Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ill_hope

On w żałobie, we mnie rodzi się życie a nas już nie ma.

Polecane posty

Gość Ill_hope

Pomozcie mi zrozumiec i podjac jakies decyzje, bo zaplatalam sie we wlasnych myslach. Przepraszam z gory bo pewnie sie rozpisze ale nie da sie tej historii opowiedziec w jednym zdnaniu a zarazem dziekuje tym ktorzy wytrwaja do konca. Jestesmy ze soba od 2 lat i powiem szczerze ze bardziej normalni ludzie dali by sobie juz dawno spokoj z takim zwiazkiem. Kiedy byla sielanka swiata poza soba nie widzielismy a kiedy nadchodzily chmury stawalismy sie dwojka obcych sobie ludzi-bardziej za sprawa jego wyboru w takich sytuacjach. Trzy tygodnie temu zaczelam podejrzewac z ejestem w ciazy. Poniewaz dwa razy poronilam, postanowilam pelna obaw najpierw ten fakt sprawdzic a potem glosic o nim swiatu. Zblizaly sie moje urodziny i postanowilam ten dzien wykorzystac do podzielenia sie swoja radoscia z moim partnerem. Zrobilam test bo nie wytrzymalam do wizyty u lekarza ktora to miala byc potwierdzeniem ostatecznym. Test wyszedl pozytywnie. Postanowilam jednak powiedziec o tym od razu. Czekalam na mojego chlopaka az wroci z pracy ale on sie nie pojawil. Dostalam smsa ze pije bo jego mama bedaca rano na wizycie u lekarza specjalisty, dowiedziala sie ze jest umeirajaca. Miala raka od dawna ale okazal sie zlosliwy. Bolalo jak cholera ze zamiast moich ramion wybral alkohol. Na drugi dzien wrocila przepraszajac z kwiatami i niby bylo ok. Postanowilam nie mowic nic na temat ciazy aczkolwiek dawalam mu conieco do zrozumienia, wahajac sie pomiedzy niezawracaniem mu tym teraz glowy a tym ze myslalam czasem ze moze to go postawi na nogi. Potem zaczla sie koszmar. Pracowal o rana do nocy (22-23) bo zastepowal tate w biznesie rodzinnym. Wracal do domu nie do zycia. Zrozumialabym wszytsko ale zaczelam sie bac o ciaze nauczona poprzez poprzednie doswiadczenia i wystraszona tym ze znowu strace dziecko. Chaialam aby wracal do spokojnego miejsca ale nie udawalo sie. Przestal w ogole zwracac na mnie uwage. Nie raz wracalam sama do domu, chodzilam po ciezkie zakupy a prosba skierowana do niego o pomoc, konczyla sie odpowiedzia "nie moge, mama itp". Powtorze jeszcze raz gdyby nie dzidzius nie mialabym zadnych roszczen, bo rozumialam jego stan. Poczatkowo sadzilam ze nie zrozumial moich podpowiedzi i moze za duzo wymagam skoro nie wie ale okazalo sie ze on sie domyslal tego ze spodziewam sie dziecka-mimo tego nie reagowal na moje prosby. Kiedy prosill wieczorami o rozmowe, odmawial-kiedy plakalam wsciekal sie mowiac ze jego matka umiera a ja robie jakies dramaty z byle czego. Wracal po piwie. Prosilam, ze choc to niech sie zmieni-ze jesli ma ochote to piwo jest w lodowce niech wypije w domu a nie wraca w takim stanie. Tez nie docieralo. Az w koncu wrocil ktoregos dnia, sobota to byla (rowniez po pracy) i kiedy znow byl pod wplywem-nie wytrzymalam. Powiedzialam o ciazy i o swoim strachu a on na moje slowa mial smierc swojej mamy. Wyszedl z domu mowiac ze on nie jest gotowy na dziecko. Napisalam mu ze jesli idzie sie upic, to niech nie wraca dzis nannoc. Nie wrocil az do dzis. Mielismy przez ten czas rozne stosunki. Boli do dzis ze kiedy sobie tak z ta sprawa nie radzil, odwrocil sie do mnie plecami mowiac nie wymagam od CIebie pomocy bo mi tego wsparcia nie dasz-nie wymagaj niczego ode mnie. Tylko ze ja chcialam mu pomoc, nieudolnie zaabsorbowana sprawa swojej ciazy, naszego dziecka ale sie staralam. Potem mielismy tydzien dosc dobrych relacji....chiala wrocic ale poniewaz prze niemieszkanie ze mna byl wciaz z mama a jej stan byl coraz gorszy powiedzialam mu zeby sie poki co zajal ta sprawa. Pisal nie raz