Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zosia_samosiaaa

nikt mnie nie lubi, nie wiem czemu - zawsze tak bylo...

Polecane posty

Gość zosia_samosiaaa
na pierwszym roku bylo super-znalazlam 2 a nawet 3 bratnie dusze i to byl najlepszy okres w moim zyciu... ale musialam zrezygnowac z tego kierunku bo poczulam,ze to nie to-przenioslam sie i mam-kierunek spoko-ale ludzie do dupy- do dupy dla mnie bo ogolnie sa ok wszytscy sie i ich lubia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nielubiana_ale fajna
mam to samo: nikt nie słucha mnie,a moje protesty są olewane! skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaaa
a Ty skad ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nielubiana_ale fajna
a jak jest z przysługami? czy jesteś wykorzystywana a boisz się odmówić? chodzi mi np o notatki czy jakies zadania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaaa
mysle,ze moim problemem jest podany przez Ciebie punkt B :) ktorego zreszta nie mam zamiaru zmieniac... a wiecie co, kij z nimi wszytskimi... nie mam zamiaru sie zmieniac dla takich jak oni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nielubiana_ale fajna
katowice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaaa
ja bardziej połnoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaaa
czasem robie wiecej, jak np. pisanie jakiejs pracy-zwalam na siebie wiecej obowiazkow zeby odciazyc innych zeby wlasnie byli mi bardziej przychylni ale nie ze strachu... zdecydowanie-nie ze starchu:) po prostu chcesz przyjaciela badz przyjacielem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie ja to nigdy nie miałem nawet bliższych znajomych... chociaż jestem mocno nieśmiały, brzydki i nieciekawy więc wiadomo że nikt nie chciał by marnować na mnie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaaa
ale przynajmniej wygrałeś zycie ;) pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła_dzidzia
nie mów tak ,chłopaku o nicku A JA WYGRAŁEM ŻYCIE,czemu tak nisko sie cenisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
Chłopaka poznałam na dyskotece 5 lat temu... Owszem sporadycznie wychodziłam na jakieś spotkania z koleżanką, choć było to naprawdę rzadko. Mam naturę pustelniczki. Miewałam jedną, góra dwie koleżanki, z którymi czasem się umawiałam, ale problem tkwił w tym, że każda z nich kiedy była ze mną sam na sam to rozmowa wydawała się być całkiem normalna i miła, a kiedy nagle do rozmowy wkraczał ktoś trzeci to wtedy zupełnie jakby mi ktoś założył czapkę niewidkę. Ta druga osoba podlizywała się do tej trzeciej a ja stawałam się nagle tłem. Najgorsze było jak umawiałam się z dwiema koleżankami naraz, a ja byłam tą trzecią. Wtedy takie spotkanie wyglądało zawsze tak, że te ze sobą głośno rozmawiały żywo gestykulując, a mnie zwyczajnie nie dopuszczały do słowa. Mogłam wtrącać jedynie krótkie słowa między sekundowymi przerwami. Kiedy chciałam coś powiedzieć więcej to jedna mi nagle przerywała a ta druga słuchała zawzięcie tej pierwszej. A kiedy ja też przerwałam to mnie strofowały że mam im nie przerywać bo teraz one mówią :O Takie miałam koleżanki. Najgorsze że taki schemat zachowania zauważyłam u wielu innych osób. Sytuacja wynika podobna z tą różnicą że jak próbuję się wtrącić do rozmowy to i tak nikt mnie nie słucha. I tak jest zawsze :O Mogę jedynie podejrzewać z czego się to bierze. Mam słabą cichą uległą osobowość, a otaczają mnie zazwyczaj jednostki silne psychicznie, stanowcze i mające zdolności przywódcze. W towarzystwie praktycznie zawsze byłam tłem. Mam niskie poczucie własnej wartości. Jestem taka właśnie spokojna, cicha, nieśmiała... :/ I niestety uroda chyba tu nic nie ma do rzeczy. Chodzi o osobowość, temperament, pewność siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem ladna, mam wielkie powodzenia u facetow, markowe ciuchy jestem mila, i nie mam takiej koelzanki, wszytskie sa zazdrosne albo falszywe i mam ich dosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
