Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

erwina

radości i smutki w walce o lepsze jutro!!

Polecane posty

Heyka, Erwinko wiem, że mnie zapraszasz i wiesz, że chętnie bym przyjechała ale niestety moja sytuacja finansowa jest nie najciekawsza a wyprawa na koniec Polski jest jednak jakimś kosztem...myślę, żeby zrezygnować z angielskiego na poł roku bo każda zł się liczy... Poza tym nie marudząc o kasie to jak słyszę ile pociągi mają opóźnienia to sorki ale nie mam zamiaru weekendu spędzać w pkp naszym pięknym... Mąż wyjeżdża do Warszawy na szkolenie już jutro a wróci w piątek więc bym się z nim minęła...no i jak widać wiele jest czynników, które mi krzyżują plany wyjazdowe do Erwinowa... :-) i to nie lenistwo jest powodem :-) Kulig ma być w niedziele...wszystkim trudno w to uwierzyć, że nie było u nas śniegu w niedziele (dzisiaj jest full) ale akurat taki mikroklimat...Ja też mieszkam bliżej morza niż inne dzielnice i u mnie nie było na czym zjeżdżać w sobote i niedziele... a wszędzie pełno śniegu...nawet Gdańsk był cały zasypany...no ale cóż może się tym razem uda... Serenity była opcja żeby pojechać do Szymbarka ale tak na ostatnią chwilę a Ja już miałam plan B i goście już jechali do mnie...więc nie mieszałam...ale chyba się trochę starzeję...hehe...to prawda...albo przemęczenie materiału... Tak czy inaczej dziewczyny życzę udanego spotkania...i miłego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Majmac pamiętasz gdzie mieszkam? Teraz troszeczkę dalej się przeprowadziłam (tylko 2 km)ale już piszę o co chodzi.Zapewne mocno Cię zaskoczę,otóż u mnie jest sporo śniegu.Kiedyś przyjechała do mnie znajoma z Obłuża i była zaskoczona ilością śniegu u nich tyle co na lekarstwo a u mnie tunele.W chwili obecnej śniegu jest sporo,jest tak fajnie biało.W sumie śnieg u nas leży od czasu jak spadł przed świętami,wtedy opady były masakryczne no i uchował się taki do niedzieli a od niedzieli nowa dostawa śniegu.Tak więc w ubiegłym tygodniu zaplanowaliśmy na jutro kulig...oj będzie się działo....Majmac my wybieramy się do Koleczkowa,a Ty ? Erwinko,Momirko naprawdę jest czego pozazdrościć.Z Majmac i z Serenity już się na żywo widziałyśmy,aż szkoda,że tak daleko od siebie mieszkamy...Momirko martwię się tak samo jak Serenity,mam nadzieję,że wszystko będzie ok.Wczoraj dostałam wynik badania hist.-pat. mojego synka i wszystko jest ok.Znamię łagodne.Ulga niesamowita. Dziewczyny życzę Wam udanego zlotu,wspominajcie nas bardzo milutko. Serenity z utęsknieniem oczekuję wiosny. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenity zaprawia w bojach swego A. żeby potem móc spokojnie zabierać go późną jesienią na pływanko w Bałtyku jak to mama ma w zwyczaju ;) Na zdjęcia oczywiście czekam, skrzynki jeszcze nie sprawdzałam. Tak w ogóle to zdołałam dotrzeć do domu, zjeść i sie wykąpać. Potem jeszcze pranie i wiele rozmów z małżonkiem, który jest po pierwszym udanym egzaminie dr :). Jest powód do świętowania. Majmac może następnym razem dołączysz, wiem że ty ze swoimi szwędaczami w końcu do mnie trafisz :) a poza tym przeciez się lubimy!!!!!!!! :D To jest ten podstawowy i najważniejszy powód. Szkoda, że tak cie w tym roku dopadło z tą kasą, niby nie najwazniesza ale ciężko bez niej... Trzymaj się cieplutko, a angielski powtarzaj może na CNN??? Mój P słucha (czasem), ale za to codziennie uczy się na kompie - jakiś taki program. Nawet na wakacje go zabiera, co mnie z lekka wnerwiło 😠, ale ostatecznie wybaczyłam mu ;) My z Momirką faktycznie jakoś wiedziemy prym, ale nie o wyscigi przeciez chodzi, choć musze wam powiedzieć, że wcale nie mamy tak blisko. Oj jedzie sie i jedzie do Momirkowa. Kraków to zaledwie część drogi, większa ale jednak część. Potem jest jeszcze niezły kawałek. Momirka będzie chyba jechała cały dzień, biedactwo. Ale za to sobie odbijemy błogim lenistwem, spacerami itp. Amirko bardzo się cieszę, że wyniki są ok, zresztą jak rozmawiałyśmy to tak też ci mówiłam. Oczywiście pewności nigdy miec nie można, ale po prostu tak czułam, czułąm że wszystko będzie dobrze. :) Cmokam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej babeczki! na fotki będziecie musiały jeszcze poczekać, bo na kompie stacjonarnym nie mam dziś sieci, a tam mam katalog, oczywiście pendrive'a m w pracy zostawił i musiałabym nagrywać, zeby przenieść na laptopa i potem stąd wysłać, ale się tłumaczę, nie ma co hehe, jak w szkole:-) erwinko gratulacje dla Twojego P. znaczy, ze musisz go jakoś nagrodzić:-p dziewczyny dziś wcisnę się ze swymi bolączkami, mam psychikę trochę w rozsypce, bo jestem zmuszona przedłuzyć swój urlop wychowawczy, powodów jest kilka, po pierwsze, wciąż jakoś walczę o ten pokarm i póki jest to ściągam ile wlezie, bo jak pisałam mały nie za bardzo chce ssać. Niestety ma atopowe zapalenie skóry i pediatra radziła mi bym karmiła przede wszystkim swoim, ja również zauważyłam, ze po mleku modyfikowanym, nawet tym dla alergiów ma okropne wykwity, nie łudzę się nawet, ze uda mi się połączyć pracę z utrzymaniem pokarmu skoro i tak jest go na styk, tak więc to powód pierwszy, a drugi jest taki, ze moja siostra ma praktyki do wiosny i w sumie nie miałabym nawet z kim go zostawić, a tak nagłe szukanie opiekunki mi się nie uśmiecha...no i tu docieram do sedna i przyczyny mojego kiepskiego samopoczucia...kiedy jutro M zaniesie wniosek prawdopodobnie będę miała kongo, telefony z pracy, nieprzyjemności, szantaże i inne takie:( szef dostanie takiej kurwicy, że chyba wybuchnie, dodatkowo dlatego, ze jeszcze chyba nikt w całej tej firmie tak bezczelnie sobie nie pofolgował, nawet z zapaleniem płuc zapierniczają do roboty, a tu ja wyjadę mu z kolejnym wolnym, naprawdę chyba go rozniesie:-o jutro wam napisze co i jak, tymczasem teraz wy za mnie trzymajcie kciuki, a wlasciwie za to, by dyro raz okazał się człowiekiem:-o miłej nocki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello... nie rozpisuję sie za dużo bo późno a Ja dopiero się dostałam do kompa...bardzo późno dzisiaj wróciłam do domciu i padam na twarz...mąż jutro wyjeżdża na szkolenie więc cały dom i dzieci na mojej głowie, musiałam więc pozałatwiać co pilniejsze dzisiaj...do tego imieniny szwagra i urodziny koleżanki więc i o nich nie mogłam zapomnieć... :-) Amirko my na kulig do Redy jedziemy...10 zl/dorosły 5 zł/dzieci a u Was? Momirko trzymam kciuki i głowa do góry! Serenity jesteś wielka....walczysz a to najważniejsze...a szef niech się ugryzie w 4 litery...i tak nas wszyscy mają gdzieś (pracodawcy) ostatnio doświadczam to na każdym kroku i stwierdzam, że nie warto się spuszczać...trwało to parenaście lat zanim wysnułam wnioski...hehe...ale lepiej późno niż wcale...Dziecko najważniejsze!!! Wiem, że łatwo mi się pisze, sama mądra taka nie jestem ale popieram Twoją decyzję! Erwinko gratulacje dla męża!!! Szacun za angielski na wakacjach!!! Spadam do mycia...papatki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) U mnie zdecydowanie lepiej. Dostałam wczoraj zwolnienie i wstaliśmy z synkiem o 8.30. Kochany maluszek... chyba wyczuł, że tego potrzebuję i spał ze mną grzecznie :) Poza tym trochę mi dzisiaj lepiej, optymistyczniej :) Szczególnie kiedy pomyślę o sobocie :) Majmaczku, u mnie finansowo też nieszczególnie, ale polubiłam tę naszą chudzinkę tak bardzo, że MUSZĘ się z nią spotkać! Erwinuś, gratulacje dla mężusia, a za ten angielski to już w ogóle ukłony i jak mawiają moi uczniowie "szacun" "rispekt" :D Serenitko, trzymam mocno, daj znać jak będzie po... :) Majmac, trzymaj się i udanego śmigania na saniach! Idę się maściować i tabletkować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć! na razie cisza, M zaniósł wniosek, wzięła tylko sekretarka na dyra się nie napatoczył, także wszystko wisi w powietrzu, to mnie chyba najbardziej stresuje, wyobraźcie sobie, ze zasnęłam dopiero o 5 rano:-o Jeszcze po południu musi doniść jakieś zaświadczenie, więc moze wtedy wyjdzie jak mocno mam przerąbane....nie wiem, jakiś dziwny mam stan, z jednej strony mam wszystko gdzieś i wiem, ze to nie jest ważne, zreszta nie mam i tak serca do tej pracy, a z drugiej strony przeogromny stres, a moze będzie dobrze.....Majmaczku i momirko podaję łapę jeśli chodzi o finanse, straszny dołek, do tego jestem pozbawiona pensji na 3 m-ce,a tu nowy kredyt na ten samochód, oczywiście sami sobie to zrobiliśmy, wiec nie wypada narzekać, ale jakoś to będzie:)Momirko cieszę sie, ze samopoczucie już lepsze, oby tak dalej! Majmaczku tak piszemy o tych swoich pracach kilka lat i wciąż w nich tkwimy, myślisz, ze kiedyś je zmienimy? ja nie umiem podjac tej ostatecznej decyzji:( moze jeśli ty zmienisz kiedys, to ja uwierzę, ze też można... erwinko przypo,niałam sobie jak mojej koleżanki mąż zatruł jej wakacje niejakim super memo, nie opuścił żadnej lekcji haha: -D strasznie na to klęła, ja kiedyś zassałam ten program, ale nie mam do tego serca, w pracy mam dużo kontaktu z klientami i własciwie to dla mnie najlepsze lekcje, ale podziwiam Twojego P. mam trochę czasu, moze któraś wpadnie na "pogaduchy?" momirko do kiedy masz zwolnienie? moze umówiłybyśmy sie z amirką na jakiegoś skypa, tak do południa, coooo???:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem za, ale póki co liczę że M. pójdzie spać.... :O stoi właśnie przy odkurzaczu i nawija po swojemu :D dziewczyny, jak wam źle w pracy to nawet sie nie zastanawiajcie. W końcu spędzamy w niej trochę życia! A może jakaś własne działalność w waszym zawodzie? Ja w sumie jak widzicie na pracę nie narzekam, choć lepiej zawsze mogłoby być ;) Serenity, ile teraz Twój synek sypia? i co je oprócz mleka? wprowadziłaś już gluten?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momirko, to może na jutro się jakoś zgadamy, podłączę sobie słuchawki i musze mikrofon odkopać:) mój synek śpi całą noc, tak jest od kiedy skończył m-c:) gluten będę mu podawać od 6 m-ca,a skończy go równo 28 stycznia:) co do pracy to ja też cały czas tak myślę, jeśli chodzi o działanlnośc w zawodzie to nie mam na to szans, długo by pisać, ale w przemysle energetcznym u nas w mieście wszyscy, którzy coś znaczą znają się bardzo dobrze i wszystkie nowo powstale firmy mają swoją genezę w jednym wielkim zakładzie, w którym pracowało 90% naszego miasta, potem poszczególne wydziały zaczeły sie prywatyzować ale do tej pory są te same ukłądy i nikt nowy tam się nie wciśnie, tyle w temacie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M. wrócił, był u mnie drugi raz i miał rozmowę z moim szefem...był niezadowolony, ale może nie okazał tego jak się spodziwałam, skwaszona mina, pytania, dlaczego?po co? glównie wkurzyło go to, ze sobie cykam po kawałku ten urlop...fakt, ze na pewno lepiej wyglądałoby gdybym od razu wzięła 3 m-ce, ale w życiu wszystkiego zaplanować się nie da, niestety. Coś za spokojnie wyglada to dla mnie, wiec pewnie u niego w główce powstaje plan zemsty, na pewno kogoś zatrudni i będzie myślał, ze obgryzam paznokcie ze strachu, ze ten ktoś mnie wygryzie, nie wiadomo czy biurka mnien też nie pozbawią i dostanę gorsze miejsce albo może pracę tak denną, ze samej mi się odechce tam robić, w każdym razie nastawiam sie na najgorsze. poza tym ciśnienie zeszło i zaraz idę odespać nocne stresy:) erwinko pochwal sie co tam szykujesz na przyjazd momirki? jakieś nowe przepisiki, czy dajesz sobie kompletnie na luz?:-D a ja kiedyś zrobiłam zupę z porów Twojego przepisu i była pychaaaa, wiec uważam, ze trochę przesadzasz z tym swoim antytalentem do kucharzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenitko, nie martw się na zapas... Ja też mam to do siebie, że zawsze biorę pod uwagę najgorszy scenariusz i wiele razy okazuje się to niepotrzebne. A Erwinka niech się lepiej nie wygłupia z przygotowywaniem nie wiadomo czego. Ja naprawdę jestem mało wymagająca jeśli chodzi o jedzenie :) Zresztą staram się teraz nie objadać więc mam nadzieję, że Erwinka nie zrobi sobie z domu spiżarni :D Wychodzę z założenia że lepiej mniej, częściej i smaczniej niż rzadko wepchnąć w siebie górę śmieci ;) Mam rację Dziewczyny?? Idę na herbatkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no momirko racja, racja, we wszystkim co mówisz:) ja