Gość Katarzynka36 Napisano Maj 25, 2010 Tylko 48 lat miał Tatuś?! Mlodziutki jeszcze! Jaka ta choroba jest straszna:(:(:( Zabiera ludzi w sile wieku!!! Trzymaj się Smutna Córeczko, postaraj się - w tej arcytrudnej sytuacji zyciowej - pomoc siostrze...Ona jest rzeczywiście bardzo mlodziutka i najboleśniej to może odczuć... przykro mi szalenie:( trzymaj się KOchana! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Maj 25, 2010 Tak myślałam,ze z was mlodziutkie osóbki...:( zapytałam z ciekawości ,tu wiek nie ma znaczenia gdy traci sie rodziców bo kazdy chce by byli z nami jak nadlużej życzę ci siły by wytrwać..i miec siłe by normalnie funkcjonować jutro Dzien Matki wszystkim Mamą miłości-cierpliwości-a przede wszystkim zdrowia :) trzymajcie sie ciepło Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 26, 2010 SMUTNA ... bardzo mi przykro..... kurcze cos jest nie tak, czuje to . mama byla dzisiaj na badaniach, zrobili przeswietlenie pluc i pobrali krew. nic jej nie powiedzieli. na wypisie napisali kod C34,8 czyli zmiany przekraczajace granice pluca i oskrzeli. i teraz nie wiem czy napisali to tak ogolnie bo tak bylo przed operacja czy znowu cos sie zaczelo dziac. mama byla sama bo ja nie moglam z nia jechac, a sama nic sie nie zapyta lekarzowi. teraz jedzie 9,06 na komputer i fibero. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 26, 2010 pomylka nie na wypisie tylko na skierowaniu na 9,06 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Maj 26, 2010 Kinga,a co to jest kod C34,8 ,co to oznacza? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Maj 26, 2010 Witajcie dziewczęta, ja wreszcie powróciłam do cywilizacji;) Długo mnie nie było, ale teraz wszystko zaczyna wracać do normy, tylko psychika upada, kolejny raz... ilez można znosić stresów w przeciagu paru tygodni. Mam nadzieję że teraz dla odmiany cos dobrego mnie czeka... Smutna, bardzo Ci współczuję:( Myślami jestem z Tobą i twoimi bliskimi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Maj 26, 2010 Zła fortuna to ma przynajmniej dobrego, że rozumu nauczy, a przyjaciela pokaże. Andrzej Maksymilian Fredro Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Maj 26, 2010 King..twoja mama była u onkologa ? ja sie własnie dzis dowiedzialam ze moja mama jeszcze nie byla u zadnego onkologa no myslalam ze mnie trafi...... przeciez to głowny lekarz od tej choroby prawda:( ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 26, 2010 Lena kod C34,8 oznacza wlasnie te zmiany w plucach i oskrzelach. jesli nie znasz jakiegos kodu to wystarczy ze wrzucisz w gogle to Ci wyszuka. ja zawsze tak robie. wszystko ma kod, kazda chemia , naswietlanie. na poczatku jeszcze przed operacja nie wiedzialam za bardzo co mamie dolega to wlasnie odszukalam w necie te kody. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 26, 2010 Pauli tak moja mama zawsze jezdzi na onkologie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Maj 26, 2010 Dzięki Kinga! Dorcia,jak tam dajecie sobie radę? Kasiu,a Ty gdzie jestes,co u Taty? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 26, 2010 Witajcie KObietki:) Ja właśnie po poludniu odebrałam naszego Tatusia ze szpitala:) tydzień temu miał operację - lobektomie mankietową, dziś po tygodniu już wrócił do domku:) czyli Dorko, tak jak Twój Tata:) Bardzo się cieszymy, chociaz drugiej strony uważam, że tydzień w szpitalu po tak cięzkiej operacji to jest stanowoczo za krótko, Tata jest jeszcze bardzo słabiutki... Porównałam wyniki krwi - morfologię z dnia przed operację - ponad 14, dzien później, po operacji spadła do 11, więc ubytek krwi jest jednak spory:( Tata dostał skierowanie do sanatorium płucnego w Ludwikowie, miał jechać prosto ze szpitala, ale dr sam stwierdził, że wypiści Go na kilka dni do domku, żeby nabrał sił psychicznych i dobrego nastroju... co domek to domek... by szybko nabrał sił... za trzy tygodnie ma byc ostateczny wynik histopatologiczny całego guza i wówczas zdecydują co dalej, czy lampy, czy chemia, czy może i jedno i drugie, a może nic... zobaczymy... Dorko83! Mam to Ciebie ważne pytanie, czt Twój Tata dostał receptę na branie w domu lekw przecizakrzepowych? Wiem, że to jest niezwykle ważne, szczególnie, że nasz Tata miał 15 lat temu zakprze o operacji, a tymczasem dr stwierdził , że nie widzi potrzeby brania zastrzyku p/zakrzepowego w brzuch i wystarczy jednak aspirynka dziennie... poniewaz zakkrzepy sa po dużych operacjach niestety bardzo niebezpieczne, jestem zaniepokojona... i to mocno... napisz mi proszę Dorko, jak u Twojego Taty... aha, pisałaś, że Twój Tata dostał tramal... naszego kazali pyralginke albo paracetamol... zwazywszy, że w szpitalu dostawał morfinke to spora róznica w kalibrze leku... nie mówię, że chce Go faszerować lekami p-bólowymi, ale paracetamol na bóle po usunięcia części płuc to mnie troche rozśmieszyły.... na razie dziewczęta!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Lenko, jak Twój Mąż? Dorko a Twój SuperTatomen? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Maj 26, 2010 Witaj Katarzynko! Przyznam, że nie wiem czy tata bierze cos przeciwzakrzepowego. Wiem, ze w szpitalu dostawał zastrzyki ale w domu ich nie bierze, może ma jakies tabletki...? sprawdzę to i dam Ci znać. A poza tym to dostał recepte na tramal i ketonal forte. Wiesz, dopiero teraz (2 tyg po op.) przechodzi mu to znieczulenie zeber i zaczyna coś pojękiwać, i widzę,że troche częściej bierze te tabletki. Nie zrozum mnie źle, ale ja popędziłabym po receptę na jakiś silniejszzy środek niż te co pisałaś, bo jak tata będzie cierpiał to zamiast pyralginki może sobie od razu tik-taka zjeść:( No ale mam nadzieję, ze nie będzie tak źle. Pozdrawiam Cię i załą resztę forumowiczek:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Maj 26, 2010 Katarzynko ...zastrzyki przeciwzakrzepowe w zastrzykach moja mama brala tylko w szpitalu ostatnio pewien lekarz mi powiedział ,ze te leki sa najbardziej potrzebne dla ludzi po 40 roku zycia lub z nadwaga po operacjach ...młodszym nie sa potrzebne wogole lekarze je przepisuja do domu tak jak np mojej tesciowej po zlamaniu nogi dostala ich do domu okolo 100 ponoc przegiecie -ale to tylko dlatego ze lakarze z przepisania tego specyfiku maja profity i podpisane umowy by to opychac..wiec...... pozdrawiam was;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 26, 2010 Dzięki Dorko! Moj Tata ma wymienione "biodra" czyi wstawione endoprotezy stawu biodrowego więc najadł się wzyciu mnóstwa tabletek przecibólowych na te nogi, stąd wiem, że ani paracetamol, ani pyralgin, ani iburofen mu nie pomoże, bo są zwyczajnie za slabe... kiedyś własnie jadł tramal, ale po nim nie można prowadzić auta... troszkę mnie rozczarował dzisiaj lekarz, bo noramlnie byłam nim prawie zachwycona i jego profesjonalizmem, a dzisiaj jakoś przy wypisie mnie zawiódł... Skoro Tata miał o operacji biodra zakrzep, to większe prawdopodobieństwo, że cos mu teraz też się może zrobić... dostawał też w szpitalu zastrzyki w brzuch, a niedawno jak się rozciął to też lekarz profilaktycznie mu dał zestaw zastrzyków... mama jak zlamała maleńki palec to dostała zestaw zatrzyków przeciwzakrzepowych w brzuch i jej dawałam.... chirurdzy maja teraz fiola na punkcie profilaktyki zakrzepowej a każda operacja zwiększa ryzyko tym barzdiej płuc, dlatego myslę, że zwykła aspirynka to stanowoczo za mało!!! Obecnie po oeracji bioder zatrzyki rozrzedzające krew dostaje się jeszcze przez 1,5 miesiąca po operacji... Dorko! Bedę wdzięczna jak przemaglujesz Ojca co jeszze dostaje - jakie leki... Bo moj ze szpitala nie dostał żadnej recepty.... chyba, że wyszli z zalożenia, że w sanatorium za kilka dni mu podadzą...sama nie wiem... buziaczki papa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Maj 26, 2010 Smutna c..jak ty sie kobietko wogóle trzymasz:( ? cioo Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 26, 2010 Katarzynka, moja mama byla w LUdwikowie, przewiezli ja zaraz po szpitalu. piekna okolica, cisza , spokoj. pokoje byly trzyosobowe ale podobno byl remont wiec moze cos sie zmienilo. jesli ktos mieszkal blisko to nawet na likend mogl sobie isc do domu. mama miala tam rozne cwiczenia , zwlaszcza oddechowe oraz takie na rozluznienie tego wszystkiego wokol rany , zeby jej nie dusilo i nie ciagnelo jej to wszystko. poza tym inchalacje, byc moze bylas juz tam? sklepik jest kilkadziesiat metrow od budynku w ktorym mama byla, ale fajna sciezka przez lasek. duzo miejsc spacerowych. mi i mamie sie ta bardzo podobalo. jednak byla tam pewna lekarka, nie pamietam nazwiska, na ktora pacjenci sie skarzyli, nawet podobno do izby lekarskiej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 26, 2010 Dzięki Pauli za info! Tata jest jednak skoro miał już jeden zakprze - obarczony jednak mozliwoscią choroby zakrzepowej, więc jesteśmy może trochę przewrażliwienie... Kingol! Dzięki za info o Ludwikowie! Juz oglądałam w necie fotki i tereny rzeczywiście ładne:) Ale powiem szczerze, że slyszałam bardzo różne opienie o LUdwikowie- od peanow wrecz, że jest tam super, po opinie, ze jest obskurnie, fatalnie, odbywają się biesiady alkoholowe nawet, a kadra specjalnie sie nie przejmuje pacjentami:( To mnie lekko przeraziło:( NOtabene martwię się, czy Tata tam dojdzie do siebie, teraz jest - w tydzień po operacji - otwornie oslabiony... i wiecie, wiem, ze w domku bysmy szybko postarali się postawić Go na nogi - dobre, pożywne jedzonko, soczki z buraków, witaminki itp. by jak najszcybciej odzyskał siły.. no bo i nie wiadomo, czy za kilka tygodni jego oslabiony organizm nie bedzie musiał stawić czoła np. chemii... i martwię się czy w tym Ludwikowie zadbaja o Tate tak by powrócił w miare szybko do stanu sprzed oeracji... Ogladałam wyniki i widzę o ile spadła mu hemoglobina po operacji - przed operacją morfologie miał wzorcowa, po operacji strasznie mu sie obnizyła, i pewnie stąd dodatkowe osłabienie - no bo anemia od razu:( pozdrawiam serdecznie:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 27, 2010 Katarzynka, ludwikowo to uzdrowisko - a wiadomo po co wiekszosc ludzi jezdzi w takie miejsca - zeby sie po prostu zabawic. mama byla tam chyba trzy tygodnie i tak naprawde nie wiem czy cokolwiek jej pomogli. jadac tam byla juz na tyle silna, ze mogla sama o siebie zadbac, nie byla uzalezniona od peronelu. na pewno nie jest to uzdrowisko na najwyzszym poziomie. w toalecie nie mozna bylo sie zamknac, wywieszalo sie tylko karteczke " zajete", a toaleta byla razem z prysznicem. z drugiej strony byly dwie ubikacje ktore tez sie nie zamykaly . robily sie kolejki bo jak ktos mniej sprawny zajal to troche tam siedzial. podczas mamy pobytu tam odwiedzalismy ja kilka razy . i tak sobie teraz mysle, ze wlasciwie nie widzialam nikogo z personelu....z wyjatkiem przerwy na papierosa....na miejscu nie widzialam tez ani jednej karetki a ludzie ktorzy musieli byc przewozeni do poznania na chemie dlugo czekali zanim ktos po nich przyjedzie. jesli Twoj Tata nie bedzie jeszcze calkiem sprawny to szczerze radzila