Z tą urodą to u mnie było tak. W podstawówce byłam brzydkim kaczątkiem. Chłopcy i dziewczyny z klasy nie lubili mnie. Była tzw. elita klasowa która mnie olewała. Przyjaźniłam się z ludźmi takiego pokroju jak ja czyli tymi jednostkami które nie były popularne w klasie. Pod koniec podstawówki "zaprzyjaźniłam się" z jedną dziewczyną na takiej zasadzie że dobrze się nam rozmawiało, ale ona była bardzo atrakcyjna i lubiana w klasie a ja byłam dla niej tłem. Razem siedziałyśmy w ławce i wracałyśmy ze szkoły, ale kiedy np. była wycieczka klasowa to ona wtedy nagle jakby udawała że mnie nie zna, spędzała czas z przebojowymi dziewczynami z "elity" a ja nagle zostawałam zupełnie sama... :/ Teraz po latach myślę że ona "trzymała" ze mną dlatego, że mieszkałam blisko niej i miała z kim wracać do domu, że byłam nieszkodliwa z wyglądu, ale nie znosiła zbyt dobrze urody innych dziewczyn z elity, które często rywalizowały o względy przystojnych chłopców i drażniło ją konkurowanie z nimi. Dlatego bywała z nimi okazjonalnie i dla aktualnego kaprysu. Ja nigdy nie byłam dla niej zagrożeniem więc byłam jak stary zimowy sweter, który co prawda był wygodny w noszeniu ale nie nadawał się na większe wyjścia. Prócz tego miałam starszego brata cholernie towarzyskiego i pewnego siebie który miał dużo znajomych i prawie nigdy nie był sam. Natomiast ze mnie się wyśmiewał. Nie zabierał mnie nigdzie ze sobą. Lubił mnie poniżać i wmawiać mi że jestem nikim. I rzeczywiście czułam się tak. Tym bardziej że w lustrze widziałam szarą myszę, płaską jak decha. Ogólnie to wyglądałam jak gej. Dla chłopców byłam niewidzialna. Dopiero gdzieś tak w wieku 18 lat nagle rozkwitłam fizycznie i w ciągu paru lat zmieniłam się nagle wprost nie do poznania. Brat przestał sie mnie wstydzić, bo jego kumple zaczęli na mnie zwracać uwagę i wypytywać się o mnie. Zaczęłam wtedy nagle wychodzić na imprezy, dyskoteki, ale niestety psychicznie wciąż czułam się jak szara mysz. Byłam nieśmiała, choć lubiłam się ładnie ubierać i stroić. Wyglądałam jak laleczka. Dziewczyny mnie nie znosiły, ale tym razem była to już ewidentna zazdrość i zawiść. Kiedyś nawet jedna dziewczyna mnie z zawiści pobiła... ale to już inna historia... W każdym razie poznałam wtedy jedną taką koleżankę z którą zaczęłam więcej wychodzić. W moim życiu towarzystkim coś wtedy jakby ruszyło, zmieniło się na lepsze. Chociaż niestety wciąż miałam problemy z kontaktami z ludźmi, a chlopców.. się bałam :O Nie potrafiłam stworzyć żadnego związku. Jakoś tak niedostępna byłam. Tak bardzo te kompleksy z przeszłości były we mnie zakorzenione. Wciąż czułam się pod względem osobowości jak ta szara dziewczynka z podstawówki i po dziś dzień się tak czuje mimo że minęło już wiele lat. Teraz jestem już o wiele wiele starsza. 26 lat.. :O Uroda już nie ta co kiedyś. Przywiędłam trochę.. Jestem niebrzydką kobietą choć już bardziej zwyczajną bo obcięłam włosy i ubieram się tak by nie prowokować wyglądem. W pracy chcę wyglądać profesjonalnie. Nie można mi niczego zarzucić ani tego że jestem za brzydka, ani tego że za ładna. Jedyne co sobie tłumaczę to to że jestem cicha i stłamszona psychicznie. Nie potrafię nic na to poradzić. Kiedy próbuję być choć trochę bardziej przebojowa to natychmiast mnie ustawiają na swoim miejscu czyli w kącie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem strzelcem, raczej nie mam problemu z ludzmi, choc nie jestem super towarzyska, ot taka normalna..potrzebuje duzo czasu by czuc sie w czyims towarzystwie dobrze i wiecie co?nie wiem gdzie wy znajdujecie znajomych, ale u mnie w paczce to wlasnie jak jest jedna dziewczyna, ktora przechwala sie piciem i podlizuje sie chlopakom, to jest wysmiewana. pic tez nie trzeba jak nie lubisz, ja np. nie pale,a moje znajome tak:). wiecie najwazniejsze jest by nie dac sie stlamsic, jesli ktos mowi\"ee a co ty taka cicha a co ty nie pijesz..