Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość Jasiek 64
D La Jzabelki:) Mały biały domek, co noc mi się śni W małym białym domku, jesteś miła ty Mały biały domek, okna się w nim szklą W małym białym domku, widzisz miłą swą. Nie wiem, ach nie wiem, jak to się stało, Że zakochałam się Tylu jest innych chłopców na świecie A ja o tobie marzę i śnię. Nie przejmuj się, śmiać się można żartować też Ja dobrze wiem, że zakochałaś się. Mały biały domek, co noc mi się śni W małym białym domku, jesteś miła ty. Mały biały domek, wśród zielonych wzgórz Wiem, że ty się także we mnie kochasz już. Sama już nie wiesz, jak to się stało, że zakochałaś się Tylu jest innych chłopców na świecie A ty wciąż o mnie marzysz co dzień. Nie przejmuj się, śmiać się można żartować też Ja dobrze wiem, że zakochałeś się. Mały biały domek, co noc mi się śni W małym białym domku, jesteś miła ty. Mały biały domek, wśród zielonych wzgórz Wiem, że ty się także we mnie kochasz już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
A to dla Was Od Księżyca:-D Złoty pierścionek Chodził kiedyś kataryniarz Nosił na plecach słowików chór I papugę ze złotym dziobem I pierścionków sznur Nad Warszawską, starą Wisłą Za jeden grosik, za dwa lub trzy Modry Dunaj w takt walca płynął I papuga ciągnęła mi Złoty pierścionek, złoty pierścionek na szczęście Z niebieskim oczkiem, z błękitnym niebem na szczęście Złoty pierścionek kataryniarza jedyny Na moje szczęście, na szczęście każdej dziewczyny Dzisiaj tamten kataryniarz Nosi na plecach już skrzynię lat I we włosach pierścionki srebrne Które zwija wiatr Odleciała już papuga I mój pierścionek dawno znikł Więc powiedzcie, gdzie mam go szukać Kto go jeszcze odnajdzie mi Złoty pierścionek, złoty pierścionek na szczęście Z niebieskim oczkiem, z błękitnym niebem na szczęście Złoty taki miedziany, dziecinny Za ten pierścionek oddałabym dziś sto innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasiu to dobre, ale niestety tak jest, że ludzie wyprowadzają psy nie tam gdzie należy :( No a poza tym gdyby musieli zbierać po nich to i tamto ... to pewnie nie byłoby też tyle psów. Pieska kupuje się dziecku jako żywą zabawkę, a potem niestety sa obowiązki, trzeba z psina wychodzić, czesać ... i oddaje się psa do schroniska (albo jeszcze gorzej, nie bede o tym pisac :( ) Kasiu tak bywa kochanie, nie martw się nastepnym razem bedzie lepiej :) 🌼 http://www.youtube.com/watch?v=dEWb2Z_S1Ps

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczor! Pozdrawiam WBW ! Ciesze sie, ze moglam Was poczytac... Jasiek mnie wpuscil na godzinke... Kupilismy dzis TV juz z tych plaskich, ale z kassa stoimy do tylu... ten miesiac bedzie cieniutki... Babcia moja w takim wypatku tak mawiala \" Bedzie sie dudka caly miesiac barszczyk pilo\" To znaczy cienko z kasa:-D Kasiu, glowa do gory jutro bedzie lepiej...👄 Ja tez bardzo lubie ciepelko rodzinne i to szczegolnie w te jesienne wieczory... Dobrze ze mam tego mojego Jaska, ciezko by bylo mi samej... I nieraz tak sobie mysle o tych calkiem samotnych ludziach i mysle ze ten komputer to super wynalazek, jak kogos oczywiscie na niego stac... Pozdrawiam Was i sciskam i dziekuje bardzo za dostarczenie mi tylu milych wrazen... Nauczylam sie robic:classic_cool: Do milego:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na DOBRANOC:-D (Jesienny wieczór w miasteczku niedużym...) - Josif Brodski Jesienny wieczór w miasteczku niedużym, które się szczyci istnieniem na mapie. (Kartograf chyba spuścił kleks na papier, albo się w córce sędziego zadurzył.) Formatem swoich dziwactw zmordowana, Przestrzeń tu jakby zrzuca z siebie brzemię gigantomanii - gdyż ją zadowala rozmiar ulicy Głównej. A Czas drzemie, zerkając sennie na sklepik malutki, który na froncie ma ogromny zegar, a wewnątrz - wszystko, co stworzył duch ludzki: czy to teleskop będzie, czy laubzega. Jest tutaj kino, saloon i apteka, oraz kawiarnia, jedyna w promieniu mili. Bank z orłem, widocznym z daleka. Plus kościół, który w głuchym zapomnieniu daremnie byłby zarzucał swe sieci, gdyby się poczta nie mieściła obok. I gdyby tutaj nie robiono dzieci, pastor udzielałby chrztu samochodom. Tu rejwach świerszczy przez ciszę się niesie. O szóstej wieczór, jak po atomowej wojnie, nie spotkasz żywej duszy w mieście. Tylko z księżycem można wieść rozmowę, gdy się jak prorok pcha w okna prostokąt, i czasem światła cadillaca hojnie omiotą, pędząc nie wiadomo dokąd, cokół, na którym trwa Nieznany Żołnierz. Tu przyśni ci się nie girlasek szwadron, ale twój własny adres na kopercie. Tu mleczarz, widząc, że mleko się zsiadło, pierwszy przyjmuje wieść o twojej śmierci. Tu w czterech ścianach można żyć latami, łykać brom, palić kalendarze wszystkie i patrzeć w lustro, tak jak blask latarni przegląda się w kałuży na wpół wyschłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobra wrozka Ala
ZACZYNAMY :-D http://tapety.smieszne.org/bajki/Copy%20of%20bajki023.jpg Okulary juz mam na nosku :-D Ludzkie krzyże Był człowiek, który narzekał na swoje życie. Skarżył się, że jest mu ciężko, bo mieszkanie niewygodne, za ciemne, za ciasne, że dochody za małe, że jego rówieśnicy, którzy podobne szkoły ukończyli, zarabiają daleko więcej niż on. Mówił, że innym jest łatwiej żyć, że lepiej dają sobie radę ze złymi ludźmi, z trudnymi okolicznościami, że im wszystko układa się korzystnie, a jemu jest źle i to z roku na rok coraz gorzej. Twierdził, że gdyby się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej albo kilkadziesiąt lat później, to wtedy na pewno byłoby wszystko inaczej. Chodził wciąż smutny, skwaszony, zniechęcony. Razu pewnego, gdy spał, śniło mu się, że ktoś go budzi. Otworzył oczy i zobaczył postać stojącą koło'jego łóżka. Chociaż nigdy Anioła nie spotkał, wiedział, że to jest Anioł. Nie czul w sobie żadnego lęku. Anioł stał nad nim, jakby czekając na jego przebudzenie. A gdy spostrzegł, że on już nie śpi, łagodnym zapraszającym ruchem dał mu znak, aby wstał: - Wstań proszę - powiedział. Człowiek ów, wcale tym nie zdziwiony, podniósł się z łóżka. Stanął obok tajemniczego gościa. Popatrzył pytająco na niego. A wtedy Anioł z uśmiechem powiedział: - Pójdź, proszę, ze mną. Człowiek spytał go nieśmiało: - Dokąd chcesz, żebyśmy poszli? - Zaraz zobaczysz - odpowiedział Anioł. Podążył więc za nim. Anioł wiódł go przez jego mieszkanie, wyprowadził go na klatkę schodową i zaczął wstępować po schodach na górę. Człowiek wciąż nie wiedział, dokąd idą i co to ma wszystko znaczyć, ale nie śmiał pytać. Był tylko pewny, że to chodzi o jakąś bardzo ważną sprawę, która go bezpośrednio dotyczy. Postępował w milczeniu za Aniołem coraz bardziej ciekawy, dokąd wiedzie go ten wysłannik Boga. Szli długo po schodach, aż stanęli przed drzwiami. W pierwszej chwili nie mógł zorientować się, dokąd drzwi prowadzą, ale za moment poznał, że; to drzwi wiodące na jego strych. Anioł otworzył drzwi i weszli do wnętrza. Wtedy człowiek zobaczył, że to wcale nie jest strych jego domu. To była wielka sala, pod której ścianami stały nagromadzone krzyże - tysiące, dziesiątki tysięcy, nieprzeliczona ilość; krzyże były różne, dziwne: ogromne, małe i całkiem maleńkie, proste i ozdobne, ze złota i z drewna, malowane, heblowane, wysadzane drogimi kamieniami i całkiem zwyczajne, cięte z brzozy. Przyglądał się uważnie tym krzyżom. Każdy z nich był inny. Czasem zdawało mu się, że znalazł dwa identyczne, ale później zauważał, że tak nie jest, że różnią się pomiędzy sobą przynajmniej jakimś szczegółem. Po chwili człowiek przełamując nieśmiałość spytał Anioła: - Skąd tu tyle krzyży? Po co tu stoją? Do kogo należą? Usłyszał jego głos: - To są ludzkie krzyże. - Ludzkie krzyże? - powtórzył człowiek, niewiele z tego rozumiejąc. - Każdy musi jakiś nieść - mówił dalej Anioł. - Ach tak. Teraz rozumiem, dlaczego tyle tych krzyży i dlaczego każdy z nich jest inny. Ale po co przyszliśmy tutaj? Anioł o odpowiedział: - Pan Bóg polecił mi, abym ciebie tu przyprowadził. - Pan Bóg? - zdziwił się ów człowiek. - Dlaczego? - Narzekasz na swój krzyż. Mówisz, że ci bardzo ciężko z nim iść. Bóg zezwolił, abyś tu przyszedł i wybrał sobie inny krzyż, jaki tylko zechcesz, i żebyś z tym nowym krzyżem szedł dalej przez życie nie narzekając. Człowiek słuchał tego, co Anioł mówił, prawie nie wierząc swoim uszom. W końcu powiedział: - Czyż to jest możliwe, żeby Wielki Bóg chciał się zajmować takim człowiekiem jak ja? - Pan Bóg naprawdę przysłał mnie do ciebie - potwierdził Anioł. - Będę mógł wybrać krzyż taki, jaki tylko zechcę? - spytał wciąż jeszcze nieufny. - Tak. Naprawdę - powtórzył Anioł jego słowa. - Możesz wybrać l taki krzyż, jaki tylko zechcesz. - I będę mógł z nim iść przez całe życie? - pytał człowiek, chcąc się upewnić. - Tak. Będziesz mógł iść z nim, jeżeli tylko zechcesz, przez całe Twoje życie - Odpowiedział mu Anioł. Człowiek wiedział już, który krzyż wybierze. Piękny, złoty krzyż przyciągał jego wzrok od pierwszej chwili. Pomyślał: "Wreszcie będę miał wspaniałe życie". Spytał nieśmiało Anioła wskazując na ten krzyż: - Czy mogę go wziąć? Anioł skinął głową: - Tak. Uradowany człowiek podbiegł do upatrzonego krzyża, objął go mocno, aby go włożyć na swoje ramiona, ale nadaremnie. Nie potrafił go nawet, ruszyć. Krzyż był bardzo ciężki. Mimo to człowiek nie chciał z niego zrezygnować. Wytężył wszystkie siły. Nic nie pomogło. Krzyż nawet nie drgnął. Zaskoczony tym i rozczarowany powiedział do Anioła: - Za ciężki. - Spróbuj znaleźć inny, który będzie lepszy dla ciebie - powiedział spokojnie Anioł. Człowiek rozejrzał się po sali i skierował w stronę innego krzyża, również złotego, choć nie tak dużego, który też wcześniej już spostrzegł. Krzyż ten był wysadzany wspaniałymi kamieniami, ozdobiony wyszukanym ornamentem. Podszedł do niego, z trudem położył go sobie na ramiona. Zrobił z nim parę kroków i przekonał się, że niestety ten też jest za ciężki, a poza tym dokuczliwie gniotą go w ramiona te wspaniałe ozdoby i drogie kamienie, które go tak zachwycały. Odezwał się trochę do siebie, trochę do Anioła: - Jest niemożliwe, żebym mógł z nim iść dłuższy czas. - Znajdziesz na pewno krzyż bardziej dla ciebie odpowiedni. Tylko nie zniechęcaj się - pocieszył go Anioł. Człowiek rozglądnął się w poszukiwaniu i po chwili podszedł do krzyża też złotego, który był o wiele mniejszy. Faktycznie, był on również o wiele lżejszy, ale za krótki. Gdy ułożył go sobie na ramionach i zaczął z nim iść, krzyż ten tłukł go po nogach i plątał mu krok. Odłożył go na miejsce. Wziął inny krzyż, ale ten mu też nie odpowiadał. Potem spróbował nieśćinny i znowu inny. Coraz bardziej nerwowo, już nie chodził, ale biegał po tej ogromnej sali szukając krzyża dla siebie. Czas płynął, a on wybierał i wybierał bez końca. Wciąż nie mógł znaleźć krzyża, z którego byłby zadowolony. Bo były za długie albo za krótkie, za ciężkie, albo zbyt uciskały go ozdoby, albo po prostu nie podobały mu się w kształcie lub kolorze. Już zdawało mu się, że nie zdecyduje się na żaden, że nie znajdzie dla siebie .odpowiedniego. Przyszło mu nawet do głowy, że może przez zapomnienie czy przeoczenie nie zrobiono stosownego krzyża dla niego. I gdy był na skraju rozpaczy, że będzie musiał wziąć krzyż jaki bądź, pierwszy lepszy, wtedy wreszcie znalazł taki, który był odpowiedni dla niego. Wszystko mu się w nim podobało: i ciężar, i długość, kolor, ozdoby. Wszystko było takie, jak chciał. Był świetny, najlepszy. Uszczęśliwiony podszedł z tym krzyżem do Anioła i powiedział: - Znalazłem. - Cieszę się, że znalazłeś - odrzekł Anioł. Człowiek ów, jakby z obawy, by mu tego krzyża nie odebrano, powtórzył: - Tak, ten mi odpowiada. Proszę de, pozwól mi z tym krzyżem iść przez całe życie. Anioł uśmiechnął się tajemniczo: - Dobrze a potem dodał - A czy ty wiesz, że to jest twój krzyż? Człowiek patrzył z niepokojem na Anioła nie rozumiejąc, o co chodzi. Wreszcie zapytał: - Nie wiem, o czym mówisz? Wtedy Anioł powiedział mu wyraźnie: - Ten krzyż, który znalazłeś, to jest twój krzyż. To jest ten sam, który od początku życia niesiesz na swoich ramionach. ks. M. Maliński DO jutra Dobranoc🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DOBTANOC❤️ Kazimierz Wierzyński Kabała jesienna I znów jest wieczór w szarudze i słocie, I lampę trzeba świecić już o czwartej. Siądź tu naprzeciw. Ty wiesz: w tej martwocie Najwięcej szczęścia dają twoje karty. Zmarszczone ręce położą proroczy Korowód zdarzeń i tak nie do wiary Dobrze się stanie, gdy podnosząc oczy, Na mnie popatrzysz się przez okulary. Ktoś mi list przyśle - prawda? - i wyswata Z kierową damą, która na mnie czeka; Niespodziewany czyjś przyjazd i strata, Intrygi pików i podróż daleka. I całe życie to, które się zmieści W jednym kwadracie pasjansa, w mozaice Kart kolorowych, w najdroższej powieści, W sercu, co kocha, jak w bajce, jak w bajce. Nie trzeba sprawdzań, wszystko się sprawdziło, Wyszło, corn myślał - tak, wiesz, nie do wiary Że mi w szarugach dni będzie się śniło Spojrzenie długie poprzez okulary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam W K I K ! ( wszystkich kolegow i kolezanki) Jak Wam podoba sie ten skrot ? Kochani widze , ze Kasia miala pecha...❤️ nie pierwszej Ci i nie ostatniej sie to zdarza... Ja tez kocham cieplo ogniska domowego:( Janna, W ❤️ kurde ktos do drzwi dzwoni.... nara !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna kobieta
Wow ! Ale nasrobalyscie dziewczyny! Ja tego nie dam rady przeczytac:P Zartuje:) Wlasnie skonczylam czytac bajke ALI ❤️ A teraz bede dalej zaliczac stronki .-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Wam moi kochani za słowa wsparcia;) Do tego egzaminu podchodziłam juz kolejny raz i myslałam ze tym razem uda mi sie, ale cóż widocznie tak musiało być. A teraz z innej beczki - Jechałam dzisiaj do Radziejowa i naprawde ten nasz krajobraz jest taki piekny - jesien cudowna - pola zaorane - drzewa czerwono żółto zielonymi barwami sie mienia- az wszystko inne traci na ważności http://www.ewa.bicom.pl/jesien/j4.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dwóch słowach z wieczora... Ściskam tych, którzy potrzebują uścisku ❤️ Wysyłam pozytywną energię, tym którzy w jej braku się znależli ❤️ Dzielę się usmiechem z tymi, którym go zabrakło ❤️ Pomilczę z tymi, którzy milczeć obecnie potrzebują ❤️ A tak poza tym....to cieszę się, żę jesteś Oaza nasza :) 👄 Jesteś powietrzem,które drzewa pieści rękoma z błękitu Jesteś skrzydłem ptaka, który nie trąca liści Płynie Jesteś zachodnim słońcem pełnym świtów Bajką ze słów,które mówi się westchnieniem Czym Ty jesteś? Dla mnie - świeżą wodą wytrysłą na skawrnej pustyni sosną ,która cień daje drżącą osiką,która współczuje dla zziębnietych -słońcem dla konających-bogiem Ty rozbłysły w każdej gwieździe której na imię miłość... Halina Poświatowska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dwóch słowach z wieczora... Ściskam tych, którzy potrzebują uścisku ❤️ Wysyłam pozytywną energię, tym którzy w jej braku się znależli ❤️ Dzielę się usmiechem z tymi, którym go zabrakło ❤️ Pomilczę z tymi, którzy milczeć obecnie potrzebują ❤️ A tak poza tym....to cieszę się, żę jesteś Oaza nasza :) 👄 Jesteś powietrzem,które drzewa pieści rękoma z błękitu Jesteś skrzydłem ptaka, który nie trąca liści Płynie Jesteś zachodnim słońcem pełnym świtów Bajką ze słów,które mówi się westchnieniem Czym Ty jesteś? Dla mnie - świeżą wodą wytrysłą na skawrnej pustyni sosną ,która cień daje drżącą osiką,która współczuje dla zziębnietych -słońcem dla konających-bogiem Ty rozbłysły w każdej gwieździe której na imię miłość... Halina Poświatowska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mlody 28
Nieznajoma Pociąg był prawie pusty, przynajmniej w pierwszej klasie, gdzie miałem swoją miejscówkę. Nie wiem jaka to była stacja bo właśnie się ocknąłem ze stanu błogiego odrętwienia z pogranicza snu. Z tego stanu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, potem szelest odsuwanej zasłonki i. stanęła w progu Ona. Nie wiem jak miała na imię i to nie jest najważniejsze. Patrząc na mnie z góry (siedziałem przy drzwiach) powiedziała dobry wieczór. Była piękna, pamiętam Jej kasztanowe włosy spadające na ramiona, biała bluzeczka ściśle przylegająca do ciała, która podkreślała kształt biustu i odsłaniała pępek, dalej krótka spódniczka - banderola a potem długie, szczupłe nogi. Miała ze sobą małą torbę podróżną, którą natychmiast od Niej wziąłem by położyć na półce. Podziękowała i usiadła na przeciwnym siedzeniu w środkowym fotelu. Pewien czas trwało milczenie, Ona zdjęła sandały i wyłożyła nogi na przeciwległy fotel. Tymczasem ja wcisnąłem się w kąt i ze zmrużonymi oczami przyglądałem się jej udom. Myślę, że widziała jak mój członek wypełnia spodnie a ja wcale nie śpię tylko się na nią gapię. Po chwili zapytała - Dokąd pan jedzie? - Do Szczecina - odparłem prawie natychmiast - Ja też. Była już kontrola biletów? - Tak, ale myślę, że znów niebawem przyjdą - Wolałabym, nie - Nie ma Pani biletu? - Może - ucięła i spojrzała w okno. Wyszedłem na korytarz i stojąc przy otwartym oknie zapaliłem papierosa. Na konduktora nie trzeba było długo czekać, był to ten sam wysoki, misiowaty facet, który wcześniej sprawdzał mi bilet. Przechodząc obok popatrzył na mnie i kiwną głową na znak, że pamięta mój bilet. Zaciągnąłem się głęboko dymem papierosowym i patrzyłem na migające za oknem ciemne postacie drzew. Po podnieceniu wywołanym Jej widokiem nie zostało ani śladu, stałem w oknie chłonąc noc. Po pewnej chwili dotarło do mnie, że ten konduktor wszedł do mojego przedziału ale z niego nie wychodził. Powoli odwróciłem się i zobaczyłem, że firanka w oknie jest zaciągnięta a światło przyciemnione. Przecież konduktor sprawdzając bilety zawsze rozjaśnia oświetlenie! Przesunąłem się nieco w bok tak by zajrzeć przez sporą szczelinę jaka została obok zasłony. Konduktor stał na środku przedziału, tyłem do drzwi z uniesioną wysoko głową w pozycji jaką mężczyźni przyjmują do sikania. Jej głowa, którą widziałem ponad oparciem fotela, rytmicznie poruszała się do tyłu i do przodu. Wywaliłem gały jakbym zobaczył ufoludka! Stanąłem bliżej szyby i gapiłem się jak nastolatek na kutasa konduktora, który był monstrualnych rozmiarów. Nawet wibrator, który kupiłem żonie, mimo że duży, był mniejszy od jego chujasa. Jej usta szeroko otwarte przyjmowały głęboko mocno wzwiedzionego, żylastego penisa. Jego śluz i Jej ślina spływały Jej po brodzie i kapały na białą bluzeczkę. W pewnym momencie Jej spojrzenie napotkało mój tępy wzrok i zobaczyłem błysk w jej oczach. Przerwała obrabianie konduktora i oparła się o siedzenie wypinając pośladki, potem podniosła spódniczkę odsłaniając nagą pupę. Konduktor nie czekał, natychmiast włożył swój korzeń gdzie trzeba i zaczął solidne rżnięcie. Widok miałem doskonały. Jego pchnięcia były mocne i długie, Jej biust zwisając swobodnie kołysał się rytmicznie i coraz szybciej. Po chwili zaczęła jęczeć a on sapać, w pewnym momencie silny dreszcz przeszył jej ciało i wszystkie mięśnie wyprężyły się w orgazmie. Jednak kutas konduktora ciupciał dalej, coraz mocniej i szybciej, aż wreszcie znieruchomiał na chwilę a potem zaczął się znów poruszać tym razem powoli i delikatnie. Wreszcie konduktor wycofał swój ogromny sprzęt ociekający spermą i zaczął się z nim mocować chowając go do spodni. Ona klęczała z wypiętą, odsłoniętą pupą nieruchomo i spokojnie. Konduktor nasuną jej spódniczkę. W tym momencie ocknąłem się, że oni już skończyli. Stanąłem szybko przy oknie z niedopałkiem papierosa, udając że palę. Kątem oka zauważyłem konduktora, który wychodząc z przedziału spojrzał na mnie badawczo, lecz ja nie odwróciłem się ciągle patrząc w ciemną noc. Gdy wszedłem do przedziału Ona siedziała na swoim miejscu z nogami wyciągniętymi na przeciwległym fotelu. Usiadłem na swoim miejscu i jak poprzednio wcisnąłem się w kąt. - Podobało ci się - zapytała lekkim głosem. - Co? - próbowałem udawać zdziwienie. - Przecież widziałam, że patrzysz. To dla ciebie było to przedstawienie. - Fajnie ale nie lubię cukierków za szybą - Więc wejdź za szybę Wszedłem. Ledwo zdołałem się ruszyć ze swojego kąta a Ona zatrzymała mnie wyciągniętą bosą stopą, opierając mi ją na piersiach. Ująłem Jej nogę i zacząłem delikatnie gładzić od stopy, kostki, coraz wyżej. Gdy dotarłem do końca nogi moja dłoń napotkała łono całe ociekające spermą i śluzem. Było to tak niewiarygodnie podniecające, że poczułem mrowienie w całym penisie. - On spuścił się w tobie, nie obawiasz się tego? - Mój mąż jest ginekologiem, jestem dobrze zabezpieczona Po tych słowach wstała z fotela i uklękła przede mną. Bez zbędnych ruchów rozsunęła mi spodnie i wyjęła mojego penisa, który przy kogucie konduktora wyglądał jak mały Jaś. Jej to chyba nie przeszkadzało, włożyła go sobie do ust i bardzo profesjonalnie zaczęła się nim zajmować. Z resztą nie musiała tego robić zbyt długo bo mój kutas stał jak żołnierz na warcie honorowej. Wtedy wstała, odwróciła się do mnie tyłem, podniosła spódniczkę i usiadła na członku. Penis wsunął się do Jej pochwy z lekkim mlaśnięciem. Myśl o tym, że przed chwilą spuścił się tam inny facet podniecała mnie niesamowicie. Zaczęła rytmicznie poruszać się do tyłu i do przodu, sama nadając tępo jakie Jej odpowiadało. Ruchy były powolne i długie, moje podniecenie właściwie wzrosnąć już nie mogło. Przytrzymałem jej biodra i kilkoma szybkimi ruchami spowodowałem wytrysk, puściłem Ją a Ona wykonała kilka spokojnych ruchów i wstała z mojego Jasia. Usiadła ni na brzuch tak że Jej cipka była dokładnie nad penisem, podniosła go bo zaczął powoli opadać i zaczęła nim pieścić swoją łechtaczkę. Wszędzie tam było pełno spermy więc nie było to dla mnie nieprzyjemne, wręcz przeciwnie, ale Jasiu stawał się szybko coraz mniejszy więc w pewnym momencie puściła go i zaczęła pieścić się palcami. Siedziała na moich kolanach i pieściła swoją łechtaczkę a ja pieściłem i masowałem jej piersi. Po krótkiej chwili zamknęła ciasno uda a dreszcz przeszedł przez Nią całą. Stanęła przede mną obciągając spódniczkę i zapytała: - Jak smakowały cukierki?- Jak ambrozja! - To miło ale jestem zmęczona, chcę teraz spać. Długo patrzyłem na Nią jak leżała na rozsuniętych fotelach, aż wreszcie i ja zasnąłem. Gdy się obudziłem dojeżdżając do Szczecina Jej nie było już w przedziale. Pomyślałem nawet, że może to wszystko mi się śniło, ale zaschnięta sperma na moich spodniach w okolicach rozporka potwierdzała nocne przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toniaaa
🖐️ - Kołysanka 1. Złotą ciemną nocą Gwiazdki niebem świecą Księżyc bajki opowiada Wszystkim grzecznym dzieciom Lecz pamiętaj o tym Że chociaż się śmieją Jak nie będziesz spała To Ci Księżyc wleje 2. Po szerokim niebie Noc z księżycem chodzi Ale tak właściwie Co to Cię obchodzi Śpij mała kanalio Bo pójdę po wałek Popatrz, Księżyc srebrnowłosy Przeszedł niebo całe 3. Księżyc bardzo kocha Wszystkie małe dzieci Każdej nocy na dobranoc Gwiazdką w oknie świeci A jak ja Cię zdzielę Zobaczysz dopiero Wszystkie jasne gwiazdki Ty mała cholero 4. Śpij wreszcie malutki Gwiazdki już ziewają Duże gwiazdy na dobranoc Bajki im gadają Śpij łobuzie bo Ci Księżyc wleje złoty Śpij smarkaczu jutro przecież Idę na siódmą do roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toniaaa
Dziewczyny! A co to za zbok? Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toniaaa
Jeszcze na Momecik.... Dziewczyny sloneczko, kasiu i wszyscy inni jestescie cudowni❤️ Potraficie prowadzic topik.. Tak trzymac... Wspanialy topik...Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla sloneczka
Słoneczko Słoneczko późno dzisiaj wstało I w takim bardzo złym humorze, I świecić też mu się nie chciało, Bo mówi, że zimno na dworze. Lecz gdy piosenkę usłyszało, To się tak bardzo ucieszyło, Zza wielkiej chmury zaraz wyszło I nam radośnie zaświeciło. Słoneczko nasze, rozchmurz buzie, Bo nie do twarzy ci w tej chmurze, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej! Słoneczko nasze rozchmurz pyska, Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla sloneczka
Słoneczko Słoneczko późno dzisiaj wstało I w takim bardzo złym humorze, I świecić też mu się nie chciało, Bo mówi, że zimno na dworze. Lecz gdy piosenkę usłyszało, To się tak bardzo ucieszyło, Zza wielkiej chmury zaraz wyszło I nam radośnie zaświeciło. Słoneczko nasze, rozchmurz buzie, Bo nie do twarzy ci w tej chmurze, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej! Słoneczko nasze rozchmurz pyska, Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla sloneczka
Słoneczko Słoneczko późno dzisiaj wstało I w takim bardzo złym humorze, I świecić też mu się nie chciało, Bo mówi, że zimno na dworze. Lecz gdy piosenkę usłyszało, To się tak bardzo ucieszyło, Zza wielkiej chmury zaraz wyszło I nam radośnie zaświeciło. Słoneczko nasze, rozchmurz buzie, Bo nie do twarzy ci w tej chmurze, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej! Słoneczko nasze rozchmurz pyska, Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach, Słoneczko nasze, rozchmurz się, Maszerować z tobą będzie lżej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie moglam sie dostac na stronke, byl jakis blad serwira... I zezarlo mi co do Was napisalam ... A , ze jak zwykle synek musi, to mama sie grzecznie pozegna i da wszystkim buzki... Jutro postaram sie rano wpasc... Bawcie sie dobrze to jutra... TATA POD ŁÓŻKIEM... Kiedy byłam mała, ojciec był dla mnie czymś takim jak światełko w lodówce. I ojciec, i światełko było w każdym domu, lecz w rzeczywistości nikt nie wiedział co robią, zarówno jedno, jak i drugie, kiedy już drzwi zostały zamknięte. Mój ojciec wychodził z domu każdego ranka, a wieczorem, gdy wracał, wydawał się szczęśliwy, że znów nas widzi. Jedynie on potrafił otworzyć słoik z ogórkami, podczas gdy innym to się nie udawało. Tylko on nie bał się chodzić sam do piwnicy. Zacinał się przy goleniu, lecz nikt nie dawał mu buzi, aby uśmierzyć ból, ani się tym nie przejmował. Kiedy padał deszcz, oczywiście on szedł po samochód i ustawiał go przed wejściem. Gdy ktoś zachorował, on wychodził kupić lekarstwa. Zastawiał pułapki na myszy, przycinał róże, aby można było wejść do domu nie kłując się. Kiedy dostałam w prezencie mój pierwszy rower, przez wiele kilometrów pedałował obok mnie, aż w końcu nauczyłam się radzić sobie sama. Bałam się wszystkich innych ojców, ale nie mojego. Kiedyś przygotowałam mu herbatę. Była to tylko osłodzona woda, lecz on usiadł na dziecięcym krzesełku i popijał ją, twierdząc, że jest wyśmienita. Za każdym razem, gdy bawiłam się lalkami, lalka - mama miała zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nie wiedziałam jednak, co kazać robić lalce - tacie, więc mówiła ona tylko: - Dobrze, no to idę do pracy, - a potem wrzucałam ją pod łóżko. Kiedy miałam dziewięć lat, któregoś ranka mój ojciec nie wstał z łóżka, by jak zwykle pójść do pracy. Zabrano go do szpitala, gdzie umarł następnego dnia. Wówczas poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam spod łóżka lalkę - tatę. Odkurzyłam ją i posadziłam na łóżku. Mój ojciec nigdy nic nie robił. Nie wyobrażałam sobie, że jego odejście sprawi mi tyle bólu. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego. Bruno Ferrero -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rycerz i panna na życia rozstaju Zeszli się nagle-stało się to w maju. Zakwitła miłość.Ale nędzna grzęda Życia nie znosi egzotycznych kwiatów! Miłość ich w sobie miała coś z zaświatów! Ach!miłość nasza miała coś z zaświatów! Tak-miłość nasza,miłość zamyślona Nie jest tym kwiatem,co od rosy kona Ani tą winem napełnioną czarą, Którą za życia wypić można do dna! Nie!Taka czara ust naszych nie godna! Nie!-miłość nasza jest odwieczną Marą, Co dnia narodzin swoich nie pamięta, I przed zaklęciem była już zaklęta, I przed wyznaniem była juz wyznana, I przed spotkaniem-już niezapomniana! Dziś nas,tęsknoty owianych pożogą, Łączą tajemne niewidzialne nicie. Które Bóg rozsnuł w tym sennym wszechbycie, A których Parki rozciąć nie mogą!... Gdziekolwiek jesteś-rzucona bezdomnie, Gdy w noc ku tobie marzenia swe wyślę, Wyjrzyj przez okno i zasmuć się o mnie, I pomyśl o tym,o czym ja pomyślę!... Bo wiem,że możem zwalczyć oddalenie I zejść się razem we śnie,co od jawy Różni się chyba swą nieskończonością I tym,że nie ma istnienia obawy, I tym,że tylko naszą jest własnością! I to wiem jeszcze,że mimo milczenia, Ty mnie,ja-ciebie,jako harfę słyszę, A takie dwojga dusz porozumienie- To list-którego piórem się nie pisze!... I choć nas dziela czas,przestrzeń i ludzie, My zawsze,zawsze czujem się we dwoje, Złączeni w jednym niewidzialnym cudzie- Tylko bogowie,płynący w gwiazd roje, Z wyżyn niebiosów widzą przerażeni Nasze sam na sam w tak wielkiej przestrzeni! O!słuchaj: kiedyś my się połączymy Z duchami co znają serc męczarnie! Wtedy nas wieczność płomienna ogarnie: Ona jest Majem zagrobowej zimy... Wtedy na złotyn praistnień rozstaju Zejdziem się nagle-stanie się to w Maju!... Bo wszystkie,wszystkie po śmierci te cienie, Co się za życia na ziemi kochały, Szepcząc swych wyznań senne rytuały Znowu się zejdą tam, kędy sklepienie Miast w dół, snów dłonią odwrócone w górę, Jak kielich -chłonie wieczność i bezmiary! A Boga stamtąd tak widać jak chmurę!(...) B.Leśmian ...a to taka \"magia słowa\" i chociaż jest mowa o maju to mysle,że klimat wiersza typowo jesienny...ciekawa jestem jak ten wiersz podoba się Tobie Nieśmiała... mocno przytulam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra wróżko fajne sa twoje opowiadania :) Młody - przykro , ale to nie to forum, przejdź na forum erotyczne Dobrej nocy , miłych snów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ;) u mnie mgła za oknem powoli znika, Wisła powolutku płynie, szum samochodów dobiega i przypomina ze kolejny dzionek juz się zaczał:) Napije sie kawusi zapraszam wszystkich na małą czarna i rogaliki z twarożkiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszytkie Kobietki i Mężczyzn z Oazy :) 🌻 Kasiu, kawa roznosi swój aromat miło dookoła, dlatego chętnie sie przysiądę i skosztuję tedo napoju. Rogalika też skubnę, bo cosik głodna dziś z rana jestem :) Jesienny piątek za oknem niesmiało budzi sie ze snu. Słońce niestety dosypia jeszcze, a mgła rozsnuła się rzeczywiście. Jednak weekend za pasem poprawia humorek. Aczkolwiek jutro na uczelni spotkam sie ze swoimi znajomymi, co też daje powód do radości. Wyskoczymy na jakąś kawkę, będzie fajnie. Kasiu, ściskam mocno, nie martw się. Nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli, jednak przyjdzie dzień, że wspomnisz to z uśmiechem :) Dziś życzę powodzenia w kolejnym zaliczeniu :D ❤️ Dziekuje pozostałym za wiersze, za pamięć o mnie :) Miło mi ogromnie. Dziś będę częściej z Wami :) Duzo radości i spokoju w dniu dzisiejszym :)❤️:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×