Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Niemy Krzyk

Chemioterapia

Polecane posty

Witaj Kolorowa Kartko. :) Co z Twoim samopoczuciem. Jak zdrowie? Pozdrawiam serdecznie i ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co dalej z Wami
jak sie czujecie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pawlo_9
jest moze ktos,ktos sie leczy we wrocku na Bujwida?pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justyna7129
witam Moje drogie rozpoczęłam chemioterapie 2 tygodnie temu... zaczęły mi wypadać włosy i rzęsy z cebulkami :( już prawie ich nie mam:( martwie się że nigdy już nie odrosną :( wiem że włosy po chemi odrastają... ale co z rzęsami ??? czy odrosną jeśli wyszły z cebulkami i jak długo to potrwa?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
odrosna! pewnie ze odrosna i nie ma sie co o to martwic :) ja mam chloniaka srodpiersiao wysokiej zlosliwosci- 9cio centymetrowy guz, jestem objeta specjalnym programem leczenia GMALL. Niestety w tym programie chemia jest pobytowa wiec najprawdopodobniej przez cale leczenie wiecej czasu spedze w szpitalu niz w domu... jestem w warszawskim centrum onkologii na ursynowie od tygodnia,wlasnie skonczylam 'prefaze' czyli 5ciodniowy 'wstep'- lekka chemie ktora przygotuje mnie do mocnej ktora zaczne juz jutro. troszke sie boje, ale wiem ze dam rade :) narazie nie czuje zadnych negatywnych fizycznych odczuc zwiazanych z przyjmowaniem chemii (no, moze poza dzisiejszoporannym incydentem- totalnym omdleniem) i staram sie mozliwie jak najlepiej nastawic. najgorsze jest chyba to monotonne siedzenie w szpitalu. ja osobiscie mam ogromne wsparcie przyjaciol i rodziny, codziennie odwiedza mnie po pare osob ale nawet mimo to strasznie mi sie tu przykrzy :( bawi mnie tylko ze ze wzgledu na swoj wiek (19lat) jestem ulubienica pielegniarek.mowia do mnie 'malenstwo', 'mala'. bawi mnie to ale i tez pomaga ;) najwazniejsza chyba jest pogoda ducha, ja gdy jest mi gorzej zadaje sobie pytanie 'kurde, dziewczyno, o co ci chodzi? przebolejesz troszke i tyle, po bolu':)) poprostu trzeba nawet nie tyle WIERZYC co WIEDZIEC ze przeciez wszystko bedzie ok, bo bedzie co nie ? ;) jestem mloda przebojowa i silna, co to dla mnie taki glupi guz..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
kazdy jest dzielny, trzeba przez to przejsc poprostu nie ma innej opcji :) ja chodze nieco wystraszona, dzis dostalam pierwsza dawke konkretnej chemii, nie bylo zle, niestety wymioty. kolega matu w centrum praktyki (fizykoterapia), wpadl do mnie w idealnym momencie. tylko przyszedl a ja nagle chlust. haha zaczal sie smiac 'no mery mery ja tu wlasnie widze jak ja na ciebie dzialam'. potem juz troszke lepiej, czuje sie dobrze, chyba poprostu musialam sie pozbyc zbednego balastu ;) jestem odrobinke jakby bardziej zmeczona, caly czas leze co jak na mnie jest nietypowe, jestem bardzo ruchliwa osoba z natury. no, niestety humor psuje mi perspektywa jutrzejszej punkcji ledzwiowej. przy pobieraniu szpiku malo nie zeszlam, jestem strasznie wrazliwa na klucia i pobierania. tu dochodzi jescze 12 godzin lezenia bez ruchu. hm chyba wspominalam o tym ze ciezko mi wysiedziec w jednym miescu..? :P dobra, przezyjemy, oby tylko nie bolalo jak ten szpik. Pani doktor zapisala mi specjalnie leki uspakajajace na jutro haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
narazie nikt sie nie wypowiada ale zdam relacje z dnia wczorajszego, moze potem komus sie przyda ;) cala noc mialam kroplowki nawadniajace (chemie trzeba odrazu przepedzac z organizmu, te plyny sa prawie caly czas zeby 'wyplukac' wszystlkie te okropienstwa ktore sie wlewa do organizmu) rano dostalam godzine przerwy zeby moc sie normalnie umyc i ogarnac. i potem znowu piciu ;) o 10 rano mialam pobieranie plynu. sam zabieg nie jest superbolesny, niestety u mnie bol siedzi gleboko w glowie, dla mnie bylo to naprawde wysoko nieprzyjemne. jeeej chyba bede musiala sie nauczyc to przelamac bo czeka mnie jeszcze nie jeden taki zabieg. dowiedzialam sie ze nie jest to tylko pobranie probek plynu do badania ale rowniez o ile nie przede wszystkim podanie leku bezposrednio do rdzenia. dzieki temu choroba nie rozprzestrzeni sie dalej do mozgu. po zabiegu 2 godziny mozliwie bez ruchu na brzuchu- w tej pozycji lek najlepiej sie rozprowadza. po tych dwoch godzinach mozna powoli przetoczyc sie na plecy. drazniace jest ze glowa musi byc na tym samym poziomie co kregoslup wiec zadna poduszka nie wchodzi w gre. po jakims czasie pojawia sie dokuczliwy bol w okolicach krzyza, ale da sie przebolec. ostatnie dwie godziny mozna w gruncie rzeczy toche sie powiercic, przewrocic na bok lub cos, ale nada powinno sie pamietac o poziomie glowy. u mnie calosc lezenia trwala 8,5 godziny, jak dla mnie optymalnie, czuje sie dobrze, raczej nie mam zadnych objawow 'zespolu popunkcyjnego'. ziezko jest mi ujac w slowac jak dziekuje rodzinie i znajomym ktorzy mi umilali czas :) przyszlo pare osob i staralo sie sprawic zebym zapomniala o tym ze nie moge sie ruszyc :)) najgorsze bylo siusianie. jak napisalam caly czas non stop plyny nawadniajace plus w trakcie lezenia dostalam drugi wenflon i zolta chemia wiec mialam czym sikac ;) doslownie co 40 minut prosilam mame o basen. strasznie krempujace, to byl pierwszy raz jak mialam watpliwa przyjemniosc zaprzyjaznic sie z tym przedmiotem i niby wiadomo - rzecz ludzka, moi znajomi oczywiscie wychodzili jak musialam sie zalatwic, panie kolezanki z sali same to przechodzily wiec dobrze wiedza ze jest to normalne,ale mimo wszystko nasza ludzka wstydliwa natura daje o sobie znac. z kazdym nastepnym razem bylo latwiej ale mimo wszystko raczej nie osiagnelam pelnego komfortu :P siadalam powoli przez pol godziny, czulam sie dobrze zakrecona haha. no i potem chemia i nawadnianie caly czas. od wczoraj jestem caly czas pod pompa z zolta chemia juz nie mowiac o nawadnianiu ;) czekam tylko na jakas przerwe zeby moc sie umyc i ogarnac. no i dzisiejsza noc ;) naprawde te kroplowki nawadniajace dzialaja mi na nerwy ! dostaje 6 litrow na dobe tego i odbilo mi sie to na nocy. nie dosc ze nie moglam zasnac to jeszcze jak juz poczulam sennosc (0:20 jak na warunki szpitalne to niemal swit) to zaczelam wstawac co moment do toalety. wspominalam o tym ze kroplowke mam z pompa? musialam za kazdym razem (od 0:20 do 6:00 dokladnie 5 razy)odczepiac pompe od pradu i ciagnac za soba ten stojak po ciemku do kibla ;) najzabawniejsze ze o 6.30 jestem na nogach i naprawde nie czuje sennosci ! :D moze mnie trafi sen jakos po poludniu,kto wie. chyba zabiore sie za malowanie, zaniedbalam to ostanio bo mialam niewygodnie wenflon na prawej rece ale mi zmienili (teraz mam dwa na lewej haha) wiec moge wrocic do tworczych zajec;) w sumie nie chce zeby ktos czytajac to sie orzestraszyl, to brzmi strasznie ale najwazniejsze zeby umowic sie z kims bliskim zeby byl to wtedy staje sie to naprawde znosne. ma jeszcze dobre strony - przez pierwsze kilka godzin po calej sprawie czlowiem wrecz rozkoszuje sie swoboda ruszania glowa i mozliwoscia spacerku po korytarzu.zycie szpitalne na chwile staje sie niebem haha. nie zanudzam juz,jutro moze napisze jak u mnie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
wczoraj nudy ;) tylko jedna flaszka chemii (biala) oprocz tej dluuuugiej zoltej i nawadnianie nawadnianie nawadnianie. i sikanie razy milion ;) zabralam sie do rysunkow troszke pogmeralam i costam spod olowka wyszlo ;) bez szalu bo ciezko bylo sie rozgrzac ale jesli ktosjest ciekawy to http://www.facebook.com/album.php?aid=2077494&id=1187508765&comments oto sa moje wypociny. mam dobra morfologie, jeszcze nic mi nie spadlo, mocz dobry, mam nadzieje ze niedlugo wypuszcza mnie na pare dni do domu przed kolejnym kursem. chyba poloze sie spac bo ziewam jak dzika haha. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielne jesteście dziewczynki
maryh a jakie miałaś objawy? jak się dowiedziałaś o chorobie? jestem w szoku że masz chłoniaka bo na to chorują głównie osoby po 50! u tak młodych osób jak Ty występuje ziarnica złośliwa jeśli chodzi o nowotwory węzłów chłonnych... dużo zdrówka!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
podobno chloniak ostatnimi czasy staje sie coraz bardziej 'popularny' wsrod ludzi okolo 20tego roku zycia. moze to i lepiej ze przechodze przez to tak wczesnie, moj organizm jest w tym wieku najsilniejszy jak moze, juz nie mowie o psychice i nastawieniu ;) dowiedzialam sie o wszystkim poltora miesiaca temu, wszystko potoczylo sie dosyc szybko- szpitale, przychodnie, badania a wkoncu centrum onkologii. niby na goraco ale w tej atmosferze wszytsko szybciej wypada z glowy. przykladowo moje pierwsze skrajnie negatywne emocje w reakcji na wiesc o chorobie teraz wydaja mi sie tak jakby wyjete z innego zycia, przesadne i bez sensu. do rzeczy. nie wiem od czego dokladnie sie zaczelo, poprostu dlucho chorowalam, antybiotyki nie dzialaly. zaczelam odpluwac krew zkrwia, potem pojawily sie ostre klujace bole od lewej lopatki przez klatke piersiowa po miejsce w ktorym teraz mam blizne po biopsji czyli po zewnetrznej stronie lewej piersi, blisko mostka, moze troche wyzej.no i posypalo sie - rentgen z ktorego dowiedzialam sie ze cos z plucem jest tylko nie wiadomo co, potem tomografia z ktorej dowiedzialam sie ze guz tylko nie wiadomo jakiego pochodzenia ani charakteru, a potem zaraz biopsja ktora wykazala ze guz jest zlosliwy i ze jest chloniakiem. potem biegusiem zalatwiamy chemie i w efekcie siedze wlasnie w lozku szpitalnym w otoczeniu miarowo posapujacych pan objeta sczzesliwie jednym z najnowoczesniejszym programow chemioterapii jakiegomozna w Polsce zaznac. ;) teraz trzeba zacisnac zeby i przebolec tych pare miesiecy agresywnego leczenia aby moc usyszec magiczne 'jest pani zdrowa'. potem 5 lat wzmozonej kontroli i bede mogla sobie wprost powiedziec ze dziekuje Bogu za los ktory mnie spotkal. nie kazdy jest w stanie zrozumiec to stwierdzenie ale kto zrozumie ten wie jak prawdziwe ono jest. dobra, ide spac, jutro napisze jakies sprawozdanie czy cos haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielne jesteście dziewczynki
maryh jesteś absolutnie fantastyczną, bardzo pozytywną postacią:) myślę, ze na swoim oddziale możesz być wielkim wsparciem dla innych chorych którzy nie mają tyle pogody ducha co Ty...jestem pełna podziwu, ze tak młoda osoba,w obliczu tak przykrej choroby potrafi nawet dostrzec pozytywy tej sytuacji-jestem Tobą oczarowana a konkretnie Twoją godną podziwu postawą:) trzymam bardzo mocno kciuki i życzę by leczenie było jak najmniej dokuczliwe. wciąż jestem w szoku że u tak młodej osóbki rozwinął się chłoniak...a miałaś jakieś inne objawy typu nocne poty, spadek wagi, powiększone węzły chłonne na ciele czy chłoniak nie daje takich objawów? skąd jesteś, gdzie się leczysz? (w jakim mieście)? pozdrawiam gorąco z samego rańca;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
z tymi potami to ciezko powiedziec, teraz jak o tym mysle to moze naprawde byly ale napewno nie na tyle intensywne zebym sie tym zaniepokoila. co do spadku wagi ciala to mialam wzloty i upadki przez cale wakacje, ale to sie zdarza przy takim trybie zycia jaki prowadzilam. przed matura mialam juz narosniete sadelko ale potem wakacje alkohol zapominanie o jedzeniu i schudlam ale wygladalam dobrze, potem znowu troszke sie objadalam, znowu troszke wiecej, pozniej tez mniej apetytu. taki okres. ale raczej to jak tylam czy chudlam bylo proporcjonalne do tego ile jadlam wiec sie nie przejmowalam...wezlow chlonnych nie mialam widocznie powiekszonych, dopiero onkolog zauwazyla leciutkie uwypuklenie gdzies nad lewym obojczykiem. ale musiala porzadnie to wymacac zeby uchwycic ;) jestem z warszawskiej saskiej kepy, leze w centrum onkologii na ursynowie. szkoda ze drugi koniec warszawy, ale i tak sie ciesze z e znajomi moga mnie caly czas odwiedzac, ze mna na sali lezy pani z olsztyna, opowiada caly czas o dzieciach wnukach, wiadomo ze za soba tesknia ale ciezko z odwiedzinami na taka odlegosc... u mnie rodzina jest codziennie, malo tego, codziennie wpadnie ktos z przyjaciol. gdyby nie to to by mi chyba odbilo :) jestem stworzeniem typowo stadnym, ludzie sa mi potrzebni jak powietrze haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziellne jesteście dziewczynki
witam;) jestem w szoku bo wychodzi na to że oprócz tych bóli reki, krwioplucia i innych dolegliwości związanych z klatką piersiowa nie miałaś....a mówią ze rak daje tyle objawów typu chudnięcie, nocne poty, zła morfologia...eh... trzeba utłuc skorupiaka;) p.s pewnie gdy 1 raz weszłaś na oddział i zobaczyłaś ilu jest chorych to zdębiałaś co?:( ja wczoraj w markecie widziałam mamę z (tak na oko) 5 letnim chłopczykiem-łysym, na bank po chemioterapii (taka łysina jest inna, bez cebulek)...smutny widok choc młody miał parę w rękach bo pchał pełen wózek, obkręcał go;) moze juz dochodził do siebie? może już najgorsze za nim? oby...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
ja niestety od wczoraj zaczynam odczuwac konsekwencje chemii i sterydow. w ciagu 3 dni przybylo mi 7 kilko (z 53 do 60 kilo) to efekt zatrzymania wody w organizmie. oprocz tego czuje sie napuchnieta, brzuch mam jak w zaawansowanej ciazy, lydki napiete jak po trzech godzinach na basenie. czuje sie zmeczona i taka troszkejakby mnie ktos trzepnal w leb ;) najbardziej zaskakujace jest to co sie dzieje w mojej buzi. mamproblemy z przelykaniem, boli mnie gardlo. ale to jeszcze pol biedy. odkrylam ze praktycznie wogole nie odczuwam smakow ! jedzac dzis rosol czulam jakbym jadla cieplaleciutko posolona wode z kluchami. wspomoglam sie deserem 'z korona' ale gdyby mi ktos zawiazal oczy to bym nie rozroznila czy to bylo czekoladowe toffi czy waniliowe :P nieco oglupiajace ale o dziwo mimo nieprzyjemnosci z jedzenia mam apetyt. no i niestety meczace bole glowy, ale to przez punkcje najprawdopodobniej. na zczescie jak sie lezy to przestaje bolec ale przy gwaltownym podniesieniu sie bol jest bardzo intensywny. uffff. to chyba wszystko. jeeeej brzmi straszniej niz sie to czuje. nie przejmowac sie! jak to juz jest toczlowiek widzi ile ma sily i cierpliwosci i wrecz odczuwa satysfakcje. ja sie caly czas pocieszam mysla pt 'kochana jak odzyskasz smak to dopiero wszystko bedzie smaczne !' pozatym moi znajomi znow staneli na wysokosci zadania. jeden post na facebooku ze mi gorzej i zjawili sie dzis z macdonaldem ('no, marys, damy ci to na co masz najbardziej ochote, moze nam zjesz ze smakiem!'i co najwazniejsze z usmiechami i dobra atmosfera przez co odrazu zrobilo mi sie lepiej i oprocz zmeczenia odczuwam teraz tylko szeroki usmiech na ustach :) dzis wszyscy sie nie zmiescili w czasie, jutro tez wpadnie pare osob, nie mam co liczyc na chwile samotnosci. jej to jest chyba najcudowniejsze, Oni. czasem mam wrazenie ze Rodzina i Przyjaciele sa najlepszym antydepresantem euforykiem i przeciwbolowym swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielne jesteście dziewczynki
witam:) tak apropo masz na imię Marysia? czy nick to przypadek;) no słyszałam, ze ludzie różnie znoszą chemię, z definicji to nic przyjemnego, ale grunt żeby nie była koszmarna a co najwyżej nieprzyjemna nie?;) to mówisz że opychałaś się fast foodami?;) ja lubię fish maca i frytki z Maca:D dobrej nocy Kochana, pisz co tam u Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
tak, mam na imie Marysia :) nie wiem czy to kwestia czizburgera czy dobrej atmosfery ale gardlo prawie nie boli. jesli chodzi o odczuwanie smakow, jest tak sobie ale lekki aromat sie pojawil hahah. jak czytam moj wczorajszy opis dolegliwosci to naprawde brzmi gorzej niz byl ! jak sie tak nawylicza to brzmi strasznie, ale wcale nie jest tak duzo duzo bardziej ciezko niz w przypadku 'zwyklej' choroby ;) ja w tym momencie z maca lubie wszystko haha. czego by mi nieprzyniesli to mi sie oczy swieca :P czasem moge tu sobie pozwolic na takie male szalenstwo. drazni mnie ze nie moge tu spac... w nocy wogole nie odczuwam sennsci a jak juz troszke przysne to zaraz sie budze na siku (caly czas mnie 'plucza'po zoltej chemii).najbardziej dziwi mnie fakt ze rano i w trakcie dnia wogole nie odczuwam sennosci zeby to odespac,co najwyzej takie ogolne zmeczenie ale nie z cyklu tych takich do spania. ma ktos moze jakies dobre metody na sen..? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Don boju, do boju
rycerze do boju!!! Trzymam kciuki!!! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielne jesteście dziewczynki
Marysiu licz barany:D w dzieciństwie tak radzili robić jak się nie mogło spać:) powiem Ci, ze kiedyś rozmawiałam tu na kafe z taką fajna kobietką która przeszła raka piersi i powiedziała mi (napisała raczej, ale wiadomo o co kaman;) ), że to wcale nie był najgorszy okres w jej życiu i z per5spektywy czasu moze powiedzieć, ze nie wspomina leczenia tak najgorzej:) myślę, że to dodaje otuchy chorym, ze można przez to przejść całkiem nieźle:) oczywiście wszystko zależy od organizmu, ale jak człowiek ma taką wolę walki i hart ducha jak Ty to leczenie zakończy się szybciej niż myślisz! a napisz mi, wszystko mozesz jeść czy jesteś na jakiejś diecie? jak to jest przy chemii? posiłki sa jakość szczególnie dobierane?pozdrawiam Kochana:) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
jem normalnie, jak spytalam pielegniarki czy mam sie jakos ograniczac czy sa jakies produkty ktore sa niewskazane, powiedzialy ze wyznaja zasade ze najlepiej jak pacjent poprostu je, ze jego organizm najlepiej wie ile czego potrzebuje i ze najwazniejsze jest ze wogole ma apetyt bo najwazniejsze jest aby miec energie. oczywiscie sa pewne wskazowki dotyczace diety ale sa to raczej luzne rady. ja jem to na co mam ochote, moze odrobine ograniczam czekolade, zmusilam sie dzis do kisielu (nie lubie !) ktory dobrze podziala na moje gardlo i chyba zaczne jesc lyzke siemienia (tak sie to pisze?) lnianego dziennie. \ wklejam nizej wskazowki jedzeniowe dla chemicznych ;) sama tylko od czasu do czasu sie nimi inspiruje ale sa bardzo przydatne haha * Ogranicz sól, odstaw wędzonki, smażone kotlety, tłuste sosy, majonez, frytki, słodziki, barwione i gazowane napoje. * Warto wykluczyć biały cukier i białą mąkę, a słodycze zastąpić gorzką czekoladą i bakaliami, najlepiej namoczonymi w gorącej wodzie. * Zamiast tradycyjnych ciast warto spróbować ciast na bazie płatków owsianych, mąki orkiszowej, bakalii, oleju i owoców. * Przestaw się na gotowane warzywa, pieczone (nie smażone) ryby i chude mięso, kasze, razowy wieloziarnisty chleb (uważnie czytaj etykiety; bywa, że pieczywo jest barwione karmelem i tylko udaje razowe), pełny ryż, chudy nabiał, jajka, wszelkie orzechy (bez soli), a zamiast margaryny i masła używaj oliwy. * Zupy gotuj na warzywach, z dodatkiem kasz, ziół, oliwy, sosu sojowego i sojowej pasty miso; nie gotuj na kościach, które zawierają związki purynowe obciążające nerki. * Szczególnie bogate w cenne składniki są kiełki oraz świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców. Ogranicz kawę i czarną herbatę; w zamian spróbuj naparów z ziół oraz zielonej herbaty. Używaj filtrów do wody. * Warto kupować nabiał, mięso i wędliny z ekologicznych gospodarstw (niektóre produkty możesz zamówić przez internet, np. poprzez www.ekopaczka.pl). * Pamiętaj, że dieta też jest Twoim lekarstwem. Niektórzy naukowcy przypisują działanie antynowotworowe zielonej herbacie, soi, kurkumie (składnik przyprawy curry), imbirowi, niektórym warzywom (kapusta, brokuły, brukselka, czosnek, pory, cebula, szpinak). Garbniki - czerwone i czarne owoce - aronia, jagody, borówka, maliny * Unikaj ostrych przypraw, ponieważ błona śluzowa w jamie ustnej i przełyku może być teraz wrażliwsza. Właśnie ze względu na uwrażliwioną śluzówkę polecamy kisiel oraz wywar z siemienia lnianego, które działają osłaniająco. * Jeżeli dokuczają Ci zaparcia, pij więcej niesłodzonych płynów i jedz więcej pokarmów bogatych w błonnik: ziarna, orzechy, chleb pełnoziarnisty, otręby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
o! i zaczelam pic zielona herbate ! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
ave ! koniec plukania ! wyplukali mnieeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
wlasnie rozmawialam z moja panie doktor. kurde, liczylam na wypis w ciagu paru dni, chociaz na tydzien przed nastepna chemia... niestety prztrzymaja mnie minimum do konca tygodnia. maja sie teraz pojawic spadki w morfologii, musza je kontrolowac i podac zastrzyki na podniesienie. jesli sie podniosa to bede mogla pare dni spedzic w domu, jesli nie, zostaje na nastepna chemie bez wizyty w domu :( kurde, troche mnie to zasmucilo, potrzebuje psychicznie troche domowej atmosfery. nawet na jedna noc, zeby poczuc sie cieplej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony dobrze,że masz świadomość że mieszkasz w tym samym mieście gdzie odbywa się leczenie, znajomi rodzina mają blisko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
w sumie z kazdej strony dobrze :) mam naprawde superszczescie ze nie musze jezdzic na drugi koniec Polski :) wczoraj czulam sie troszke jak przezuta i wypluta, bylo mi slabo, prawie caly dzien lezalam. nawet nie bylo tak tragicznie, przynajmniej nic mnie nie bolalo. nieco upierdliwe byly pojawiajace sie mroczki przed oczami - momentami prawie nic nie widzialam. ale wreszcie przespalam cala noc, mialam nawet pelnometrazowe sny ;) niestety obudzilam sie z potwornym bolem glowy, pol dnia lezalam ociagalam sie nawet z pojsciem do toalety bo bol przy wstawaniu nasilal sie i byl nie do wytrzymania. moja kochana pani doktor odrazu przepisala mi jakas kroplowkei cos jeszcze po czym zrobilo mi sie troche lepiej. jesli chodzi o morfologie to sie trzyma mocno, tylko hemoglobina poszla w dol (to wyjasnia mroczki). no i oczywisvie zawse musi cos gniesc, jak tylko glowka mi przeszla to pojawily sie niezbyt przyjemne problemy gastryczne. pol dnia odnosze wrazenie ze co zjem to odrazu przeze mnie przelatuje. podobno tego typu problemy sie bardzo czesto pojawiaja po zoltej chemii wiec jakos szczegolnie mnie to nie niepokoi (chociaz przyjmne nie jest) ale mam nadzieje ze nie zawazy na tym ze nie puszcza mnie choccaz na pare dni do domu przed drugim kursem.. dostalam od Pani pielegniarki jak to okreslila 'zestaw malego kombinatora na kupke' czyli jutro musze oddac probke. haha rozbrajaja mnie tu pielegniarki, wszystkie sa poprostu super :) wlasnie wychodzi ze mnie dzieciak jakim jestem bo stresuje mnie oddanie kupy do analizy haha.boje sie ze dam jakos za duzo czy za malo. sama mnie bawia moje glupie mysli w tej kwestii :P i nie wiem za bardzo jak sie do tego zabrac. przyjaciolka ktora dzis do mnei wpadla ze smiechem udzielila mi instrukcji wiec moze dam rade hahah. jej jakim ja jescze jestem dzieciakiem. ale dobrze mi z tym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielne jesteście dziewczynki
Hej Marysiu, jak tam leci? pisz co u Ciebie Kochanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryh
co tu duzo mowic - leze ;) czekamy na spadki zeby moc je odrazu spowrotem podniesc ;) przedwczoraj spadla mi hemoglobina, dzis moja panie doktor powiedziala ze plytki mi sie obnizyly mocno reszta sie trzyma. od dwoch dni dostaje juz zastrzyki podskorne na podniesienie,zobaczymy,mam nadzieje ze sprawnie zadzialaja bo ja chce pare dni w domu przed nastepnym kursem..! niewykluczone tez mozebyc przetacznie. w sumie wszystkomi jedno zebym tylko wiedziala ze dostane ten wypis. drazni mnie ze jutro weekend. w szpitalach nic sie wtedy nie dzieje, dluzy sie jak cholera. haha bawi mnie to.narmalnie czeka sie na weekend a ten przewaznie mija jak mrugniecie okiem. tutaj te dwa dni weekendu wydaja sie dluzsze niz caly tydzien ! obok mnie lezy swietka kobieta. trudno powiedziec ile ma lat, chyba jest grubiej po 50tce, chociaz dalabym jej duzo mniej, jest totalnie mloda duchem i pozytywna, swietnie sie z nia dogaduje. miala nawrot i zbiera aferezy. nie wiem dokladnie na czymto polega, wiem tylko ze chodzi jakby o naprodukowanie samemu sobie kmorek na przeszczep szpiku. ta kobieta wlasnie podeszla do tego 'zbierania'trzeci raz, dzis okazalo sie ze sie wreszcie udalo :) babeczka poplakala sie ze szczescia, zreszta ja prawie tez z nia. to szczescie tak sie strasznie udziela ze trudno to opisac. :) jutro zaplanowalysmy ze smiechem uroczyste sniadanie bo po nim bedzie miala zabieg (kurcze nie orinruje sie dokladnie jaki, musze sie doedukowac).kurcze ludzie naprawde nie zdaja sobie sprawy z rozwoju onkologii. rak jest dla nich jak wyrok. a bedac tu,przebywajac, rozmawiajac z tymi ludzmi dopiero widzi sie ze to choroba jak kazda inna.moze z troche bardziej upierdliwym leczeniem, ale do przejscia tak samo jak nie wiem, zapalenie pluc czy cos w tym stylu. ludzie ktorzy 'przegrywaja walke'to ludzie ktorzy poprostu jej nie tocza. slysza slowo rak i uznaja je za jakis mroczny wyrok, koniec i nie wiadomo co. oczywiscie nie mowie o kazdym rodzaju raka. wiem ze sa tez 'wyroki'. ale tak czy inaczej nie mozna sie na nie godzic tylko brnac do przdu poki jeszcze mamy w sobie iskre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×