bym poszukac innego uzdrowiska bo piekna okolica to nie wszystko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 27, 2010 Witaj Kingsol! Dzięki za info... no właśnie już słyszałam opinie bardzo odobne do Twojej... Jaka Tata ma jechać tam by w ciagu dnia zrobić trzy ćwiczenia oddechowe poza tym nudzić się jak mops, to bez sensu ten wyjazd... żeby było śmieszniej ma przekaza do tego Ludwikowa jako do szpitala i tak też ten oddział figuruje - szpital w Ludwikowie... mam bardzo mieszane uczucia, bo wiem, ze w domku bardziej Go przypilnujemy, dokarminy, bedziemy uwazać na Niego, niz tam...Swego czasu Tata był z 20 lat temu w sanatorium i nudził się tam jak mops... mimo odleglości 120 km od domu co trzeci dzień wymykał się po obiedzie do domku i wracał następnego dnia skoro świt... tak za nami tęsknił... inna srawa, że wtedy nie było komórek i kontakt z domem utrudniony... Dziewczyny mam jeszcze pytanie, jak mniej więcej długo Wasi rodzice dochodzili do siebie po operacji? Czy dawaliście jakieś specjalne preparaty wzmacniajace dla rekonwalestentów? Dr mi dzisiaj mówiła, że generalnie witaminy nie, bo dokarmiany też nowotwora:( więc co w takim razie? Tata konsumuje nutridrinki, ale twierdzi, że mu ciążą na zoładku (strasznie kaloryczne i mdlące), tran w dużych ilościach, soku z buraków na razie nie chce:( noni też bral przed oeracją teraz jeszcze nie chce... Będę wdzięczna za podpowiedzi... za 3 tygodnie rzyjdzie wynik i zapdnie decyzja czy chemia, czy lampy.... więc chce by Taty organizm się do tego czasu jakoś wzmocnil, nabrał sił po operacji... buziaki... PS. Smutna C.! Trzymasz się jakoś?! Myślę o Tobie i siostrze...przesyłam dużą dawkę wsparcia!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 27, 2010 Katarzynka moja mama dochodzila do siebie kilka miesiecy, na poczatku nie mogla spac na prawym boku. a jesli chodzi o preparaty na wzmocnienie to mama bierze ECOMER ktory mozna brac w stanach obnizonej odpornosci oraz w czasie radioterapii i chemioterapii. generalnie chory na nowotwor nie moze brac witaminy B12. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 27, 2010 Dzieki KIngsol! No mój Tata też bierze ecomer na zmianę z BioMarine i olejem lnianym, ale coś bym chciała mu jeszcze dać bardziej wzmacnniającego... Fajnie wzmacnia po operacjach mleczko pszczele albo pyłek pszczeli, ale chorzy na nowotwory nie moge też tego brać:(:(:( Od jutra zaczniemy serować Tacie sok ze świeżych buraków i marchewki, ale myślalam co jeszcze można dać, by wzmocnic osłabiony organizm... na szczęście, od dzisiaj Tata więcej je:) to pewnie dlatego, że wrocił do domku, szpitalne jedzenie nie jest jednak zbyt smaczne:( pozdrowienia i buziaki dla Was:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość inr Napisano Maj 27, 2010 Dziewczyny - z lekami p/zakrzepowymi jest tak, że nie daje się ich ot - tak... bo trzeba ..... Przede wszystkim pamiętajcie i spójrzcie w badania na wynik z INR (badanie oceniającym krzepliwość krwi). MA BYĆ między 2 a 3 (niektóre źródła podają do 3,5) czyli : 2,3 lub 2,7 .Najczęściej podaje clexane w brzuch albo acenocumarol w tabletkach - ten wymaga ustalenia dawki na podstawie wyniku z INR. I to czasami wykonuje się co 2 tygodnie celem "ustawienia" dawki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 28, 2010 Dzięki INR Tak, wiem, bo Tata miał już zakrzep o oeracji biodra i potem przez pół roku brał przeciwzakrzepowy syncumar.. raz w tygodniu jeździł na badania wskażnika protrombinowego i INR wlaśnie... ale jego naczyniowiec powtarzał, że rzy każdym większym urazie i operacji powinien brać jeszcze po zabiegu leki przeciwzakprzepowe, bo skoro raz miał zakrzep to ma