roksana84 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 lesia 80 brak mi slow aby napisac cos madrego ja stracilam 22.05 mame do dzis nie moge sobie wytlumaczyc czemu mi ja bog zabral zycie jest niesprawiedliwe potwornie nie mialam z mama kataktu 5 lat teraz kiedy bylo dobrze musiala odejsc .musisz byc silna choc to tak glupio brzmi badz silna kiedy tracisz najblizszych ale wieze ze dasz rade kochana Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lasia80 0 Napisano Czerwiec 16, 2009 Czekam na pociąg. Mama umiera. Jestem sama w mieszkaniu. Dlaczego Bóg mi zabiera moją Mamusie? Co ja mu zrobiłam? Mama tak daleko. Chce zdąży jej powiedziec że ją kocham....Dlaczego ona? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 16, 2009 Dziś mama była u okulisty ze wzrokiem jest nie za dobrze ,na każdym oku 1,5 dioptri i jeszcze do tego wchodzi zaćma...lekarz powiedział ,że wzrok mógł się pogorszyć po chemii ,a ciało puchnie bo może zbierać się woda.Po każdej wizycie nowe i gorsze wiadomości ...bardzo się martwię,płakać mi się chce ...nie daje rady.CZy ktoś może wie jak pozbyć się tej wody... Lasia80 jestem z Tobą trzymaj się,musisz być silna..... ......Bóg .....dlaczego zabiera tych których tak bardzo kochamy ...dlaczego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 16, 2009 Ostatnio bardzo boli mame dolna częsc kręgosłupa narzeka na nogi ,dziś w nocy jedna zdrętwiała ale po rozcieraniach przeszlo czy ktoś miał taki przypadek napiszcie prosze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość frezjja Napisano Czerwiec 16, 2009 Lasia80 Może dziwnie to brzmi, ale człowiek to taka istota która odnajduje się w różnych sytuacjach. Takich, których sądzilibyśmy wcześniej - nie przezyjemy. Ja niemam odpowiedzi na to dlaczego tak się dzieje.Dużo siły i wytrwałości. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 17, 2009 Mam mieszne uczucia co do życia, przeznaczenia. Myślałam że jesteśmy już na prostej, że wszystko teraz jakoś będzie z górki ale los nie daje tak szybko za wygraną. Mój tato pojechał do domu pozałatwiać swoje sprawy (mieszka niedaleko Malborka)tak aby przed rozpoczęciem chemii nic nie było zaległe i wczoraj miał wypadek samochodowy. Na szczęście w nieszczęściu skończyło się na siniakach i rozbitym aucie. Najgorsze jest to że kierowca który spowodował wypadek to szczeniak 19 lat ze znajomościami w policji i policja totalnie olała sobie sprawę nawet nie sprawdzili czy kierowcy byli trzeźwi, nie wlepili mandatu, nie dali do podpisania żadnego protokołu nic absolutnie nic i jak tu liczyć na pomoc w takich przypadkach . Normalnie płaczę z bezsilności Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość frezjja Napisano Czerwiec 17, 2009 Oto Polska właśnie. W tym kraju do czegokolwiek dochodzi się tylko kombinatorstwem. Nie można się jakoś odwołać ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Czerwiec 17, 2009 To przykre, że na tym forum pojawiają się coraz to nowe osoby:( Od kiedy ono powstało, wielu naszych bliskich już odeszło, a tylu jeszcze walczy:((( Piszecie coś o Bogu...miesiąc przed tatusia odejściem wzięłam ślub, później, w tym samym kościele modliłam sie aby Pan dał tatusiowi wieczne odpoczywanie... Już więcej modlić się nie będę...Dla mnie Boga już nie ma... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 17, 2009 do WSTRETNE RACZYSKO-mojego tate bolały nogi, dretwiały i jakis miesiac do poltora zaczeła zbierac sie woda, potem tak osłabł ze nie mogl sie na nogach trzymac-nie chce zle prorokowac, jak czytałas moj tata zmarł.....mam nadzieje ze w waszym przypadku bedzie inaczej....POWODZENIA!