Gość kito Napisano Luty 20, 2011 witam. Chcialabym Sie dowiedzieć ile mozna przezyć z rakiem zlosliwym rakiem pluc i oskrzela. Wlasnie sie dowiedzialam,ze moj tata ma... Wiem, ze zalezy to od stadium zaawansowania, ale tak mniej wiecej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Luty 20, 2011 Kito Nie ma określonego czasu.Zalezy od tego jak silny jest organizm chorego,widzisz mój Tatuń żył prawie 4 lata a dawali mu najdłużej rok. Powodzenia w tej nierównej walce Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 20, 2011 Moja mamusia przeżyła prawie 2 lata... to już piąty dzień bez mamy:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do kito Napisano Luty 20, 2011 Wszystko zależy od tego czy będzie brał chemię czy nie. Z chemią niezadługo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
iwona20 0 Napisano Luty 20, 2011 gosiu moje szczere kondolencje ,tak bardzo mi przykro ,myślami jestem z tobą nie potrafie ci pomóc ani ulżyc wtym bólu ale zawsze możesz napisać aby się wygadać .... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 20, 2011 iwona_ pisanie tu bardzo dużo mi daje. Wiem,że jak piszę, to tu są osoby,które wiedzą o czym piszę... Dziękuję za słowa otuchy:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Luty 20, 2011 Do kito. Moj tata od diagnozy zył cztery miesiące, ale nie ma co ukrywac póżno poszedł do lekarza... życze Ci wiecej czasu zebys ze swoim tata spedziła niż ja ......powodzenia i siły dużo Ci zycze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Luty 20, 2011 gosiu 80 jak sie czujesz ? wiem kochana jak Ci cieżko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Luty 21, 2011 " bezmózgowcu wyp*****dalaj z tych tematów jełopie.Boga nie ma -0zastanów się nad tym co piszesz.Naćpasz się i dostajesz polotu ty głupie" Wracaj do swojej inkwizycji z średniowiecza:P. Stargardka ja znam więcej metod a niektóre podobno są w prawie 100% skuteczne.Np. siemię lniane jest znacznie tańsze:D. "BRAK LOGIKI Wyjasnijcie mi jak to jest: człowiek choruje na raka - bo spowodowały go trucizny z dymu papierosowego. Idzie do szpitala i dają mu chemię co "leczy" raka. Czyli go jeszcze bardziej dotruwają. TAKIE POSTEPOWANIE JEST NIELOGICZNE!" W przypadku kopciuchów jest logiczne-uświadamiaja im że nie warto sie truć:D. Kito a która choroba o nazwie rak jest nowotworem niezłośliwym:D? Każdy rozsądny człowiek który chce dłużej pociągnąć stosuje moje dobre rady. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 21, 2011 asia_15 sama nie wiem jak się czuję. Jest mi strasznie ciężko,że mamy już niema. Z drugiej strony cieszę się ,że już tak bardzo nie cierpi. Staram sobie wynajdywać jakieś zadania- byle nie siedzieć. Boję się ,że jak zacznę płakać to chyba nie skończę. Cały czas śni mi się szpital i jak noszę mamę na rękach.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kito Napisano Luty 21, 2011 Jutro jedzie do lekarza i zobaczymy co mu powiedzą. Chcialabym wlasnie poznać wasza sytuacje, jak to u was tzn , w waszej rodzinie, znajomych bylo , czy tez jest. Ile taka osoba moze wytrzymać. Dziekuje.;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
basia38 0 Napisano Luty 22, 2011 witam,moja mama czuje sie coraz to gorzej. Od kąd jest w domku ,jest slaba bardzo,zledwoscia chodzi po mieszkamniu,nie ma sil do kladnie na nic,nawet kolo siebie juz ma problemy .Wczoraj bylismy szukac pomocyzalatwilismy domowe hospicjum,oczywiscie mama wiec tylko ze to bedzie przychodzic pilelęgniarka srodowiskowa i lekarz z przechodni,narazie nie powimy prawdy,bo mama strasznie sie boi ,placze,powatarza ze juz umiera.Leczenie jyz zakonczone,mialadostac chemie,niestety nie dostanie ,ma slbą hemoglobine,i przewlekla chorobe niedokrwiennaserca, niedokrwistosc normocytarna. Jest