dziś zostałam "obdarowana" @:( w związku z tym jesc mi się chce jak cholerka:) a może to wina tego, że ciagle ściągam, odciągam, karmię, masuję i w ogóle cały mój dzień kręci się wokół cycek:-D wiecie co, byłam w poradni laktacyjnej i jedna położna doradziła mi bardzo kontrowersyjny sposób na odciąganie pokarmu, ponoć wspaniały sposób kiedy dziecko nie chce ssac, ale tylko dla kobiet o większych piersiach:) otóż chodziło jej o to by samemu ssać cycka i jeśli się brzydzimy swojego mleka to po prostu wypluwać, a jeśli nie to pić:-o pierwsze coś takiego słyszę, na razie nie próbuję, jakieś to dziwne dla mnie:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc tak: W pracy zaliczyłam strasznego nerwa 😠 koszmarny dzień.... Popieram starania ozmianę pracy, zresztą już o tym wspominałam kilk a razy... Serenity i Majmaczku zobaczymy która pierwszaq zmieni swoją paskudna robotę ;) Momirko ja też się nie mogę doczekac i doceniam twe starania jeszcze bardziej w obliczu zmagań z chorobą. Kucharka jestem fatalna i to się nie zmieniło, ale widzę że jedyne potwierdzenie może pochodzić od mojego męża. Kiedyś jak uda nam sie wszystkim spotkać to same posłuchacie i jednak przyznacie mi rację.. Ale nie martw sie Momirko z głodu nie padniemy, a dobre i małe sushi w niedzielę :D Co dalej to się wymyśli ;) Ogólnie jestem zdenerwowana i zła z powodu zdarzeń w pracy więc się odmeldowuję.. musze odreagować jakoś.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erwinko chętnie posłucham, uwielbiam takie historie z życia wzięte:-D moja opona szykuje się do smiechu:-D dziewczyny my tak gadu gadu o tym spotkanku a może zaczniemy na poważnie planować?:) kiedyś myslałam od czego by tu zacząć, na pewno najważniejsza jest dyspozycyjność, czy w grę miałby wchodzić weekend? czy trzeba by było brać jakiś urlop? poza tym miejsce, kiedyś był pomysł erwinki na łowicz, moze ktoś ma jeszcze jakieś inne koncepcje? chyba najważniejsze by wybrać takie aby odległość była dla wszystkich podobny. Ja myślałam o maju, może czerwcu kiedy jest już cieplej:) u mnie wchodzi w grę raczej wypad rodzinny, myślę wiec, ze dobrze by było gdyby każda z was zabrała ze sobą swoje familie, mój M. na pewno byłby szczęśliwszy gdyby nie musiał spędzać kilku dni z samymi babami:-D to takie wstępne kryteria:) ale warto pomyśleć o tym juz teraz, co wy na to? ja jestem naprawdę napalona, momirka z erwinką skutecznie mnie dopingują, myślę, że byłoby przezabawnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja ponabijam dzisiaj postów, a co!:-D dziewczyny wlazłam przypadkiem na 160 stronę naszego topiku i padłam ze śmiechu:-D POLECAM!:-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odgrzebałam tez odgrzewaną historię o wagonie hahaahhahah:-D oj dziś mam wieczór wspominek:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witojcie!!! Serenity poczytałam 160 hehe...jest niezła...spisałam sobie ponownie przepis na sałatkę z martwych ogórków... :-) i mialam wtedy wolne...ech... Serenity naprawde jesteśmy niemożliwe...marudzimy i marudzimy jak to w Polsce...w sumie jesteśmy w normie...bo my Polacy bardzo lubimy narzekać...i ostatnio zrobiłam się zrzędą...i straszliwie mnie to wkurza...ale nic...jeśli chodzi o robote to nie moge powiedzieć że jest aż tak strasznie...ale bardzo nas boli jak nas nie doceniaja...my się tak staramy a tu nawet dobrego słowa nie ma tylko wiecznie źle i nie na czas...najgorsze jest to, że odwalamy niezłą robote za inne działy a reszta święte krowy...kase biora a nie wykonuja do końca swoich obowiązków....potem wszystko się skupia na nas...a jeszcze z rodziny prezesa pracują 3 osoby (rodzeństwo), które pracą nie grzeszą i sorry ale zawalają swoje obowiązki lub przesiadują na zwolnieniach...okropieństwo...ogólnie przebieg informacji nawala na każdej linii...potem jest odkręcanie...nie ma procedur a dodatkowo nasza szefowa nie umie o nas zawalczyć...i widać, że z naszym szefem też ma na pieńku ostatnio...więc niby nas rozumie ale nie może przeskoczyć szefa...i tak kuleje wszystko...wszyscy w naszym dziale narzekają i marudzą, czują się niedocenieni i nie zmotywowani...premia tutaj zadziałałaby jak balsam a tak atmosfera ciężka...mam jeszcze wariatke w pracy,która klnie ile wlezie, kto nie przyjdzie temu marudzi ile to ona ma pracy, i że na nic ją nie stać...chociaż nie ma rodziny na utrzymaniu i kredytów...również nie ma na nic czasu...ostatnio koleżanka jej powiedziała, że marudzi jakby miala 6 dzieci...hehe...i tak zrzędzi że głowa pęka...a jak ją opierdzielisz to na chwile jest cicho a potem wraca wszystko do normy...po prostu wariatkowo...więc nam się wszystkim udziela...dodatkowo mamy starsze Panie w pracy, które idą na łatwiznę i wolą się ciągle pytać o coś, przeszkadzając co chwile...czy coś zrobić tak czy siak, zaksięgować to tak czy inaczej chociaż to jest jej działka i za nią odpowiada...ale zawsze można potem zwalić na Ciebie, że tak jej podpowiedziałaś...taka jedna siedzi za naszymi plecami od jakiś 3 miesięcy...i z kumpelą co obok mnie siedzi nie możemy nawet zamienić słowa bo ona się zaraz wtrąca a jeszcze jak źle podsłyszy to wtrąca się nie na temat...wymiękamy...ech i tyle z życia wzięte...hehe... Muszę kończyć bo jestem sama z dziećmi i nie mogę ich zagonić do łóżek na odległość...musze wstać i zadziałać... Naraska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenity wracając do Twojej pracy...też bym przeżywała tak samo jak Ty...nieraz sobie wyobrażam, że idę do szefa z wypowiedzeniem i ...zapadam się pod ziemię... :-) pracuję w tej firmie już ponad 5 lat...i średnio tyle pracowałam w innych...więc może rzeczywiście czas na zmiane...choć jak rano wstaję to dziękuję Bogu, że mam tak blisko do pracy :-) :-) :-)... najlepsze jest to, że my się w pracy same nakręcamy...każda o tym gada, że trzeba coś innego poszukać a jak któraś to zrobi to szczęka reszcie opadnie... :-) i ot tak...a w ogóle to sobie marzę, żeby wyjechać np w Bieszczady chociaż kocham moje miasto :-) i lubię jak się coś dzieje...a może agroturystyka w Bieszczadach??? z dala od zgiełku i pędu życia... A tak poza tym Amirko jak się udal kulig? Serenitko jestem za spotkaniem gdziekolwiek...proponuję nad jakimś jeziorem żebyśmy mieli więcej atrakcji...kąpiel, rowerki,ognicho...luz, blues i spontan... co do jedzenia to u mnie totalna klapa...przed chwilą zjadłam chleb ze smalcem i kapusta kiszoną...heheeh...już widzę Wasze miny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majmaczku kochany nawet nie wiesz jak jest mi bliskie to wszystko co napisałaś, mogłabym każde zdanie odhaczyc, ze sie zgadzam w 100%! naprawdę nasze zakłady są chyba jakieś bliźniacze i ludzie pracujący też:-D pociotki prezesa, nieroby, niedoszli emeryci, którym wszystko trzeba tłumaczyc i już nie daj Boże jak coś mają zrobić w kompie!:-o oczywiscie kiera, która moze zła nie jest, nie pomoże ale i nie zaszkodzi jedynie poleruje językiem 4 litery szefa:-o Również pracuję 5 lat, tylko że w odróżnieniu od Ciebie to moja 1-wsza praca a wychodzę z takiego założenia, że nie powinno się całe życie pracować w jednym zakładzie, wiec moze mam szansę na zmianę, tylko że tak jak piszesz to nie jest takie proste. Po pierwsze razem z mężem mamy zakłady na jednej ulicy, więc jeździmy i wracamy razem, to naprawdę duża wygoda, poza tym zawsze jak któreś cos potrzebuje to 5 minut i się widzimy, mój mąż nawet się śmieje, ze jak jest u siebie w WC, to jak się dobrze przypatrzy przez okno to widzi moje plecy i monitor:-D Druga sprawa, ze jest u nas taki niepisany układ by różne firmy z tego terenu nie podbierały sobie pracowników, wiec gdziekolwiek w branży nie złożę, to jestem na starcie spalona i ogólnie gdybym chciała zmienić pracę to juz nie w branży energetycznej:( jeśli kojarzycie dolmel ( erwinka pewnie tak ) to jest to podobna sytuacja do tej w moim mieście, właściwie to taki bliźniaczy zakład. zakłady mechaniczne w moim mieście zrzeszały kiedyś kilkadziesiąt wydziałów, wszystkie na jednym terenie, a teraz prawie każdy wydział to oddzielna firma, moze szczegółowo o tym piszę, ale chcę podkreślic wam jak przechlapane mam na rynku pracy jeśli chodzi o moją branżę:-o moje zajęcie naprawdę jest fajne, ale nie w tej firmie i to nie jest tak, że to tylko moje subiektywne odczucie, ze u nas jest źle, a gdzie indziej dobrze, mój szef jest znany na całym bylym terenie zakładów mech. i zawsze był idiotą, dorobkiewiczem, małym człowieczkiem, który robił karierę na układzikach, chachmętach, oszustwach etc.To jest powszechna opinia o nim. najgorsze, ze ten proceder uprawia nadal wymagając od innych bezwzględnej uczciwości, najgorsze jest to,że pracuję wiedząc, ze i tak robota pójdzie do kosza, bo to jeden wielki pic na wodę, wszystko i tak jest z góry ustawione, załatwione, przyklepane, posmarowane, jak zwał tak zwał i tylko człowiek patrzy jak gruba forsa przechodzi bokiem. na naszą firmę w tych innych bliźniaczych mówią pralnia, mam tego pecha, ze ja w niej pracuję:( no i w sumie jakie mam wyjście? primo pracować w zawodzie i w ww wymienionej pralni, secundo odejśc do urzędu miejskiego, bo chyba tylko tam otrzymam podobną płacę, ale satysfakcja żadna:-o coraz częściej więc myślę o jakimś drugim fakultecie, tylko przeraża mnie 5 lat jeżdżenia na zjazdy i zawalony każdy weekend. no a narzekanie u nas nagminne jak u was, po prostu identycznie, fantazje jak to idziemy z wypowiedzeniem, bezcenne niedowierzanie szefa, satysfakcja porównywalna z mega orgazmem i w sumie jak tak o tym pomyślę, to strasznie żenujące to jest, wieczne utyskiwanie małych ludzików, a szef niestety i tak zawsze będzie na wierzchu i cholera go nie weźmie! ehhhh majmaczku ale sobie pomarudziłysmy, stare zrzędy z nas masz rację:-D ale wiesz jakoś mi lżej jak sobie tak posmęcimy od czasu do czasu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majmaczku zapomniałam jeszcze dodac, ze to jeziorko to mi wyklikałaś spod palców, można by wynająć jakieś domki, wcale niekonecznie luksus, byle karaluchów nie było:-D jak masz coś obcykanego to moze podeślij linki, ja tez poszukam:) kanapka ze smalcem mi zapachniała:-D a przy okazji tego odświeżania naszego topiczku załapałam sie na strony gdy byłyśmy na naszej kochanej dietce saszetkowej i stwierdziłam, ze jak skończe karmić to chyba się z nią przeproszę, zwłaszcza, ze zostało mi kilka rzeczy z datą ważności na 2011. Majmaczku co ty na to:-D ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenity...na samą myśl tej diety mnie trzęsie...ale kto wie? była skuteczna...8 kg chyba na niej zgubiłam tyle, że znowu koszty bo saszetki trzeba zamówić... Dzisiaj zaspaliśmy wszyscy...nie dość że miałam dzieci do rozwiezienia bo mąż w delegacji to jeszcze wszystkim nam się dobrze spało...synek na g.8 do szkoły więc zaliczył spóźnienie a Ja nie powiem 8.30 byłam w pracy ale i tak zaliczam sukces bo z dwójką dzieci się wybrać w pół godziny plus skrobanie zamrożonych szyb auta to jest u mnie wyczyn! :-) Serenity dobrze wiem o czym piszesz...jestem Tobie bliska w kwestii pracy...ech... muszę kończyć...bo mnie ścigają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! narzekajcie ile wlezie. Jeśli tylko ma wam to pomóc to właśnie forum jest najwłaściwszym miejscem. Ja też na własnej skórze odczułam co to wyzysk. Na studiach jeszcze szefowa biura karier przy pewnej uczelni wyższej zatrudniła mnie w ramach wolontariatu do robienia tłumaczeń. Ucieszyłam się bardzo, że będę mogła się wykazać, nabiorę doświadczenia. A było tak: 2% roboty było dla biura, a 98 to tłumaczenia artykułów i rozdziałów książek służące w/w pani do pisania doktoratu czy habilitacji... Siedziałam po nocach, a wszytko miało być na wczoraj i jak już skończyłam to nie usłyszałam nawet "pocałuj mnie w dupe" o "dziękuję" nie wspominając. I wszystko za friko, bo przecież wolontariat uprawiałam. O naiwności!!!!! A teraz przyjemniejsze sprawy: wspólny wyjazd: jezioro - jestem za! domek - jestem za! z rodzinami - super! byle nie bardzo drogo i byle od końca czerwca do końca sierpnia. Organizujmy się szybko, żeby można było urlopy zaklepać i fruuuuu ! A! I jeszcze historia o znajomości komputera. Ostatnio jedna z koleżanek z pracy (babka po 40) pyta mnie siedząc przy komp.: "Co trzeba zrobić żeby była duża litera???" :O :O :O Przez chwilę myślałam nawet że żartuje... Jak opowiedziałam to J., komentarz był taki"Trzeba było jej doradzić żeby wypowiedziała zaklęcie" :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesć! fajnie, fajnie, że na razie we wszystki się zgadzamy, koniec czerwca dla mnie bomba!dzieci będą już miały wakacje, no i momirka tyż:) ja tam ze dwa, trzy dni to mogę pewnie w każdej chwili wziąć, bo dłużej to będzie problem, nie wiem jeszcze jak będą urlopy rozlanowywane w tym roku:) oczywiście, że nie ma sensu jechać gdzieś gdzie jest super drogo, dla nie w tym wyjeździe liczycie się wy i atmosferka, jak dla mnie mogę siedzieć namiocie:) no może w tym roku coś się ruszy!:) byłabym przeszczęśliwa! majmaczku mnie jakoś nie trzęsie na saszetki, jedynie ich koszt przyprawia mnie o dreszcze:-) no i nie miej wyrzutów sumienia z powodu zaspania:) na pewno ten Twój pośpiech poranny był przezabawny, a pół godziny to jakiś rekord!WOW! przy okazji Twego wpisu majmaczku znalzłam kolejny powód by jeszcze gnić w mojej firmie...nie musze być punkt 7 lub 7.30 w pracy, przychodze to przychodzę, siedze 7 godzin, siedzę czasem 6 godzin, grunt by zrobić co dlo mnie należy i by pod koniec miesiaca wyjść na 0, ale i tak nikt tego nie sprawdza, bo list nie mamy, więc to juz tylko kwestia uczciwości. Koleżanka ostatnio mi opowiadała, ze po 8 latach pierwszy raz spóźniła się do pracy 2 minuty i kobitka sprzątnęła jej liste sprzed nosa, a spóźnienie trzeba tłumaczyć prezydentowi:-o jakaś masakra dla mnie:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momirko ta pani spec od kompa to chyba jakiś dinozaur, serio!!!! to juz szczyt ignorancji i tekst Twojego J. przedni:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe...sama jestem pod wrażeniem, ze w pół godziny się uwinęłam, pewnie gdyby był mój m to trwało by to dłużej...wydaje mi sie, że on nas zawsze spowalnia... ten mój facet na wszystko ma czas... :-) Serenity tylko często mi sie zdarza, że się spóźniam te 10 min bo mój m robi rano za taxi, wieziemy synka do szkoły, potem mnie do pracy i mała do przedszkola i robimy kółka...staram sie, odsiedziec spoźnienia i nie wychodzić punkt 16 ale i tak szefowa całkiem niedawno mi to wygarnęła, że mam najbliżej a najpóźniej przychodze...a jak jej powiedziałam, że o 16 tez nie wychodze to mi odpowiedziała, że tego i tak nikt nie widzi, za to wszyscy widzą że się spóźniam... i w tym tkwi bezsens...robię jakąś pokazówkę czy jak??? niech się inni martwią o siebie...ech szkoda gadać... Serenity twój czas pracy bardzo Ci sie przyda przy małym dziecku... Ja niestety musze odsiedzieć 8 g...pracy zawsze jest wiec na nude nie narzekam ale żeby się zwolnić to muszę się płaszczyć przed szefową...Wszystkie sprawy załatwiam po pracy, lekarzy itp. i dzień jest całkiem krótki...dlatego się nie wyrabiam wieczorami... Serenitko to jest niestety duży plus twojej pracy... Buziole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majmac gdybym nie widziała zdjeć to pomyślałabym, ze jesteś żoną mojego męża:-D chyba ogólnie faceci nie mają takch tendencji do przejmowania się, u mnie jest na przykłąd tak, ze gdy gdzieś wyjeżdżamy to ja pakuję nas, mój M nie musi się przejmować co zabiera, ja sporządzam listę, on czasem tylko o coś zapyta, czy np. wzięlam mu książkę? obowiązkiem mojego męża jest tylko zniesienie toreb do samochodu, a i tak strasznie się przy tym szanuje, bo wszystko jest wolno, zresztą mówię na niego nawet powolniak. Niekiedy się zdarza, ze o czymś zapomnę i wtedy zdziwiony na mnie patrzy i pyta: "dlaczego tego nie wzięłaś?" . Kiedy wychodzimy do kogoś to ja pakuję dziecko, szykuję ubrania, a mój mąż 10 minut przed czasem jeszcze chodzi w majtkach i myje zęby. Zawsze jest awantura, bo nienawidze się spóźniać, a mój M niby też chełpi się punktualnością, tylko komu ją zawdzięcza? :) mi to się już śmiać z tego chce, nawet z tym nie walczę, zreszta bałabym sie zostawić wszystko na jego głowie, więc jest jak jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kurcze... [zawstydzona z wypiekami] To mi się trafił niezwykle zorganizowany egzemplarz. J. pakuje siebie i Małego a czasem to i mnie :) Pamięta np ze mam zabrać okulary, czy kurtkę. Ja z tych roztrzepanych jestem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenity i w tym temacie jakże Cię rozumiem... Ja też dzieci szykuje...rano ubrania, rzeczy do szkoły,przedszkola...a jak gdzieś wyjeżdżamy to przygotowuje wszystkie ciuchy...mój m za to je pakuje bo robi to nieźle...wszystko się wtedy zmieści do torby...on lubi jak jest wszystko poukładane...w aucie też wszystko pakuje...hehe...nawet w wózku na zakupach musi być porządek a nie wrzucać gdzie popadnie... :-) porządnicki...ale spóźniać się to zawsze...i wszędzie...a potem jak mamy poślizg to dzieciom się obrywa, że się guzdrzą... :-) na kogoś musi być...superniania nie byłaby zachwycona... Za to zostawić go z dziećmi mogę spokojnie tylko co najwyżej nie da im witamin lub kolacji..jak sie nie upomną... :-) Momirko naprawde nieźle trafiłaś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko bo padnę! majmac ja się nawet wózka nie tykam, bo wszystko po mnie wyciąga i układa po swojemu, przemyślane musi być hahahaha:-D ogólnie porządek ma w płytach, książkach, katalogi pozakładane, ale w innych sprawach tragedia!!! słodkie to jest w sumie jak mnie pyta gdzie co jest zwłaszcza, ze pod jednym dachem mieszkamy już 8 lat:) momirko a czy Twój J. ma w ogóle jakieś wady???:-D mój mąż powiedziałby by pewnie o sobie, ze ma jedną wadę, a mianowicie kłótliwe babsko hehe:-D muszę się przyznać, ze i tak go czasem podziwiam, bo ja mam straszny charakter, to chyba te moje zabużańskie korzenie, o wszystko się wykłócam, jestem przekonana, ze moje pomysły są najlepsze,a nie daj Boże jak ich nie chce realizować!!! ale jakoś się uzupełniamy, ja reaktor jądrowy i mój M siła spokoju i powolniactwa:-D no i zawsze mnie ratuje z opresji, bo nie rzadko sie w coś wkopię, albo coś pogmatwam i M wkracza do akcji:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serenity ale mamy temat...pieje z radości przed kompem jak to czytam...hahaha...mój m tez w płytach ma porządek a ma ich mnóstwo...w swoich gazetkach audio również...poprawia po mnie naczynia w zmywarce lub po umyciu w szafce...jemu zawsze wszystko sie mieści do szafki...a mi niestety nie... :-) Jesteśmy po ślubie 12 lat a on również mnie się pyta co i gdzie...a wystarczy wytężyć trochę umysł i pomyśleć...ale po co przecież żonka wszystko powie...a najgorsze, że dzieci też mnie pytają i mnie szlag trafia...mówię im wtedy, że nie jestem biurem informacji...hehe...ale oczywiście po chwili się łamię i im mówię... Mój m jak robi herbatę to musze się uzbroić w cierpliwość...wszystko nabiera mocy urzędowej...od momentu propozycji...poprzez wstawienie wody...zalanie herbaty...potem wkrojenie cytryny i wlania soku malinowego...zobaczcie jaki to proces...czasami trwa 30 min!!! Ogólnie Ja jestem chodzący kalendarzyk...kto ma urodziny i imieniny, kiedy do lekarza, kiedy zebrania, bale i przedstawienia w szkole/przedszkolu...mój m za to potrafi się trzy razy dziennie zapytać kiedy jest przedstawienie czy coś tam...albo nie raz mu mówię, że np.jutro po pracy jade tam i tam...pamiętaj, że musisz odebrać córkę z przedszkola...wyjdź tak z pracy, żebys zdążył....hehe...myślicie, że pamięta następnego dnia?! w dodatku jest zdziwiony, że to dziś... :-) Słuchajcie ale wyjątek to pobyt w górach lub wyjazd na ryby...wtedy mój m jest zorganizowany na maxa... nie musze pamiętać o wszystkim a i wstaje pierwszy i czeka na mnie w aucie...tak mu się spieszy...czyli jednak potrafi...hehe... Zaraz musze spadac po synka bo jest na angielskim...jak jestem sama to muszę niestety ciągle jeżdzić...tu zawieżć, potem odebrać...tylko wchodzę i wychodzę z domu...dobrze, że udało mi się obiad zrobić na szybko... :-) Zrobiłam sobie kawkę i nie zdąże wypić tak się rozpisałam... Buziaki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×