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Julka12 Napisano Czerwiec 18, 2009 Witam, u mojego taty pol roku temu wykryto nowotwór złośliwy płuc. Przyjął kilka razy chemie, i jak sie okazałp pomogło. Niedawno miał tomografie, wykazało ze guz sie pomniejszył, tata tyje, czuje sie dobrze, przede wszystkim ma wsoarcie rodziny, lekarzy, i nie tylko. Nie poddawajcie sie, walczcie z rakiem, tłumaczcie swoim bliskim ze mozan zyc, bo to jest najwazniejsze, moj tata jest bardzo pozytywnie nastawiony, bedzie maił kolejne etapy chcemi. A na poczatku lekarze miejscowi nie dawalii zadnych nadzieji, a onkolodzy chca walczyc i wyleczyc tate. Wiec jeszcze raz nie poddawajcie sie, tylko wspierajcie chorych. Ponoc dobre nastawienie hamuje rozwój raka. pzdr Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość frezjja Napisano Czerwiec 18, 2009 JUlka12 GRatuluje i oby tak dalej. Ale badzcie BARDZO uważni, bo to podstępna choroba. Czasami guz się zmniejsza a pożniej mimo to atakuje. Ale najwazniejsze to cieszyc sie dniem dzisiejszym i wygrana czescia walki. POWODZENIA !!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Julka12 Napisano Czerwiec 18, 2009 frezzja Dziekujee Ci bardzo, tata jest pod stała opieka lekarzy mozna powiedziec, jakby cos sie działo to zawsze mozemy liczyc na pomoc profesora. Narazie dzieki Bogu jest wszystko w porządku. Wiem ze rak to podstepna choroba, ale mamy nadzieje ze go pokonamy, słyszałam o kilku przypadkach pozbycia sie raka nawet złosliwego . Najwazniejsze to jest zeby nie tracic nadziei, zycze Wam wszystkim tego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ines2707 0 Napisano Czerwiec 18, 2009 Dobrze słyszec słowa otuchy.Moja mama poł roku walczy z ta okropna choroba.Dzis podano jej avastin.Czy miał ktos z Waszych bliskich do czynienia z tym nowoczesnym lekiem ??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aisha255 0 Napisano Czerwiec 19, 2009 Witajcie.. Łączę sie w bólu z tymi których najblizsi odeszli.. wiem ze nie powinnam ale ja mam carne mysli najgorsze.. tak bardzo boje sie o moja mamusie.. ona sie męczy a ja jestem tak daleko i mam straszne wyrzuty sumienia ze mnie przy niej nie ma .. plakac mi sie chce.. ale najwazniejsze ze ona jest dobrej mysli ze sie nie poddaje.. do WSTRETNE RACZYSKO: mama tez bierze mleczko MEGALIA i ma niesamowity apetyt przez ostatnich kilka tygodni przytyla chyba z 5 kilo.. i coraz bardziej to widac po niej.. szczegolnie na twarzy.. takze ma problemy z chodzeniem.. szybko sie meczy.. nawet na spacerek nie raz nie mozna wyjsc z nia bo nie dojdzie za daleko a jak wieje na dworze to juz w ogole.. trudno jej oddychac..serce mi sie kraje kiedy widze jak sie meczy a ja nie mogejej pomoc.. z tego co tutaj wyczytalam to chyba niezbyt dobrze ze tak mama tyje bo to znaczy ze zbiera sie woda:(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Julka12 Napisano Czerwiec 19, 2009 Aisha, nam lekarz powiedział ze jak sie tyje majac raka to bardzo dobrze,z reguły rak wyniszcza organizm, moj tata tyje od samego poczatku przyjmowania chemi(jedynie po kursie jest osłabiony i nie ma ochoty jesc ale to działanie chemi) miał zrobione badania i jest poprawa. Trzymam kciuki za twoja mame. Badz dobrej mysli Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 19, 2009 Najwazniejsze jest ze człowiek je!!!to podstawa, jest wtedy siła, tyje sie-rak rzeczywiscie straszanie wyniszcza organizm dlatego warto walczyc o to by apetyt dopisywał, nawet tym mleczkiem MNEGALIa-mojemu tacie duzo to dało!!!!co prawda zmarł-ale nie zmarł z godu, niestety takie przypdki tez sa spotykane ze człwiek nie je, tarci siły, organizm wtedy w ogole nie ma siły na ta okrutna walke!!! Czasem chemia pomaga, tymi opisami tore sa nie nalezy sie kiedowac w swoim konkretnym przypadku, moze komus pomoze,-kazdy organizm jest inny, kazda choroba nowotworowa jest inna!!!! ALE NAJWAZNIEJSZA JEST WALKA DO KONCA I NASTAWIENIE TAK JAK PISZECIE ROWNIEZ ODGRYWA BAAAARDZO WAZNA ROLE!!!! TRZYMAJCIE SIE I GLOWA DO GORY!