Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość jamjest
redzius współczuje jak to drobnokomórkowiec, przygotuj się na to, że już niedługo mama was opusci niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pozdrawiam Was!!! 14:39 [zgłoś do usunięcia] Firlek Witam, dowiedzialam sie wczoraj ze moja mama ma tez raka pluc. Jest to najprawdopodobniej(taki opis z tomografii) rozsiany drobnokomorkowy rak o pierwotnej lokalizacji w miazu plucnym. Przezuty ma na kregoslupie odcinka szyjnego i watrobie. Biopsji jeszcze nie miala, ma konsultacje w piatek u profesora z Wroclawia i on ma zdecydowac co dalej.Dlaczego to tak wszystko tak dlugo trwa?Przeciez kazde minuty sie licza! A pozniej w telewizji i gazetach czytasz ze pacjenci sie za pozno zglaszaja do lekarza i sa juz przezuty. Moja mama chodzi juz od lekarza do lekarza od stycznia i dopiero teraz cos wiadomo! Ta sluzbe zdrowia w Polsce wlacznie z pania Minister to powinni powystrzelac! " Tu jest najważniejszy powód do wystrzelania: http://www.faceci.com.pl/r_rak_metody_konwencjonalne.html Ale jest tu pelno frajerów co wierzy konowalom:P.Ja na szczeście wyzbyłem się tych dogmatów:classic_cool:. Moi wrogowie doprowadzili że wyszedłem z siebie i tak powstałem:P. http://images.gildia.pl/film/filmy/der_clown/poster/w200/ Farmacja została stworzona aby przynosić zyski a nie leczyć:P.I jak pisalem znam sporo sposobów na nie tylko raka ale też nowotwory a ci co tu pisza często twierdzą bezpodstawnie że to bzdury:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witajcie KOchane! Dorko83! A więc wygląda to tak, dr dzisiaj rano rzyszedł do Taty, kiedy bedzie rodzinka u niego bo chce porozmawiać z nami wszystkimi... Powiedział, że jest bardzo poważny stan:( ech, stres ogromny... Na miejscu dowiedzieliśmy się, że robia operację - nie uda się wyciąć jednego płata, bo prawdoodobnie drugie też już ma naciek, więc chcą wyciąc Ojcu całe prawe płuco... To patrząc na to ogólnie - dobra wiadomośc, że jest jeszcze mozliwośc operacji ... Chemii nie potrzeba:) na razie, bo być może po operacji, ale Tata nie musi mieć przed operacjią chemii:) na szczęście. jesli Tata wyrazi zgode, to operacja bedzie na 95% już w najbliższą srodę... jestem tym zszokowana, bo slyszałam, że niektórzy czekają bardzo długo... Podejściem dr z Szamarzewskiego też jestem na razie mile zaskoczona, bo dr przyjął nas w jak w szpitalu w leśnej Górze (Na dobre i na złe), godzina rozmowy, odpwoiedzi na pytania itp. pełen profesjonalizm... Taki standar powinien być normalnie, ale to mnie tak dziwi, bo wiemy jaka jest nasza sużba zdrowia, stąd tak dobre pidejściedo pacjenta jest prawie szokiem.. No ale wracając do operacji! Dorko 83! Twój Tata też ma wycięte całe rawe płuco, prawda? Mój ma mieć dokładnie tak samo... Trochę nas lekarz zdolował mówięc, że musi uprzedzić, że ta operacja jest olbrzymim obciązeniem dla organizmu, istnieje też neistety duży odesetek umieralności odczas tej operacji - 5% no i duzo powiklać w postaci zakaże, ropni, zapaleń płuc itp. Tatę to totalnie rozwaliło, wustraszył się nieźle....no ale wiem, że dr musiał nas o tym uprzedzić... Napisz mi KOchana jak Twój tata zniosł operację, ile ma lat? Bo mój ma już 68 więc boję się, że organizm już slabszy i nie ta kondycja:(:(:( z jednejs trony cieszę się ogromnie, że lekarze chcą operować sami mówią, że jest to lobrzymia szansa na wyzdrowienie, z drugiej strony stres, że ta straszna operacja jest taka niebepzieczna!!! wiem, ze nawet wycinanie migdałów moęz być niebezpieczne, ale zestresowana jestem okropnie!!! Dorko83, jak dlugo twój Tata był na intensywnej terapii po operacji i kiedy mu pozwolili wstać? Jak przezylyście te kilka godzin udreki i stresu podczas oeracji? ja chyba umrę ze strachu:( pozdrowienia z Poznania dla wszytskich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież jasno napisali że operacja na nowotwór to głupota:O.Najbezpieczniej jest sprobować metod ktore znam-w tym 2 stosowałem ale jedynie moge potwierdzić że nie zaszkodzą bo nowotworu nie miałem:P.I napisz do jakiej budy chodziłaś jak to było w Szczecinie:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam nadzieje Max
że też zdechniesz na raka.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Oj, na tym forum pojawiły się chyba osoby z problemami psychicznymi... Jak można szydzić z ludzi szukających pomocy i wsparcia w walce z chorobą nowotworową? BOże, widzisz i nie grzmisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ci co pisza o bogach na pewno je mają:P.Do tego przestań szydzić z mojej wiedzy:O.Na szczęście to nie mój interes-jak chceszx możesz wierzyć konowałom-chciałbym tylko żeby ktoś doniósł temu tatusiowi że tak lekceważysz wiedzę i interesujesz się tylko medycznymi i religijnymi dogmatami:P.Ale na szczęście to nie mój problem:P.A szydzić to można z waszej głupoty:P.Wy mnie zbytnio nie interesujecie bo jak zrobicie coś głupiego to ja przez to nie umrę w odróżnieniu od politykierów:P.I zamiast dziękować za porady to się obrażacie- co za niewdzięcznicy:O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynko, więc to bylo tak- tata poszedł do szpitala w srodę, zrobiono mu tam wszystkie potrzebne badania (prześwietlenie, bad. krwi, ekg, spirometrię) i tak poleżał aż do wtorku. Lekarze początkowo mówili, że może nie wystarczyć wycięcie jednego płata i może usuną dwa, jak dowiedzieliśmy się po operacji- usunęli dla pewności całe płuco. we wtorek rano dostał "głupiego jasia", który jak twierdził wcale nie działał na niego, ale pewnie tylko mu się tak wydawało:) o 11 zabrano go na operację i o 16 go wybudzano (tak długo to trwało!) W międzyczasie był na intensywnej terapii. Około 17 przewieziono go na salę pooperacyjną- miał straszną chrypkę i wszystko go bolałao ale po 19.00 dzwonił już sam do mamy. Nie mogłyśmy niestety z nim być bo dzieli nas ok 140km a bałyśmy się, że nawet nas do niego nie wpuszczą. dzień po operacji rehabilitanci pomagali mu siadać na łóźku i robili z nim ćwiczenia- takie na siedząco, żeby mięśnie zbytnio nie zwiotczały od leżenia. A wniedzielę, jak byłam u niego ,tata pierwszy raz wstał pochodzic po sali, ale oczywiście, jak to mój tata, pognał do ubikacji. Nie pytaj, stałam za drzwiami i jak małe dziecko nasłuchiwałam czy żyje:) tak się o niego bałam. Tata ma 56 lat, nie uprawia sportu, ale cały czas fizycznie pracował zawodowo, więc miał jako taką kondycję. Pytasz jak to przeszłam- otóż nadrobiłam w ten dzien wszystkie zaniedbane obowiązki domowwe (dosłownie wszystkie) musiałam się czymś zająć. no i modliłam się przez cały czas. Zobaczysz, będzie dobrze! Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało! Buźki i milego wieczorku życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witaj Dorko! Bardzo dziekuję za info!!! Od razu się lepiej poczułam, ze u Twojego Taty tak gladko to (jak na wycięcie całego płuca) poszło... No u nas wszytskie badania typu ekg, spirometria, morfologia itp. są tez dobre, dlatego Tatę wstępnie zakwalifikowali do operacji. W poniedziałek dla upewnienia będzie miał jeszcze robione echo serca, bo jednak serce jest bardzo obciązone przy tej operacji... U nas też powiedzieli, że chcieliby wyciąc 1 płuco, ale raczej uprzedzają, że prawdopodobnie nie wystarczy stąd raczej wytna całe pluco... Pocieszyłaś mnie, że Twój Tata już po kilku godzinach sam dzwonił do twojej Mamy:):):) Super! My mamy co prawda ten komfort, ze do szpitala jedziemy 20 minut, więc jesteśmy u Taty codziennie, albo nawet dwa razy dziennie, zeby podtrzymywac Go na duchu... Mój tata kondycję zawsze miał dobrą, ale jednak wiekowo jest mocno starszy od Twojego... Trochę nas nastraszyli, wystraszyli lekarze, którzy opowiedzieli o powiklaniach w zw. w wycinaniem całego płuca - ta śmiertelnośc - 5procent - przy tej operacji mnie dobiła... serce może nie wytrzymać, może się zrobić zakrzep, jakies ropnie:( Czy Was też lekarze uprzedzali, że operacja jest obciązona sporym ryzykiem? Czy w ogóle na ten temat nie rozmawiali? I napisz mi bardzo Cię proszę jak się oddycha teraz Twojemu Tacie... przeczytałam wlasnie w necie jakiś artykuł, ze wycięcie całego płuca to tzw. kalectwo oddechowe, wiem, że Tata będzie się szybko męczył, ale kalectwo? Czy zatem kazde pzeziębienie będzie dla niego niebezpieczne? Wiesz coś może Darko na ten temat? Lekarz wspomniał, że wolniej się Tacie będzie wchodziło na I pietro, ale nikt nie chce przecież by był maratończykiem! LIczy się w końcu to, ze jest szansa na...ŻYCIE, więc czy będzie wchodził 1 minute czy dwie na I piętreo jest to juz teraz mało ważne.... ech, jak Ci zazdroszczę, ze Twój tata jest już po operacji.... jak siebie znam i moja nerwicę to skończy się, że wezmę jakies uspokoajająe i będą ryczała przez te kilka godzin operacji.... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Chodziło mi o 1 płat, a nie 1 płuco... sorry za przejęzyczenie.... raczej nei skończy się na wycięciu 1 płata płuca, tylko na wycięciu całego prawego płuca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Leno W. A jak sytuacja u Ciebie? Pisałaś, że Twojego Męża też przygotowuja do operacji... będą wycinać 1 plat płuca czy całe płuco? A jaki duży ma guz? Czy Was tez lekarze ostrzegali, że operacja do wielkie ryzyko? pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Katarzynko, Ty tez jeszcze nie śpisz?;) Co do pytania o możliwe komplikacje- tata wsszystko omawiał z lekarzami sam- jeśli czytalaś moje posty na ten temat- pisałam, że nie uważa sie za małe dziecko i nikt go za rączkę nie będzie trzymać. Mama jest oczywiscie o to zła, bo tata twierdzi, że mówwi nam wszystko, ale podejrzewamy, że o tych gorszych stronach operacji nawet pary z ust nie puścił. wiesz ja szukam w necie, ale mama nie ma pojęcia o większości tego o czym tu piszemy. Ale zanim podpisal zgode na operację to lekarze o wszystkim go poinformowali. Tata oddycha normalnie, nie musi już mieć podawanego tlenu- miał przez jakies 2-3 doby. Mówi że czuje że ma "mniej oddechu", boi się kasłać, ale się nie dusi. no a w praktyce to jeszcze wszystko wyjdzie po wyjściu ze szpitala. Aha chciałam Ci jeszcze napisac o znieczuleniu żeber- bo ja o tym wcześniej nie wiedziałam- przy operacji znieczulają żebra, bo one po operacji bola najbardziej, były w końcu zmasakrowane w czasie operacji. No i tata do teraz ich "nie czuje", ma po prostu drętwe boki. To oczywiście dobrze bo pewnie nie mógłby się poruszać. Bądż dobrej myśli i nie bierz