Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nataliam1

zdrada i ciąża, decydujące starcie

Polecane posty

Gość nie warto
do Kkkkkkkkkkkk Wszyscy Ci wspolczuja, ja tez bylam w ich gronie.... ale po twoim ostatnim poscie stwierdzam,że -nie warto-. Dla jasnosci , nie jestem swieta.. mam za soba dwa "wyskoki"-nie dlugotrwale romanse-mam szczescie, nie wydalo sie, ale NIGDY nie wpadlo by mi do glowy odpowiedzialnoscia za to dzielic sie z mezem. Romans to swiadoma decyzja, jednostronna decyzja ukryta przed partnerem, dzielenie sie odpowiedzialnoscia za skutki jest co najmniej infantylne- to zwykla szesta w srod kochanek idiotyczna wymowka, jak i wiele innych rownie glupich. Nie dzielilas sie przyjemnoscia nie dziel sie wiec odpowiedzialnoscia, za skukti odpowiadasz TYLKO TY, twoj maz nie ma w tym zadnego udzialu, bylo zle, nie dalo sie naprawic- rozwod (uczciwiej). Wysylalas sygnaly a on nie odbieral- nie jest radarem- takie sprawy zalatwia sie rozmowa nie pozostawiajaca zadnych watpliwosci.. a Ty ? za "slepote" ukarales go zdrada- ciosem jak piszesz.. i co? jest lepiej? bardzie sie stara? a jesli tak to z niewiedzy w dalszym ciagu nie zna Jak piszesz przyczyny Twojego "gorszego stanu" Romans nie jest wynikiem czegos ani braku czegos.. jesli juz to kregoslupa moralnego i zasad, badz wreszcie szczera przynajmniej dla siebie, bez prawidlowej diagnozy, zadna terapia nic nie da. Jeszce jedno... gdyby moj maz, bez moje wiedzy, za moimi plecami podjal za mnie DLA MNIE decyzje w waznej zyciowo sprawie... prestal by moim mezem byc- nikt nie ma takiego prawa.... pomysl o tym Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta pani wyżej ma rację
w pełni się z Nią zgadzam Ty i tylko ty odpowiadasz za zdradę i nie obarczaj winą swojego męża bo on tu nie jest winien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasssandra123
Witam, chociaz nie sledze sytuacji dokladnie, to tez jestem zdania ze odpowiedzialnosc za zdrade ponosi się tylko i wylacznie samemu...nie ma sensu szukac jakichs przyczyn...a na pewno jeśli są to nie stanowia podstawy do zdrady bo nic tego nie tlumaczy...ja się wlasnie zastanawialam jak to jest kiedy do zdarady dochodzi jeszcze dziecko...ktore rodzi się wlasciwie z przypadku , bywa tez ze jest hmmm...zdemaskowaniem romansu (samej zdrady ) ludzie potrafia czasami posunac się naprawdę daleko , są zdolni do zycia w klamstwie przykladowo kobiety które wychowuja dzieci wraz ze swoimi zdradzonymi mezami, a ci swiecie przekonani ze to jego dziecko ostatnio mój najlepszy kolega z pracy dowiedzial się przypadkiem kto naprawdę jest ojcem jego 6 letniego synka , nie wiem jak ich malzenstwo będzie teraz dalej funkcjonowalo...jesli jego zona przez tyle lat to zataila to ja nie widze dla nich przyszlosci (?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ArMIna
ja tez nie wiem jak tak można żyĆ. KŁamstwo jak widać zawsze wychodzi na jaw bo jak to się mówi \"ma krótkie nogi\" a ja czytałam o innej historii Gdzie kobieta zaszła w ciążę chyba nawet z kolega swojego chłopaka - ale najgorsze jest to ,ze ona tej ciąży nie chce a malo tego nie wie dokładnie który z nich może być ojcem http://smyk.com/index.php?option=com_forum&action=thread&id=39073&Itemid=0 dla mnie to jest jakis kosmos, nie rozumiem jak można być tak nie odpowiedzialnym w dodatku próbować rozwiązywać problem po najcieńszej linii oporu . JeŚli się już nabroilo to powinno się stawiać czoła dalszym problemom. Zdrada jest dla ludzi slabo rozwiniętych Emocjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luciana3
Zgodze się z tym ostatnim zdaniem, nigdy nie zdradzilam i nie chcialabym być, ale tak mi się wydaje ,ze często jest tak ze dajemy się poniesc emocjom i wtedy cos broimy, dopiero potem boimy się konsekwencji. To faktycznie bardzo nie dojrzale:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie warto
Nie moge spac, przesledzilam Twoja historie od poczatku Kkkkkkk.... i utwierdzilam sie w przekonaniu, ze istotnie_nie warto-. Piszesz, ze tak bardzo kochasz i szanujesz swoja rodzine.. czyzby? zaczynajac romans( tylko dla wlasnej przyjemnosci- bo winy meza po wieloletnim zwiazku- nie sposob sie dopatrzec) postawilas jej istnienie na krawedzi, sama pisalas, ze gdyby maz sie dowiedzial to by odszedl ,chyba, ze mowiac rodzina masz na mysli tylko dzieci. Przeciez Ty nawet po aborcji, tak podle potraktowana przez kochanka nadal sie z nim "spotykalas" i bardzo Ci na tym zalezalo, narzucalas mu sie bez mala, SMS- kocham, gdyby tylko uznal swoje dziecko poszla bys jak w dym nie ogladajac sie na rodzine, wiec gdzie tu szacunek i milosc? Nie mozesz nawe powiedziec, ze maz Cie nie zauwazal ( co po latach sie zdarza), pytal Cie przeciez czy masz klopoty, czy moze Ci pomoc, pytal czy go zdradzilas- wiec widzial Cie ciagle, byl Toba i Twoimi sprawami zainteresowany ... to Ty podle go oklamalas i oklamujesz, bo jestem przekonana, ze wini siebie za Twoja "zmiane" Piszesz,ze najwazniejsze, ze chcecie nadal trwac razem ,Zycze wam tego szczerze, ale masz chyba swiadomosc, ze to trwanie jest z wyboru tylko z Twojej strony z jego wynika z nieswiadomosci Twoich czynow- gdyby chcial trac dalej znajac fakty, bylby to wybor swiadomy a tak wiesz sama. Piszesz ciagle o swojej traumie- i tego nalezy Ci wspolczuc- zapominasz jednak , ze sama ja spowodowalas.. a nie zwracasz uwagi, ze cierpia przy tobie i przez ciebie najblizsi, no chyba, ze meza za takiego nie masz. Mysle, ze z waszego "trojkata" najbardziej jednak poszkodowany jest ten niczego nie swiadomy i oszukiwany- ten dajacy Ci poczucie bezpieczenstwa i stabilnosci . Nie spotkalam nigdzie w twoich wypowiedziach ani skruchy w stosunku do meza ani poczucia winy ani checi " zadoscuczynienia" za wyrzadzona niewatpliwa KRZYWDE- a o tym kaplan powinien Ci przypomniec, odczulam to tak- niech sie ciesz, ze jestem z nim - no ale moge sie mylic.Wiesz przeciez , ze gdyby sie wydalo to czy zostal by z toba, rozwiodl sie, czy chcialgy dla odmiany z toba rozmawiac , patrzec na Ciebie czy nie... to mialabys na to znikomy lub zaden wplyw. Pisala ,ze dwukrotnie zdradzilam ( maz byl moim pierwszym - ciekawosc i glupota) a sumienie omal mnie nie zezarlo- nigdy wiecej, nauczylo mnie to jednak uczciwosci do samej siebie, pozwolilo mi domyslec sie jak bym sie czyla w odwrotnej roli- tej zdradzane... postaw sie w takiej sytuacji, chciala bys? i jeszcze gdybys uslyszala, ze zrobil to bo nie widzialas sygnalow a jemu czegos brakowelo i znalazl to gdie indziej... jak bys sie czula. Zdobac sie wreszcie na uczciwa ocene tego co sie stalo, wyciagnij wnioski, poszukaj pomocy i postaraj ie naprawic to co zepsulas , napraw jezeli mozesz relacje z mezem- lub go zostaw, nie karz go za swoje przewiny , dzieci sa dobrymi obserwatorami, relacje miedzy wami chlod nie bedzie dla nich bez znaczenia. Jezeli pisalam ostro- przepraszam... ale tak to widze. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkklkkkkkkkkkkkk
witam.....hmmmmmm, widać należało mi sie. Tak za skutki odpowiadam tylko ja i wyłacznie ja. Ale , moje zachowanie nie było karą wymierzoną za jego slepotę(męża). Po prostu ta nasza dojrzała, trwająca od dawna więź małżenska, czułość, ciepło i dobroć wspolnych gestów i zachowań przygasła. Mimo moich prób ponownego wzniecenia byłam ignorowana. Wzrosło we mnie oburzenie. No i doszło do wybuchu w postaci romansu. Ale nie był on wynikiem mojego niskiego morale i braku zasad. Mysle, ze moj emocjonalny pancerz stał sie nieszczelny.Chciałam sie poczuc szcęsliwsza. Trafiłam na tamtego człowieka i myslałam, ze to jakas cudownosc. Okazalo sie, za ja sie zadurzyłam. Ta miłosc podziała na mnie jak fluid o niewiarygodnej sile- tyle, ze bez wzajemnosci. Ja sie po prostu uzalezniłam. Czuje duza skruche i mam wiele pokory. Wiem, ze zle zrobiłam i nigdy nie bede tego w stanie "odpracowac" i wynagrodzic krzywdy jaka uczyniłam mojemu mezowi. ..czy chciałabym poczuc sie w roli tej zdradzonej???- Nigdy ,przenigdy. Ale gdyby sie tak stało, wiem, ze ten fakt przyjełabym ze spuszconą głowa i nigdy nie oceniłabym. Oczywiscie wszystkie ostre słowa przyjmuje , bo mi sie po prosu naleza. Nie zmienia to jednak faktu, ze czasami nie mamy wpływu na nasze odczucia i choc wiemy, ze cos jest bardzo złe to jednak brniemy w to, gdyz wydaje nam sie, ze okrywa nas jakas magia.Na koncu pozostaja okrutne wyrzuty sumienia i poczucie winy az do naszej smierci. ps. Naprawiam ze zdwojona siłą co zepsułam, relacje z mezem pragne aby powrociły do stanu kiedy istniała stabilizacja. Mysle, ze wszystko jest na dobrej drodze. Chłodu miedzy nami nie ma. Tylko moj umysł jest przesiakniety tym, ze uczyniłam takie zło- załuje. Chciałabym zapomniec. Nie warto było ..nigdy nie wiemy czy ktos bliski nie podejmuje bez naszej wiedzy dla NAS jakis decyzji w waznych sprawach, jezeli sa one gleboko skrywane. Moze i dobrze, bo wowczas okazałoby sie, ze wiekszosc z nas miałaby za soba rozne takie decyzje. Wiec lepiej tego nie oceniac.....prawo prawem a zycie zyciem- niestety a moze i na szcescie Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie warto
Kkkkkkkkk.... szczerze zycze Ci powodzenia, zapomnienia, abys umiala sobie wybaczyc i zyc szczesliwie z rodzina.. z mezem , szczesliwi usmiechnieci kochajacy sie rodzice - to podstawa dla szczescia dzieci.... ja to juz wiem, wiesz i TY. Oby to sie nigdy nie wydalo (jakkolwiek to egoistyczne ) oby oszczedzic tej wiedzy najblizszym , sumienie... to nasza kara, znam to dobrze.... i NIGDY , NIGDY wiecej. Wybacz ostre slowa ale jestem szczera - wobec siebie (za to co zrobilam) uzywam rownie dosadnych sformuowan- na wlasny uzytek oczywiscie, wierze , ze podobnie jak ja robisz wszystko co mozliwe aby MOI byli szczesliwi i spokojnie pewni naszego oddania.. to im sie od nas nalezy, Warto...... powodzenia i wytrwalosci... dasz rade, wiesz juz, ze WARTO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
Tak, jasne moja miła \" nie warto\", ze WARTO!!!!!! Ja to juz wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puk.. puk
cisza??? szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej tam
Kkkkkkkkkkkkkkk - jesteś wspaniałą babką! Już sto razy odkupiłaś to, co się stało - było, minęło, postaraj się przejść nad tym do porządku dziennego, trudno, stało się... Po prostu żyj, ciesz się tym co masz i nie zadręczaj się tym już. Ciekawe, czy te moralizujące osoby są takimi kryształami, za jakie usiłują się tu podawać i jak zachowałyby się w chwili prawdziwej próby? "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem" Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A czy ktoś wie
co się stało z założycielką topiku? Jak potoczyły się jej losy? Natalia, może odezwiesz się do nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkkkk
Dzieki hej tam:) Mile to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A mnie
się wydaje, kkkkkkkkkkk, że ta aborcja była Twoim najdojrzalszym krokiem w całej tej historii - wzięciem odpowiedzialnosci za te dzieci, które już SĄ i za rodzinę, która JEST...Twoje cierpienie - dla mnie jest cierpieniem odrzuconej kochanki, z bardziej bolesnym zakończeniem .....usuniecie ciąży jest zawsze bardzo trudnym wyborem, ale nie ma takich "fizyczno-psychicznie" bólowych konsekwencji.... to wymysł "koscielnej" psychologii ....dojrzewanie boli...życzę dalszego ciągu dojrzałosci.... wiesz, jka czytam: uczucie nie wybiera, bo magia te rzeczy..to jest dobre jak ma się naście lat...potem to już tylko krzywdzi sie innych swoim egoizmem....bo potem to ma się i rozum... przeżyłas coś wspaniałego - Twój wybór - cieprisz - Twój wybór, nie przewidziałaś konsekwencji - Twoja głupota.....Przepraszam , ze jak sie idzie do łózka nie z własnym mężem to trzeba wiedziec, że z tego też mogą być dzieci....zrobiłaś najlepsze, co mogłaś zrobić w tej sytuacji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja81
Dziś od rana przeczytałam wszystko i szkoda, ze się tak urwało. Bardzo polubiłam Natalkę i trzymam za nią kciuki Czy ktoś z Was wie jak się potoczyły losy Natalki? Temat jest dośc stary wiec chłopczyk ma 14 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
Istotnie, patrzac dziś z perspektywy tego , co uratowłam, to mogęstwierdzic, że był to najdojrzalszy krok w całej tej historii- choć najbardziej demoniczny, zły... Dziś żałuje tamtego wyboru, uniesień, magii i uczucia do tamtego człowieka. Jednak z perspektywy czasu myśle, że to najcięższe wydarzenie w moim zyciu ukształtowało mnie. Sprawiło, że jestem kim jestem. Ten dramatyczny błąd i osobisty kryzys stał się impulsem do wewnętrznego rozwoju. Mogłam przecież położyc się i "umrzeć" a jednak stawiłam czoło i poradziłam sobie. Wyciagnełam ważne korzyści dla swojego dalszego zycia. Trauma smierci mojego dziecka spowodowała, ze maksymalnie się w sobie zmobilizowalam i urochomiłam zasoby psychiki, których nie podejrzewałam że mam. Unikam własnego egoizmu i walczę z nim. Brzydzę sie swoją głupota. I jeszcze jedno- zaufanie, chce ponownie na nie zasluzyć. Zrozumiałam sens postawy trwałości, zwyczajnie. Juz zawsze bede weryfikować swoje wybory zyciowe. I zrozumiałam, ze prawdziwą mądrością jest otoczenie się takimi ludzmi, z którymi więź bedzie dla mnie bogactwem a nie z powierzchownymi ludzmi jak tamten człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkkkk
..i jeszcze jedno, dziekuje Mocy Wszechmogacej, ze nie spotkałam GO juz wiecej od tamtego wrzesniowego dnia. Nigdy, nigdzie, nawet na ulicy czy tez przejezdzajacego autkiem. Nie chce rozdrapywac w duszy wspomnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola-fasola-ola
fajny jest ten topic, moze dalej go pociagniecie? mile kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toćka
spokój, wybaczenie :) jest z Toba ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahhh*a
Ciekawe, jak się potoczyły losy założycielki tematu? kkkkkkkkk, a Twoje losy? Zaglądasz tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam ale jak zobaczyłem tytuł topicu to zacząłem się zastanawiać kiedy po "decydującym starciu" będzie "zemsta sitów", "nowa nadzieja" i "imperium kontratakuję". :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×