Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie. Moje prawo to jest pańskie lewo. Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja - rozdarte drzewo. Nie wierzę w to, że prześnił się mój czas, pozwólcie mi na jeszcze parę gwiazd: Jeszcze tylko raz pokochać, ach, jeszcze jeden raz! Jeszcze tylko raz usłyszeć szalony serca głos, a potem - wielką ciszę, a potem - noc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chcę spać, ja nie chcę umierać, chcę tylko wędrować po pastwiskach nieba, białozielone obłoki zbierać, niczego więcej mi nie potrzeba. Ty mi mówisz - świat jest papierem, a my jak kartki wśród spinaczy, to nieprawda, ktoś siedzi za sterem ktoś pamięta, że było inaczej! Czy pamiętasz, jak pachnie las, czy pamiętasz, jak tańczy się rumbę? Twoja pamięć ratuje czas, tylko przez nią właściwie nie umrę. Czy pamiętasz, jak pachnie chleb, czy pamiętasz te łąki za młynem?... Twoja pamięć to wielki sklep, tylko przez nią właściwie nie minę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś, może wczoraj, w moich włosach zagnieździł się ptak - Mówi tak - poczekaj, wszystko wróci, książki, mężczyźni, zwierzęta, nawet mały niebieski ołówek. Poczekaj. Jeszcze trochę. ["Na początku był negatyw"]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie ogromnie jest blisko od serca do papieru. ["Na początku był negatyw"] Gdyby ziarenka piasku w mojej klepsyderce były już odliczone, to ja gdzieś tam na chmurce, gdzieś w lewym rogu, w lewym kąciku będę pisała dalej, bo nic innego nie umiem, będę poprawiała różne brzydkie rymy, różne nieudane strofy, różne grzechy i będę sobie powtarzała: jeszcze zdążę, jeszcze zdążę, jeszcze wszystko zdążę... Jeszcze zdążę wam zaśpiewać, opowiedzieć, jeszcze zdążę posadzić drzewa cudowne, zielone. Jeszcze zdążę zapomnieć i wspomnieć, znowu nie wiedzieć... I znajdę czas na śmiech, na rozpacz - słowo. We mnie tłucze się wiatr i śpiewa róg posłuchajcie, posłuchajcie, litanię dla skowronka już pisze Bóg posłuchajcie, posłuchajcie, już przystanął z ciekawością czas. żegnam was, żegnam was... ["Rozmowy o zmierzchu i świcie"]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tych najbardziej znanych i charakterystycznych fragmentów wypowiedzi AGNIESZKI OSIECKIEJ, zebranych tutaj bez porządku i sensu, wyłania się portret poetki o niezwykłej wrażliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie biesiadniczki! Dąb poprawia kondycję. Jeżeli jesteś wyczerpana ciężką pracą lub chorobą, idź do parku i oprzyj się o pień dębu na 4-7 minut. Najpóźniej po tygodniu powinnaś odczuć znaczącą poprawę. Z kory dębowej przygotowuje się wywar, który rewelacyjnie działa na cerę z trądzikiem , wysypki i obrzęki. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę oraz nasze solenizantki! Drogie Krysie! Dzień dzisiejszy święto Wasze, Więc przyjmijcie życzenia moje. To o czym marzycie by się spełniło, To czego pragniecie by Waszym było. A do tego 100 lat i róże, Przesyłam Wam 🌻🌻🌻🌻🌻 Dla Kalinki Biesiadnej http://ve2zaq.ovh.org/imieninki/1.htm Dla Jarzębinki Czerwonej http://ve2zaq.ovh.org/imieninki/3.htm Życzę Wam aby moje dobre myśli dotarły do Was wszedzie tam, gdzie jesteście, niezależnie od tego, co akurat robicie. Niech otoczą Was przyjemnym uczuciem wciąż przybliżającej nas przyjaźni (nawet mimo dzielącej nas odległości) która po prostu trwa, bez konieczności wykazywania się w niej czymkolwiek. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maria Konopnicka \"Preludium\" Nie kocham jeszcze, a już mi jest drogi, Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę I duszę pełną o niego mam trwogi I myśli moje już tam, w jego progi Lecą stęsknione... I ponad dachem jego się trzepocą Miesięczną nocą... Nie kocham jeszcze, a ranki już moje O snach mych dziwnie wstają zadumane, Już chodzą za mną jakieś niepokoje, Już czegoś pragnę i czegoś się boję W noce niespane... I już na ustach noszę ślad płomienia Jego imienia. Nie kocham jeszcze, a już mi się zdaje, Że nam gdzieś lecieć, rozpłynąć się trzeba, W jakieś czarowne dziedziny i kraje... Już mi się marzą słowicze wyraje Do tego nieba, Które gdzieś czeka, aż nas ukołysze W błękitną ciszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pragnę... Kasia Nie pragnę miłości. Której nie ma za dnia. Tylko nocą się budzi. Nie pragnę miłości. Na jeden moment, chwilkę. Przemijającej bez echa. Nie pragnę miłości. Płytkiej, bez głębszych uczuć. Takiej z próżności. Pragnę miłości stałej. Która mi zawsze pozwoli. Mieć w sercu radość. I na zawsze słodko zniewoli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cafe Bruno Jasieński Karasiński i Verdi i Strauss i Bizet, Filiżanki, łyżeczki i obłęd i chichot Kapelmajster zziajany w skrzywionym pince - nez Jeden z całą orkiestrą walczy jak Don Kichot Ci się pchają ! Ratunku !! jeszcze jeden gość ! Powiedzcież niech raz na klucz drzwi zamkną odźwierni Panowie ! Ja nie mogę ! Paaanowie !!! Już dość !! Nie róbcie że z kawiarni jakiejś ekstazerni ! Utlenione, liliowe moje vis - a vis Pije grog, jak wytrawny stary alkoholik Ma w sobie coś z kościoła i Chambre Garne, Półprofilem efrancko oparta o stolik Pani umie cudownie nosić swoją twarz... A dlaczego Pani dziś tak dużo pije ? Pani jest taka w "tonie"... I ten decolletage... Jak dyskretnie odsłania wszystko... A nie szyję Niech się Pani nie gniewa. Ja dziś nie wiem sam ! I myśli zaprawione mam Abrykotyną Jestem słodki dla wszystkich przestarzałych dam I upaja mnie nawet... Tango Argentino Coś rozrasta się we mnie i gnie minie przez pół W jakiś liniach kosmicznych, rytmicznych i prostych Czuję, że zaraz wstanę i wskoczę na stół i recytować zacznę mowy futurostych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
patrz... na rózanych krzewach zatanczyly promyki slonca... ono w tym miejscu zdaje sie usmiechac do nas przyjaznie... jakby podawalo nam klucz do serca bliznich... wystawmy dlonie, by nie upadl w proch pod stopami... majac w pamieci rózany zapach, idzmy w zycie... cokolwiek by nie nioslo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie biesiadniczki! Z okazji Imienin Paniom życzę: Zdrowia, szczęścia, powodzenia!!!! Niech Wam słońce zawsze świeci I niech czas radośnie leci! Te życzenia, choć z daleka, Płyną jak wzburzona rzeka I choć skromnie ułożone, Są dla Was przeznaczone! 100 lat! 100 lat! 100 lat! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.......CUDOWNEGO DNIA ŻYCZĘ ...... .................(¯`°v°´¯) ......................(_.^._).....(¯`°v°´¯)­­­ .......(¯`°v°´¯) .................(_.^._)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Chwila Anna Kamieńska Dana jest tylko chwila a teraz rzuć się w jej bezdenną głąb krąż wokół niej jak wskazówka zegara jak ramię cyrkla bierz z niej miarę Ciągle mówimy by nic nie powiedzieć a chwila i tak zaskakuje naszą krew bez zwiastowania komórki ciała przekazują ją sobie jak ból Wieczne odpoczywanie nam w chwili Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koncert Anna Kamieńska Grały żaby w błocie. Jedna na fagocie, druga na flecie, trzecia na klarnecie. Czwarta, jak to żaby, na skrzypcach aby-aby. Piąta na fortepianie. Szósta na mandolinie, siódma na okarynie, ósma mamo kochana, ćwiczyła na organach. Dziewiąta na wiolonczeli, a jakże, żebyście wiedzieli. Dziesiąta, tak jak wy czasami, biła w bęben pałkami. A jeszcze te szpinety, dzwonki i kastaniety, gongi, basy, harmonie, organki i fisharmonie! Aż taki się zrobił hałas, że chyba uciekać zaraz! Tylko dzieci i poeci stali na brzegu strumyka i zachwycali się, jak to dzieci i poeci: - Ach, jaka piękna muzyka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmieszne Anna Kamieńska Jak to jest być człowiekiem spytał ptak Sama nie wiem Być więźniem swojej skóry a sięgać nieskończoności być jeńcem drobiny czasu a dotykać wieczności być beznadziejnie niepewnym i szaleńcem nadziei być igłą szronu i garścią upału wdychać powietrze dusić się bez słowa płonąć i gniazdo mieć z popiołu jeść chleb lecz głodem się nasycać umierać bez miłości a kochać przez śmierć To śmieszne odrzekł ptak wzlatując w przestrzeń lekko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA________---witajcie🖐️.Dzieeeeeekuje👄 Kolejne wspomnienia o wielkiej,znanej,niezapomnianej,,, AGNIESZKA OSIECKA miała dar utrwalania czasu.... Wspomnienia znajomych i przyjaciół Agnieszki Osieckiej, które ukazały się po śmierci poetki w \"Rzeczpospolitej\" Magda Umer_________Była jedną z najbliższych mi osób na świecie. Dzisiaj nie chcę nic więcej mówić. Na to potrzeba trochę czasu. Cieszę się, że w ubiegłym roku, kiedy już obie wiedziałyśmy, co będzie, zdążyłam zrobić z Agnieszką dla telewizji wywiad-rzekę. Jest to rozmowa o jej życiu, są tam piosenki i materiały archiwalne - dziewięć półgodzinnych odcinków zatytułowanych \"Rozmowy o zmierzchu i świcie\". Jest to rozmowa o jej życiu, są tam piosenki i materiały archiwalne - dziewięć półgodzinnych odcinków zatytułowanych \"Rozmowy o zmierzchu i świcie\". Agnieszka zdążyła go jeszcze obejrzec,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stanisław Tym____________Agnieszkę znałem kilkadziesiąt lat, od czasu spotkania w legendarnym już dzisiaj STS. Jej śmierć jest tragicznym zdarzeniem dla nas, jej przyjaciół. Przy tej smutnej okazji przypominam sobie słowa z jej szlagieru: "niech żyje bal, bo życie to bal jest nad balem, niech żyje bal, drugi raz nie spotkamy się wcale". Cytuję z pamięci, więc może niedokładnie. Te słowa, w wielkim roztańczonym walcu, przypominają, że tylko raz jesteśmy i tylko raz możemy wobec innych ludzi zachować się wspaniale lub źle. Bardzo mądre słowa. Jesteśmy na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Kilka lat temu prowadziłem tutaj wielką "Galę", w całości poświęconą Agnieszce. Na widowni siedział prof. Aleksander Bardini. Minęło zaledwie kilka lat i ich obojga już nie ma. Twórczość Agnieszki trudno mi zaszeregować. Była poetką z prawdziwego zdarzenia. W tej swojej legendzie i poezji pozostanie. "niech żyje bal, bo życie to bal jest nad balem, niech żyje bal, drugi raz nie spotkamy się wcale".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jacek Kaczmarski_______Mam wrażenie, że w swoim spojrzeniu na świat każdy z nas w Polsce ma znacznie więcej z Agnieszki Osieckiej, niż sobie z tego zdaje sprawę. W swojej twórczości popularnej, czyli w tekstach piosenek, Agnieszka proponowała pewien liryczno - satyryczny obraz świata. Proponowała to w sformułowaniach, które zapadały w świadomość. I funkcjonują do dzisiaj w rozmowach, a co za tym idzie funkcjonują jako spojrzenie na świat. Przyznam, że jestem daleki od takiego widzenia świata, od tej "liryki egzystencjalnej" (takie określenie przychodzi mi do głowy), ale zdaję sobie sprawę, że jest ono szalenie sugestywne. To, co wcześniej wydawało się być poetyka STS, z której wywodziła się Agnieszka, czyli poetyką lat 60., znacznie przeżyło ten okres - funkcjonowało w latach 70. i 80., i przeżyje Agnieszkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarosław Abramow-Newerly_________Agnieszka świat widziała bardzo szeroko. Przyszła do STS, gdy miała 19 lat i już znakomicie znała trzy języki, podczas gdy my ledwie dukaliśmy po rosyjsku. Była gwiazdą na wszystkich międzynarodowych spotkaniach, bardzo szybko nawiązywała kontakty z ludźmi. Osiecka była główną - obok Dąbrowskiego i Jareckiego - autorką STS w pierwszym,najważniejszym okresie, czyli w roku 1955, jeszcze przed październikową odwilżą. Jej piosenki szybko stawały się przebojami nie tylko w kręgu naszego teatru, ale wkrótce śpiewała je cała Polska. A trzeba pamiętać, że wówczas obowiązywały pieśni masowe i ludowe, zaś przedwojenne tradycje piosenkarskie były w głębokiej pogardzie, więc dzięki utworom Osieckiej na nowo rodziła się polska piosenka. Miała w swoich tekstach dar utrwalania czasu, oddania nastroju chwili. Czas pragnęła zatrzymać w jeszcze inny sposób - na kliszy fotograficznej. Była całkowicie zwariowana na punkcie aparatu fotograficznego. Pstrykała bez przerwy. Chwilami mieliśmy już tego dosyć, ale dziś trzeba przyznać, że wizerunki wielu osób przetrwały dzięki jej fotografiom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnieszka - wspomnienie Krystyny Jandy Tak się urodzić, w niedzielę wieczór Nie chcieć, nie poczuć, nie przeczuć, Być jak przesyłka, jak paczka mała, Sama chciała, sama chciała. Tak chodzić do szkół, wszędzie po troszku, Myśli i nerwy mieć w proszku, Znaleźć i zgubić, co matka dała, Sama chciała, sama chciała. Tak się niemądrze w niemądrych kochać, Nie trwać, nie czekać, nie szlochać, Potem zazdrościć tej co umiała, Sama chciała, sama chciała. Tak się na dobre rozkochać w Tobie, Z żalu za Tobą wypłowieć, Być nazbyt cicha, lub nazbyt śmiała, Sama chciała, sama chciała. Tak nagle ustać, w niedzielę wieczór, Nie chcieć, nie poczuć, nie przeczuć, Wśród jasnych buków, zasnąć jak skała, Sama chciała, sama chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
/Krystyna Janda/ To Jej piosenka, którą śpiewałam w Białej Bluzce. Stałam w dniu ostatnich Jej urodzin, od rana w sklepie z kapeluszami i przymierzałam jeden za drugim. Wiedziałam, że musi być kapelusz, zawsze w kapeluszach Ją ostatnio widywałam, wiedziałam dlaczego kapelusz, wiedziałam, że to może już ostatni kapelusz. Wiedziałam, że Jej ulubiony kolor to niebieski i czerwony. Stałam i przymierzałam wszystkie niebieskie i czerwone kapelusze i mój bunt do tych kolorów, do tych kapeluszy, rósł. Moja konwencjonalność, konformizm, tchórzostwo, brak wyobraźni, grubiaństwo, banalność, powierzchowne poczucie elegancji, kazało mi patrzeć z tęsknotą na szare, beżowe, czarne, piękne dla mnie kapelusze. Mój egoizm, fałszywe poczucie życiowego taktu i brak tolerancji, patrzyło razem ze mną z niechęcią na wybrane, czerwony i szafirowy, z nienawiścią. Po dwugodzinnej męce wyboru między mną a Nią, kazałam zapakować, Ją, czyli czerwony i niebieski. Wyszłam. Na wystawie zobaczyłam, piękny, skromny, elegancki i dyskretny - brązowy. Wróciłam i z całą swoją małością zamieniłam te dwa Jej na ten mój brązowy, który godzinę później jej ofiarowałam. Był to jeden z największych nietaktów i aktów nietolerancji jakie popełniłam w życiu. Nigdy sobie tego nie daruję. Jestem pewna, że nigdy go nie założyła. Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie znałam. Uwielbiałam patrzeć na Nią i Jej słuchać. Bałam się Jej i mnie fascynowała, obserwowałam Ją z przerażeniem i zachwycałam się nią. Nigdy nie odważyłabym się być taka jak Ona. Tak odważna, niezależna, nieodgadniona, nienasycona, niezaspokojona. Tak kochać i tak uciekać, tak pragnąć i tak nie chcieć. Być tak delikatną, tkliwą i czułą i jednocześnie tak racjonalną i bezwzględną. Tak być szaloną, nieobliczalną i jednocześnie tak zorganizowaną i solidną. Nie znałam jej i przeczuwałam za tą granicą, za którą była dla mnie niedostępna, bo nie nadawałam się, żeby mnie "wtajemniczyć". Nonszalancja z jaką żyła przerażała mnie, nie rozumiałam Jej i Ona to wiedziała. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Grałam Białą Bluzkę. Kogo grałam? Ją? Ale tam były Dwie. Ta, która pisała listy, porządkowała sprawy, płaciła za światło i gaz, i ta Druga. Ona? Pierwszą rozumiałam, Drugą starałam się zagrać, tak jak rozumiałam. Siedziała na próbach, nic nie mówiła. Myślę, że mój pragmatyzm w konstruowaniu tej roli ją śmieszył. Co to było? O kim to było? Co jakiś czas, ktoś głośno, ostentacyjnie, wychodził z sali w trakcie spektaklu, potem okazywało się, że uznał, że to jego życie, słowa. Ktoś inny przychodził do mojej garderoby, patrzył, nie chciał wyjść, potem okazywało się, że to jej znajomy, że coś w tym tekście odnalazł. Nic nie rozumiałam. Proszono, żebym przestała to grać, że to zbyt osobiste, obrażano się. Jej znajomi. Mężczyźni. Kobiety. Jej przyjaciółki. Nic nie rozumiałam. Zagrałam ten spektakl 150 razy, jeździły za nim po Polsce całe grupy młodzieży z plecakami, nie wiem już ile razy słyszałam, że to o nich, o tym co czują. Nic nie rozumiałam. Jaka Ona była? Prosiłam cztery miesiące temu w Nowym Yorku Elżbietę Czyżewską - Pogódź się z Nią, Ona umiera. - Dzwonię co noc - odpowiedziała - odkłada słuchawkę. Złożyłam Jej konwencjonalne życzenia świąteczne i noworoczne, nagrywając się na sekretarki, pod kolejnymi zostawianymi numerami kontaktowymi, przysłała kartkę z fotografią jakichś nóg..."jeśli by ci zabrakło nóg, wysyłam zapasowe". Tyle pięknych zdań, tyle mądrych myśli, celnych skojarzeń, efektownych sformułowań. Tyle prawdy i wiedzy o człowieku, o jego małości i wielkości, męce, bólu, miłości i szczęściu. Czy to wszystko było o niej? Jestem tego pewna. Dosłownie o niej. To przerażające. Chciałabym, żeby tam gdzieś, pokochał Ją ktoś "na całe życie", nieodwracalnie, bezwarunkowo i bezpiecznie. Ale jaka jest gwarancja, że by nie uciekła? Miała zwyczaj mówić, że poetami Bóg opiekuje się bezpośrednio, może... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na ostatnich jej urodzinach, śmiałyśmy się cały czas. My tzn. Tzw. Ścisła Egzekutywa: Magda Umer, Magda Czapińska, Zuzia Olbrychska i ja, opowiadałyśmy sobie znowu głupoty, oglądałyśmy pierwsze odcinki filmu zrobionego o Niej przez Magdę Umer. Płakała, śmiała się, była zadowolona, dla niewprawnych oczu była prawie szczęśliwa, ale... zaraz musiała gdzieś tajemniczo iść... jak zawsze. Cały czas dzwonił telefon... sekretariat pana X, sekretariat ministra Y, czy można przysłać kwiaty?... prosiła, żebym odbierała telefony i mówiła, że później, że teraz są ważniejsze sprawy. Jedyny krótki moment świadomości to sekunda samotności w jej łazience i włosy, pukiel Jej wspaniałych włosów zostawiony w pośpiechu na szczotce. Krótki moment, sekunda. A potem... rzuciła w kąt brązowy kapelusz, założyła czerwony i... poszła, my w jedną stronę, Ona w inną, swoją, tajemniczą stronę. Z kim miałam do czynienia? Z kim mówiłam, że się przyjaźnię? Czułam się zawsze koło niej jak proza obok poezji. Koło mojego łóżka leży Jej ostatnia sztuka. Nie przeczytałam jej. Nie zadzwoniłam do Niej. Za późno. Na wszystko już za późno. Ja, niestety zawsze w białej bluzce, idę zapłacić za gaz i za światło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM I POZDRAWIAM! \"Wyzdrowieć siłą woli\" Prowadzone od ponad 30 lat badania wskazują jednoznacznie, że u osób chorych na raka chęć wyzdrowienia jest, obok klasycznej terapii onkologicznej, jednym z ważnych elementów decydujących o długości i jakości przeżycia. \"Każdy, ruszając do boju, musi zakładać, że wygra. Zaprogramowanie na zwycięstwo w tej walce sprawia, że masz wpływ na to, co się dzieje\" – pisze w swojej książce Kamil Durczok, dziennikarz telewizyjny, który kilka lat temu zachorował na nowotwór. Coraz częściej lekarze sięgają więc po broń, którą doktor Mariusz Wirga – jeden ze znanych polskich psychiatrów pracujący w USA – nazwał w skrócie PO – J23. Co to oznacza? \"PO\" to po prostu psychoonkologia, \"J\" jest symbolem jakości życia, \"2\" to średnio dwukrotne wydłużenie przeżycia, a \"3\" oznacza trzykrotne zwiększenie liczby długoletnich przeżyć (Mariusz Wirga \"Mogę wyzdrowieć zdrowo myśląc\" fragment książki \"Siły, które pokonają raka\" Wyd. Charaktery). To dlatego na całym świecie, a od kilku lat także i w Polsce osoby chore na nowotwór oraz ich rodziny zachęcane są do uczestnictwa w programie terapii psychoonkologicznej metodą Carla Simontona. Uczą się tam, jak wykorzystywać moc swojego umysłu i wyobraźni do walki z chorobą, zmieniają swoje nastawienie do terapii, a w konsekwencji zaczynają lepiej żyć mimo poważnych codziennych dolegliwości. Co ważne, uczestnictwo w tych zajęciach jest bezpłatne. Więcej informacji o programie terapii metodą Simontona można znaleźć na stronach: www.simonton.pl, www.ogrodnadziei.pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Nasze ognisko Andrzej Bursa Roznieciliśmy nasze ognisko By odgrodzić swoje wieczory Od ludzi wszystkich jak od chorób Niech się kołysze i błyska Niech złote śpiewają iskry W naszym ognisku... Siedzimy wieczorami Coś niedobrze się dzieje Płomień gaśnie ciemnieje Kopeć oczernił pokój Pyta żona: Co ci kochany? - A daj mi spokój... Ja wiem czemu smutno mój drogi My lubimy bardzo czworonogi Zwierzę najlepszy przyjaciel Już na ulicy jestem jednym skokiem Przemierzam całe miasto szerokie Wracam Z ogromnym kotem pod pachą Siedzimy wieczorami Coś niedobrze się dzieje Kot straszy bursztynowym okiem Płomień gaśnie ciemnieje Przeglądamy... malarstwo włoskie... Rany Boskie... jak nudno... No - mówię - rady nie ma... Widać się do siebie nie nadajemy Koniec z naszym ogniskiem Ale sprośmy jeszcze na ostatek Wszystkich naszych starych kamratów Ze szkolnej ławy Z popijawy... Zrobimy zabawę... Przyszli goście Każdy opowiada Barwna talia się rozkłada Z prostych opowieści Chwalimy życie z całej mocy Śpiewamy pieśni do północy Pierwsza Goście już za progiem No i cóż moja droga I nam trzeba zabierać walizki Ale popatrz... popatrz Jak się kołysze i błyska Wielkim ogniem... słoneczną iskrą Nasze ognisko... I nasz kot jest bardzo piękny z tym bursztynowym okiem Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychoterapia lub po prostu regularnie praktykowane formy relaksu to klucz do zdrowia przy wielu dolegliwościach. Za choroby psychosmatyczne (czyli takie, w których powstawaniu ważną rolę odgrywa czynnik psychiczny) uznaje się od dawna nie tylko wrzody żołądka czy nadciśnienie, ale również astmę, problemy dermatologiczne czy nawet reumatoidalne zapalenie stawów. Są lekarze, którzy twierdzą, że każda choroba ma takie podłoże, dlatego warto sięgnąć po siły tkwiące w naszej psychice, aby wspomóc proces zdrowienia. Trzeba podejść do naszych dolegliwości jak do wyzwania i powiedzieć sobie \"Zmierzę się z tym, bo wiem, że mogę wygrać\"!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno o przyjaciół Andrzej Bursa Jeżeli w rozmowie z niedużym gościem będę używał w stosunku do ludzi niskiego wzrostu określeń: kurdupel korek jamnik to już mam w moim rozmówcy wroga ale gdy powiem przy blondynie herkulesie podobają mi się wysocy chłopcy blond to wspaniały gatunek facetów to na pewno nie zyskam przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×