ze mnie potrzebuje a ja pisalam ze jestem. Potem moj stan sie pogorszyl, zaczelam miec bole i kilka razy zaslablam. Dzwonilam do niego szukajac pomocy a slyszalam tylko poradzisz sobie. Odwrocilam sie od niego tak jak on ode mnie i w tym momencie zaczal miec bzika....ciagle dzwonil i pytal czy sobie radze, pomagal itp. W sobote dostalam smsa ze jego mama umarla. Wspieralam go, pomagalam, czasem sie widywalismy. Chcialam jechac na pogrzeb ale z racji tego ze z jego rodzina sie nie lubimy, powiedzial ze dla mojego stanu bedzie lepiej abym zostala ( jego mama byla jedyna osoba ktora przyjela mnie pod swoje skrzydla). Ciagle dopytywal sie co z ciaza czy juz bylam u lekarza ale ja podjelam decyzje ze najpierw wyjasnimy co z nami dalej a potem bedziemy sie zastanawiac nad dzieckiem. POjechal na pogrzeb, bylam przy nim non-stop smsami. W zien pogrzebu tak silnie to przezywalam ze sie rozchorowalam. Dostalam goraczki, mialam straszne bole. Nic nie pisalam mu na ten temat, bo nie w taki dzien. Kiedy wrocil wieczorem napisal ze juz jest. Ogolnie byl dosyc spokojny a kiedy napisalam ze ze mna jest zle odpisal "przykro mi ze nie moge byc przy Tobie ale ja sie do zycia nie nadaje. Jest gorzej a mialo byc lepiej. Przepraszam za wszystko". Zabolalo mnie to i odpisalam niemadrze ze ok najwyzej poronie a on niech zajmie sie soba bo najwazniejsze jest aby doszedl do siebie i ze na pewno sobie poradzi. To bylo dwa dni temu i od tamtej pory skonczyly sie smsy i kontakty. Nie umiem tego pojac. Wiem jak cierpi po smierci mamy ale jakim prawem wystawia mnie na takie samo cierpienie, wiedzac dwa dni temu ze krwawilam a do dzis nie wiedzac co sie ze mna dzieje. Nie rozumiem tego. Milcze, bo zostawil mnie na lodzie. Tuz przed pogrzebem pozyczylam mu kase na wyjazd.....a dzis nie mam za co zyc.....ciagle mam bole i ledwo zyje niemajac sil na taszczenie siat do domu i zajmowanie sie tym calym bajzlem. Boli mnie fakt ze to trudne zaczac zyc na nowo ale w tej sprawie juz nic nie zrobi-mama odeszla ja zas spodziewam sie dziecka i wie czym to grozi a jednak nie obchodzi go to. Prze pogrzebem powiedzial ze chcialby wrocic w czwartek ale od tamtej pory nic miedzy nami niewaidomo. Szczerze nie wiem co mam robic.....sama nie pisze i nie napisze, bo moze nieslusznie dla was ale slusznie dla mnie dybe teraz nad zyciem moim a przede wszystkim naszego dziecka. Pomozcie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, co powiedzieć... Najchętniej przytuliłabym Cię do siebie i popłakałybyśmy obie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ;) idz do lekarza, i to szybko ;) jak poczujesz sie gorzej to pakuj torbę i smigaj do szpitala - wiem co mówię :( On hmm może i potrzebuje czasu aby ochłonąć, ale w sumie długo byliście ze sobą - i jak na taki związek to dziwnie z tobą postępuje :( Na razie zajmij się sobą i ciązą ;) On poczeka :P Buziaczki :) Trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
bajzlem wkolo mnie. On jednak nie interesuje sie niczym. Boli to ze on juz w sprawie tego co sie stalo nie jest w stanie nc zrobic jak jedynie pogodzic sie ze smiercia mamy. Wiem ze to okrutnie brzmi ale ma swiadomosc ze swoim zachowaniem moze pozbawic zycia nasze dziecko i nie rozumiem tej obojetnosci. Nie pisze i nie napisze bo nie ma to sensu. W czwartek mial wrocic do domu tak mowil przed pogrzebem a teraz jest tylko cisza. Jego rzeczy tu w domu u mnie, czasem sprawdzam patrzac czy cos zniknelo i czy byl ale nie pojawia sie. Pomozciebo nie wiem co mam robic a taka cisza i czekanie wykancza mnie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Do lekarza ide w srode. Postanowilam o niczym go nie informowac. Bardziej zastanawiam sie nad tym czy poprosic go o zabranie rzeczy i oddanie kluczy czy czekac. W zasadzie nie wiem na co skoro ma za nic moje zdrowie i na chwile obecna na nic nie patrzy. Z drugiej strony nie wiem na ile si edla niego licza ale chyba niewiele go obchodze patrzac na jego zachowanie......mimo to napisanie czegos takiego to jak dla mnie kopanie lezacego...a moze nie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Albinoska....a ciebie tez cos trapi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niesamowita historia lecz bardzo bardzo przykra dziwnie Twoj chlopak postepuje tez nierozumiem tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajmij się sobą i dzieciątkiem - to w tej chili priorytet. Ja wiem, że cholernie boli, ale będziesz Mamą i to powinno być dla Ciebie najważniejsze. Tym bardziej, że jest to tak bardzo upragnione dzieciątko. Pozwól instynktowi macierzyńskiemu dojść do głosu i chroń to nienarodzone jeszcze życie, które rozwija się w Tobie. Facetem się nie przejmuj - jeśli jest mężczyzną, sam musi uporać się ze swoimi demonami. Jeśli jest mięczakiem, tym bardziej daj mu wolną rękę - będzie chciał zostać, zostanie. Będzie chciał odejść, siłą go przecież nie zatrzymasz, prawda?. Jak do tej pory pokazał, że nie możesz na niego liczyć w tak trudnych dla Ciebie chwilach. Najważniejsze teraz jest to Maleństwo w Tobie :) i tylko ono powinno się dla Ciebie liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, co Ty w ogóle robisz! Nie myśl teraz o nim, ale o sobie i o dziecku! Czy Twoja rodzina lub przyjaciele są na miejscu? Jeśli tak to niech ktoś do Ciebie przyjedzie, a rano jedź do lekarza. To krwawienie jest niepokojące! Porzebny Ci teraz przede wszystkim spokój i odpoczynek. Nad przyszłością Waszego związku zastanowisz się później jak już z Tobą będzie wszysko ok. Przytulam mocno, dbaj o siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noNIE22323
dziewczyno Ty nie jestes pępkiem świata!!! chłopak stracił najważniejszą osobe w swoim życiu a Ty jeszcze śmiesz mu rzucac aluzje?! powinnaś byc teraz przy nim , przytulac go i wspierac a nie siedziec w domu i zastanawiac sie co sie z nim dzieje, bo ty poronisz w koncu ale nie przez niego tylko przez swoją chorą psychikę! nie dosc ze chlopak jest zalamany to jeszcze go dobijasz! chociaz przez te pierwsze dni po smierci Matki go nie dobijaj! pozniej dojdzie do siebie! a ty jedyne co mozesz zrobic to jechac do niego , przytulić sie ibyś dla niego oparciem a wtedy na pewno sie wszystko ułoży- nie bedziesz sie stresowała wiec dziecko tez to odczuje! opanuj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty, No Nie itd. W realu też byłabyś takim chamidłem? Urodziłaś się taka tępa czy doszłaś do tego mozolną pracą? A może, jak Bozia w niebie rozum dawała, ty poszłaś na siusiu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do noNIE22323
Ile klas podstawówki skończyłaś/łeś? Wydaje mi się, że niewiele, skoro czytać ze zrozumieniem jeszcze się nie nauczyłaś/łeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Tak tylko wiecie mam wyrzuty sumienia bo chyba wiem co on czuje ale czy to mu daje prawo byc tak obojetnym?? Autentycznie az zaczelam sadzic ze skoro on nie chce dziecka to gdybym je stracila to moze mu by bylo lepiej, dla niego to by bylo lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Albinoska uwierz mi z ewiem co czujesz...bardzo mi przykro. Jesli bedziesz chciala napisac powiedziec czemu to chetnei wyslucham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hope, to, że jest w żałobie nie daje mu prawa do bycia nieczułym wobec Ciebie i Waszego dziecka. Ale zostaw to na razie, po prostu nie odzywaj się przez jakiś czas, niech on ochłonie a Ty odpocznij i dojdź do siebie. Mam nadzieję, że on szybko zmądzeje i zrozumie co jeszcze może stracić przez swoje zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noNIE22323
jakbyś chciała wiedziec tępa istotko to mam dawno zrobioną podstawówkę a teraz robie doktorat, potrafie czytac ze zrozumieniem, tylko denerwują mnie takie osóbki którym sie wydaje ze są pepkiem swiata, nie wiem jakie macie stosunki z matką ale wydaje mi sie ze bardzo słabe, ja wiem, ze gdyby umarła długo dochodziłabym do siebie , i na pewno nieistotne byłyby dla mnie inne sprawy, moze warto zeby to zrozumiala? ja wiem ze chłopak powinien wykazac troche wiecej troski w stosunku do swojej kobiety i dziecka ale teraz na pewno nie myśli racjonalnie i nie docierają do niego bieżące sprawy a laska mu tu jeszcze fochy stroi- nie dziwie sie ze sie juz nie odzywa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do noNIE22323
To tylko źle świadczy o szkole i uczelni, która "puściła cię dalej". I grzeczniej, gówniaro. Naucz się myśleć, choć wątpię, by ci się to udało. Nie zrozumiesz nigdy matki, która drży z obawy o swoje maleństwo! A face powinien być przy kobiecie, która spodziewa się jego dziecka! Tym bardziej, że jest to ciąża zagrożona. Idź sobie jajniki podwiązać, cieżka idiotko. Nie narażaj ludzkości na swoich potomków, bo jeszcze wyjdą takie niedorobione, jak ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
noNieee czy jak Ci tam i wybacz za lekko zlewcze odejscie. Po pierwsze osoba ktora od razu na swoja obrone wytacza tysiac argumentow o swoim doedukowaniu, wydaje mi sie dziwna w swojej wlasnej ocenie. Chyba nie zrozumiesz faktu jednego o ktorym tu mowa.....jego mama nie zyje i ne podwarzam tragedii ale ja zyje i moje dziecko poki co tez ale tak dalej postepujac (on nie ja) mozliwe ze sie tak to dobrze nie skonczy. Nie mowa tu o torsce o samego siebie, bo kobieta ktora mieszka w miescie do ktorego sie niedawno przeprowadzila i rzucila wszystko dla tego faceta....tak sie sklada ze jest sama jak palec i jesli nie on to nikt mi nie pomoze bo nikogo poza nim na chwile obecna nie mam. On sobie zdaje doskonale sprawe z tego faktu i jak widac nie robi sobie z tego nic a ja jestem na tyle myslaca osoba ze mam przswiadczenie o jego stanie po stracie mamy i nie zawracam mu glowy ani nie robie i nie robilam naciskow. Tylko ile mozna nadstawiac tylka do kopania nie odstajac nic w zamian. Ktos tu slusznie powiedzial......nie umiesz czytac, Temat sie nie tyczy ja jestem zdrowa kobieta a moj facet ma fochy bo mam mu umarla i cholera przestal na mnie zwracac uwage...czemu?? Temat tyczy sie....mojemu facetowi mama zmarla a ja niefortunnie w tym okresie dowiedzialam sie ze spodziewam sie dziecka....moja ciaza jest zagrozona i nie mam nikogo kto moglby mi pomoc....moj facet olal temat i nie wiem czy mial do tego prawo...czy tak postepuja ludzie czy po prostu on nie do konca dojrzal i chyba czas sobie dac spokoj?? TO drobna roznica.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przebolałam, Hope :) Teraz jest już lżej, ale początkowo było BARDZO ciężko. Zwłaszcza wtedy, kiedy moja siostra urodziła... Ale żyć trzeba :) Jak się ma dla kogo. Ty też masz - Maleństwo :) Myśl TYLKO o nim :):) Pomyśl o jego rączkach, buzi, oczkach :) O tym, że powie do Ciebie: Mamusiu, przybiegnie do Ciebie i pokaże rysunek z kwiatkiem i słońcem :) Dla tych chwil warto walczyć o siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz robie głębokie LULU :) Dobrej nocy, Hope :) I nie myśl o złych rzeczach :) Mamusie nie mogą myśleć o złych rzeczach, bo to odbija sie na dzieciach :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Wyraze sie jasniej bo jak widze niektorzy tu jednak moga nie zrozumiec..... Jego mama nie zyje....i nic nie wroci jej zycia....dluga droga zeby sobie z tym poradzic ale ja nie odmawiam mu pomocy...sam z niej zrezygnowal. Moje dziecko zyje ale dalej taszczac siaty, popierdzielajac po mieszkaniu z porzadkami, latajac piechta do pracy....moje dziecko moze nie przezyc.....i z tym sie da wiele poko co zrobic ale potrzebuje pomocy nie psychicznej ale fizycznej.....on zas bawi sie w Boga decydujac o tym co wazniejsze....ktos kto odzedl czy ktos kto sie jescze nie narodzil....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
Albinoska.....raz jeszcze powiem przykro mi ze nie mozesz miec dzieci. Uwierz mi ze rozumiem bo mi dawali niewielkie szanse na potomstwo a jednak.....dlatego wiem co czujesz. Dziekuje za slowa otuchy...po prostu jestes kochana a posiadanie dzieci prze zinnych wiem jak boli..... To nie zazdrosc ani nic w tym stylu tylko rana w sercu ktora sie nagle rozprzestrzenia na cala Ciebie i nie chce sie juz nic.... Tego sie boje ze skoro tak niepewna mozliwosc zostania jeszcze kiedys mama okazala sie nierelana bo nia mam znow szanse byc.....zostanie zatracona przez czyjas nieodpowiedzialnosc... Spij slodko...na pewno jest ktos obok Ciebie wiec wtul sie w to ramie i zasnij....Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noNIE22323
ok przyznaje Ci rację, wiem ze na pewno jest Ci teraz ciężko ale spróbuj go zrozumieć, minie pierwszy szok i pewnie zrozumie jak Was skrzywdził, może spróbuj iść do niego, pocieszyć , porozmawiać, powiedz mu że Tobie tez jest teraz bardzo ciezko,że powinniście być teraz dla siebie nawzajem oparciem, że jest Ci przykro że Was tak traktuje,nie znam go ale wydaje mi sie ze nie robi tego celowo, że po prostu jest w cieżkim szoku po stracie matki i nie jest w stanie racjonalnie myśleć.Jeśli dotrze do niego to co mu powiesz to ok a jeśli nie to chyba naprawde mu na tym dziecku nie zalezy. A do osoby wyzej - mogę Ci tylko współczuć , Tobie i Twoim bliskim mieć takiego niewychowanego typa w otoczeniu, a gówniare znajdz sobie spośród rodziny.Bye.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
No NIEE mowilam o tym ni eraz.....ja mowilam mam bole boje sie ze poronie a on ze mama nie zyje.....ja milklam i pocieszlam a na swoje bole i problemy dostawalam jedno zdanie "dzwon jakby si ecos dzialo". Dzwonilam zaryczana ze oli ze za 4h do pracy a ja przez bol zasnac nie moge...jego odpowiedz "to sprobuj zasnac". Konic pomocy....chyba dzis tu szukalam jednego potwierdzenia......JEMU NA TOBIE I NA DZIECKU NIE ZALEZY. Wychodze z jednego zalozenia....... Ludzie ktorzy decyduja sie z soba byc powinni dolozyc wszelkich staran aby wzgledem siebie sie nie zmieniac. Jest to nieuchronne bo z czasem z latami i tak to nastepuje ale u nas to tylko 2 lata.......sytuacje sie zmieniaja i trzeba im stawiac czola a sila tkwi w tym aby robic to razem...wtedy jest o wiele latwiej...jesli ktores z tych dwojga odwraca sie i nie widzi niczego poza soba ma do tego prawo niekiedy bo nie raz nas cos przerasta ale jesli od jego decyzji zalezne jest zdrowie, zycie innych to jest to czysty egoizm i dzialanie jedynie z korzyscia dla siebie a w takim przypadku chyba czas zdac sobie sprawe ze ta dwojka caly czas zyla obok a nie ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noNIE22323
dlatego [poczekaj jeszcze troszke , wem ze bedzie Ci ciezko, ale zobaczysz wtedy jak on zareaguje, jeśli nadal nie bedzie sie Wami interesował i wszystko olewał zadzwoń, powiedz ze chcesz z nim ostatecznie porozmawiac, powiedz mu o wszystkim co Cie boli i jak bardzo Cie rani, jęśli to nie podziała to bedziesz chyba musiała juz sobie układać życie bez niego, tak czy siak życze udanego obrotu spraw i zdrowego ślicznego bobaska,ma jeszcze mamusie która bedzie go kochała za dwoje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ill_hope
no NIEEE dziekuje za wsparcie jak zreszta wam wszystkim Ja juz chyba podjelam decyzje i juz nie licz ena nic ale jak to sie mowi nadzieja umiera ostatnia i czlowiek ludzi sie ze przyjdzie na kolanach blagajac o przebaczenie. Wiem ze tak nie bedzie bo zawsze bedzie mial zal o to ze zostal sam w takim momencie i nigdy bie popatrzy ze zrobil to na wlasne zyczenie a raczej tak sie stalo.......nie dostrzeze ze mnie zostawil w tak trudnym momencie. Ja moge nawet z nim nie byc ale nich choc podjedzie jak wracam z auchan z zakupami. Glupie napoje....pare ice tea, 2-3 wody to w moim stanie dramat do taszczenia. Wiecie chyba ja juz wiem co trzeba zrobic ale szukam aby ktos mi dodatkow wylal kubel zimnej wody na glowe. Balam sie ze uslysze "egoistka" itp. Chcialam zeby ktos mi przyznal racje bo tak bardzo balam sie ze sie myle w ocenie jego.....za duzo emocji i sadzilam ze moze to ja jestem zbyt samolubna. Nie boje sie prawdy ale boje sie takiego czekania. Za glosem ostatniej wypowiedzi odczekam do konca weekendu a potem odejde na zawsze. Wlasnie o tym czesto mysle czy on sobie zdaje sprawe z tego co robi....stracil mame a teraz moze stracic mnie i dziecko na zawsze....chyba jednak my sie az tak nie liczymy....zas robiac to co robi naraza mnie na strate dziecka a tego juz teraz nigdy mu nie wybacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość portabela
Dawnej kobiety w 9-tym miesiacu ciazy w pole chodzily do zniw, kopaly ziemniaki, dzwigaly ciezary i bylo ok, jak masz poronic to poronisz, widocznie to nie to dziecko jeszcze, co sie tak cackasz ze soba. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Tobie...
Ale jesli kochasz tego faceta to dla niego dla siebie i dla dzidzi zajmij sie teraz soba i ciaza a jego zostaw w spokoju. nie pisz nie dzwon i nie kaz mu sie wynosic.Jemu jest teraz bardzo ciezko i Ty uwazasz ze powinien zachowac sie tak jak Tobie sie wydaje ze ty bys postapila na jego miejscu ale on ma wlasny rozum wlasne uczucia i charakter moze cie bardzo kochac ale byc w takim stanie ze nie wie co powinien... Badz cierpliwa jesli Cie kocha to wroci jak bedzie gotowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żenada..
Jak dla mnie - ZENUJACE. Facetowi umiera matka, przezywa dramat, a ty strzelasz focha. Postaw się w sytuacji tej matki: jakbyś się czuła, jak ten dzidzius, który teraz w tobie rośnie, stanie się kiedyś dorosłym facet i to ty będziesz ciężko chora, a jego partnerka będzie mieć pretensje o to, ze w tym cięzkim czasie on będzie przekładał ciebie nad nią??????? Ha??? Widzisz jak to wygląda od drugiej strony???? Byłabyś zraniona do żywego, gdyby ona była ważniejsza od ciebie. A ta kobieta UMIERAłA. I oczywiście w dniu pogrzebu najważniejsze miało być, ze to ty dostałaś histerii. KObieto, obudż się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Egoizm kobiet, jak czytam to kafe, po prostu powala. Na innym topiku panna strzela focha, ze teściowa sugeruje odłożenie wesela, bo umiera dziadek. I durne dziewcze sadzi teksty, że "taka jest kolej rzeczy" i nic nie ma prawa odebrać jej wesela (sponorowanego przez teściów dodam). Tu mamy przykład podobnego popisu. Nie uważaj, ze nie tylko zachowałąś się skrejnie egoistycznie, to jeszcze niepoważnie i dziecinnie ukrywając przed nim w zasadzie tę ciążę, rzuacając jakieś aluzje, zamiast jak dorosy człowiek z nim porozmawiać wprost. Jesteś niedojrzałą, rozkapryszoną egoistką. To się nazywa wsparcie dla prartnera, tak? ZENUJACE. ZENUJACE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×