Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość 25 mies do....

PORÓD Katowice - prywatny szpital Łubinowa 3???

Polecane posty

Gość sylwica82
mamo Agatki, ja tez mam 5 dni do godziny zero:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiek_29
Blanche9 Witaj! A ty córka czy syn? Pierwsze czy drugie dziecko? Okazało się, że znajoma tam rodziła i też potwierdza, że jest super. Więc miejmy nadzieję, że i my będziemy zadowolone. A ty obecnie, który tydzień? Ja jeszcze żadnych oznak porodowych nie mam. Spać co prawda coraz ciężej zwłaszcza ból pleców po obudzeniu jest koszmarny no i ta zgaga.... Ale poczytałam trochę i zimne mleko faktycznie pomaga... Polecam... Migdały też próbowałam, ale chyba jestem na nie uczulona bo jakoś dziwnie mnie ściskało w gardle już po zjedzeniu jednego, większej ilości wolałam nie ryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karwenka
Wrześniowa- to moze faktycznie się spotkamy- ja mam termin na 06.09.2011 i ten wg usg też oscyluje wokół tego terminu. I to co pamiętam z łubinowej to dobrą opiekę pielęgniarek. ja nie miałam za dużo pokarmu wiec musiałam małą dokarmić butelką - ale pamiętam że to pielęgniarka pozostawiła do mojej decyzji- powiedziała że jak się zdecyduje na butlę to mam ją zawołać. i pamiętam że koleżanka obok na łóżku miała problem z karmieniem- maluch nie chciał chwytać piersi i dzwoniła po pielęgniarki w pewnym momencie co godzinę w nocy. i nie spotkała się z żadnym objawem zmierzłości. co do samego porodu- no cóż opieka spoko ale i tak nie wspominam go pozytywnie:) co do dziewczyn z daleka- weźcie jednak poprawkę na dojazd jak się będziecie zastanawiały czy już jechac czy jeszcze nie- bo ja mieszkam blisko łubinowej a i tak położna przy pierwszym porodzie sie spytała czy chciałam w domu urodzić. ale ja mieszkam w piętrowym domku i zanim się zebrałam to chyba tysiąc razy weszłam po schodach na piętro- to może dlatego tasz szybko poszło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GololoK
sylwica82 i mama agatki może i ja do was dołączę na porodówce, wprawdzie mam termin na 27.02 ale jakoś nic narazie nie czuję żebym miała za 2 dni urodziła, więc kto wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
ja własnie zaraz jade na wizyte, moze sie chociaz okaze, ze szyjka juz skrocona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a g a
a moze ktoras z Was ma termin na koniec marca?? Ja mam na 26, a z usg na 21.03

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaAgatki
na zgage polecam HELICID20 przepisal mi dr Ślęczka- lek rewelacja! Poproś o recepte i problem z glowy. Tanio kupilam w aptece w sklepie L'eclerc czy jak to sie pisze, niedaleko lubinowej stoi ten market, w strone katowic jadąc. U nas kupilam go dwukrotnie drozej , a tam apteka nad wyraz tania :).. do zobaczenia wszystkim mamusiom w moim terminie na lubinowej:) ps. mnie od wczoraj CHYBA cos zbiera, czuje jakby skurcze ale kto tam wie.... ehhhh czekanie mnie dobija :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! :) Malutki śpi więc mam chwilkę czasu żeby opisać Wam wszystko;) Pamiętacie, kiedy pisałam ze odszedł mi czop? Tej samej nocy ok 1 zaczęły się skurcze. Były takie średnio regularne. Poczekaliśmy do rana za rada położnej, z która się konsultowaliśmy i która stwierdziła że, jeśli będą regularne, co 5 min to wtedy mamy przyjechać, bo wcześniej to nie ma sensu. Nie spaliśmy cala noc. Mierzyliśmy czas trwania skurczy i co ile występują i spisywaliśmy na kartce. No i tak się męczyłam i czekałam, ale nic się nie normowało. Myślałam ze oszaleje. Na 17 byłam umówiona na ktg. Na ktg okazało się ze to byle, jakie skurcze i rozwarcie na opuszek. Powiedzieli mi ze to skurcze przepowiadające, których większość dziewczyn nie czuje i które są bezbolesne. Ja miałam pecha czułam je jak te zwykle porodowe. Lekarz dal mi zastrzyk rozkurczowy i zalecił wziąć nospe. Z płaczem wróciłam do domu. Wzięłam dwie nospy z nadzieja ze mi przejdzie i się wyśpie, bo byłam wykończona po ostatniej nocy. Skurcze jednak nie przechodziły a robiły się coraz silniejsze, w niektórych momentach były tak silne ze wyłam z bólu. Co ciekawe, dostałam skurczy krzyżowych, które sa jak dla mnie bardziej bolesne niż te normalne porodowe. Siedziałam w wannie i krzyczałam do męża żeby mnie zabił, bo ja nie wytrzymam. Wszystko byłoby w porządku gdybym miała świadomość tego ze rodzę, ale kiedy pomyślałam ze te skurcze przepowiadające tak mnie bola to nawet nie chciałam myślec, co będzie przy porodzie. Kolejna noc zapowiadała się że będzie nieprzespana. Ok. 1 w nocy skurcze zaczęły się normować i były tak, co 2-3 min. Zadzwoniliśmy do położnej no i mąż powiedział że ja już nie wytrzymuje, kazała przyjechać do szpitala, jeśli jeszcze przez godzinę będą się tak utrzymywać. Przez godzinę nic się nie zmieniło, stały się jeszcze bardziej regularne i nieznośne. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy. W drodze skurcze były regularnie, co 3 min, wręcz, co do sekundy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce bałam się ze powiedzą mi ze rozwarcie ciągle na opuszek. Zrobili mi ktg, na którym skurcze może nie były bardzo silne, ale rozwarcie na dobre 4cm także humor od razu mi się poprawił mimo bólu. Pani kazała nam się przebrać; mnie w piżamę a mężowi w to ubranie do porodu. Poszliśmy na gore i tam czekaliśmy na położną. W szpitalu poczułam się o niebo lepiej, bo wiedziałam że już jestem pod opieką i w razie, czego to będzie interwencja (dodam ze mieszkam ok. 50km od Łubinowej). Przyszła kochana Pani Sabinka no i zrobiła najpierw lewatywkę : / , która uwierzcie mi dziewczyny nie jest aż taka straszna jak się wydaje, założyła wenflon (tutaj było gorzej bo ja igieł nie znoszę : P , musiała mnie druga położna zagadywać :P ale w efekcie tez dałam rade bo przy tych bolach to wenflon już nie taki straszny) . Później poszłam pod prysznic i na sale porodowa. Aha jeszcze dodam ze kiedy Pani Sabina mnie zbadała okazało się ze mam 5-6 cm rozwarcia. Na porodówce od razu poprosiłam o znieczulenie. Nie mogłam sobie za nic poradzić ze skurczami krzyżowymi. Przyszła pani anestezjolog (taka młoda blondynka przemiła osoba) . Mężowi na czas dawania mi znieczulenia kazali wyjść, pewnie dlatego ze ta igła mogłaby go przerazić. Ja nawet nie patrzyłam :P Byłam już tak wykończona ze nic na mnie wrażenia nie robiło :P Po założeniu tego całego osprzętu na kręgosłup musiałam się położyć. Została tez podłączona kroplówka z oksytocyną bo znieczulenie powoduje ze skurcze trochę łagodnieją. Nie wiem czy to znieczulenie u mnie nie zadziałało czy ból porodowy jest tak silny ze i tak bolało jak diabli :P cały czas najgorsze były te skurcze krzyżowe. Z jednej strony za rękę trzymał mnie mąż a z drugiej Pani anestezjolog. Czułam ze mam przy sobie bardzo dużo życzliwych osób a to w takich chwilach ważne. W końcu miałam zacząć przeć. Tutaj pojawił się problem bo byłam już bardzo wykończona i nie szło mi to za dobrze no ale przy pomocy Pani Sabinki udało się i na świat przyszedł Wiktorek ;) Chwila kiedy położyli mi go na brzuszku była najpiękniejsza chwila w moim życiu :) Rozpłakałam się i pamiętam tylko ze Pani Sabina mówiła żebym nie płakała bo ona tez się rozpłacze :) Mąż w szoku ciężkim :D szczęsliwy, dumny tata :) Bardzo mi pomagał w czasie porodu. Dziewczyny, jeśli macie wątpliwości czy brac mężów czy nie to nawet się nie zastanawiajcie oni naprawdę swietnie sobie radzą. Później przewieźli mnie na sale poporodowa na której byłam nawet nie wiem ile. Bardzo chciałam isć się wykąpać no i w końcu mi pozwolili. Cale szczęscie ze poszedł ze mną mąż i pani Sabina bo mimo ze wydawało mi się ze jestem pełna energii to nagle pod prysznicem zrobiłam się biała i mało brakowalo a leżałabym :P dopiero kiedy pani Sabina przyniosła mi stołeczek jakos dałam rade się umyć. Aha zapomniałam dodać ze nie bylam ani nacięta ani mnie nie porozrywało. To oczywiście zasługa cudownej położnej ;) Później przewieziono mnie na sale i przyniesiono Wiktorka :) Urocze chwile :) Ogólnie rzecz biorąc to najgorzej wspominam druga noc w szpitalu kiedy zostałam sama z dzieckiem i kompletnie nie wiedziałam co robić kiedy zaczynał płakać. Modliłam się żeby już było rano i żebym wyszła do domu :P no ale jakos przeżyłam. Teraz jesteśmy w domu i tez kłopot ogromny bo rozchorowałam się i nie mogę się zbliżać do dziecka do czwartku Nie życzę najgorszemu wrogowi czegos takiego ;( Mam tylko nadzieje ze się nie zarazi bo bym sobie nie darowała. Dziewczyny, ogólnie rzecz biorąc, Łubinowa jest naprawdę w porządku ;) Ja polecam ;) Jedynie co to ja miałam pecha i non stop miałam zimna wodę pod prysznicem :P ale to mały szczegół :) Aha, weźcie sobie duuuuzo podpasek poporodowych, mnie mąż musiał dowozić. Nie wiem co tam jeszcze. Pielęgniarki raczej wszystkie bardzo miłe i pomocne :) lekarze też super :) Ja tylko żałowałam ze leżałam na sali sama bo było mi bardzo smutno. Nie potrafiłam się jeszcze sama dobrze zająć dzieckiem a nie chciałam non stop wolać pielęgniarek. Dziewczyny, dacie rade i nie bójcie się ;) Kiedy połozą Wam na brzuszku maluszka zapomnicie o całym bólu ;)Tak to wyglądało u mnie ale tak jak pisałam, mój poród był raczej długi i ciężki. Mam nadzieję że u Was przebiegnie to łagodniej i że już niedługo każda z Was będzie trzymała swojego misia na rączkach :) Minął dopiero tydzień a ja nie mam żadnej traumy i poród wpominam raczej jako coś pięknego. Duże podziękowania dla cudownej Pani Sabiny, która była naszym aniołem w czasie tego porodu :) Życzę każdej z Was żebyście to właśnie na nią trafiły. Powodzenia i pozdrawiam gorąco! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
sylwio.s GRATULACJE!!!!!!!!!! super, ze juz jestescie rozpakowani:) własnie miałam pisac na forum, ze jak sie ogarniesz, to zebys dała znac co i jak:) napisz ile mały wazy, mierzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yenn1
sylwias wspaniale że jesteście już w domu, że synek zdrowy, przeszłaś swoje, GRATULACJE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiktorek wazy 3400 i ma 56cm ;) Mam tylko nadzieje ze sie ode mnie nie zarazi :( Chodze w maseczce i nawet go nie dotykam :( Na porodowce jest strasznie cieplo i zasycha w gardle. Chyba to mnie załatwilo. Teraz chce zawalu dostac zeby malutki mi sie nie rozchorowal. Do czwartku mam antybiotyk no i zobaczymy. Kochane, a jak u Was? Sylwica, mialysmy sie spotkac i co??? Jak tam po ktg?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
no miałysmy, ale młody chyba czeka na ocieplenie:) na ktg jakies pojedyncze, słabe niedobitki, młody juz wstawiony, wszystko w moim ciele gotowe tylko tych skurczybyków brak. w poniedziałek znowu ktg, w srode na wizyte na Łubinową i zobaczymy co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwia s. gratulacje i duuużżżo zdrówka dla Ciebie i dzidziusia :) Sylweczka28 widzę, że jednak jednak byłaś na ktg na łubionowej... Może się spotkamy we wtorek na wrocławskiej bo chyba muszę jechać po fenoterol z powrotem bo brzuszek robi sie twardy jak kamień zdarzają się skurcze a to dopiero 31 tydz więc troszkę za wcześnie... Zobaczymy co będzie do wtorku... A Ty na którą masz wizytę? Dziewczyny czy któraś może zaczyna szkołę rodzenia na łubinowej od o1.o3 (wtorek)? Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
sylwio.s mam jeszcze pytanie z gatunku organizacyjne:) koszule do porodu miałas swoja, czy przypadkiem dali Ci szpitalna, bo sie tak zastanawiam, czy jedna na porod i jedna pozniej na zmiane wystarcza??? cos mało mi sie wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koszulke mialam jedną do porodu i później jeszcze jedną. Też się bałam że będzie za mało i mama mi przywiozła trzecią ale już jej nie założyłam nawet bo te dwie zupełnie wystarczyły. Leży się tak krótko, że nawet nie ma sensu. Ja mialam w zapasie w razie gdyby sie ta pobrudziła ale nie była potrzebna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
dzieki za odp. własnie sie cały czas zastanawiam czy dokupic trzecia, ale wole sobie za to kupic jakas fajną pizamke na pozniej;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiek_29 Czekamy na synka, pierwszego :) Co do opieki na Łubinowej nie mam wątpliwości, rodziły tam trzy moje koleżanki i za każdym razem bez zastrzeżeń. Jestem po szkole rodzenia - położne prowadzące bardzo przyjazne. U mnie tydzień 34, w zasadzie do porodu wszystko przygotowane, z racji przeprowadzki i remontu nie mam czasu na dolegliwości ;) Nie mogę narzekać, poza zgagą nie dokucza mi nic, no może tylko czasami zmęczenie - do tej pory byłam przyzwyczajona do życia cały czas na wysokich obrotach, a teraz trzeba zwolnić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pawełek 3370 gram, 54 cm No i ja też doczekałam się na swojego synka. Wybór tego szpitala był na pewno najlepszą decyzją jaką mogłam podjąć i z pewnością będę go wszystkim polecać. Chyba każdemu mogłabym życzyć takiego porodu, tylko bez tego całego siedzenia i czekania tyle dni. Rano ktg, potem wywiad, lewatywa, koło 11.00 kroplówka, o 12.00 odeszły mi wody, po 20 minutach się zrobiło 4cm. Później to już ekspress jak na kolejce góskiej. Skurcze coraz silniejsze, na początku się cieszyłam bo na piłce było całkiem znośnie, później wanna( muzyczka, świece, herbatka, gorący prysznic). Rzeczwiście też mnie suszyło w ustach na porodówce ale to chyba od tego "sapania", nawet nie wiem kiedy wypiłam całą butelke wody. O 15.45 przeniosłam się na łóżko porodowe i kazali już przeć. Po 45 minutach miałam już swojego dzidziusia i jakoś aż za szybko mi sie to wszytko wydawało, tym bardziej że rano nie wiedziałam nawet na co się nastawiać:) Położna pani Asia super wszystko prowadziła, udało się bez nacięcia:) Niestety dość krwawiłam i traciłam przytomność i nie miałam w nocy dzidziusia przy sobie. Dziewczyny na oddziale były super, pomagały dostawiać do piersi cały czas, sprawdzały jak to wychodzi. Ogólnie bardzo sprawna organizacja a oddział bardzo zadbany. Zdecydowanie takich miejsc powinno być więcej na Śląsku, a poród może być przyjemnym wspomnieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a g a
No dziewczyny gratuluje i zazdroszcze, ze macie to juz za soba... U mnie zaczal sie 37 tydzien. Obniza mi sie brzuch i coraz czesciej twardnieje. Moze tez juz nie bede musiala dlugo czekac, chociaz boje sie jak to wszystko zniose... W przyszlym tygodniu mam wizyte wiec okaze sie czy sie cos ruszylo do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiuk
Witam, ja już miesiąc po urodzeniu mojej córeczki na Łubinowej. Pytałam tutaj o konieczność konsultacji z anestezjologiem przed porodem. Jak wiecie, na takiej wizycie nie byłam, a i tak ZZO bez problemu dostałam. Zresztą i tak skończyło się cesarskim cięciem z powodu braku postępu porodu. Na początku prowadziła mnie pani położna Asia, potem pani Kasia (chyba) - minusem było to, że obydwie panie się nie przedstawiły, kojarzyłam te imiona z forum i słyszałam potem, jak ktoś je woła po imieniu. Mój mąż był o to wkurzony. Zapytałam panią Asię, czy jest możliwość wzięcia ZZO i kiedy będzie to możliwe - po badaniu stwierdziła, że już mogą mi podać (4 cm rozwarcia), więc się zdecydowałam. Po podaniu znieczulenia godzinę miałam odpocząć, potem musiałam spacerować z mężem i oxytocyną po sali porodowej ;) Niestety, ZZO sprawiło, że cała akcja porodowa przystopowała, szyjka się nie skracała. W nocy cofnięto mnie na salę przedporodową i podano leki rozkurczowe, niby miałam się zdrzemnąć, co było niemożliwe. Rano następnego dnia podłączono ponownie oxytocynę, ja już byłam wyczerpana i wiedziałam, że naturalnie nie urodzę. Na obchodzie najpierw stwierdzono, że pomęczę się jeszcze 3 h, na szczęście mój lekarz, dr Koza, pogadał z ordynatorem i szybciej zdecydowano o cesarce. Czekałam na zabieg z okropnymi skurczami, co było bardzo frustrujące, skoro wiadomo było, że do niczego to nie prowadzi. Cięcie poszło szybko i sprawnie, były problemy ze znieczuleniem podpajęczynówkowym, zresztą z ZZO również - mam krzywy kręgosłup ;) Zresztą do dziś mnie boli to miejsce. Niestety, moja córeczka urodziła się z nabytym zapaleniem płuc i infekcją wewnątrzmaciczną, dostała w pierwszej minucie 3 punkty. Bardzo szybko podjęto decyzję o przetransportowaniu małej na OIOM na Ligocie, byliśmy z mężem na bieżąco informowani. Straszne uczucie, słyszeć, jak karetka odjeżdża na sygnale z własnym dzieckiem. Po pierwszej dobie przeniesiono mnie na oddział chirurgiczny (parter), dostałam pojedynczy pokój, za co byłam bardzo wdzięczna personelowi szpitala. Pobyt na sali z jakąś szczęśliwą mamą i jej dzieckiem byłby dołujący. Dr Koza przychodził do mnie parę razy, ponoć bardzo się o mnie i moją córkę martwił. Córeczkę w trzecim dniu przeniesiono na patologię noworodka, a w dziewiątym wypuszczono do domu :) Jesteśmy już wszyscy razem i uczymy się siebie nawzajem. Mimo tych przeżyć jestem zadowolona ze szpitala i ze swojego lekarza, panie pielęgniarki były bardzo pomocne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
marc_cain GRATULACJE!!! ja własnie tak "wizualizuje" sobie swoj porod:) i tak musi byc, hehe:) to dużo zdrówka teraz życzę, a swoją relację zdam, jak ja dojde do siebie, jak juz młody zdecyduje sie wyjsc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wero NIKA
czytając takie wypowiedzi aż się serce raduje! gratuluję wam serdecznie.🌼 trochę ten OiOM mnie przeraził, w sensie, że jednak takie rzeczy się zdarzają, tego się własnie strasznie boję :(, ja cały czas, czekam na pierwszą wizytę na Łubinowej we wtorek i dziewczyny mam pytanie, bo cały czas nie wiem co zrobić z kartą ciąży (dodam wczorj skończyłam 28 tydzień) czy mam zakładać nową u dr Dyni ???czy ma mi się wpisać do starej????? nie będę rezygnować z Mojej dotychczasowej Pani dr i boję się, że ta pieczątka od dr Dyni, że ciąża jest też prowadzona u niej się zagubi w gąszczu tych starych???i potem będę musiała tłumaczyć się w szpitalu i wyliczać wizyty;/ a wiem, że Pani dr skierowań nie wypisuje. jak radzicie? dziekuje za infomację i życzę szybkich porodów;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
weronika, jeny, ale kombinujesz:) a nie mozesz zagrac ze swoim obecnym lekarzem w otwarte karty? ze chcesz rodzic na Łubinowej, i potrzebne sa Ci wizyty u lekarza z Łubinowej, a nie ze podwazasz kompetencje i dlatego uciekasz gdzie indziej? chyba nie strzeli Ci focha z tego tytułu, skoro nadal chcesz chodzic na wizyty i tu i tu. no nie wiem, ja bym przynajmniej tak zrobiła, i sumienie i sytuacje bym miała czysta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wero NIKA
hehehee, spoko ja już powiedziałam Mojej Pani dr o tym, że chcę rodzić na Łubinowej , przecież wiadomo, nie będę nic ukrywać, trochę jestem za stara na takie rzeczy :P powiedziała, że Pani dr może wbić się do starej karty nie ma, żadnego problemu, ma zrobić tak, żeby było jej wygodnie :) TO JA się zastanawiam czy potem w szpitalu, nie będzie problemu??, że będą się doszukiwać w karcie pieczątek od dr Dyni, rozumiesz???żeby nie było problemu z przyjęciem na porodówkę:) pzdr;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wero NIKA
tylko, że problem w tym, że ja nie chcę rezygnować z usług mojej dotychczasowej Pani dr;) chodziłabym i tu i tu :) rozumiesz?, stąd moje pytanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
no to własnie napisałam, przeczytaj raz jeszcze moj wpis:) ze skoro chcesz chodzi i tu i tu to nie powinno byc problemu:) no to ja nie doradze, zapytaj najlepiej na recepcji lub lekarza z Łubinowej, swoja droga nie rozumiem dlaczego skierowania masz nie dostac?? ja dostałam od swojej dr w 37tc, sama mi wypisała, nawet nie prosiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wero NIKA
przeczytałam prawie cały temat i róznie z tym bywa, czasami się nie dotrwa do tej ost. wizyt i wtedy skierowania nie ma, a w karcie misz-masz;) a chodzisz/łaś do dr Dyni? no to jeśli miałabym dostać skierowanie to luzik może wpisać mi się do starej karty. zresztą najlepiej będzie jak wprost spytam dr Dynię jak ona uważa. bo tak dywagować to sobie możemy :) dzięki za info.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwica82
weronika, ostatnio pisałam ze ja chodze cała ciaze do dr Bieniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olenka152
Mam pytanie do ASIUK , strasznie mnie przeraziła to infekcja wewnątzmaciczna możesz mi napisać skąd ona się wzięła.Jka mam problemy z upławami przez całą ciąże biorę różne tabletki ale to nic nie pomaga i boje się ze to może zaszkodzić dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×