Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość synteza111

Zdradzam męża, on o tym wie i udaje że nic nie widzi

Polecane posty

Gość do tez nie widzialem
Ja tez pisze z doskoku. Wiesz... po analizie mego zwiazku mysle, ze on nie odczuwal jak normalny czlowiek. Innymi slowy, byl socjopata.Pozniej jego koledzy powiedzieli mi, ze wszystkie inne swoje poprzednie partnerki tez sprawdzil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tez nie widzialem
* zdradzil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
'NIC NIE WIDZIAŁEM' O co chodziło zdradzajacym? Hm...Mieli wszystko w naszym mniemaniu, a jednak zdradzili? Też szukałam odpowiedzi... dlugo...i zrozumiałam. Każdy zwiazek, żeby przetrwał, musi być zbudowany na mocnym fundamencie. Składniki do tego fundamentu dodają 2 osoby i budują dom. Nikt nie wie, ile tych składników dodaje drugi partner. Najczęściej jest tak, że jeden z partnerów daje wiecej, a czasem sam buduje, nieswiadom tego, że drugi daje mniej, lub tylko pochwali za cały wkład drugiego partnera. Nie tylko składniki materialne się liczą, te duchowe też:) Oprócz uczucia w zwiazek wkłada sią zaangażowanie, dla jednych zwiazek jest wyjątkowy, odpowiedzialny, stały... dla drugich narcystyczny, cielesny, luźny. Jak jedna osoba się mocniej zaangażuje, to cały ciężar odpowiedzialności za zwiazek przejdzie na nią. Silny wiąże sie ze słabszym i jest przekonany, że ten słabszy jest tą machiną napędzajacą związek w życiu. Takie zaślepione, całkowite zaangażowanie powoduje, że ulegamy nie uczuciu, ale manipulacji drugiego partnera. Ten drugi słabszy partner wie, że ma całkowicie oddanego mu partnera i ten silny zrobi dla niego wszystko, co jest możliwe i dostepne w realnym świecie. Gdy kiedyś porozmawiasz ze swoja byłą żoną na spokojnie, bez emocji, przyzna Ci się, że była słabsza, dlatego zdradziła. Nie zaangażowała się w zwiazek dwojga dusz i serc, tak jak Ty. Wyglada na to, że obecna byla w związku tylko ciałem, a duchem marzyła o czymś nierealnym, niespełnonym... Co to było, to tylko ona wie. Nie dojrzała do poważnego, stałego zwiazku... w tym przypadku nie ma nic wspólnego poziom inteligencji i wykształcenie. Nie pokochała na tyle, żeby obdarować ciebie swoją wiernością, gdy dzielila Was rozłąka... ukrywała się, okłamywała. Zrezygnowała z czegoś cennego, czym mogą się obdarować ludzie naprawdę kochający, a nie tylko potrzebujący jeden drugiego. Być może teraz zrozumiała, że straciła najwspanialszego męzczyznę swojego życia i może teraz dojrzewa do prawdziwego uczucia. Czas... pomaga zrozumieć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pytalem.iwlasnie otrzymalem ta najglupsza z mozliwych odpowiedzi - BO BYLAM GLUPIA !" Ta odpowiedź jest tyleż nieprawdziwa, co i sprytna, wyrafinowana. Wyrafinowana, bo zacierając prawdę, odsuwając ją gdzieś poza obszar bezpośredniego zainteresowania, sprawia także, że w Tobie i innych ludziach pojawia się jakiś cień myśli, że jest ona, Twoja była, także ofiara tamtej sytuacji. Ofiarą swojego braku rozsądku, swojej głupoty. A skoro ofiarą, to i kimś, kogo trzeba zrozumieć i mu współczuć. Kłamliwa, bo powstała po latach, w wyniku przemyśleń, porównań, bilansu, co zyskała, co straciła. Spóźnionej, bo po czasie, refleksji, że nie było warto, że bilans strat i zysków, bilans chwil przyjemnych i wielokrotnie dłuższych, tych przykrych jest beznadziejny. Kłamliwa też dlatego, bo nie pokazuje prawdy o tym, co wtedy czuła do tamtego mężczyzny, jakie uniesienia z nim przeżywała, co dla niej znaczył i on sam, i czas z nim spędzany. Nic ta odpowiedź nie mówi, dlaczego wolała jego, niż Ciebie. A przecież dokonała wyboru. Dlaczego takiego ? Tylko ona to wie. Głupota niewiele ma tu do rzeczy, choć po czasie można bez wątpienia ocenić taki wybór, jako głupi. Nie ma dlatego, że to nie był wybór z rozsądku. W takich sytuacjach rozum raczej nie bierze udziału. Wyboru dokonały jej uczucia, pragnienia, zachcianki, pożądliwości. Dobrze napisała Pachnąca pomarańczami... - jej uczucia, jej serce nie były przy Tobie. Nie zgodzę się jednak z tym, by myśleć o niej jako o słabej osobie. Słabe, ulotne były jej uczucia do Ciebie, ale trzeba mieć sporo siły psychicznej, by zrobić to, co ona Ci zrobiła. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
No właśnie "odwrotnie". Wierność to nie jest poryw serca ale wybór powtarzany dziesiątki i setki razy przeciwko porywom serca. To do wierności potrzebna jest siła psychiczna. Żeby zdradzić wystarczy być słabym albo głupim. Nie usprawiedliwia to, ale jako odpowiedź wystarczy i jest prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
'Odwrotnie' Sprostuję : silny charakter - dojrzały, odpowiedzialny, słaby charakter - niedojrzały, nieodpowiedzialny. Chodziło mi w moim tekście o dobór charakterów w zwiazku.:) I odwrotnie zostało zrozumiane:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BO BYLAM GLUPIA to slogan. Mozna go użyć przy każdej okazji. Natomiast ja mysle o innego rodzaju głupocie. Mysle o tym braku inteligencji emocjonalnej. O emocjonalnej głupocie. O braku odpowiedzilanosci, braku myślenia perspektywicznego, o życiu chwilą. O nieliczeniu się z drugim człowiekiem, z jego uczuciami i emocjami. O braku umiejętności odpowiedzialnego tworzenia związku. O sprowadzaniu ludzi do roli pionków w grze. "Najczęściej jest tak, że jeden z partnerów daje wiecej, a czasem sam buduje, nieswiadom tego, że drugi daje mniej, lub tylko pochwali za cały wkład drugiego partnera." Najczęściej??? Czyli co, nie ma związków w których panowałaby równowaga??? Budujemy relacje typu drzewo-huba??? Kiedys napisałam w Kuchni, że nikt nie jest w stanie całe życie robić za lokomotywę w związku. I albo odczepi wagoniki albo postrada zmysły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz tak myśleć. Ale ja wolę inaczej. Bo jeśli wierność wg. Ciebie to dziesiątki i setki razy powtarzany przeciwko porywom serca wybór, to wg, mnie o kant dupy potłuc taką wierność. Nigdy bym nie chciał takiej zniewolonej wierności dla siebie, sobie, ani też nie chciałbym w takiej niewoli albo rozumu, albo serca sam się znaleźć. Wierność, to jest, ujmę to tak, stan ducha, serca, umysłu i woli, stan harmonii, zgodności i jedności. Wojna między sercem a rozumem zawsze coś zniszczy. Taka wojna to stan permanentnego cierpienia, goryczy, żalu, ciągłych tęstnot, do czegoś, co jest nieosiągalne. Rozum powie Ci - muszę. Serce - chcę. Wolę być wierny dlatego, bo chcę być wierny, a nie tylko dlatego, że muszę - tak w uproszczeniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
odwrotnie - przewrotnie mnie intepretujesz. Nie muszę - chcę i wybieram. Ze świadomością, że związek oparty na oszustwie nie ma sensu. Nie życzę Ci abyś nigdy nie miał ochoty pobzykać na lewo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cała rzecz tkwi w tym aby nie chcieć. A nie kombinować jak koń pod górę co zrobić z własnymi huciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A cóż jest przewrotnego w moich wypowiedziach ? Czy to ja napisałem ? "Wierność to nie jest poryw serca ale wybór powtarzany dziesiątki i setki razy przeciwko porywom serca." I zakładam, że nie piszesz o bliżej nam nie znanym Jasiu Kowalskim, boć to przecie żadnego sensu by nie miało, ale o samym sobie. Skoro Twój rozum już setki razy musiał tłumić porywy serca, podejmować wybory wbrew temu, czego ono pragnęło, do czego się rwało, to jest Big Problem. Problem albo z wyborem pierwotnym, może to był wybór tylko z "rozsądku", albo z samym sercem, które rwie się do każdej, co ładniejszej laski, którą oko zobaczy ;) Powiem Ci jeszcze, a jest to moje doświadczenie życiowe, że można spotkać taką kobietę, która wypełni całe męskie serce i nie będzie w nim ani odrobiny miejsca dla innej. I żadnych porywów, dzięki czemu aktywność rozumu można spożytkować na innym polu, ku zadowoleniu i rozumu, i tegoż spokojnego, nie brykającego serca. Skorzysta na tym i związek, bo przecież związek dwojga ludzi to związek ciał, serc, porywających się tylko ku sobie, umysłów i duszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
iftar jak to "nie chcieć" ? to się samo chce albo nie. różnica jest na poziomie działania, nie chcenia. odwrotny zapytam retorycznie a jak długo już owa szczęściara wypełnia Twoje serce w 100%? rok, dwa ? Ja o tym co wydarzy się długo potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aby wejść na poziom działania trzeba wpierw przejść poziom chcenia :P Jeśli na nim sobie poradzisz problem działania nigdy nie wystąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEZ NIE WIDZIALEM
Do "zapach pomaranczy" Do "iftar" Do "nocny doradca" Do "Odwrotnie" Zaczynam sie cieszyc ,ze wszedlem na ten topik i ,ze spotkalem tu takie osoby jak Wy.Czytalem Wasze posty w nocy.Teraz czytalem je jeszcze raz.Jestem zaskoczony i zawsztydzony.Zaskoczony jasnoscia i logika z jaka przedstawiacie Wasze poglady .Zawstydzony poniewaz myslalem ,ze nie ma w moim przypadku aspektu ktorego bym nie przemyslal.Wasze posty uswiadomily mi ,ze bylem w bledzie.Dla przykladu.Nie mialem pojecia ,ze istnieje cos takiego jak "emocjonalna dojrzalosc do malzenstwa ".Musze przemyslec to co mi napisaliscie.Nie uciekajcie bo byc moze poprosze Was o rade w powazniejszej sprawie.Ale do tego musze dojrzec.Odezwe sie pozniej lub w nocy.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEZ NIE WIDZIALEM
Do "do tez nie widzialem" Rozumiem Cie baaaardzo dobrze.Wiem gdzie Cie boli.Wiem dlaczego Cie boli.I wiem jak mocno Cie boli.Znam to uczucie zlosci i ta jedna mysl,ktora towarzyszy zawsze i wszedzie .Nigdy! Nigdy! NIGDY WIECEJ ! Wiem jak dziala to czrewone swiatelko caly czas zarzace sie w glowie i natychmiast rozblyskujace gdy ktos usiluje okazac Ci wiecej uczucia niz oczekujesz.Nie wiem czy to mija? Ani nie wiem kiedy to mija? Ten topik zaczyna chyba troche dzialac jak taki "KLUB AA" :) Wygadasz sie.Posluchasz.I robi sie troche lzej.A tak "od siebie" chcialbym Ci powiedziec tylko jedno.Jezeli napisalas prawde o tym jaka jestes to dalas nadzieje wielu [mowiac kolokwialnie] normalnym facetom na to ,ze moze uda sie znalezdz fajna Zone :) Zeby tylko jeszcze ktos wydali przewodnik - GDZIE takich szukac :) CZAPKA Z GLOWY PRZED TOBA ! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
do TNW wiesz, wydaje się, że największą krzywdę zrobiłeś sobie sam. po gwinta zatrudniałeś tą firmę, po gwinta epatowałeś się tymi dowodami i pławiłeś w tym błocie? Po gwinta Ci była ta zemsta? Zobacz co zrobiłes ze swoim zyciem- co zrobiłes z sobą? Kim się stałeś? Zobacz co Ci powiedziała własna matka. Straciłes swoją niewinnosc, uczciwosc, skrzywdziłeś wiele kobiet potem. Teraz z tym całym syfem musisz żyć. Nie da się tego juz cofnąć. Oceniasz swoją ex- źle. A siebie samego jak dzisiaj oceniasz??? Wniosek jest taki, że droga, którą obrałeś doprowadziła Cię na manowce, a miała być drogą do wyzwolenia i odzyskania szczęścia Moja rada: napraw wszystko co zniszczyłeś. Wszystko to co sprawia, że nie czujesz się szczęśliwy i że nie czujesz się dobrym CZŁOWIEKIEM. I czekaj na lepszy czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEZ NIE WIDZIALEM
Do - "gitarra" Fakt.Nie masz nawet pojecia jak blisko dziesiatki trafiasz.Ale nie mam zamiaru ani siebie wybielac ani nad soba sie uzalac.Tak.Pewne rzeczy zalatwilbym dzisiaj inaczej.Moze nawet nie w tak drastyczny sposob.Ale nie wszystkie. 1.Mialem prawo zatrudnic agencje ,zeby poznac prawde i nie mow mi ,ze powinienem spytac moja zone czy mnie zdradza. Jesli czytalaS moje posty to wiesz ze pytalem.I wiesz jaka odpowiedz otrzymalem.Tylko ,ze wtedy ja juz prawde znalem. 2.Za zdrade trzeba zaplacic.Ale zdrada nie jest rowna zdradzie.Czasem sa okolicznosci za ,ktoretrzeba zaplacic duuuuuzo drozej.Sa granice ktorych zaden cham,zaden prostak i zadne bydle przekraczac nie ma prawa.Ajesli je przekroczy? No to cena idzie w gore.Uwazasz ,ze mozna darowac swojej kobiecie ,ktora cala w pasach przedstawia mezowi faceta z ktorym przyprawia mu rogi?Uwazasz ,ze mozna darowac skunksowi ,ktory przyprawia Ci rogi to ,ze na balu sylwestrowym podchodzi do Ciebie,podaje Ci reke i prosi o pozwolenie zatanczenia z Twoja zona ,ktora obraca?No przepraszam Cie !!Mozna byc rogaczem ale szmata?Nie zgadzam sie. OK..Za czasow kawalerskich nie stronilem od mezatek ale czegos takiego bym nie zrobil 3.Nie krzywdzilem kobiet.Zawsze kazda z nich wiedziala ze nie moze liczyc na nic wiecej niz sex.Mialy prawo wyboru.Jedne wybieraly tak inne odwrotnie.A,ze nie dawalem tyle ciepla ile potrzebowaly.Odchodzily. Ale poza tym ....masz racje.CHociaz nie wiesz wszystkiego bo przeciez nie pisalem tu "telenoveli" jak mnie na poczatku podejrzewali . :) .I nie wiesz co bylo pozniej.I nie wiesz co bedzie moze juz za chwile.A najgorsze ,ze ja tez tego nie wiem.A powinienem juz wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość były mąż
Do TNW- mała uwaga dla Twojej wiadomości...."gitarra" z tego co pamiętam z innych topików to pani w średnim wieku od lat waląca męża w rogi. Zrobi wszystko by zdradę usprawiedliwić, podzielić winę po połowie (idiotyzm), lub obarczyć ją Ciebie. Jej pozorna "troska" o Ciebie wynika z jej obawy,że może i ją to spotkać ,czytając o finale twojego małżeńsswa widzi siebie i ewentualne konsekwencje. Ja też jestem były z winy "żony" z takim wyrokiem- to narasta lawinowo.... więc świetnie Cię rozumiem ale rób co uznasz za stosowne.. rozumiem i domyślam się twoich intencji - powodzenia.... i to nie TY jesteś winien, nie daj sobie tego wmówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do tez nie widzialem
Mysle, ze moje przyjaciolki i przyjaciele, moje bliskie kolezanki i koledzy to osoby o podobnych do moich wartosciach... ale przeciez tak naprawde pewbym mozna byc tylko tego, co we wlasnej glowie siedzi. Czy bol, niechec, nienawisc mija...? Hm. Czas pomaga. Ale wiem, ze nigdy nie bede juz potrafila tak swiezo i niewinnie zaufac... Choc jestem pewna, ze istnieja wartosciowi mezczyzni (i kobiety), obawiam sie, ze to towar defizytowy i pesymistycznie zakladam, ze ja na takiego czlowieka nie trafie. To, co sprawia, ze trzymam sie z daleka od mezczyzn, to tez obawa, ze jesli trafi mi sie taki wyjatek, ja moge z kolei zadac mu rany. Moja nieufnoscia i podejrzliwoscia, ktorej trudno bedzie mi sie pozbyc. Dlugo bylam sama, to stan ktorego wprawdzie nie cierpie, ale ktory znam, choc nienawistny, jest w jakis sposob "bezpieczny". Szkoda tylko, ze lekcja zycia, ktora odebralam brzmi: "nie ma zadnego twojego postepowania, ktore gwarantuje udany zwiazek. Musisz jeszcze trafic na osobe, ktora mysli identycznie, ma silna wole i chec budowania oraz... potrzebujesz lutu szczescia". Pytasz, gdzie takich kobiet szukac... One spaceruja ulicami, jezdza autobusem, korzystaja z biblioteki, chodza zwyczajnie do pracy... sa ladne lub nie... ale zadna nie ma napisane na twarzy, ze jest dobrym czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
były mąż Do TNW- mała uwaga dla Twojej wiadomości...."gitarra" z tego co pamiętam z innych topików to pani w średnim wieku od lat waląca męża w rogi. Zrobi wszystko by zdradę usprawiedliwić, podzielić winę po połowie (idiotyzm), lub obarczyć ją Ciebie. Jej pozorna "troska" o Ciebie wynika z jej obawy,że może i ją to spotkać ,czytając o finale twojego małżeńsswa widzi siebie i ewentualne konsekwencje. A któż to mnie tak oczernia???? :D chyba mnie z kimś mylisz, bo twój rysopis do mnie zupełnie nie pasuje ;) mam lat 36, dla mnie to wciąż jeszcze nie wiek średni, a męża tak własciwie to mam do 3 miesięcy. I dodam dla ścisłosci, że jest to mój pierwszy i ostatni mąż :) Nigdy go nie zdradziłam i bardzo go kocham :) może to była jakaś inna gitarra, akustyczna albo basowa, cholera wie... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
TEZ NIE WIDZIALEM Do - "gitarra" 1.Mialem prawo zatrudnic agencje ,zeby poznac prawde i nie mow mi ,ze powinienem spytac moja zone czy mnie zdradza. Jesli czytalaS moje posty to wiesz ze pytalem.I wiesz jaka odpowiedz otrzymalem.Tylko ,ze wtedy ja juz prawde znalem. Miałeś prawo, pewnie ze tak. Ale ta wiedza , którą dostarczyła Ci agencja, gdy mogłeś zobaczyć wszystkie te sceny - ta wiedza była Ci zbędna. Prawdę już znałeś i na jej podstawie mogłeś osądzić tę sytuację i zdecydować o sobie. Teraz masz przed oczami te kadry z kamery i ... co Ci po tej torturze? co Ci po tym .... Rozmyslasz dzisiaj nad tym, czy byłby dla Was jeszcze cień szansy na wspólną przyszłość.. może i byłby... ale nie po tych filmach, nie po tym co ZOBACZYŁEŚ. 2.Za zdrade trzeba zaplacic. Uwazasz ,ze mozna darowac swojej kobiecie ,ktora cala w pasach przedstawia mezowi faceta z ktorym przyprawia mu rogi? To zależy od wielu rzeczy i właśnie tych "okoliczności". Może i mogłabym wybaczyć zdradę, o której się DOWIEDZIAŁAM, zwłaszcza gdyby towarzyszyła temu naprawdę głęboka skrucha i jakies okoliczności łagodzące (?????). Ale jestem pewna, że nie mogłabym wybaczyć gdybym ZOBACZYŁA to co Ty. TMT OK..Za czasow kawalerskich nie stronilem od mezatek ale czegos takiego bym nie zrobil a może własnie to było dokładnie to samo?? TMT 3.Nie krzywdzilem kobiet.Zawsze kazda z nich wiedziala ze nie moze liczyc na nic wiecej niz sex.Mialy prawo wyboru.Jedne wybieraly tak inne odwrotnie.A,ze nie dawalem tyle ciepla ile potrzebowaly.Odchodzily. własnie- odchodziły- bo cierpiały, bo chciały więcej...większość chciała więcej. Tych chetnych na czysty sex bez zobowiazań jest znacznie mniej.. to właściwie nieliczne wyjątki. Zaprzeczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gitara czy Ty przypadkiem nie mylisz dwóch bohaterów tego topiku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
ups, sorrry, miało być : TNW zamiast TMT oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrazenie, że wrzucasz do jednego worka TNW i Randmana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
'gitara' Skoro jesteś szczęsliwą, nie zdradzoną i nie zdradzającą mężatką, to po co udzielasz rad zdradzonym? Nie wiesz, co byś zrobiła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
hmm, wychodzę z założenia, że studnia natury ludzkiej jest wspólna dla wszystkich.... I niekoniecznie muszę jakąś sytuację przeżyć by wiedzieć jakie temu towarzyszą uczucia, emocje i myśli... Co do zaś samej zdrady- nie jestem zdradzającą ani (na szczęscie) zdradzaną mężatką, ale byłam zdradzaną kobietą, i moze cos tam wiem jednak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
a propos wybaczania- mi zajęło to 8 lat. Po tym czasie się spotkaliśmy , po tym czasie usłyszałam "przepraszam". I puściło. Natychmiast. Dzisiaj się przyjaźnimy. Coś się jednak udało ocalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwne jest to, co piszesz, Gitarro. Wprawdzie mówi się, że co z oczu, to i z serca, ale jest w tym pewien fałsz. Wybaczyć bowiem można tylko to, o czym się wie, tylko taki czyn, który się na własnej skórze przeżyło jako krzywdę, cierpienie. Wybaczenia może oczekiwać tylko ten, kto wyzna całą prawdę o tym, co wybaczenia wymaga. Inaczej...to tylko pic na na wodę, mydlenie oczu, oszukiwanie siebie samego i kogoś drugiego. I z drugiej strony. On tych obrazów by nie miał przed oczyma, zgoda. Ale co z nią ? Ona w swoich wspomnieniach miałaby i do dzis ma nie tylko same obrazy, ale też całą gamę fizycznych i psychicznych odczuć. Co ona z tym "bagażem " miałaby zrobić ? Bo to by tkwiło między nimi, te jej wspomnienia by ich dzieliły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
Odwrotnie, są ludzie, którzy potrafią wybaczyć zdradę, odciąć przeszłość i z całą mocą budować związek od nowa- bo kochają, bo mają wspólne cele. I choć to ogromnie trudne- są razem. Ale sa też pewne granice ludzkiej wytrzymałości... Wybaczenia może oczekiwać tylko ten, kto wyzna całą prawdę o tym, co wybaczenia wymaga. Nie zgadzam się. To egoizm wywalić straszną prawdę przed drugą osobą i ją z tym zostawić by oczyścić swoje sumienie i samemu poczuć się lepiej. I co niby ta zdradzona osoba ma z tym zrobić??? co do wspomnień, które dzielą.... moga dzielić.... ale równie dobrze moze z nich płynąć najgłębsza motywacja do zmiany na lepsze i postanowienie, by nigdy więcej nie popełnić już tego samego błedu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym wybaczaniem to róznie bywa... Inaczej jest w przypadku kogos kto zdradził ale sam poszedł po rozum do głowy. Zupełnie inaczej ma sie sprawa z kims, kto został przyłapany na goracym uczynku i płacze nad rozlanym mlekiem, bo istnieje spora szansa, ze gdyby nie wpadka to zdradzałby nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×