Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

witam u mojej mamy wykryto niedrobnokomorkowego raka pluca prawego nie nadajacego sie do zabiegu operacyjnego za kilka dni zaczyna pierwsza chemie ale od kilku dni zauwazylam u niej niepokojace zmiany w zachoawniu czuje sie gozej i kazle ale bardzie martwi mnie to ze caly czas spi nawet na siedzaco zmienil jej sie glos patrzac jej w oczy wyglada jak nacpana majaczy przez sen i zapomina o czym z nia rozmawiam niby wszystkiego jest swiadoma ale jakby odplywala boi sieisc do ubikacji mowize jej duszno i ze sie strasznie meczy straszna chisterie i napad dusznosci wywolalo odkuzanie mieszkania czy to normalne bo sie niepokoje prosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam u mojej mamy wykryto niedrobnokomorkowego raka pluca prawego nie nadajacego sie do zabiegu operacyjnego za kilka dni zaczyna pierwsza chemie ale od kilku dni zauwazylam u niej niepokojace zmiany w zachoawniu czuje sie gozej i kaszle ale bardzie jmartwi mnie to ze caly czas spi nawet na siedzaco zmienil jej sie glos patrzac jej w oczy wyglada jak nacpana majaczy przez sen i zapomina o czym z nia rozmawiam niby wszystkiego jest swiadoma ale jakby odplywala boi sieisc do ubikacji mowize jej duszno i ze sie strasznie meczy straszna chisterie i napad dusznosci wywolalo odkuzanie mieszkania czy to normalne bo sie niepokoje prosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoja777
hej ja pisze tu pierwszy raz moj tato zmarl w listopadzie 2008 roku, mial raka pluc z przerzutami, niestety od czasu jak trafil do szpitala zyl 3 tygodnie tylko, lekarze nei dawali mu lekarstw, nei wiedzieli co robic, albo juz pewno wiedzieli ze jest tak tragicznie, dzien przed smiercia lekarz powiedziala mu, ze moze isc na przepustke do domu, on nie chcial, bo liczyl ze w koncu cos mu dadza i wylecza, zreszta w szpitalu nie mial zle, lubil rozmawiac z ludzmi i czul sie dobrze. Tylko byl oslabiony. Przerzuty mial juz do watroby, na wezly chlonne tez. Ciesze sie tylko ze moglam sie z nim zobaczyc, bylam 1500km stad , jak sie tylko dowiedzialam od razu sie zabralam do przyjazdu, po 3 dniach zmarl. Moj tatao byl oslabiony od 2 lat ale my myslelismy ze ciezko pracuje, po nocach dlatego no i jak ma 52 to juz sie troche starzeje dlatego. Na zapachy prooszkow chemii zawsze byl wrazliwy wiec ciezko bylo rozpoznac. Zalil sie ze go w plecach boli ale nie mowil dokladnie gdzie, ja myslalam ze w krzyzu a to z tylku klatki piersiowej. Jak bylam ostatni dzien 3 miesiace zanim trafil do szpitala myl zeby splunal krwia (zawsze odpluwal sobie przy myciu) i tam byla krew, jak zapytalam ze pluje krwia'??? a on na to ze z zeba :( Mnie tez czasem z zeba krew poleci wiec coz. Rak ma to do siebie ze go rozpoznac nie mozna, czesto nie ma objawow, dopiero pod koniec sa jak jest juz za pozno :( NAdmieniam ze moj tato nie palil nigdy w zyciu !!!! Poza tym raka mial na zewnatrz pluc a nie w srodku wiec raczej to nie od wdychania palonych apierosow albo skazonego powietrza a raczej jakis blad w komorkach (??)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ROKSANA moj tata tak dziwnie zachowywal sie po pierwszej chemii,gdy nie jadl,nie pil i sie odwodnil.Spadla mu hemoglobina.Widzial rzeczy,ktorych nie bylo.Mowil od rzeczy.Teraz jest na radioterapii.Dwie przyja w piatek i sobote,a od wczoraj zle sie czuje.Wymiotuje i ma rozwolnienie.Lekarz powiedzial,ze na razie musi tata miec przerwe w naswietlaniach az te dolegliwosci mina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoja777