\" to z pewna mina powiedziec, ze po prostu nie chchesz, wazne jest by ten ktos nie widzial zazenowania na twojej stronie i zebys sie nie tlumaczyla, tylko kategorycznie odpowiadasz. nie pozwalajcie soba pomiatac, bo niestety jesli wy nie bedziecie siebie szanowac to inni tez nie, takie czasy.ja tez jestem z natury raczej delikatna i duzo rzeczy mnie rani-stosunek innych do mnie, moje kontakty z ludzmi i wiem, ze sa ludzie, ktorzy chcha mnie udupic i to oni mi dali sily by nie dac soba pomiatac. wierze, ze jestescie fajnymi kobietami, tylko wiecej wiary w siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"czemu tak nisko sie cenisz?\" Nie nisko tylko adekwatnie do mojej osoby... Nie byłem i nigdy nie będę partnerem dla innych ludzi... Po prostu jestem bezbarwnym typem... jak tak czytam te wypowiedzi... to ja znacznie gorszy przypadek od was :) u mnie to się nigdy nawet inny znajomy odludek przez życie towarzyskie nie przewijał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia_samosiaa
do - do autorki- mamy naprawde podobnie :) ja kiedys wygladalam duzo gorzej niz teraz, bylam wysmiewana, ponizana itp. to sprawilo,ze po prostu wysiadla mi psychika, ale z czasem zaczelam bardzo inwestowac w siebie, ciuchy , kosmetyki itp tez troche dojrzalam w tym czasie i nastapila niewielka poprawa:) teraz mysle,ze jestem przecietna-nie potwornie brzydka, ale i tak siedzi we mnie to male brzydactwo z dawnych lat... nie lubie chodzic sama po ulicach- ciagle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrza i smieja sie ze mnie... szczerze mowiac, wiem,ze tak jest jak ide z chlopakiem on sam mowi czemu oni sie tak patrzą ? zauwazyłaś ? :( ubieram zwykle ciuchy, nie mam w ogole wlasnego stylu- boje sie byc oryginalna... jestem szarym czlowiekiem i w tym problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fadette_
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
Ech... Witam ponownie i podnoszę topik 🖐️ Witam serdecznie autorkę topiku i wszystkich którzy cierpią samotność. Ja mam tak że bardzo interesuję się modą. To jest moja pasja. Bardzo lubię się ładnie i kobieco ubierać, eksperymentować z różnymi kolorami i fasonami, lubię robić makijaż, malować paznokcie, nosić biżuterię. Bardzo podoba mi się ekstrawagancki styl u innych osób. Sama czasami sobie kupuję piękne, kolorowe i oryginalne ciuszki. Ale... kiedy przyjdzie co do czego to ...nie zakładam ich.. leżą w szafie :( i czekają na odpowiednią okazję i jakiś mój przypływ odwagi :O Czuję że moje możliwości marnują się. Mogłabym być projektantką mody, ale to tylko takie moje fantazje trochę oderwane od rzeczywistości, od moich możliwości psychicznych i od polskich realiów, które nawet nie wiedziałabym jak realizować. Ale zboczyłam z tematu... Otóż od jakiegoś czasu mam nową pracę. Od miesiąca czasu jestem na okresie próbnym. Robię co tylko mogę żeby ludzie z biura mnie zaakceptowali. Próbuję się dostosować do otoczenia. Zdaję sobie sprawę że od tego jak się zachowuję i jak się prezentuję w dużym stopniu zależy czy zostanę w tej firmie. To żeby poznać i zrozumiec swoje obowiązki to jeden stres, a drugi stres (dla mnie 100 razy większy) to konieczność wtopienia się w grupę, czyli coś co rzadko kiedy udawało mi się do tej pory osiągnąć, więc dla takiej dziwaczki to nie lada wyzwanie... Wszystko się powinno wyjaśnić w ciągu półtora miesiąca, a ten czas dłuży mi się w nieskończoność! Bardzo długo nie mogłam znaleźć pracy. Nie chcę się nikomu narazić, bo zależy mi na tej pracy. Nie maluję się zbytnio, nie stroję, żeby nie zwracać na siebie uwagi w negatywnym tego słowa znaczeniu. Staram się być miła i uprzejma dla wszystkich, chociaż jestem bardzo nieśmiała. Ubieram bardzo spokojne, stonowane bluzki, spodnie, buty.. żeby się dostosować do stylu innych ludzi z biura, a szczególnie do starszej ode mnie o 10 lat księgowej z którą przyszło mi niestety pracować. Jest to osoba o bardzo krytyczna, o silnym charakterze, która bardzo łatwo wpada w złość.. Minął miesiąc jak tam pracuję. Wydawać by się mogło, że powinnam się już oswoić ze współpracownikami, mieć z nimi jakieś wspólne tematy do rozmów i wtopić się w otoczenie. Lecz niestety z kazdym tygodniem zaczynam znów czuc na sobie to przekleństwo mojego życia. Tak, tak. To jakieś przekleństwo. Piętno nielubienia, które zniszczyło mi tyle szmat życia. Znów czuję że powtarza się po raz n-ty historia mojego życia. Po miesiącu pracy czuję się powoli odpychana. W zasadzie od początku wszyscy byli wobec mnie uprzejmi ale na dystans. Natomiast księgowa od której zależy czy będę mieć tą pracę to typ silnej i lubianej jednostki czyli taki typ ludzi którzy zazwyczaj nie lubia takich jak ja i już czuję że ona mnie ignoruje. Innym opowiada różne historyjki, śmieje się, złości, żartuje... a do mnie się praktycznie nie odzywa :( Inni zresztą też nie mają mi zbytnio nic do powiedzenia mimo że są uprzejmi. Zaczynam się bać tam odzywać w ogóle, bo nie czuję żeby oni nie wykazują zbytnio chęci do opowiadania mi czegokolwiek. Z tygodnia na tydzień czuję się tam coraz gorzej! Jak ktoś kto zupełnie nie pasuje do tych ludzi. Dziś w pracy czułam się jak odludek. To takie przykre! kiedy inni rozmawiają między sobą i żartują, a ciebie traktują jak powietrze. W takich chwilach czuję że nienawidzę siebie! Nie mogę zrozumieć co ze mną nie tak. Mam żal do Boga że nie mogę znaleźć dla siebie miejsca na tym świecie. Przez takie sytuacje wszystko traci sens i czuję że nie pasuję do tego świata. Sorry za ten kolejny elaborat. Musiałam się przed kimś wyżalić, tym bardziej że wy znacie ten problem. Martwię się tym wszystkim, ponieważ tu już nawet nie chodzi o poczucie wspólnoty i przynależności do grupy ale o to że trzeba przecież z czegoś żyć, zarabiać jakieś pieniądze. A ile można być na bezrobociu, ciągle się starać o nową pracę ileż można się starać by się wykazać i mieć w końcu stałą pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja sobie szukania pracy w ogóle nie wyobrażam... rozmowa kwalifikacyjna... jasne tak, przy mojej mocnej nieśmiałości :(... CV co ja mogę wpisać? Jedno wielkie NIC... integracja z ludźmi? Jak \"udało\" mi się nigdy nie zintegrować z grupą od podstawówki do aktualnego roku studiów... to już sobie wyobrażam jak to będzie dalej... Jak bym miał jeszcze pomysł i umiejętności na założenie jakiejś własnej działalności... to przynajmniej współpracownicy by odpadli :) @ Do autorki ... :) Przecież na razie nie wiesz czy tam zostaniesz... zresztą chyba nie ma co przesadzać z byciem miłym bo ludzie to negatywnie odbierają. Jeżeli tam zostaniesz to powinno z biegiem czasu być inaczej. Chyba? Nie znam się :( To jakaś zaufana firma? Może robią wałki na praktykantach/stażystach/okresach próbnych i dlatego pracownicy wiedzą że i tak wylecisz i znajdą nowego naiwnego... Ostatnio gdzieś coś widziałem o takich przypadkach... :/ (Nie słuchaj starego paranoika ;)) Zresztą nawet w najgorszym wypadku zawsze będzie pare miesięcy doświadczenie do CV, a teraz jak tyle ludzi wyemigrowała z tego \"wspaniałego\" kraju to jednak łatwiej coś znaleźć. :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak nicka
Do Do autorki i innych Widze, ze to jest problem techniczny, moze wystarczy troche pocwiczyc sytuacje towarzyskie. Trzeba poprostu nabrac troche oglady towarzyskiej, jesli sie ma malo znajomych, nie mozna bylo przecwiczyc wielu sytuacji zyciowych, ktore sie powtarzaja przeciez z prawie kazda osoba i w kazdym srodowisku. Pociwczcie rozmowe z obcymi ludzmi, ktorzy o was nic nie wiedza, w miescie nie powinno byc z tym problemu. Mozna kogos zwyczajnie zagadnac i powiedziec cos milego, zabawnego, potanczyc i napic sie piwa. Z czasem bedzie lepiej. A ty dziewczyno na koncu topiku nie pozwol, zeby cie ignorowano w pracy, daj sie poznac, powiedz cos, wtrac jakis zart, przeciez to potrafisz. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
