Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

okokokokokokoko

Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008

Polecane posty

Pamiętam, czasami mi tego brakuje, bo w rzeczywistości coraz trudniej o znajomych, moje koleżanki odsunęły się bo nie dla nich były realia dziecięco, małżensko pracowe. A poza tym studia w innym mieście, relacje się rozluźniły. Brakuje mi takiego wyżalenia się, pogadania, plotkowania itd. Ja mam maszynę z Lidla SilverCrest u mnie w pracy panie mają i mówią, że luz. Poza tym ja piekę tak raz na kilka dni. Bo nie jemy dużo chleba. Mam naprawdę super przepisy, więc jak coś chętnie się podzielę :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w sumie nic już nie robie recznie, od meza na urodziny dostałam robot kuchenny, ciasta drożdzowe sie w nim fajnie robi, do tego dokupiłam kilka dodatkow jak maszynke do miesa podczepiana i super sprawa. Zmechanizowałam sobie kuchnie. I zdecydowanie wiecej robie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mięso, wędliny, jajka odpuszczam, nie i już. Nawet jak sos robię, nie robię zasmażkowych, zawiesistych, robiłam np. kurczaka z jogurtem naturalnym, brokułami i pieczarkami, za cholerę nie i już, mimo że brokuła, jogurt lubi. Ale nie bo jest sos i jest fujjj. Pomidorowy też nie, fujjj i już. Z zupami też lipa, a niech wyczuje mięso to już absolutnie. Pytam się go Mikołaj co zjesz na kolację a on już udaje że wciąga kluski, albo pokazuje, że kaszę. I tak gotuję mu to co chce. Jajka wciskam w ciasto naleśnikowe, w gofry (których ostatnio nie chce). Czasem zje kotleta z jajek z kukurydzą. Masakra. Ale z drugiej strony my z mężem też mięsa prawie nie jemy. Na 26 mam oddział dzienny z Mikim, aż się boję, ja to z tymi jego dolegliwościami to sobie za bardzo wyobrażam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko toja nie narzekam na moja martini ona pochlania wszystko od miesa, przez jajka, serki, owoce warzywa soki slodycze haha wszystko jedyne co jej nie smakuje to twarozek naturalny i ser zolty, oczywiscie wola za slodycza i najbardziej lubi gumy rozpuszcalne i jak jej sie prtzypomni to mnie molestuje a jak zapomni to mam spokoj na kilka dni, czekol;ade tylko polize i odklada, owoce wielbi, zupy warzywne i surowki czy warzywa do obiadu zamiata w pierwszej kolejnosci :) co do noicnika to u nas bez zmian, spacery i spanie w pieluszce, w dzien jak ja wyysadzam to jest ok ale sama nie wola i nie kontroluje, jak juz cos zrobi biegnie rozkraczona i wola ze zrobila siku czy niedajboze kupe i prosi zebym ja przebrala za to gada jak najeta i praktycznie do kazdego adnai jakie wypowiada doklada wiesz w formie pytajacej wiec czesto jest to zabawne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiadomo :) Jesli chodzi o jakis zwierzanie sie, nawet z babskich głupich problemow to ja gadam z mezem :o bez kitu. Juz nawet nie szukam przyjaciol.Jestem otwarta, ale nie na siłe. Mam 2 super przyjaciólki ktorym moge wszystko powiedziec ale sa w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gracham Chleb Graham 500 g mąki Graham /2000/ 35 g drożdży ok. 380 ml ciepłej wody 9 g soli /1 łyżeczka/ 1 łyżka mleka 1/2 łyżki cukru Ja zawsze daję jajko, nawet jak nie ma go w przepisie. Dlatego, że wtedy chleb jest bardziej puszysty. Najczęściej używam też drożdzy suchych. I tu mokre na dno, suche na wierzch program do pieczenia razowego chleba. Drugi to np. tostowy. 540 g mąki pszennej jasnej 550 20 g świeżych drożdży lub jedna łyżeczka suszonych 300 ml mleka 1 łyżka masła 1 i 1/2 łyużczeki soli 1 i 1/2 łyżeczki cukru 1 łyżka miodu. i tak samo jak wyżej jedno jajo. A tak to sama wymyślam i zbieram się do zakwasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się zwierzam mężowi, lub mojej mamie. O przyjaciół przestałam zabiegać, jak ja biegałam, dzwoniłam, zapraszałam to było ok, ale ludzie są obecnie nastawieni na dawanie, widzę że coraz wiecej moich znajomych z dawnych lat żyje w parach samotnie, nie mają znajomych, bo zwyczajnie coraz mniej czasu na to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okoko u mnie podobnie, jak ja zaprosze na obiad, zrobie ciasto czy impreze to super, wszyscy wpadaja i na koniec mowia, to teraz u nas sie spotkamy :) Tak, tak. Ide spac Dobranoc Jutro kolejny ciezki i meczacy dzien deszczowy na dodatek . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrej nocy dziewczyny. Ja tradycyjnie dalej siedzę, albo będę wyszywać :D. Bo załapałam się na kolejny kwadracik :). Julka znam to, ale odpuściłam już i tak sobie sami żyjemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i gdziescie sie babki podzialy?????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ja od rana robialm porzadki, teraz martyska spi a ja gotuje zurek i czekam na odwiedziny kolezanki z coreczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczyny! Jak miło znów Was czytac! Ana, czyli rozumiem, że u Ciebie wszystko ok, że z mężem dobrze skoro chcesz drugiego dzieciaczka? Będę trzymac kciuki, by kolejny test był pozytywny! Violcia i Ty? ;-D \Dziewczyny będę kciuki trzymac, znów nam topik ożyje!!! Oczko, nie ma sprawy! Pytałaś to odpisałam a ws. strachu bałam się strasznie porodu i jak wtedy w 2007 roku zaszłam w ciążę, to moje pierwsze słowa jakie ginowi powiedziałam, to takie, że muszę mieć cesarkę, bo inaczej skoczę z dachu wiezowca. Serio tak powiedziałam. On mnie pocieszył, że nie muszę kombinowac, bo w jego szpitalu poprzedni poród zakończony cc jest wskazanem do kolejnej cesarki, jeżeli kobieta chce to bez gadania jest cesarka i to mnie uspokoiło. A potem poroniłam, nawet miałam wyrzuty sumienia, ze tak do porodu podchodziłam. Min. dlatego łatwiej mi było zdecydowac się, że starmay się o dziecko bo wiedziałam, że nikt mnie nie zmusi do rodzenia siłami natury. No, ale i tak było łożysko przodujące, więc nie było gadki nawet o innym rozwiązaniu niż cc. Bardzo szkoda, że w pracy atmosfera nie teges, bo to chyba pierwsza instytucja w której nikt nie ma nic przeciwko ciąży i dzieciom. Oby się poprawiło, byłoby dla Ciebie super. Nie przejmiuj się, ja jak wyżej napisałam latami leczyłam traumę po urodzeniu starszego syna, minie i Tobie. A jak nie to zaadptujecie, ja Cię podziwiam naprawdę trzeba mieć wielkie serce do tego. A Mikiem minęły choroby? Cześc Julka, uściski dl Filipka. No tak, życie za granicą ma plusy i minusy i będąc samą ciężko byłoby z 2 dzieci i innymi obowiązkami. Marzka, ja też trzymam kciuki a jakie imię wybraliście? Tez musi Ci być cięzko samej, stad te nerwy na dzieci. Dziewczyny, depresja poporodowa nie musi się powtarzac, wiem, ze na pewno cięzko Wam było, ale trzeba myślec pozytywnie. A taka „ciocia dobra rada w osobie męza lub kolezanki to najgorszy sposób na wyjscie z depresji i najlepszy jako ten ostatni gwóźdź do trumny. Ja miałam to szczęście, że mnie ominęły wszystkie te problemy i dawałam radę. Kurcze, Wy i nocniczkach, mnie jeszcze sporo czasu zostało do tego problemu... O jedzeniu tez nie bardzo pogadac mogę, na razie Antosiowi podaję kleik ryżowy na moim mleku, po 50 ml dziennie. Poza tym mamy pierwszego ząbka od 2 dni wyłaził, dziś się wyrżnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeżeli chodzi o przyjaciól, to ciąża zweryfikowała wiele znajomosci, przekonałam się na czyją pomoc mogę liczyc. Wiele w ciąży pomogła mi chrzestna Antosia(siostra ciot. małżona), ale właśnie się na niej zawiodłam,. Przedwczoraj poczułam się jakby ktoś mnie w twarz uderzył i równocześnie jak w splot słoneczny - zatkało mnie dosłownie, a twarz paliła jak od uderzenia. Bardzo polubiłam ją, zwierzałam się jej. I wyobraźcie sobie, zwierzyłam się z pewnego problemu, prosiłam o dyskrecję(chodziło o mojego męża), a ta krowa mu powtórzyła! Jak mi mąż powiedział, to byłam w szoku, nie wierzyłam, ale raz - tylko jej to powiedziałam, wiec tylko od niej mógł się dowiedzieć, dwa - pokazał mi smsa od niej, gdzie komentowała moje zachowanie. Podśmiewając się ze mnie! Tu nie chodziło o nic bardzo poważnego, ja trochę zła na małżona byłam i lekko mnie poniosło jak z nią gadałam, ale potem mi przeszło - pogadałam z mężem na spokojnie i rację mi przyznał. A na wieczór taka niespodzianka - uwierzcie, płakałam jak dziecko, poszłam się kąpać by ukryć łzy przed mężem. Zawiodłam się na całej linii na niej. Mąż nawet za bardzo zły wtedy na mnie nie był, bo sprawa dotyczy jego nieobecności - chciał iść do jeszcze jednej szkoły i ja się wkurzyłam, bo i tak mało go w domu widuję. Ale nieważne czego sprawa dotyczyła, ona nie miała prawa powtarzać czegokolwiek. Ech, smutno mi - moje przyjaciółki i dobre koleżanki rozjechały się po Polsce i świecie, mało mam znajomych wokół, właściwie tylko jedną dobrą przyjaciółkę i ze dwie koleżanki. cieszyłam się, że się z nią dobrze dogaduję a tu taka niespodzianka. Dosłownie, jakbym w mordę dostała. Wczoraj dzwoniła, ale nie odebrałam telefonu. Niech spier... Dosłownie. Sorki za bluzgi, ale mnie nosi. Dla mnie zaufanie - rzecz święta. A najgorsze to to, że, sprawa z nią miała swój dalszy ciąg małżon przemyślał sprawę i zaczął drążyć temat co jej powiedziałam o nim itd., padły słowa o nielojalności, była kłótnia, jego krzyk, mój krzyk, łzy, niby już ok., ale zadra jest we mnie. Koorwa, dziewczyny ja już chyba nikomu w realu tak nie zaufam, bo potem to się przeciwko mnie obraca bardzo. A ja mam popieprzony charakter i wszystko biorę do siebie, obwiniam się o wszystko itd. Jak typowy DDA. Już nie widzę, że to małżon źle postąpił nie pytając mnie o zdanie ws. kolejnej szkoły, tylko obwiniam siebie, że niepotrzebnie się zwierzałam. Ech, do doopy to wszystko. I też mi Was brak było! Jakby nie Wy to może by dziś Antosia na swiecie nie było, bo to dzięki Wam się nie poddałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj yenny, nam od jakiegos czasu ukalada sie naprawde dobrze, fakt sa czasem zgrzyty ale w sumie jest ok :) co do przyjaciol to mam jedna przyjkaciolke ale ze szkoly sredniej spotykamy sie coraz ale z racji ze mieszkamy w innych miastach, kazda z nas ma oboiwazki domowe, dzieci, meza ,studia czy prace niestety nasze relacje sie poluznily tzn jest miedzy nami serdecznie ale bez zadnych glebszych zwierzen, mam jeszcze jedna kolezake z ktora wlasnie rozmawiamy o wszytskim a poza nimi mam siostre i szwagierke :) obie nieraz mnie zawiodly ale bylo minelo wiem ze moge im sie wyplakac w razie kryzysu ale i dzielic sie szczesciem :) wiecie co ja calkiem ocipialam..doslownie.. zrobilam ten test nie bylo drugiej kreski ale po godzinie w swoetle dziennym (nie ciemnym sztucznym w lazience) byla widocznadruga bardzo blada rozowa kreska-patrzylam dlugo bo juz myslalam ze sobie ja uroilam ale byla, dzis z rana zrobilam drugi i na tym juz kreski nie bylo a popoludniu zaczelam lekko krwawic wiec chyba zaczelam @ nie wiem zreszta.. zobacze co bedzie dalej.. jula wracajac do tego co pisalas wczesniej o zyciu za granica, ja mieszkam w kraju ale 4 lata temu przeprowadzilismy sie z naszego rodzinnego miasta zostawiajac tam rodzine, przyjaciol i znajomych, moja mama mieszka na stale w niemczech i to dosc daleko a moi tesciowei w irlandii, mazlon pracuje 4 tyg i na tydz wraca do domu potem znow 4ty w pracy i tydzien w domu i tak w kolko.. mieszkam we wsi/masteczku na wieksze zakupy/banku/dentysty/rodziny/znajomych jezdze 40km, do miasta w ktorym studiuje mam jakies 65km :) fakt nie pracuje ale wszysto w domu, kolo domu i przy malej robie samiusienka jak prowadzilismy firme odbieralam telefony od klientow,planowalam prace kierowcy, pilnowalam oplat i jezdzilam do ksiegowej moj maz tylko i wyl;acznzie widnial na pieczatce ale to ja prowadzilam dzialalnosc i dawalm rade.. dodam ze dzis przyjechala do mnie kolezanka -ma 14mies corke i byla w szoku ze mam taki blysk w domu, obiad i pije kawke bo ona nie moze ogranac a mieszka w bolku i metraz ma 3razy mniejszy haha mysleze dalabys rade ze wszystkim ale mysle tez ze nie jestes gotowa na drugie dziecko i nie ma nic na sile bo ktos tego chce, bo presja otoczenia, ty musisz tego chciec i juz :) !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj yenny, nam od jakiegos czasu ukalada sie naprawde dobrze, fakt sa czasem zgrzyty ale w sumie jest ok :) co do przyjaciol to mam jedna przyjkaciolke ale ze szkoly sredniej spotykamy sie coraz ale z racji ze mieszkamy w innych miastach, kazda z nas ma oboiwazki domowe, dzieci, meza ,studia czy prace niestety nasze relacje sie poluznily tzn jest miedzy nami serdecznie ale bez zadnych glebszych zwierzen, mam jeszcze jedna kolezake z ktora wlasnie rozmawiamy o wszytskim a poza nimi mam siostre i szwagierke :) obie nieraz mnie zawiodly ale bylo minelo wiem ze moge im sie wyplakac w razie kryzysu ale i dzielic sie szczesciem :) wiecie co ja calkiem ocipialam..doslownie.. zrobilam ten test nie bylo drugiej kreski ale po godzinie w swoetle dziennym (nie ciemnym sztucznym w lazience) byla widocznadruga bardzo blada rozowa kreska-patrzylam dlugo bo juz myslalam ze sobie ja uroilam ale byla, dzis z rana zrobilam drugi i na tym juz kreski nie bylo a popoludniu zaczelam lekko krwawic wiec chyba zaczelam @ nie wiem zreszta.. zobacze co bedzie dalej.. jula wracajac do tego co pisalas wczesniej o zyciu za granica, ja mieszkam w kraju ale 4 lata temu przeprowadzilismy sie z naszego rodzinnego miasta zostawiajac tam rodzine, przyjaciol i znajomych, moja mama mieszka na stale w niemczech i to dosc daleko a moi tesciowei w irlandii, mazlon pracuje 4 tyg i na tydz wraca do domu potem znow 4ty w pracy i tydzien w domu i tak w kolko.. mieszkam we wsi/masteczku na wieksze zakupy/banku/dentysty/rodziny/znajomych jezdze 40km, do miasta w ktorym studiuje mam jakies 65km :) fakt nie pracuje ale wszysto w domu, kolo domu i przy malej robie samiusienka jak prowadzilismy firme odbieralam telefony od klientow,planowalam prace kierowcy, pilnowalam oplat i jezdzilam do ksiegowej moj maz tylko i wyl;acznzie widnial na pieczatce ale to ja prowadzilam dzialalnosc i dawalm rade.. dodam ze dzis przyjechala do mnie kolezanka -ma 14mies corke i byla w szoku ze mam taki blysk w domu, obiad i pije kawke bo ona nie moze ogranac a mieszka w bolku i metraz ma 3razy mniejszy haha mysleze dalabys rade ze wszystkim ale mysle tez ze nie jestes gotowa na drugie dziecko i nie ma nic na sile bo ktos tego chce, bo presja otoczenia, ty musisz tego chciec i juz :) !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, ja to wam powiem, że wam bardziej ufam niż w rzeczywistości. Wiele razy zawiodłam się na tzw. przyjaciołach, znajomych. Wiele razy wykorzystano przeciwko mnie to co powiedziałam. Też wiecznie się za wszystko obwiniam, często byłam czarną owcą, wiecznie mam poczucie niższości itd. Mikołaj na razie odpukać zdrowy, dzisiaj sukces bo posiedział i postękał na nocniku, może będzie sukces nocnikowy. Panie w żłobku mówią, że jako pierwszy pretenduje do odpuszczenia z pieluchą. Mikołaj ZACZYNA MIEĆ APETYT, chyba jednak to żelazo wzrosło, bo tak to była tragedia. Jadłospis weekendowy: śniadanie: garstka płatków z odrobiną mleka, lub pół niemowlęcej miseczki kaszki II śniadanie: pół parówki + 1/4 bułki obiad: dwie trzy łyżki zupy + makaron z odrobiną startego żółtego sera, albo sama kasza, albo jak to mówię kapustki (brukserlka) czyli warzywa same. Bo mięso nie. Podwieczorek ciastko albo kawałek czekolady, albo jogurt albo coś w tym stylu Kolacja kilka łyżek twarożku, albo 1/4 bułki zapieczonej z serem. Oczywiście w trakcie dnia jeszcze np. jabłko, banan, gruszka lub inne owoce. Pije głównie wodę. A wczoraj zjadł na kolację naleśnika, dzisiaj zjadł tosta i przegryzł gruszką, także coś wraca do normy :). Powiem wam, że dzisiaj mnie ukuło. Koleżanka jeszcze ze studiów. Ot taka gadka szmatka o niczym i mówię jej, że staram się sobie załatwić pracę w innym miejscu, w ośrodku. A ona jak nie wyskoczyła, że u niej to tylko najlepsi pracują, że u nich są konkursy i jak to można sobie załatwiać pracę. Sama dostała się z konkursu, chyba dobrze się sprzedała, bo moja koleżanka o niebo intelignetniejsza z większą wiedza odpadła. A tej się udało. Większość studiów przeleciała na naszej pomocy, taki typ kota, który zawsze na 4 łapy. No i teraz mi nawtykała, jak to można tak :(. No a u nas tak jest. Chciałam pracę w jednym miejscu dostać, chciałam w drugim, to znajomi którzy tam pracują, powiedzieli że nie ma najmniejszych szans, bo te konkursy to fikcja i tak wiadomo z góry kto wygra. No ale co tam. Ot takie realia naszego kraju. I k... znów się czuję gorsza, bo nie dostanę się z konkursu, znów się czuje gorsza, bo ktoś jest lepszy ode mnie, a ja staję na głowie całe życie by być najlepszą a jak zwykle mi nie wychodzi. O i za jakiś czas znowu zacznę brać udział w konkurencjach i znów pewnie przegram, tym razem matka z matką. Ja nie oceniam tych ludzi. Mam w d... jak dostają pracę, mam gdzieś jak żyją, a ja spotykam się z wieczną krytyką. Poczynając od poczatku, w szkole, w rodzinie, wśród znajomych. Przez bycie matką, planowanie dzieci (kto mi wierzył, ze zaplanowałam ciążę, przecież która 22 latka planuje takie rzeczy?). O i tak się kijowo wszystko toczy. Ogromnym plusem jest to, że mam cudownego Mikołaja, wsparcie w mężu i w najbliższej rodzinie, prawie :D. O znajomych nie wspominam. Gdy byłam na miejscu to byli, pod warunkiem, że o nich zabiegałam. Potem zaczęło się wykruszać towarzystwo, zostało kilka osób, po tym jak wyjechałam na studia. No a na studiach miałam trochę zawirowań na 1 roku i zostawili mnie, bo jak ktoś jest w mega dole to po co się nim zajmować. A potem mieszkaliśmy razem z mężem, ale nie prowadziliśmy typowo studenckiego życia. Raczej takie spokojne rodzinne. A jak urodził się Miki to już w ogóle. Nawet jak to wygląda widać było na naszym ślubie i weselu, gdzie ogólnie większość olała, bo to nie ślub kościelny, mimo że wszyscy doskonale znali nasze poglądy i nigdy się nie ukrywaliśmy, zawsze z szacunkiem do innych, ale mimo wszystko białej kiecki nie, kościoła nie to co to za ślub. No a na weselu, przecież musi być masa ludzi, a tak to do d... Co to za weselicho bez ogromnej ilości wódy, bez rosołu i schabowego, na dodatek zamiast kijowej orkiersty kwartet smyczkowy z fiharmonii, no i elektroniczna muzyka potem do tańczenia. No i tak o godzinie 20 usyszałam od znajomych, że oni idą bo umówili się na inną jeszcze imrezę, a drudzy że do pracy :(. O i tyle było znajomych, a zaprosiłam tylko takich najbliższych. Ojjj ale z drugiej strony ten żal schowałam do kieszeni już dawno. Ale ogólnie wniosek taki, że znajomych nie mam. Poprowadziłam inaczej życie niż oni, wiele zaplanowałam rzeczy, które im się w głowach nie mieściły. Nie lubiłam imprez, wyszalałm się w LO a potem na 1 roku i mi wystarczyło. A im nie. Ja zaczęłam mieć rodzinę, a oni nie, o i tak drogi się rozeszły. Jakiś ostatnio czas żalenia się. Cos się będzie zmieniać :D. U mnie w pracy dzisiaj podopieczni byli bardzo pobudzeni, masakra, oni są strasznymi meteopatami, wiart, zmiany pogody wszystko po nich widać. No a poza tym jesień. Ana ja zaraz idę ćwiczyć, ale potem wrócę. Ana bo to nakręcanie, jak się bałam ciąży to też na każdym teście widziałam kreskę :D. Ale trzymam mocno mocno kciuki żeby się udało. Ale wiesz co ja ci powiem, że to zależy od osoby są takie, które nie potrafią się z niczym ogarnąć. Fakt, jak ja siedziałam w domu, to też wszystko było. Teraz wracamy około 16 i muszę ogarnąć, mąż mi pomaga a i tak mam wiecznie wrażenie, że za mało zrobiłam. Natomiast są osoby, które nie mają dzieci, nie pracują a twierdzą, że są zaczepiście zajęte i nie mają na nic czasu. A znam i takie, które pracują, studiują, mieszkają daleko, mają dzieci, nie mają pomocy i są mega porządnickie, wszystko musi być na tip top, Ja jestem tak po środku :D. Yenny jesteś DDA? Nie masz problemu żeby o tym pisać? Nie wiem czy ja nawet cesarki się nie boję. Nie wiem panika mnie ogarnia na to wszystko. Niewyobrażalna panika. A nie wiem, czy stać by mnie było na poród za 10 tyś w prywatnej klinice. Ja zawsze chciałam adoptować dziecko, ale chciałam też mieć swoje. Nawet jeśli zdecyduje się zajść w ciążę raz jeszcze, to na 99% podejmę się adopcji. Mikiemu minęły choroby odpukać, chociaż znając życie to pewnie wrócą. Ojjj już niedługo nocniczki, niedługo :D. Gratuluję zęba :D. Poważna sprawa :D. Co do kuzynki męża, uważam że należy zlać i więcej się nie zwierzać. Wniosek jest taki nie zwierzaj się nikomu, bo cię zawsze mogą w ch. zrobić. Bardzo mi przykro że cię to spotkało, ale pocieszające że masz nas, a my mężowi ani koleżankom nie wygadamy :D. Ja się tylko dziwie, po jaką cholerę powiedziała mężowi. Nie rozumiem. Poza tym miło słyszeć, takie słowa :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja moge napisac tylko tyle, ze jak po liceum dostałam sie na zagrabaniczne studia to juz znajomych nie miałam zadnych, nawet te ktore myslalam ze sa moimi przyjaciolkami okazaly sie fałszywe. Oj ciezko mi bylo. Bylam ostrozna pozniej juz bardzo. Mam w Polsce jeszcze 2 dobre :przyjaciólki" czy moze lepsze znajome ale ogolnie kontakt sie urywa... Tutaj mialam dobra kolezanke, zwerzalam sie jej, ale przestałam bo ona wszystko gadała do swojego faceta ( a ze jej facet pracuje z moim to dziwnie mi było mowic jakies rzeczy intymne- zrozumiałe chyba :D ) A do tego ona juz mnie czesto nie odwiedza bo ja mam inne zycie niz ona, wg mnie mi zazdrosci szkoły. Ale kto jej broni? Niech idzie i sie uczy a nie siedzi na dupie w domu. Ja nikogo nie oceniam bo uwazam, ze kazdy jest kowalem własnego losu. Jeden robi to a inny tamto. I się kreci :D Yenny mam podobnie jak Ty :) Jak cos sie pier... to ja zawsze obwiniam siebie, nie potrafie inaczej. Zawsze mysle, a gdybym to zrobila tak a nie inaczej... A nie zawsze ja nawalam chyba :D anabanana to moze jst nadzieja :) Trzymam kciuki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okoko dla porownania jadłospis Filipa 8 -sniadanie 150ml kaszki nestle śliwkowej 11- II sniad kromka chleba z serem- taka wieksza 16- pół miseczki zupy pieczarkowej- dałam pełno marchewki 18- szkl soku ze swiezych pomaranczy Później wyciagnał jednego danonka xl z lodowki na kolacje juz nic nie chcial Do picia wode pije w ciagu dnia to moze z 2 szkl wypił i skad on wazy 17kg to ja nie wiem. 96 cm chyba ma Czasami je wiecej a czasami 2 kromki chleba z serem i zadowolony :) Słodyczy u nas nie ma. Chyba ze robie muffinki, jakies ciasto czy gofry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam sobotnio :) jula ale filip jest wielgachny :) zaraz popatrze na zdjecia moja mala wazy jakies 14-14.5 i ma 90cm ale wyglada na wieksza bo nie dosyc ze nosi ubrania mna 98 to kazdy mowi ze wyglada na wieksza i jak jeszcze zacznie gadac to wogole nie chca mi uwioerzyc ze ma 2 lata :) oj babki a ja ogladalam wczoraj do pozna ilmy i obudzlam sie ze strasznym bolem glowy.. ostatnio czesto boli mnie glowa kazdy wysyla mnie do lekarza a ja sie najzwyczajniej boje bo wiem ze te bole sa nie naturalne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jula zdjecia super a w szcezgolnosci podoba mi sie twoje z filipem na plazy-po prostu piekne!!! po jakosci toich zdjec widze ze macie swietny parat, jaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anabanana dziekuje za miłe słowa :) Robienie zdjęć to taka moja mała pasja i hobby :) Jednak wciąż się ucze, teorie znam ale nie wiem czy mam tak zwana "reke" do zdjec. Mój mąż mnie oczył wszystkiego, on mnie zaraził... Poza tym to co najcenniejsze- czyli czasu brak. Robie lustrzanka, jestem nikoniarzem od lat :) Inwestuje w jasne obiektywy. Nie ma sensu podawac parametrow skoro nie wiesz zbytnio o co kaman, mam nadzieje ze sie nie obrazasz :) Widizicie, wczoraj poszłam spac po 12 wstałam dzis o 7 juz musze cos robic do szkoły. Mąż zjadl sniadanei z małym, jada po zakupy bo dałam im liste i na myjnie samochodowa. Gdzie jest moj czas dla rodziny? Nie wiem kiedy mialam ostatnio pomalowane paznokcie- chyba w wakacje. Zastanawiam sie nad rzuceniem szkoły, magister mi wystarczy, nie mam chorych ambicji. Żaluje meza i małego... Mnie tez głowa czesto rano boli, ratuje mnie kawa. Zmeczenie, stres, zle odzywianie, zakupy w biegu, zycie w biegu. Tym to sobie tłumacze. Nawet ostatnmio podczas seksu zaczełam myslec czy dam rade jutro na przerwie isc po nowe ksiazki :o To choreeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewne jula nie obraze sie :) mi sie marzy taki dobry aparat ale to kosztowna inwestycja wiec tak to odkaladam.. no i oczywioscie trza umiec robic zdjecia tak jak piszesz :) a przypomnij mi jaka teraz szkole robisz? wiesz ja mysle ze jezeli po skonczeniu jej masz szanse na dobra prace czy zarobki to warto ale jezeli robisz ja tylko dla tytulu to nie ma to najmniejszego sensu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli sie zdecydujesz na jakis aparat, pomysl co chcesz fotografowac, jaki masz budzet i cos razem poszukamy, pozniej mozesz to skonsultowac ze sprzedawca. Ja rok temu w czerwcu skonczylam i postanowilam od wrzesnia isc na taki kurs, cos jak podyplomowka. Mam zajecia w pon, wt , w srode tylko 2h i czw. Piatki wolne jak kiedys. Wybralam na full time w rok a nie w 2 lata jak normalnie. Tylko mam duzo bardzo do pisania. Wybrałam to pod katem pracy jaka bym chciala wykonywac, wiem, ze sie przyda, mam lepsze szanse. Ale psychicznie juz nie daje rady. Mam dosc nauki, bo ile mozna?! Czuje, ze musze odsapnac. Zobacze po nowym roku, moze to zostawie, ale tez szkoda bedzie bo do czerwca nie az tak daleko bedzie :D Wiec pewnie bede sie z tym bujac . A pracy będę szukała na pól etatu lub 3/4. Niestety ciężko mi ogarnąć, dom, dziecko i cala resztę. Moj maz mi ostatnio mało pomaga bo wraca o 19 wiec tylko kapie i usypia małego, w weekendy cos tam posprząta chociaż ja jak mam wolny piatek to staram sie wszystko zrobić zeby ten weekend byl tylko dla nas... Kwiaty w ogrodzie muszę powyrywać, ogólnie sprzątnąć na jesien ale nie mam kiedy :o Czyli anabanana mam podobnie jak Ty :) Sama, sama, wszystko sama :) Co do Filipa to czuje, ze niby z nim jestem a jednak obok. On sie bawi, ja sprzątam lub się ucze, prasuje, wyciagam ze zmywarki. Gotuje obiad, on stoi obok, niby pomaga, niby dam mu zeby pieprz dorzucil czy cos innego , niby jestesmy razem ale czuje ze to nie jest takie efektywne spedzanie czasu. Pojde z nim na plac zabaw, on biega sie bawi a ja siedze i czytam. Czuje czasami sie jak zla matka, naprawde. A dobija mnie to, ze jak jest moj maz w domu to Filip mnie odpycha reka- doslownie i mowi idz i robi papa. A tata najlepszy. Niby nic ale jakos mnie to boli. Powiedzcie tylko ja tak mam czy u Was to jest podobnie? Do tego tak jak pisałam wczesniej kolezanka mnie zostawila tak jakby, nie mam komu sie wygadac :( Moje zycie jest do dupy, mam chyba doła na jesień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×