Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dobryduszekkk

Jakie granice wyznaczylyscie w zwiazku? Co wolno a czego nie partnerom?

Polecane posty

Gość dream a little dream
,,partner poznaje przez neta osobe, wymienia sie z nia fotkami i numerami telefonu? '' powiem krotko- moja znajoma tak miala i w koncu znalazla w kompie fotki swiadczace o zdradzie wiec..najpierw sprawdz co robi- to nie jest wg mnie normalne- po co mu fotki kobiet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm jeśli to do mnie, to jak na razie nie zauważyłam, żeby wymieniał sie z kimś fotkami. Tylko rozmowa! Ale podobnie jak ty uważam, że nie jest to normalne. Znaczy, że partner czegos szuka. Moja koleżanka też miała taką sytuację. Jej facet zaczął wymieniać się zdjęciami z innymi kobietami, potem odkryła, że ma nawet swój profil na jednej ze stron gdzie się umieszcza takie fotki. (Nawet nie wiem co to za stronka, bo nigdy się tym nie interesowałam). Nie musze pisać, że nic dobrego z tego nie wyszło. Z tego co wiem, facet tłumaczył się, że chciał w ten sposób porównać swoją kobietę do innych. I wmawiał jej, że te wszystkie dziewczyny wypadaly przy niej blado. Czyli co? Jkby któraś wypadła lepiej, to zostawiłby tą z którą zbudował kilkuletni związek? Chore. Facet też chory. Na szczeście (tak mi się przynajmniej wydaje) juz nie są razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgoorzata
mam nadzieję, że moj facet nigdy czegoś takiego nie zrobi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Meliska---> (Nic nie pisałam, ale czytałam) Napisałaś: "Nie przesiaduje" - Twój mąż - "już tyle na gg i przede wszystkim nie jeździ do niej. Hmmm, nie pamiętam kiedy ostatni raz był u niej, może ze 2 tygodnie temu." Hm... U mnie to było tak, że oni (mój facet i PA) poznali się na imprezie, potem tylko gg, a następnie (po kilku miesiącach, w czasie których ja ostro zaoponowałam i zostałam przez nich zmielona, po czym nastąpiło nasze pierwsze i ostatnie, jak na razie rozstanie, spotkali się ponownie tylko po to by się ze sobą piep... Spółkować.)... następnie rozmawiali tylko na gg, co trwało jakiś czas, podczas którego to czasu ja czułam się jak zmielona. Ale do czego zmierzam... On (mój facet) spotkał się z nią (PA) tylko raz. Co prawda konkretnie, ale tylko raz. Nie jeździ do niej i nigdy tego potem nie robił. Wiem to, możesz mi wierzyć. I od wielu miesięcy nie rozmawia z nią na gg. Obecnie jesteśmy razem. Czuję obrzydzenie do nazywania partnera, w związkach, zdrobniałymi formami różnych wyrazów. Od: psa, kota, przedmiotu itp. Mój facet czuje kilkunastokrotnie większe obrzydzenie do tego typu form. Jednak teraz to nie ja jego, tylko on mnie nazywa... zdrobniale. I nie dlatego, że chce mnie ostatecznie wkurzyć, tylko dlatego, że nie wie co jeszcze powiedzieć ze wzruszenia gdy, półleżąć razem przed kompem (ot tak, żeby jedno z nas mogło ruszyć myszką, czy wcisnąć klawisz na klawiaturze, by obejrzeć film czy zagrać w jakąć durną grę), po prostu jesteśmy razem. I on się z tego cieszy. Tak bardzo, że mnie tak głupkowato nazywa. Konkluzja: Facet, który poznawszy kobietę przez Internet, spotyka się z taką regularnie (pomijam notoryczne rozmowy na gg, wymianę maili i smsów), ale w realu... To hm... Przepraszam Meliska, ale ostro musisz walczyć. I przede wszystkim musisz mieć oczy bardzo szeroko otwarte. Pomimo rozmów z podmiotem. Naprawdę strasznie przepraszam, że mącę Twój spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Errata: Trzecie (chyba) zdanie trzeciego akapitu Jest: "...po czym nastąpiło nasze pierwsze i ostatnie,..." Powinno być: "...po czym nastąpiło ich pierwsze i ostatnie,..." Przepraszam. Obłęd w oczach i choroba wspomnień. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Errata do erraty! To nie to zdanie było błędne! :) NASZE rozstanie było pierwsze i ostanie. ICH spotkanie było też pierwsze i ostatnie. Za bardzo się chyba podniecam tym topikiem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam czytam, wcale nie zamierzam przymykac oczu na tę sprawę. Wiem, że muszę być czujna, bo może się okazać, że chwilowe polepszenie stosunków to tylko mydlenie mi oczu. Jednak cały czas podpieram sie nadzieją, że tak nie jest, że ON by mi nie mógł tego zrobić. Przyznam, że tylko to mnie trzyma no i nasza miłość i jej codzienne dowody. Strasznie się ciszę, że między wami tak się ukałda. Jeśli chodzi o nazywanie partnera róznymi spieszczeniami, to jest to jak najbardziej naturalne zjawisko. Wydaje mi się, że tworzy się wówczas jakiś magiczny kod między dwojgiem ludzi. A ten kod znany jest tylko im. My z mężem mamy wiele takich określeń, i nie nazywamy tylko siebie ale również przedmioty czy jakies zjawiska wokół nas. Czasem to może śmieszyć, gdyby ktos zupełnie z zewnątrz nas posłuchał, nie zrozumiałby ani zdania z tego co powiedzieliśmy. Oczywiście nie jest to jakoś stosowane do przesady, bo mogłoby nas zemdlic od tych czułości.:) Ja takie słówka uważam za jak najbardziej pozytywny przejaw dobrych stosunków panujących w związku. Widzę, to gdy nie raz tak ostro się pokłóciliśmy, wtedy, nie mówiliśmy do siebie tak \"miło\" :), tylko po imieniu, sucho i zimno. :( Twoje rady i twoją sytuacje będe zawsze pamiętała. Mam nadzieję, że u mnie będzie lepiej a u ciebie pozostanie taka sielanka. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich U mnie niestety skończyło się już wszystko.. Mieliśmy problemy więc się rozstaliśmy ale przez cały czas byliśmy w kontakcie przez gg smsy... Mój A przez ten cały czas mówił że cierpi bardzo.. i po co nam to było teraz oboje jesteśmy nieszczęśliwi... zawsze będę cię kochał itp.. Po 2 miesiącach stwierdziliśmy że nasz rozstanie to był błąd i terzba to naprawić.. będzie dobrze zobaczysz miśka i było.. I wtedy pojawiła się ona niby głupia gówniara i nic miało z tego nie być (może na początku coś myślał ale nic z tego nie wyszło więc mieli zostać jedynie przyjaciółmi)Jak nie byliśmy ze sobą A miał wesele i wmawiał mi że idzie sam-potetm się przyznał że był z nią ale ona była tylko jako osoba towarzyszącą znaczy koleżanka.. Dużo rozmawialiśmy i A powiedział mi że na kolejne wsele które będzie miał niebawem też ją zaprosił a właściwi to jego tatuś ją zaprosił więc napisał do niej smsa że nie może z nią pójść ponieważ się pogodziliśmy... I wtedy się zaczęło... Widać biedne dziewczątko zatęskniło za ciepłymi słówkami albo nie wiem może to uraziło jej ambicję.. Umówiliśmy się ze przyjedzie do mnie w czwartek ale ponieważ się spóźniał zadzwoniłam i od-razu wyczułam ze jest z nią-jak przyjechał to już miał jakieś wątpliwości..ale został było super gadaliśmy i wogóle noc też była super.. rano nie mogliśmy się rozstać więc wyjechał ok. południa ze słowami będzie dobrze miśka (rozmawialiśmy o ślubie i wogóle o dalszym życiu)... W sobotę na gg już znowu coś nie tak było (mieliśmy się spotkać w niedzielę u niego w P) w niedzielę powiedział z nie bardzo może ale ja się uparłam ze i tak przyjadę-okazało się że umówił się z nią-pogadaliśmy trochę odprowadził mnie na busa i poszedł na to spotkanie-możecie sobie wyobrazić co ja wtedy czułam..Po tym spotkaniu napisał mi smsa(miałaś rację początki są fajne ale tej prawdziwej miłości nie zapomni się nigdy zawsze będę cię kochał) więc ja mu napisała że ja mogłam walczyć o niego ale z inną kobietą to nie zamierzam.. Ale on nadal pisał kocham cię i zawsze będę cię kochał.. Teraz od tygodnia mało rozmawiamy i tak już pewnie zostanie chociaż A powiedział że nie pozwoli mi zniknąć.. I Wicie co po pierwszym nieudanym związku leczyłam się 6 lat i myślałam że nigdy już nikomu nie pozwolę tak się zranić ale pojawił się on długo walczył aż w końcu zostaliśmy parą.. A teraz nie ma już mnie... nie ma nic... zostało tylko czekanie na śmierć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nienada, wiem jak się czujesz. Ja tez myślę, że bez niego moje zycie nie ma sensu, że jest tylko wegetacją. I najbardziej wkurza mnie fakt, że tak jest naprawdę. Wegetujemy, chodzimy do pracy, jemy obiad, i cały czas myślimy o naszym bólu. Mój mąż kolejny raz się z nią spotkał. Nie mam już siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×