Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fiiona...29

jeszcze słowo o alkoholizmie - proszę o opinię osoby znające się

Polecane posty

Gość Fiiona...29

Mój mąż - alkoholik. Był niepijącym alkoholikiem przez 3 lata, chodził na spotkania AA, wszystko bylo ok. Potem stracił pracę. Pił raz - zostałam przy nim, pomogłam mu przestać pić. Po paru tygodniach znów zaczął pić - wtedy się wyprowadziłam. Dzwonił i błagał żebym wróciła. Wróciłam, znów mu pomogłam podnieść się na nogi. Teraz jest trzeci raz, podczas którego znów się wyprowadziłam. Czytałam i wiem trochę o alkoholiźmie. Wcześniej dawałam mu coś w rodzaju komfortu picia - troszczylam się, sprzątalam po nim, odczuwalam to jako pomoc dla człowieka chorego. Ale dowiedzialam się że on musi osiągnąć dno i SAM się z tego podnieść, bez mojej pomocy. Mam mieszane uczucia - z jednej strony znów mam ochotę wrócić do niego, doprowadzić go do ładu, pomóc mu przestać (on wciąż dzwoni i błaga bym go ratowała), z drugiej - chyba nie powinnam. Proszę o jakieś fachowe rady. Mam trwać w swoim postanowieniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkakak
Nie nie powinnaś. Miałam w rodzinie alkoholika i wiem, jak to dziala. Nie wolno co się złamać. Alkoholiki manipuluje calym otoczeniem, a ty wracają i dając mu "komfort picia" zachowujesz się jak osoba współuzależniona. Albo się pozbiera, albo - no coś, chyba nie chcesz sobie az tak przechlastać życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TRWAJ>>>>Moze moja podpowiedz nie jest fachowa ale jedno jest pewne jak sie cos zacznie to trzeba to doprowadzic do konca....wytrwaj wiec w swoim postanowieniu a moze bedzie dobrze bo jak wrocisz to z tego co opisujesz niedlugo sie to i tak powtorzy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co sie zna na rzeczy
tak. trwac. nie dac sie wciagnac w to bagno, bo on pojdzie na dno. a ty razem z nim. na tym etapie jestes wspoluzalezniona, w zasadzie sama powinnas poddac sie terapii dla wspoluzaleznionych wlasnie. oczywiscie mozesz do niego wrocic, probowac go z tego wyciagnac, ale z doswiadczenia wiem, ze to niewiele daje. odseparowac sie, jesli chce sie pograzac niech robi to bez ciebie. jesli chce ratunku - niech sie ratuje sam, limit dobrych uczynkow z twojej strony juz sie wyczerpal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg mnie powinnas wrocic i postawic mu ultimatum. Albo bierze sie za siebie, albo zegnacie sie w niemilych okolicznosciach. Jezeli zdecyduje sie walczyc z nalogiem, to badz przy nim, wspieraj go. To naprawde pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybierz się na al anon (dla rodzin alkoholkików)... na pewno jest tam,gdzie spotkania aa. Dowiesz się wszystkiego o tej chorobie i jak się zachowywać i w ogóle wszystko co i jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiam Cie, chciaz probujesz odejsc i pozwolic mu uporac sie ze swoimi sprawami, to o czym piszesz to wspoluzaleznienie wiec moze w grupach wsparcia dla wspoluzaleznionych szukaj sily aby wytrwac w postanowieniu powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
No, tyle że mi serce pęka gdy on dzwoni i płącze że mam go ratować, bo sam nie da rady. Znam go, wiem że gdy odmawiam, on się wścieka i zaczyna mi pieprzyc coś o miłości. Że miłość w zdorwiu i chorobie, a ja go w chorobie opuszczam. Ale życie mi pokazało że pomaganie mu nic nie daje. Tzn. daje ale nie na długo. Nie wiem jak mam się zachowywać podczas tych rozmów? Dawać mu nadzieje, tzn. mowić że wszystko jeszcze może być dobrze, tylko musi chcieć się leczyć? Czy może ostro mowić że to koniec między nami? Zastosowałam drugą taktykę, niestety boję się że ona zabiera mu resztki nadziei. Mam być kochająca i wspomagająca, ale na odległość, czy mam być wredną suką która nie widzi kompromisu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdaniem.faceta
Rozumiem, że nie jest Tobie łatwo ale dam przykład , że zechcij wytrzymać , u nas w firmie pracuje taki gość , malarzem jest tak zwanym pokojowym , jakiś czas temu , gdy malował pomieszczenie opowiadał o sobie, on przyznał, że właśnie wpadł na samo dno i to było jemu potrzebne , jego koledzy 'osiedlowi' z którymi trunkował umarli z powodu przepicia lub marskosci wątroby , on teraz ma ok. 38 lat . Podniósł się tego doła i jemu żona pomogła , zapisał się do AA . Terapia pomogła, nie został zwolniony z pracy. On nie potrafił nawet obliczyć powierzchni powierzchni, którą wymalował , nie potrafił obliczyć , nie znał wzorów matematycznych. Zawziął się i wiesz, poszedł do technikum zaocznego ( był po zawodówce ) , zaliczył technikum , poszedł dalej do przodu , chyba już w przyszłym roku skończy studia . Ostatnio widziałem, że w biurze papierki przekładał , podobno awansował na urzędnika :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
poszło masę kasy na jego otruwanie i po prostu nie mialam już sił. Bywało że tuż po odtruce on znów sięgał po alkohol. Po drugim ciągu (te ciągi nie są jakieś bardzo długie, trwają max. tydzień) przysięga mi że to ostatni raz i ja mu stawiam ultimatum. Więc pomysł z pojechaniem tam i daniem mu ultimatum jest bez sensu, bo już to robiłam. On jest teraz zaszyty.. wyobraźcie sobie. I nawet to go nie powstrzymało. Każdej minuty się boję że umrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdaniem.faceta
Fiiona...29 Z tego co słyszałem, to faceci wychodzą z nałogu , natomiast z tym nałogiem ogromne problemy mają kobiety , jak kobieta złapie ten smak to już nie wychodzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoko facet
- "Dawać mu nadzieje, tzn. mowić że wszystko jeszcze może być dobrze, tylko musi chcieć się leczyć? Czy może ostro mowić że to koniec między nami? " Mówić, że ma jeszcze u Ciebie szansę, ale wyłącznie jako abstynent! I nic dodać, nic ująć !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Ja nie będę alkoholiczką nigdy. Nie lubię alkoholu. Tzn. wypiję ale sporadycznie. JEszcze jedno. Wszyscy jego znajomi to alkoholicy. Wyobraźcie sobie, to ludzie naprawdę na poziomie, nie żadne marginesy, ale każdy z nich dzień rozpoczyna od drinka. Non stop są nawaleni. Prowadzą auta też nawaleni. Nie sądzę by był to dla niego dobry przykład. Z drugiej strony nie mogę mu zabronic kontaktów ze znajomymi :O Mój mąż ma jedną koszmarną wadę - po alkoholu on dopiero czuje się panem za kierownicą i żadne zabieranie kluczyków nic nie daje. Straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
z życia - mój ojciec jest alko:( macie dzieci?? to dla nich walcz! żeby nie musiały mieć tegopiętna które ja mam.. póki on dna nie sięgnie SAM nikt mu nie pomoże. manipuluje tobą - śmieszne teksy o miłości bla bla.. a on kim jest? moja matka nie raz wywalała ojca z domu. i wpuszczała zachlanego, zmarzniętego i głodnego jak mu się pieniądze skończyły spowrotem. długi też spłacała. za wódę.. myślę, że wiesz jakie to upakarzające - te spojrzenia innych.. dla ceibie inaczej, bo twój wybór z kim jesteś, ale dla twoich dzieci jeśłi je masz.. to jest potworne.. bo one są skazane na twoje wybory.. mój ojcec nie pije tylko dlatego ze jest odtruwany i zaszywany. ponad 10 lat!! tysiące razy matka mowiła że go zmusi do leczenia - AA itd. na gadaniu się skończyło. ja teraz nie utrzymuję z nimi prawie kontaktu.. ojciec jest dla mnie obcą osobą a do matki mam ogromny żal, że przez ok 20 lat przez nią - tak dokładnie - ją obwiniam - byłam skazana na alkoholizm w rodzinie. na wszystkie tego skutki, DDA itd.. to jest koszmar choć jestem już dorosłą kobietą, nie radzę sobie. nie ufam ludziom, nikomu. wiesz jaki to jest potworny bagaż na całe życie??? chcesz, aby twoje dzieci tak o otbie myślały. ja bym nie chciała:( nie daj się mu złamać, nabrać. póki SAM nie zacznie działać aby z tego się podnieść, nic nie osiągniecie na tym polu. NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
matko kochana, i ty się jeszcze nie rozwiodłaś? spojrzysz kiedyś w oczy matce, której ten skurwiel (sorry) przejdzie dziecko? na przykład. albo dziecku, któremu zabije po pijaku matkę??? :O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdaniem.faceta
Fiiona...29 Jeżeli ten Twój jeździ nawalony to jest mordercą , mam nadzieję że nie placi za kazdym razem wykupne w kwocie pięć tysięcy zł. , słyszałem że lekarze hirurdzy muszą sobie wypić przed operacją i każdego stać aby się wykupić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Nie rozwiodłam i nie mam zamiaru (chociaż jego straszę że tak). To nie jest typ człowieka który po alkoholu jest agtesywny. On własnie wtedy sie rozkleja. Płacze, wspomina całe życie, chce się przytulać, być pocieszany, a potem idzie spać. Tylko nie można go powstrzymać przed prowadzeniem auta. Tzn. nie wykonuje wtedy długich tras, a tylko np. do sklepu. Dla mnie to wcale nie jest proste. Wcześniej nie pił parę lat, chodził na spotkania AA, przez pewien czas nawet sam prowadził terapię. Wierzę w niego. Wierzę że znów jest w stanie wrócić do okresu trzeźwości, tylko nie wiem dokładnie co mam robić. Być twarda i nie pomagać mu (boję się że wtedy się zachleje na amen) czy jednak pomgać mu (z krótkotrwałym skutkiem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
taka sama jak moja matka jestes. idiotycznie naiwna:O wiesz co robić doskonale, szukasz tylko usprawiedliwienia tego co zamierzasz zrobić. chcesz mu darować po raz kolejny, bo on taki biedny, chory (kurna, na własne życzenie!!) a wiesz, że musisz być twarda i zostawić go samego. ale nie masz siły.. boshe, skąd ja to znam.. poczekaj, aż kogoś zabije jadąc do tego sklepu:O zabieranie kluczyków nic nie daje? to jak samochód odpala? (w ogóle to jest żenujące żeby się zniżać do zabierania kluczyków ale..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
prosilam o fachowe rady, a nie o wrzaski że mam się rozwieść z nim Nie widzę powodu by się rozwodzić. Nie jest agresywny, nie krzyczy, nie bije mnie (jeszcze tego by brakowało), on po prostu jest taka pizda że jak coś mu się nie układa w życiu to od razu zapija smutki. A ja wiem że jest w stanie przestać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
ja nie twierdzę, że masz się rozwodzić:O pytasz się kogoś, kto zna problem od podszewki tak? ja znam i wiem co mówię jak będziesz odpuszczać i jeszcze go usprawiedliwać:O to zawsze będzie pił. bo ma przyzwolenie. no biedaczek, naprawdę, tylko współczuć.. moja matka tak odpuszcza całe życie a potem szuka pijaka po melinach jak dłużej nie wraca.. powodzenia moj sąsiad, też alko, wyjeżdżając, nota nene, do sklepu po następną połówkę, z garażu przejechał swojego 4letniego synka..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest za pozno..
z tego co wiem i co mówią na studiach i co leciało gdzieś w jakiś filmach trzeba się wyprowadzić koniec kropka dla jego i Twojego dobra..wrócisz jak przestanie pić. na prawdę przestanie.. ja wiem że alkoholizm to choroba i że on nad soba nie panuje, al, żeby sie zaczął leczyć musi sam chcieć i dosięgnąć dna i sam nad wszystkim panować i sam i sam a Ty.. czekaj aż nadejdzie moment powrotu i nie spodziewaj się że to będzie szybko życzę wiary i siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
znalazłam w necie: "List alkoholika Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy. Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę. Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu. Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie. Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio. Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej. Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać. Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia. Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy. Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy. Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie. Przychodź na otwarte zebrania AA. Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację. Kocham Cię Twój alkoholik" Wynika z tego że ani nie mam go atakować, robić awantur, ani mu pomagać? Wobec czego co mam zrbić? Być totalnie obojętna? Ale czy pokazać mu moją miłość i to że czekam na niego? Boże, nie wiem co zrobić, jaką taktykę obrać. Straszyć go rozstaniem i zapewnić że czekam? W obu przypadkach może pić dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
to jest list napisany (pewnie przez terapeutę) do takich kobiet jak ty. dawno temu, moja matka też go skądś przyniosła. musisz być twarda. nie wierzyć w słowa - on ci powie wszystko, byle tylko cie udobruchać - wszystko. stek kłamstw. ty nie czytasz tego co piszę chyba skoro nadal nie wiesz co zrobić, przykro mi, nie będę się produkowac zatem.. to powinna być JEDNA rozmowa. JEDNA. powiedz, że póki nie ogarnie swojej choroby SAM i nie zacznie się leczyć SAM nie obierzesz więcej telefonu od niego, nie spotkasz się z nim, nie będziesz rozmawiać. dajesz konkretny czas - powiedzmy - nie wiem, dwa miesiące, trzy - i jeśli do tego czasu się nie ogarnie, rozwód (szokiem byłoby dla mnie gdybyś wróciła do niego po takim czasie picia:O nawet jesli powodu do rozwodu nie widzisz, to wtedy moze byś zobaczyła, choć nie życzę) i koniec. nie utrzymuj z nim kontaktów - dla jego dobra. nawet nie dajesz mu szansy się wykazać, te telefony, rozmowy - prowokują do użalania nad sobą a nie do walki obawiam się, że olejesz to co piszę, choć piszę szczerze i z serca, ale co tam.. wy kobiety alkoholików same musicie sięgnąć dna tak samo jak oni. tylko tego znacznie gorszego jak widać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Masz rację. Nie powinnam się z nim kontaktować. Chociaż boli mnie.... Boję się że umrze (przypominam, ma wszyty esperal). Ludzkie współczucie no i czysta miłość zmuszają mnie żeby mu pomóc, ale wiem że nie powinnam tego robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
pomożesz tylko odcinając się od niego. tylko, rozumiesz? esperal można przepić parę dni po wszyciu - bez szkody dla organizmu. chyba nie myślisz, że to działa te 12 czy 18miesiecy. lekarka, która ojca zaszywa sama anm (mnie i matce) powiedziała, że tu strach jest sprzymierzeńcem, ponieważ sam esperal działa prze ok 4-5miesięcy. ale to można jak mówię, przepić i po działaniu, nawet go nie zaboli jak będzie delikatnie przepijał współczuć to można matce, której mąż pijak zabił dziecko na podjeździe domu jadąc po pijaku po wódę (choć też jest winna tej sytuacji) nie komuś, kto niszczy życie sobie i innym. nie bądź głupia i jednocześnie okrutna - znów podając rękę przedwcześnie skazujesz go dalej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam
mam nadzieję, że nie macie dzieci. nie zasługują na taki syf:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Masz absolutną rację. W rozmowach telefonicznych on prawie płacze jak to mu źle, że sobie nie radzi... żal mi go, ale faktycznie - to tylko użalanie się nad sobą. On pije po 2 miesiącach od wszycia. PRzed chwilą znów zadzwonił. Powiedziałam że kocham go i jestem w stanie wrócić do niego, ale tylko gdy postanowi sie leczyć, gdy będzie trzeźwy i pójdzie na terapię. Powiedziałam że nie będę już ponosiła konsekwencji za jego picie i to jest ta chwila gdy musi sobie poradzić sam. Nie pomogę mu już nigdy więcej. Powiedziałam że zajmę się teraz wyłącznie swoimi sprawami i będę konsekwentna w swojej decyzji. Powiedziałam mu też żeby nie kontaktował się ze mną dopóki niepodejmie decyzji o leczeniu. Odłożylam słuchawke, ale znam go i wiem że teraz jest wściekły. Wściekły, bo on to odbiera jako brak miłości z mojej strony, odsuwanie się od niego gdy jest chory. On ma przekonanie że milość musi wszystko wybaczyć i jeśli mu nie pomgam tzn że go nie kocham. Wiem, że nawet gdy wytrzeźwieje, wypomni mi to - że go opuściłam, że nie chciałąm pomóc. Kurde, czy to normalne u alkoholika że zrzuca winę na innych? Powoduje że czuję się winna i mam wyrzuty sumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Masz absolutną rację. W rozmowach telefonicznych on prawie płacze jak to mu źle, że sobie nie radzi... żal mi go, ale faktycznie - to tylko użalanie się nad sobą. On pije po 2 miesiącach od wszycia. PRzed chwilą znów zadzwonił. Powiedziałam że kocham go i jestem w stanie wrócić do niego, ale tylko gdy postanowi sie leczyć, gdy będzie trzeźwy i pójdzie na terapię. Powiedziałam że nie będę już ponosiła konsekwencji za jego picie i to jest ta chwila gdy musi sobie poradzić sam. Nie pomogę mu już nigdy więcej. Powiedziałam że zajmę się teraz wyłącznie swoimi sprawami i będę konsekwentna w swojej decyzji. Powiedziałam mu też żeby nie kontaktował się ze mną dopóki niepodejmie decyzji o leczeniu. Odłożylam słuchawke, ale znam go i wiem że teraz jest wściekły. Wściekły, bo on to odbiera jako brak miłości z mojej strony, odsuwanie się od niego gdy jest chory. On ma przekonanie że milość musi wszystko wybaczyć i jeśli mu nie pomgam tzn że go nie kocham. Wiem, że nawet gdy wytrzeźwieje, wypomni mi to - że go opuściłam, że nie chciałąm pomóc. Kurde, czy to normalne u alkoholika że zrzuca winę na innych? Powoduje że czuję się winna i mam wyrzuty sumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×