kashubek 0 Napisano Lipiec 4, 2007 tatry i moRze... zjadlam literke... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kashubek 0 Napisano Lipiec 4, 2007 jak sie boisz wody to sie nie zmuszaj. nie wiem skad jestes - nawet lepsz aod roweru jest scianka wspinaczkowa. angazuje jeszcze lepiej niz basen - ale najlepiej jak sie ma jakas wieksza scianke lub skaly w poblizu. rower tez jest super i - ja sie ogrooooomnie ciesze, ze to zauwazylas - najwazniejsze to jezdzic dla przyjemnosci, a nie dla palenia kcl. inaczej - tylko wiecej stresu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kashubek 0 Napisano Lipiec 4, 2007 aha a na zmiane nigdy nie jest za pozno. ale w wakacje jest latwiej /a czasem trudniej, bo masz swobodniejszy dostep do lodowki/. ale masz mniej stresu i obciazen zwiazanych ze szkola, wywiadowkami, klasowkami itp. wykorzystak/cie to dziewczyny!!! naprawde warto! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 4, 2007 Lemonkowa, ja też lubię rowerek. Bardzo pomagają mi też spotkania z przyjaciółmi, wychodzenie do ludzi, nawet do zwykłego sklepu. To jest to otwieranie się na świat, o którym ktos pisał.Najgorzej jest siedzieć w 4 ścianach i płakać nad swoim losem, tak jak ja robiłam.Dół za dołe, pocieszanie się jedzeniem, błędne koło... :( Niestety mam w domku tylko rybki. Wiecie co ? Zauważam postępy, wiele z nas uświadomiło sobie wiele spraw, ja też. Nie wiem co by było gdyby nie Wy i gdybym nie miała Internetu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 4, 2007 Chciałam Wam jeszcze napisać, że jak byłam u tej pani psycholog, to powiedziała, żeby pod żadnym pozorem nie porównywać się do innych ! Każdy jest indywidulanym organizmem, zupełnie innym człowiekiem. Porównywanie się ma bardzo destrukcyjne działanie. Zapomiałam o tym i sama siebie krzywdziałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kashubek 0 Napisano Lipiec 4, 2007 tysz wazno prowdo jezd to :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lemonkowa 0 Napisano Lipiec 4, 2007 no racja racja z tym porownywaniem... ja sie stale porownuje i zawsze wychodzi,że to ja jestem ta najgorsza ;] padam z przejedzenia, brzuch mi pęka, jak głupie zwierze, żre mimo tego,że wszystko mnie boli z przeżarcia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 4, 2007 Lemonkowa, też się przejadałam do bólu, aż mi się skóra na brzuchu rozciągnęła :( . Proszę, zastanów się nad przyczyną.Podejrzewam, że zajadasz emocje, uświadom je sobie, pomyśl czy i jak można je wyeliminować.Najlepiej, żebyś poszła do specjalisty.Trzymam kciukasy. A ja dziś wskoczyłam na rowerek, troszku zmokłam, ale z cukru nie jestem :P Pojechałam na działkę, najadłam się wisienek, porzeczek, malinek :) Baardzo sycące, polecam :) Buziole for all, piszcie co słychaju :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Renka72 Napisano Lipiec 4, 2007 Tak sie troche "wetne" do waszej dyskusji. Bardzo ciakawie i madrze piszecie wiec osmiele sie dodac dwa slowka - moja osobista opinia i mozna sie z nia zgodzic lub nie. Porownywanie sie do innych wcale nie mui byc destrukcyjne... wystarczy sie zastanowic i znalezc chocby jeden detal w ktorym jestesmy lepsze, nie od wszystkich ale od jakiejs konkretnej osoby... Kazdy ma jakis slaby punkt. Mam przyjaciolke, ktora teoretycznie nie ma sobie nic do zarzucenia - super figura, idealna waga... Zawsze myslalam ze jestem ta gorsza, duzo gorsza, najgorsza... dopoki nie zobaczylam jej stop... palce jak cebule !! To co ona przezywa za kazdym razem kiedy idzie kupic buty...Do dzisiaj kiedy mam napad chandry mysle sobie ze nikt nie jest idealny i kazda spotkana na ulicy "super bomba" ma jakis slaby punkt.. Na mnie w kazdym razie to dziala... A tak zeby uniknac nieporozumien to dodam ze przyjaciolka o ktorej mowa jest PRAWDIWA pzyjaciolka... i moja terapia nie ma nic wspolnego z zawiscia - kocham ja jak siostre... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tysika25 Napisano Lipiec 5, 2007 a ja nigdy nie polubie siebie... a moja pseudo-przyjaciolka ktora wazy 48kg ciagle niby pieszczotliwie zwraca sie do mnie "grubasku". i jestesmy razem w kostiumach kapielowych, to widze jak patrzy sie na swoje cialo i sie prezy i tak katem oka zezuje na mnie. musi sie czuc przy mnie zajebiscie... kiedys ktos mi powiedzial, ze od tylu wygladamy jak matka z corka:( ja mam 169cm / 63kg Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Renka72 Napisano Lipiec 5, 2007 Do tysika25 - moze czas pozbyc sie tych pseud-przyjaciol... Przy moich 164 cm wzrostu i 65kg wagi to ty wygadalabys przy mnie jak "Syfilda"... moze lepiej tak na to spojrzec ? Katherine - masz calkowita do racje : wychodzenie ludzi jest swietna terapia pod warunkiem ze zacznie sie propagowac inny obraz siebie - nie takim jakim sie jest tylko takim jakim by sie chcial zeby nas ludzie widzieli... Wiem ze to zakrawa na hipokryzje ale moze czas powiedziec innym : jestem jaka jestem i dobrze mi z tym - nawet jesli same w to nie wierzymy...? Jak cie widza tak cie pisza i wywalanie na widok publiczny swoich kompleksow jeszcze pogarsza sprawe. Zyjemy w okrutnych czasach gdzie malo kto zawaha sie nad wykozystaniem cudzych slabosci - moze wiec lepiej ich nie pokazywac ? Ja sama tego doswiadczylam zmieniajac prace... od samego poczatku, wbrew sobie samej, staralam sie uchodzic za osobe pewna siebie, baz kompleksow i ku mojemu zdziwieniu moi nowi wspolpracownicy bardzo latwo "kupili" ten obraz mnie. I ku mojemu jeszcze wiekszemu zdziwieniu z czasem nabralam wiekszej wiary w siebie i zaczelam sie czuc jak ktos pelnowartosciowy a nie jak smiec (co nie znaczy wcale ze nie mam chwil slabosci). Trzymjcie sie dziewczyny !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 5, 2007 Hej Wam ! Renko>oczywiści każdy ma wady i zalety.KAŻDY, trzeba tylko potrafić znleżć w sobie te zalety, podkreślać ja i mniej skupiać się na wadach, lub jesli można \"zmieniać je w zalety\". to brzmi trochę śmiesznie, ale już tłumaczę. Robiłam takie cos włąśnie z panią psycholog. Weźmy np. śnieśmiałość, szukamy jej plusów, czyli dzięki temu jestem delikatna, dziewczęca, niehałaśnilawa itp. Myślę, zę w podnoszeniu samooceny baardzo pomaga zainteresowanie i komplementy płci przeciwnej ( no chyba, że ktoś woli swoją płeć). Jestem na etapie przełamywania się, nie uciekania od nich, bo jak narazie stworzyłam sobie \"blokadę\".Wciąż myślałam, że jak schudnę, zacznę żyć.To ogromny błąd, bo całe moje życie obracło się wokół chudnięcia, a gdy tyłam, walił się świta, a ja coraz bardziej zamykałam się w sobie, przestałam o siebie dbać, nie kupowałam nawet ciuchów, bo wszystko, gdy schudnę :( Byłam tą egoistką, o której wcześniej pisałyście. Tym czasem życie przepływało mi przez palce :o Dziewczyny mądrze pisały, trzeba powiedieć sobie STOP, zauważać inne rzeczy.Jest duża szansa, że waga się ustabilizuje. Tysika25>Znam takie podejście z doświadczenia.Proszę, nie myśl tak. Spróbuj sobie powtarzać, że kochasz siebie, że się akceptujesz,to nic , że tak nie uważasz, bądź konsekwentna. Ktoś już pisał o tym wcześniej.Nie porównuj się, każdy jest inny. To własnie to o czym pisała Renka, jesli będziesz myślała o sobie jak o gorszej, będziesz tak odbierana przez innych. Głowa do góry, szczególnie, że moim zdaniem masz prawidłową wagę(możesz sobie obliczyć BMI np. na www.dieta.pl ). A tak wogóle, to powiem Ci/Wam, że faceci często wolą dziewczyny o pełniejszych kształtach :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam tego problemu Napisano Lipiec 5, 2007 Dziewczyny, mam pytanie. Rozumiem, ze jesli sie glodzi przez pewien czas, pozniej rzuca sie na jedzenie, a jak to jest z tymi napadami na zarcie bez uprzedniego glodzenia sie? Opowiedzcie w szczegolach, to interesujace, moze dojdziemy do jakichs wnioskow, a przynajmniej sie wygadacie. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 5, 2007 Nie mam takiego problemu>U mnie to było tak, że gdy zaczęłam się odchudzać niewiele wiedziałam na ten temat, wcześniej porostu nie interesowałam się tym, nie było potrzeby.Opierałam się głównie na radach z jakiś gazet i na prostej zasadzie\"Mniej jeść, więcej się ruszać\".Myślałam, że to wystarczy, że to proste.Zaczęłam się ograniczać, zrezygnowałam ze słodyczy i wszystkiego co uchodzi za tuczące i niezalecane w diecie.Wpadłam w pułapkę.Na początku za napady winiłam wyłącznie siebie, że ulegam słodyczom, nie mam silnej woli, dręczyłam się strasznie. Nie wiedziałam, że to naturalna reakcja organizmu, że tak naprawdę nie wile zależy ode mnie. Zaczęłam się interesować tematyką odchudzania, byłam w szoku, gdy przeczytałam, że moje zapotrzebowanie energetyczne wynosi ponad 2000 !A ja jadłam max 1200-1400 (dieta 1000 kcal była bardzo popularna). Czytałam o napadach głodu w necie.Wszystko zaczynało układać się w logiczną całość. Uświadomiłam też sobie, że czasem zajadałam emocje lub jadłam z nudy. O wiele łatwiej jest człowiekowi z czymś walczyć, gdy zna \"wroga\" i zasady na jakich działa. No to tak w skrócie było ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nad rozlanym mlekiem... Napisano Lipiec 5, 2007 Witajcie. Jeśli chodzi o pytanie , ja mam tak ,że jestem np w czasie diety,jem mało ,póżniej jeszcze mniej(żeby schudnąć szybciej ,bo już nie mogę na siebie patrzeć),trzymam się ,noe grzeszę ,nie jem słodyczy aż w końcu...pewnego dnia "ćoś pęka" i rzucam się na żarcie ,jak wariatka.I wtedy jem ciągiem(jak alkoholik pije),jem codziennie takie zastraszające porcje jedzenia ,że aż czasem sama nie mogę w to uwierzyć.To jest taka ogólna reakcja na głodzenie się ,jem jakby na zapas ,nie wiem...tak ,to chyba można określić .Jakby mój organizm wiedział ,Ze za jakiś czas znowu zacze go głodzic i muszę ,jesć ,jeść ,jeść. Pisząc z wami dochodzę do wniosku ,że tylko NORMALNE odżywianie i poprzestawianie sobie czegoś w głowie może coś wskórać.I ,że nie ma diety-cud,bo wszystkie diety cud ,porowadzą u mnie do napadów do jo-jo. Przez ostatnie dni dużo myślałam na ten temat. Staram się dobrze odżywiać,piszę z wami,staram się nie skupiać na jedzeniu. Wydaje mi się ,że jest lepiej i że będę walczyć aby pokonać napady. No i bardzo ważne -dziewczyny,nie wymiotujcie.Już któraś pisała ,że to potęguje póżniej napady.Wiem to też z autopsji. Katherine,jeśli chodzi o podnoszenie samooceny ,to też na początku miałam pogląd ,że komplementy i zainteresowanie płci przeciwnej ją podnosi.Teraz się z tym nie zgadzam. Pisała tu wczoraj jakaś dziewczyna ,że chłopak ją zdradził.Gdzyby jej samoocena była zależna od tego ,co on o niej myśli ,mmówi itp podejrzewam ,Ze byłaby teraz zerowa. Niestety ,to bardzo trudne ,ale uważam ,że same musimy w sobie wyrobić wysoką samoocenę ,wówczas nikt jej nie zburzy ani docinkami ,ani głupimi komentarzami.Ani rodzice ,ani chlopak ,ani pseudo-przyjaciółka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 5, 2007 Nad rozlanym mlekiem> Wyciągnełaś bardzo trafne wnioski, podobnie jak ja. Już pisałam, że mam poczucie, że muszę zaczynać od podstaw, nauczyć się \"normalnego\"odżywiania, funkcjonowania. Może z tym chłopakami masz rację, ja nie mam z nimi zbyt dużego doświadczenia, bo wszystko ucinałam \" w zarodku\", chyba poświadomie bałam się cierpienia i zaryzykowania no i ta niska samoocena :o Z tą reakcją orgaznizmu tak właśnie jest. Organizm w ten sposób broni się przed głodówką. To tak jagby ktoś mieszkał gdzieś w lesie i raz na jakiś czas miał dostep do żywności. Organizm chce się zabezpieczyć na \"ciężkie czasy\".Nie dajmy mu więc powodu na rozbienie takich zapasów, jedzmy \"normalnie\" na codzień. Dziś na TVN Style, jedna kobieta powiedziała(nie pamiętam jak się nazywa, aktorka, prowadząca) że jeśli jest się pewnym siebie i zna się swoją wartość, to nic, zupełnie nic nie jest w stanie człowieka złamać.Ona właśnie tak ma, że nie przejmuje się niczyim zdaniem, uwagami, plotkami. Gazety napiały, że źle się prowadza, straszne nieprawdziwe rzeczy, a ona to olała, nawet nie poszła do Sądu.Tak samo zazdroszczę Dodzie, jej chyba nic nie zdołuje. A ja tak się przejmowałam czyimś \"krzywym spojrzeniem\", czasem aż żal mi siebie. Pora to zmienić, nikt tego za nas nie zrobi ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam takiego problemu Napisano Lipiec 5, 2007 Juz wczesniej pisalam, ze ludzie chcac dokopac komus zawsze cos znajda. Mam 170 wzrostu i waze 55 kg, nie mam idealnego ciala, wazylam wczesniej 50 i jak przytylam te 5 to zaczelam slyszec zlosliwe uwagi...moglam sie zalamac, bo ciezko jest wazyc malutko i pozniej przytyc nawet te pare kilo, w pierwszej chwili bylo mi przykro, ale teraz mam to gleboko w dupie. Cwicze sobie troche, ale bez cisnienia, jestem jaka jestem, a o mojej wartosci nie swiadczy moja waga. Moj chlopak np.nie chce zebym chudla, lubi kraglosci, lubi "miec za co zlapac" :) Najwazniejsza jest jednak samoakceptacja! Czy powiedzialybyscie okraglej przyjaciolce, zew jest gruba swinia, czy zaproponowaly jej zeby dla lepszego samopoczucia poszla z wami na spacer, czy porobila brzuszki? A wy sama siebie, osobe, na ktora jestescie chcac nie chcac skazane przez cale zycie, 7/7 dni 24/24 h nazywacie tlusta, nic nie warta swinia. Pierwszy i najwazniejszy punkt to polubienie siebie i traktowanie siebie z szacunkiem. Pozdrawiam i trzymajcie sie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lemonkowa 0 Napisano Lipiec 5, 2007 nie mam takiego problemu, też jak kiedyś przytyłam kilka kilo i osiągnęłam wagę 55kg przy 165cm, to wszyscy zaczęli mi mówić,że się zaokrągliłam i taka się ze mnie kobita zrobiła ;/ no super, bo żadnej nadwagi nie miałam, ale ludzie rpzyzywczajeni do mojego wyglądu, raptem zaczeli mnie uwazac za tłuscioszka. a ja byłam święcie przekonana,że jestem otyła i moje życie straciło sens, zaczęłam się tak dołować i zajadać, że przytyłam nastepne kilkanascie kilogramow. jakbym się moze wtedy tak tym nie przęjeła, to bym wiecej nie przytyła. ale najgorsze dla mnie co może być to krytyka innych ludzi. dużo przeczytałam na ten temat, staram się nie przejmowac opnią innych ludzi. nie chce zeby to inni decydowali jak zyje, zebym nie robiła czegoś, bo ktoś spojrzy na mnie krzywyk okiem. staram się,ale nie zawsze mi to wychodzi. częsciej się nie udaje,niż się udaje. ale nie zamierzam przestać o to walczyć. nogdy wszsytkim nie dogodzę, i choćbym była piękna,mądra, bogata i dobra, to komuś nie podpasuje. tłumaczę to sobie- codziennie, ale naprawdę trudno to wprowadzić w życie, teoria a pratktyka , to niebo i piekło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 5, 2007 Nie mam takiego problemu, Lemonkowa >> Miałam identycznie. Byłam chudziutka i gdy przytyłam ok 5 kg zaczęły się komentarze. No właśnie ludzie przywykli do mojego wyglądu.Gdyby nie oni, pewnie bym nawet nie przywiązywała do tego większej wagi.Ale skoro oni twierdzili, że coś jest \"nie tak\", zaczęłam się nad tym zastanawiać i uwierzyłam, że powinnam to zmienić :o Lemonkowa > Tekst \"Teraz to kobita z Ciebie\" znam na pamięć ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kashubek 0 Napisano Lipiec 6, 2007 kotki - ludzie bywaja upierdliwi i toksyczni. czytalas kat ten topic o lasce 175, waga 60kg - a rodzenstwo jej wmawia, ze jest grubas /i niektorze madrale z kafe tez - paranoja!/. nie dajcie sie w to jeszcze bardziej wkrecic. -moze ci co wam to mowia to wariaci? -moze zazdroszcza, ze wam cycki urosly a im nie /zakladam, ze to glownie baby komentuja, co?/ -moze maja kompleksy i chca sie wyladowac, a teraz modnie jest wmawiac innym, ze -powinni o siebie bardziej zadbac. i wiadomo, ze \'kragle\' z ust kobiety - na ogol insynuuje \'grub\'. co ciekawe - z ust faceta oznacza to komplement. -moze uslyszaly, ze podobacie sie komus i im gul skoczyl -moze sa po prostu nieskonczenie glupie takie osoby? to tez sie zdarza - za grosz uczuc i zrozumienia -moze chca was ponizyc -moze chca wam pomoc - jesli juz doszlyscie jakos wysoko na wadze - ale nie wiedza jak i robia najgorszy krok z mozliwych - \'uswiadamiaja\' wam co juz wiecie /w tej roli na ogol bliska rodzina/, nie zdajac sobie sprawy z tego, ze jeszcze bardziej was rania jak widzicie - motywow takiego zachowania sporo. czy ich motywy sa sluszne? czy ich zachowanie jest sluszne? czy chcialybyscie, zeby np wasza psiapsiola lub ktosinny acz bliski - potraktowal takie rzeczy serio? swiat jest - niestety - pelen toksycznych, zawistnych ludzi. nic na to nie poradzicie. ale bez tarczy ochronnej - dosiegna was zawsze i wszedzie i beda celowac wlasnie w was i wasze slabe punkty! nie dajcie sie dziewczynki - to wasza glowa jest odpowiedzialna, za to czy sie poddacie czy podejmiecie walke. tylko i wylacznie wasza glowa!!! i na kartce zapiszcie sobie co moglyscie takiej cioci czy pseudo-kolezance odpowiedziec, zeby sie odwalila od waszego ciala /zaznaczam WASZEGO =nie jej zakichany onteres czy wam sie przytylo czy schudnelo!/. och - ale sie zaokraglilas zosiu? naprawde? ale ty chyba troche bardziej - i to tak w ciagu tygodnia! albo cos innego nie wiem. ja nie potrafie wymyslic nic dowciapnego. generalnie chodzi tylko o to, zeby zaripostowac. i zaznaczyc swoj teren. na ogol ludzie, wypowiadajacy sie glosno o waszej tuszy lub wygladzie - czuja sie niepewnie w temacie swojego wlasnego.... wykorzystajcie to, ludki!!! a teraz ide spac i trzymam kciuki. jedzcie warzywa i owoce i pijcie soki warzywne BEZ CUKRU /polecam raczej robienie wlasnych, ale wiem ze nie kazdy jest tak zdesperowany/ - to dostarcza wam mikroelementow = trzyma was dluzej z dala od lodowki. ps - pamietajcie, ze na ogol zajadacie jakies problemy.. warto zainteresowac sie jakie - czasem wystarcza dotrzec do tego co zajadacie. a czasem nie wystarcza i wtedy trzeba sie leczyc... pozdrawiam cieplutko! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 Hej.Kashubek>Masz całkowitą rację, dzięki za wsparcie Dziewuszki, co u Was ? U mnie strasznie paada, co za wakacje (blee)... Wskoczyłabym sobie na rowerek, a tak... Soczki domowej roboty to świetny pomysł :) A tak wogóle, polecam sen.Podczas snu wudziela się jakiś hormon hamujący apetyt.Przeprowadzono pewnie badania na tem temat, które wykazały, że ludzie, którzy sypiają dłużej są szczuplejsi :) ! Może podzielimy się jakimiś radami na temat żywienia(oprócz warzywek i owocków ;) ). Polecam płatki owsiane. Można jeść na różne sposoby, np.najpierw zalać wrzątkiem, gdy go wchłoną, dodać jogurt, owce, orzechy. Pycha śniadanko :) Bużka :* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 * dodać owoce, owiec nie polecam :D (oczywiście jeśli możecie jeś takie produkty). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 *jeść Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kashubek 0 Napisano Lipiec 6, 2007 ha, ha, ha - ja nigdy nie chodze sapc wczesnie. moge spaaaaaaac dluuuuugo - jesli nie pracuje, ale do lozka przed polnoca mnie nie zapedzisz. to chyba cos na tle nerwowym jest - czasem padam na pysk o polnocy, ale i tak ide spac o 2.... i wstaje o 6... nic nie poradze. owce z platkami owsianymi - interesujacy pomysl :P mozna jeszcze dodac kakao jak ktos lub! /moja mama tak robi jak ma ochote na cos czekoladowego!/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam takiego problemu Napisano Lipiec 6, 2007 hyhy dobre. Dobra owca nie jest zla ;) Jak tam dziewczynki? Ja polecam cos na poprawienie nastroju i dobry humor, jakas komedia obejrzana z kumpelka itd. Jesli ma sie dobry humor to nie w glowie nadmierne zarcie, tak mi sie wydaje. Troche radosci, usmiechu drugiej osobie i swiat wydaje sie piekniejszy :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 Tak, pozytywne nastawienie do świata to jest to :) Wtedy żaden deszcz(np. taki jak dziś :o ) nie zasmusi :) Co do płatków, owsiadksa zawiera chrom, który reguluje poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie ma się ochoty na słodycze :) Też lubię z kakaem, które z resztą też jest zdrowe :D PS.Właśnie leci super piosenka Nelly Furtado :) Kocham muzykę. Buźka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Renka72 Napisano Lipiec 6, 2007 No no - widze ze ten topik spelnia swoje zadanie w 100 procentach ! Dobry humor, zarty - no i o to przeciez chodzi !!! Chwytajmy zycie pelnymi garsciami i szukajmy najmniejszych powodow do radosci - wtedy wszysko bedzie sie nam wydawac latwiejsze, lepsze, piekniejsze... nawet my same !!! Tak trzymac !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 Dziewczyny, ratunku ! Objadłam się na wieczór, nie wiem co się stało Nie mogłam przestać, nie mogłam się opanować ! Z trudem powstrzymałam się przed wymiotami :( Znów wszystko się wali, na łeb na szyję. Co mam robić, jak mam dalej funkcjonować, a jeśli to się nigdy nie skończy ? Jestem przerażona i chce mi się płakć ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam takiego problemu Napisano Lipiec 6, 2007 No to trudno, moim zdaniem sie nie przejmuj, jest jeszcze w miare wczesnie, na Twoim miejscu wlaczylabym muze i potanczyla, poskakala, pospiewala, pocwiczyla dajac upust zlosci, dala sobie wycisk, zeby pozbyc sie negatywnych emocji. A powiedz co zjadlas? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Katherine 0 Napisano Lipiec 6, 2007 Zaczęłam od \"dozwolonych\" rzeczy, zjadłam małego gołąbka z ziemniakami, później złapałam ciastko i uruchomiłam \"lawinę\" :( , zjadłam sporo słodkiego i kanapki z żółtym serem.I tak w porównaniu z wcześniejszymi napadami to nie było aż tak dużo... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach