Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimonia

za tydzień pogrzeb mojego synka...

Polecane posty

Gość rada....
zajrzyj na fora kobiet, które tak jak Ty straciły dzieci. Czytanie historii innych , rozmawianie z kobietami, które przezyły to samo, w dziwny sposób daje ulgę. oto kilka przydatnych stron różnych blogów http://www.dzieciak.com/malgosik/ http://magduszek.blog.onet.pl/ http://tobie-remiczku.blog.pl/ http://peppetti.bloog.pl na tych blogach też znajdziesz mnóstwo linków do innych blogów aniołkowych mam. Ale przede wszystkim znajdziesz tam bratnie dusze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MInimoniu nie wiem co Ci napisać, może po prostu, ze jest mi bardzo przykro, że tak sie stało... Trzymaj się i dbaj o siebie. Ściskam Cię mocniutko x x x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja cc, tak samo stwierdził lekarz w szpitalu, ze to mogło być od poprzedniego zabiegu... lekarka mnie dobiła stwierdzeniem ze \" mam co chciałam, na własne życzenie\" bo za szybko zaszłam w ciązę. po tamtym zabiegu kazali mi czekać 3 miesiące, zaszłam po 5, więc dlaczego ona mnie obwinia? boże, gdybym tylko wiedziała ze to za wczesnie, mogłabym i rok czekac, choc nawet te kilka miesięcy ciągnęło sie w nieskonczoność. dziekuję wszystkim za wpisy i wsparcie, mam nadzieje ze jeszcze popiszecie, wszak najgorsze chwile chyba przede mną... pogrzeb w piątek rano :( ciągle biję się z myslami czy zobaczyć jeszcze mojego synka... mąż mi odradza, on go nie wiział, ale ja tak! nie jest to dla mnie straszny jakiś widok, to przeceiż mój synek... jesli go teraz nie zobaczę to juz nigdy nie bede miała tej szansy, wewnątrz czuję ze chcę, pogłaskać go ostatni raz, sprawdzic czy panowie z kostnicy położyli mu na serduszku mój różaniec, tak jak obiecali... chcę spojrzec na tą kochaną buźkę po raz ostatni, pożegnac go... pamiętam jak przez mgłę jak wyglądał, pamiętam ze był śliczny, i nie chcę zapomniec jaki był, do kogo podobny... w czwartek jedziemy zawieźż ubranka do kostnicy, w piątek rano po odbiór ciałka, wtedy chcę się pożegnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JEJKA TY NAWET NIE WIESZ CO JA TERAZ CZUJĘ PISZE TO I ŁZY SAME PŁYNĄ NA KLAWIATURE.... KOŁO MNIE W ŁUŻECZKU ŚPI MÓJ 6.5 MIESIĘCZNY SYNEK AŻ ZAJRZAŁAM DO NIEGO I NIE WYOBRAŻAM SOBIE ABY GO TERAZ NIE BYŁO .......................!!!!NIE WIEM NIE WYOBRAŻAM SOBIE TAKIEJ SYTUACJI NAWET JA BYM PEWNIE OSĄDZIŁA TYCH LEKARZY BO PRZECIES SAMA MÓWISZ ŻE TO NIE TWOJA WINA TYM BARDZIEJ LEŻAŁAŚ NA SALI I TAM URODZIŁAŚ SAMA.............O MATKO....NIE BRAK MI SŁÓW NIE WIEM CO MAM CI POWIEDZIEĆ ..ALE JESTEM Z TOBĄ I POMODLE SIĘ NAPEWNO ZA TWOJEGO SYNUSIA KTÓRY JEST JUŻ PIĘKNYM MALUTKIM ANIOŁECZKIEM NAPEWNO BÓG WAM WYNAGRODZI TO WSZYSTKO I JESZCZE BĘDZIECIE SZCZĘŚLIWYMI RODZICAMI..TRZYMAJ SIĘ !!!ŚCISKAM MOCNO#########################################

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo mi przykro.....wiem zwykle slowa, kazdy tak pisze.....bo innych slow po prostu brakuje:(((( Mam nadzieje ze jakos przetrwacie te bardzooo ciezkie chwile w piatek:((( bardzo mocno Cie sciskam i badz silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wytrzymam i
trzymaj sie kochana. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzadko się wzruszam czytając coś, ale to co ciebie spotkało... :( pierwszy raz poryczałam się przed kompem, może dlatego, że sama jestem matką i nie wyobrażam sobie nie mieć mojego bąbelka :( strasznie mi przykro 🌻 trzymaj się, czas leczy rany, Twoje też wyleczy.. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tego samego dnia 1.01.2008 zmarł moj tato, nagle, we śnie.moj tato byl cale zycie zdrowy,mial 53 lata dopiero. trzymam sie jakos, ale nie jest najlepiej. wspieram Cie mocno i z calego serca trzymam kciuki bys jakos przeszla przez to wszystko.wiem,ze strata dziecka jest gorsza od straty rodzica:( moje slowa pewnie Ci nie pomoga, ale wiedz,ze jest jeszcze ktos kto podobnie jak Ty ma wyrzuty sumienia, placze co chwila i bardzo cierpi, nie jestes sama,choc troszeczke wiem co czujesz. jakbys chciala pogadac podaje swojego maila: alielle@poczta.onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
filuterna, wyrazy współczucia :( wczoraj wieczorem pękłam... bardzo staram się byc silna, dla mojego męza. w ciągu dnia jest ze mną siostra, wiec moge sobie bezkarnie popłakiwać po kątach, ale jak mąz wraca to staram się zachowywać jako-tako. i nie wyszło... wieczorem ogarnęła mnie jakas straszna obojętnośc, pozniej jakis potworny strach, az mi było cięzko oddychac, zaczęłam strasznie płakać. mąż zaniósł mnie do łózka i płakał razem ze mną... jemu też jest cięzko przecież, a mi tym bardziej jak widzę jego łzy :( moze pojdziemy do psychologa- ja raczej na pewno. nie mogę przestać myśleć o Kamilku, z każdym dniem tesknię za nim coraz bardziej i bardziej, czy to kiedys minie? dzis mija tydzien od jego narodzin i śmierci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak bardzo mi przykro z powodu tego co się stało. Nie umiem wyrazic tego w słowach. Wiele osób już to pisało żebyś sie trzymała itp. Jak patrze na mojego synka to nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie powiem że wiem co czujesz - bo tak naprawde nie wiem, nigdy tego nie przezyłam i nie chce przezywać. Ale czuję straszny żal, ból (nie taki co ty) łzy same płynął mi po policzkach. Życie jest niesprawiedliwe, ale jedno co wiem to to że czas leczy rany. Rozumiem cię że w tej chwili czujesz straszny ból i żal. Brakuje mi słów. Pocieszyć cię na pewno nie pocieszę bo to tylko słowa. Płacz - nie wstydź się - to tez pomaga. Idź do psychologa pomoże ci przejść przez ten trudny czas który teraz przechodzisz, pomoże spojrzec ci trochę z innej strony na to. Pomodlę się za was i za waszego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mimoniu - jeśli masz możliwość zobaczyć sowjego Kamilka to zrób to! To jest bardzo ważne i pomocne w przeżywaniu żałoby. Wiele dziewczyn, które tego nie zrobiły teraz żałuje. Ja widziałam swojego synka, pokazałam mu odrobinkę tego świata i dotykałam jego cudownie maleńkich nóżek i rączek. Bardzo żałuję, że nie miałam odwagi wziąć go w ramiona i przytulić. Mam też kilka zdjęć gdy leży w trumnie. Teraz czasem zaglądam do nich, gdy chcę być blisko swojego synka, gdy boję się że mój umysł zaciera wspomnienia o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimoniu trzymajcie się jakoś z Męzem ,ja do dziś nie moge uwierzyć w to co się stało. Rozumiem że nie masz siły wchodzić na nasz topik,ale pamętaj że zawsze jestes tam miło widziana i my pamiętamy o tobie i twoim synku.