pod uwage tych statystycznych 5% bo do głowy dostaniesz. pozdrawiam i idę spać, bo mi się dzieci niedługo pobudzą, a ja tu dalej siedzieć będe;) Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko83 KOchana, bardzo dziekuję Ci za odpowiedzi i wsparcie... To dla mnie bardzo ważne, bo martwimy się ogromnie:( U nas w Poznaniu widocznie dr mają inne procedury, bo dr kazał Tacie na rozmowę o oeracji przyjśc z rodzinką... I w Twoim przypadku pewnie Tata wszystkie zle info wziął na swoje barki, a u nas wszyscy się dowiedzieliśmy...MOże lepiej, że nie wiedzialaś z Mamą swoją o tych możliwych powiklaniach podczas oeracji i stystycznych 5%, bo my teraz wiemy i normalnie mamy schizę przed operacją...Tata też nam poplakuje (uczciowa bardzo jednostka z Niego, no i stres robi swoje), że co bedzie jak nie przezyje operacji... i strach wielki, więc może zaczął wczoraj nam przebakiwac, że może lepsze te naświetlania i bez operacji by się obyło... ech, nie chcielismy tak dosadnie mu powiedzieć, że operacja to jest szansa na życie - chociaż na killa lat, a radioterpaia to jest wielka niewiadoma, bo guz o lampach może sie zmniejszył, ale też lampy nic nie zadzialają... Inna sprawa, że Tata czuje się cały czas dobrze i nie uważa się za chorego człowieka i stąd trudna decyzja o operacji... nie do końca zdaje sobie sprawę, że teraz jest ok, nie kaszle itp., ale za miesiąc czy dwa sytuacja może się diamentarnie odmienić i na operacje wówczas już bedzie za późno... ech....zobaczymy co jutro jeszcze lekarze powiedza, bo będzie to echo serca i pewnie jeszcze raz przeanalizują Taty przypadek... To i tak dobrze, że Tata nie msiał mieć tej chemii przed, bo nie każdy znosi ja tak dobrze jak Twój dzielny Tato:):):) No ale w porównaniu do mojego to Taty, Twój to jeszcze taki Mlody "chłopaszek" jak mówi często mój Papa:) Masz racje trzeba się jakoś trzymać bo inaczej na glowę można dostać z nerwów... no ale zwazywszy, że mam nerwicę lękowa i bardzo szybko panikuję (od stresu mam straszne zawroty głowy, ktore leczyła i minęły mi dpiero o pół roku...) jest mi ciężko... ech pozdrawiam Ciebie bardzo cieplutko:) I wszytskich walczących z raczyskiem wrednym... papa:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, ja też wiedziałam o możliwych powikłaniach pooperacyjnych, ale właśnie z internetu, bo tata trzymał wszystko dla siebie. Ja nie dawałąm po sobie poznać, ze wiem i się boję. I chyba to uczucie że on SAM nad wszystkim panuje jest dla niego takie ważne, on nigdy nie przestanie być głową rodziny. Ojciec tez nie czuł się wcale źle, on po prostu dostał grypy. Tylko, że grypa się coś przeciągała- ojciec, który chyna od 20lat nie był na chorobowym, 3 tygodnie nie może wyjść z grypy. A pani dr leczy go rutinoscorbinem i wmawia, że to taki wirus teraz panuje. On przez te 3 tyg miał gorączkę ponad 39*C, w końcu pojechał na pogotowie i tam taka młodziutka lekarka dała mu przekaz na rtg płuc, dzieki któremu jest teraz po operacji. Ale teraz tacie się różne rzeczy przypominają- np jakiś rok temu nie umiał spac na prawym boku, coś mu przeszkadzało i to było juz właśnie to, lekarz to potwierdził, albo dopiero teraz przypominamy sobie, ze jak przychodziłam do rodziców w odwiedziny to pytałam, czy tate ząb boli czy co bo jest spuchnięty, a on oczywiście zaprzeczał, że pewnie przytył itd, a to właśnie był efekt uciskania guza na oskrzela. No ale nie możemy być przecież wszechwiedzący:( Pozdrawiam Was dziewczyny, odezwijcie sie co u Was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
