Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hrabii

Ile u was trwa zauroczenie???

Polecane posty

Gość hrabii

Witam. Jestem singlem z odzysku. Półtorej roku temu rozwiodłem się po kilkunastu latach małżeństwa. Przebolałem już rozpad mojego małżeństwa i z lepszym lub gorszym skutkiem próbuję sobie poukładać życie na nowo. Nowym doświadczeniem są dla mnie relacje damsko-męskie. Przez te kilkanaście lat małżeństwa kobiety traktowałem jak koleżanki i nie bawiłem się nigdy w damsko-męskie gierki. Teraz uczę się tego na nowo. Nie powiem raczej z dobrym skutkiem. Nie mam problemów z nawiązywaniem nowych relacji z kobietami. Niestety nie pamiętam własnie jak przebiegają te początki znajomości i czuję się w tym trochę zagubiony. W ostatnim czasie zdarzyło mi się trochę powazniej zaangażować. Niestety za pierwszym razem sprawy nie wyszły poza fazę pierwszego zauroczenia. Potrwało to 2 miesiące, wzajemne zauroczenie, chemia, namiętność potem nagłe jej wycofanie i stwierdzenie, że ona jednak potrzebuje czasu. :) Potem okazało się, że pojawił się ktoś inny. :))) Ostatnio jednak ponownie coś takiego mi się przydarzyło, znowu wielkie baaaach, wzajemne zauroczenie, fascynacja, namiętność od pierwszego spotkania. Mój lekki sceptycyzm przełamany przez nią. Teraz mijają 3 miesiące i znowu sprawy przybrały jakiś taki dziwny obrót. Niby wszystko wygląda, że jest ok. Kontakt niby jest, ale jakiś taki chłodniejszy (acha ważne może jest to, że to związek na odległość i widujemy się co 2 tygodnie). Wcześniej ona przejawiała inicjatywę, teraz zdecydowanie rzadziej dzwoni, rzadziej pisze. Wszystko nie jest już takie emocjonalne. W rozmowie powiedziała, że wszystko nadal jest ok i że po prostu ona nie potrafi żyć na takich wysokich obrotach zbyt długo. Potrafię to w sumie zrozumieć. Tylko mimo wszystko brakuje mi tej temperatury między nami. Teraz ten kontakt zaczyna wyglądać jak między dwojgiem bardzo dobrych znajomych, mam kilka przyjaciółek, z którymi mam podobny kontakt (no może nie tak częsty). Zależy mi na tej relacji, to fantastyczna dziewczyna, tylko zastanawiam się czy to nie jest jednak już początek końca. Stąd moje pytanie, czy to normalne, że ta temperatura spada mniej więcej po takim okresie i następuje taka faza dużo spokojniejsza??? Jak to u was wygląda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kostello
u mnie trwało,no , bez przesady, jakieś 9 miesięcy.. ale tylko u mnie bo z kolei jemu przeszło po jakichś 5-ciu... :) pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronka*
nie mozesz trzymac kobiety w wielkim plomieniu caly czas, bo zwiazek sie za szybko wypali. lepiej podsycac umiejetnie ogien tak zeby palil sie rowno, spokojnie i... dlugo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem, że w tym momencie oddzielasz miłość od tych pierwszych gorących, szalonych uniesień - w sumie to jakos trudno mi to zrozumieć, no ale jeśli miałabym tak podejśc do sprawy, to u mnie ten pierwszy żar trwał dużo dłużej (a i teraz go nie brakuje, mimo że jesteśmy ze sobą dobre kilka lat) - jeśli cos gaśnie po kilku miesiącech, to coś jest nie tak, moim zdaniem ten okres to apogemum szaleństwa za sobą - nie ma co na siłę ciągnąć i podgrzewać, bo najprawdopodobniej to nie jest \"to\" a tak z ciekawości - po ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabii
Ja mam 35 lat ona 31. Myślę, że w tym wieku trochę inaczej się przeżywa pewne emocje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weronka - a co to znaczy \"trzymać kobietę w wielkim płomieniu\"? - tego się nie da zaaranżować, to jest naturalne, jest albo nie ma i tyle - skoro u niego nie ma, to znaczy, że ktoś tu nie jest po prostu zakochany ... - taka jest prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronka*
zgadzam sie z Megi, jesli cos samo stygnie nie ma sensu sztucznie podtrzymywac temperatury. Milosc nie gasnie nigdy! Przechodzi rozne fazy, ale zawsze jest ten plomien w sercach. W moim zwiazku jest tak ponad 8 lat. Pamietaj, ze zauroczenie to tylko zaurocznie jest ;) Albo relacja sie poglebia i oboje czujecie, ze to cos wiecej, albo lepiej szukac dalej i pozostac na stopie kolezenskiej. Nie warto sie nakrecac i podsycac cos co powinno umrzec smiercia naturalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronka*
Megi - chodzilo mi o podkrecanie emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabii
No właśnie tylko, że z jej strony padło stwierdzenie, że się zakochała, ja też muszę przyznać, że tak czułem i powiedziałem jej o tym. Mam po prostu wrażenie, że ona zaczęła mnie widzieć trochę inaczej i jej entuzjazm opadł. Na początku była strasznie zafascynowana, ciągle mnie zapewniała o mojej odmienności i ponadprzeciętności. :) To było miłe. :) Teraz mam wrażenie jakby po dokładniejszym przyjrzeniu się zobaczyła jednak te negatywy i stąd ta zmiana. Najśmieszniejsze jest to, że ja niczego nie udawałem, nikogo nie grałem, przez cały czas byłem sobą. A teraz mam takie uczucie jakbym ją rozczarowywał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weronka - ja mam bardzo podobny staż, jeżeli chodzi o związek i dokładnie zgadzam się z tym, co piszesz - trafiłaś w dziesiątkę z tym, że miłość przechodzi różne fazy, zmienia się, dojrzewa, ale jak żar ginie, to cos jest nie tak hrabii - myślę, że wasz wiek nie ma tutaj nic do rzeczy, oczywiście jesteście dojrzałymi ludźmi, pewnie doświadczonymi, może bardziej wyważonymi i ostrożnymi ..., ale to nie znaczy, że w związku ma być ... chłód - uwierz mi, to nie ma nic wspólnengo ... A tak na marginesie - przecież wy młodzi jesteście, nie rozumiem, co miałeś na myśli pisząc, że inaczej przeżywacie pewne emocje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Muzyka na wodzie
Kiedyś się upierałem, że zauroczenie trwa śednio - statystycznie rzecz biorąc - około sześciu tygodni. Teraz uważam, że zauroczenie wdrożone na pewnym, odpowiednim etapie znajomości, może trwać do końca życia :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabii
Jak ostatnio się zakochiwałem to miałem kilkanaście lat. :) Wtedy złapanie się za rękę było przeżyciem, że już nie wspomnę o pocałunku. Teraz pewne rzeczy dzieją się trochę szybciej. Może nawet nie trochę. Czuję, że jesteśmy sobie bliscy, ale brakuje mi tej wysokiej temperatury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabii
A tak podrzucam do góry, może ktoś się jeszcze wypowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha ha hi hi hi ..........
Dziecinko spadaj, bo piszesz także bzdety, że glowa boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabii
Dziecinko??? A może konkretniej, co jest takim bzdetem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha ha ... skoro on opowiada takie głupoty, to może ty powiesz coś mądrzejszego i powalisz nas swoją \"inteligencją\" i \"błyskotliwością\" - bo jak na razie, to tylko krytykować umiesz, a do tego dość kiepsko ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anett22
Do Hrabiego! jestem w podobnym związku,także na odległość,widujemy sie raz na dwa tyg,raz na tydzien,trwa on ponad 3 miesiące,na samym początku było pięknie,rozmowy godzinami,ogromne zainteresowanie,nie było patrzenia na rozsądek,że się nie wyśpię,jak bede dłużej z osobą drugą rozmawiać...nagle coś się zmieniło o 180 stopni: druga osoba zaczęła mniej rozmawiać,nie było czasu na rozmowy o nas...gdy mieliśmy czas dla siebie,nagle skonczyly sie tematy do rozmowy,milczeliśmy...juz zabrakło tej jedności,tego nie zastanawiania się nad tym co chcę powiedzieć.Pozostało mi myśleć,że na samym początku było ogromne zauroczenie,nie było myślenia rozsądkiem,lecz tym uczuciem,które się rodziło,teraz czuję sie jak stare małżenstwo,choć trwa to dopiero 3 miesiące...coś wygasło tak szybko...dlaczego????/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anett22
Do-miimimimi !!!! nie mogę znaleźć Twojej wypowiedzi,na forum życie uczuciowe ~!!! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zauroczenie w wieku 35 lat jest tylko fizyczne (ciekawe czy mnie tu zaraz zjedza?) uczucia zostawiamy gdzies z boku... nie ma w nas naiwnosci 20stolatkow... potem jest cisza, i normalnosc, i odrobine znudzenia... samo zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sagrado
na chwile - nie zgadzam się, to zależy raczej indywidualnie, ja mam 30 lat i jestem zauroczona, zakochana, mentalnie, intelektualnie, emocjonalnie, na końcu fizyczność. Chodzi tu raczej o to, że w wieku kilkunastu lat wszystko jest takie pierwsze, nie znamy jeszcze siebie, naszych reakcji i dlatego tak bardzo przeżywamy i pamietamy te pierwsze miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sagrado
moim zdaniem to doświadczenia powodują, że za każdym następnym razem jesteśmy coraz bardziej ostrożni, niestety te niedobre doświadczenia, jakieś potknięcia miłosne, niepowodzenia, czasem tragedie: zdrada, rozwód. Na przykład kiedyś kochaliśmy się w kimś nieustannie przez kilka lat i skończyło się to źle, następnym razem - owszem ogień się zapala ale powodowany wcześniejszym doświadczeniem przygasa trochę szybciej, szybciej nastepuje opamietanie, albo inaczej - hamujemy się sami, ze strachu, z niewiary że skoro sie nie udawało to dlaczego teraz mamy mieć tą szansę, to mechanizmy obronne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczery do bolu
cale zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anett22
Ale czy tak nagle po 3 mies.bycia ze sobą może coś zgasnąć? zaniknąć coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sagrado
szczera rozmowa, o ile ta druga strona będzie skłonna i uczciwa, czasem warto dać trochę czasu, czasem warto przeczekać aż drugi człowiek sobie uświadomi uczucia - które czesto nie są wcale czarno-białe. O ile warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anett22
zapewne masz rację...na wszystko dobry jest czas...ale każdy z nas chce dążyc do przyczyny,dlaczego tak się dzieje,dlaczego tak nagle potrafi tak szybko coś się zmienić..choć na samym początku było się pępkiem świata...była tylko ta osoba,nic więcej sie nie liczyło...może na samym poczatku za bardzo wybuchło uczucie i szybko zaczęło gasnąc?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sagrado
otulona _snem spokojnie;) my Ciebie czytamy i fajnie opisałaś to coś, co jest jak piorun:) żeby tylko wszystko byl takie proste....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sagrado
Anett222 - zawsze można spróbować spytac się co się stało, a jest jakies inne wyjście? ale liczyć się z tym, że odpowiedź może być wymijająca. A dalej- czy to będzie oznaczać, że dla nas koniec, czy postanowimy "powalczyć", czy jeszcze coś innego - to już naprawdę każdy podejmuje swoją decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×