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coral, dziekuję, ale nie bede juz wchodzic na majówki. chyba sama rozumiesz...nie chce czytac jak wasze dzieci kopią, jak wybieracie łózeczka, śpioszki...po co? wykreśl mnie proszę z tabelki, zapomniałam o tym. peppetti, dzieki za radę, ja też wewnętrznie czuję ze muszę zobaczyć mojego ukochanego synka raz jeszcze, ze jesli tego nie zrobię to będe żałowac...ale zdjęć nie będe robic. mój mąz go nie widział po porodzie, i juz nie chce teraz, mamy nagrania z ostatniego usg, półtora tygodnia wczesniej, tak fikał beztrosko nogami, pokazał nam swoją buźkę, a teraz go nie ma. nie oglądałam tego nagrania odkąd to się stało, nie mogę. moze kiedys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogromnie dotknęła mnie Twoja tragedia:( nadal jest mi ciężko uwierzyć... dlatego nie wyobrażam sobie jak Ty sama dajesz radę po takim nieszczęściu... Chciałabym Ci życzyć przede wszystkim siły, a potem tego wszystkiego co pozwoli Ci odzyskać spokój, który da nadzieję na to, że życie ma jeszcze sens... Bądź dzielna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minimoniu - zrobisz jak zechcesz, ale....może warto zachowac w pamięci synka zywego, własnie takiego jakim byl na tym ostatnim USG? co do okazywania rozpaczy - płacz, płacz i jeszcze raz płacz nie przejmuj się że kogoś tym zdołujesz masz prawo do rozpaczy i jej okazywania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak się do tego przyzwyczaic? to nie zmiana mieszkania, odszedł ktos dla mnie najważniejszy na świecie, ciągle szukam odpowiedzi dlaczego? czemu dzieci rodząsię tam gdzie nikt ich nie chce, a mój synek musiał odejśc, mimo ze był tak oczekiwany, tak wytęskniony i tak kochany...jesli masz receptę na to jak się przyzwyczaić to daj mi ją, proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
straciłam 4 wspaniałych ludzi, przyjaciół, byłam z nimi, rozmawiałam, cieszyłam się z każdego dnia, każdej sekundy, dotykałam ich, śmiałam się z nimi, płakałam z nimi i miałam ich humorów dość, zresztą oni moich też, przegrali walkę z nowotworem ja jeszcze walczę i pewnie jeszcze nie jednego przyjaciela stracę, nie mogę się z tym pogodzić, ale co mam zrobić? pogodziłam się z myślą straty cudownych, młodych ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie, co mi pomogło? rozmowa, płacz, chwila cisza, wspominanie o nich, rozmowa o nich, każdy jest inny, odebrano nam bliskie osoby, ale nie możemy się poddać i pogrążyć w smutku na zawsze, czy oni by tego chcieli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama.Krzysia
Nie ma recepty na przyzwyczajenie do straty dziecka. Mnie pomogła rozmowa z psychologiem.Walka z lekarzami, po śmierci Krzysia. Ale to nie działa na wszystkich tak samo. Bardzo pomógł mi kontakt z innymi rodzicami w tej samej sytuacji co ja. Przy takich ludziach, nic nie trzeba mówić, nie trzeba udawać, usmiechać się na siłę albo płakac bo smiech według innych jest "dziwny" w takiej sytuacji. Opiekowałam się i opiekuję grobem mojego synka, bo tylko tak mogę się Nim zająć i ...wbrew pozorom to też pomaga. Z czasem i tylko z czasem ból staje się mniejszy, a to co wydawało się tylko jakim strasznym korszmarnym snem, dociera do świadomości i zaczęłam się godzić z rzeczywistością.A gdy się już pogodzidziłam z myślą że nic nie mogłam zrobić, że nie mogę cofnąć czasu i że to wszystko wydarzyło się naprawdę, stopniowo przyszła ulga i ból malał. Jeszcze czasem chwyta za serce w najdzieniejszych najmniej oczekiwanych momentach i bardzo boli, ale nie boli już cały czas, bez przerwy. Życzę Ci żeby ból malał, bo pamięć i miłość do synka jest cały czas taka sama bez względu na czas. Trzymaj się . Rady z kontaktami na forach z innymi rodzicami w tej samej sytuacji co Ty są dobre, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama się ostatnio zastanawiałam czy moi znajomi to tylko chore albo już zdrowe osoby i tak doszłam do wniosku, że większa przewaga to właśnie osoby poznane na oddziale chemioterapii albo z forach o nowotworach, to bardzo pomaga, bo rozumiemy się bez słów i bardzo, ale to bardzo kocham te osoby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimonia ❤️ Tyle ci tu napisano slów pocieszenia i otuchy, ze ja po prostu juz tylko sie przylacze do nich... A jako poniekad "fachowiec" w sprawach opieki paliatywnej, radze ci z calego serca zrobic tak jak sobie zaplanowalas. Pozegnaj sie z synkiem. Dotklnij go po raz ostatni. Polóz mu swój rózaniec na piersiach. Wlóz mu cos swojego do trumienki. To jest pewien sposób, opowac ból i zal, w sytuacjach wyjatkowych, spowodowanych smiercia bliskich i kochanych. Jesli nie pozegnasz sie z synkiem, moze cie to dreczyc cale dalsze zycie. Ale mysle, ze pozegnasz sie. Sama piszesz, ze nie masz obaw, nie odczuwasz "strachu", bo to twój- SYNEK. Jako matka postapisz zawsze prawidlowo. Mam nadzieje, ze mnie zrozumialas; niestetym mój jezyk jest nieco sklowacialym i nie zawsze potrafie przekazac to, co chcialabym- od dziesiatek lat mieszkam poza granicami Polski, i pracuje, pocieszam, doradzam, w innym jezyku. Sciskam cie cieplutko- zycze sily w piatek, w dzien, w który bedziesz musiala oddac TWOJEGO synka Matce Ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny nowy rok
kochana minimoniu, jestem bardzo zszokowana i bardzo ci wspolczuje. Na pewno okrutnie cierpisz i przezywasz wielkie meczarnie. nie odtracaj swojego meza. szukaj pomocy od niego - nie mozecie sie teraz od siebie oddalic. nie moge wiedziec co czujesz, ale troszeczke potrafie sie wczuc w tego typu (jedna z najwiekszych mozliwych) tragedie i gdy to robie, sciska mi sie gardlo. nie bylas pierwsza i nie bedziesz ostatnia, kazdego dnia dzieje sie to samo, to zadne pocieszenie, bo kazdy szok jest osobisty, to tak jakby ginelo jedno wielkie miasto... jestesmy ludzmi i takie panuja tu zasady - mamy dusze i ciala, jestesmy zniszczalni, usychamy jak kwiaty, wszyscy umrzemy. to straszne co przezywasz i na zawsze zostanie to juz w tobie. tysiace pytan - dlaczego, dlaczego, dlaczego? MUSI miec to cel. MUSI, choc pewnie wcale nie chcesz znac sensu, wiedziec, ze to bylo potrzebne itp. bo chcialabys po prostu cofnac czas, ale to niemozliwe. jest jeden malutki mini-plusik, ze gdy bedziesz kiedys umierac, nie bedziesz sie bala jak wiekszosc, bo bedziesz wiedziala, ze zobaczysz sie ze swoim ukochanym maluszkiem i wtedy go wytulisz. On by na pewno chcial zebys sobie z czasem poradzila. Pomysl sobie, ze byloby mu przykro, moze czulby sie winny, ze jego mamusia rozpacza i cierpi z jego powodu, z powodu jego smierci. Teraz daj sobie czas, sluchaj siebie i placz, placz a kiedys zaczniesz akceptowac male promyczki slonca. przepraszam, ze tak chaotycznie, ale pisalam to z dna serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×