O, masz rację Dorko83 U nas teraz też się teraz przypominaja pewne rzeczy, które mogą sugerować, że cos się działo... Tatę rok temu bolał prawy bark - chodził do masażysty i rehabilinanta - też miał wlasnie kłopoty ze spaniem - bolała go ręka i bark prawy... ma co prawda mocno zrujnowany i zwyrodniały kęgosłup, ale wyczytałam, że przy guzie w płucu też moga być bóle barku... no i w sumie jak spadły te wielkie śniegi to skarzył się, że " już nie te lata, bo odgarnienie śniegu jest bardzo męczące"... i był zmęczony, ale też to jakoś zbagatelizowaliśmy, no bo w końcu mlodzieńcem nie jest, więc w wieku prawie 70 lat szuflowanie śniegu może być męczące... no ale ta meczliwośc wzmozona też mogła być juz objawem.... Dzięki Dorko za wsparcie raz jeszcze:):):) spokojnej niedzieli! A czy lekarze mówią jak długo Twój tata jeszcze będzie w szpitalu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znów zaczczycił nas swą wizytą Max...nie bylo go dluo widac Veny twórczej nie miał... spokojnej niedzieli dziewczęta i duzo wiary w lepsze jutro. ps.moje halluksiaki ida na operacje pod koniec sierpnia .bo boje sie ze bede miala zrąbane lato jak sie teraz temu poddam :) trzymam kciuki za waszych Tatusiów.. redziuss- wiesz te dwa lata zrobiły wiele spustoszenia jestes pewnie mloda osóbką bo mame masz młodą ,musi miec wielkiego doła twoja mama zycie przemuka pewnie jej przed oczami ,boze miala taka szanse by wyzdrowiec 2 lata temu szokkk. Pamietaj cuda sie tez zdarzają...sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Achaaaaa i....Max trzeba byc nie lada idiotą by wbijać sie na forum rakowe nie mając o tym zielonego pojęcia ..i styczności z ta chorobą czytac i wstawiac linki potrafi kazdy z nas :( i kolezanek sobie tu nie szukaj ..mam nadzieje ,ze nie jestes z mojego miasta bo wstyd by mi było za to...żegnam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Pauli, to teraz módl się zeby lato do sierpnia było upalne, a potem może lać;) Nawet nic nie mówię o deszczu bo nam tu powódź zagraża, ogródek mi już zalało (moje biedne marcheweczki i ogóreczki:(). Jestem wystraszona bo przeszłam powódź w 97 roku i wiem co to jest jak woda pod pierwsze piętro podchodzi... Tylko, że wtedy rodzice mieli odpowiedzialność za wszystko, a teraz sama jestem mamą i "pania domu" i nie wiedziałabym chyba co robić... No ale z powrotem do tematu, Katarzynko mój tata ma wyjść jutro ze szpitala, jeżeli nic się nie zmieni. Ale jak na razie nie cieszę sie i nie zapeszam. Ale... ojciec byl dzisiaj na mszy w przylegającym do szpitala kościele! Wyobrażacie sobie? Nie wiem czy go wypuścili czy sam poszedł, czy ktoś o tym wiedział, nie wiem. No i pod prysznicem był już wczoraj i jest z siebie dumny. I skoro tak łazi ciągle to znaczy że z oddychaniem tez większych problemów nie ma. Pozdrawiam i miłej niedzielki Wam życzę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Rany Dorko83 Twoj Tata to jak jakis Supermen, dobry jest naprawdę:):):) Organizm ma niezły, jak wszystko tak mu się goi:) Jak jutro może wyjdzie to bardzo szybko!!! znaczy, że wszytsko przebiega bardzo dobrze:) bardzo się cieszę:):): U Taty w szpitalu to tak wypuszczają po prwie 3 tygodniach od operacji - jak jest wszytsko dobrze... no zalezy czy był tylko 1 płat wycinany czy cale płuco... pozdrowionka:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko83! Skoro Twój Tata miał operację 11 maja a teraz już tak się czuje dobrze, to jest naprawdę super rewelacja:):):) Pocieszyłaś mnie ogromnie, jak Tatko był już dzisiaj sam, a jest 6 doba po oeracji, to msi się naprawdę dobrze czuć:) pozdrowienia dla wszytskich:) PS. A w Poznaniu na szczęście nie pada:) Jakoś nas omijają szczęsliwie kataklizmy wszelkie, trzymajcie się ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