dla nas ta sytuacja okropna,ludzimy sie ze bedzie jeszcze dobrze,mama jest strasznie chyda,widac ze bardzo cierpi,stad hospicjum w domu,odpowiednio sie mama zajma,ale do osrodka mamy nie oddamy,daj Boże ze nie bedzie takiej potrzeby.Mama choruje od 14 grudnia 2010 ,czyli bardzo szybko atakuje raczysko,za tydzien ,. bedzie miala robione badania,czy czasem nie ma przerzutów To co dalej bedzie niewiemy,boimy sie tej chwili kiedy bedzie trzeba mamie powiedziec prawde o jej stanie,ale ztym raczej zwlekamy,poniewaz mam ciagle dopytuje,siedzi na necie i czyta,wiec wiedze ma,choc my jej nie dajemy czytac,ale nie da sie inaczej jej upilnowac ,bo my wszyscy pracujemy, Jak kochani ,yslicie,czy powinnismy mamie mowic prawde? tzn ona wszystko na ten czas wie,czta swoje paiery wypisy ,zalecenia,,,ale nie wie ze w mamy pzrypadku nie ma juz zadnejszansy nazycie,co mamy robic,,,,pellny chaos w glowach.Gosiu jak sie czujesz ? pozdrawiam serdecznie ,mysle o tobie ,trzymaj sie kochana. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 22, 2011 basia38 - myślę ,że twoja mama wie jaki jest jej stan... niestety. Moja mama też wiedziała i nic mi nie mówiła , bo chciała abym się nie denerwowała. :( Piszesz, że na razie chodzicie do pracy. Masz już plan co będzie gdy będzie trzeba z mamą spędzać 24h/dobę? Przepraszam,że pytam ale u mnie tak było... Dziś mija tydzień od śmierci mamy. Chyba jestem jeszcze w szoku. Nie wierzę ,że jej już niema. Nigdy już jej więcej nie zobaczę :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
basia38 0 Napisano Luty 22, 2011 gosiu my narazie wszyscy pracujemy,pozatym caly czas z mama jest tata,tata pacowal ,ale zrezygnowalz posady by byc z nia caly czas,jak my oboje wracamy do domu to juz zajmujemy sie mama ,wszystkim co potrzeba,ale to nie takie proste,nasza mama jest bardzo trudny czlowiek ,ma swoje zasady ,nie pozwala nic robic,wszystko co w domu jej chce zrobic musze robic na sile,,tzn ,mama sie tlumaczy ze dosyc sie narobimy w pracy i jeszcze jej dom,tlumaczymy mamie zechcemy czuc jej potrzebni i chcemy z nia byc ,niby sie cieszy ,ale jednak ,,,boi sie tego ze nie jest juz tak samodzielna jak jeszcze niedawno,,,,. Ale masz racje ze bedziemy musieli dokladnie ustalic co i jak,ale narazie puki co jest troszke czasu, napisz mi prosze jaka byla Twoja mama w choorobie ipod koniec tej strasznej choroby ,czy tez byla taka niedispepna,nerwowa? prosze napisz mi,mama jest tak slabaa wczoraj siedziala ze mna i palila te paierosiska,,straszne to Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 22, 2011 Basiu to i tak jest teraz bez znaczenia... jeśli chce to niech pali. Bo co naprawdę pozostało?Moja mama nie była nerwowa, ale po wyjściu ze szpitala miała dziwne lęki. Mówiła,że kogoś widziała bądź słyszała. Dlatego bardzo bała się zostać sama w domu. Wiem, ta choroba jest straszna i jak się patrzy na bliską osobę, która powoli odchodzi ,to serce się kraja!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ulcia_20 Napisano Luty 22, 2011 Witam, 12 lutego będzie 2 m-ce jak moja mamusia odeszła. Kilka dni temu pierwszy raz mi się przyśniła. Wyglądała slicznie taka wesoła nic ja nie bolało jechałyśmy na spacer :). strasznie sie ciesze że mogłam zobaczyć ją chociaż we śnie. Z drugiej strony jak się obudziłam zaczełam płakać bo dotarło do mnie że to tylko sen i że nie zobacze jej i nie mogę nawet z nią porozmawiać. Strasznie za nią tęsknie. Rak-wyrok. Cieszcie się każdym dniem bądźcie przy swoich bliskich. NIeważne czy osoba bedzie walczyć rok dwa czy 4, te dni tak szybko uciekają a przy tej chorobie każdy dzień jest na wagę złota. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 22, 2011 ulcia_20 łączę się z Tobą w bólu. Moja mama odeszła tydzień temu. Również czekam na taki sen. Wierzę w to że mama przyjdzie do mnie choć we śnie. Bardzo za nią tęsknię!!! Twoja mama na pewno chciała Ci powiedzieć, że jest już dobrze, że nic ją już nie boli.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość orzech twarrdy Napisano Luty 22, 2011 gosiu bardzo Tobie wspolczuje Jestem tu nowa i w zasadzie z inna, ale podobna sprawa. Moja mama ma skierowanie do hematologa Tu jest moj temat, jakby ktos cos umial doradzic, to bardzo poprosze :) http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4753752 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eskari Napisano Luty 22, 2011 Witam, czytam Was od kilku dni. Przeraża mnie ten świat i to chorubsko. U mojej teściowej 18 lutego ubiegłego roku wykryto nieoperacyjnego raka płuc. Rokowania były zerowe, Ona nadal żyje i walczy bardzo dzielnie. Jestem z niej bardzo dumna. Dziś miała dostać kolejną chemię (poprzednią miała w maju), ale odmówili jej. Lekarz powiedział, że jak się pogorszy, to zostaje chemia paliatywna (?). Boję się. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 23, 2011 eskari paliatywna to taka, która nie leczy tylko przedłuża życie, zmniejsza dolegliwości... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Luty 23, 2011 basia38 Jak się czuje Twoja mama? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eskari Napisano Luty 23, 2011 Kiedy poznałam moją teściową, była pełna energii, wszędzie jej było dużo, czasami, aż za dużo... Odkąd zachorowała widzę, jak ta energia każdego dnia ulatuje, ja powietrze z balonika. Oczywiście są dni, kiedy tryska radością, odbierze wnuczkę z przedszkola, ugotuje, posprząta itd., ale są dni kiedy się krząta po domu z kąta w kąt. Widok dla mnie dość przykry, nie umiem Jej pomóc, nie umiem pomóc teściowi, którego kocham jak własnego ojca, nie umiem pomóc mężowi... Nikomu, czuję że jestem bezradna, a to bywa najgorsze. Oczywiście wiem, czas poświęcony im jest bezcenny, ale czasem to za mało... Dziś widziałam radość w Jej oczach, mówiła, że zapachy ją podnoszą do góry, wyciągają z dołków... Wczoraj Jej dałam olejek do ciała i to sprawiło Jej ogromną radość... Niby prosta rzecz, a tak cieszy. Dlatego dawajcie swoim bliskim drobiazgi, aby wiedzieli, że jest ktoś, kto o nic pamięta w każdej sferze, kto daje im trochę zwykłej, codziennej, życiowej radości... Pozdrawiam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia630 Napisano Luty 23, 2011 Do basia38 Mój tata miał takie dni kiedy wszystko i wszyscy go denerwowali, to był objaw bezsilności i strachu ale przede wszystkim chemii i innych sterydów które dostawał.Na koniec zycia był nawet wulgarny do nas a w całym swoim zyciu nigdy nie przeklinał, był bardzo inteligentny i wysoko kształcony a choroba zrobiła z niego kogoś bardzo nam obcego. Bywało że sie baliśmy jaki jeszce może być. Ale na kilka dni przed smiercią znormalniał był dla nas na nieszczęście sobą. Normalny, bezbronny, dobry, kochany taki do przytulania. Nie wiem jakie zmiany zachodza w mózgu ale zachodzą i wiele czytałam nawet na tym forum że ludzie chorzy tacy sami byli jak mój tato. Wszystko w tej chorobie sie powiela u nich, jedni maja tylko coś wcześniej a inni później, ale coraz bardziej jestem przekonana że i tak jest pewien schemat, może kilka i one się sprawdzają.Mojego tausia nie ma już prawie 5 miesięcy i nadal nie mogę w to uwierzyć. Ten czas tak leci..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eskari Napisano Luty 23, 2011 Witam, czy ktoś z Waszych bliskich miał chwilowe utraty wzroku, albo problem z pęcherzem?. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
