Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Sharamysha, dziękuję Ci bardzo za ten topik!!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że dzięki niemu uda mi się jakoś pozbierać (i nie tylko mnie). Napisałaś na początku, że czujesz się jak z innej bajki. Ja właśnie też mam takie uczucie na co dzień, jak bym pomyliła bajki albo światy. \"Weź się w garść\", \"w dzisiejszych czasach trzeba być twardym\", \"za dużo myślisz\", \"znajdź sobie jakieś zajęcie\" - ja wiem, że to wszystko prawda, że ludzie chcą pomóc, ale to wcale nie pomaga, wręcz przeciwnie. Tyle razy próbowałam sobie wmawiać pozytywne rzeczy, przez jakiś czas prowadziłam nawet taki zeszyt, gdzie zapisywałam sobie afirmacje, np. \"jestem zgrabna\" albo \"potrafię prowadzić ciekawe rozmowy\" i tak 10-20 razy, żeby w końcu weszło do tej głupiej głowy. I co? I pomagało na chwilę, ale na dłuższą metę i tak nie wierzę, że te zdania są prawdziwe. I tak myślę o sobie źle. I nie lubię siebie. Ostatnio też jestem strasznie płaczliwa, wystarczy, że ktoś mi zwróci uwagę z byle powodu, a ja już nie mogę powstrzymać łez. Kiedyś się wkurzałam, obrażałam, sporadycznie nawet coś odburknęłam, teraz płaczę, a raczej ryczę tudzież szlocham, tudzież wyję. \"Wciąż mi czegoś w życiu brak\" - tak... tu też trafiłaś w dziesiątkę. To ciągłe poczucie, że powinnam być zadowolona, bo wiele osób mi zazdrości, a ja ciągle czuję, że brakuje mi czegoś ważnego i zła jestem na siebie, jak sobie pomyślę, że wiecznie jestem niezadowolona, że nie można mi dogodzić. Wciąż czuję w środku jakąś taką tęsknotę. Mnie też nic nie wciąga, wszystko mnie nudzi bardzo szybko. Ostatnio najchętniej siedzę w internecie lub oglądam TV, czyli odmóżdżam się maksymalnie. Mam jakieś tam zainteresowania, ale tak bardzo chciałabym mieć pasję! Taką, że jak w to wejdę, to będzie mi to zajmowało każdą wolną chwilę i nie będę miała czasu na to, żeby myśleć! Też wiem, co powinnam robić, tylko nie potrafię znaleźć w sobie siły, żeby zacząć w końcu działać, zamiast gadać... I też jestem strasznie niezdecydowana, zwłaszcza jeśli chodzi o zakupy, zazwyczaj potrzebuję kogoś, kto mi doradzi. Dostaję oczopląsu, jak widzę ten ogromny wybór w sklepach i już sama nie wiem, czego chcę. Potrafię wyjść ze sklepu bez niczego, bo nie mogłam się zdecydować albo od zbyt dużego wyboru rozbolała mnie głowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Confused, mam dokładnie to samo, jeśli chodzi o dzieci. Z jednej strony bardzo się boję, że je skrzywdzę, a z drugiej tak sobie marzę, że może jeśli nie popełnię błędów mojej mamy, to wszystko będzie ok. I widzę, że motyw ucieczki z domu też nas łączy... Pewnie wiele osób chciałoby się wychowywać w takim domu, w jakim ja się wychowywałam, ale ja się w tym domu chciałam zabić i wyjazd z domu na studia (choć mama była bardzo temu przeciwna) był najlepszą decyzją, jaką do tej pory podjęłam! Ja też nie biorę żadnych leków. Przez jakiś czas brałam jakieś z dziurawca, ale nie bardzo pomagały, więc odstawiłam. Ale też czasem tak bardzo bym chciała wziąć coś, dzięki czemu przestanę myśleć tak intensywnie... Mój facet też nie miał łatwego życia, dlatego potrafię się czasem przed nim otworzyć. Mam właśnie wrażenie, że potrafi mnie zrozumieć, bo u niego też nie było kolorowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka, Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale ten Twój pomysł na kawiarenkę jest naprawdę świetny! Nie znam się na tym, i nie wiem, ile rzeczy trzeba załatwić, żeby otworzyć własny biznes, ale proszę Cię, skoro masz już w głowie konkretną wizję, to nie rezygnuj z tego, tylko dlatego, że wydaje się to trudne! Naprawdę nie warto marnować życia na robienie czegoś, czego się nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja wizja kołacze mi sie juz od dwóch lat, może kiedyś zdobędę się na odawagę, i popłyne na głebokie wody. Boję się tylko że jeśli mi nie wyjdzie to sie całkiem załamię że jestem do niczego i w końcu sobie cos zrobię. White Tez mam tendencję do płaczu ostatnio pojechałam z córka do lekarza bo nie moge jej wyleczyc kaszlu, pojechałam do laryngologa sławy okolicznej ordynatora jednej z najlepszej klinik matki i dziecka w polsce, i oczywiście przestraszyłam się tej wizyty, wlazłam do tego lekarza i mówie że córeczka choruje że chciałabym zrobic jej wymaz z gardła na pneumocystoze i nikt mi nie chce tego badania zrobic bo to trzeba głęboko do gardła zajrzeć, niestety trafiłam na pewnego siebie cwaniaka, no i staneły mi świeczki w oczach z nerwów, i wiecie co ten gosc mi zrobił? wysmiał mnie, normalnie bezczelnie wysmiał, zaczał mnie olewac i zwracac się do mojego meża, wogóle nie chciał ze mna gadać, a na koniec jak się dowiedział że jade z cóka do sanatorium to skomentował \" dobrze niech żona jedzie, wyciszy się trochę uspokoi te swoje nerwy nie będzie taka roztrzęsiona\" i powiedział to takim ironicznym tonem że się załamałam. W dodatku mój mężus całą droge się śmiał ze mnie i z tej sytuacji i mówił że jestem do niczego że wszyscy się ze mnie śmieją że jestem naiwna i głupia i sprawiam wrażenie wariatki, normalnie te 15 minut w aucie powrotu sprawiły ze totalnie się załamałam, pojechałam do tego sanatorium i przez pierwszy tydzien chodziłam jak ogłupiona, nie mogłam się wyciszyc, ani uspokoić mysląłam o samobójstwie w dodatku córka mnie nie słuchała ( pierwszy raz wyjechałyśmy same na tak długo - 3 tygodnie) uciekała mi nie miałam z nią kontaktu nie mogłam do niej dotrzeć to chyba był wyynik tego że mało czasu miałyśmy dla siebie, normalnie się załamałam, dobrze że była ze mna dziewczyna w podobnym wieku rozwódka i ona mi dodała otuchy, i jakos ten kontak w końcu nawiązałam z córką teraz jest super ale jak sobie przypomnę tego lekarza tego mojego dołującego mnie mężusia i ten pobyt w sanatorium to mnie trzepie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka, mnie też się zdarzyło parę takich sytuacji, że ktoś zauważył, że jestem słabsza od niego i to wyśmiał... Najgorsze jest to, że najczęściej była to mama mojego faceta, która robi wszystko, żebyśmy tylko nie byli razem, żeby jej synuś nie marnował się w takim związku. Znamy się 10 lat, jesteśmy razem od 6, niejedno razem przeszliśmy (w tym 2 zerwania) i to, że nadal jesteśmy razem jest dowodem na to, że naprawdę tego chcemy. Ale nie dla niej. Zawsze szuka okazji, żeby mnie ośmieszyć, tak poprowadzi rozmowę, że niby jest milutka, ale zawsze mi czymś dogryzie. A jak jesteśmy same, to zawsze mi coś takiego powie, że później tydzień dochodzę do siebie. Dlatego wyprowadzam się z tego miasta, nie dam rady wytrzymać w tym samym mieście, co ona. Nie pozwolę, żeby udało jej się zniszczyć nasz związek. Wiem, że to może nie jest rozwiązanie problemu, ale staram się szerokim łukiem omijać osoby, które tak źle na mnie działają. Choć wiem, że czasem jest tak, jak z tym lekarzem, że człowiek się po prostu tego nie spodziewa. Może kiedyś nauczymy się olewać takich palantów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja teściowa tez mi nie raz zaszła za skórę, lącznie z tym że wygoniła mnie ze swojego domu jak miałam rozwalony kręgosłup i potrzebowałam bardzo pomocy przy opiece córki, miała wtedy zły dzień, rozumiem że każdemu sę zdarza ale wtedy wyjechała do mnie z takim pyskiem że nie dało się słuchac. Tez bym się chętnie wyprowadziła do innego miasta i tez nie wiem czy to jest wyjście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie.Ze zdziwieniem stwierdzam-jest nas coraz więcej.Kiedyś myślałam,że tylko ja jestem taka dziwna,mam swój świat.A teraz widzę,że nie tylko ja borykam się z tymi problemami.O wiele mi raźniej i lżej,gdy czytam Wasze przemyślenia,jakbym to wszystko sama napisała. Sharamysha- ja też jestem niezdecydowana do bólu.Też podziwiam ludzi,którzy dają rady z niezachwianą wiarą.Dochodzi do tego,że gdy w pracy udzielam rad interesantom,to przychodzę do domu i od początku analizuję ich problemy.A już nie daj Boże ,jak czegoś nie dopowiedziałam albo po przemyśleniach okazuje się,że było inne wyjście z sytuacji.Paranoja.Potem sobie wyobrażam,że ten interesant na drugi dzień do mnie przyjdzie i zacznie się awantura,że go niekompetentnie poinformowałam.I już układam w głowie na tę okoliczność gotowy scenariusz.No, nie nadaję się do tej pracy.Jestem zdruzgotana. Co do decyzji o ślubie,to pamiętam,jak wpadłam w panikę,gdy mój przyszły( wtedy) mąż rozpoczął ni z tego ni z owego rozmowę na ten temat.Przecież nie miałam gotowego SCENARIUSZA na tę okoliczność :D white_coffee-cieszę się,że dołączyłaś.Ja też tak mam,że jak ktoś mi się przygląda,to moja myśl jest jedna(nie ma innej opcji):Coś ze mną nie tak! potrzydziestce-witaj,ciekawy punkt widzenia.Myślę,że warto wziąć go pod uwagę.Zostań z nami.Każda nowa osoba coś wartościowego wnosi w naszą dyskusję. Perfidne jest to,że inni widząc nasze słabości wykorzystują to w okrutny sposób.Anulka lekarz okazał się zwykłym chamem i sposób ,w jaki Cię potraktował świadczy tylko o poziomie jego kultury.W żaden sposób nie możesz myśleć,że zawiniłaś.Dupek.Ale wiem,że było Ci przykro.🌻 Anulka-fajnie,że Twój facet dba o Ciebie.Rozczuliło mnie,gdy napisałaś,że robi Ci kompociki z malin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bananowy song ale wiesz ile miałam śmiechu z tymi kompocikami, mój Pan dzwonił co jakies 10 minut i pytał się co i jak, czy jak da tyle cukru to będzie dobrze? czy nie rozgotował tych malin za bardzo itpitd. Teraz robi ogórki, szpera gdzieś po książkach kucharskich wynajduje jakies przepisy i z zapałem mnie informuje co i jak będzie, dostał ode mnie ostatnio dracenę i chyba wszystko mnie na jej temat wypytał a ile wody a czy nie przesadzić a czy nie daj boże nie uschnie, ostatnio kupilismy sobie takie małe kaktusiki po 1 za sztukę kupilismy po 10 szt, teraz chodzi za książką uprawa kaktusów, chyba mu ją kupię w prezencie, i pomyslec że idzie do pracy i i czasem ma takie przypadki że wlos się na głowie jezy, jakies napuchnięte zwłoki lezące od dwóch tygodni, albo samobójcy, albo rozboje, trzeba miec twarda psychike do takiej pracy a tym bardziej ze żona go zostawiła dla innego po 16 latach małżeństwa to on tez biedak przeżył swoje, nie rozumiem jak można zostawić takiego super faceta dla jakiegoś chamskiego przydupasa, tym bardziej że on nie jest jakiś tam pantoflarz, inteligentny spokojny, dobrze zarabia, kobiety głupie sa niektóre, może ja tez jestem głupia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bananowy_song, Pisałaś, że jesteś zastępcą kierownika... to dla mnie takie nierealne :( Gdyby nie te wszystkie rzeczy, o których pisałaś, to uważałabym Cię za największą szczęściarę i wzór do naśladowania :) Ale wiem, że Tobie też nie jest łatwo, po prostu etap znalezienia pracy masz już za sobą. Wiesz, ja też zostałam tak wychowana, że przy obcych się nie wyraża własnego zdania i nikt mnie nie nauczył sztuki dyskutowania. Nikt nie pytał mnie o zdanie, po prostu miałam wykonywać polecenia, a jak próbowałam pyskować, to albo była awantura albo dostawałam lanie. Jeśli już się odzywam w towarzystwie, to powiem 1-2 zdania i się zamykam, nie potrafię rozwinąć ciekawie żadnej myśli, nie potrafię opowiadać. Jak już coś powiem, to potem czuję, że znowu się zbłaźniłam i to jest zamknięte koło, bo jak się nie odzywam, to nie ćwiczę umiejętności rozmawiania. Jest tylko kilka osób na tym świecie, z którymi potrafię porozmawiać. A o horrorach to nawet nie myślę! Ja po \"Requiem dla Snu\" miałam tydzień wycięty z życiorysu, a to przecież żaden horror... Dobre z tym żelazkiem ;) Rozbawiłaś mnie do łez (choć wiem, że dla Ciebie niekoniecznie jest to śmieszne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka, Wiesz, takie życie, może ona go zostawiła, żebyś Ty w końcu mogła być szczęśliwa :) Fajny jest, widać, że się stara, mam wrażenie, że go uskrzydlasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja jestem kierownikiem niby i wiecie jak mi z tym cieżko? normalnie nie nadaję się na to stanowisko? nie wiem co ja tu robię, ale los mi się sam tak ułożył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam, że przyczyną Waszych dolegliwości jest stres. Szczegóły w t. \"Stres\" na poniższej www

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlugie rzęsy
No witam dziewczyny.Widzę, że jest nas więcej.Confused-ja też miałam straszne obawy przed ślubem.Przede wszystkim martwiłam się , że nie umiem tańczyc, więc jak to będzie?Poza tym ,że to tyle zachodu z przygotowaniem tego wszystkiego.A gdy poznałam już przyszłego męża, to wcale nie chcieliśmy żadnego ślubu brać, tylko żyć na kocią łapę.Ale pod wpływem mojej mamy wzieliśmy ostatecznie ślub cywilny i po kłopocie.W dniu ślubu strasznie się denerwowałam.Pamiętam nawet że wzięłam ze sobą tabletki na uspokojenie.Przeżyłam to jednak jakoś i we wrześniu będziemy mieli 10 rocznicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
white_coffee-Ja wzór do naśladowania :D :D :D :D Dobra,dzięki Ci za dobre słowo.Tak,jestem zastępcą kierownika .I Bogu dzięki ,że zastępcą.Bo mam setki wątpliwości i potrzebuję kogoś ,kto mi przytaknie i powie:tak,dobrze robisz.To na pewno kwestia wychowania,bo jak pisałam nikt w dzieciństwie mnie nie pytał o zdanie,miałam być posłuszna i tyle.A najśmieszniejsze jest to,że jestem dorosłą osobą od dawna i trzymam się tych schematów.Nauczono mnie posłuszeństwa i teraz nie potrafię wykłócać się o swoje.Nauczono mnie,że starszy ZAWSZE ma rację. Anulka ja też mam wrażenie,że się nie nadaję.A przede mną publiczne wystąpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlugie rzęsy
Dla mnie nie jest problemem fakt , że mam tylko ślub cywilny, ale problem pojawia się wtedy , gdy przychodzi ksiądz po kolędzie. Co roku mam z tego powodu stresa.Gdybym miała inny charakter, tobym się pewnie tym nie przejmowała, a tak co?Niby nic takiego nie mówią ci księża, tylko pytają czemu tego ślubu kościelnego nie ma, a ja i tak w nerwach.A w tym roku, to nie wiem jak będzie, bo dziecko do komunii idzie i może mi będą robili jakieś przeszkody...Oby nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cyt.:Bananowy_song Piese -kliknęłam w link Twoje stopki.Poznałam definicję stresu .NO I CO Z TEGO? Pisze jak krowie na rowie co robić, żeby uniknąć stresu i innych konsekwencji w postaci nerwic. A, może Ty czytać jeszcze nie umiesz, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piesek, fajne te rady tylko... nie dla nas. My nie jesteśmy po prostu zestresowane, nie wystarczy nam magnez i głębokie oddychanie (choć to na pewno nie zaszkodzi). Myślę, że Bananowy_song potrafi czytać lepiej, niż Ci się wydaje... Po prostu nie do końca trafiłaś/-eś z radami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
długie rzęsy, Czytałam, co wcześniej pisałaś i wiesz, ja też jestem zazwyczaj uśmiechnięta, tylko u mnie to jest jeszcze gorzej, bo wystarczy, że nie ma mojego faceta, a ten uśmiech nagle znika. Myślałam już nawet, że jestem od niego uzależniona, ale to raczej coś innego. On jest jedyną osobą, która mnie rozumie i która potrafi mnie rozweselić, więc jak on znika, to znika cała radość życia. Dlatego jak wychodzimy gdzieś razem, to potrafię być roześmiana, żartować, dobrze się bawić, ale tylko przy nim. Gdy jego nie ma, nic mnie nie cieszy. Wiem, że to chore :( I też bym chciała, żeby wszyscy naokoło mnie lubili, jestem czasem tak miła, że aż mi siebie żal. Jak ktoś czasem jest dla mnie złośliwy, to mam ochotę mu tak odpyskować, że już nigdy by sobie na to nie pozwolił, tylko że nie potrafię pyskować, nie mam ciętego języka, dlatego nic nie mówię i wychodzi na to, że pozwalam, żeby ten ktoś mnie nie szanował. A później bardzo to odchorowuję i zazwyczaj unikam już kontaktu z tym człowiekiem. A co do ślubu, to my też na razie planujemy tylko cywilny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to truj
się prochami, aż Ci wątroba siądzie, o takie rady pytasz? Był modny prozac, spróbuj!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to truj
a teraz bez złośliwości: spróbuj treningiem autogennym oczyścić organizm z negatywnych emocji, a nawet regresingiem. Ale regresing może przeprowadzić tylko lekarz-specjalista

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to truj
a najlepiej weź się za "łopatę", haruj w pocie czoła a miną wszelkie wyimaginowane dolegliwości. Wnisek prosty: z nadmiaru wolnego czasu pierdoły w postaci nerwic, się imają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bananowy song i znów mamy coś wspólnego ja jako kierownik tez nie umiem się wykłócać, rekompensuję to szefowi solidnościa i uczciwością, zawsze pilnuje terminów i nie pyskuję, ale mimo wszystko wydaje mi się że w firmie mnie nie lubią, tez nauczona jestem że starszy lub szef ma zawsze rację i nie umiem odpyskować, później się gnębie że jak bym sie postawiła to może bym urosła w jego oczach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Pieska-czy uważasz ,że definicja stresu i 12 banalnych punktów ,powierzchownie traktujących temat,zmieni moje życie?Kolejny mądrala,któremu wydaje się znalazł patent na rozwiązanie problemów. Napiszę też jak krowie na rowie-gdyby to było takie proste,część z nas nie szukałaby pomocy tutaj,czy też na terapiach grupowych. Zdaje się magister,ale prostej rzeczy pojąć nie potrafi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takich osób jak piesek jest wiele, myślą że to takie proste przeczytać definicje zastosowac się do tego i fuuu jak za dotknięciem magicznej różdżki nasze problemy znikną. To co nas spotyka nie bierze się nagle, często są to problemy nawarstwiające się wiele lat, czasem jest to trudne dzieciństwo czasem kwestia osobowości która jest zbyt wrażliwa żeby radzic sobie ze stresem. Ogólnie to wkurza mnie taka postawa jak ktos mi mówi weź się w garść, nic ci nie jest, wymyślasz, czuję się wtedy bezsilna, bo nie umiem wytłumaczyc co to znaczy depresja, zresztą ten kto nie przechodził ten nie wie co to znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak,Anulka,zgadzam się z Tobą.Kto sam nie doświadczył tego problemu,nie ma pojęcia o czym mówimy.Anulka,Ty dziś w pracy jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś mam w zasadzie wolne,ale w domu czeka mnie sprzątanie,obiad muszę ugotować.Ot,takie babskie zajęcia.Ktoś napisał,żeby wziąć się za łopatę,to wyimaginowane problemy znikną.Przy "łopacie" też potrafię myśleć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gługie rzęsy
Popieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gługie rzęsy
Popieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×