Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

irenka78

indukcja-wywołanie porodu

Polecane posty

Najprawdopodobniej będe musiała mieć wywoływany poród, napiszcie jak to wygląda, kiedy pierwsze skurcze itp,???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka25_dg
JA PRZESZLAM TERMIN O 8 DNI I MI NIBY TEZ WYWOLYWALI POROD A WYGLADALO TO NIBY TAK: PO TYM CALYM KTG DOSTALAM LYCHE OLEJU (ALE NIE TEGO DO SMAZENIA) DO WYPICIA,POZNIEJ LEKARZ PODCZAS BADANIA NACIAGNAL SZYJKE MACICY CO CHOLERNIE BOLALO:/ NO I ZA NIECALE POL GODZINY ZACZELY SIE SKURCZE, CO JAKIS CZAS ZACZELY SIE NASILAC AZ W KONCU BYLO ODPOWIEDNIE ROZWARCIE NO I ZACZAL SIE POROD,OCZYWISCIE TRADYCYJNIE KROPLOWECZKA NO I DZIDZIA WYPCHAL SIE NA SWIAT:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie porod wywoływali 13 dni po terminie i było to tak: - najpierw olejek rycynowy - potem jakies tabletki dopochwowe (nie pamietam nazwy) 3x - 4 x masaz szyjki macicy no i skonczyło sie kroplówką , po pol godziny od podłączenie zaczęły się skurcze a po 5 godzinach urodziłam :-) życze powodzenia :-) i oby to nie trwało tak długo jak u mnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może spróbujesz \"domowych\" sposobów? Kroplówka z oksytocyną to nic przyjemnego. Może herbata z liści malin? Albo sama spróbujesz najpierw z olejkiem rycynowym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do aneta81
dzięki za informacje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batalia baxis
ej..tez myslalam z mezem zeby nasza corke nadin nazwac...ale ostatecznie stanelismy na yasmin..albo jasmin..to jest jeszcze do ustalenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi wywolywali porod poniewaz odeszlu mi wody a nie mialam zadnej akcji skurczowej ani zadnego rozwarcia ok 5 rano podali mi kroplowke z oksytocyna (nic wczesniej nie musialam pic) ok 7 zaczely sie skurcze i ten okropny masaz szyjki macicy a o 11:30 urodzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batalia baxis
jak wyglada masaz szyjki macicy?...za 6 tyg. czekla mnie porod..i zaczynam sie tego obawiac...bo kazdy wspomina to jako traume!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dostałam 6 zastrzyków ,2kroplówki z oksytocyną i nic....CC.tak było z synusiem a z córką;4zastrzyki i 1kroplówka i SN. Byłam po terminie 24dni::(według OM. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja opisze niemal ksiazkowa indukcje porodu ze wszystkimi etapami, bo u mnie niestety nic nie poskutkowalo i zakonczylo sie CC. Ale porod teoretycznie moze sie skonczyc po kazdym z etapow, nigdy nie wiadomo co ruszy akcje porodowa.A wiec bylo to tak. W czwartek o 5 rano odeszly mi wody. Skurczow brak. Bolu brak. Pojechalam do szpitala gdzie juz zostalam w oczekiwaniu na akcje porodowa. W piatek rano nadal skurczow i bolu brak. Wiec o 10 trafilam na porodowke gdzie mial byc wywolywany porod. Na poczatek podano mi dopochwowo zel (prostaglandyne) na rozwarcie i zmiekczenie szyjki (zabieg bezbolesny). po jakiejs godzinie sprawdzono czy szyjka jest gotowa poniewaz byla nie podawano kolejnej dawki zelu. MIMO ZE WCZESNIEJ ODESZLY MI WODY OKAZALO SIE ZE CZASEM PRZY GLOWCE DZIECKA TWORZY SIE TAKA KIESZEN Z WODAMI< KTORA LEKARKA PRZEBILA (BARDZO bolsne ale krotkotrwale)> no i zaczely sie spacery po szpitalu i schodach aby zwiekszyc rozwarcie. Ok. godz 14 zaczely sie lekkie skurcze a juz o 17 byly na tyle mocne i bolesne ze mialam problem z przelykaniem kolacji :) Za rada poloznej udalam sie pod prysznic dla zlagodzenia bolu a potem siedzialam na pilce jednak jak sie okazalo rozwarcie postepowalo slabo wiec zadecydowano o podaniu oksytocyny. Polozna poinformowala mnie ze skurcze stana sie czestsze i bardziej bolesne wiec zdecydowalam sie na znieczulenie zewnatrzoponowe. Po jego podlaczeniu bol przeszedl jak reka odjal i podano mi kroplowke z oksytocyna. Dzialalo to tak ze podlaczony byl do niej monitor ktory pokazywal jaka dawka jest podawana. Dawke ta sukcesywnie sie zwieksza o ile na kolejnych poziomach skurcze sa regularne, i tak do pewnego wymaganego poziomu. U mnie niestety skurcze nie byly regularne wiec co podnosili dawke trzeba ja bylo znow obnizac. Skurcze byly naprawde silne tak ze pomimo zwiekszania dawek epiduralu (zzo) po jakims czasie bol byl niezbyt przyjemny. No i tak trwalo to do 2 w nocy wiec ponad 6 godz. od podania oksytocyny az tetno maluszka zaczelo rosnac ja dostalam goraczki i zadecydowano o koniecznosci cc. Z czego juz bardzo sie cieszylam :) No i o 2.54 na swiat przyszla zdrowa i sliczna Maya. Wiec tak to wygladalo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeee tam, to ich wywoływanie porodu... Nie nastawiaj się, że pójdzie ot tak. To się udaje lub nie. Przygotowanie jak do normalnego porodu: lewatywka, golenie, szpitalna piżamka, mi robili też EKG, nie wiem czy to norma. Śmigasz na porodówkę, robią ci KTG (które u mnie od tygodnia pokazywało skurcze na 100-130: wiem, bo leżałam na patologii), potem oglądają szyjkę (ja miałam rozwarcie tylko a 1cm, więc lekarz na starcie oświadczył, że raczej nic z tego nie będzie, no ale kroplówkę podali, co by \"wysycić organizm\" okytocyną). Podłączyli wenflon, kilka razy zajrzeli do środka, grzebiąc paluchami tak, że aż pupas lewitował nad łóżkiem) i kazali chodzić z tym stojakiem na kroplówę. No to łaziłam. Wlali we mnie litr tego roztworu, położna widząc skurcze na KTG powiedziała, że mało mi macicy nie rozerwie, co zresztą czułam (ale to i tak pikuś w porównaniu z porodem :P ). Niestety akcja się nie ruszyła. Odłączyli wlew, wszystko siadło. Wróciłam na patologię i beczałam jak bóbr całą dobę. Nikt mi nie powiedział wcześniej, że może nie wyjść :( To było we wtorek. Kolejną kroplówkę miałam mieć w sobotę (ciąża była wówczas 40. tygodniowa, ciąże z cholestazą powinno się kończyć do 37 tygodnia, więc i tak byłam przetrzymana). W środę zauważyłam na majtach gluty brązowawe. W piątek gluty pojawiły się znów, tym razem podbarwione żywą krwią, a razem z nimi skurcze. Delikatne. Znów lewatywka, koszula porodowa, i na porodówkę. Nie wiem, albo zaczęło się bo zacząć się powinno, albo \"organizm się wysycił\" po kroplówce. Urodziłam całkiem sama, bez najmniejszej interwencji, w obecności położnej i 2 studentek. :) Moja dobra rada - trzymam kciuki, by się udało. Ale Ty się za bardzo nie nakręcaj. Lepiej być mile zaskoczonym rozwojem wpadków. I tego Ci życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Upiekłam dzisiaj murzynka ropakowacza i zjadłam juz spory kawał, czekam na rozpakowanie, może coś zadziała i nie bedzie trzeba wywoływać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×