nie mogłam się dogadać. Już bardziej z ojcem, ale to też zależało kiedy. U mnie w rodzinie był zwyczaj - ja go zabiłam :P - że kobiety rodziły w wieku 24 lat. Tak się zawsze jakoś to układało - nie, że specjalnie czekały albo się spieszyły :) Kiedyś chłopa chciano mi szukać, ale nie drżały mi na nogi na wieść, iż delikwent posiada kombajn i ileś hektarów ;) no i zaprzestano. Teraz już nikt nie ma nadziei nawet, że ktokolwiek mógłby chcieć się ze mną związać teoretycznie do końca życia. Taka czarna owca - mówiłam :) Co do upijania się w samotności - zdarzyło mi się raz :) Czasem zrobię sobie grzane piwo lub wino, ale w celach zdrowotnych jedynie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, następnym razem przytacham butelcznę przed komputer. U mnie podobnie - jestem ostatnim Mohikaninem w rodzinie. Dzisiaj właśnie znowu padło moje ulubione pytanie - jakaś znajoma moich rodziców "z osiedla" - "No to kiedy wychodzisz za mąż?". Odpowiedziałam jej, że jeszcze nie w tym miesiącu i myślalam że się odczepi. Ale nie, rozwinęła wątek: w takim razie kiedy, koniecznie zaproś, to znaczy że już znalazłaś? Powstrzymywałam pianę przed wydostaniem się przez usta na zewnątrz. Ale prawda jest taka, że wszystkie moje najbliższe koleżanki wyszły dawno za mąż i mają dzieci. U mnie nic się nie dzieje. I chyba dlatego żyję przeszłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ojciec ma pewną teorię: jak nie jesz miśa to nikt z tobą nie wytrzyma. No to już wiem dlaczego jestem sama :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mira :D:D:D:D:D Ja mięsa nie jadłam jakieś 8-9 lat. I - tutaj obalę teorię Twego taty - byłam wówczas w związkach :P Ja przeszłością nie żyję. Nie mam myśli w stylu "co by było gdybym została z tym czy tamtym", bo tak naprawdę żaden z nich za żonę mnie nie chciał ;) Stąd też argumenty wielu młodych dziewczynek, iż zaprzepaściłam swoją szansę, byłam wybredna i inne takie, w moim przypadku się nie sprawdzają ;) Jeszcze rok temu projektowałam dom, a teraz... wróciłam do rodziców!!!!! 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już chyba 14 rok nie jem i też byłam w związkach. Teoria mojego ojca oficjalnie obalona! A z tym życiem przeszłością chodziło mi o to, że tak naprawdę nie przestałam go kochać. Kroku naprzód - zero. No i co, Biała? Dyskusja zagorzała i gdzieś polazła? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojjjjj, żeby móc iść naprzód trzeba niestety - albo na szczęście - pożegnać przeszłość. Odkochać się itd. Mi to zajęło pół roku, przechodziłam przez różne etapy, ale warto było. Dziś jest mi zupełnie obcy i obojętny. A kiedy chciał wrócić - nie miałam wątpliwości - żadnych. Teraz jestem wolną kobietą i stanowię sama o sobie :) A jak długo już ta przeszłość w Tobie siedzi? Biała wracaj :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobranoc 😴 ja nie byłam w poważnych związkach .... nigdy nie planowałam wspólnej przyszłośći z facetem.... nie mogę powiedzieć, że nikomu się nie podobam.... no chyba, że tracę przy bliższym poznaniu :O może czekam na księcia z bajki choć wiem, że taki nie istnieje?? moja chrzestna jest starą panną ...ma 64 lata. Nie widać, żeby bardzo cierpiała z tego powodu, ...napewno rodziny czasem jej brak, ale przede mna nigdy ale to nigdy się nie użalała. kochać i być kochaną ....czy wymagam az tak dużo?? a tu nie ma kogo kochać :(:(:( i raczej nikt nie kocha mnie :(:(:(:(:( chociaż? ostatnio kumpel powiedział mi \"kocham Cię\" gdy byliśmy na piwku. Ma rodzinę.... żonę i dziecko. Bardzo go lubię, ale koleżeństwo to najwięcej co może być między nami .... on o tym wie od daaaaawna, a mimo to powiedział te dwa słowa. Ot tak patrząc mi prosto w oczy ....wiecie co? nie zareagowałam, zachowałam się tak jakby nie powiedział nic. Znamy się 5 lat ....słyszałam od niego wiele ciepłych słów ;) ....kurczę! żeby był wolny to pewnie byłoby coś między nami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może jeszcze nie pójde spać??? tylko kto mnie rano z łóżka podniesie??? jem mięso (nie w tej chwili - tylko tak generalnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamiesz się jak Ci powiem: ponad dwa lata! I dlatego myślę, że to była miłość mojego życia. Los nie chce mi udowodnić, że jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mira - mam koleżankę, jest po rozwodzie gdzieś z 5 lat. Mimo, że miała jakies ptrzelotne związki w tym czasie ....to i tak przeszłość bardzo mocno w niej siedzi. A na sama myśl o byłym ją gotuje w środku. Po tylu latach nie ma w niej obojętności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała - powiem brutalnie... "Kocham Cię" wypowiedziane z ust żonatego faceta - którego żoną nie jestem :) - nic dla mnie nie znaczy i znaczyć nie będzie. Kiedys jeden taki zapomniał mi powiedzieć, że jest żonaty i dzieciaty - znajomość się skończyła z chwilą, kiedy się przyznał. Nie!!! Nie!! I już :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to już wiemy na pewno: mięso to żądna reguła. Oj dziewczyny, ale nie chciałam Was wpędzić w taki nastrój. Dajcie mi po głowie następnym razem. Bo ja skrajna pesymistka jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze słówko do Miry i uciekam spać, bo kichanie się nasiliło. A chcesz sie odkochać? Mój ostatni facet też mi się wydawał miłością życia. Jedyną i prawdziwą. Nigdy nikogo nie byłam taka pewna, w ogień bym za nim poszła, zaprzedała duszę diabłu i inne takie. Kochałam... oj strasznie kochałam. Ale... każdą miłość można zabić. A ja zabić ją chciałam, bo powiedział wiele przykrych słów, których wybaczyć się nie da... Dobrej nocy Kobitki Kochane ❤️ Moje Promyczki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta sytuacja jest zupełnie inna....Ten nigdy nie ukrywał żony i dziecka. Przeciwnie ....znam jego żonę, pilnowałam jego dziecko ze dwa razy. Bardzo go lubie i z wzajemnością. Na studiach byliśmy można by powiedzieć nierozłączni. Oczywiście zawsze nasze realcje były czyste. Nie licząc słów wypowiadanych pół żartem pół serio. To taka przyjaźń damsko- męska ;) choć nigdy tak tego nie nazywałam z racji tego, że takie cudo nie istnieje. Nawet się nie całowaliśmy NIGDY. Te słowa - nie są dla mnie zaskoczeniem. Nawet mi troche schlebiają ;) Dla jasności - dla mnie żonaty facet to niedostępny facet!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiaczkowa - pewnie, że bym chciała. Ale to wciąż we mnie siedzi... Matko! No pewnie, że już późno. Dobrej nocy i do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mira - już nic. Na polsacie szedł taki film "Idealny mąż" czy jakoś tak... taka komedia romantyczna.... calkiem przyjemna ;) Gosiaczkowa- śpij słodziutko i wstawaj zdrowiutka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała - może jesteś nielicznym przykładem przyjaźni damsko-męskiej. Ja tam wierzę, że taka istnieje. Śpijcie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jak widać w moim przypadku niezupełnie. ja się w nim podkochiwałam (tylko Wam się przyznaję) ....no i to jego wynanie.... zostanie "przyjaźń" z racji na okoliczności :) wole nazywać koleżeństwo, bo z przyczyn oczywistych relacje mamy już ostudzone i zdystansowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tooth Fairy
Hej, Przeczytalam co pisalyscie, wiec jednak nie tylko ja mam takie problemy. Co do miesa to kocham je i nie wyobrazalabym sobie zycia bez niego. Moja rodzina przestala mnie motywowac do malzenstwa jak pare razy im powiedzialam ze wole kobiety. Moze sie boja teraz, ze to prawda (hi hi). Dobry straszak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Mój stan pozostawia dzis wiele do życzenia i chyba jednak sie przejdę do lekarza. Jak ja nie lubie lekarzy!!! :( Co do przyjaźni damsko-męskiej uważam, że istnieje, ale... Dla mnie to taki związek dwojga ludzi, którzy w innym miejscu, czasie i okolicznościach byliby ze sobą :) Zawsze jedna ze stron sie w drugiej podkochiwała, podkochuje lub podkochiwać będzie. Co nie znaczy, iż ta druga strona uczucie odwzajemnia, ale przy sprzyjających dla nich wiatrach... :) Nie wiem, czy w moim życiu jest obecnie przyjaciel płci męskiej. Kiedyś był. Dziś przyjaźń chyba została zabita... i to już chyba nawet nie zwykłe kolżeństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mira - masz dwa wyjścia :) Albo sie odkochać - nawet poprzez etap znienawidzenia obiektu uczuć :) albo zrobić wszystko i próbować odzyskać utraconą miłość. Są tylko dwa pytania :) Dlaczego się rozstaliście i jak wygląda jego i Twoje życie teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×