Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimonia

za tydzień pogrzeb mojego synka...

Polecane posty

Gość
no to już wiadomo, że to nie Twoja wina, tylko pierdolonych konowałów lekarzy i położnych, skandal i niedopatrzenie, a ktoś powinien za to zapłacić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ten list,mama Aniołka znalazła go na grobku swojego synka(napisała go jej znajoma) " Kochana Mamo" Wiem że mnie nie widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć...ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach Twoich,Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie-myslalem-bo ty pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow -myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami . Słuchałem teraz jak płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie barzdo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy ty plakałaś jescze bardziej. A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trymał mnie na rękach ale to nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie nigdzie nie było.Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie, nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu naprawde dobrze.Mma wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zachaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię.Usiedliśmu na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,,Kocham cie mamo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frealala
Który to był miesiąc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzis odchodze
do jestem z Toba- czytaj uwaznie. Ani nie obrazilam autorki, ani nie gardze, po prostu nie rozumiem. Stad moja wypowiedz. Jesli Ty tego nie zrozumialas, zapytaj, a potem komentuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj synek ma sie urodzic za pare tygodni....serce mi peka jak to czytam:(:( Przytulam❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci wspolczuje:((( Obawiam sie jednak, ze slowa niewiele tu pomoga... po prostu musi uplynac troche czasu zanim jakos sobie z tym poradzisz. Bo zapomniec nie zapomnisz nigdy... Nie mysl jednak o tym, ze w jakis sposob zawinilas. To na pewno nie byla Twoja wina!! Czasami tak sie po prostu dzieje:( Ja sama nigdy nie bylam w takiej sytuacji, ale mam dwie kolezanki, ktore przez to przeszly... jedna z nich po smierci coreczki zarzekala sie, ze juz nigdy nie zajdzie w ciaze.... od tego czasu minely dwa lata, a ona ma pieknego zdrowego maluszka. Zycze CI z calego serca, zebys i Ty doczekala sie tego szczescia. I jeszcze mija mala rada..... nie zamykaj sie w cierpieniu przed mezem, rozmawiajcie a nawet placzcie razem w koncu to wasza wspolna bolesna strata i potrzebujecie siebie nawzajem. Sciskam cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasteczka
Kochanie -trzymaj się ciepło. Przytulam Cię. ❤️ Wiesz, myslę że Twój synek spełnił już swoją misję na ziemi. Choć dzisiaj tego nie widzisz i przez łzy mówisz że to jakieś brednie -wierzę w to że niejeden raz z życiu myśl o synku doda Wam energii, siły, wiary. Ty kochałaś synka 9 pięknych miesięcy. Zachowaj te chwile. Wierzę że miłośc którą kipisz już niedługo otoczy zdrową dziecinkę, syneczka lub córkę. Ból wbrew temu co czyjesz, zalżeje kiedyś i mnie. Synek nauczył Was nowego rodzaju miłości, ta miłość zawsze będzie z Wami. Trzymaj się ciepło. Byłaś dzielna i to nie Twoja wina. Gdyby było mu dane pozostać z Wami, nawet poród na zwykłej sali by mu nie zaszkodził. Bóg tak zadecydował kochanie -nie wiń się i nie nienawidź go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> dzis odchodze wierz mi, ze nawet taka forma jest dobra....czasami lepiej sie wygadac zupelnie obcym anonimowym ludziom, niz bliskim...i niektorym mowienie o tym sprzynosi ulge, niektorzy wola znosic to w samotnosci, kazdy czlowiek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najszczersze wyraz współczucia... Bardzo mocno Cię przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minimonia... cóż moge napisać, czytałam Twój topik, wierzyłam że u Was będzie dobrze... nie jest :( jeśli potrzebujesz wsparcia, to dziewczyny, które pisały na topiku po stracie mają nowe forum, jeśli chcesz, podam Ci adres! rok temu też tak bardzo się bałam, że może nas spotkać to, co Ciebie... ale my mieliśmy szczęście i choć trochę za wcześnie mamy zdrowe dziecko... pierwszy syn mojego brata żył bardzo krótko, 4 godz. :( syn brata mojego męża urodził się martwy... takie sytuacje się zdarzają, nie ma w tym Twojej winy!!! ściskam Cię serdecznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nie - był skierowany to wszystkich tych, co się poryczały. pokazujący, że niejedna tragedia się wydarza i szkoda naszych łez. ja raczej czuję gniew w stosunku do pracowników szpitali. w moim mieście był taki skurwiel co odesłał kobietę w ciąży z bliźniakami jak ją bolało i kazał wziąć ibuprom (!!!!!!!!), no cóż chyba podejrzewacie jaki był koniec. przy porodzie ten lekarz nawet się nie pojawił. pisał o tym na lokalnym forum wstrząśnięty ojciec. ja nie będę płakać, bo po co, ani stawiać głupich wirtualnych świeczek (jak po śmierci JPII) ale oczywiście współczuję, bo to tym gorsze że na skutek zaniedbania, a nie "zrządzenia losu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak się popłakałam że już nie wiem co napisać. dosłownie nie wiem... chyba w tym liście jest wszystko co możemy Ci napisać bo tak naprawdę to musisz być teraz dzielna i silna. musisz dać radę, jeśli nie dla siebie to dla swojego maleństwa. przytulam Cię bardzo bardzo bardzo mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuraiko-chyba nie masz jeszcze dzieci....ale szanuję Twoje zdanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję... :( Twój synek na pewno się uśmiecha teraz i mocno Cię przytula.. duchowo.. on ciągle będzie przy Tobie.. i tak jak pisał w liście - będzie w twarzach, śmiechu Twoich dzieci.. przytulam mocno 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężka sytuacja ten kto tego nie przeżył sam... takiego bólu nie wie co czujesz ja sam mogę sie tylko domyślać jak sie czujesz teraz. Teraz najważniejsze to ty i mąż. Dobrze że ty żyjesz masz szanse na danie życia innemu dziecku. Naprawdę szok. Jesteśmy z Tobą i wierzymy że dasz sobie rade. Niestety możemy tylko pisać na forum. Ale to dla niego. Dla Twojego synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniula79
Posłuchaj, musisz pozbierać siły i żyć dalej. Wiem, że świat przestał się dla Ciebie 1 stycznia kręcić i wszystko stoi od tego czasu w miejscu, ale tak nie może być. Wspierajcie się z mężem nawzajem i brnijcie do przodu. Twoja kruszynka nie cierpiała i teraz też nie cierpi - jest szczęśliwa w niebie i kiedyś ją tam spotkasz. Może to bardzo głupio zabrzmi, ale każdy lekarz i psycholog powie Ci, że z depresji może wyciągnąć się kolejna ciąża. Znam przypadek młodego małżeństwa, którym urodził się synek i żył parę miesięcy, ale nigdy nie opuścił murów szpitala (tam też zamknął oczka:(). Cierpienie tych ludzi było straszne i długie, w pewnym momencie zaczęli odsuwać się od siebie, kłócić i nienawidzić...wszystko zmierzało ku najgorszemu. Kiedy Mateuszek zmarł - ku zdziwieniu wszystkich i pomimo wielkiej rozpaczy, małżeństwo zaczęło wychodzić na prostą. Wtedy pamiętam lekarz powiedział do męża kobiety, żeby pomyśleli o następnym dziecku i to jak najprędzej, ponieważ to będzie zbawienne dla ich psychik. Dziś są szczęśliwymi rodzicami małej, zdrowej Amelki. O Mateuszku nie zapomnieli i nigdy nie zapomną, ale nauczyli się z tym żyć. Moja kochana, Ty również musisz żyć dalej i nie wolno Ci się poddawać. Straciłaś kogoś najcenniejszego, ale są jeszcze na świecie osoby, które Cię potrzebują - chociażby Twój mąż. Myślę, że dobrym sposobem na radzenie sobie z własnym smutkiem, rozpaczą i emocjami w takim przypadku jest męczenie tego tematu. Nie zamykaj się w sobie - skarż się całemu światu, niech ludzie Cię wysłuchują, pocieszają - nie możesz czuć się sama. Bardzo dobrze, że napisałaś o tym na forum - dzięki temu wiesz, że jest cała masa osób, które Ci współczują, służą pomocą, radą, dobrym słowem. Jeśli nie czujesz siły do walki i sądzisz, że jesteś zbyt słaba, by sobie z tym bólem poradzić, udaj się do dobrego psychologa - uwierz terapia specjalisty pomaga. Trzymaj się moja droga i pamiętaj, że czas najlepiej zalecza rany!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie nie doszukuj sie
w tym swojej winy. Tak chciał los. Ogromnie ci wspólczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana..nie napisze że rozumiem Twój ból, bo nie wiem i mam nadzieje że nigdy się nie dowiem jak boli strata dziecka poronienia się zdarzają, zdarza się urodzić martwe lub chore dziecko i nie ma w tym niczyjej winy.. w Twoim przypadku jest inaczej, jedynymi winnymi tej tragedii są lekarze, położne i pielęgniarki... i wiem że to nie czas ani miejsce, ale już po pogrzebie nagłośnij tą sprawę..uratuj inne matki i niewinne dzieci przed ignorancją i nieodpowiedzialnością, pożal się Boże, służby zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy los czy Bóg. Mój synek żyje...ale wiele razy zadawałam sobie to pytanie, pytałam dlaczego ja? Praktycznie od urodzenia chory na astmę i nie tylko. Wiele było nocy w domu i szpitalu, kiedy nie wiedziałam czy do rana przezyje. Wiem co to znaczy, no może nie do końca. Ale chyba jedyną możliwością jest w jakis sposób pogodzić sie z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×