Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimonia

za tydzień pogrzeb mojego synka...

Polecane posty

jak sobie z tym poradzic? śni mi się ze to nieprawda, ze nadal jestem w ciąży, budzę się i zalewam łzami rozczarowania, bólu, tęsknoty i wszechogarniającego smutku... żył 15 minut, a moje serce zostawił krwawiące na zawsze. pełne piersi i pustka w ramionach...wybierałam trumienkę zamiast łóżeczka, jest tak zimno teraz, kupiłam cieplejszy kaftanik i pieluszkę do owinięcia jego malenkiego ciałka... zupełnie nie potrafię sobie z tym poradzic, ciągle mam wyrzuty sumienia ze coś zrobiłam nie tak, ze moze jakbym pojechała do szpitala dwa dni wczesniej to byłoby inaczej, boli mnie to ze mąz bardzo chce mi pomóc i widzę bezradnośc w jego oczach, a przecież on też cierpi, też potrzebuje wsparcia, a ja nie potrafię mu go dac. czy są tu jakieś mamy które były w takiej sytuacji? moze ktoś to juz przechodził, i udzieli mi wsparcia? tak bardzo go teraz potrzebuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooooiiioo
rozumiem twoj bol. przykro mi. ale dlaczego piszesz o tym na forum?? czego oczekujesz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzia--
przyjromi:(az sie poplakałam.a czemu dopiero za tydzien pogrzeb?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przytulam i sciskam
kochana, poplakalam sie... ja nie przezylam nigdy czegos takiego, nawet nie jestem jeszcze mama... bardzo mi przykro z tego powodu co Cie spotkalo... w takich chwilach zastanawiam sie czy Bog w ogole istnieje...? musisz byc teraz bardzo dzielna i silna... sciskam Cie mocno i przytulam... a za Kamilka,malego aniolka pomodle sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuje, ale pomyśl może, że On teraz jest takim malutkim, śliczniutkim aniołeczkiem, że nigdy nie będzie mu źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( niewiem co Ci nnapisać ale bardzo mi przykro :( nie obwiniaj się bo to nietwoja wina🌻 Twój synek nie chcial by zebys cierpiala i się tak zadręczała❤️ Musisz to wszystko przetrwać, w końcu zobaczysz ze przyjdzie taki dzien ze zaswieci słońce a na twojej twarzy znów zagości uśmiech... tylko teraz musisz bycsilna dla siebie i męża.. on napewno tez to przezywa... Musicie sie wzajemnie wspierać i dużo ze sobą rozmawiac... Trzymam za Ciebie kciuki by Ci sie udało to wszystko przetrwać🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to czego potrzebuje
?:O wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam...chciałabym Ci pomóc, ale nie potrafię. Łzy mi stanęły w oczach i mogę tylko Cię jakoś w bólu wspierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[[[[[[[[[[[[ minimonia, słoneczko ]]]]]]]]]]]]]]]]]]]] przytulam Cię mocno. Życie bywa cholernie niesprawiedliwe :( Nie ma dobrych słów na pocieszenie, jest tylko czas, który łagodzi ból. I nie jesteś sama, masz męża, który Cię kocha i również poniósł wielką stratę. Wspierajcie sie mocno nawzajem. Jeszcze będzie dobrze, zobaczysz 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NATALKA0000000000000000000
nie wiem co powiedzieć :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeciez napisala, ze szuka wsparcia. dobrze jest porozmawiac z kims, kto przezyl to samo i w pelni rozumie nasza sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie wiesz jak mi jest przykro. dzisiaj usłyszałam słowa które bardzo mną poruszyły a człowieka który je wypowiedział zaczęłam szanować nadzyczaj... bólu nie ugasi żadne pragnienie ból ten chowmy skrycie... tak kruche jest wszystko co tylko się rodzi tak kruche jest ludzkie zycie... i wbrew pozorom kiedy ludzie mi mówią że czas wszystko uleczy to ja jestem zdania że to wcale nie czas leczy rany... to człowiek przyzwyczaja się do bólu... bardzo Ci współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzis odchodze
wiesz to straszne, ale niesamowite dla mnie jest, ze matka, ktora tak bardzo rozpacza po utracie najblizszego, pisze to na forum internetowym... w ogole ma sile, zeby odpalic kompa i pisac cokolwiek. NIe wiem jak to nazwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ważne kto pociesza
Jezus powiedział: kiedy się rodziłem wszyscy wokoło się radowali, a ja płakałem. Kiedy umieram, wszyscy wokoło płaczą, a tylko ja się raduję. Został Ci ból i tęsknota, ale Twój synek raduje się dziś bo znów jest blisko Boga, który być może zmienił mu \"termin\" spotkania z Tobą na późniejszy. Odeszło tylko ciałko maleństwa, ale jego duszyczka jeszcze do Ciebie wróci. I to pewnie nie dalej niż w następnej ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
małe biedactwo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z Toba
nie mam slow by Cie pocieszyc... chyba zadne slowa nie sa w stanie zlagodzic bolu jaki odczuwasz.. siedze i placze wraz z Toba... mam 30 lat, wkrotce wychodze za maz i tez chcialabym miec dzieciatko... i choc jeszcze nie jestem mama rozumiem Twa rozpacz... czesc Ciebie odeszla na zawsze... wyplacz sie, rozmawiaj o tym z bliskimi osobami, mysl o malenstwie z miloscia. ONO teraz jest z Toba, w Twoim sercu i patrzy na Ciebie z gory! i przede wszystkim nie obwiniaj sie! tak mialo byc, Bozy plan dla kazdego z nas.... nie wiem czy w tej sytuacji to co powiem nie zabrzmi zbyt plytko, ale ja zawsze gdy mam *problem*-modle sie. Jesli jestes wierzaca to Ci przyniesie ukojenie.. Ja wierze, ze Bog da Ci sile! przytulam Cie mocno i jestem z Toba myslami! jest patron spraw trudnych i beznadziejnych - sw. Juda i specjalna modlitwa o niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie obwiniaj sie, tak nie mozna, no nie była Twoja wina, takie rzeczy po prostu sie zdarzaja, ktos do gory ma taki okrutny plan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to się stało nagle... od początku ciązy miałam problemy z szyjką macicy, ale z synkiem cały czas było wszystko ok. biegałam do szpitala przy każdym niepokojącym mnie sygnale, ostatnia kontrol 21.12, i wszystko ok, a tydzien pozniej juz nie było ok... wylądowałam w szpitalu z lekkimi skurczami, mimo podawania ogromnej ilości srodków rozkurczowych nie udało się ich powstrzymac...poród był koszmarem, nigdy jeszcze nie byłam tak przerażona, ogłupiała od bólu i tak przeraźliwie samotna, połozne mnie olały, synka urodziłam sama na sali, nawet nie na porodówce... po kilku min ktos przyszedł i odciął pępowinę...a potem ktoś inny powiedział ze maluszek juz nie zyje, a ja do tej pory nie potrafię w to uwierzyc. żyję jak automat, wszystko jest jakies takie sztuczne, nie ogarniam jeszcze tej nowej, strasznej rzeczywistości, nie chce jej ogarnąc, nie chce czuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z Toba
do dzis odchodze - czasem w bolu i rozpaczy robimy rzeczy irracjonalne dla innych! troche zrozumienia i szacunku!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimoniu kochana strasznie mi przykro,przytulam mocno.... zerknij na stronę www.dlaczego.org.pl -to strona dla rodziców ,którzy tak jak Ty stracili swoje dzieci :(. Jest tam taki piękny list,zaraz go skopiuję i wkleję(jego autorka wyraziła na to zgodę,żeby innym rodzicom pomóc w cierpieniu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to Cię olały i rodziłaś sama na sali???????? Boże co za ludzie... jak można.. gdyby nie brak lekarza i położnych może by się udało... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagooo
wspolczuje Ci niezmiernie...nawet nie potrafie opisac tego slowami...i wiem, ze zapewne nie powinnam tego pisac, ale jak to mozliwe, ze nie bylo przy Tobie nikogo??wiem, ze to nie pora i miejsce, ale nie puscilabym tego plazem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minimonia- moja mama przeszła przez to samo co ty... to bylo wiele lat temy jescze przed moimi narodzinami... w przypadku mojej mamy dzieci ( bo byly to bliźniaki) urodziły sie już martwe... nie wiem czy czas leczy rany ale patrząc na moją mamę sądzę że tak... teraz po ponad 20 latach potrafi o tym rozmawiać ze mną nie roniąc ani jednej łzy.. nie potrafie powiedzieć jak bardzo trzeba byc silnym żeby móc zacząć normalnie żyć... ale wierzę że jesli mojej mamie sie udało to i tobie sie uda... pozdrawiam i ściskam bardzo mocno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mi przykro, nikt nie jest w stanie zrozumić Twojego bólu, a w koło wszyscy są bezsilni, pamiętaj jednak, że w koło są ludzie którzy Cię kochają i pomogą ci to przetrwać. tak mi przykro :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frealala
Na litość, jak to, rodziłaś sama????? jaką podano przyczynę śmierci??? Być może można było temu zapobiec, gdybyś miała należytą opiekę! Nie pomyślałaś, żeby pozwać szpital?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×