Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kinia2121

JA-MOJ NARZECZONY-oraz MOJ PRZYJACIEL..3 osoby TRUDNY UKLAD

Polecane posty

Gość starszy Marek
Milko - przepraszam!!! bardzo. Nikt nie powinien płakać przezemnie, stary a głupi-mie miałem świadomości,że moje wpisy odbierasz jako manipulacje. Tak nie jest,ja po prostu tak to odczuwam. Jadę na grób rodziców -jeżeli jeszcze zechcesz porozmawiamy po święcie,będę czekał na Twoją odpowiedż. Zechciej mi wybaczyć. Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...hej Marku - przynam ze nie do konca wiem, czy ten wpis jest ironiczny czy nie.... jesli załoze ze nie ....to tez nie chiałam zebys to zrozumiał tak... Jezeli zdarza mi sie miec tu gorszy dzin to dlatego ze nie pozostaje do konca obojetna na wasze wipsy... pisałm juz ze ja nie mam nikogo z kim mogłabym o tym pozrozmawiać...wiec tak naprawde wasze komentarze pozwalaja mi spojzec na wiek spraw bardziej obiektywnie....i budza wiele emocji...czasem cos mi uswiadamiaja czasem nie potrfaie sie z nimi zgodzic.. Nie miałam na mysli manipulacji.... po prostu sposób w jaki napisałes kilka postów...wplatajc w nie moje pojedyncze zdania... troche zabolały ...bo przede wszytkim były z bardzo róznych okresów...po drugie mnie samej jest ciezko wiele z moich emocji ubrać w słowa, sa one pisane w róznych momentach, czasem ze złością, czasem z zalem...a ty wplotłeś jakby na poparcie twojej interpretacji lub oceny sytuacji...ładnie i sprytnie..... ale troche poczułam sie jakbys pod gotowa teze wybierał argumenty na jej poparcie... mimo wszytko z uwaga czytma twoje wpisy.... i czekam na nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie zmieniłam... mysle ze moje wpisy tez... inaczej pisałam rok temu , inaczej pisze od kilku miesiecy...jesli ktos bedzie chciał zauwazy to...nie potrfie w jednym poscie pokazac tej róznicy....nie potrfaie dokładnie wskazac momentu w którym cos sie zmieniło... Zmierzam tylko do tego...ze nie moge do konca pogodzi sie z mieszaniem ty dwóch okresów... nie jestem ta samą osoba która pisał tu jeszcze rok temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Dobry wieczór Milko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Dobry wieczór Milko. Jechałem kilkaset k.m jestem potwornie zmęczony a mimo to sprawdzam,cz zechciałaś się do mnie odezwać,czy tak postępuje ktoś kto chce ironizować?. Nie jestem humanistą, jestem inżynierem z dodatkiem ekonomii, stąd więc moja nieporadność iszorstkość języka ktorą bądż łaskawa wziąć pod uwagę. Ironiczny,złośliwy i czasem cyniczny bywam w kontaktach osobistych -nan to nie "grozi " więc mogę pozwolić sobie na zupełną szczerość. Rozumiem,że chcesz nadal ze mną rozmawiać,odezwę się więc jak znajdę chwilkę. Dobrej nocy Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Zbolało mnie to " mimo wszystko " Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie miałam na celu tego zeby dokuczyć... zupełnie nie ... moze po prostu wystarczy ze uznamy ze zdane nie chciało nikomu sprawic przykrości.. Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
O K -tego zdania nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Piszę z mojej samotni-magicznego miejsca-drewnianego domiszcza własnoręcznie zbudowanego w czasie kiedy o dziwo świat istniał dalej tylko dla mnie miejsca w nim brakło. To tutaj urągałem Bogu,tutaj wyrzucałem już zmarłym rodzicą,ze żle przygotowali mnie do życia, tutaj z daleka od ludzi pierwszy i jedyny raz " wyłem" z bólu,poczucia nie zawinionej krzywdy,bezsilności. To tutaj kiedyś,....omal...-nieważne,to już za mną. Jestem z "kobietą mojego życia"- córką, właśnie krząta się na pomoście przy łajbie-uwielbia to robić a ja patrzeć na Nią. Po raz ostatni w tym roku wypływamy, tylko My....będzie tylko woda,cisza, i będą rozmowy o wszystkim (nie mamy tajemnic-tak kiedyś ustaliliśmy ), rozmowy poważne o planach,rozterkach,osiągnięciach o niepowodzeniach też. Zacumujemy po zmroku, powrót, ulubiona knajpka lazania, kawa,koniak,dobre wino (spokojnie jest pełnoletnia) i to co lubimy tak bardzo-ploty (tak tak) dowcipy, lużna swobodna rozmowa do północy. Nie zmarnowałem życia, ni pozwoliłem na to,dlatego tak mi żal gdy patrzę jak to robicie, dlatego postanowiłem się odezwać. Milko- priorytety o których mówisz jak o czymś odległym są ważne zawsze-to one pozwalają przetrwać najgorzse,dają motywację do działania, życia pomimo wszystko. Wierność zasadom,priorytety-cele,powoduj,,a ,ze nie "budzimy się z ręką w nocniku" a na końcu (kiedyś nastąpi) nie będziemy się wstydzić ani przepraszać za popełnione zło. Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Jest bardzo niwiele osób, które wiedzą o jego ( domiszcza) istnieniu a jeszcz mniej którzy tu byli. Trzeba mieć takie miejsce rzeczywiste lub w sercu gzie "obcym wstęp wzbroniony"-niezależnie od chwilowych zawrowań, miejsce stałe tylko Nasze, to pozwala przetrwać,przemyśleć co naprawdę ważne-wyjść z życia z twarzą. Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ładnie piszesz..... widać scisły umysł nie jest tu przeszkodą....:) rozumiem ze samotnia jest gdzies gdzie uciekasz od codziennosci... masz córke... rozumiem ze jest jedynym dzieckiem... kiedy piszesz o tym miejscu to jest dokładnie tak jakby słyszała swoje mysli...ja nie mam takiego miejsca... chyba ani w sercu ani w rzeczywistości... zawsze chiałam sworzyć takie z moim mężczyną... najpierw te w sercu a pózniej te gdzieś zdala od ludzi... nie udało sie... póki co nie.... mysle ze taki własny świat miedzy dwojgiem ludzi (i nie wazne czy parą, córką i mężem)...bardzo cemetuje...jest fundamentem w do którego mozna ucieć kiedy jest ciężej, tam mozna szukac siły kiedy do przezywania kryzysów...nam z męzem nie udało sie go stowarzyć..nawet nasze wspólne mieszkanie nie jest dla mnie takim miejsce... a naprawde dawałam temu szanse... pisze ze chciałabys nas przed czymś przestrzec, zebysmy nie zmarnowlai zycia...tylko ze j czasem czuje ze moje sie jeszcze nie zaczęło.... ja tez jestem jedynaczką ...bardzo związana z tatą...chyba znacznie bardziej niż z mamą... łaczy nas cos niesamowitego...kocham go ponad wszytko, jest moim najwiekszym autorytetem... czasem mysle ze byłabym w stanie szybciej powiedzieć mojemu męzowi ze to koniec...niż potrfaic tak zawiesć moich rodziców... czasem o wydaje mi sie ze jestem z nim chorbliwie mocno związana... i tak naprawde głeboko chciałabym zeby mój meżczyzn storzył ze mna cos tak tylko naszego ...co pozwoliłoby mi poczuc ze mam tez druga, już własna rodzinę...co pozowliłby mi w pewien sposób odciąc sie od mojego rodzinnego domu (w pozytywnym znaczeniu)...własnie to jest dla mnie ten wlasny świat miedzy dwojgiem ludzi... świat w którym sa inni, jest czas na bycie z nimi i na miłos cod nich ..ale jest tez zarazem swiatem w którym dwoje ludzi maja czas tylko dla siebie... mój mąz nie dał mi tego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozdrawiam...jesli macie tam tak piekną pogodę jak ja tutaj to uciekaj sprzed tego monitora na spacer....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tyncia
Niestety, u mnie za oknem niekończąca się mgła, poza tym jestem chora... Milka oczarowała swoim pisaniem kolejnego tu mężczyznę więc nie wiem czy powinnam się między te posty wtykać bo chyba i tak przejdą bez echa :) Na życie nie ma rady. Ja niestety także nie mam miejsca do którego mogłabym uciec... A były momenty że o niczym innym nie marzyłam. Marku nie wiemy co Cię spotkało, nie piszesz o tym, ale czasem mocne, silne, nieugięte zasady są barierą do tego by być zwyczajnie szczęśliwym... Każdy ma inne doświadczenia. Marku przytoczę " Wierność zasadom,priorytety-cele,powoduj,,a ,ze nie "budzimy się z ręką w nocniku" a na końcu (kiedyś nastąpi) nie będziemy się wstydzić ani przepraszać za popełnione zło". Chyba wielu ludzi myśli podobnie Marku... Ale jeśli dla wielu z Nas tu piszących priorytetem jest życie w szczęściu. Jedynym błędem bohaterek tego Topicu jest to, że nie dają szansy na prawdę swoim mężom, chłopakom... blokując im drogę do ponownego życia w szczęściu... To będzie banalny przykład, ale czy lepiej żyć jak bohaterka "Co się wydarzyło w Madison County" ? Milka ma zostać z mężem w imię czego? Marku mnie też często nie podobały sie wpisy Milki, Kini czy Anity... Pisanie o tym jak było przyjemnie, wspaniale, że znowu poszli do łóżka... Żal mi męża Milki, narzeczonego Kini, męża Anity i mojego narzeczonego także nie raz było mi żal... Nie znam dziewczyn, nigdy nie pisałyśmy więcej niż na tej stronce. O każdej z bohaterek mam wirtualne zdanie. Nie każdą rozumiem. Wierzę w to, że dołożyły wszelkich starań by ich związki nie padły. Wierzę, że Milka mówiła wprost i otwarcie swojemu mężowi o brakach jakie czuję, o potrzebach... Patrze na otaczający mnie świat, patrzę na ludzi, patrzę na związki i ogarnia mnie strach... Co się z nami dzieję, w jaką obłędną stronę zmierzamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tynciu zauwazam każdy twój wpis.... ciezko akurat na nie odpowiadac...bo wydajesz sie mi z nas wszytkich tu najbardziej obiektywna...pomomi iż swoje przeszłaś...na ten moment dla mnie ty jestes tu osoba najtwardziej stapającą w swojej rzeczywistości, najśilniejszą... dlatego czesto twoje wpisy sa dla mnie wznym komentarzem...i włąsciwie z nimi najtrudniej mi polemizowac....sa czasem dla mnie takie \" ze nic dodać nic ujać\".... dlatego byc moze czasem wydaje ci sie ze pozostaja bez echa..ale tak nie jest...twój spoósb pisania jest na tyle zdystansowany ze ani nie uderza w nikogo osobiście ani nie uogólnia...za co bardzo twoje wpisy szanuje... poza tym kazde z nas na tym topciu wybrało troche inna role dla siebie...ktoś chce wyrzucic cos z siebie, ktoś czuje potrzebe reakcji, ktoś tylko czyta, ktoś prawodpodonie jak np ostatnio Manol stara sie przede wszytstkim ocenić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Ja dziś tylko w "przelocie" szara zeczywistość, szary to te kolor- nawet ładny- tylko trzeba chcieć to widzieć. Tynciu ..witam pięknie, twoje wpisy nie zauważone?....hm... a świstak siedzi i..... ,z pewnością widziałaś jak często zwracałem się do Ciebie. Więcej potem, jak opanuję małe piekiełko w firmie- czy to wpływ pogody? Wracaj szybko do zdrowia i uśmiechnij się (z oewnoścą masz piękny uśmiech) do życia, jest mimo wszystko piękne. Milko mam dwoje dzieci , syn jest 5 lat młodszy od córki, Nie lubi żagli i jest bardziej związany z matką, to mała została "urodzona dla mnie"- tak twierdzi ich matka. Miłego dnia-pomimo wstrętnej pogody dzisiaj(u mnie) M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Tynciu- myśle a wcielić to w czyn, to dwie różne kwesti,...trzeba jeszcze WOLI a to często jest dla tych -wielu- za trudne. Na postawione przez siebie ( koniec ostatniego postu), już sobie odpowiedziałaś sama, przeczytaj uważnie o celach, tych na dziś i tych na "zawsze"--znasz odpowiedż. M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Jk ja dzisiaj piszę...no no , mam jednak nadzieję,że jednak mnie zrozumiałście. M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszy Marek
Uf! - chwila przerwy, co za dzień-szef pr. zrugał sekretarkę,ta chlipie, do księgowej strach podejść bo wojuje z magazynem a ja robię za mediatora, Demokracji mi się psia krew zachciało, no to mam ..ale to nic i tak się nie zmienię, nie chcę nie mam nic z satraoy. Czy pisanue uzależnia? bo zaczynam się bać. Milko mam nadzieję że nie dworujesz sobie ze mnie z pisaniem, jeżeli nie to dzięki. Scisły umysł daje chleb- nie tylko mnie, ale nie jestem typu J. Sniadeckiego, bliżej mi do romantyzmu- jednak, choć najlepszym okresem jest dla mniw renesans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w zadym wypadku...fajnie piszesz.. podoba mi sie to co napisałeś o zarabianiu na chleb... ja z wykształcenia jestem humanistą a zarabiam w typowo ścisłym zawodzie :) to mała została \"urodzona dla mnie\"- ... relacja córki z ojcem (wole tata;)) sa jak dla mnie niezastapione...zresza mysle ze tez nie zamieniłbyś jej na żadną inna... a u mnie słonko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Starszy Marek
Dziewczyny ! ? .. dobry wieczór. Minęła dekada od ostatniego wpisu , marazm ? czy dzieje się zbyt wieke ? , ta " cisza mnie niepokoi , martwię się ( wiem , że to głupie ) dezwiecie się do starego ? będę czekał . Milko to prawda - tej relacji nie da się porównać z niczym , zamiana ? nie ma takiej opcji. Dodam , że domiszcze - to te z pomysł córki. Gdy pierwszy raz zobaczyła nie ukończoną jeszcze chatę.... tatko tam mamy dom a tutaj domiszcze - tak zostało. Tynciu - myślałem o twoim ostatnim poście, przepraszam powinienem rozwinąć swoją myśl i choć przekonany jesten , że zrozumiałaś " przesłanie " to jej lakoniczność budzi moje zawstydzenie , poprawię się - obiecuję . Kiniu - jak sobie radzisz ? gniewaj się jeżeli chcesz ale muszę Ci powiedzieć , że dla takiego " dupka " lak Kamil nie warto marnować sobie życia... szkoda nawet czasu na wspomnienia , uzasadnię to - jeżeli tylko zechcesz . Co u mnie ? - wróciłem z Austrii , byłem tam z synem... obiecałem mu wspólne ferie zimowe , byliśmy załatwić pobyt. Mały ( nie napiszę młody ) planuje zjazdy na " parapecie " a ja stosownie do wieku pomęczę " boazerię ". Miałem dziwną noc w drodze powrotnej w Wiedniu , mały spał a ja do rana patrzyłem na niego myśląc jak bardzo jest podobny do matki (wróciły wspomnienia-ale te dobre ) , i o tym , że czas najwyższy .. no właśnie , jak przekazać mu , jak przekonać do pewnych prawd uniwersalnych , jak sprawić aby nie dając się krzywdzić , - nie krzywdzić innych. Macie pomysł ? " kupię każdy " ja w tej chwili nie mam pojęcia jak to zrobić ,własnej historii ze względu na matkę ( dobrą matkę ) nie mam prawa mu przekazać - czeka mnie być może najtrudniejsze zadanie w życiu. Czekając - niecierpliwie na waszą odpowiedż Marek P.S Anito czy jeszcze się odezwiesz ? M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tyncia
Dobry wieczór Dziś mam kiepski dzień. Ostatnio mam cały czas kiepskie dnie. Faktycznie mając lat naście nie da się przewidzieć i zrozumieć wielu spraw które rozumiemy w ćwierćwieczu. Martwi mnie to, że jestem inna niż dawniej, niż choćby rok temu. Jestem zmęczona życiem. Jestem zmęczona swoim pesymizmem, brakiem uśmiechu, czarnowidztwem. Zmęczona swoim krytycyzmem, ocenianiem innych, sfrustrowaniem. Od dłuższego czasu czuję sie jakby OBOK siebie. Chcę być szczęśliwa z narzeczonym, ale w takie dni jak dziś obawiam się, że nasz upadek to kwestia czasu. Obydwoje mamy podobne objawy- ogólny smutek, kłótnie, irytacja i chyba to samo pytanie w głowie- czy to jeszcze ma sens? Chyba coraz bardziej obojętniejemy na siebie wzajemnie. Jest we mnie taki ból. Nie chce żyć bez niego ale jednocześnie czuje, że tak bardzo się różnimy, że nigdy nie będziemy siebie uszczęśliwiać. Mam wątpliwości ! Rozmowa z nikim mi nie pomaga, choć w zasadzie rozmawiam z coraz węższym gronem ludzi. Czuję sie zwyczajnie samotna. Czasem jak wojownik który dla tego związku zrobił już emocjonalnie, duchowo, pomocowo tak wiele, że więcej nie ma już sił. Mam przy sobie wyjątkowego mężczyznę, ale nie jestem przekonana czy my kiedykolwiek będziemy ze sobą szczęśliwi. Jednocześnie na samą myśl by nagle po 6 latach zostać samą... bez niego... bez możliwości jego bliskości, możliwości porozmawiania z nim, zadzwonienia do niego... BÓL. Z drugiej strony chęć ucieczki od tego wszystkiego, odrodzenia się na nowo, nauczenia radowania się życiem, samej bądź z kimś kto mnie tego nauczy. Są we mnie zdecydowanie dwie osoby. Każda z Nas widzi świat inaczej, a ja nie wiem która wizja jest prawdziwa. Mogę z nim zostać, nauczyć się radości, myśleć że będę miała dobre życie, męża. Życie gdzie zawsze będzie się do czegoś tęsknić i zastanawiać... Bądź zaryzykować, odnaleźć siebie, nauczyć się żyć inaczej, znaleźć nową inna miłość, a może z dnia na dzień przekonywać się, że nie zajdę już nikogo na tyle odpowiedniego i że była to błędna decyzja? Jakimi priorytetami się kierować? Banalne pytanie, całe życie i miłość to banał ? czy miłość to naprawdę coś więcej niż pierwsze lata fascynacji? Pewnie miłość to coś więcej o ile trafimy na osobę która potrafi nas rozweselić, sprawić iż czujemy się bezpieczni... Nie jestem typową osobą, patrzę na świat inaczej, głębiej, wrażliwiej niż inni, Dawniej, kiedy miałam właśnie lat naście myślałam, że to wyróżnienie, dziś myślę, że to przekleństwo. Dziś mam ochotę krzyczeć !! Mam ochotę płakać. Kompletnie nie radzę sobie dziś ze światem w jakim jestem. Nie rozmawiam z P. ,odkąd na gg dałam mu do wiwatu jest cisza już drugi miesiąc. Cieszy mnie to. On (mimo iż to boli, ale tylko DZIŚ!! ) nie zasługiwał na mnie, a raczej na uczucie którym chciałam go opleść. Podarować jako coś najcenniejszego. Mimo iż zamieniłabym siekierkę na kijek to byłam skłonna. dziś pytam , w imię czego !?!?! W moim mieście jest autobus który z mojego osiedla jedzie docelowo na jego osiedle. Dziś miałabym ochotę pojechać i nakrzyczeć na niego !! Tylko, że On i tak nie zrobiłby nic... NIC :) Dziś naprawdę mam zły dzień. Jest tak starsznie przykro, tak źle z tym co się ze mną stało. Jaka ja byłam wyrachowana i egoistyczna. Mój narzeczony sobie na to nie zasłużył. NIGDY ! Jednak niestety, gdybym mogła cofnąć czas pewne kwestie, pewne decyzje, pewne wydarzenia pokierowałabym inaczej ale Marku, tu nie będę się wybielać - nie chciałabym by uczucie do niego się nie przytrafiło... Ehhh ostatnio w moim życiu jakoś brak pozytywów. Skończyłam studia więc jakiś fundament został zabrany. Studia raczej bez przyszłości. Śmierć dziadka. Pobyt Taty w szpitalu. Praca która do której wcale nie chadzam z chęcią. Dużo zmian typowo związanych z dorosłym życiem. Mniej ochoty i siły na spotkania ze znajomymi, większa ochota na sen. I do tego kłopoty z uczuciami czyli w zasadzie z największym z ważnych fundamentów. Źle mi z tym nawet , że piszę tutaj to wszystko wkońću nie tylko WY , stali bywalcy tego tematu będziecie odbiorcami moich słów. Marku z chęcią bym pomogła Ci w temacie krzywdy, ale proszę skonkretyzuj swoje pytanie, bo być może tak działa na mnie późna pora już nocna, ale nie rozumiem. Myślę o ile dobrze jednak zrozumiałam, że syn Cię widzi, obserwuję i pobiera naukę już z samego Twojego zachowania. Myślę, że oprócz rozmowy, młody człowiek sam dojdzie do pewnych prawd, sam ukształtuje pewne zasady. A Ty masz dobre zasady, widać choćby po tym w jaki sposób piszesz o matce swoich dzieci, która jak domniemam zrobiła Ci krzywdę. A może masz na myśli jak nauczyć go prawd skoro jego rodzice nie są już razem? Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane!Witaj Marku! Ja tak jak chyba nawet Milka kiedys napisala zagladam tu dosc czesto, czytam Wassz kazdy post , ale nie zawsze pisze, gdyz nie zawsze mam sile przelac moje uczucia, choc zazwyczaj mi to pomaga U mnie bez zmian, mozna rzecz - ucze sie życ na nowo, ucze sie byc szczesliwa na nowo.Nadal jestem z narzeczonym, on caly czas byl, ni epoddal sie, gdy ja przechodzilam kryzysy.Ale teraz dziekuje Bogu, ze nie dowiedzial sie o tym co bylo miedzy mna a kamilem, nie skzalam go na ten okropny bol.Wiem ze to egoistyczne, zle myslenie.ale wiem ze tak jest lepiej, wiem ze gdyby wiedzial, gdyby z Kamilem sprawa sie skonczyla juz nie byloby ratynku dla Nas! Od dluzszego czasu nie widzialam juz Kamila, conajmniej raz w tygodniu odliczam dni od naszego ostatniego spotkania, ale coraz bardziej upewniam sie w tym, ze tak bylo najlepiej, skonczyc to, mimo cierpienia, mimo tylu wylanych lez udaje mi sie wyjsc na prosta. I nie jest tak ze nie mysle o nim, bo mysle, bardzo czesto, ale coraz czesciej jako o kims nierealnym, ktory gdzies tam sobie zyje, ale nie jest i nie bedzie nigdy moj Marku uzasadnij swoja wypowiedz \" ze szkoda czasu na takiego dupka jakim jest Kamil\" Oczywisci , ze si enie gniewam, a prosze Cie o to uzasadnienie, ze chyba caly czas jeszcze zbieram argumenty aby sie upewniac ze dobrze postapilam i dobrze jest jak jest, tzn z tym ze nie mamy kontaktu. Naprawde on mnie d siebie tak uzaleznil, ze bylam na kazde jego zawolane,przezywalam z nim cudowne chwile, choc wiedzialam ze to nie ma przeszlosci. Jestem pewna ze gdybym nie byla wtedy tez z anrzeczonym to na pewn stworzylibysmy jakis zwiazek z Kamilem, ale sadze ze nie przetrwalby dlugo. Widocznie cos w tym musi byc , ze mimo wszytsko zostalam z narzeczonym, nadal z nim jestem i staram sie, bo tez wiem co przezywal tak naprawde nie wiedzac o co chodzi przez ostatnie 2 lata:( Mam wyrzuty sumienia, i nadal nie rozumiem sensu po co to bylo!!! Tynciu kochana - rozumiem Cie, ja tez czasami mam tak, emam wrzenie ze zyje obok, wszytsko jest zle, szare, nijakie. Raz wydaje mi sie ze kocham ponad wszystko narezczonego, a na nastepny dzien uwazam ze to nie ma sensu zadnego. My juz mamy taka poprostu \"zniszczona\" psychike i nic juz nie bedzie czyste. Ale teraz powinnysmy sie starac aby jak najbardzej oczyscic te nasze relacje, przede wszystkim starac sie, abysmy mogly byc znowu sczesliwe:) Milka!!!!:) a Ty gdzie się Słońce podziewasz, opisz co u Ciebie sie dzieje, co nowego s ewydarzylo??Jak Twoje spotkania i wyjazdy z Młodym i czy zdecydowalas moze cos nowego? Mysle o Tobie caly czas, bo tak naprawde my dwie od samego poczatku mialysmy b.podobni, wsperalaysmy sie, opowiadalaysmy o wszystkim.Napisz:) Pozdrawiam wszystkich!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kinia jak mozesz zyc w takim klamstwie jaka dla ciebie jest przyszlosc z chlopakiem i jeszcze ta dedykacja to jest chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej...jestem i czytam... Kiniu, Tynciu... nie potrfaie byc taka opotymistką i powiedzieć, że wierze ze nagle w waszy stałych związkach cos sie odmieni i zaczniecie cos od nowa...z drugiej strony chciałabym, zeby którejs sie udało, chcoby miała stąd zniknac na rok...a później napisac ze zaczęóła wszytko na nowo..ze jej stray zwiazek jest taki jaki chciała zeby był, ze kocha na nowo, mocniej...tego samego męzczyzne, którego potrfaiła zdradzić... Marku... jakkolwiek nie znosisz o nim czytać, to napisze teraz o Młodym... on od samego urodzenia wychowyuje sie z mamą...jego rodzice byli małżeństwem jedynie przez chwile...z ojcem własciwie całe dziecinstwo nie miał kontaktu, obecnie od czasu do czasu sie widują...rozwód jego rodziców choc do dzis jest trudny tematem...nie zniszczył go jako człowieka, nie zabił w nim umiejętności bycia i kochani drugich osób...byc moze trudniej zdobyc jego zaufanie, ale kiedy sie juz na nie zapracuje potfaiłby za druga osoba skoczyc w ogień, jest znacznie dojrzalszy, znacznie zaradniejszy, potrafi zadbac o dom, rodzine, przyjaciół, pomoim ze dostał w zyciu niezłego kopa... Piszesz ze masz z synem dobry kontakt..mysle ze w takim razie wasza sytaucja jest lepsza... spedzacie ze soba czas.... ma i ojca i matkę... nie wazne ze nie sa razem... ale wydaj mi sie tez ze nic porócz bycia z nim i przeykazywania mu najprostszych rad nie jestes w staeni zrobic... jest taki moment w zyciu do którego rodzice moga doprowadzic za rekę..ale później kazde z nas predzej czy później musi samo skonfrontowac sie z zyciem... sadze jednak ze zadne z nas tu nie jest w stanie radzić w tym temacie... tylko ty jestes tu rodzice...mysle ze dla kogos kto jeszcze nim nie był jeste to cos trudnego do wyobrażenia sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Starszy Narek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Starszy Narek
Witajcie dziewczyny . Pamiętam odpowiem - proszę tylko o cierpliwość. Myślałem , że mogę żyć na 200 % , że jestem " nie zniszczalny " , że zamęczę konia w biegu ... no i masz leżę w szpitalu .Stare skołatane... zaprotestowało , wpakował mnie tu mój przyjaciel medyk ( a chciałem tylko porady ) uwiązał niecnota do aparatury i pilnuje - co ja mu złego zrobiłem ? zakazał pracy , nawt tel. mi łotr odebrał a laptopa ( w dodatku nie swojego ) muszę mu choć na godzinę " wyprosić " nie chce słyszeć , że muszę mieć kotakt choćby z firmą . Terz też na mnie łypie więc muszę szybko kończyć . Tylko dwie uwagi Miłości trzeba szukać w sobie , nie dostanie się jej bez tego od nikigo. Prawdziwy związek istnieje tylko wtedy, kiedy kogoś po prostu umiemy spokojnie kochać a nie w stanie " zakochania " bez motylków deklaracji i tej całej tak bardzo emocjonującej oprawy . Związek to m. innymi słowa ale głównia milczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Starszy Narek
wspólne milczenie - pełne treści M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tyncia
Marku stałeś nie starszym Narkiem :) A już dziś miałam pisać, że zmusiłeś mnie ostatnio do wylania swoich żali a sam potem zniknąłeś na długie dnie :) A tu Ci masz. Narek w szpitalu. Marku przykro mi, że jesteś w szpitalu, ale z drugiej strony. Odpoczniesz, przystopujesz, zwolnisz, wyśpisz się i podreperujesz zdrowie. Swoją drogą to zazdroszcze Ci takiego przyjaciela :) Zdrowiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam... Marku również mi przykro z powodu twojego pobytu w szpitalu...ale myślę że to tylko wyjdzie ci na zdrowie:)...poza tym w dzisiejszej rzeczywistości bardzo dobrze kiedy ma się kogoś znajomego w takich miejscach i bardzo dobrze ze ktoś dba o ciebie pod względem medycznym...ufam, że szybko postawia cie na nogi i wrócisz do jak myśle intensywnej codzienności:) a z tą miłością... nie potrafie do końca się zgodzić, dla mnie to uczucie nie ma sensu bez konfrontacji z drugim człowiekiem... wydaje mi się, że motorem napędowym naszych uczuć powinni być inni...a my powinniśmy zapracowywać z kolei na ich uczucia... kiedy szukamy w sobie miłości do drugiego człowieka...i chcielibyśmy polegać tylko na tym, to taka miłość stała by się jedynie naszym wyobrażeniem o uczuciu a nie rzeczywistością... Piszesz ze prawdziwa miłość to która jest cicha, milcząca... być może ale uważam ze każdy jej etap jest równie ważny, sądze ze im dłużej trwa czas zakochania, motylków, namiętności tym trwalszy staje się fundament kolejnego etapu, który na pewno nadejdzie... ta cicha,codzienna miłość jest o wiele trudniejsza ale mysle ze siłą dla niej, siłą przy pojawiających sie kryzysach moze być właśnie piękne wspomnienie tego pierwszego etapu...kiedy przezywa sie je po kolei a z każdego czerpie radość to każdy kolejny etap wydaje mi się ze jest naturalny, ze o wiele łatwiej w nim trwać i walczyć o takie uczucie... Ale kiedy czegoś braknie po drodze... wydaje mi sie można miec poczucie straty, a ona nie wzmocni niczego później, nie da siły, da poczucie żalu, złości...będzie argumentem na minus....i myśle ze to równie naturalne... Marku czy masz wspomnienia z jakiegoś pierwszego etapu znajomości z kimś...nie wazne czy z zoną, czy z kobietami przed nią... jakie one są...jest w nich pasją, namiętność, energia? .... ja takich nie mam choć nadal uważam, że na nie wszystkie jest jeszcze czas, mam na nie siłę i energię...ale co z tego że wiem, że mam je w sobie.... potrzeba drugiego człowieka, który będzie chciał to wszytko we mnie zauważyć, zagarnąć dla siebie...tak właśnie o tym marze... nie chce jeszcze kochać cicho ...chce krzyczeć z miłości, chce się smiac, zatracać w drugiej osobie...chce dawać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy błędem jest, że nadal po 10 latach chcialabym jeszcze kochać do utraty tchu...i nie potrafię pogodzić się z tym ze wyznacznikiem trwałości uczucia ma być teraz cisza i szukanie tej miłości w sobie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×