Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sorin 33

Moja żona była kiedys dzwiką ...Jestem w szoku -5 lat kłamstwa

Polecane posty

juz samo okreslenie \"klamstwo dla czyjegos dobra\" to oksymoron ale pominmy semantyke czy filozofie ;) Niech mnie bedzie dane wybieranie wlasnego dobra bo tylko ja wiem co nim dla mnie jest, prawda? Czesto rodzice mowia o czyms \"dla dobra dziecka\" co w rzeczywistosci okazuje sie \"dla dobra i spokoju naszego\". Wazna kwestie tutaj podniosly moje przedmowczynie - to o czym czesto zapominamy a raczej myslimy w innych kategoriach. Wstepna weryfikacja. Powiedz cala prawde, powiedz wszystko co masz do powiedzenia, czym chcesz sie podzielic jak najwczesniej, dopoki nie ma jeszcze zaangazowania - bo jak ta osoba odejdzie znaczy: nie warto ciagnac zwiazku, nie ma zdolnosci wybaczania, nie rozumie ze przeszlosc to przeszlosc (dygresja do mojej poprzedniej wypowiedzi) i nie ma wiele do stracenia. Ale tu z kolei tez jest kwestia zaufania i szacunku do siebie (sic!) - jesli chodzi o dzielenie sie z innymi tym co dla nas osobiste, intymne (nawet przeszlosc ktora wielu z nas uznaloby za niezbyt chwalebna). Obawiamy sie etykiet i uprzedzen \"a priori\". I przeciez nie kazdemu napotkanemu znajomemu opowiadamy historie swojego zycia... A poza tym - to co dla nas nie ma znaczenia - dla kogos miec moze. I vice versa. Znam tez przypadek dobranej pary gdzie facet nie wiedzial jak powiedziec swojej kobiecie ze mial kiedys sklonnosci biseksualne, gryzl sie z tym wreszcie wypil kielicha i w strasznych \"meczarniach\" wyznal pelen obaw ze go odrzuci. A ona na to: i co z tego? Prawdziwych przyjaciol wlasnie po tym sie poznaje - ze wiedza o nas wszystko i sa z nami mimo to. Jeszcze raz chce powtorzyc - przeszlosc nie istnieje. To my sami nadajemy jej znaczenie. Chyba ze - podam teraz przyklad inny - kobieta zakochala sie w mezczyznie z wiezienna przeszloscia, uznala ze to bledy mlodosci, ze moze zdarzyc sie kazdemu ale niestety, mimo zaufania mezczyzna okazal sie recydywista i znow trafil za kratki. Ona uznala jego przeszlosc za niebyla - natomiast on nie - przeszlosc byla nim. Mial takie sklonnosci a pobyt w wiezieniu nie byl przypadkiem, zbiegiem okolicznosci, bledem, glupota. Bo gdyby tak bylo - nie wrocilby tam. W przypadku Autora topiku - to sa zupelnie rozne sprawy! Ale podalam przyklad skrajny na zasadzie przeciwwagi. I tu - i tu bylo zaufanie. W przykladzie z recydywista to zaufanie zostalo CZYNNIE i swiadomie naduzyte. Czy Twoje zaufanie zostalo tez czynnie naduzyte czy jest ono nadszarpniete przez przeszlosc - czyli cos co nie istnieje? A moze ta przeszlosc istnieje w Tobie? Jesli tak - to pozwalasz jej istniec w Waszym zwiazku, pozwoliles jej wejsc i sie rozgoscic - a jest intruzem. Windom earle - uzywasz wielkich, ciezkich gatunkowo slow. Ja juz mam do tego dystans - widocznie dlatego ze dobiegam piecdziesiatki i niejedno w zyciu widzialam. Niejedno rowniez mam za soba. Jestem rowniez przeciwniczka ortodoksji w jakimkolwiek wydaniu. Wyznaje zasade: zyj i daj zyc innym. Rzucic kamieniem latwo. Twoj przyklad z dzieckiem niezbyt adekweatny byl bo jesli juz nazywamy rzeczy po imieniu - z bycia rodzicem sa konsekwencje \"fizyczne\", materialne i emocjonalne ktore ponosza oboje partnerzy nawet jesli jest to dziecko poza ich zwiazkiem. Jesli mezczyzna placi alimenty to dzieje sie to kosztem jego nowego zwiazku, czyli niejako obydwoje w tym uczestnicza mimo iz to jest jego dziecko, prawda? Porownywanie mezczyzny ukrywajacego nieslubne dziecko z kobieta ktora kiedys uprawiala prostytucje jest demagogia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość windom earle
a co eksperci na to, ze taka prawda w każdej chwili moze wyjśc na jaw i uderzyć jak piorun z jasnego nieba? ja bym jeszcze rozgraniczyła jednorazpowy skok w bok a regularne zdradzanie z jedną osobą. pierwszą opcję jestem w stanie zrozumieć, że warto to ukryć. ale drugiej już nie - bo skoro kogoś stać na takie zachpwanie, to co robi w związku z inną osobą? dam wam inny przykład, adekwatny do opisywanego, bo w obydwóch sytuacjach główny bohater może spotakć się z ostarcyzmem społecznym i moze sie to negatywnie odbić na życiu jego rodziny (córka dziwki, syn mordercy itp...za dziećmi moze sie to ciągnąć całe życie): czy gdyby wyszło na jaw, że wasz mąż siedział w więzieniu, bo w młodości z kumplami się schał i zgwałcił zbiorow jakąś dziewczynę, to tez byście pisały, ze to jego przeszłość, ze interesuje was tu i teraz, a nie to, że kiedyś w młodości popełnił błąd? albo, ze siedział, bo spowodował wypadek po pijanemu, ze skutekiem śmiertelnym? uznałybyście, ze to jest okej, ze dla waszego i swojego szcześcia zataił ten "drobiazg"? jak byście sie czuły, gdyby któregoś dnia, po kilku latach małżeństwa, ktoś "życzliwy" powiedział wam o tym? też byscie tłuamczyły, ze człowiek ma prawo do błędów? nie wolałybyście wiedziec o tym wczesniej, żeby móc sie poważnie zastanowić czy jesteście wziąć na swoje barki zycie ze świadomością, ze wasz mąż nie jest kryształowy? no i najważniejsze: dobrze byście się czuły ze świadomością, że najbliższa wam osoba przez lata was okłamywała? ja osobiście wolałabym znać nawet najgorszą prawdę (również o zdradzie), zeby móc się do tego ustosunkować - czy chcę być nadal z tą osobą i jestem w stanie przejść przez te zawirowania, czy nie mam tyle siły w sobie i nie będę potrafiła już zaufać. ewentualnie mogłabym zrozumieć ukrycie pojedynczej zdrady (jeden skok w bok) - ale to ewentualnie, szczególnie z początkowego okrsu związku - poza tym naprawdę wolałabym wiedzieć, móc zdecydować czy przebrniemyu przez to razem, czy nie damy rady. ale niech nikt za mnie, "dla mojego dobra" o takich rzeczach nie decyduje :o to jest także moje zycie i mam prawo wiedzieć z kim je dzielę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość windom earle
moze z tego powodu zyje mi się trudnije niż innym, ale jak już napisałam wiele wymagam od siebie i tyle samo wymagam od innych, szczególnie od tych, z którymi dzielę życie. dla mnie nie byłoby porbleme, że ktoś coś tam zrobił w przeszłości niechlubnego, ale byłoby porblemem to, ze zostałam okłamana. przeszłam już przez coś takiego i naprawdę - będę upierać się przy swoim, ze wolę najgorszą prawdę niż najpiękniejsze kłamstwo. bo chcę móc sama decydowac o moim zyciu. chcę wiedzieć z kim je dzielę. co do prównania tego dziecka i dziwki - jak dla mnie te sytuacje sa adekwatne - w obydwóch bliska osoba nie do konca jest sobą, bo zataja przed partnerem naprawdę ważne sprawy ze swojej przeszłości. więcej już nie będę pisać, bo nikt nikogo nie przekona. dla mnie szczerośc w związku jest ponad wszystko, nie można kogoś "uszczęśliwiać" kłamstwem - bo zazwyczaj jest tak, ze prędzej czy później wychodzi to na jaw i wtedy jest tragedia. życzliwych nie brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pole obowiazkowe
ja mamjeszcze jedno do dodania sorin sam nie chce wiedziec. nie wypytuje o szczegoly, bo nie chce ich znac. gdyby teraz mial wybierac czy wolalby sie o tym dowiedziec od tego kumpla czy przezyc w niewiedzy do smierci, pewnie wybralby drugie. stad jego decyzja niemowienia corce. jezeli ktos sam czyni takie wybory i decyzje - czy moze miec pretensje do innych? zeby moj glos w dyskusji byl jasny- ja powiedzialbym parterowi ale nie wiem czy dla wlasnej wygody. wyznaje jednak zadsade ze najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego klamstwa. czy czlowiekowi mozna cos takiego przebaczyc? pewnie tak ale czy mozna idealowi? nie bo ideal nie ma przeszlosci zwiazanej z prostytucja. nikt nie zaprzeczy. problem autora w tym, ze on kochal kobiete z taka przeszloscia i uwazal ja za ideal. nie wiedzial o tym ale kochal. i jestem przekonana ze nadal kocha. RADA DLA SORINA - jezeli zdecydujesz sie ratowac swoje malzenstwo musisz pilnowac tego, zeby nie zaniedbac wspolzycia seksualnego. jezeli nie bedziesz mogl sie na to zdobyc to chociaz szczerze o tym rozmawiajcie. jezeli przestaniecie wspolzyc a ty dasz jej szanse to twoje malzenstwo i tak sie rozpadnie bo twoja zona bedzie sie czula nieakceptowana i bedzie to tylko pozorna szansa. TO JEST CHYBA NAJWAZNIEJSZE JESLI MYSLISZ O DANIU JEJ SZANSY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"albo, ze siedział, bo spowodował wypadek po pijanemu, ze skutkiem śmiertelnym? \" Dobrze znam osobe ktora w taki sposob zabila kogos kogo kochala. Samochod przez nia kierowany dachowal, zginal pasazer, ona wyszla z lekkimi obrazeniami... Znam tez kierowce ktory zabil czlowieka przypadkiem. Jechal zbyt szybko by zahamowac... Oboje maja wlasne pieklo bo to do nich wraca. Mniejsza o kare "dyscyplinarna". Oni to co jakis czas przezywaja od nowa. I chyba kazdy kto ma jakas \"przeszlosc\" nie tak do konca od niej sie uwolnil. Mam na mysli tych ktorzy czuja sie winni, czuja niewlasciwosc swojego postepku i wyrzadzona krzywde*/ - bo sa tez tacy co nie maja zadnych wyrzutow sumienia. Ale wierze (mimo wszystko gdzies we mnie wciaz drzemie idealista) ze wolnosc dla tych \"uwiezionych w koszmarach przeszlosci\" jest w wybaczeniu i podzieleniu sie z kims kto zrozumie i pomoze wybaczyc bo nie odrzuci. Potepiajac innych stajemy sie pelni pychy - bo lepsi od Boga. \"Bog moze wszystko oprocz jednego - nie moze odrzucic grzesznika\" (Theo van Gogh) */ zona Autora topiku nie wyrzadzila w inkryminowanym momencie krzywdy NIKOMU procz samej siebie (to tez mozna wzglednie pojmowac), nie moze to byc wiec krzywda "z poslizgiem czasowym" wobec meza czy dziecka. Ktos kto wytyka palcem dziecko za bledy rodzicow okresla wylacznie wlasna wartosc ktora jest o wiele ponizej wartosci jego rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pole obowiazkowe
w Boga - bez zastrzezen w ludzi z zastrzezeniami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wierzę w istnienie Boga - odrzucam Kościół z jego atrybutami wiary, jednak uważam że Stary i Nowy Testament to mądre księgi... radzę odświeżyć sobie przypowieść o synu marnotrawnym... i przypomnieć sobie dlaczego Jezus wybaczył Magdalenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ciągnąć to ją może do tego \"lasu\" jesli lubiła ten sport... a jesli robiła to z innego powodu, to nie przypuszczam... zreszta tak jak inni i ja też wczesniej tu napisalismy.... była dziwka to nie zadne ryzyko, bo kazda kobieta to ryzyko, a pozornie cnotliwe cichodajki, to nie jest jakas rzadkość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorze...........
Masz prawo byc wsciekly, rozzalony i wszytsko inne co sie w tobie klebi. Faktem jest ze oszukala. W Warszawie mozna zarabiac na wiele sposobow jako studentka, ale ona wolala isc na latwizne. Gdyby dala ci wybor prawo zaakceptowania przeszlosci, zrozumialabym. Oszukala, udawala 5 lat, ze wszystko jest ok. Nie miala prawa budowac domku z kart, ktorym okazal sie wasz zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domek z kart....
...budowali ONI. gdyby miala gwarancje, ze moze mu zaufac - i nie zostanie obrzucona 'dziwkowymi' epitetami - moze by sie zdecydowala. owszem - zataila prawde. ale o klamstwie mozna byloby mowic gdyby on sie zapytal wprost, na samym poczatku z iloma spala, a ona na to niewinnie - ze z dwoma najwyzej. z jakiegos powodu bala sie reakcji swojego partnera i nie odwazyla mu sie powiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotka zlotooka
oneill bardzo madra z ciebie osoba. i dojrzala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
Sprawa jest trudna. Na tym forum są ludzie o często skrajnych przekonaniach. Czytam to wszystko o czym piszecie i myśle, ze każdy ma trochę racji. Chciałam podkreślić, że nie namawiam Sorina, aby rozstał się z żoną. Nie twierdzę, też że jest to kobieta przeklęta, od której trzeba uciekać. Ona jest przede wszystkim człowiekiem, jak każdy popełnia błędy. Ale nie zgadzam się z paroma kwestiami. Przede wszytskim, jestem zdziwiona,ze większosć kobiet tak mocno broni Julity, twierdząc,ze to drobiazg, że nikt z nas nie jest święty.W mysl tej zasady mąż może zdradzać żoną, bo inni koledzy też tak robią, też nie są święci? Faktycznie, nikt z nas nie jest święty. Ale (uparcie w to wierzę), ze mało jest takich osób, które dopuściły sie prostytucji. Bo trzeba spojrzeć prawdzie w o czy - prostytucja to nie jest błaha sprawa. Niektórzy są w stanie pogodzić się z "taką" przesłością partnerki, inni nie. To zależy od indywidualnego człoweka. I uwazam za mylne przekonanie, ze skoro "dla mnie przeszłosć nie ma znaczenia, to dla Ciebie też nie powinna mieć". Sam autor pisze,ze dla niego ma znaczenie. To nie jest jakiś tam szczególik życia...ta sprawa zachwiała fundamenty małżeństwa. Przeczytałam wzruszajacą opowieść o skrzywdzonej, zgwałconej dziewczynie, która oddawała swe ciało innym mężczynom w akcie rozpaczy i bólu. To naprawdę tragedia. Ale prosze Was, nie wmawiajcie ludziom,że zawód prostytutki to masochistyczna misja. Wiele osób pisze, ze Julita Z PEWNOSCIA nie czuła żadnej przyjemnosci, ba! - poświęcała się. Czy Wy nie wiecie ile jest zawodów na świecie? Nawet jeśli Julita była w bardzo trudnej sytuacji, to mogła wybrać inny zawód. owszem, zdarza sie że dziewczęta są porywane, wywożone i zmuszane do prostytucji. Ale ona (najprawdopodobniej - tak wnioskuję z opowieści Sorina) po prostu zbłądziła i świadomie wybrała ten zawód. Zbłądziła jako dorosła kobieta, wiedziała co robi. Wybrała prostytucję, bo uznała, ze jest to lepsza praca niz np. sprzątaczki czy sprzedawczyni w sklepie. Nie oszukujmy się, biedna dzieczyna ne jeżdzi na zagraniczne wakacje...Po prostu miała urodę (co podkreśla Sorin) i postanowiła sprzedawać swoje ciało. Niestety, dla luksusu, nie dla możliwości przeżycia. I naprawdę są na tym świecie kobiety, które (jak już ktoś napisał) dałyby się pokroić, ale nie zostałyby prostytutkami. Nie są święte, ale szanują swoje ciało i mają honor. Mają klasę, którą tak podziwiał Autor w swojej żonie. Sama Julita nie dosć, ze nie miała tej klasy, to jeszcze pławiął się w komplementach męża i oszukiwała. Nie róbcie więc z Sorina potwora, który krzywdzi żonę. Padło tu już - za co chcesz ją karać? Niestety Julita popełniła błąd i to życie ją karze. To ona sama, swoim postępowaniem zgotowąła sobie ten los. Przede wszystkim NIE WYJAWIłA MężOWI PRAWDY. Dlaczego? Bo liczyła się z tym, ze nie przełknie on tej prawdy tak łatwo. Wiedziała,że to co zrobiła przeczy etyce męża. Zgadzam się, ze początek znajomosci to nienajlepszy moment na wyjawienie prawdy. Dziewczyna chciał, by Sorin dał jej szansę. Ale DLACZEGO NIE WYJAWIłA PRAWDY TUż PRZED śLUBEM??? Przecież Autor kochał ją wtedy, nie osądziły ją pochopnie, bo wtedy już była miłość Ale ...miałby wtedy wybór. Julita pozbawiła Sorina szansy podjęcia świadomej decyzji. A wiec w strachu,ze On nie da jej szansy, ona pozbawiła męża świadomego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwwwwwwww
he he też jestem dziwka ale niezalezna, nie chce miec faceta bo mam ich wiele i nie zamienie na jednego monotona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
Poza tym piszą tu niektóre osoby,ze Julita była dobrą żoną i matką. Ja myśle, ze każda kobieta (no, prawie ;)) chciałaby miec szczęśliwą rodzinę. Może będę okrutna, ale moim zdaniem Julita nie miałą odwagi ponieść konsekwencji swoich czynów i postanowiła,że KOSZTEM MężA zbuduje taką własnie rodzinkę. Czy była szczęśliwa? myśle,ze szczesliwy jest ten, którego nie gryzie sumienie. Czy ją gryzło? Tego nie wiemy. strasznie teraz cierpi, wiec mozemy prezypuszczać,z e sumienie dawał jednak znać o sobie. Ale może cierpi jak mała dziewczynka, korej popsuł się bajkowu domek? bajkowa rodzina? może cierpi,ze prawda popsuła jej nierzeczywisty świat? Ja jednak uważam, że KOCHAć KOGOś=CHCIEć DLA TEJ OSOBY DOBRZE, CHCIEć ABY TA OSOBA BYłA SZCZęśLIWA, śWIADOMIE żYłA. Julita chciała mieć meża i dziecko, ale nie zadbała już o uczucia meza, o szacunek do niego, o prawdomównosć. Oszukiwała "w imię miłości", czy w imię trwanie swoich marzeń? ??? Co było ważniejsze - jej szczescie, jej spełnienie jako żony i matki, czy szczęście męża, który chciał mieć inną kobietę, o innej kobiecie marzył, inną kobietę kochał? Moim zdaniem realizowała SWOEJ MARZENIA, bo przecież wiedziała,z e marzeniem męża jest czuła żona i matka BEZ TAKIEJ PRZESZłOSCI. Niestety czasem prawdziwa miłosc objawia się własnie w tym, że musimy poświęcić cześć siebie, część swoje reputacji, swoje kobiecej dumy, część zachwytu meża, własnie w imię miłósci. Nie można kogoś uszczęśliwiać ciągnąć farsę, budując zwiazek na chwiejnych fundamentach. Julita za wszelką cenę chciała uniknąć przyznania się do winy, kosztem szoku i dramatu męża. Z pewnoscią bała sie,ze to wszytko sie wyda, ze zawali sie jej świat, ale nie dbała o to ze narazi meża na taki ból. To jej dobro, jej wygoda były ważniejsze. Postąpiła by chronić siebie, nie męża. Gdyby zależało jej na mężu, powiedział by mu przed ślubem i uszanowała jego decyzję - przychylną dla niej, bądż nie. Wiem,z e to co piszę, moze wydać się okrutne, ale Julita bardziej troszczyła się o swoje marzneia, o swoją bajkę, niz o to, by jej mąż żył w prawdzie, miał 'luksus" dzielenia życia ze szczerą kobietą. Zaznaczam,ze nie znam osobiscie Julity, wiec nie mam prawa twierdzić,ze moje spostrzeżenia są jedyne i słuszne. Może się mylę,ale ja własnie tak to widzę. Myśle, że tylko Sorin(jako realny mąż realnej żony )może stwierdzić, czy choć część z moich obserwacji jest słuszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"z jakiegos powodu bala sie reakcji swojego partnera i nie odwazyla mu sie powiedziec\" ... i to wlasnie powinno byc (uczucie leku przed potencjalna reakcja partnera) wspomnianym juz wyzej przeze mnie elementem weryfikacji. Jesli odczuwasz jakikolwiek dyskomfort, jesli czujesz sie zmuszony/na do niedopowiedzenia, milczenia - bo obawiasz sie reakcji (np agresywnej, wyzwisk czy wreszcie odrzucenia) - to znaczy ze trafiles/as na NIEWLASCIWEGO PARTNERA! Ale teoria sobie - a rzeczywistosc sobie. Bo wiecie co - my w zyciu mamy wiele takich sygnalow. A nasza reakcja na nie jest \"a jakos to bedzie\". No i \"jakos to jest\" - prawda? Mamy dobry przyklad stawiania wozu przed koniem. Najpierw zakochanie a potem zaufanie albo cos zaufaniopodobnego. A jakby kobieta/mezczyzna nie zakochala sie tak od razu, pozostawila sobie troche miejsca i nie przywiazywala do mysli ze \"to ten i tylko ten\"? Jakby w poczatkowej fazie zauroczenia (umownie to tak nazwijmy) powiedziala mu (bez tlumaczenia sie - czlowiek ktory sie szanuje, nie wazne co zrobil w przeszlosci - nie tlumaczy sie gesto! Wie ze co sie stalo to sie nie odstanie i jakiekolwiek tlumaczenia to strata czasu. Moze tylko wyjasnic): uprawialam najstarszy zawod - nie mam na mysli poloznej - bo mialam problemy finansowe a zarobkowanie w agencji dawalo mi perspektywy materialne - kurde, to chyba zrozumiale! Fach plugawy ale zrekompensowany FINANSOWYM poczuciem bezpieczenstwa - ludzie, co Wy sie tak krzywicie, oburzacie jakbyscie pieniedzy sami nie wydawali! Oczywiscie nie kazdy moze to robic, zgodze sie - ale to obrzydzenie i \"swietoj*bliwosc\" na Waszych twarzach zalatuje falszykiem nieco - falszykiem zaprawionym zawiscia... Ale - do rzeczy. Mowi mu a on reaguje wstretem - OK, to sie rozstajemy, bez urazy - i kwita. Pocierpia gora miesiac bo nie bylo wielkiego zaangazowania. Spotka kogos i znow randki, cos iskrzy - wiec mu mowi: no wiesz ale powinnam chyba powiedziec Ci ze... A on na to: OK, w porzadku, bylo przeszlo. Mozliwe? I tak jak nasz Autor tak i owa dziewczyna - jego zona - stracili byc moze szanse na cos autentycznego spieszac sie do siebie... Kotka - na dojrzalosc itp to ja juz mam wiek odpowiedni (blizej 50 niz 40). I do cholery bledow ktore na wlasnej skorze odczulam. I niby wiem co, wiem jak - ale nie chce mi sie tego w praktyce wykorzystywac... Poza tym - ja lubie bawic sie w adwokata diabla. To taki umyslowy fitness.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę to dziwne
wiecie co jak to wszysto czytam stwierdzam że skoro większość mówi aby kolo jej wybaczł i się nie rozwodził to czuje się zachęcony do chodzenia na dziwki dlaczego bo przeszłość niema znaczenia będę se używał bo to niema znaczenia nie DLA MNIE PRZESZŁOŚĆ TEŻ MA ZNACZENIE bo nie można ot tak zapomnieć o przeszłośći ja zawsze musiałem sam ponosić konsekwencje za swoje czyny. a jak jej wybaczy to będzie zadowolona używała sobie i jeszcze w nagrodę jej się trafił fajny mąż. dla mnie ona jest nic niewarta i żal mi jej dziecka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
Chciałam jeszcze zaznaczyć dwie kwestie - mówicie tyle o chrześcijaństwie, o religii, ale pamiętakcie że WARUNKIEM SPOWIEDZI jest dobrowolne przynznie się do winy i żal za grzechy. Przemilczenie jakiegoś grzechu unieważnia spowiedz św. A wiec sam miłosierny Bóg stawia jakieś warunki. Tutaj nie było przyznania się do winy, prawdopodobnie Julita nigdy nie zamierzała przyznać sie do winy. Poza tym Soruin jest człowiekim, nie Bogiem i jego uczucia też są ludzkie, nie boskie. Moż edlatego tak trudno złapać mu dystans i przebaczyć, ze żona tak długo go oszukiwała. Jeszcze jedno - zanim dziewczyna zdecyduje się na prostytucję, toczy jakąś walkę wewnątrz siebie. Tutakj objawia się system wartosci. Moż edlatego Sorina tak to boli, z ejego ukochana, idealna żona miała zupełnie sprzeczny system wartosci niż on. Kolejna spraw a- prostytucja OKALECZA. i nawet jeśli dziewczyna przestanie się prostytuować, to już nigdy nie będzie taką samą osobą jak przed wybraniem tej drogi. Niestety prostytucja spacza, znieksztłaca stosunek do siebie samej, do swojego ciał, do innych ludzi. JEDNO JEST PEWNE - WIZJA ZWIążKU żONY i WIZJA ZWIAZKU W OCZACH MężA NIE POKRYWAJA SIE. Julita inaczej widziała zwiazek, inny miała system wartosci, w jej mniemaniu prawda stała dużo niżej na szczeblach wartości niz w hierachii męża. Mimo to UDAWAłA, że podziela spojrzenie męza na zwiazek, na partnerstwo. Niestety zakpiła z zaufania, szczerości, szacunku...Pytanie co jeszcze ukryła? Która częśc jej "ja" jest prawdziwa, a która pod publiczkę męża? Czy nie zataiła jeszcze czegoś? Kogo kochał tak naprawdę Sorin? Julitę? Czy aktorską grę Julity??? Osobisci mam wiecej zrozumienia (nie akceptacji, tylko zrozumienia!)dla zdrady niz takiego długotrwałego oszukiwania partnera. O ile człowiekowi zdarzy się zauroczyć, zafascynować drugą osobą - mozna tu mówić o zaślepieniu uczuciami, emocjami. W tym przypadku Julita świadomie oddawała się klientom, oszukiwała męża też świadomie. Można powiedzieć, ze działała na zimno, z wyrachowania. Niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorze................
nie zgadzam sie z .. domek z kart on budowal dom z cemantu--- jak mu sie wydawalo ona z kart, bo miala w podswiadomosci, ze to kiedys moze wyjsc na swiatlo dzienne Ja bylam studentka, najpierw w malym miescie, mieszkalam we 4 osoby w pokoju (! tak!), zeby jakos wyrobic i skonczyc studia Pierwsze dwa lata pomogla rodzina, potem wyjechalam za granice na rok kosztem studiow ... wrocilam, pracowalam 2 dniw tyd, poza tym studia full time Potem kolejne stuidia, w Warszawie, praca na pelen etat, studia juz zaoczne Starczalo mi na wszystko najwazniejsze, kino co 2 tygodnie, niezle ciuchy, choc nie z najnowszej klekcji Autor ma racje ze uzywa wulgarnego slownictwa, w koncu bylo to kurwienie sie. Z uroda, jak powiada Sorin, moglaby modelowac byc hostessa, ale nie- zawsze to kolkakrtona stawka ... Nie ma m wspolczucia dla niej, bo oszukala. Gdyby wyznala co robila... Moglam pojsc ta sama droga, raz mnie zaczepil facet na ulicy czy nie mam ochoty na sponsoring... Malo mu nie zwymiotowalam na buty Nie potepiam prostytucji, kazdy ma wolny wybor, ale prawda, przde wszystkim prawda Oto podstawa zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
trochę to dziwne----> własnie, to jest trochę takie zachęcenie - nie ważne co zrobisz i tak ci się upiecze. Przykre. Naprawdę. Ja osobiści to myślę,z e to jest triochę bezczelne najpierw parać się takim zawodem a potam brać sobie za meża człowieka, który nie może takiego zawodu zaakceptować. Co innego, gdyby przyznała się przed ślubem - w końcu dorośli ludzie, swiadomie podejmują decyzje. Ale postawa Julity to tchórzostwo niestety. i myślę, ze ten strach nie brał się z tego,ze Sorin nie zapewnił "warunków bezpieczeństwa psychicznego" swojej żonie. Myśle,ze Julita dobrze wiedziała, ze Sorin jest z tych "którzy nie akceptuhą prostytucji". Nie dobrali się pod tym kątem, ale to nie powód żeby człowieka okłamywać. oneill ----> Dlaczego jeżeli ktoś nie mógłby zajmować sie prostytucją/ znieść faktu, ze partnerka była jest prostututką to twierdzisz,ze taki ktoś jest świętojebliwy? Ze udaje świętoszka??? Każdy ma prawo do swoich zasad i swoich przekonań. Ja jestem w stanie zruzumieć,ze ktoś akceptuje ten fakt, a więc zrozum proszę że ktoś może go nie akceptować. I nie posądzaj oneill kogoś takiego o fałsz. Bo to jest niesmaczne, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje spojrzenie na sprawę -> Co do Twojej poprzedniej wypowiedzi, to kościół wymyślił spowiedź (gdzieś w okolicy średniowiecza), nie Bóg. Po to m.in., żeby wiedzieć wszystko o wszystkich. Poczytaj o historii, a potem dorabiaj do tego filozofię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
oneill -------> ale to obrzydzenie i "swietoj*bliwosc" na Waszych twarzach zalatuje falszykiem nieco - falszykiem zaprawionym zawiscia... tutaj się zagalopowałaś :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
zmotorryzowana ------> ale wg Kościoła spowiedz św. ustanowił Bóg. Zresztą inne spojrzenie ma na to osoba wierząca, inne niewierząca. W końcu ksiądz odpuszcza nam grzechy w imieniu Boga a nie swoim. Nie czepiaj się proszę szczegółów, jeśli to nie wnosi nic do sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaEwa
W Biblii jest napisane, że większa jest w niebie radość z jednego nawróconego grzesznika niźli z 99 sprawiedliwych. Bardzo mi przykro, takie są fakty. Jak chcecie, to obraźcie się na Biblię, że zachęca do bycia grzesznikiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje spojrzenie na sprawę
MalaEwa ----> dobre :D Ale póki co jesteśmy na ziemskim padole i Julita 'uprzyjemnia" życie Sorinowi a nie Bogu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg kościoła o. Rydzyk jest ok, krucjaty były ok, inkwizycja była ok. Jakoś dlatego i z wielu innych powodów instytucja spowiedzi ustanowiona przez ten sam kościół nie stanowi dla mnie autorytetu - skoro używasz tego jako argumentu, to się czepiam. Chyba że własne argumenty uznasz za \"szczegóły\". I nie wypowiadałabym się autorytatywnie na temat tego, jakie warunki stawia Bóg. Jest 10 przykazań, ale nigdzie nie słyszałam o tym, że należy, skończywszy z niechlubną przeszłością, rozgłaszać o niej wszem i wobec w ramach samoumartwiania. Czy to naprawiłoby jakąkolwiek szkodę, jeśli takowa zaistniała? Chyba jednak nie. I skąd wiesz, czy i jak prostytucja spacza? Nie żebym uważała, że nie ma sprawy i wszystko jest ok - ale nie podoba mi się rodzaj wytaczanych tu dział. Jak napisano powyżej - osoba niewierząca może mieć na pewne sprawy inne spojrzenie, więc nie wiem, czy zasadne jest szermowanie argumentami zaczerpniętymi akurat z religii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, sprawa jest w gruncie rzeczy bardzo prosta i całe to filozofowanie można sobie w buty wsadzić. Jeśli ktoś kocha bezgranicznie, potrafi wybaczyć wszystko. Jeśli kocha bardzo mocno - wybaczy prawie wszystko. Im słabiej kocha, tym trudniej i mniej wybacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×