Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ma_Ła__Mi

powiedzieć, że kocham i odejść?

Polecane posty

Gość Ma_Ła__Mi

ostatnio nie układa się nam, po prostu nie możemy się dogadać... jedno ma pretensje do drugiego... w poniedziałek rozmawialiśmy o nas... czy nadal ma sens bycie razem... jego słowa "nie chcę żebyś cierpiała", nie chce żeby był ze mną z litości, bo mi to nie pomoże, później będzie tylko gorzej... gorzej będzie mi się z tym pogodzić, że już go nie ma... zastanawiam się czy zbiorę się na odwagę, żeby powiedzieć, mu, że go kocham i odejść, żeby dłużej się ze mną nie męczył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli
czujesz,ze masz taka potrzebe,to mu to powiedz i rozstancie sie po przyjacielsku,to co nastapi potem moze cie jeszcze bardzo zaskoczyc.dajcie sobie czas aby opadly zle emocje,a wtedy moze sie okazac,ze zatesknicie za soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_Ła__Mi
tylko największy problem jest w tym, że tak czy siak będę widywała go codziennie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to dlaczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_Ła__Mi
prawie rok, ale znamy się ciut dłużej... dlaczego? to pytanie odnośnie tego codziennego widywania? studjujemy razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli nie możecie się dogadać to pewnie macie kryzysik?ale kochasz go szczerze?na studiach to zazwyczaj tak wygląda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwa miesiace temu mialam identyczna sytuacje. Zebralam sie w sobie i odeszlam. Po prostu nie moglam prosic sie o milosc:( Nie bylismy ze soba... 1 dzien. On jednak uznal ze nie potrafi beze mnie zyc. Cos chyba zaskoczylo kiedy poczul ze mnie stracil. Nie twierdze ze tak bedzie w Twoim przypadku, ja mialam szczescie. Ale wtedy pomyslalam sobie ze wole nie miec nic niz miec cos na niby. I ze lepiej wczesniej niz pozniej, kiedy bedzie jeszcze gorzej, kiedy musielibysmy sie rozstac w innych okolicznosciach i pozostal by tylko niesmak:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_Ła__Mi
może za dużo o tym wszystkim myślę, za bardzo to przeżywam, i dlatego tak wszystko wyolbrzymiam? sama już nie wiem... ten "kryzysik" to zarówno moja jak i jego wina... podobo przeciwoności się przyciągają i tak było w naszym wypadku... a teraz to chyba głównie te różnice przeszkadzają... raz już jestem gotowa na koniec, a teraz z największą chęcią bym się do niego przytuliła... najgorsze dla mnie jest to, że tu gdzie studjuje nie mam żadnej bliskiej osoby, z którą mogłabym porozmawiać, moja przyjeciółka jest daleko, do domu też daleko, w domu zawsze można się czymś zająć żeby nie myśleć.... teraz tylko muszę zebrać się na odwagę i dokończyć ostatnią naszą rozmowę... tylko najgorsze jest to czekanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nieprawda że przeciwności się przyciągają. Może na początku, ale z czasem wychodzą różnice i to bardzo przeszkadza. Byłam właśnie w takim związku, gdzie z czasem okazało się, że kompletnie inaczej patrzymy na życie i mamy inne cele. Rozstaliśmy się w przyjaźni i naprawdę oboje czuliśmy, że jednak ciągle się kochamy. Ale nie mogliśmy ze sobą być. Pozwoliłam mu odejść i teraz jest szczęśliwy z inną kobietą, a ja z innym facetem. Mimo to sentyment mam ciągle do niego, mamy kontakt od czasu do czasu i jest naprawdę sympatycznie. Tak więc przemyśl sobie całą sprawę , żebyś potem nie załowała. Oczywiście zależy jakie to są te różnice między wami, bo czasami problem można rozwiązać bez tak drastycznych kroków jak rozstanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba zwrocic uwage na to ze po studiach zapatrywanie na zycie, cele, sposoby realizacji moga sie zmienic. Sposob zycia i w ten sposob wplyw na zwiazek, praca. Studia sa jeszcze takim bezpiecznym kokonem przed prawdziwym zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_Ła__Mi
różnice nie są aż tak dyrastyczne... najbardziej różni nas podejście do miasta, w którym studjujemy... ja po prostu nie cierpie tego miasta, od początku jestem nastawiona anty, tym bardziej, że przyjechałam tutaj sama bez żadnych znajomych, teraz już jest lepiej, powoli się przekonuję, że w sumie nie jest tutaj tak źle, ale jakoś nie widzę tego, że miałąbym tu zostać na zawsze... a on mieszka tu od zawsze i nie wyobraża sobie tego, że się wyprowadzi... a co do tego, że studia są bezpiecznym kokonem przed prawdziwym życiem, nie do końca się zgadzam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo nie masz porownania. Jest wiecej odpowiedzialnosci niz w szkole wczesniej ale to taka sama roznica jak pomiedzy zyciem po studiach i w trakcie. Te problemy ktore teraz widzisz moga pote murosnac do monstrualnych rozmiarow lub zaniknac. Wy bedziecie sei zmieniac jeszcze przez jakis czas. Sama zobaczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_Ła__Mi
masz trochę racji, ale... to wszystko zależy od wychowania, od tego jakie obowiązki mieliśmy w tych wcześniejszych latach... a problemy, z perspektywy czasu widzimy je zupełnie inaczej, tak jak wszystko, to co teraz wydaje się nam tragedią, za jakiś czas będzie nas śmieszyło, wiadomo, że nie wszystko, ale pewna część naszych problemów... wszystko zależy również od tego, czy nadal mieszkamy z rodzicami, czy rzucamy się na głęboką wodę wyjeżdżając z małego miasta do wielkiej metropolii, ale przede wszystkim to zależy od tego jacy jesteśmy i czy chcemu być samodzielni, odpowiedzialni, czy wolimy jak mamusia wszystko zrobi, nawet kanapki na cały tydzień....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×