Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nataliam1

zdrada i ciąża, decydujące starcie

Polecane posty

Gość ************************1
nataliam- z tego co pamietam to ojciec dziecka z nim pracuje może z tym mu ciężko? Ze to dziecko kolegi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ************************1
nataliam- z tego co pamietam to ojciec dziecka z nim pracuje może z tym mu ciężko? Ze to dziecko kolegi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w moim pojeciu tego słowa i z tego co tu moge rozpoznac jestes milutka :) ale dziecko to problem, z ktorym raczej facet sobie nie poradzi... trudna sprawa, naprawde..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"może z tym mu ciężko? Ze to dziecko kolegi\" wiesz... poziom Twojego niezrozumienia mnie rozbraja... gdzie Ty żyjesz? facetowi nie pasuje, że ktos wziął jego kobiete jak swoją i zrobił jej dziecko - JEGO KOBIETE, która jest przeznaczona tylko dla niego... dżizass, kto tu pisuje w ogole...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ******************************
Komiczne a mnie poziom twojego rozumowania powala kazałbyś usunąć- bo jesteś facetem i żaden problem dla Ciebie a kobieta musi z tym zyc że zabiła dziecko!! A z tym kolegą to chodziło mi o to, że może to jest gosze dla niego do przelknęcia że kolega miał jego żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge nikomu kazac usunąć dziecka, ale bez tego nie widze mozliwosci jakiejkolwiek szansy.... i tyle w tym temacie - kobieta mialaby zyc z mysla, ze usunęła płód -ok, a czemu ja mialbym zyc wychowujac nie swoje dziecko? że moje pragnienia posiadania potomka zostały zaprzepaszczone, bo pieroworodny nie bedzie moim dzieckiem??? Czy to ja doprowadzilem do takiej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --aniol--
znasz takie powiedzenie --niewazne czyj byl byczek ale czyj jest cielaczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno to że wie kto jest ojcem mojego dziecka, jest problemem. Pracują razem, i tak podziwiam męża że daje radę, bo ja jak go widzę to szału dostaję. Ale nie dlatego że tak się stało, bo czuję się współwinna, tylko przez co ja przechodzę a on żyje normalnie. Ale tak czy inaczej on dla mnie nie istnieje. Nie jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem, podjęłam taką decyzję i łatwo nie jest. Zniszczyłam wszystko i finał. Najbardziej chciałabym wyjśc z tego wszystkiego z twarzą, bo normalnie byłoby mi wstyd przed znajomymi co narobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a na czym
polega wyjscie z twarza ...w tej sytuacji?? :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość susel
witam przeczytalam caly was topik.natalia jestem oszolomiona zachowaniem twojego meza naprawde musi cie bardzo kochac skoro probuje pogodzic sie z tym co sie stalo:(jestem zdziwiona ze daje rade pracowac wogle z tym czlowiekim bo malo kto by to zrobil jeden na jego miejscu by mu porzadnie wpieprzyc ja bym niedala rady jak bym znalazla sie w takiej sytacji nawet jak bym chciaka to bym niedala rady przebaczyc to by bylo poprostu niemozliwe to jest za duze upokorzenia dla mnie jak dla czlowieka ufa sie komus a kto cie potrafi tak zawiezc jak ty to zrobilas swojego mezowi:(mimo wszystko zycze ci zeby to sie jakos tobie ulozylo:)podziw dla twojego meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komiczne-nie lubie sie podlizywac ale mysle dokladnie tak jak Ty:)ja raczej usunelabym owoc zdrady jesli kochalabym mojego faceta i chciala z nim byc i wtedy czekala na jego decyzje; czulabym, ze nie mam prawa obarczac go takimi skutkami mojego zachowania; dla mnie argumenty typu \"a dziecko bys zabila\" sa oklepanymi frazami, dla mnie to nie dziecko, ale komorki, z ktorych moze byc dziecko; niemniej Natalia podjela inna decyzje i podziwiam ja, ciekawe tylko czy maz przelknie to w koncu, mysle, ze szansa jest duza, bo jesli do tej pory nie skonczyl definitywnie to znak, ze chce sprobowac, ale wszystko sie okaze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malkatka
natalia podziw dla twojego meza. a pzoa tym musze ci powiedziec, ze nigdy bym nie przypuszczala, ze osoba, ktora zrobila to co ty, moze wydawac mi sie sympatyzcna. a tak wlasnie, jest, przeczytalam cala twoja historie, sledze ja na biezaco i zycze ci duzo szczescia. zeby sie jakos ulozylo. mimo wszystko mysle ze jestes dobrym czlowiekiem i bardzo sympatycznym. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalka trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odświeżam.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonuś
komiczne i racjonalistka 100% racji... Czytam topik regularnie i bardzo polubiłam Natalię ale to ona powinna ponieść konsekwencje swego czynu, choćby i taką ze do końca życia bedzie miałą wyrzuty sumienia z powodu usuniecia ciąży... nie jestem za aborcją ale sa wyjątkowe przypadki i ten jest jak najbardziej taki.... Nie wierze żeby jej mąż dał sobie z tym radę, bo nie mieści mi sie w głowie to ze mógłby normalnie funkcjonować wychowując dziecko skurwiela który zerżnął mu żonę (przepraszam za bezpośredniość wypowiedzi ale słabsze słowa mi tu nie pasują...) Kocha cię i nie chce odchodzić to druga strona medali....nie zabieraj mu wszystkiego co ma..usun ciążę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwonuś, nawet nie wiem co napisac. Gdybym zdecydowała się usunąc ciążę, zrobiłabym to dawno i nikt by o niczym nie wiedział. Postanowiłam inaczej, nie jestem świętojebliwa, ale nie dałam rady, chociaż nie była to łatwa decyzja. Wiem że mąż mnie kocha, ale mam świadomosc tego, że raczej nie da rady wychowywac mojego dziecka. Ale ja już nie mam wyjścia, muszę życ z tym że zniszczyłam nasze małżeństwo i możesz mi wierzyc, nie jest to dla mnie łatwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sobie sam
czesc nataliam długo zastanawiałam sie czy do ciebie napisac ale w końcu się odważyłem.Wiem ze jest ci ciężko nie potępiam cię, nawet rozumiem . Tylko ze ja jestem tak jakby w pewnym sensie po drugiej stronie. jakis czas temu moja zona zostawiła mnie zdradziła i oszukała . tylko ze w jej przypadku to było zaplanowane . podobno spotkała goscia i sie zakochała.a ja zostałem sam. niewiem jak twoje stosunki z mezem się układają ale mysle że po czyms takim jak nasze sytuacje niby podobne ale inne , niema czegos takiego jak odbudowanie związku , nic na siłę. pomyśl czy byli byście szczęsliwi? p.s wiem ze jestes z okolic zamościa, ja tez jestem z tych okolic. pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sobie sam
sory za literówkę długo zastanawiałem sie miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sobie sam
sory za literówkę długo zastanawiałem sie miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sobie sam
sory za literówkę długo zastanawiałem miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki sobie sam, wiem że na siłę nie można niczego ciągnąc, bo to nie ma sensu. Ale trudno mi tak się od wszystkiego odciąc definitywnie, chociaż szczerze, pewnie jeszcze mam nadzieję że jakoś się ułoży. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledząca losy Natalii
ja też jestem z okolic zamościa, ale nie tylko dlatego obserwuję ten topik, raczej przez to, ze od dawna zaden mnie tak nie poruszył, życie jednak jest bardzo pogmatwane... a właściwie to my ludzie tak je sobie gmatwamy..... ja też sobie zafundowałam parę rzeczy, których nie chciałam, ale co zrobić, trzeba po prostu od nowa, żyć tak, zeby mieć o sobie jak najlepsze zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sobie sam
witam wiem jak bardzo trudno odciać sie od wszystkiego sam lecze rany. Jest ciężko świadomość ze po kilku latach małżeństwa wszystko rozsypało sie w drobny mak . Nataliam powiem ci że ja tez miałem nadzieję ze jakos wszystko się ułoży ale juz sie nie łudzę. Miałem wszystko dom ,żonę , którą szanowałem bardziej niz siebie , ale tak jak to ona mi potem powiedziała juz się jej takie życie znudziło, dzieci nie mieliśmy ja pracuje więc ona miała dużo wolnego czasu , i jak sie potem okazało" koleżanek i kolegów". Trudno stało sie. Teraz chcę sobie ułożyć życie na nowo , spotkac kogoś kto mnie będzie szanował. mam dopiero 29 lat , więc moze kiedyś mi się to uda . pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki sobie sam, jasne że jest ciężko. Ja mam strasznego kaca, że to przez swoją głupotę rozwaliłam małżeństwo. Wiesz ja o układaniu życia na nowo nie myślę, powiem Ci szczerze że nie wyobrażam sobie tego. A myśl, że mój mąż mógłby byc z inną mnie przeraża. Życzę Ci szczęścia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOLM
O widze ze temat potencjalnej aborcji wrocil natalia - ja uwazam ze twoj wybor byl dobry udawanie, ze czegos nie bylo i nie ma, nie ma mocy zmiany rzeczywistosci to jest tylko myslenie zyczeniowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njsksksksksk
up up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobcia
Natalko, co u Ciebie? Jak sobie radzisz? Nastąpiło jakieś "ocieplenie" w relacjach z mężem? Pyta o Twoją ciążę, rozmawiacie coś o przyszłości? A jak się maluszek rozwija? Czujesz już kopniaczki? Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Drobcia. U mnie nic ciekawego, jakoś sobie radzę. Relacje z mężem, jakie były takie są, czyli dyplomatyczne raczej. Ale ja w tej chwili niczego nie oczekuję, nie mam zbyt wielkich nadziei. A co do mojej ciąży, to wszystko w porządku. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość farrari
przez Twoją historię spoźniłam się do pracy...życie pisze takie scenariusze..przeczytałam od pierwszego wpisu do ostatniego i powiem tak: oboje macie ciężką sytuaję ale moim zdaniem on-mąż-nie chce zakończyć tego związku, pozwól mu odcierpieć..Ty już zdecydowałaś , teraz musi on. Wygląda na to,że dźwignie ten problem bo najnormalniej w świecie kocha Ciebie. Nie jesteś mu oojętna ale problem go przerasta i nie ma co się dziwić. Dacie radę i prawdopodobnie będziecie najlepszym małżeństwem jakie można obie wyobrażić ponieważ Ty będziesz jemu wdzięćzna że mimo wszystko ,a on zrozumie jak bardzo jesteś dla niego ważna pomimo tego. Wszystko się zmieni kiedy okaże się ,że potrzebujesz pomocy i tylko on może to zrobić np, zawieźć Ciebie do kliniki i wówczas wszystko nagle stanie się inne ..zobaczysz..pozdrawiam i radzę odważyć się i któregoś dnia powiedzieć mężowi jak bardzo go kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×