Moj tato zmarl nie wiedzac momentalnie, lekarz powiedzial ze mial zakrzep krwi ktory pewno wllecial do serca i tato zaczal sie dusic. Probowali go ratowac ale sie nie udalo. A od rana mial dobry humor, zartowal z pielegniarkami. Moze bi lepiej ze zmarl w nieswiadomosci a nie marniejac z dnia na dzien i wiedzac na 100 % ze umrze. A tak.. moj tatao nie dowierzal ze jest chory, ze umrze, liczyl ze to pomylka.. Tylko zdziwil sie ze przyjechalam skoro za miesiac mialy byc swieta.. i meilsimy sie zobaczyc.. na pozegnanie powiedzialam ze do zobaczenia do swiat, tak bardzo wierzylam ze dotrwa bo tak sie dobrze czul.. A on mi na to "do zobaczenia jak dozyje". Zycie jakos nadal sie toczy... Najgorsze teraz ze mam obsesje ze ja tez moge miec raka pluc, choic nie pale ale jak bylam mala czesto chorowalam na zapalenei oskrzeli, ze 3 lata temu jak poszlam do lekarza powiedzial mi ze mam wade oskrzela, zebym nie palila papierosow. Musze sie zapisac i zbadac zwlaszcza ze ja ciagle musze odpluwac flegme ze swoich oskrzeli i ostatnio mam lucie w plecach w tym samym miejscu gdzie moj tato mial,a le moze to podswiadomosc :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama zacznie chemie w czwartek wtedy napisze jak przebiegla i jak sie czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoja777
napisze Ci tylko tyle-- spedzaj czas zw swoja mama jakby jakbyscie mialy sie w tym czasie nacieszyc soba na cale zycie. Rak pluc jest bezlitosny :-( Ja probowalam tylko tacie powiedziec ze jest ciezko chory(bo nie wierzyl) tak tez mu mowil lekarz, ale dawalam mu nadzieje na leczenie i on tak na nie czekal.. Niedlugo ide sie sama badac choc jestem mloda ale zeby miec eydzeiline z pluc na okraglo, to chyba nie jest normalne...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Witam wszystkich mam pytanie czy ktoś spotkał się z silnymi zawrotami głowy po naświetlaniu.Mój tata jest po 4 cyklach chemi i 10 lampach które miał zalecone profilaktycznie żeby zapobiec dalszym przerzutom lekarze mówią ze tak się dzieje po lampach ale ja już nie wiem co robić bo te zawroty są tak silne że tata się przewraca proszę jeśli ktos się z tym spotkał niech napisze jak długo to może trwać i czy można jakoś złagodzić te objawy.POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Witam wszystkich mam pytanie czy ktoś spotkał się z silnymi zawrotami głowy po naświetlaniu.Mój tata jest po 4 cyklach chemi i 10 lampach które miał zalecone profilaktycznie żeby zapobiec dalszym przerzutom lekarze mówią ze tak się dzieje po lampach ale ja już nie wiem co robić bo te zawroty są tak silne że tata się przewraca proszę jeśli ktos się z tym spotkał niech napisze jak długo to może trwać i czy można jakoś złagodzić te objawy.POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ,mój tata maił jedną chemię i od tej pory bardzo osłabł, również ma zawroty głowy , teraz jest po pierwszych naswietlaniach i również ma zawroty , ale wcześniej tez mial, czasami jest taki dzień że chodzimy za nim i go obserwujemy , żeby gdzieś nie upadł, oczywiście on o tym nie wie, ehhh jest naprawdę ciężko, pozdrawiam Acha lekarze mówią że po naświetlaniach mogą byc zawroty i osłąbienie, ale nic nie mówili że można temu jakoś zaradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Kochani....codziennie sledze Wasze wpisy...codziennie placze.....z jednej strony dziekuje Panu Bogu ze juz mam to za soba...z drugiej jednak czytajac Was umieram ponownie.....mojego tatulka nie ma juz 2,5 miesicac......nie potrafie juz Was wesprzec slowem..bo wiem jedno....z ta k....a nie da sie wygrac>i niewazne czy ma chemie czy lampy....to tylko przedluzenie zycia...i SCIEMA KU...A LEKARZY wrr.Na pogrzebie mojego tatusia byl jego przyjaciel....wczesniej lat chyba z 7 mial raka krtani...wyzdrowial HAHAHA po 7 latach sie raczysko odezwal....zrobil przerzuty wszedzie......3 tyg temu zmarl..mial 50lat..zrobil przerzuty na pluca i dalej...wybaczcie mi....ale z ta KURV...VA NIE DA SIE WYGRAC BUUUUUUUUUU.....jesli jest w stanie nieoperacyjnym....PRZEPRASZAM....nie chce zabierac Wam wiary...ale znam to z wlasnego doswiadczenia....teraz na te k...