tendencje do tego... stąd się boimy... i dlatego lekarz rodzinny rzepisał jeszcze na dwa tygodnie Clexane... pozdrawiam:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Maj 28, 2010 Kasiu,moj maz tak sobie. Widac ze calkiem siadl. No moze nie zupelnie ale to nie ten chlop ktorego poznalam kiedys. No i boli mu pod ręke tak ze Ketonal forte nie pomaga :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 28, 2010 Witaj Leno! Ech, niech Mąż sie nie poddaje!!! Musisz Go maksymalnie wzmocnić przed operacją, bo to naprawdę ciężka próba dla organizmu... Zmobilizuj Go! Niech duzo je i się zdrowo odżywia, zeby miał dużo sił witalnych... niech sie nie poddaje... Mój Tata widać, że trochę psychicznie lepiej się oczuł, bo apetyt wraca, wczęnsiej mówił, ze w szitalu miał "kulę w gardle" i nie mógł jeść, teraz troche się w domku odprezył i apetyt od razu większy:):):) pozdrowienia dla wszytskich! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_córeczka Napisano Maj 29, 2010 witajcie wczoraj byl pogrzeb mojego taty... co dziwne nie czuje jak by go nie bylo wsrod nas a , tak jak by gdzies wyjechal jego ubrania nadal wisza na fotelu tak jak je zostawil 1,5 tyg temu kazdy kto sprzata w tym pokoju je zostawia bo to takie normalne ze one tam wisza ze tata przyjdzie i je wezmie... niewiem czy nadal bede sie tak czuc czy jego odejscie wkoncu mnie uderzy i dotrze do mnie... tata mial kod c80 - tj nowotwor zlosliwy bez rozpoznanego ogniska choroby , ale jedna pani onkolog powiedziala ze to płuca. To stalo sie tak szybko ze nie dociera to do mnie w dalszym ciagu... Katarzynko 36 zycze by Twoj tata wracal do zdrowia jak najszybciej. pozdrawiam i do kiedys. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Maj 29, 2010 witam mama caly czas przeziebiona, bierze antybiotyk , kaszel jej troszke mija. na dodatek doszedl bol z boku na wysokosci lewej piersi , i tak jakby miala powiekszony wezel. mowi ze kiedys jej tam strzelilo i teraz przy kaszlu , a nawet kiedy nie kaszle , bardzo ja boli. mam nadzieje ze to nie przerzut tylko od przeziebienia. w poniedzialek idzie do rodzinnego, mam nadzieje ze diagnoza bedzie dobra Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tamara9999 Napisano Maj 29, 2010 mój dziadek zmarł na raka płuc w wieku 60 lat, ale dużo palił. mój ojciec też duzo palił, 10 lat temu rzucil, ma 53 lata- i nie ma raka. ze strony mojego męża- jego babcia zmarła na raka płuc, jej syn właśnie umiera na raka płuc, mój mąż pali głupek jeden... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Maj 29, 2010 Tamaro9999 Uważaj na Ojca, to, ze 10 lat temu przestał palić to nic nie znaczy - wierz mi... Mój Tata nie palił o 22 lata i jest po operacji płuca - nowotwór zlosliwy:( Niech twój Tata czesto robi rtg albo tomograf, bo to świństwo pojawia się starsznie znienacka!!! Smutna Córeczko! Rozumiem Cię... Jak odchodzą Bliskie odoby, to mimo, że wiemy, z enie zyja, to nie dociera do nas ta straszna prawda... minie jeszcze troszkę czasu zanim coraz bardziej bedziecie odczuwać Taty nieobecność...i w końcu zrozumienicie, że już nie pojawi się, nie wejdzie do domku, nie zadzwoni...:( Do mnie cały czas nie dociera, że Mój Tata ma raka...organizm podświadomie broni się przed prawdą...ech:( Trzymaj się cieplutko KOchana! Jedynym pocieszeniem jest to, że Twój Tata juz nie cerpi, już się nie meczy, już nie walczy z bólem... On juz odpoczywa i jest mu dobrze:) Trzeba w to wierzyć, że jest tam na górze szczęsliwy!!! Kingsol! Mam też nadzieję, że to banalne przeziębienie u Twojej Mamy a nic poważnego!!!!!!! Niech dr Ją dokładnie obejrzy!!! buziaki, miłego dnia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach