Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fiiona...29

jeszcze słowo o alkoholizmie - proszę o opinię osoby znające się

Polecane posty

Gość Fiiona...29
ale co z tego że będzie chcial do mnie wrócić? pewnie teraz każdego wieczoru sie pieprzą, a tego nie wybaczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój syn też
No to pokazał "klasę". Tyle jest wart. Być moze nie myśli jeszcze trzeźwo, bo własciwie to "jest " na zespole z odstawienia. Głowa nie do końca pracuje :o Dziewucha to wykorzystała. Fiiona, prześpij się, wiesz, że alk nie rozwiąże tu problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie tak++++++
doby mi brakuje . DO: "Mój syn też": daleko, bardzo daleko ode mnie mieszkasz, ale spróbuj (najpierw zadzwoń), potem porozmawiaj przedstawiając problem "od podstaw", na pewno umówisz sie na spotkanie na razie sama a potem RAZEM z mężem - ON - czyli Twój mąż jest bardzo ważnym "ogniwem".Nie zrażaj się niczym, "wywal" kawę na ławę" i poproś o POMOC!!!.Pamietaj im wcześnie tym lepiej, bo z tego co przeczytałam sytuacja nabiera znacznego problemu ale "rokowania" są raczej dobre. Ale to potrwa.Daj znać, będę zaglądać o ile czas pozwoli.Powodzenia. http://www.wrotapodlasia.pl/Info/default.aspx?id=67 http://www.aa.org.pl/regiony/mityngi.php?D1=0®ion=2 Prywatnych nie wklejam. Jeśli znajdę coś jeszcze wkleję. Fiiona to Ty???? Nie mogę uwierzyć.Przytulam Cię - wiesz juz chyba co robić.Zapomnij jednak o "fundowaniu" sobie takich chwil.To nic nie da, to chwilówka.Zapomnij póki czas.I o nim i co najważniesze o alkoholu.Działa bardzo szybko i podstępnie.Nie załamuj się, działaj.Zadbaj o swoje życie.Pisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie tak++++++
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3528236 Dziwne..... gdyby się nie chciał otworzć wykasuj od< do > Do mój syn też: "zapukaj" jeszcze na topiku "zdrowie i Uroda", zorientowałam sie ,że bywalcy tej kafe są z przeróżnych regionów Polski.Poproś dokładne namiary z tego województwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez to znam
Fiiona, aż trudno uwierzyć, mocno Cię utulam, nie załamuj się, proszę, świat się nie skończył. Świat się nie kończy na Twoim mężu. Wiem, że to będzie trudny okres dla Ciebie, ale moze dobrze , że JUŻ stało się , jak się stało. Zobaczyłaś jego prawdziwe oblicze. Jest chory nie tylko na alkohol, jest małym człowieczkiem i egocentrykiem, "synkiem mamusi", którą mu była najpierw matka , potem Ty, a traz znalazł trzecią. On zawsze będzie na kimś wisiał. Ta dziewucha nie wie jeszcze, jaki "skarb" przygarnęła do domu. Boże, żałosne, i ON i Ona są gnojkami. Krzyż im na drogę . Zresztą , jak opisałaś sytuację w jego domu, wiedziałam, że nie będziesz miała z nim łatwego życia. Fiiona, masz bardzo dobre serce, jesteś wartościową dziewczyną, mądrą, masz duży kapitał na ułożenie sobie szczęśliwego życia. Cokolwiek zrobisz, będzie to Twój wybór. To juz mało ważne, że oni się tam co wieczór pieprzą, ON UCIEKŁ PO RAZ KOLEJNY OD SWOJEGO PROBLEMU i to w jak prymitywny skurwysyński sposób. Całe życie bedzie uciekał, płakał, pił chcesz uczestniczyć w tym koszmarze? Wiem, wiem, tyle lat razem, trudno zapomnieć, trudno wybaczyć-i tu teraz przydałoby Ci sie wsparcie w jakiejś grupie, żebyś na nowo odzyskała wiarę w siebie i nauczyła się żyć dla siebie. Czas leczy rany, banał, ale prawdziwy. Ściskam Cię ciepło, głowa do góry. Miłoscią go nie uleczysz, jest słabiutki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez to znam
Jeszcze jedno, Fiiona , nie masz prawa za nic się obwiniać, podcierałaś mu tyłek wystarczająco długo. Odeszłaś na chwilę, ale zapewniałaś go, że bardzo kochasz. Nie porzuciłaś go. To, co zrobił...człowiek bez charakteru, bez godności. Obawiam się, że nie tylko wódka zrobiła swoje, on juz taki jest. Było mu z Tobą dobrze, dopóki go niańczyłaś, bo go niańczyłaś. Teraz zaopiekuj się sama sobą. Ciekawe, co na to jego rodzice. Pewnie będą chcieli, żebys zawalczyła o powrót maminsynka do domku. Dobrze przemyśl, czy warto ...ta zadra bedzie tkwiła w Tobie do końca życia. Fiiona, pisz , co się dzieje, co czujesz, co robisz, możesz bluzgać, ile chcesz, wygadaj sie, nie duś niczego w sobie. Trzymam za Ciebie kciuku, za Ciebie, rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Nie martwcie sie o mnie, chociaż dziękuję za słowa otuchy. Dziś obudziłam się zupełnie inna. To co zrobił było mi potrzebne by raz na zawsze rozegrać chorą sytuację. Właśnie zmieniłam nr telefonu, maila, nr gg. Zadzwoniłam do teściów by się z nimi pożegnać. Zrobiłam mu przy okazji parę świństw które poprawiły mi humor. Zablokowałam mu konto. I parę innych rzeczy... Jestem w stanie zaszkodzić mu o wiele bardziej (ostatnio zajmował się jakimś nielegalnym handlem), ale chyba tego nie zrobię, bo biedaczek gotów się powiesić (niejednokrotnie straszył mnie samobójstwem). Co więcej - dziś rano zadzwonił do mnie (cóż za cudowny zbieg okoliczności) mój znajomy z którym nie widziałam się 3 lata. Zaproponował spotkanie. Nie, nie jestem gotowa na żaden związek. Ale chętnie się rozerwę. Spotkam z kimś, pójdę na kawę, albo do kina. Zamykam zły rozdział w swoim życiu. Dostatecznie długo byłam głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez to znam
Brawo, Fiiona, nie wiesz nawet jak się cieszę z Twojego stanu ducha :D Bo się zaczęłam martwić o Ciebie, bardzo mądrze robisz. Fajnie sie tak trochę pomścić :P, od razu lżej na duszy:) Fajnie, że się spotkasz z tym kolegą, zobaczysz, słońce dopiero teraz zacznie świecić tylko dla Ciebie :D Uszki do góry! Buziaczki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Trudno uwierzyć że tak szybko się podniosłam, prawda? Ale ja jestem taka. Zawsze taka byłam. Dopóki kogoś kocham, jestem najlepszym przyjacielem i dałabym ostatnią koszulę. Ale miłość do niego zamieniła się w nienawiść. A gdy kogoś nienawidzę - nie ma litości. Zawsze taka byłam. Zawsze bardzo szybko podnosiłam się po niepowodzeniach. Nawet przed tym zanim go poznałam - każde rozstanie z ukochanymi przeżywałam bardzo krótko. Mocno, ale... krótko. Nigdy nie rozumiałam ludzi którzy cierpią miesiącami (albo latami!) po rozstaniu. Na razie czuję nienawiść i szczerze mu życzę wszelkich plag. :) Ale niedługo ta nienawiść zmieni się w obojętność, a wtedy będę całkowicie wolna emocjonalnie. Jestem fajną dziewczyną. Jestem dobrym człowiekiem. Zasługuję na dużo szczęścia. Zasługuję na kogoś kto to wszystko zobaczy, a nie na kogoś kto będzie mnie obwiniał o swoje popaprane życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój syn też
O Boże, Fiiona, aż mi łezka się w oku zakręciła . Nie mogłam zasnąć w nocy , bo myślałam, że tam gdzieś sobie popłakujesz i będziesz długo jeszcze płakać. Nie, no jesteś WIELKA!!!!!!!!! To nie tak++++++dziekuje z na miary, skorzystam :D Teraz nie mam czasu, napisze później. Humor mi się poprawił :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Dzwonił. Ja z nim nie rozmawiałam, bo już nie mam ochoty. Gadała z nim moja mama. On oczywiście wciąż pijany. Wyobraźcie sobie, że powiedział że TO JA odeszłam od niego bo STRACIŁ PRACĘ. Że to PRZEZE MNIE zaczął pić, bo coś tam powiedzialam. Że to MOJA wina a on już nie wytrzymywał psychicznie. Odeszłam bo stracił pracę. :D Biust z szelestem opadł mi na podłogę. Co za pokaleczony emocjonalnie człowiek o wykrzywionym spojrzeniu na świat. Najśmieszniejsze że on NA SERIO wierzy w to co mówi. PS : Moja mama go ostro opieprzyla i powiedziala że to koniec i ma dać spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
aha no i przyznał że ta byla mieszka U NAS - bo jako jedyna mu pomagała (w piciu i dowożeniu upragnionych flaszek), bo wszyscy go opuścili - ale przysięgał że śpi w osobnym łóżku. Mocne, co?! Wyobrażacie sobie - obca kobieta mieszka w moim domu. Czuję do niego taką nienawiść że gdyby był obok, pocięłabym mu twarz żyletką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez to znam
O, curva, dupek!!!!! Nie wiem, jak wygląda Wasza współwłasność, ale pamiętaj, o ile możesz, póść gnoja z torbami. Jestem pewna, ze jeszcze będzie nie raz żebrał u Twych stóp. Fiiona, nie poddaj się, proszę. Haha, jak mnie opuścisz, to się zabiję. Ma mentalość 12-latka. Jeszcze spora droga przed Tobą, ale wiedz, jestes nie tylko mądra, dobra, ale i inteligenta dziewczyna. 30 lat--to najpiękniejszy czas dla kobiety Chrzań gnoja "To nie tak++++++ napisała Ci wprost, co masz robić, a na co ja nie miałam odwagi. .Wielki Szacunek i Podziw dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez to znam
*puść -miało być Było do przewidzenia, że zwali winę na Ciebie. Ja , pijąc, nigdy i nikomu nie powiedziałam: "to jest twoja wina" Nigdy nie obarczałam nikogo za swój stan, wręcz przeciwnie, mówiłam, że piję, bo nie radzę sobie sama ze sobą, nie czujcie sie winni. Piłam, bo chciałam, bo sobie nie umiałam poradzić z emocjami, bo tak było najprościej, bo juz byłam uzależniona i na tym paliwie jedynie mogłam funkcjonować. Fiiona, jak dobrze, ze masz madrą mamę, jak dobrze się złożyło, że nie mieliście dzieci. Jak fantastycznie soie radzisz. Nigdy nikomu starałam sie nie doradzać, jak ma żyć. Ale jednak sama zostałam do tego zmuszona. Mam kuzynkę, która miała męża sadystę, codziennie się u mnie wypłakiwała.W końcu powiedziałam jej, ze póki jest młoda, póki ma siłę, póki ma gdzie odejść, niech ucieka od toksycznego związku. Tak zrobiła. Pamietam ten dzień, gdy przyjechała z dziećmi (trojgiem) pożegnać sie ze mną.Tylko ze mną.Ani mąż, ani jego rodzina w tym czasie nie wiedzieli, ze Ona wyjeżdż na drugi koniec Polski-do rodziców. Byłam odsądzona od czci i wiary przez rodzinę jej męża, bo domyślali się, że maczałam w tym palec.Ale ja to miałam w nosie. Dziś, po trzech latach od tamtej chwili, dziewczyna jest w szczęśliwym związku, kończy studia, ma wreszcie pracę, w której się spełnia.Dzieci odetchnęły, nie płaczą już pod kołdrą. Ciagle do mnie dzwoni, opowiada mi o swoim życiu, opowiada, jak jest szczęśliwa. Pomogłam również siostrze...ale to inna historia :) To sobie popisałam :) Fiiona, duze buziolki :D Przed Toba też nowe, dobre życie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie tak++++++
Wpadłam na sekundkę, bo niepokoiłam sie o Fiionę - ale jest tak myślałam - niepotrzebnie!!!!!Fiiona trzymaj się i nie zbaczaj z toru.Najważniejszy krok podjęty.Przygotuj się na jak najszybszy rozwod.Acha - i zmień numer tel.do mamy! I powodzenia. Mój syn też, dobrze, że humor Ci się poprawia! "Poukłada" plan i dziaaj jak wróci syn. Też to znam - trzymaj się.Aż milej się robi człekowi na duszy jak potrafi pomóc.Wyrwać kogoś z szponów sadysty - szacunek wielki dla Ciebie. Pozdrawiam i dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
srki nie sprawdzilam godziny i widze, ze tu prawie nikogo nie ma. byly wczesniej juz topici odnoscnie alkoholizmu, ciesz sie, ze w tej kwestii w koncu cos sie dzieje. jednak martwi mnie to, ze czesto rodziny bliskich chca dzialac na wlasna reke nie majac o wielu sprawach zbyt duzego pojecia. nie wiedza o wspoluzaleznieniu i innych mechanizmach choroby. dlatego jeszcze raz goraco polecam spotkania al- anon, dda, alatenn. sa to ludzie nie zwiazani z zadna grupa religijna, znajacy problem b. dobrze. znajdziecie wsrod nich fachowa pomoc. nie ma sie czego bac. wiem, ze czesto ludzie zastanawiaja sie czemu musza szukac pomocy skoro alkoholikiem jest maz, czy zona, a nie oni sami. jednak prawda jest taka, ze z alkoholikiem choruje cala rodzina, tylko tego nie widzi. uslyszlam na tym forum, ze alkoholizm to nie choroba, a wlasny wybor. oby bylo jak najmniej ludzi z takim podejsciem. czas to zmienic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Słuchaj... moim skromnym zdaniem ja nie jestem współuzależniona. Czytałam o tym, czytałam o symptomach. Cyt: - lokowanie uczucia własnej wartości w zdolności do kontrolowania uczuć i zachowań swoich i cudzych, mimo oczywistych doświadczeń, że konsekwencje są odwrotne; ----- nie stracilam poczucia własnej wartości przez to że nie udalo mi się skontrolować jego zachowań - zaspakajanie potrzeb cudzych w sposób uniemożliwiający zaspakajanie potrzeb własnych; ---- to na pewno nie, zawsze bylam dla siebie ważna - zaburzenie systemu granic, zarówno w sytuacjach intymności jak i osamotnienia; ---- to niespecjalnie rozumiem - bierne trwanie w związku z osobą o zachwianej osobowości (alkoholizm, narkomania, chorobliwa impulsywność); ---- jak widać - nie - doznawanie bardzo bolesnych emocji lub utrata wrażliwości emocjonalnej w okresie przynajmniej dwóch lat, bez szukania pomocy na zewnątrz. --- nie - brak poczucia własnej wartości lub arogancja i poczucie wyższości; - nadmierna bezbronność wobec bolesnych przeżyć lub nadmierna odporność (brak wrażliwości); - poczucie, że jest się człowiekiem złym i zbuntowanym lub poczucie, że jest się kimś zupełnie doskonałym; - nadmierna zależność od innych ludzi lub nadmierna niezależność (utrata potrzeb i pragnień); - brak elementarnej dyscypliny i wprowadzanie chaosu we własne życie lub przesadne, natrętne kontrolowanie siebie i innych ludzi. ----- nawet jeśli posiadam jakieś cechy z wyżej opisanych to po prostu cecha mojego charakteru i mam to od zawsze, a w mojej rodzinie nikt nie był i nie jest alkoholikiem). Owszem, na początku pomagałam mu, on "wymuszał" na mnie poczucie winy, ale nie czułam się specjalnie winna. Nigdy nie wierzylam w to co mówił, że to moja wina. Złościło mnie to i denerwowało że nie można mu wytłumaczyć że jest inaczej. A pomagałam z czysto ludzkiego współczucia no i miłości, wydawało mi się że powinnam tak robić, bo on zrobiłby to samo dla mnie. Znam kobiety które tkwią przy alkoholikach - ja bym nie mogła. Nie wyobrażam sobie życia z kimś kto codziennie jest pijany. Oczywiście rozumiem wasze dobre zamiary, ale nie wmawiajcie mi że jestem współuzależniona i powinnam iść na spotkanie al-anon. Nie jestem. Nie będę nigdzie chodzić, bo ten człowiek dla mnie już nie istnieje. Jego problem jest jego problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
no to mam nowe wieści. Nasłał na mnie policję za to że zablokowałam mu konto. Policja była... stała przed naszym domem (rodziców), naszym porządnym domem na naszej spokojnej, porządnej ulicy. Nigdy nie było tu policji.... Próbowałam się potem dodzwonić do niego - odbierała jego ex. Mieszkają razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt Ci niczego nie wmawia. chcialam Ci tylko pomoc i uswiadomic, ze osoba wspoluzalezniona podobnie jak alkoholik jako ostatnia dowiaduje sie o swojej chorobie. znam wiele kobiet, ktore sa juz dano po rozwodach, a mimo to uczeszczaja na spotkania al-anon, bo dostrzegly, ze alkoholizm meza nie pozostal na nie bez wplywu. swiekszosc osob mowi, ze tego nie potrzebuje i nie musi tam chodzic, dopiero po dlugim czasie zdaja sobie z tego sprawe co naprawde jest wazne. na al-anon mowi sie o sobie i swoich uczuciach i pracuje nad soba, nie robi sie tego dla alkoholika, ale skoro czytalas to napewno o tym wiesz, tak samo jak o tym, ze jego zwiazek z kims innym nie jest kwestia wyboru, a jego choroby. napewno czytalas jak silny wplyw na jego dzialanie ma alkohol i gdybys nie byla wspoluzalezniona, to wiedzialabys, ze nie jest z kims dla seksu, ale z powodu choroby. to wodka za niego dziala i mowi. nie twierdze, ze nie powinnas odchodzic i rozwodzic sie. czasem nie ma innego wyjscia, ale mysle, ze nie powinnas dzialac pochopnie i pod wplywem chwili, a zdrobyc wszystkie potrzebne informacje od ludzi, ktorzy maja o tym najwieksze pojecie. tak czy owak zycze duzo sily i powodzenia. bedzie Ci potrzebne niezaleznie od tego co bedziesz z tym \"fantem\" robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
crazy.... ale jak Ty sobie to wyobrażasz? Ja nawet nie mam teraz do niego dostępu, jest setki km ode mnie, a telefon wciaż odbiera ta franca. JASNE że bym chciala, żeby się ocknął, ogolił, zrozumiał, przyjechał, naprawiał. Ale teraz to niewykonalne. Nie wiesz co mówił o niej gdy był trzeźwy... nienawidził jej. A gdy pijany - od razu po nią zadzwonił, bo wiedzial że ona go tak kocha że bedzie z nim, bedzie dowoziła wódę itd... Jak mam wybaczyć to, że mieszka z nią? Jak W OGOLE mam cokowliek zrobić na taka odległość? Czekać?! Od tego czekania to ja w końcu poznam kogos innego, a i tamta franca może zajdzie w ciążę albo coś, a zdrady niestety ale nie wybaczę.... Bo on się nie ocknie, on nie przestanie pić. Może za parę miesięcy, ale nie teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem,bo go nie znam, ale czas najwyzszy zebys zajela sie soba i tu pojawia sie al-anon. mysle, ze jesli pojdziesz kilka razy na takie spotkanie to bedziesz inaczej spogladac na sprawe. jak sama widzisz wiekszosc rzeczy robi pod wplywem alkoholu wiec w gruncie rzeczy ni jest zlym czlowiekiem, tylko to uzaleznienie. nie musisz wybaczac mu zdrady czy do niego wraca, ale poprasuj nad soba, bo naprawde warto chocby po to aby sie uwolnic. wykorzystaj czas, ktorego z nim teraz nie spedzaj i poswiec sie pracy nad soba. pisalas, ze zawsz bylas dla siebie wazna wiec zrob to dla siebie, a nie dla niego. tam uporasz sie z tym bolem i upokorzeniem jakie Cie spotkalo. nie chce Cie namiawiac, ale wiem jak wiele kobiet broni sie przed praca nad soba bo mysla, ze sa zdrowe, ze przez niego nigdzie nie beda chodzic i sie bardziej upokarzac. tylko, ze tam sa kobiety takie jak Ty, ktore maja podobne doswiadczenia i powiedza jak odbudowac swoje poczucie wartosci i wrocic do zycia.. takze bez alkoholika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Powiem Ci, że to nie tylko gdy był pijany. Ok, zawsze gdy był trzeźwy - był dla mnie dobry (no ok, czasem mu odbijało /mi też czasem :p/ i się kłócilismy ale to chyba jak wszyscy). Generalnie - było super. Ale mój ostatni wyjazd wyglądał tak: wieczorem się o coś pokłóciliśmy, pojechał do sklepu po zakupy, wrócił z alkoholem. Gdy to zobaczyłam, zaczęłam się wydzierać i straszyć że jak wypije to odejdę. Wzięłam butelki na dwór i stłukłam je. Był rozjuszony, wykrzyczał że nie kocha mnie od dawna, że to wszystko było udawaniem, że zmuszał siebie do tej miłości. Wyłamał zamek w drzwiach i pojechał po kolejne butelki. Gdy wrócił - byłjuż spokojny. Ja też. Dużo wtedy rozmawialismy, powiedzial że trzeba zakonczyć nasz związek. Nastepnego ranka płakał, mówił że nie umie beze mnie żyć, ale ja byłam już spakowana. Odjechałam. Po wszystkim dzwonił, płakał, wręcz wył w słuchawkę, mówił że to nieprawda co powiedział, że on mnie kocha tylko sobie nie radził z życiem. Ale mówił to po alkoholu... Chcę natomiast zaznaczyć że wykrzyczał że mnie nie kocha i męczy się ze mną GDY BYŁ TRZEŹWY. I szczerze? .... Tego najbardziej nie mogę wybaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko, ze alkoholik jest rowniez chory gdy jest trzezwy. jego zycie bez leczenia, ale i zaraz po nim jest zespolem roznych zachowan, ne ktore on z reguly nie ma wplywu. dlatego alkoholicy czesto siegaja po srodku uspokajajace i inne uzywki, aby na trzezwo moc ze soba wytrzymac i nie ranic bliskich. idz zobacz na spotkanie aa..prwie wszyscy pala..piszesz, ze wiesz, ze nie jestes wspoluzalezniona, ale zachowala sie jak sie zacjowalas, zrobilas awanture, stluklas butelki..czy tak zachowuje sie ktos kogo nie obhodzi picie meza. domyslam sie, ze na trzezwo to fajny facet, wiekszosc alkoholikow to fajni ludzie, ktorych dopadla ta podestepna choroba. poza jego choroba dochadze tez jego zdrady, to musi byc podwojnie ciezkie, ale alkoholicy czesto zdradzaja aby sie usprawiedliwic, ze jednak jakas kobieta ich rozumie, a nie tylko truje o jego nalogu. nawet jesli od niego odejdziesz na zawsze to i tak wiele w Tobie zostanie i jesli nie hcesz niesc tego ze soba przez cale zycie to sobie pomoz i zacznij chodzic na al-anon. wiele widzialam..takze to, ze nie zdazono wybaczyc alkoholikowi pica juz jak byl trzezwy od kilku lat. zmarl z mysla, ze zniszczyl wiele zyc. nie byl to nikt bliski dla mnie, ale po tych latach nie picia zasluzyl na wybaczenie. czasem trzeba cos zobic dla siebie aby kiedys moc zrobic dla innych. kobieta, z ktora jest tylko go niszczy, bo nie pozwala mu odebrac konfortu picia jaki Ty mu zabralas..kiedys to zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
ale ja wiem że zrobiłam źle. Dowiedziałam się o tym wiele później, gdy znalazłam sie tu, gdy już odeszłam, zaczęłam czytać i dowiadywać się. Wtedy myslalam że tak trzeba. Naprawdę nie sądzę że jestem współuzależniona. :O Gdyby moja mama, która rzucila palenie jakiś czas temu, sięgnęłaby po papierosa, też bym jej wyrwała i zaczęłabym na nią wrzeszczeć. A gdy ja się odchudzałam, ona tez mi wyrywała batonika i przypominała że się odchudzam. Czy to też współuzależnienie? Jasne że bym nie wyrwała, gdyby nie był alkoholikiem. Zrobiłam to by zyskać na czasie by może coś mu wytłumaczyć, nie wiedziałam że pojedzie po nastepne. Gdy to zrobił - uspokoiłam się, bo pojęłam że on i tak zrobi co będzie chciał i nie będę się wtrącać. Trudno mówić o moim współuzależnieniu, skoro widziałam go pijanego jakieś 2-3 razy w życiu. Pierwszy raz - gdy nie odeszłam. Drugi raz to wyjechałam momentalnie, po godzinie no i teraz był trzeci. Nawet niespecjalnie go znam po alkoholu, nie wiem jaki wtedy jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak juz pisalam alkoholik jest chory rowniez jak jest trzezwy, wiec zapewne nie wiedzac mialas do czynienia z jego choroba, to samo ma sie do Ciebie. wiem jak ciezko jest zrozumiec fakt, ze przez kogos kto Cie krzywdzi muszisz chodzic na grupe wsparcia i dodatkowo sie upokarzac. pojawia sie pytanie po co...kazda kobieta sobie je zadaje i wiekszosc popelnia ten blad, ze tam nie idzie..tylko czemu nie sporobowac? czemu nie sporobowac sobie pomoc, rozladowac negatywne uczucia, posluchac doswiadczen innych..mozesz tylko zyskac. problem w tym, ze to jest ciezka praca nad soba, nie nad nim tylko nad soba. nad tym co Ciebie wykancza, nad toksyczna miloscia, nad ta choroba, nad zyciem...duzo mozna by pisac, ale jesli nie chcesz sama to sie nie przekonasz. czasto trudniej jest przekonac bliskich niz samego pijacego, ze potrzebuja pomocy. znam wiele przypadkow kiedy alkoholik podejmuje leczenie, chodzi na aa, a rodzina nie chce o tym slyszec, bo uwaza, ze to jego problem, ze dosc juz przez niego wycierpiala i teraz nie bedzie nigdzie chodzic..widzialam dzieci alkoholikow, ktore\"milay niczego nie widziec, nie slyszec\", a bez obecnosci rodzicow ze szczegfilami mowia o alkoholizmie, po swojemu..i mozna by mowic, ze nic nie rozumieja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Nie, nie, ja wcale nie uważam że to poniżenie. Naprawdę chętnie bym poszła i dowiedziala się absolutnie wszystkiego. Powód dla którego tego nie robię to... lenistwo. Nie wiem czy u mnie w mieście jest coś takiego. Ok, załzmy że popracuję nad sobą i pozbędę się złych emocji. Ale moje małżeństwo legnie w gruzach. Nie sądzę że po moich spotkaniach przejdzie mi złość na niego czy też jakiś uraz... Na razie czuję nienawiść, złość, płakać mi się chce, mam ochotę go bić z całej siły po twarzy. Nie rozumiem czemu nam to zrobił. Byliśmy szczęśliwi i zakochani. Nie rozumiem czemu ot takim sobie widzimisię zniszczył tak udany związek. I nie dość że zniszczył to nie ratował go w porę tylko wciąż popełniał kolejne błędy (zadzwonił po nią, zamieszkał z nią, wezwał na mnie policję). Z 1 strony wiem że on mnie wciąż kocha, z 2 strony zaczynam w to wątpić, bo gdyby mnie kochał, nie robiłby mi tych świństw, tylko ratował to póki jeszcze może. (wiem, mam myslenie pewnie osoby typowo nieuświadomionej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://www.al-anon.org.pl/spis.html adres pod, ktorym znajdziesz grupy w swojej okolicy. wszystko o czym piszesz to typowe uczucia zwiazane z alkoholikiem i jego choroba.. ta bezsilnosc. te emocje, nienawisc, chec uderzenia aby sie opamietal, tyle pytan, mysli. rozumiem to jako osoba, ktora ma w rodzinie alkoholika i jako kobieta. troche juz wiesz, wiesz o odbieraniu komforu picia o wspoluzaleznieniu itd. to dobry poczatek aby zrozumiec reszte i wybrac sie do ludzi, ktorzy tez to przeszli. jak czytam to co piszesz to mam obraz mego domu sprzed lat..mysle, ze powinnas spozytkowac ten czas, pochodzic na grupe,a pozniej zdecydowac co dalej. nie masz nic do stracenia. wiesz, ze Cie kocha, wiec pomoz sobie, a przez to i jemu nawet jesli nie bedziecie razem. wiele kobiet odchodzi, ale glownie dlatego, ze nie chce im sie dluzej urzerazc z pijakiem. ja je rozumiem, ale sa kobiety, ktore kochaja ponad wszystko i walcza. ja na razie moge Ci tylko doradzic aby pomogla sobie..o nim pomyslisz pozniej. sytuacja jest bardzo swieza i mysle, ze powinnas dac sobie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiona...29
Jest mi naprawdę bardzo, bardzo źle. Nie ma minuty żebym o nim nie myślała. Każdej nocy śni mi się tylko on. Nas łączyła naprawdę głęboka i silna miłość. Tak jak pisalam - z jednej strony mam ochotę porządnie go bić po twarzy, czuję że nie umiem mu wybaczyć tego "okaleczenia" mnie, nas, siebie... wszystko mogło być dobrze, znalazłby pracę, a on się poddał i odtrącił mnie. .. Z drugiej strony - marzę o tym że sie opamięta, że wytrzeźwieje, że pojawi się w drzwiach i powie że zrozumiał, że kocha, że chodzi na terapię. Chcę go. Chcę go z powrotem. Ale chcę go tamtego - czułego, kochanego, trzeźwego. Nienawidzę go i kocham. A najgorsze jest własnie czekanie !!! :( !!! :( Czasami mam wrażenie że nie wytrzymam tego dłuzej, czekania i zastanawiania się. Dla niego to wszystko jedno, stracił świadomość i nie odróżnia dni, a ja każdy dzień czuję bardzo i każdy sie bardzo dłuży... Czasami zazdroszczę mu że nie ma tej świadomości. Piszesz że mam zdecydować co dalej, ale to "dalej" nie zależy ode mnie. Bo nie zmuszę go by przestał pić. Nie wiem co sie u niego dzieje. Tzn. wiem, przypo,mnialo mi sie, rozmawialam dziś z naszą sąsiadką (stamtąd), taką przyjaciółką, powiedziala że nałykał się wczoraj prochów nasennych (nie wiem - chcial się zabić czy po prostu spac, nigdy ich nie zażywał) a dziś sie dopiero obudził i dalej do flaszki. Wkurza mnie że muszę czekać!! Czekanie mnie dobija!! Ja chcę już, teraz, chcę wiedzieć co dalej! Nie mam pomysłu jak pożytkować czas. Boję się spotykać z facetami, bo boję się że ... nie wiem... zdradzę go, a wtedy samej sobie nie wybacze, albo zakocham się w innym i nasze małżeństwo będzie już zupelnie stracone. Bo ja wiem, znam go, wiem że on, gdy wytrzeźwieje - zapragnie wrócić do mnie. Boję się że będzie za późno. Boję się że będzie mi wtedy obojętny, że będę np. już z innym. Teraz jest dobry czas, póki jeszcze go kocham, a on go (czas) marnuje!!! Dziekuję że mogę się wygadać :* Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli to wszystko widzisz to jestes madra kobieta. i po tym co piszesz mozna wywnioskowac, ze kochasz go ponad wszystko, ponad to, ze Ci zranil i zdradzil. jednak jak sama wiesz na trzezwo by tego wszystkiego nie zrobil. gdy jest pijany to wodka za niego mysli i robi, znam przypadki kiedy ludzie robili okropne rzyczy, a pozniej najczesciej tego nie pamietali..a jesli pamietali to obwiniali sie o to tak silnie, ze znow zaczynali pic. i kolko sie zamyka. wiem jak trudno jest zyc z alkoolikiem pod jednym dachem. mowilas, ze nie widzialas go wiele razy pijanego..nic nie stracils. na pocztku tylko upijanie, pozniej zasypianie w ciuchach, smrod, nie musza jesc wystarczy im picie. albo spi, albo robi awantury, sa i tacy, ktorzy tylko by biesiadowali. jednak wiekszosc wykreca potowrne numery. nie ma reguly. kiedy nie pija, staraja sie wynagrodzic wszystko co zepsuli, jesli sa w stanie. ale czesto sa tacy zli na siebie, ze nie umieja tego ukryc i ta zlosc odbija sie na innych. rozdraznienie, zle samopoczucie z powodu odstawienia. czeste spiecia. roznie to bywa. u kazdego inaczej. jednak jesli jest trzezwy czesto ma chore myslenie i rownie ciezko z nim wytrzymac. a najgorsze jest to, ze nie mozna ich zmusic do leczenia, nie mozna ich wyciagnac z matni. do wszystkiego musza dojsc sami, czeto juz nie maja dla kogo wychodzic z uzaleznienia. to choroba, z ktora wygrywaja najsilniejsi. ja do dzisiaj wilu jej aspektow nie rozumiem i z wieloma ledwie sobie radze. z mezem mozna sie rozwiesc, ale ojca alkoholika sie nie pozbedziesz...ja nawet tego nie chce. wiele lat temu go nienawidzilam, sama wzywalam policje na niego, choc nigdy nie bil. mialam kilkanascie lat i czest ze wszystkim bylam sama. jedyne co moglam to wyrzucic go z domu. czulam ogromny gniew, nienawisc i bol, ze musze wlaczyc z kims kogo kocham. o wiele nie pamieta, ale cos zostalo w jego glowie i dzis wie, ze musialam sie jakos bronic, jakos wygenerowac kat dla siebie w tej trudnej chwili. on mi wybaczyl, ze go wyzywalam, a ja jemu, ze pil. takie dostal brzemi od zycia i musi je niesc. kiedys pytalam dlaczego my. dzis wiem, ze dlatego, ze jestesmy w stanie wiele zniesc. znam al-anon, aa, alateen. slyszlam wiele histrii. i wiem jedno, ze walaka w pojedynke to wala z witrakami. siedznie w domu i czekanie, az przyjdzie trzezwy przepraszac to zwykla strata czasu. zacznij cos robic dla siebie moze i dla niego. dzieki temu pokazesz mu swoja sile i bedzie Ci latwie zyc. wszystko co piszesz ma zwiazek z wspoluzaleznieniem nawet jesli tego nie czujesz. mam 22 lata, ale bagaz na o wiele wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×