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość adalia Napisano Czerwiec 20, 2009 moja mama zmarla 1 marca W maju 2008 rozpoczela chemioterapie po stwierdzeniu raka plaskonablonkowego,wielokomorkowego(to ten,co szybciej rosnie) Guz mial rozmiar 6/4 z naciekiekami....Po trzech czterech miesiacach chemioterapi zmniejszyl sie o polowe Dodam,ze mam miala 56 lat i byla bardzo zywiolowa kobieta,niestety duzo palaca ...W miedzy czasie pila Magalia,po ktorym przytyla 10 kg...W miedzy czasie zaczla miec problemy z odychaniem W styczniu nie mogla sama isc do sklepu Radioterapia zaczela sie po nowym roku Caly czs ja mogilizowalam,ze tylko swoim uparciem moze cos zdzialac Naprawde wierzyla....Mnie kolezanka pracujaca przy takich przypadkach,powiedziala otwarcie....ze mama zyja dzieki uporowi,a jej smierc to kwesja czasu...Miala racje po dwoch tygodniach mama umarla ....Jedynie przez ostatni tydzien,nie mogla nic jesc,ani pic...Chciala a nie mogla...Wszystko wymiotowala...Po tygodniu ledwo co chodzila...ale nie lezala...umarla jak szla do toalety,zeby wypluc wydzieline,ktora jej splywala od tygodnia...miesiac,dwa miala dretwienia konczyn...a od dwoch miesiecy problemy z przyjmowaniem niektorych pokarmownp.cytrusow....umarla na krwotot z przelyku...do konca wygladala dobrze Buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość adalia Napisano Czerwiec 20, 2009 dzisiaj sa mojej mamci 27 urodziny.....SPOKOJ JEJ DUSZY.... Kochamy Cie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość adalia Napisano Czerwiec 20, 2009 przepraszam.....nie 27,a 57 urodziny...i tak za wczesnie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia09878 Napisano Czerwiec 20, 2009 http://change.menelgame.pl/change_please/8111409/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mexicana22 0 Napisano Czerwiec 20, 2009 Mam to mleczko została cała butelka gdyby ktoś potrzebował prosze pisać na maila eska25@o2.pl Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AWilem Napisano Czerwiec 21, 2009 Czytałem ten wątek długo i modliłem się żeby nie móc się nigdy tu wpisać. Niestety dziś dowiedziałem się, że moja mama jest chora i dołączyłem do Was. Wiem jak to ciężko mam tylko ją i nie potrafię sobie z tym poradzić. I żeby już nadziei nie było za dużo to guz jest nie operacyjny. I gdzie jest ta dobroć Boga skoro osobę, która nikomu nigdy nic nie zrobiła i nikomu nie zaszkodziła tak doświadcza a łajzy, które gwałcą i zabijają dzieci chodzą po świecie. Jęsli tak ma wyglądać nasza wiara to ja sięz niej wypisuje :(((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AWilem Napisano Czerwiec 21, 2009 Czytałem ten wątek długo i modliłem się żeby nie móc się nigdy tu wpisać. Niestety dziś dowiedziałem się, że moja mama jest chora i dołączyłem do Was. Wiem jak to ciężko mam tylko ją i nie potrafię sobie z tym poradzić. I żeby już nadziei nie było za dużo to guz jest nie operacyjny. I gdzie jest ta dobroć Boga skoro osobę, która nikomu nigdy nic nie zrobiła i nikomu nie zaszkodziła tak doświadcza a łajzy, które gwałcą i zabijają dzieci chodzą po świecie. Jęsli tak ma wyglądać nasza wiara to ja sięz niej wypisuje :(((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AWilem Napisano Czerwiec 21, 2009 Czytałem ten wątek długo i modliłem się żeby nie móc się nigdy tu wpisać. Niestety dziś dowiedziałem się, że moja mama jest chora i dołączyłem do Was. Wiem jak to ciężko mam tylko ją i nie potrafię sobie z tym poradzić. I żeby już nadziei nie było za dużo to guz jest nie operacyjny. I gdzie jest ta dobroć Boga skoro osobę, która nikomu nigdy nic nie zrobiła i nikomu nie zaszkodziła tak doświadcza a łajzy, które gwałcą i zabijają dzieci chodzą po świecie. Jęsli tak ma wyglądać nasza wiara to ja sięz niej wypisuje :(((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AWilem Napisano Czerwiec 21, 2009 Czytałem ten wątek długo i modliłem się żeby nie móc się nigdy tu wpisać. Niestety dziś dowiedziałem się, że moja mama jest chora i dołączyłem do Was. Wiem jak to ciężko mam tylko ją i nie potrafię sobie z tym poradzić. I żeby już nadziei nie było za dużo to guz jest nie operacyjny. I gdzie jest ta dobroć Boga skoro osobę, która nikomu nigdy nic nie zrobiła i nikomu nie zaszkodziła tak doświadcza a łajzy, które gwałcą i zabijają dzieci chodzą po świecie. Jęsli tak ma wyglądać nasza wiara to ja sięz niej wypisuje :(((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AWilem Napisano Czerwiec 21, 2009 Przepraszam za tyle wpisów ale wystąpił jakiś błąd i poproszę moderatora o usinięcie zbędnych wątków. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 21, 2009 Jutro jedziemy na chemię,zaczynam się bać,bo ostatnio mama zemdlała.Bardzo bolą ją kości,i zaczyna narzekać na ból pod łopatką co to może oznaczać Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 21, 2009 Nie było mnie na forum kilka dni i widze, że niestety towarzystwo sie powiększa... :-( u mojego Taty diagnoza na finiszu - wszystko wskazuje na paskudną opcję - międzybłoniak opłucnej. zaczeło sie od przerzutów na płuca - długo nie moglismy namierzyć ogniska pierwotnego, bo na innych narządach nie było zmian. podczas videotorakoskopii lekarze zaobserwowali zmiany na opłucnej, więc to dziadostwo najprawdopodobniej tam się zagnieździlo. w ostatnim badaniu TK zauwazalne sa równiez zmiany na otrzewnej. Jezu, jak to wszystko szybko idzie (choroba niestety a nie leczenie...) marne szanse, zeby tauś dostał chemie ze względu na ogólny stan zdrowia. w przypadku międzybloniaka chemia to podobno sztuka dla sztuki... cięzkie czasy przed nami... trzymajcie prosze kciuki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała35 Napisano Czerwiec 22, 2009 Witam serdecznie!Przeraża mnie że coraz więcej osób dotyka ta ciężka choroba,statystyki naprawde są olbrzymie.Wchodzę na forum prawie codziennie i śledzę wypowiedzi o waszych bliskich,którzy jeszcze walczą z rakiem i mam wrażenie że u wiekszości chorych przebieg choroby jest bardzo podobny.Ciężko jest mi przed jutrzejszym dniem.Ja w tym roku na dzień ojca niestety będę śwecić świeczkę u mojego taty,który odszedł od nas miesiąc temu.Już dzisiaj o tym myslę i jest mi bardzo źle.Bardzo trudno jest mi sobie poukładać i pogodzić z tym co się stało.Dobrze że mam przy sobie męża i córkę(oni naprawdę mnie wspierają),a ja staram się wspierać moją mamę i siostrę,które tego potrzebują.Rodzina to siła-pamiętajcie o tym-pozdrawiam wszystkich! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sylwusiakolo Napisano Czerwiec 22, 2009 Cora wiecej osób choruje na to swinstwo!! my z mamusia jeszce walcymy ale widze ze z dnia na dien robi sie cora slabsza nie ma sily juz walczyc!w piatek lekarz powiedzial mi ze mamusia nie ma szans juz na chemie to tylko moze znaczyc jedno ale bede dalej o nia walczyla wkoncu w sierpniu musi zobaczyc swojego wnuka!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach