Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie znam się na koniach

dziś mam wizytę w stajni

Polecane posty

Gość nie znam się na koniach
' ' "Proszenie kopytkiem" to nic innego jak wykop w podstawę czaszki a potem dokładne przeszukanie kieszeni denata miękkim pyskiem ' ' no... choć nie koń, parsknęłam śmiechem (dobrze że nie przez herbatę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psy niestety przeważnie są głupie. Wyjątkiem jest jamnik, który jest bardzo głupi:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajne zwierzęta - trzeba się nauczyć tylko z nimi obcować i poznać kilka reguł, dzięki którym nie zrobią nam krzywdy. Kto nie spróbował ten nie wie o czym mówi a w łeb można dostać również na ulicy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja, a podstawową regułą jest zasada ograniczonego zaufania, znaczy solidna pałka w ręku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
W sumie nie wiem jak to tam jest z całą populacją psów na świecie ale wszystkie które znam są mądrzejsze od wielu ludzi. O, taki mój, nie ma nic do powiedzenia, to się nie udziela, tylko gryzie gumową piłkę. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
a jakie jest te kilka podstawowych reguł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Ja w międzyczasie wstawię historyjkę. Był sobie koń który chadzał swobodnie po terenie należącym do stajni. Przez ten teren czasem przechodzili postronni, żeby sobie skrócić drogę. Ci postronni byli dla owego konia źródłem rozrywki. Otóż ten koń skradał się (!!!) za takim pieszym, szedł za nim, coraz bardziej zbliżając, ale po cichutku (!!!), i gdy był już blisko, wydawał z siebie nagłe, przeraźliwe parsknięcie. Podobno wyglądał na wielce ubawionego gdy delikwent podskakiwał i krzyczał ze strachu lub dawał dyla... Yyyy... jaka to reguła? ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zdziwiłbym się, jakby kopytem wyciągnął mu portfel poza tym :classic_cool: Fakt, psy są w porządalu. Byle nie darły mordy po próżnicy - takich nie lubię i mam w pogardzie. Poza tym popieram wilczury, bardzo fajna rasa. I wyżły, miałem kiedyś szorstkowłosego😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Bardzo lubię wyżły. To bardzo wszechstronne użytkowo psy, dobre żeby towarzyszyć człowiekowi przy uprawianiu różnych sportów. Znam nawet wyżła który biegał w psim zaprzęgu, jako pies prowadzący cały zaprzęg, i to w zaawansowanym wieku. A moje dwie psie podopieczne też są super, biegają, ćwiczą to i owo... No ale z końmi się nie dogadają... Więc mogą sobie co najwyżej dzisiaj moje spodnie powąchać, jak wrócę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Jednak siedząc w tej kawiarence lepiej popijać drobnymi łyczkami, przełykać szybko i wracać do czytania. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Nie żeby mi się zdawało że to kogoś obchodzi, ale dlatego że chciałam z wami pogadać, relacjonuję że byłam w tej stajni dwa dni pod rząd i już nawet jechałam na kłusującym wolno na lonży koniu. A poza tym czyściłam kopyta, karmiłam, wyprowadzałam konia na pastwisko i z powrotem do stajni itd. (Heh... koniarze dali mi kredyt zaufania po prostu wręczając koniec jakiejś liny podczepionej do ogłowia i polecając zaprowadzić konia w określone miejsce.) To wg mnie dużo jak na kompletnego nowicjusza. Cieszę się! Nie stchórzyłam, poradziłam sobie choć... te zwierzęta faktycznie lubią pobawić się człowiekiem i sprawdzić na ile mogą sobie z nim pozwolić. Jednak były na tyle wyrozumiałe że kontakt złapaliśmy. Ale jakim cudem ludzie jeżdżą bez kurczowego trzymania się siodła, tego długo nie pojmę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapisałam sobie na kartce,żeby dzis ten temat podnieść :D Moja pierwsza jazda po dłuuugiej przerwie (i tak prawie nie jeździłam nigdy,a jak już,to na lonży) wyglądała tak: A o,tam Łysy stoi...to weź go sobie na chwilkę,zanim przyjdą te ze szkółki... Hmh...na szczęście ów Łysy to przykład spokoju..i lenistwa.. udało mi się na niego wdrapać,zdążyłam pożałować opuszczanych lekcji wuefu w liceum ;p... Jakos udało mi sie go uruchomić,intuicyjnie chyba... i zaczęliśmy człapac wokół paddoku. Gorzej się zrobiło,jak Łysy podczepił się pod ogon konia z grupki zaawansowanych,którzy akurat przyśpieszyli... Ale nie spadłam :D Udało mi się odwrócić jego uwagę. Później zafundował mi jeszcze jedną atrakcję,jak zobacył wrota stajni..i zapatrzył się w nie,wmurowany w ziemię. Nijak nie mogłam go ruszyć,pomogła mi taka malutka dziewczynka,mogąca pod końskim brzuchem bez schylania przejść. Nieszczególnie mądrze sie poczułam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Donia eduina
polecam jazde konno! wyluzujecie sie, poprawcie kształty:P naprawde jezdzilam duzo i jestem zadowolona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedys namietnie jezdzilam konno, szczerze mowiac wieksza przyjemnosc sprawia jazda, jak juz sie czlowiek oswoi z tymi zwierzetami, bo na poczatku moze byc troche stresujaco ;) Rzeczywiscie - kazdy kon jest inny, a poczatkujacym daja zawsze konie najbardziej oporne, ale tez te najspokojniejsze. Oporne - bo jezdza na nich poczatkujacy, targaja nimi na wszystkie strony i te konie przestaja reagowac :D Moja rada - nawet jesli kon nie chce zareagowac na polecenie, to tak dlugo mu kaz to zrobic, az zrobi. Jesli pojedzie inna sciezka niz chcialas - zawroc i do skutku kaz mu Ciebie posluchac. Szybko nauczy sie, ze dla swietego spokoju lepiej od razu wykonac polecenie. Za to jak raz mu popuscisz, to juz bedzie wiedzial, ze moze sobie pozwolic na wszystko. Kon musi wiedziec, ze Ty tu rzadzisz. :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
KaleidoStar, dzięki że chciałaś jeszcze zajrzeć! Dzięki wszystkim za uwagi i rady! Najchętniej bym czytała bo do powiedzenia za dużo nie mam. Albo doświadczyłam za mało, albo zatyka mnie z emocji i nie wiem co napisać. To musi być niesamowite samodzielnie wziąć konia, dosiąść i przekonać do wykonywania poleceń. Nie wiem kiedy będę na takim poziomie żeby najspokojniejszego zachęcić do jazdy, jechać gdzie i jakim tempem chcę, zatrzymać się i zejść na ziemię cało... O tym że trzeba go przekonać że warto by chciał współpracować też już wiem... ze stron internetowych. A dotąd i mi, na samym początku, podpowiadały coś dwie małe dziewczynki (specjalnie je pytałam, niech mają frajdę i zdobywają doświadczenie w uczeniu innych, w tym trzydziestoletnich spóźnialskich w poznawaniu koni ;D).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Mam szczęście bo jeżdżę po miękkim i na niskim koniku (ma najwyżej jakieś 155 w kłębie), koń ma miękki chód, a siodło horn którego mogę się trzymać... Ale i tak gdyby mnie zaskoczył samodzielnym galopem, todziękuję bardzo... Chyba spytam jak najbezpieczniej spadać. Na pewno jest jakaś technika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta moja dziewczynka była bardzo miła :) może dlatego,że taka bardziej wiejska,niz miastowa. Jak patrzę na nastolatki w miejskiej stadninie,to prędzej się przekręcę,niż spytam je o cokolwiek..o godzinę nawet.Wiem,że uogólniam..no ale większośc taka nadęta niestety. Na szczęście konie nie oceniają ludzi po wyglądzie i stanie majątkowym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurong
Hi ja tez polecam sama jeżdżę...i bardzo to kocham...teraz juz sobie nie wyobrażam mojego życia bez koni.... Wiecie jak już się nauczycie trochę, to później trudno wam będzie wytrzymać bez nich..... Mam je dosłownie za oknem i codziennie rano o 5:20 budzi mnie Arabek rżący, żebym przyszła do stajni.... Było by strasznie smutno jak bym tego nie słyszała i tego stukotu kopyt i tego wydechu ciężkiego powietrza z chrapek....spowodowanego za pewne strachem, zdrowego furczenia przy galopie.... Och przepraszam rozpisałam się... ale o koniach mogłabym tak na okrągło.... Może wejdziecie też na forum...dla miłośników koni? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3525071 Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurong
Ej sory ja jeżdżę na wyścigach i w stadninach miejskich jak to powiedziałaś i wcale nie jestem nadenta i bardzo lubię jak ktos cś chcę ode mnie bo wtedy czuję się potrzebna.... Jeśli mogę to jeszcze jedna rada..a albo kilka Nie możesz się bać konia....przed jazda lepiej się z nim poznać i pogadać z nim.... Jak z człowiekiem... on na pewno zrozumie tylko nie zdradźcie że się boicie.... Kiedy wsiądziecie, wyluzujcie się i dajcie konikowi do zrozumienia że to wy nim kierujecie a nie on wami ale delikatnie...(zdaniem mojej koleżanki dać konikowi coś do zrozumienia znaczy użyć siły....) Potem ten koń jak będziecie z nim rozmawiać nawet w czasie jazdy ... stanie się waszym najlepszym przyjacielem.... Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Wiesz, Jurong, ja nie mam czasu na pasję do koni. Tyle poświęcam energii szkoleniu psów, co zajmuje prawie cały mój wolny czas, że dla koni nie ma miejsca. Szkoda... Takie bywa przeciętne życie. Albo masz czas ale nie masz środków żeby go zagospodarować (ot, będąc na bezrobociu), albo masz środki ale nie nie masz czasu żeby je wydać jak chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
No podobno użycie siły zbyt wiele sensu nie ma, ostatecznie koń i tak jest silniejszy ;D... Czytałam też że z tym lękiem to jest tak, że koń i tak wypatrzy jego objawy, choćbyśmy nie wiem jak udawali. No bo taki przykład: niby nie okazuję lęku, przyjaźnie, spokojnie choć i z szacunkiem odnoszę się do zwierzęcia, ale ponieważ pierwszy raz stoję blisko czegoś tak dużego i żywego, to nie ma siły żebym nie drgnęła nerwowo, gdy on nagle parsknie i postąpi krok naprzód machając ogonem... A czytałam że konie czasem sprawdzają w ten sposób z kim mają do czynienia. ;D Tyle teoretyzowania... na razie mam same dobre doświadczenia. Te konie które poznałam, to quartery. Podobno - to też wyczytane - są szczególnie przyjazne. Mogę potwierdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakoś nie boję się koni... ogólnie zwierząt sie nie boję,może dlatego tak łatwo się z nimi dogaduję.. Jurong...dlatego mówiłam,że to było uogólnienie..Te o których myślę raczej tu nie siedzą..nie ten typ :) Wiem,że jest mnóstwo osób naprawdę życzliwych w tej branży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
no ale taki instynktowny niepokój, niepewność w kontakcie z obcym, dużym zwierzęciem, raczej ma każdy, niezależnie od woli czy stanu wiedzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurong
To ja wam powiem że dziś jeździłam na olbrzymie prawie dwa metry...ba prawie...na bank miał 2 m. Sama się dziwię że się tam wdrapałam....a jak go czyściłam to normalnie na palcach stawałam, a koniuszy tak dla żartu mi drabinę przyniósł.... Ale duży nie znaczy groźny...a przynajmniej nie zawsze.... Jak kłusowałam chciał mnie zrzucić ale jak się zorientował że nie ma szans zrobił się misiowaty.... Tak fajnie się jeździło.... Septecik chyba się w nim zakocham.... Ale np. taki Saltus też taki olbrzym bardzo dobrze zbudowany wyścigowy koń jest tak potwornie niegrzeczny do sostatniej chwili się nie poddaje i chce mnie zrzucić jeszcze mu się nie udało a jeżdżę ok 2 lat na nim....i nie rezygnuje... uparty jest.... Buziaki dla was i dzięki że odwiedziliście tamto forum, ale moglibyście tam wpadać częściej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurong
A mi to obojętne, ale moja mama mówi że najładniej i dostojniej wyglądam na mojej Arabeczce Perolii mi tez się najlepiej a może najwygodniej na arabach jeździ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znam się na koniach
Jej... jak pomyślę że jakiś może chcieć mnie celowo zrzucić lub zrobić coś nieprzewidywalnego, to mi się zimno robi. Już i tak znajomy który na lonży trzymał konia, na którym siedziałam, przestraszył mnie mówiąc że koń może chcieć się wytarzać ze mną na grzbiecie (!!!). I niby co mam robić wtedy??? No ale skoro mam możliwość mieć kontakt z końmi, to na pewno nie zrezygnuję. Głupio by było z powodu strachu stracić życiową okazję. Wczoraj znów byłam w stajni. Tym razem bez jazdy, tylko wyprowadziłam konia na trawę i na piach żeby poćwiczyć. Cóż, próbowałam zaprzyjaźniania się z koniem (pokazywał mi znajomy a akurat wcześniej przeczytałam o tym dokładnie w necie) ale koń olał mnie po całości: zamiast chodzić wokół mnie, cały czas podchodził do mnie, gdy się upierałam, drań szturchał mnie łbem. :S Okazuje się że ćwiczenia z ziemi mogą sprawić więcej kłopotu niż te na koniu. Poza tym przerzuciłam kilkadziesiąt balotów słomy i poczułam się dumna i potrzebna :D (i przydało mi się doświadczenie z pracy biurowej (;P) polegającej między innymi na przerzucaniu paczek z książkami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurong
"nie znam się na koniach" to co napisze to tylko moje zdanie każdy może myśleć inaczej, ale moim zdaniem nie warto robić wszystkiego według wskazówek w necie czy gdzieś, każdy koń praktycznie jest inny i warto skorzystać z instynktu.... Warto poznać konia po swojemu. To że cię łbem odpycha to nie znaczy że cię olewa, ale jak go np. na trawę wyprowadzisz i będziesz chciała się wtedy z nim zaprzyjaźnić na to nie licz....najlepiej wproś się do jego domu (boksu) i tam spróbuj z nim pogadać....pogłaskać ......poklepać....i.t.d.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×