ę umiera moj wujek....po chemii bylo ok...guz zanikl...UZDROWIONY rzekli lekarze....2 miesiace temu..przerzuty wszedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
otoja...wybacz mi szczerosc....ale czytajac o smierci Twojego taty az mnie trzasło...babo skad Ty mials wiedze(dalszych wpisow nie czytalam)/!!!Przepraszam wrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomimo tego,ze to post zalozony przeze mnie..nie jestem w stanie dalej go czytac...Bardzo proszę osobe mocnej wiary w niemoc i uzdrowienie by przejela to po mnie...ja juz nie moge....wracaja wspomnienia z 100000000000sila..nie potrafie juz czytac ni wesprzeć buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuPRZEPRASZAM...buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu P.S. Z calego serca i ze wszystkich sil...zycze Waszym bliskim by wygrali z ta choroba.....Boże pomóż by nie przezywali tego co ja...buuuu..Dziekuje ze byliscie ze mna w najtruniejszym okresie Bede sie modlic za Waszych bliskich i czytac to co mi wiesc doniesie....ale juz sie nie dopisze....ZOSTAŃCIE Z BOGIEM---Kaja vel Gosia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez przez to przchodziłam
Witam! Kaja32 - czytam twoją historie i jak bym czytała o moim tatku,przeszłam dokładnie to samo co Ty.Moj tata tez miał raka - płuca nerki itd wszystko na raz. lekarze dawali mu pół roku życia,zmarł po 2 miesiącach od wykrycia był jeszcze młody - 52 lata .Stosunek lekarzy do takich pacjentów jest okropny,chcą się jak najszybciej pozbyc takich osób,totalna olewka.Wogóle dużo by tu pisac.Wiedz że nie jesteś jedyną osobą która musiała przez to przejsc.Trzymaj się.Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alexia35
mija właśnie rok odkąd odszedł mój tata, miał 56 lat.Przez ten rok śledziłam to forum z nadzieją że ktoś napisze że jego bliska osoba jest wyleczona, jeszcze takiego postu nie przeczytałam, ale mam nadzieję że się w końcu uda, trzymam kciuki za wszystkich walczących z tą chorobą i modlę sie o siły dla Was i te fizyczne i te psychiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
witam anet22ka dziękuję za odpowiedż ja też chodzę za tatą i pilnuję ale muszę to robić tak zeby nie widział bo bardzo się złości i nie kaze sobie pomagać choć bardzo potrzebuje pomocy jest nprawdę ciężko pozdrawiam i życze wszystkim dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
witam anet22ka dziękuję za odpowiedż ja też chodzę za tatą i pilnuję ale muszę to robić tak zeby nie widział bo bardzo się złości i nie kaze sobie pomagać choć bardzo potrzebuje pomocy jest nprawdę ciężko pozdrawiam i życze wszystkim dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MALA Z KALISZA moj tata w srode wrocił z naświetlań.Dostał pięc lamp.Po drugim naświetlaniu tez był osłabiony,miał wymioty, biegunkę i nie mógł jeśc.Teraz czuje się dobrze,nawet wczoraj był na swojej działce.Na pewno Twojemu tacie też to minie.ozdrawiam.Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania-29
Witam wszystkich, juz miesiac jak nie ma mojego taty, nie ma ale tylko fizycznie, mam wrazenie, ze juz cala wiecznosc minela ... Powiem szczerze, ze jest to bardzo dziwne uczucie doswiadczac braku osoby z ktora spedzilo sie cale zycie, mam wrazenie, ze wyjechal, ze poszedl na dzialke, ze wroci, wciaz czekam ... tesknie,kocham i najsmutniejsze jest to, ze takim czekaniem oszukuję samą siebie, bo w koncu troche minie zanim znowu sie zobaczymy. Wiem jedno tatuś moj nie cierpi i to jest jedyna pocieszajac mysl, dzien przed, kiedy powiedzial mi, ze odchodzi, teraz po 10000 analizach wiem, ze czuł to, byl gotowy i bardzo spokojny, to mnie zadziwia, tak jakby cos tam zobaczyl i nie bal sie... teraz boimy sie my jak bedzie wygladalo cale zycie bez niego, przeciez to dopiero miesiac minal :( Wiem jedno, trzeba sluchac bardzo uwaznie co mowia do nas bliscy ktorzy czuja, ze prawdopodobnie odejda. PS Kaja masz racje w przypadku nieoperacyjnego raka pluc chemia, radioterapia jedynie przedluza zycie, jedni maja dane pozyc dluzej inni odchodza szybciutko, jedno cieszy, gdziekolwiek sa, sa ciagle z nami. "Nie umiera ten, który żyje w naszych serach" Pozdrawiam wszystkich i życzę siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania-29
"nie umiera ten, który żyje w naszych sercach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Gabi41 dziękuje trochę się uspokoiłam i będziemy cierpliwie czekać może to minie bardzo dziękuję za odpowiedz i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa
Kochani, niestety muszę sie zgodzić z dziewczynami, chemia i naświetlania, to tylko odwlekanie w czasie wyroku... Mojego najcudowniejszego tatusia nie ma już od czterech miesięcy...jest mi ciężko, w prawdzie żyję normalnie, chodzę do pracy, do szkoły, gotuję mężowi obiady, jeżdże na zakupy...ale to już nigdy nie będzie to samo życie, co kiedyś... potrafie się śmiać, spotykam sie ze znajomymi, bawię się. wiem, że tato nie chciałby, żebym sie odizolowała od świata, zawsze był człowiekiem towarzyskim, sam często namawiał mnie, żebym wyszła z domu, rozerwała się...tak więć żyję...tak jak on chciał...potrafię się nadal cieszyć, gdy coś mi się uda, gdy spotka mnie coś miłego...tylko zawsze w tej radości pojawia sie pewna myśl...że tatuś tego nie widzi, nie może się cieszyć razem ze mną... a może właśnie widzi?? może nasi bliscy już teraz wiedzą i widzą wszystko?? pozdrawiam Was cieplutko i życzę dużo siły...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, moj tata tydzien temu był na pierwszej chemi, teraz czuje sie raz lepiej, raz gorzej, ale ponoc to normaslne. Niestety ma raka złośliwego, tak to jest przedłużanie życia, ale musimy to zycie przedłużac ile sie da, w kazdy sposób, robic wszystko. Wiem ze z tym nie da sie długo życ, ale musimy kochac naszych bliskich bardziej niz zawsze, zeby chcieli i wiedzieli ze warto zyc. Bo wiecie ze to zycie, jego długosc zalezy przede wszystkim od chorego. Ostatnio w TV pewien prof. onkologii powiedział ,ze każdy nowotwór jest do wyleczenia, tylko gorzej jest z człowiekiem. Osobiscie zauwazyłam, jaka była reakcja mojego taty na \"wyrok\"(nasza również, ale teraz najwazniejszy jest tata). Na poczatku sie załamal, chemia to dla niego smierc. Ale przetłumaczylismy mu że kazdy kiedys umrze, ze chemie jest przedłużeniem zycia, mozna je przedłuzyc o dzien, dwa, miesiac, rok, dwa a nawet wiecej. Przyjmując chemie był zadowolony, teraz po chemi robi wszystko aby zyc, choc nie moze zmusza sie nawet do jedzenie. Wiem ze jest ciezko, bo wiem, ale naprawde robmy wszystko zeby było dobrze, przede wszystkim rozmawiajmy z chorym, zartujmy, bo to w psychice człowieka zawiera sie czy chce wyzdrowiec czy nie. Uwazam ze mamy szanse na długie przedłużanie zycia, tylko sie nie dołujmy, wiem ze to ciezkie, ale musimy to robic. Pozdrawiam gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×