basia38 0 Napisano Luty 23, 2011 witaj gosiu Moja mama dzisiaj czula sie dobrze,na nic dzis nie narzekala,mowi ze ja nic nie boli,dostala od 2 dni apetytu ,wiec jak by ktos nie wiedzial ze jest chora nie uwierzyłby nam,ale mama niknie w oczach,czasami poplakuje ,ale wtedy ja przytulamy,.Jutro napisze wiecej ,dzisiaj bardzo boli mnie glowa,pozdrawiam wszystkich. Gosiu ciebie mocno przytulam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość orzech twarrdy Napisano Luty 23, 2011 dziewczyny czytam Was i mocno przytulam. Takie to zycie juz, ze sie czlowiek musi mierzyc z choroba najblizszych i kazdy z nas ma takie same szanse niestety. Choroba nie wybiera :( Trzymajcie sie cieplutko i piszcie jak bedziecie mialy potrzebe. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość GABRYSIA1984 Napisano Luty 24, 2011 do BASIA38 PISAŁAŚ ŻE TWOJA MAMA JEST ŚWIADOMA TEGO ŻE ODCHODZI... MOJA TEŻ BYŁA DO KOŃCA... BARDZO CZĘSTO ROZMAWIAŁA ZE MNĄ O ŚMIERCI, O TYM CO BĘDZIE JAK ODEJDZIE , O TYM JAK MA WYGLĄDAĆ JEJ POGRZEB :(, W CO CHCE BYĆ UBRANA, ŻE NA JEJ POGRZEBIE MA GRAĆ TRĄBKA.... I WIELE INNYCH SMUTNYCH RZECZY :((( NAWET KIEDYŚ JAK ZAPYTAŁAM CZY CHCIAŁABY ŻEBYM BYŁA PRZY NIEJ JAK BĘDZIE ODCHODZIŁA TO BARDZO STANOWCZO ODPARŁA ŻE SOBIE TEGO NIE ŻYCZY! I RZECZYWIŚCIE, ODESZŁA W HOSPICJUM CHWILĘ PRZED MOIM PRZYJAZDEM, TAK JAKBY NIE POZWOLIŁA MI ZDĄŻYĆ ŻEBY PRZY NIEJ BYĆ. MAM ŻAL CAŁY CZAS DO SIEBIE ŻE WTEDY NIE ZDĄŻYŁAM:((( ... DO KOŃCA NIGDY JEJ NIE POWIEDZIAŁAM CAŁEJ PRAWDY O JEJ STANIE ZDROWIA, NAWET LEKARZA PROSIŁAM O PRZEKAZYWANIE JEJ INFORMACJI TYLKO TYCH POZYTYWNYCH, ALE WIEM ŻE ONA MIMO WSZYSTKO I TAK WIEDZIAŁA!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Niunia MK 0 Napisano Luty 24, 2011 Myślę że podziałam na Was jak balsam. 16 listopada 2010 r, był wyrok dla mojej Mamy przerzut raka z piersi na płuca. Rak rozsiany z naciekiem. Mama nie dostała już ani chemii ani naświetlań. A lekarz powiedział mi żebym zrobiła wszystko żeby jej przedłużyć życie. Ciekawe jak pomyślałam. Byłam załamana nie wspomnę o Mamie. Moja znajoma powiedziała żebym spróbowała zrobić jej papryczki do picia. Nie miałam nic do stracenia , pomyślałam spróbować można. Papryczkę peperroni kupiłam w markecie , olej lniany w aptece. Mama piła 5 razy dziennie po 1 łyżeczce. 22 lutego miała robioną tomografię raka nie ma , nacieku nie ma. Lekarz nie krył zdziwienia szukał błędu w tomografii z 16 listopada , porównywał zdjęcia. Wreszcie się nas spytał co Wy zrobiłyście. Mama jest zdrowa ale nadal pije ta paprykę w maju dopiero zmniejszę jej dawkę. Uwierzcie wszyscy ja też nie wierzyłam ale to na prawdę działa. Uratujcie swoich bliskich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Niunia MK 0 Napisano Luty 24, 2011 Myślę że podziałam na Was jak balsam. 16 listopada 2010 r, był wyrok dla mojej Mamy przerzut raka z piersi na płuca. Rak rozsiany z naciekiem. Mama nie dostała już ani chemii ani naświetlań. A lekarz powiedział mi żebym zrobiła wszystko żeby jej przedłużyć życie. Ciekawe jak pomyślałam. Byłam załamana nie wspomnę o Mamie. Moja znajoma powiedziała żebym spróbowała zrobić jej papryczki do picia. Nie miałam nic do stracenia , pomyślałam spróbować można. Papryczkę peperroni kupiłam w markecie , olej lniany w aptece. Mama piła 5 razy dziennie po 1 łyżeczce. 22 lutego miała robioną tomografię raka nie ma , nacieku nie ma. Lekarz nie krył zdziwienia szukał błędu w tomografii z 16 listopada , porównywał zdjęcia. Wreszcie się nas spytał co Wy zrobiłyście. Mama jest zdrowa ale nadal pije ta paprykę w maju dopiero zmniejszę jej dawkę. Uwierzcie wszyscy ja też nie wierzyłam ale to na prawdę działa. Uratujcie swoich bliskich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Luty 24, 2011 Niunia mk nie licz na ten balsam:P.Zaraz stwierdzą że bzdury piszesz:P.No i mało znacie tych metod na nowotwory:P.Ja znam kilkanaście:D. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach