Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

– Jak zareagowała? Siedziała dwa miejsca dalej, prawie obok mnie. Przyszła z synem i córką, cały czas się śmiała. Wyglądała na bardzo rozbawioną. Fizycznie nie ma między nami żadnego podobieństwa. – Może tylko dobrze się maskowała? Słyszałam, że próbowała wywierać naciski na słynnych projektantów, by nie zgodzili się na wykorzystanie swoich kolekcji w filmie. Myślę, że to zwykłe plotki. W każdym razie nic na ten temat nie słyszałam. – W przeciwieństwie do książkowej bohaterki powieści „Diabeł ubiera się u Prady”, filmowa Miranda Priestley w Pani interpretacji potraktowana została mniej diabolicznie. Dlaczego? Dla mnie Miranda, kobieta sukcesu, przed którą drżą podwładni, to postać niejednoznaczna. Zależało mi na tym, aby pod maską demona, który nie cofnie się przed niczym, by dopiąć swego, widzowie ujrzeli kobietę, która osiągnęła swoją pozycję na drodze wielu ustępstw i wyrzeczeń. Miranda płaci najwyższą cenę za zawodowy sukces. Praca jest jej jedynym celem, ale i przyjacielem, zastępuje nawet rodzinę. Podwładni jej nienawidzą, bo jest bardzo wymagająca i krytyczna. Najwięcej jednak wymaga od siebie. Pracuje więcej niż inni i tego samego oczekuje od współpracowników. Co ciekawe, kiedy mężczyzna stawia karierę i pracę na pierwszym miejscu, to na ogół mało kogo to oburza, ale jeśli tak samo postępuje kobieta, to wszyscy solidarnie ją krytykują. Jeśli zaś popełni błąd, to czeka ją surowsze niż mężczyznę napiętnowanie. Myślę, że to nie fair. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Jest Pani feministką? Jeśli powiem, że tak, to film od razu odnotuje gorsze wyniki finansowe (śmiech!), ale co tam... Proszę tylko zwrócić uwagę, jak niewiele kobiet, które ogólnie są lepiej od mężczyzn wykształcone, kieruje wielkimi firmami albo zajmuje się polityką. A jeśli już takie się spotka, to dręczy je poczucie winy. – Dla Pani praca nie jest tak ważna, jak dla Mirandy. Jestem matką czwórki dorastających dzieci i nawet gdybym chciała, kariera nigdy nie mogłaby przysłonić tego faktu. Na szczęście w tym zawodzie nie trzeba od rana do wieczora siedzieć w biurze. Zdarzało mi się brać rodzinę na plan, jeśli zdjęcia trwały dłużej. Jeżeli nie mogłam mieć dzieci przy sobie, to faktycznie nie czułam się z tym najlepiej. Kiedy mogę sobie pozwolić na to, by rocznie nie kręcić więcej niż jeden, góra dwa filmy, to wszystko da się pogodzić. I taką równowagę staram się zachowywać. W przeciwieństwie do Mirandy nigdy nie byłam pracoholikiem. Uwielbiam długie przerwy między filmami i okresy leniuchowania. Natomiast wspólne z nią mam to, że kiedy już pracuję, to nie znoszę się rozpraszać. Nie lubię marnować czasu na pogaduszki przy kawie czy plotki o wszystkim i o niczym. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Myślę, że i Pani, i Miranda macie jeszcze jedną wspólną cechę. Obie jesteście perfekcjonistkami w swoich dziedzinach. Co ma pani na myśli? – Kiedy przygotowywała się Pani do roli w filmie „Koncert na 50 serc”, codziennie po sześć godzin przez wiele tygodni ćwiczyła Pani grę na skrzypcach. Kiedy podpisuję kontrakt, to nie ma zmiłuj. Nie wyobrażam sobie, bym mogła przyjść na plan nieprzygotowana i tym samym marnować czas całej ekipy. Dlatego, że sama nie znoszę takich sytuacji. Tak... w tym sensie jesteśmy z Mirandą podobne, ale na tym analogie się kończą. Powiem więcej, jestem strasznie roztargnioną osobą. W życiu nie mogłabym kierować tak ogromną firmą, jak „Vogue”. To wymaga koncentracji uwagi 24 godziny na dobę, nawet jeśli ma się zastęp asystentek. – Z tym roztargnieniem to prawda. Kiedy zdobyła Pani pierwszego Oscara za film „Kramer kontra Kramer”, zaraz zostawiła Pani statuetkę w toalecie. Co mam powiedzieć? Chyba faktycznie musiałam być wtedy bardzo zamyślona. – Jak to się dzieje, że otrzymuje Pani ciekawsze propozycje filmowe niż inne aktorki w tym samym wieku? Cóż! Jestem otwarta na różne propozycje, bo kiedy skończy się 50 lat, to trudno wybrzydzać. Czytam wiele scenariuszy, ale mało jest takich, które mi się podobają. Z drugiej strony rozumiem niechęć hollywoodzkich producentów do obsadzania dojrzałych aktorek. Publiczność, szczególnie amerykańska, nie lubi oglądać na ekranie starszych osób. W końcu film to fantazja. Jeżeli jestem obsadzana częściej niż moje koleżanki, to może dlatego, że od początku kariery stawiałam na aktorstwo. Nie zaś na urodę czy seksapil. Jest mi teraz dużo łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM I POZDRAWIAM! Czas na 50+ !!! Zaczyna się druga młodość!!!! Kobieta dojrzała – tak teraz określają cię inni. Jesteś w pełni sił, prowadzisz aktywne życie zawodowe i towarzyskie, więc irytują cię dolegliwości wywołane spadkiem hormonów. Okresu przekwitania nie można zahamować, ale medycyna potrafi złagodzić kłopotliwe objawy. OK! To jest normalne ► Uderzenia gorąca. Są najczęstszą dolegliwością związaną z przekwitaniem. Inne objawy to np. nocne poty, huśtawka nastrojów, płaczliwość, coraz bardziej nieprzewidywalne cykle miesięczne. Wszystkie te zaburzenia wynikają ze zmniejszającego się poziomu estrogenów (żeńskich hormonów płciowych). Związane z tym objawy mogą trwać przez kilka lat. Występują u większości kobiet – choć ich nasilenie jest kwestią indywidualną. ► Tendencja do nadwagi. Zwalniająca przemiana materii sprawia, że tyjesz, przy czym tłuszczyk najszybciej odkłada się w okolicach brzucha. Jest to najgorszy rodzaj otyłości. Trzeba pilnować, aby obwód w talii nie przekroczył 88 cm.!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwaga! To jest niepokojące!!!! ► Pragnienie, senność i osłabienie. Tak może objawiać się cukrzyca typu 2, na którą sami zapracowujemy sobie niezdrowym trybem życia. Koniecznie zmierz stężenie glukozy we krwi. ► Guzki w piersiach. Zmiana kształtu piersi oraz rozmiaru i koloru brodawek. Wszystkie odstępstwa od normy zgłaszaj lekarzowi. ► Bóle i sztywność stawów. W złagodzeniu tych objawów pomogą ci niesteroidowe środki przeciwzapalne, np. z ibuprofenem. Jeśli dolegliwości nie ustępują, idź do reumatologa. ► Ucisk w klatce piersiowej. Kaszel, ból i zadyszka pojawiające się po wysiłku mogą sygnalizować problemy z sercem. Idź do kardiologa. Pamiętaj, że po ostatniej miesiączce, gdy znacznie zmniejsza się stężenie estrogenów, wzrasta ryzyko zawału!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strategia dla 50-latki! ► Terapia hormonalna to najskuteczniejszy sposób łagodzenia objawów menopauzy. W razie przeciwwskazań lub gdy po prostu nie chcesz stosować środków hormonalnych, możesz sięgnąć po ich roślinne odpowiedniki – tzw. fitoestrogeny. ► Dbaj o prawidłową wagę. Jadaj 5–6 razy dziennie, ale małe porcje. Dieta powinna być niczym lekarstwo – ma chronić serce i stawy oraz wzmacniać kości. Dlatego na twoim talerzu powinny znaleźć się tłuste ryby morskie, nabiał, orzechy i warzywa o zielonych liściach. Ogranicz sól, cukier i kawę. ► Ruszaj się. To doskonały sposób na zachowanie figury, wzmocnienie kości oraz obniżenie ryzyka cukrzycy i chorób serca. Wygospodaruj więc czas (minimum to 3 razy w tygodniu po pół godziny), by gimnastykować się w domu i chodzić na długie spacery. ► Podczas każdej wizyty u lekarza mierz ciśnienie krwi. Jeśli rzadko odwiedzasz przychodnię, mierz ciśnienie sama – przynajmniej raz na 2–3 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalendarz badań dla 50-latki! ► co miesiąc sama badaj piersi; ► co roku rób badania krwi, mierz stężenie cholesterolu, trójglicerydów i glukozy, rób także cytologię, mammografię; ► co 2 lata wybierz się do okulisty na badanie ostrości wzroku i pomiar ciśnienia w gałce ocznej (żeby wyeliminować jaskrę i inne wady wzroku); ► co 2–3 lata przejdź test na obecność krwi utajonej w kale (wykrywa chorobę wrzodową, raka jelita grubego, polipy i zapalenia). Zrób też densytometrię – badanie oceniające gęstość kości i wykrywające osteoporozę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ KOCHANE DRZEWKA___________witajcie🖐️.Dziekuje👄 Podaje przepis na pyszne gofry.Sprawdzony i dlatego go polecam. Przepyszne sa z sosem truskawkowym :) Mniam,,mniam,, Ciasto na gofry - składniki 3 żółtka 1/3 szklanki oleju 1 1/2 szklanki mleka 1 3/4 szklanki mąki 2 łyżeczki proszku do pieczenia 3 łyżeczki cukru 1/2 łyżeczki soli sposób przygotowania: Wszystkie składniki dokładnie zmiksować. Na końcu dodać ubitą pianę z 3 białek i delikatnie wymieszać. Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Na pierwszy znak Julian Tuwim Trudno serce oklamywac, Bo madrzejsze jest niz ty, Trudno sercu sie sprzeciwiac, Gdy wyrywa sie i drzy. Jeszcze nie wiesz, kto on taki, Ten twoj mily, ten twoj ktos, A juz milosc daje znaki, Ze sie w zyciu stalo cos. Pierwszy znak, gdy serce drgnie, Ledwo drgnie, a juz sie wie, Ze to wlasnie ten, tylko ten. Drugi znak, to slodki lek, Trzeci znak, piosenki dzwiek, To sie wplata w sen, zloty sen. I tylko oczy zamglone pokaz, Wtedy na pewno juz wiem, ze kochasz. Na pierwszy znak, gdy serce drgnie, Ledwo drgnie, a juz sie wie, Ze to wlasnie ten, tylko ten. I tylko oczy zamglone pokaz, Wtedy na pewno juz wiem, ze kochasz. Na pierwszy znak, gdy serce drgnie, Ledwo drgnie, a juz sie wie, Ze to wlasnie ten, tylko ten. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radość Leopold Staff Jak Ci dziękować, żeś mi dał tak wiele Iż jestem w życiu jak ów gość przygodny, Co zaproszony został na wesele Niespodziewanie i nie odszedł głodny. Jesień ma złotą pogodą się głosi O pełnym ciszy, łagodnym wieczorze, I rozczulone serce moje wznosi Okrzyk zachwytu: Bóg Ci zapłać, Boże ! Duszą spokojną wstecz się nie oglądam Za przeszłym dobrem, które już nie wróci, I w swej radości niczego nie żądam, Tylko dziwię się, że radość smuci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Capri Leopold Staff Na morzu wyspa górska: miniatura Tatr, Jeno że Morskie Oko, miast w środku, jest wkoło I miast smreczków, tyrsami winnic wstrząsa wiatr, Jak niewidzialny tancerz, co pląsa wesoło. Musiał spocząć pod drzewem, bo wachlarze palm Chłodzą go; snadź zarzucił za nimfą pościgi. Pojednawcze oliwki w sen nucą mu psalm, A nagość swych owoców odsłania liść figi. Łyskliwy, wonny cytryn i pomarańcz sad, Które się przeplatają z sobą na przemiany, W liściach swych jednocześnie chowa śnieżny kwiat I owoc: cytryn złoty, pomarańcz miedziany. Pinia niby parasol roztacza swój szczyt, Janowce jak poduszki złote lśnią wśród trawy. Kaktusy, do zielonych placków na swój wstyd Podobne, między siwe kryją się agawy. Jak pełen cudnych kwiatów i zieleni kosz, Gdzie łańcuch domów niby kostki cukru skrzy się, Leży wyspa, ujęta pod niebiosów klosz, Na morzu jak na gładkiej, szafirowej misie. I cudnie jest, gdy w morzu tonie słońca krąg I jaskółki w nieb cichym świegocą błękicie, Zupełnie jak nad senną równią naszych łąk, A w trawie świerszcz tak samo gra jak w polskim życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM I POZDRAWIAM! Jesteś wolna. Ciesz się życiem bo masz zaledwie 60+ Pożegnałaś się już z pracą i wreszcie możesz robić to, na co zawsze miałaś ochotę. Ale uważniej niż dotąd musisz wsłuchiwać się w swój organizm i częściej robić badania. OK! To jest normalne ► Zapominanie. A także roztargnienie, słabszy refleks – to wynik naturalnego w twoim wieku obniżenia koncentracji. ► Przebarwienia na twarzy, dekolcie i dłoniach. To efekt zaburzeń w produkcji melaniny, naturalnego barwnika, który uwalnia się np. pod wpływem opalania. ► Nadmierne owłosienie. Na brodzie i nad górną wargą zaczynają wyrastać ciemne włoski. To efekt typowych w twoim wieku zaburzeń hormonalnych. Nie przejmuj się, tylko... łap za pincetę. ► Słabszy wzrok. Możesz stać się dalekowidzem – soczewka oka nie jest już bowiem tak elastyczna, jak dawniej. By to skorygować, konieczne są okulary. ► Kłopoty ze snem. Mogą wynikać z mniejszej aktywności. Ponieważ więcej wypoczywasz za dnia, nie potrzebujesz już przesypiać 8 godzin na dobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwaga!!!!!!!!!!!!!! To jest niepokojące!!!!!!!!!!!!! ► Guzki (bez względu na to, gdzie są usytuowane). A także trudno gojące się ranki, krew w moczu, uporczywy kaszel, biegunki czy zaparcia. Koniecznie powiedz o tym lekarzowi. ► Nietrzymanie moczu. Gdy mięśnie kontrolujące pracę cewki moczowej są zbyt słabe, dochodzi do popuszczania moczu, np. podczas ataku śmiechu lub kaszlu. Dolegliwość tę można leczyć. ► Kruche kości. Podatne na złamania, np. przy uderzeniu lub upadku z małej wysokości, to zwykle objawy osteoporozy. ► Poważne kłopoty z pamięcią. Zapominanie np. imion krewnych może być spowodowane demencją (zaburzenie funkcji mózgu) czy początkiem choroby Alzheimera. ► Zmiana ostrości widzenia. Zawężenie pola widzenia, bóle oczu, zamglenie obrazu itp. Z wiekiem rośnie ryzyko zaćmy, jaskry i zwyrodnienia plamki żółtej oka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strategia dla 60-latki!!!!!!!!!! ► Trenuj umysł – czytaj, rozwiązuj krzyżówki itp. To zmusi szare komórki do intensywniejszej pracy i lepszego wykorzystania połączeń nerwowych. ► Stosuj zioła. Zaśnięcie ułatwi ci napar z szyszek chmielu – łyżeczkę suszu zalej szklanką wrzątku, przykryj i odstaw na 10 minut, pij godzinę przed snem. ► Jadaj 5 małych posiłków dziennie, a nie będziesz miała problemów z trawieniem i łatwiej przyswoisz substancje odżywcze. Postaraj się, by twój jadłospis był urozmaicony. Ogranicz jednak dania tłuste oraz słodycze – podnoszą poziom złego cholesterolu, ten zaś znacznie zwiększa ryzyko miażdżycy. ► Bądź aktywna, ale pamiętaj, że gimnastyka musi być dostosowana do twoich możliwości. Najbezpieczniejsze dla stawów i serca jest pływanie i spacerowanie. Możesz też trenować stretching (ćwiczenia rozciągające) i callanetics (powolne napinanie mięśni).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalendarz badań: ► co miesiąc sama badaj piersi. Co roku rób badania krwi, cytologię i mammografię; ► co 2 lata idź do okulisty i na densytometrię, zrób też badania na krew utajoną w kale; ► co 5 lat rób USG jamy brzusznej (pomaga ocenić stan wątroby i nerek), kolonoskopię – badanie jelita grubego. (Diana Ożarowska-Sady -konsultacja z lek. med. -specjalistą chorób wewnętrznych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO🖐️ Kochane DRZEWKA 🖐️👄 dziekuje🌻 KALINKO BIESIADNA👄❤️ dziekuje za piekna dedykacje. Opowiadanie...........Demony przeszlosci............... Jane to kobieta \"z przeszłością\", która ucieka od tej przeszłości i która stara się odsunąć ją w najdalszy kąt świadomości. Ale czy będzie w stanie normalnie żyć, nie zamknąwszy przedtem wszystkich niedomkniętych rozdziałów? Czy pojawienie się w jej życiu sławnego piosenkarza zagmatwa jej życie jeszcze bardziej, czy pozwoli raz na zawsze uporać się z demonami przeszłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stanął przed drzwiami windy. Trasa koncertowa tak go wyczerpała, że marzył o tym, by położyć się w wygodnym łóżku i obudzić się dopiero jutro po południu. Miał nadzieję, że uda mu się zrealizować ten plan. Niewiele osób wiedziało, gdzie mieszka, więc mógł liczyć na ciszę i spokój. Z resztą, od kiedy tu mieszkał, nigdy nie miał problemów z odpoczynkiem. Postanowił, że kiedy już dojdzie do siebie, pojedzie zobaczyć się z rodziną, bo przez ostatni rok nie widywali się zbyt często i zdążył już za nimi zatęsknić… Portier otworzył jej drzwi. Uśmiechnęła się i podeszła do recepcji. - Jak minął dzień? – zapytał Robert Smith, właściciel hotelu. Od czasu do czasu lubił posiedzieć na dole i porozmawiać z gośćmi. - Dziękuję, w porządku – odpowiedziała i wzięła pocztę. – Marzę o odpoczynku. - Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym jutrzejszym obiedzie – popatrzył na nią znacząco. - Oczywiście. Już nie mogę się doczekać – uśmiechnęła się i skierowała w stronę windy. Howie usłyszał czyjeś kroki i to go wyrwało z zamyślenia. Spojrzał na osobę, która spowodowała ten hałas i… osłupiał. Zobaczył przed sobą najpiękniejszą istotę, jaką kiedykolwiek miał okazję oglądać. Z wrażenia zaschło mu w gardle. Weszli do windy. Dziewczyna zajęta była przeglądaniem swojej korespondencji, więc mógł spokojnie poświęcić się obserwacji. Choć tego, co działo się w jego głowie, nie można było nazwać spokojem… Jeszcze przed chwilą był zmęczony, a teraz sen uciekł jak ręką odjął. Niestety, winda zatrzymała się i dziewczyna wysiadła. Wtedy zorientował się, że na niego też już przyszła pora. Wysiadł i poszedł za dziewczyną. Nie mógł oderwać od niej oczu. Szła, miękko kołysząc biodrami, a burza loków, z trudem ujarzmiona dużą spinką, poruszała się przy każdym jej kroku. Zatrzymała się, żeby otworzyć drzwi i po chwili zamknęła je za sobą. Nawet na niego nie spojrzała. A on stał i bezmyślnie gapił się na zamknięte drzwi. Po chwili otrząsnął się i skierował kroki do swojego apartamentu. Opadł na fotel. Czuł, jak uchodzi z niego powietrze. Kim była ta dziewczyna? Jeśli mieszkała obok niego, to dlaczego nigdy wcześniej jej nie widział? Pytania przemykały przez jego głowę z prędkością błyskawicy i nie mógł ich w żaden sposób powstrzymać. Żeby uspokoić skołatane nerwy poszedł do kuchni i wypił puszkę coli. Nagle poczuł się bardzo zmęczony. Jakby te kilka chwil zabrało mu resztę energii. Postanowił więc zrealizować swój pierwotny plan i wszedł pod prysznic. Poczuł się zrelaksowany i z westchnieniem ulgi położył się w miękkiej pościeli. Nie minęło kilka minut, a on już smacznie chrapał i śnił piękne sny… Jane z ulgą wyszła spod prysznica. Lubiła poranny jogging, ale nie wtedy, gdy burczało jej w brzuchu. Wczoraj trochę się zasiedziała w bibliotece przy poszukiwaniu ciekawych materiałów do pracy. Zamierzała szybko wysuszyć włosy i zejść na śniadanie. Mogła zamówić coś na górę, albo samej coś przyrządzić, ale nie lubiła jadać w samotności, a w hotelowej restauracji zawsze było kilka osób… Odsunęła zasłonę i wyszła na taras. Słońce tak pięknie świeciło, że nie chciała tracić cennych chwil. Mimo, że w Los Angeles nie padał śnieg i właściwie nie było zimy, to najbardziej lubiła okres od kwietnia do września. Wtedy wszystko było tak pobudzone do życia i krajobraz mienił się cała tęczą barw. Zastanawiała się, czy taka piękna pogoda natchnie ją odpowiednio i będzie mogła wreszcie coś napisać. Termin wydania kolejnej książki zbliżał się nieubłaganie, a ona miała napisane zaledwie kilka scen. W przyszłym miesiącu miała przekazać kilka rozdziałów do wydawcy, a utknęła w martwym punkcie. Pomyślała, że może powinna zmienić otoczenie, ale bała się, że może zostać rozpoznana. Nie wszystkie sprawy zostały zamknięte, a ona nie chciała znów żyć w strachu. Tu miała upragniony spokój. Nigdy niczego bardziej nie pragnęła niż spokoju… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Howie ze złością popatrzył na zegarek. Planował spać do południa, a obudził się przed dziesiątą! Westchnął i wstał, żeby otworzyć okno, ale odważył się jedynie lekko odsunąć zasłonę. Znów ją zobaczył. Stała opierając się o balustradę, z twarzą wystawioną do słońca. Na głowie miała turban z ręcznika, a drugim się owinęła. Na jej skórze dostrzegł kropelki wody. Czuł się jeszcze bardziej oszołomiony, niż wczoraj. Nie wiedział, co się z nim dzieje, nie mógł powstrzymać kołatania serca. Jeszcze nigdy nie doświadczył takiego uczucia… Ale zaraz wszystko się skończyło, bo dziewczyna zniknęła w swoim apartamencie. Wtedy otworzył okno, ale nie wyszedł na zewnątrz. Bał się, że czar pryśnie, a był w tak błogim nastroju, że nie chciał niczego zepsuć. Wrócił do łóżka i znów miał piękne sny… Po raz ostatni spojrzała do lustra i poprawiła fryzurę. Wiedziała, że Robert Smith bardzo sobie ceni schludny wygląd, a jego pochwały sprawiały jej przyjemność. Był jedną z niewielu osób, którym mogła zaufać. Przede wszystkim dlatego, że był przyjacielem jej dziadka i nie opuścił jej w najtrudniejszych chwilach. Wiedziała, że on nie dopuści do tego, żeby stała się jej jakaś krzywda. Dlatego cieszyła się, kiedy mogli spędzić razem kilka chwil. A jego żona była dla niej jak babcia… Zjechała windą i weszła do restauracji. Państwo Smith właśnie nadeszli. - Dzień dobry! – uścisnęli się serdecznie. Robert przysunął krzesło żonie, a potem Jane i usiedli. - Wyglądasz olśniewająco – powiedział z uznaniem starszy pan. - Dziękuję – uśmiechnęła się. Jakoś nie mogła się przyzwyczaić, żeby mówić do nich po imieniu. Zawsze byli dla niej wujostwem i wolała, żeby tak już pozostało. Traktowali ją jak swoje dziecko, może dlatego, że nie mieli własnych. - Widzę, że nareszcie zaczęłaś się odpowiednio ubierać, skarbie – Elen poklepała ją po ramieniu. – Długo na to czekałam… - Oj, nie ma w tym nic nadzwyczajnego – Jane poprawiła sukienkę. - Kochanie, powinnaś znaleźć sobie jakiegoś adoratora – Robert mrugnął zadziornie okiem. – Aż dziwię się, że jeszcze nikt się koło ciebie nie kręci… Czas zostawić przeszłość za sobą i zacząć żyć… Już niedługo wszystko zostanie zamknięte i może obdarzysz nas w końcu wnukami… Roześmiali się serdecznie. Kelner podał im karty i skupili się na wyborze dań. Nie minęło kilka minut, a już zajadali obiad ze smakiem.... Zaburczało mu w brzuchu i zjechał do restauracji, żeby coś zjeść. Sala była prawie pusta. Zamierzał usiąść tuż przy drzwiach, kiedy po raz kolejny zobaczył piękną nieznajomą. Siedziała bokiem do wejścia, przy jednym stoliku z Robertem Smithem i jego żoną. Włosy miała wysoko upięte, a kilka loczków radośnie tańczyło wokół jej twarzy. Wyglądała tak, że po raz kolejny zabrakło mu tchu. W ogóle nie zarejestrował momentu, kiedy kelner podał mu kartę, kiedy coś wybrał i kiedy stanął przed nim talerz. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. I wtedy odwróciła się w jego kierunku. Uśmiechała się, więc odpowiedział tym samym, choć nerwy miał napięte do granic… Po chwili cała trójka wstała i podeszła do jego stolika. - Howardzie, już wróciłeś? – zapytał Robert. – Musimy się spotkać, żeby porozmawiać. Może znajdziesz czas, żeby zjeść z nami jutro kolację? - Bardzo chętnie – ledwo to z siebie wyksztusił. A ona stała obok i pięknie się uśmiechała. Pachniała nieziemsko i czuł, że jego zmysły oszalały… - A ty, Jane? Czy jutro też możemy na ciebie liczyć? – Elen objęła dziewczynę ramieniem. – Koniecznie musisz poznać Howarda. To przemiły młody człowiek. - Czy mnie się tylko wydaje, czy wy próbujecie mnie wyswatać? – jej głos brzmiał w jego uszach jak najpiękniejsza muzyka. Roześmiała się i skinęła głową. – Bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia – dodała po chwili. - W takim razie jesteśmy umówieni – Robert uśmiechnął się szeroko i we trójkę wyszli z restauracji. Howie patrzył za nimi oszołomiony, dopóki nie zniknęli za zakrętem. Choć tak właściwie, to patrzył na nią. Miała na sobie śliczną zieloną sukienkę, która idealnie pasowała do koloru jej oczu. Zamyślił się. Nigdy nie zauważał takich rzeczy. Chyba zmysły mu się wyostrzyły i mózg pracuje mu na wyższych obrotach, bo po chwili poczuł się wyczerpany. Jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał pójść do lekarza. Choć ten stres był bardzo przyjemny… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otworzyła okno, żeby wpuścić do pokoju świeże powietrze. Wyszła na taras i wystawiła twarz do słońca. Kiedy rano biegała, intensywnie zastanawiała się, jak rozwinąć akcję w książce, żeby umieścić w niej wszystkie sceny, które miała w głowie. Brakowało jej jakiegoś spoiwa, które by połączyło to, co do tej pory napisała i to, co jeszcze chciała napisać. Jeszcze nigdy nie miała takiej niemocy twórczej. Przy poprzednich książkach pisanie szło jej całkiem gładko. Teraz też będzie musiała pokonać te trudności, żeby doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca. Cieszyła się, że w swoich książkach może kreować taką rzeczywistość, jaka jej odpowiada, bo tu wszystko miało swój szczęśliwy finał, a dobro zawsze wygrywało. W tej prawdziwej rzeczywistości życie płatało jej złośliwe figle i chwilami okrutnie sobie z nią pogrywało… Wiedział, że znów ją zobaczy. Dlatego podszedł do okna. Było otwarte, więc powoli wyszedł na taras. Patrzył na nią i zastanawiał się, dlaczego ma taki nieszczęśliwy wyraz twarzy. Czym się martwiła? Czy ktoś tak doskonały, jak ona może mieć jakieś problemy? On zrobiłby wszystko, żeby na tej twarzy nigdy nie było smutku. Dlatego nie mógł się powstrzymać, żeby przerwać ten nostalgiczny nastrój. - Piękna pogoda, prawda? – zapytał. Przestraszył ją, aż podskoczyła. Rozluźniła się, kiedy uśmiechnął się przepraszająco. - Tak – odpowiedziała cicho i mocniej owinęła się ręcznikiem. Czuła się, jakby została przyłapana na gorącym uczynku, a przecież nic złego nie robiła. Uśmiechnęła się do niego. – Dlatego właśnie kocham Los Angeles – powiedziała. – Pogoda jest tu piękna przez cały rok. Gdyby nie trzęsienia ziemi, byłoby tu jak w raju… – rozmarzyła się. - Na Florydzie jest podobnie, tylko bez trzęsień – powiedział i zauważył, że zesztywniała słysząc te słowa. Nic nie odpowiedziała, tylko pożegnała się uśmiechem i zniknęła we wnętrzu swojego mieszkania. Poczuł się głupio. Wydawało mu się, że jego słowa bardzo ją poruszyły, ale nie wiedział, dlaczego. Miał jednak nadzieję, że kiedyś się dowie… Wyszedł z mieszkania i stanął przed windą. Bardzo chciał jechać windą razem z Jane, ale drzwi jej apartamentu pozostały zamknięte. Dlatego sam zjechał do restauracji, gdzie spotkał Smithów. Przywitali się i zajęli miejsca. - Poczekamy jeszcze chwilę – powiedział Robert. – Jane dzwoniła, że za chwilę będzie – dodał i popatrzył znacząco na chłopaka. – To prawdziwa kobieta. Lubi, żeby na nią czekać. Howie uśmiechnął się. Na nią mógłby czekać całe wieki… - Oto i ona – Elen popatrzyła w stronę drzwi. Howie odwrócił głowę. Po raz kolejny go zatkało. Jane miała na sobie krótką wąską sukienkę, a włosy luźno spływały po jej ramionach. Uśmiechała się. Pomyślał, że gdyby uśmiech mógł roztapiać lód, to promienie jej uśmiechu roztopiły by lody całej Arktyki… - Dobry wieczór – przywitali się radośnie. Howie wstał, żeby przysunąć jej krzesło. – Dziękuję – znów się uśmiechnęła i usiadła. - Może od razu coś zamówimy, bo jestem głodny jak wilk – zaproponował Robert. Tak też się stało. A czas oczekiwania spędzili na rozmowie. - Howard też pochodzi z Florydy, podobnie jak ty, Jane, no i my – powiedziała Elen. - Tak? – zapytała cicho Jane. Czuła jak mięśnie się jej napinają. Wolała zapomnieć o tamtej części kraju. - Jest piosenkarzem – dodał Robert. Jane uśmiechnęła się z wdzięcznością, że nie kontynuował tego tematu. Wiedział, że to dla niej wciąż bolesne wspomnienia… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popatrzyła na Howiego. Czarne włosy miał związane w kitkę, a duże brązowe oczy spoglądały na nią przyjaźnie. Miał w sobie coś… magnetycznego. Nie wiedziała, jak to dokładnie określić. Ale było w nim coś intrygującego. Szkoda tylko, że nie mogła sobie pozwolić na bliższą znajomość. Z resztą nie miała do tego w ogóle głowy… - Twoja twarz wydawała mi się znajoma i zastanawiałam się, skąd mogę ją znać – powiedziała i zaraz pożałowała swoich słów, bo zdradziła się, że o nim myślała. Uśmiechnął się. Myślała o nim? Nie wiedział, że ta wiadomość sprawi mu tyle przyjemności. - Właśnie wróciliśmy z trasy i mam zamiar porządnie wypocząć – powiedział. – Może pośpię do południa, a przez resztę dnia będę się byczył… - Jane za to jest rannym ptaszkiem. Wstaje o ósmej i robi kilka rundek po naszym parku i codziennie kupuje mi gazetę – powiedział Robert. Jane się zarumieniła. Gdyby wiedziała, że oni nie żartują z tym swataniem, nigdy by się nie zgodziła na tą kolację… Howie nie czuł się zakłopotany, bo pragnął dowiedzieć się o tej dziewczynie jak najwięcej, ale nie do końca podobał mu się tok rozmowy. Nie chciał, żeby Jane poczuła się osaczona, chciał to rozegrać w inny sposób. Dlatego z ulgą przyjął gorące talerze, które się przed nimi pojawiły. I zjedli w milczeniu. Patrzył na Jane i serce kołatało mu jak oszalałe. Była tak doskonała, że mógłby siedzieć i patrzeć na nią godzinami. Czułby się wtedy najszczęśliwszy na świecie. Gdyby jeszcze mógł przegonić te ciemne chmury, które siedziały w jej głowie, już nic nie zmąciłoby jego błogiego nastroju… - Dziękuję, najadłem się aż nadto – Robert odłożył serwetkę. Pozostali też odłożyli sztućce. Wstali. - Kolacja z wami była urocza – powiedziała Elen. – Musimy to kiedyś powtórzyć. - Pomyślimy o tym, jak wrócimy z Europy – dodał Robert i oboje wyszli z hotelu. Jane i Howie stanęli przed windą. - Jedzenie było pyszne, prawda? – zapytał Howie, przepuszczając ją w windzie. - To jeszcze jeden plus Los Angeles – odpowiedziała. – Nigdzie nie serwują takiego jedzenia, jak w tej restauracji. - To bardzo wschodnioamerykańskie jedzenie – zauważył. - Przepyszne jedzenie, w zupełnie innej atmosferze – uśmiechnęła się smutno i wysiedli. – Dobranoc. - Dobranoc – odpowiedział. Choć wcale nie chciał się z nią rozstawać. Chciał ją przytulić i sprawić, by zapomniała o wszystkich smutkach. Ale na razie patrzył jak znika za drzwiami i wszedł do swojego mieszkania. Nagle poczuł się bardzo samotny… I zatęsknił za rodziną. Postanowił, że jeszcze w tym tygodniu do nich pojedzie. Może odzyska równowagę, którą stracił, kiedy pojawiła się Jane. Choć miła była ta strata… Czekał w skupieniu przy drzwiach, bo chciał uchwycić moment, kiedy będzie wychodziła. Po chwili usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i wyszedł na korytarz. Odwróciła się, słysząc hałas. - Dzień dobry – powiedział. - Witaj – odpowiedziała. – Czy wczoraj się przesłyszałam, kiedy słyszałam, że mówiłeś, że będziesz spał do południa? - Nic się przed tobą nie ukryje – uśmiechnął się szeroko. – Ale stwierdziłem, że lenistwo mi szkodzi i postanowiłem wrócić do sportu – aż zdziwił się, że kłamstwo przyszło mu tak łatwo. Jane uśmiechnęła się. Wydawała się usatysfakcjonowana jego odpowiedzią. Weszli do windy i zjechali na dół. Howie przyglądał się jej ukradkiem. Miała na sobie strój do joggingu, który podkreślał jej smukłą figurę. Serce mu mocniej biło, kiedy widział jej zgrabne pośladki i szczupłe nogi. Odkrył, że taka obserwacja sprawia mu dużą przyjemność. Wokół niego zawsze kręciło się wiele dziewczyn, ale on nigdy nie zwracał na nie uwagi. Uśmiechnął się na myśl, że od wczoraj zupełnie siebie nie poznaje. Ciągle łapał się na tym, że robi coś po raz pierwszy… - Centa za twoje myśli – powiedziała, co wyrwało go z zamyślenia. Uśmiechnął się. - Myślałem o tobie – odpowiedział. Wyczuł, że momentalnie zesztywniała. - Niepotrzebnie – powiedziała cicho. – Nie powinieneś zawracać sobie mną głowy – dodała i wyszli z windy. Nie odezwała się ani słowem. On też milczał. Nie chciał, żeby czuła się skrępowana. A rozmowa na ten temat najwyraźniej nie była dla niej przyjemna. Dlatego skupili się na bieganiu. Dostosował swój rytm do jej rytmu, żeby dotrzymać jej kroku. Razem obiegli cały park, a potem wybiegli przez bramę do pobliskiego kiosku, gdzie Jane kupiła gazety. Wymieniła ze sprzedawcą kilka uprzejmych słów. Miał wrażenie, że dobrze się znają. Zastanawiał się, kiedy wobec niego pozbędzie się rezerwy i opowie mu o wszystkich sprawach, które dręczą jej serce… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ranki wyglądały bardzo podobnie. Zaczynali od wspólnego joggingu, potem jedli małe śniadanie i spędzali dwie godziny w fitness clubie. Howie ćwiczył na siłowni, a Jane uczestniczyła w zajęciach z aerobiku. Uwielbiał patrzeć jak ćwiczy. Miała w sobie dużo gracji i widać było, że sprawia jej to przyjemność… Zastanawiał się, czy wybrałaby się z nim do klubu, żeby potańczyć. Któregoś popołudnia widział, jak tańczyła w pokoju. Jej taniec był bardzo niespokojny. Wyglądała, jakby z czymś walczyła. Ale ciągle nie chciała mu powiedzieć, co ją dręczy. Zauważył, że jest coraz bardziej swobodna w stosunku do niego, ale ciągle zachowuje bezpieczny dystans. Miał nadzieję, że kiedyś zbliżą się do siebie na tyle, że uda mu się rozproszyć wszystkie smutki… Jane właśnie usiłowała napisać kilka słów do następnej sceny, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Odetchnęła z ulgą, bo nic nie przychodziło jej do głowy i ta niemoc twórcza powoli zaczynała ją denerwować. Wstała. W hollu stał Howie. - Cześć – powiedział. – Czy miałabyś coś przeciwko temu, żebym zabrał cię gdzieś na tańce? - Nie wiem – odpowiedziała. Bardzo chciała gdzieś wyjść, ale nie była pewna, czy to dla niej bezpieczne. - Daj się namówić – poprosił. – Jutro chciałbym pojechać w odwiedziny do rodzinki i nie będzie mnie przez kilka dni, a chciałbym cię gdzieś zaprosić… – popatrzył na nią błagalnie. Uśmiechnęła się. - Możesz dać mi pół godziny? – zapytała. - Będę u ciebie o siódmej – powiedział. – Ubierz się wygodnie, bo odwiedzimy szalony klub. Pożegnała go uśmiechem i wróciła do tekstu. Napisała kilka słów i wyłączyła komputer. Zamyśliła się. Howie jedzie do Orlando… Tak bardzo chciałaby tam pojechać. Nie była tam od ponad dwóch lat. Groby dziadków byłyby całkiem zaniedbane, gdyby nie odwiedzali ich starzy przyjaciele. Jej rodzina w ogóle się nimi nie przejmowała… Więcej obchodziło ich, w jaki sposób uprzykrzyć jej życie. Od dawna nie dali o sobie znać i zaczynała czuć się bezpiecznie. Z jednej strony bardzo ją to cieszyło, a z drugiej – ten spokój odebrał jej natchnienie do pisania. Ale nie było jej to niezbędne do życia. Pisanie było jej pasją i nie musiała tego robić dla pieniędzy. Dziadkowie zabezpieczyli ją na tyle, że mogłaby nie pracować. Dlatego zajęła się pisaniem książek i czerpała z tego wiele radości. Może w przyszłości skupi się wyłącznie na pisaniu książek dla dzieci, bo to dawało jej najwięcej satysfakcji. I dzieci chętnie po nie sięgały, a to była dla niej największa nagroda. Ale zawsze marzyła o tym, żeby kiedyś wrócić do Orlando. Plaże w Los Angeles nie mogły się równać z piaskiem na plażach w Orlando… I ta cisza, i spokój… Westchnęła. Może kiedyś uporządkuje swoje sprawy i będzie mogła żyć bez nerwów… Wstała i otworzyła szafę. Musiała się ładnie ubrać. Zauważyła, że Howie zawsze jest nienagannie ubrany. Nawet dres miał najlepszej marki. Bardzo jej to imponowało. Był jednym z niewielu mężczyzn jakich znała, którzy doceniali czyste ciało i czyste ubranie. Dlatego przebywanie w jego towarzystwie było bardzo przyjemnym przeżyciem. Nie tylko z resztą z tego powodu. Miał duże poczucie humoru i umiał ją rozbawić. I sprawiał, że czuła się przy nim bezpieczna. Było w nim coś, co sprawiało, że nie mogła się nacieszyć jego towarzystwem. Sama siebie za to ganiła i nie pozwalała sobie na bliższą znajomość. Ale nie czuła się z tym zbyt dobrze. Dość długo już była sama i brakowało jej męskiego towarzystwa. Jednocześnie nie chciała nikogo narażać, dopóki nie będzie pewna, że wszystkie złe doświadczenia ma już za sobą. Czuła, że nieprzyjemne niespodzianki tylko czekają, aż stanie się zupełnie bezbronna, żeby zniszczyć tę oazę, którą sobie wybudowała… Westchnęła. Związała włosy w warkocz, bo nie chciała, żeby przeszkadzały jej w szaleństwach z Howiem. Postanowiła, że na ten wieczór zapomni o wszystkim i będzie się świetnie bawić… Delikatnie skropiła się perfumami i otworzyła drzwi. Howie miał na sobie dopasowaną koszulkę, która podkreślała jego wysportowane ciało. Uśmiechnęła się na ten widok. - Wyglądasz… hm… interesująco – powiedziała. - A ty, jak zawsze, zniewalająco – odpowiedział i wręczył jej małą białą różę. Zaskoczył ją totalnie. Nie wiedziała, co powiedzieć. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję… – powiedziała speszona. - Kiedy zobaczyłem ją na dole w kwiaciarni, od razu pomyślałem o tobie – powiedział i uśmiechnął się. Zauważył, że oczy jej dziwnie zalśniły, ale zaraz odwróciła się i poszła wstawić różę do wazonu. Kiedy wróciła, twarz miała zupełnie spokojną i nie był pewny, czy to, co zobaczył przez ułamek sekundy, naprawdę się wydarzyło. Przecież taka zwykła różyczka nie mogła doprowadzić jej do łez… Wychował się wśród kobiet, ale coraz bardziej się przekonywał, że zrozumieć je to prawdziwa sztuka. Weszli do windy. - Gdzie mnie zabierasz? – zapytała, poprawiając sukienkę. Wyglądała ślicznie w zgrabnych sandałkach i zwiewnej sukience, a wszystko to w kolorze jej oczu. W zieleni było jej do twarzy. Czuł się dumny, że ma obok siebie taką kobietę. Gdyby jeszcze mógł nazwać ją swoją… Niczego by mu do szczęścia wtedy nie brakowało… - Jest taki świetny klub, gdzie grają fajną muzykę i można potańczyć. Lubisz tańczyć? – zapytał. - Uwielbiam – powiedziała. - Gwarantuję, że nie będziesz rozczarowana. - Wierzę ci na słowo – uśmiechnęła się i pozwoliła zaprowadzić się do samochodu. Na miejsce dojechali w milczeniu. Przed klubem kłębił się spory tłum i Howie zauważył, że Jane momentalnie zesztywniała. - Nie bój się – uspokoił ją. – Mam tu specjalne przywileje i wejdziemy bez problemu. - Czy ci wszyscy ludzie też tam wejdą? – była wyraźnie zaniepokojona. Zaczynała żałować, że dała mu się namówić na tą wyprawę. - Nie, klub mieści małą liczbę osób, a ci ludzie przyszli dlatego, że bywa tu wiele znanych osób i liczą na spotkanie kogoś sławnego – powiedział. – Ale nie musisz się martwić. Nie będziemy się przeciskać przez ten tłum. Wejdziemy specjalnym wejściem. Zawsze to robię, kiedy nie mam ochoty na spotkanie z obcymi. - Niedobrze traktujesz swoich fanów – zauważyła z przekąsem. – Ale cieszę się, że nie będziemy się tędy przeciskać. Nie przepadam za tłumami. Uśmiechnął się i zaparkował samochód. Wysiedli i po chwili byli już wewnątrz. Howie poprowadził ją do stolika. Usiedli. Jane rozejrzała się po sali. Muzyka była na tyle dyskretna, że mogli swobodnie porozmawiać, a jednocześnie była dobrze słyszalna na parkiecie, więc można było tańczyć bez przeszkód. - Napijesz się czegoś? – zapytał Howie, kiedy podszedł do nich kelner. - Może wody mineralnej – odpowiedziała. - Dla mnie to samo – Howie złożył zamówienie. Po chwili mieli przed sobą dwie szklanki. Popijali powoli i przyglądali się tańczącym. Jane zaczęła się kołysać w rytm muzyki. - Zatańczysz? – Howie odstawił szklankę. - Chętnie – uśmiechnęła się i wstali. Howie przytulił ją delikatnie do siebie i zakołysali się powoli, bo właśnie leciał wolny kawałek. Prowadził ją lekko, a ona się temu poddawała. Wtulił twarz w jej włosy i czuł, że się rozluźniła. Bardzo go to cieszyło, bo właśnie w tym celu zabrał ją do tego klubu. Za to on czuł się coraz bardziej spięty, bo jej bliskość działała na niego jak narkotyk. Wdychał delikatny zapach jej perfum i był oszołomiony. Czuł, że serce wali mu jak młot, kiedy dotykał ją przez cienką sukienkę. Marzył, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Pragnął tulić ją do siebie z całych sił i pokazać, jakie piękne jest życie… Ale mógł pozwolić sobie jedynie na wolne kołysanie, bo nie chciał stracić zaufania, którym powoli zaczęła go obdarzać. I odetchnął z ulgą, kiedy z głośników popłynęły szybsze dźwięki. Tu też potrafili się doskonale dopasować. Zauważył, że jest doskonałą partnerką, a taniec sprawia jej dużo radości. Dlatego tak wspaniale się dopasowywali… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spędzili uroczy wieczór. Jane nareszcie poczuła się odprężona. Howie był doskonałym tancerzem i potrafił ją idealnie poprowadzić. Poza tym zauważyła, że jest przystojny i dziewczyny się za nim oglądają. Czuła się zaszczycona, że właśnie ona tu z nim przyszła. I z żalem wychodziła. Nie zdawała sobie sprawy, jak ciekawie można spędzać wieczory. Zwłaszcza w takim towarzystwie… - Oglądają się za nami – powiedziała. - Pokazaliśmy im, jak się powinno tańczyć i staliśmy się rozpoznawalni – odparł. – A poza tym, nigdy jeszcze nie przyszedłem tu z dziewczyną, więc zwróciłaś ich uwagę. - Chyba tylko dlatego mnie tu przyprowadziłeś. Chciałeś zrobić na wszystkich wrażenie… - Jak możesz tak mówić – objął ją ramieniem i wyszli z klubu. I właśnie w tym momencie błysnął flesz. Ktoś zrobił im zdjęcie. Jane błyskawicznie zesztywniała. - Zabierz mnie stąd – zakryła twarz dłońmi i nie pozwoliła zrobić sobie kolejnego zdjęcia. Głos jej drżał i Howie przestraszył się nie na żarty. Szybko podprowadził ją do samochodu, wsiedli i odjechali z piskiem opon. Dopiero po chwili Jane odzyskała spokój. - Co się stało? – zapytał. - Kto to był? – popatrzyła na niego wyczekująco. - Jakiś dziennikarz – odparł. Zaklęła cicho. Nie chciała doprowadzić do takiej sytuacji. Miała być ostrożna i nie prowokować niepotrzebnego zamieszania, a spotykając się z Howiem wystawiła i siebie, i jego na niebezpieczeństwo. A przez ostatnie lata bardzo się starała, żeby nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi… Jak mogła być taka lekkomyślna?! Howie obserwował ją z boku. Zastanawiał się, z czym tak zawzięcie walczyła. Zareagowała tak gwałtownie na widok dziennikarza, że aż sam się przestraszył. - Co się stało? – zapytał jeszcze raz. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie czuła się jeszcze na tyle pewnie, żeby mu o wszystkim opowiedzieć. - Chyba jestem przewrażliwiona – uśmiechnęła się przepraszająco, choć wcale nie było jej do śmiechu. – Ale uważaj na siebie, dobrze? Popatrzył na nią zaskoczony. - Bądź ostrożny w kontaktach z obcymi – powiedziała po chwili. – Nie mogę ci nic więcej powiedzieć, ale obiecaj, że będziesz na siebie uważał, dobrze? - Dobrze. Nie musisz się obawiać – powiedział to tylko po to, żeby ją uspokoić. Nie do końca rozumiał, co się stało, ale widział, że było to dla niej trudne przeżycie. Miał nadzieję, że kiedyś będzie wiedział wszystko i będzie mógł odpowiednio zareagować w sytuacji zagrożenia… - O której jutro wylatujesz? – zmieniła temat. - Około południa – odpowiedział. - Zazdroszczę ci tego wyjazdu – powiedziała cicho. – Mogę mieć do ciebie małą prośbę? - Nawet dużą – uśmiechnął się. - Chciałabym, żebyś położył kwiaty na pewnym grobie. - Nie ma problemu – odparł. – Zrobię to z przyjemnością… Masz tam kogoś bliskiego? - Bardzo – zamknęła oczy, żeby odsunąć od siebie smutne wspomnienia. – Ale nie pytaj mnie o nic więcej, proszę. - Zrobię dla ciebie wszystko – zażartował. I z uwagą wysłuchał wskazówek dotyczących cmentarza. Ta dziewczyna bardzo go intrygowała. Była nieodgadniona, jakby ukrywała jakąś smutną tajemnicę. Nie chciał, żeby czuła się osaczona i postanowił, że cierpliwie poczeka, aż sama mu o wszystkim opowie. Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że nie potrafiła cieszyć się z dobrych rzeczy? Była taka młoda, a już zamknięta na bliskość drugiego człowieka… Wyczuł, że odetchnęła z ulgą, kiedy dojechali do hotelu i znaleźli się przed jej drzwiami. - Dziękuję ci za ten wieczór – powiedziała. - Przykro mi, że tak się zakończył – próbował ją pocieszyć. - To nie twoja wina – uśmiechnęła się i oparła mu dłoń na ramieniu. Chciał pocałować ją na pożegnanie, ale miała już wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden wieczór i nie chciał jej jeszcze bardziej denerwować. Dlatego uścisnął ją po przyjacielsku i patrzył jak znika za drzwiami. - Wrócę za tydzień – zdążył jeszcze powiedzieć, nim ostatecznie zamknęła drzwi. Poszedł do swojego apartamentu i z ulgą położył się w łóżku. Zasnął natychmiast po przyłożeniu głowy do poduszki… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×