Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tysia 22

a może jednak przesadzam?

Polecane posty

Gość tysia 22

Przede wszystkim - nie śmiejcie się ze mnie. Mam 22 lata, od 2 tygodni mieszkam z facetem. Jestem tzw. wychuchaną jedynaczką. W domu właściwie nic nie mogłam zrobić od dziecka, bo we wszystkim wyręczała mnie mama. Chodzi mi głównie o kuchnię oraz sprzątanie. Jak brałam się za zrobienie obiadu, pojawiała się mama i albo mnie pouczała co mam robić albo mówiła że mam przestać, ona dokończy. Owszem, umiałam robić jakieś tam podstawowe rzeczy - jajecznicę, naleśniki, ale obiadów - zero. Nie mogłam doczekać się osobnego zamieszkania, bo w końcu mogłam wypróbować swoich sił jako pani domu. Cieszyłam się na myśl że teraz nauczę się gotować i będę mogła pielęgnować własne gniazdko. Zamieszkaliśmy razem (z ukochanym). Ja - uzbrojona w przepisy i książki kulinarne. :) Pierwsze dni zaczęłam delikatnie - od mrożonek albo gotowych dań. Potem zaczęłam coś robić sama. Gdy ugotowałam swoją pierwszą zupę pieczarkową, aż zadzwoniłam do mamy żeby się pochwalić (nie śmiejcie się). Nie dość, że gotowanie sprawiało mi przyjemność to okazało się że nieźle mi to wychodzi. Każdego dnia mój facet ma gorący obiad, podwieczorek i kolację. Wiem, dla was to może śmieszne, może każda z was od dziecka umiała wszystko gotować, ale dla mnie to były spore sukcesy. Ale... Mój facet mnie nie chwali. Zjada, odkłada talerz i nawet go nie umyje. Ostatnio był u nas jego przyjaciel, zrobiłam obiad, przyjaciel powiedział że pyszny, a mój facet nic. Pracuję... a jednak poświęcam każdego dnia ok. godziny by zrobic mu ten obiad. Ja jestem na diecie, więc gotuję tylko dla niego. Dziś zrobiłam pomidorową. Wyszła mi moim zdaniem pyszna (posmakowałam). Wieczorem o coś się sprzeczaliśmy, mówiłam że nie pomaga mi w domu tylko wciąż siedzi przed kompem, a on na to - widzisz, a ty też nie zawsze pamiętasz o obiedzie. Ja na to - przecież była dziś zupa. On - "zupa to nie obiad, moja mama gotowała 2 dania". Zupę robię co drugi dzień, w pozostałe - normalny obiad (np. ziemniaki, mięso, surówka). Wiecie... pisząc to sama się zastanawiam czy ten mój problem nie jest śmieszny. A jednak po tym co powiedział, poszłam wziąć kąpiel i się rozpłakałam. Tak jest ze wszystkim. Mimo że pracuję to znajduję czas na sprzątanie, gotowanie, pranie. On nigdy mnie nie chwali. Gdy tylko wspomni że jest głodny, zostawiam wszystko i lecę mu robić jeść, pilnując przy tym by dania się nie powtarzały i za każdym razem były inne. On mi niewiele pomaga w domu, czasami proszę go o coś przez parę dni. Wynieść śmieci to dla niego wielka praca i odkłada to jak może. Podczas gdy ja, gdy on raz umył naczynia, chwaliłam go jak ładnie i czysto to zrobił. Chwalę go za wszystko. Zachwycałam się jak prosto przybił uchwyt do papieru toaletowego. A on uważa że moje obiady to nie obiady, że jego mama robi lepiej. Wiecie, narobię się, narobię, jestem z siebie bezgranicznie dumna, bo w moich oczach dokonałam wręcz cudu! ( :D ) a wszystko co z tego mam to brudne naczynia po nim, które muszę umyć. Zero wdzięczności. Ciągle przy nim skaczę, dogadzam mu, szukam nowych przepisów, a on niczego nie docenia. Tym bardziej że jednak dla mnie odnalezienie się w nowej sytuacji wcale nie było łatwe, skoro nigdy nie gotowałam ani nie prowadziłam domu. A on, zanim zamieszkał ze mną, a po wyprowadzce od rodziców, żył na samych kanapkach albo suchym chlebie popijanym mlekiem (tak mi mówił, że np. od paru tygodni nie jadł nic gotowanego). Gdy powiedziałam dziś mu "Nie rozumiesz że robię to dla ciebie? poświęcam czas na gotowanie tylko dla ciebie, bo ja tego nie jem, dlaczego nigdy mnie nie pochwalisz?", powiedział obrażony "to nie gotuj".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja do tej pory nie potrafie gotowac :) wiec sie nie smialam :) wiesz co, musisz mu powiedziec i tyle!! Ze Cie w jakis tam sposob nie docenia a Ty sie starasz!! Widocznie zostal tak wychowany... Musisz Go \"nauczyc\". Fakt, to blahy problem, ale od takich problemow wszystko sie zaczyna, wiec kazdy, naprawde kazdy problem, glupi czy nie, trzeba przedyskutowac!!! Zeby to byla zdrowa milosc :) Jezeli nawet po rozmowie nie bedzie cie docenial, to pokaz mu jak to jest w ogole bez obiadu!! A nie moze byc tak, ze robicie obiad wspolnie?? ALbo w jeden dzien Ty a w drugi on?? W koncu zobaczylby ze zrobienie obiadu to nie kwestia 5 minut...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kivi
nie ugotuj jemu obiadu przez pare dni, to zaraz zacznie inaczej sie do Ciebie odzywac i doceniac to, co dla niego robisz.... WIem, ze moze to 'drastyczne', ale moze jesli powiesz mu, ze w takim razie skoro Ty sie starasz, a on ma to głeboko ' w powazaniu';), to zastanawiasz sie, czy jest jakis sens, byscie mieszkali razem... z tego, co przeczytałam, to wyglada, ze on 'trzyma Cię", zeby bylo mu wygodniej- obiadki, pranie, sprzatanie, ale w koncu to Ty go znasz, powinnas wiedziec najlepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
no wiem ale nie chodzi tylko o te obiady on po prostu nie widzi że ja coś robię np. mimo że mam dużo zajęć, a on wraca niedługo z pracy, nerwowo myślę że muszę sprzątać i gotować, bo on niedługo będzie. Więc sprzątam, odkurzam, myję podłogi, pichcę obiadki. A on wchodzi w brudnych buciorach, zjada ten obiad, wkłada naczynia do zlewu i siada przed komputerem. Czasami chce mi się wyć. Myslisz że nie było już rozmów o tym?! Były, a jakże! Ale dla niego po prostu jedno danie to nie obiad. A ja zwyczajnie nie mam czasu by gotować zupę, drugie danie i robić deser. I to tylko dla jednej osoby!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kivi
Naprawdę, jeśli rozmowy nic nie pomagają, nie dociera do niego to, jak bardzo starasz się, żeby było mu dobrze, to może postawienia sprawy na ostrzu noża przyniosłoby efekty? Chociaż wydaje mi się, że nawet jezeli, to poskutkowałoby to tylko na pewien czas, a pozniej znowu powróciłby on do swoich 'zwyczajów'... Niby błahostka, ale tak na prawde, to ciezka sprawa wbrew pozorom;/ Przepraszam, ze pytam;), ale czy jestes pewna, ze on Ciebie kocha, ale tak na prawde, szczerze?Jeśli tak, to pracuj nad nim, moze juz wkrótce zobaczysz efekty:), a jesli ich nie bedzie, coz- pozostaje Ci zaakceptowanie jego wad...aczkolwiek w tym wypadku to bedzie - wg mnie- bardzo trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciesz sie ze to nie maz
mozesz eksperymentowac - np przestac gotowac. Zobaczymy co bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Miał, mieszkał z nią. Z tego co mówi on i jego mama - ona nigdy nie gotowała, a w domu był ciągle syf. Tym bardziej chyba powinien docenić odmianę? Gdybym widziała wdzięczność.... - byłabym zmotywowana do dalszych starań. A teraz... nic mi się nie chce. Odechciewa mi się już dbać o porządek i gotować mu obiadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciesz sie ze to nie maz
nie przesadzasz i to chyba to nie ten facet. Moj maz po wielu latach , jak mu daje obiad za kadym razem robi mile zaskoczona mine pt"ach, dziekuję. czy ja naprawde na to zasluzylem",.To mile i lubie mu cos przygotowywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mial?? To widocznie tamta Go niczego nie nauczyla... Musisz mu mowic co Ci nie pasuje i juz!! Przestan gotowac i mu uslugiwac, albo powiedz - w te i tamte dni Ty sprzatasz i gotujesz a ja w pozostale... Wchodzi w gre taki wariant?? Ja uwazm go za bardzo dobry!! On nie docienia, bo nie wie, ile to pracy i wysilku kosztuje to cale zajmowanie sie domem!! Ja bym tak zrobila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kivi
zgadzam sie z Dziewcinką :) partnerski podział obowiązków- to chyba najlepsze rozwiązanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
u moich rodziców jest własnie taki model - wprawdzie moja mama gotuje i zajmuje się domem, ale mój tata prawie po każdym obiedzie mówi "ale to było pyszne, dziękuję kochanie", często ją całuje w dłoń albo przynosi kwiatka. A mój facet nic.... Nawet w Walentynki nigdzie mnie nie zabrał, chociaż mówiłam mu tydzień wcześniej żeby zaprosił mnie do kina albo chociaż na pizzę. Siedzieliśmy w domu. :( Żadnych życzeń, żadnego prezentu, żadnego kwiatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TO CHYBA JEST KWESTIA WYCHOWANIA, NIE ZOSTAŁ NAUCZONY W DOMU, ZE PO SOBIE NALEZY POSPRZATAC... MOJA RADA, NIE SKACZ TAK KOłO NIEGO, BO JAK JUZ NA DOBRE PRZYWYKNIE, TO NIC NIE ZROBISZ... WYLUZJ TROSZKE ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kivi dziekuje :) chyba to jak na razie jedyne wyjscie... Bo co by bylo za przypuscmy 10lat?? Zostalabys niedoceniana gosposia, nazwijmy to tak :) lepiej zapobiec temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kivi dziekuje :) chyba to jak na razie jedyne wyjscie... Bo co by bylo za przypuscmy 10lat?? Zostalabys niedoceniana gosposia, nazwijmy to tak :) lepiej zapobiec temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
make love >> to prawda. On w domu miał taki model, że mama pracowała, ale też zajmowała się domem, tzn. każdego dnia 3-daniowy obiad, dom posprzątany, ubrania poprane, a jego tata tylko pracował. W domu odpoczywał. Ja nie chcę tak. Nie chcę pracować na 2 etaty - w domu i pracy. A jeśli już to niech albo docenia albo pomaga. Dziewcinka - masz rację. On uważa że prowadzenie domu to nic takiego. Że to raz-dwa umyć podłogi albo zrobić obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Salchicha
tysia,ale swinia z tego faceta twojego...zastanow sie,masz dobra okazje mieszkajac z nim by zobaczyc czy to partner na cale zycie. Gotowanie to wielki sukces,podziwiam bo ja nie umiem i nie lubie,mam 21 lat. Nie cierpie facetow ktorzy uwazaja,ze byli w pracy i to juy ogromny wysilek z ich strony..kobiety musya wsyzstko zrobic,dom,praca,dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tysiu wiec musisz mu pokazac, ze to nie taka prosta sprawa :) zyjemy w XXI wieku :) podzial obowiazkow mu sie klania!!! Jezeli teraz do tego nie doprowadzisz to pozniej juz w ogole!! Mieszkacie krotko wiec sa teraz jak najwieksze szanse na przekonanie Go do innego modelu rodziny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renu
Juz po dwoch tygodniach takie jazdy?? łomatko... Zrob cos z tym, wymus jakis podzial obowiazkow, jesli oboje pracujecie/studiujecie, to nie widze powodu, zebys ty po calym dniu zajec czy pracy biegala za nim z zarciem. ja tez uwielbiam gotowac i sprawia mi to niesamowita satysfakcje i rowniez cieszylam sie, ze po zamieszkaniu razem bede sie mogla troche kulnarnie rozwinac, ale gotujac dla nas od trzech lat przypadki, kiedy nie skomentowal tego, co ugotowalam moglabym policzyc na palcach jednej reki. inna sprawa, ze jesli u mamusi mial obiadki ugotowane, podane, a po obiadku pozmywane, to teraz, mimo roznych doswiadczen uwaza, ze skoro dobrowolnie wzielas na siebie dbanie o dom, to wszystko jest w porzadku i tak, jak byc powinno. jestescie dopiero na poczatku, da sie wszystko odkrecic, ale musisz z nim po prostu usiasc, spisac na kartce co kto robi i konsekwentnie tego rpzestrzegac, nie wyreczac go w niczym, bo z jakiej paki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Wiecie... tu już nawet nie chodzi o to że ja jestem przeciwna podziałowi na rzeczy damskie i męskie. Jak się okazało - ja lubię gotować. I naprawdę, w głębi siebie uważam że to mój obowiązek, wyczarować mężczyźnie ciepły dom do którego może wracać. ALE! Gdyby on to doceniał! Gdyby mi pomagał! Niekoniecznie już w tych nieszczęsnych obiadach, ale w ogóle w domu! Mam wrażenie że wszystko co robię, robię na marne. Nigdy nie powiedział że coś było dobre. Nigdy nie powiedział że jest czysto. Tak jakby to był mój zasrany obowiązek. Jeszcze gdybym gotowała dla nas dwojga, to można powiedzieć że robię to też dla siebie, ale ja gotuję TYLKO DLA NIEGO! Gdyby mnie gdzieś zabierał... gdyby czasami kupił mi jakiś podarunek.... Dopiero 2 tygodnie mieszkamy razem, a ja się czuję jak 60-letnia służąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie poczujesz sie inaczej dopoki on SAM nie zobaczy ze dbanie o dom to nie taka prosta sprawa!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjaa85
on musial tak byc wychowany, nie ma wyobrazenia ile to wszystko pracy wymaga i dlatego nie docenia.. pewnie cale zycie wszyscy za niego to robili i znow trafil na ciebie szczesciaz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
nawet teraz... po tamtej naszej rozmowie, nie rozmawialiśmy już potem. Wciąż siedzi przy komputerze w innym pokoju.... :( Czy wiecie że on ma pretensje nawet o to że nie sprzątam w jego pokoju? :( Owszem, przyznaję, nie sprzątam. MA DO MNIE PRETENSJE ŻE TAM JEST BAŁAGAN!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjaa85
nie badz taka dobra dla niego to egoista.. naucz go czegos tak byc nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjaa85
a ile wy jestescie razem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Ponad rok. Ale zanim zamieszkaliśmy razem jawił mi się zupełnie jako ktoś inny. Zabiegał o mnie, obsypywał prezentami. A odkąd zamieszkaliśmy razem czuję się jak jego matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjaa85
wiesz ja tez jestem z facetem ktoremu sprzatam gotuje itp. dlatego bo tak go mamusia wychowala jak go poznalam to nie umial nawet pierogow przysmazyc.. ale troche go nauczylam takich rzeczy i tez byl problem z dziekowaniem za jedzenie, ze zmywaniem ale pracuje nad nim i sa postepy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
U nas jest inaczej - on potrafi gotować i to dobrze. Ale nigdy nic nie zrobił w kuchni. Z lenistwa. Jak jest głodny to mówi mi "idź coś zrób". Sam nie zrobi. Przypominam wciąż że ja robię jedzenie tylko dla niego. Jeszcze jedno. Zamiast mnie chwalić, kilka razy mnie skrytykował - że zupa za mało słona albo że makaron za twardy. A ja się tak staram. :( I innym to smakuje. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjaa85
hehe wczoraj moj poprosil zebym zrobila mu kogiel-mogiel ja na to ze mi sie nie chce - bo bylo juz pozno a on mama by mi zrobila ( niby na zarty tak powiedzial) ale jednak ja na to ze nie jestem jego mama ! to wszystko przez rozpieszczanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×