Owszem dzięki temu że tyle przebojowych emigruje za granicę to trochę wzrastają szanse dla nas nieśmiałych Hehe.. Wałków ta firma raczej nie robi tym bardziej że dostałam już nawet pierwszą wypłatę, ale... no właśnie. Czuję że od księgowej będzie zależeć tutaj mój dalszy los, a niestety trochę czarno to widzę jeśli ona się do mnie praktycznie nie odzywa, podczas gdy innych potrafi wręcz zagadać na amen. Nie wiem o co tu chodzi i martwię się tym. Ona jest moim przeciwieństwem. Jednak jeszcze trochę się łudzę. Liczę trochę na to że z racji że jest ona niecierpliwa to może nie będzie mieć cierpliwości szukać nowej osoby na moje miejsce i jej wdrażać od początku do pracy. Może jakimś cudem tam się ostanę na dłużej. Pozdrowienia dla tego co wygrał życie. Twój nick mimo przeciwności losu bardzo optymistyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
brak nicka --> Dość konkretna rada. Muszę to przemyśleć. :) Choć myślę że gdyby to było takie proste to nie byłoby mnie na tym topiku. Dla mnie to wszystko jakieś takie strasznie skomplikowane jest. Nie zawsze moje zagadnięcie do kogoś czy żart mają w ogóle jakiś odzew, a to mnie totalnie deprymuje i zamykam się w sobie. No ale cóż. Czas pokaże co będzie dalej. Może gdyby mnie ktoś skamerował w jakiejś sytuacji towarzyskiej to zrozumiałabym gdzie tkwią moje braki, ale z kolei oglądania samej siebie w kamerze się boję. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co czytam jest straszne i przeraza mnie ;| ludzie walczcie o siebie i ne przesadzajcie z byciem milym, badzcie normalni. ludzie nic do ciebie nie mowia, bo widza, ze od ich uciekasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna WROC
znam to. mam 25 lat i tylko chlopaka. nie mam kolezanki z ktora mogla bym pogadac czy isc na zakupy:( . brakuje mi tego. nie jestem brzydka. jestem cicha spokojna i bardzo wrazliwa. smutne to jest. chodze od roku na silownie i widze jak przychodza dziewczyny razem. smieja sie wyglupiaja, a ja sama. az mi glupio ze sama chodze. chyba juz nie znajde kolezanki. tak cale zycie bylo. podstawowka liceum i studia. nikt nie chcial sie ze mna kolegowac. nie wiem czemu wydaje mi sie ze jestem normalna moze kogos tutaj znajde:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, jak tak czytam niektore wypowiedzi, to mam wrazenie, ze problemem u niektorych (nie wszystkich) z Was jest fakt, ze za przeproszeniem, wyzej sraja, niz d.. maja... :P no przepraszam, ale gdyby jakas osoba miala mnie za kogos, z kim nie da sie pogadac o niczym innym, jak tylko o imprezach i rzyganiu, to tez bym za taka osoba nie przepadala. a odnosze wrazenie, ze takie wlasnie macie zdanie o wszystkich ludziach naokolo. moze zmiencie podejscie do ludzi, przestancie traktowac innych jak bande kretynow, a siebie, jako jedynych madrych? chodzi mi mniej wiecej o tego typu wypowiedzi: zosia_samosiaaa nie mam o czym rozmawiac z ludzmi z grupy-bo ile mozna sie zachwycac tym ile ktos wczoraj wychlał i co po tym robil nielubiana_ale fajna bo to jest tak: śmieją się z kogoś i nie lubią tej osoby bo a) Zazdroszczą jej b)jest zbyt spokojna i nie wariuje jak inni ( też znam osoby których hobby to przechwałki ile to one nie wypiły i gdzie rzygały(że się tak wyrażę). c) jest z kolei za biedna zeby dorównać poziomowi grupy(markowe ciuchy itp) d)jest zbyt inteligentna i prymitywne towarzystwo je nie rozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorki ...
Wydaje mi się że przechwałki o imprezach i rzyganiu to rozmowy na poziomie jeszcze nastoletnim. Mnie to osobiście nie dotyczy. Te czasy mam już dawno za sobą... Owszem rozmawiało się o imprezach na których się było ale co do rzygania to był to raczej mega obciach niż powód do dumy, szczególnie dla dziewczyny to było maks poniżenie i upokorzenie. Każdy ma podobny problem ale każdy jest w innym wieku i każdy obraca się w innym środowisku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×