'Opowiem o tym jak moja przyjaciołka pokonała raka płuc.'....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynko, 3 tygodnie to bardzo długo, ciekawe czy to konieczne dla pacjenta, czy we wrocławiu, gdzie leży mój tata po prostu tak szybko muszą łóżka dla nowych pacjentów zwalniać. Bo codziennie tam bardzo dużo tych operacji przeprowadzają. Teraz do taty dzwonilam, ale kazał sobie nie przeszkadzać bo idzie na swietlice oglądać formułę1. Wiesz, ja tez się ogromnie cieszę że on tak dobrze sie czuje, ale cały czas tak podświadomie mnie strach trzyma, czy to czasem nie za gładko nam wszystko idzie... Dobrze wiedzieć, że niektórzy dzisiaj fajną pogodę mają, ja nie pamietam kiedy słońce świeciło:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorka jak wszyscy licze na upalne lato...:) a pozniej fakt niech sobie pada ..boze jakie to szczescie miec tylko taki mały problem jak Halluksy ktore nie zagrażaja życiu.. naprawde . Wiesz Twoj tata ma naprawde ogromne wielka szanse na dlugie zycie dzieki woli zycia i walki z ta chorobą..mam nadzieje ,ze postanowil sobie ,ze sie nie podda i walczy wewnetrznie to wspaniałe inni mogli by sie od niego uczyć..:) 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka36 Dziewczyny. Oprocz tego ze u mojego meza nowotwor plaskonablonkowy nic nie weim.Bo jak rozmawialam z Pania ordynator to zapomnialam zapytac o rozmiar tego gada i jego stopien (tez mi wojskowy sie znalazl zeby mu stopnie nadawiac). Jutro rano prosto ze szpitala dopiero sie udamy na odzial chirurgii. Jak wspomnialam jestem z Gdanska i odzial chorob pluc znajduje sie w Akademii Medycznej wiec wszystko jest w jednym ciagu za co chwala Bogu albo tym ktorzy zbudowali te Akademie w jednym miejscu. Co do stanu meza.Czuje sie dobrze po za tym ze boli go prawa strona (tam gdzie nowotwor) i to od dawna ale teraz te boli sie nasilaja czesciej. A spac na prawej stronie tez juz nie mogl od dawna. Co za uparciuchy z tych chlopow. I jakie lekcewazenie wlasnego zdrowia! Gdyby tak o dwa lata wczesniej sie zglosil na kompletne badania... Nadal rano i tylko rano wypluwa krew. Jak powiedziala Pani ordynator jest to niepokojace,ehhh... Czytam Wasze relacje do i po operacji. Jak dobrze ze jest takie forum dzieki Kaja 32 Trzymajmy sie!!! [zgłoś do usunięcia] Katarzynka36

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Cześć ponownie:) Dorko, czy Twojemu Ojcu napewno wycięli całe płuco?! On jest chyba z żelaza!!! MOże ma dobre geny:):):) Jak ojciec mojej kolezanki leżał 3 lata temu to wiem, ze spędził na OiOmie 4 dni, mimo, ze nie miał jakiś specjalnych powiklań, w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii tak jakoś dlugo trzymają... i wiem, ze do 3 tygodni zanim wypiszą... i potem skierowują do swojego szpitalnego sanatorium na oddechową rehabilitację - nauke nowego oddychania bez 1 płuca... Więc jestem w głebokim szoku, że u Was wystarczy tydzień i do domu! Tyle to ja bylam w szpitalu na wycięciu mogdałków:):):) Inna sprawa, że piszesz, że tyle osób "chetnych" czeka na łóżko... co powoduje, że ciarki mie przechodza... zobaczcie dziewczyny, jaki to jest w takim razie powazny problem... to epidemia nowotworów, szczególnie płuc:( inna sprawa, że do operacji kwalifikuje się przecież mały procent pacjentów, więc aż trudno sobie wyobrazić ile osób choruje łącznie:( Leno! no faceci tacy są..., u mnie Tata z tym co mniej ważne biegał do lekarza - miał fiola na punkcie prostaty...ubzdurał sobie, że skoro tyle facetów choruje na przerost to On tez... no kilka razy do roku był u urologa, miał badania robione, mimo, że przerostu nie było... a płucami jakoś się z nie zajmował:( a to okazuje się zdecydowanie poważniejsze:( Czyli dr już sprecyzowali kiedy może być operacja Twojego Męza? A na tomografie nie wyszło, jaki jest rozmiar tej gadziny? Mojego Tatę szykuja na operacje na srodę, ale wstepnie, pewnosci jeszcze nie ma:( jutro ma być jeszcze echo serca i usg jamy brzusznej... patrza na kondycje organizmu... i dobrze, bo owikłania mogą być takie, że aż strach... w sumie, żeby operowali, to organizm musi być w miarę zdrowy... trzymajmy się cieplutko... zgadzam się - dobrze, że jest to forum, bo można tutaj i się pożaliś i wygadać i otrzymać wsparcie... nikt nas przecież lepiej nie zrozumie niż osoby z tym samum nowotworwym probemem:( pozdrawiam mocno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu! Napewno na tomokomputerze pokazalo ale ja z tego wszystkiego zapomnialam zapytac. Jutro DOPIERO bedziemy wiedziac czy operacja czy co innego. Boze! Daj nam wszystkim siłę aby wytrzymac walke!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LENO trzymam kciuki ogromnie mocno za Twojego męża za to by szybko z tego wyszedł..jeszcze pewnie przed wami nie jedna piękna chwila 🌼 Aby ten nowy tydzięn przyniósł nam same dobre wieści ..tego wam i sobie życze 🌼paula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Leno! To ciężki dzien mamy jutro i Ty i Ja i nasze rodziny... U nas też jutro na 100% powiedzą czy operują czy nie... co prawda w piątek i w sobotę już tak powiedzieli, ale jutro maja być jeszcze uzupełnijące badania - echo serca bo serce przy tej operacji będzie bardzo obciązone no i usg brzucha, bo musi byc świeże... Nas nastraszyli w sobotę, tj. wczoraj, bo dr pytał czy się decyzujemy na operację... i przez 15 minut omawiał te zle strony operacji - duża śmiertelnośc podczas operacji, straszne obciązenie organizmy przy wycięciu płuca, no i szereg powiklań - od zakażenia rany, poprzez zapalenia płuc i jakieś ropnie i zgorzele:( Tacie od razu odechciało się tej operacji... stwierdził, że nie czuje się źle teraz, a jak umrze na stole oeracyjnym? ech:( alternatywa dla operacji mogla by być radioterapia, ale czy wyleczy raka? wiadomo, że nie... może zahamowac na miesiąc, dwa, pół roku, rok.. Operacja daje jednak zdeydowanie większa szansę na... życie...na kilka lat zycia - 55% przeżywa 5 lat i więcej... w Przypadku mojego Taty, ktory ma 68 lat, te 5 lat to bardzo duzo... ma rzadki okaz gada, ktory niby się rozwija bardzo wolno, więc jest i szansa na 10 lat... byle przezyć bez powikłać operację!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Leno, czy Twój Mąz choruje oprócz raka na jakieś inne choroby? serce, nadcisnienie, cukrzyca inne? pozdrowionka z Poznania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kobietki, i ja trzymam za Waszych facetów wszystkie cztery kciuki!!! Trzymajcie się ciepło i informujcie na bieżąco jak poszły ostatecznie badania :) Pozdrawiam i miłego niedzielnego wieczorku Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×