Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gruba Jola! ja pracuję, mąz pracuje, on sporo się zajmuje synkiem..ale c óż..jak zostaje sama w weekendy bo on sobie wychodzi na imprezy też zażeram samotnośc..tkże rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje drogie cały czas apeluję nie stosujcie tabletek i proszków to bardzo szkodliwa chemia typu Chiński meizitang, błędne koło, pewna choroba i efekt jo-jo!!!. Różne diety typu: Dieta proteinowa dr Dukana, Dieta 1000 kalorii ,Dieta 1200 kcal, Dieta 1500 kcal i inne prowadzą do odwitaminizowania i odmineralizowania organizmu to bardzo nie zdrowe. Z własnego doświadczenia jeżeli już to zachęcam do zaparzania i picia suszu Ziół Tybetańskich ale tylko suszu i oryginalnych Tibetan Herbs. Nigdy tabletki czy proszki typu Alli, Term Line, Alveo, Elvia, Lida, Linea, Sibutril, Adipex NOVOSLIM, ASYSTORSLIM i itp. TO TOKSYCZNE CHIŃSKE CHEMICZNE SRODKI. Stosujcie zawsze tylko parzony naturalny susz ziołowy oraz dodatkowo oprócz ziół trochę ruchu to klucz do szybkiego i zdrowego schudnięcia bez jo-jo naprawdę. Ja przez 5 miesięcy bez diet i bez wyrzeczeń pijąc Tybetańskie Zioła i dbając o trochę ruchu schudłam 16 kilogramów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiele osób jednak nie mówi o jednej rzeczy: jedzenie kompulsywne może mieć też przyczynę nie tylko psychiczną, ale tez zdrowotną. Moja córka według lekarzy chorowała na nerwicę lękową i kompulsywne jedzenie. Wpadała w takie stany i ataki, że nie mogła sobie z tym poradzić. Potem okazało się, że to nie nerwica tylko insulinooporność. czyli jak jadła węglowodany to cukier spadał jej tak bardzo, że musiała zjesć coś słodkiego i rzucała się na słodycze i jedzenie. gdy zaczeła leczyć insulinoopornosć okazało się, że leczenie całkowicie pozbawiło ją kompulsywnego jedzenia. teraz Ania je normalnie i schudła i nie ma żadnego problemu. Badajcie u siebie insulinooporność! w internecie jest blog o insulinooporności, warto wejść i poczytać co to dokładnie jest i jak powinno się leczyć. Mojej córce to pomogło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ag.s.
wytrzymałam dwa dni i znowu zaczęłam się obżerać. POMOCY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaaa81
Hej wszystkim, zaczęłam czytać wątek.. jeszcze nie dokończyłam, ale z mojej strony parę rzeczy, które mi pomogły zaleczyć to , czasami udawało się nawet na 2 lata..nie powiem, że wyleczyć bo problem powrócił chociażby teraz, ale mam świadomość czemu i staram się ustawić do pionu -żadna dieta nie wyleczy kompulsów na zawsze- są one zwykle na tle emocjonalnym a planowanie diety, skupianie uwagi na układaniu jadłospisów pogłębia jeszcze bardziej problem, bo kieruje naszą uwagę dalej w stronę jedzenia a nie emocji/problemow z którymi trzeba się uporać.. Polecam terapię, polecam rozpoznawanie w jakich stanach dosięga nas chęć jedzenia (Wiem, że jak wpada się w ciąg to już właściwie każdy dzień i wszystko jest pretekstem). W kwestii jedzenia to wskazane jest generalnie jak najmniej poświęcanie temu czasu, unikanie zakazywania sobie potraw, bo wcześniej czy później będziemy śnić o zakazanym produkcie a skończy się to napadem. - akceptacja, nieobwinianie siebie, ŚWIADOMOŚĆ: przyglądanie się jakby swoim napadom, stanom przed i po, rozpoznawanie o co tak naprawdę woła organizm, czy to głód po paru dniach diety, czy to niewrażony gniew, czy to niewyrażony żal a może zmęczenie albo brak planów i pustka? Spróbujmy się zatrzymać i pomyśleć czy w mozemy w inny sposób możemy doznać ulgi. - Mi pomogło podtrzymywanie życia towarzyskiego, rozmowy, wycieczki, naprawdę warto zaplanować na samotny weekend chociażby kawę z koleżanką, czasem to uspokaja i mija chęć urządzenia uczty. - SPORT w dowolnej formie, jak codziennie się ruszałam to szkoda mi było "stracić dnia", poza tym przy sporcie nie trzeba się aż tak ograniczać aby waga powoli spadała sobie.. - trochę przeszłam w inne obsesje- szukanie pracy, miłości, pozytywne myślenie itd więc o tym czytałam zamiast o dietach;-) - planowanie fajnych rzeczy (urlop, imprezy, kupno ciuchów, bieganie, taniec, poczucie szczęscia itd- po prostu wiedziałam, że tkwienie w kompulsach mi nie pozwolą na realizację tego ) - czasem sobie pozwoliłam na jedzenie emocjonalne ale takie bardziej świadome tj " czuje się źle, nie chce mi się nic, zjem czekoladę i chipsy bez obwiniania się, od tego się nie poczuję źle na następny dzień " więc była to 1 czekolada zamiast 10 itd. Jak już wpadłam w rytm to nieraz stwierdzałam, że w ogóle od pół roku nie miałam napadu, waga gdzieś tam poleciała sobie też, a własciwie jadłam co chcialam - przyglądanie się przeszłości, tj. ile lat straciłam wcześniej na kompulsy, które nic nie wniosły, ile dni trwania w marazmie itp. Teraz powrót miałam ale wiem, że to wynikło, z tego że całkiem mi się ok żyło, ale nagle zaczęłam się starać znów o akceptację (faceta) więc jak nic z tego nie wyszło, to oczywiście się odezwał komplus no a później już poszło, tydzień, drugi no i błędne koło się zaczęło. No ale wiem że to chwilowe było..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaaa81
Generalnie jak wpadałam w ciąg to nie myślałam za dużo, ale większość napadów jednak było podświadomie planowane. Jak miałam niepewną sytuację, nie wiedziałam czy dostanę pracę, jak nie wiedziałam czy spędzę weekend samotnie czy nie, czy coś pójdzie po mojej myśli, zawsze świtał mi w głowie ten plan B, że jak nie to i tak mnie to nie zaboli bo sobie urządzę ucztę z pysznymi potrawami. Warto mieć więc przygotowane alternatywy inne w zanadrzu, jak sobie poradzimy z tym, co możemy zrobić, Jednocześnie nie męcząc się, bo wiadomo, że na siłę nie pójdziemy na cały dzień ćwiczyć albo do ludzi jak jesteśmy zmęczeni. W zależności od tego czego potrzebujemy można to zrobić bez napadu tylko warto w głowie mieć zaplanowane np. stwierdzałam że jak nic mi nie wypali na weekend to zrobię sobie cały dzień z filmami w łożku i książkami. Jak mnie coś rozczaruje to i tak mam inne rzeczy (np chodzę raz w tygodniu na basen). Jak mi nie wychodzą relacje, poszukam książek i w necie o podobnych sprawach, porozmawiam z koleżanką. Wiecie czasem mi brakowało po prostu dowartościowania, to oglądałam fotki na ktorych fajnie wyszłam. Fajnie mieć w głowie już inny plan poza napadem, bo to wszystko rodzi się w głowie. Oczywiście czasem mój plan dotyczył tego, że sobie coś przygotuję dobrego ale chodziło o jedną fajną wyszukaną potrawę, którą po całej celebracji przygotowań jadłam w normalnej ilości. Po prostu samo gotowanie mnie uspokajało albo spacer do sklepu po składniki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulicks
onaaa81 - no ok, wszystko fajnie, ale czy Ty nie mialas / masz checi posiadania nienagannej sylwetki? Jesli nie - to gratulacje, bo taka chec sprawia, ze kompulsy sa masakryczne, bo pozniej nachodza wyrzuty sumienia z powodu obzarstwa, drastczne diety, a to wiadomo - te diety - sluza kompulsom i kolo sie zamyka. Dodajac do tego aspekt psychiczny choroby, mamy niezly mix. Mnie bardzo pomoglo odpowiednie odzywianie sie, bo nie czulem sie glodny, a bedac naprawde najedzonym (jadam ok. 3600kcal dziennie) nawet gdybys chciala, to i tak wiecej nie wchloniesz. Oczywiscie odpowiednie poukladanie mysli w glowie tez sprzyja. A to jak mialas te kompulsy? - tygodniami bez przerw? Ja mialem ze 2-3 dni, pozniej tydzien dietkowamia, itd., ale od 2 lat jestem zdrowy :) " trochę przeszłam w inne obsesje- szukanie pracy, miłości, pozytywne myślenie itd więc o tym czytałam zamiast o dietach" - hehe, nie ma to jak obsesyjna milosc ;) - no zartuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaaa81
Bulicks- cieszę się, że u Ciebie już ok 2 lata:) Tak, mam chęć posiadania nienagannej sylwetki i oczywiście dalej łapię się dziś, że odkładam znów niektóre rzeczy na czasy aż schudnę. Ale już mniej niż kiedyś. Tyle już przerobiłam lat w tym i z perspektywy czasu zdaję sobie sprawy, że szczupła sylwetka nie rozwiązuje wszystkich problemów i nie gwarantuje szczęścia. Ale wiadomo że rok z napadami a rok bez napadów to kolosalna różnica. Przede wszystkim bez tego można się cieszyć życiem, zjeść czasem coś z przyjaciółmi i zapomnieć o obsesyjnym planowaniu jedzenia. Myślę, że może należy wyjść od tego aby zmienić stosunek do jedzenia. Przemyśleć emocje.Nie jestem zwolennikiem restrykcyjnych diet i zabraniania sobie czegoś bo to zawsze kończy się jak sami wiecie. Tymbardziej, że mi przez parę miesięcy jedzenia małych porcji (wszystkiego, łącznie z słodyczami i pizzą itd.) i sportami (to co lubię tylko) waga spadła dużo. Coś mi wpadło do głowy 2 miesiące temu, żeby jeść mniej, a i chyba nie byłam głodna z emocji, chciałam zdobyć czyjeś uznanie no i skończyło się jak zwykle. A wystarczyło dalej trzymać pion to bym przynajmniej nie chudła ale nie zgrubła też. Tak jak już ktoś pisał można na rok zaleczyć objawy i przejść na dietę ale problem niewyleczony powróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lola0123
Witajcie! Rozumiem Was, straszny problem z tymi kompulsami... Ja mam takie napady mniej więcej raz na 2 tygodnie i to tylko wtedy, gdy w domu jest coś słodkiego, np. gdy mama zrobi ciasto, gofry itp. No cóż, niestety kusi aby spróbować, a kończy się na kilku kawałkach ciasta... Przy rodzinie potrafię nie jeść, ale gdy zostaję z czymś słodkim "sam na sam", wtedy potrafię dać czadu. Czasami przyłapuję się na tym, ze czekam aż zostanę sama w domu i wtedy najchętniej jem. Któregoś dnia gdy zostałam sama w domu zjadłam całą czekoladę, kanapki z dżemem, lody, pralinki... Matko kochana, i to w tempie ekspresowym, pożarłam to w jakieś 20 minut?! Ale na co dzień jadam zdrowo, 3-4 razy dziennie, niewielkie posiłki, jem aż poczuję się nasycona, a nie nażarta. Po prostu nie mogę trzymać w domu żadnych słodyczy no i jak najmniej je jeść, bo potem wpadam w "słodyczowy trans", mogę jeść i jeść... To tak jak z alkoholikiem, kiedy jest na kuracji i nie pije alkoholu to jest w porządku, a jak już się dorwie do wódki to sami wiecie jak to się kończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulicks
@Lola - wiesz kiedy nie bedziesz miala problemu? - kiedy zjesz kawalek ciasta i nie pomyslisz o tym, by sie napchac :) Mialem tak jak Ty, z tym chowaniem sie, z mysla, ze jak nikogo nie bedzie to ja skocze po jedzonko, przyniose do swojego gniazdka i tam sie nawcinam - o, jak o tym teraz pisze to sie jakies takie pozytywne mysli pojawiaja :D ... no bo przeciez slodycze jest dobre, a takie ich ilosci - mniam ;) - ale tak nie mozna, bo to szkodzi zdrowiu - fizycznemu, jak i psychicznemu. Nie wiem jak u Ciebie z dazeniem do odpowiedniej sylwetki, ale ja zawsze chcialem miec fajna. Przez parenascie lat udalo mi sie tak zablokowac psychike, ze nie potrafie sie juz objdac, bo wiem, ze to mnie zawsze krzywdzilo a pozytek z tego byl zaden. Obecnie potrafie zjesc kawalek slodkiego i ... blokada :) Czy nie lepiej zjesc odrobinke dziennie - bez zasnej szkody, anizeli raz na tydzien sie "nazrec"? Wiem, wiem - poprzez pstrykniecie palcami tego sie nie uczyni, droga pewnie nie jest latwa, ale kontrola - mowie Tobie, kontrola - ta wiedza, ze mozesz sobie zaufac jest naprawde bezcenna, bo chyba najgorsze jest to, ze nigdy nie wiesz gdzie i kiedy, ten brak zaufania (no i nastepny dzien z wyrzutami sumienia), no chyba, ze masz inaczej. A tak - ufajac sobie, umiejac nad tym panowac, bez wyrzutow sumienia - zyje sie po prostu latwiej, no i mozna zyc, bo nie ma zachowan, ktore moga sprawiac, ze trzeba kombinowac, chowac sie przed swiatem. Polecam znalezc umiar :) - uczynisz to poprzez odpowiednie mysli, wiedza z dziedziny dietetyki pomoze, jak i psychologiczna. Podam przyklad: - pewnie obecnie masz tak, ze jak zjesz cos slodkiego (np. batona) to masz wyrzuty sumienia, poczucie beznadziejnosci, wszystko Tobie jedno i wowczas jesz jeszcze wiecej slodkiego. Ale dlaczego nie masz tak po zjedzeniu pieczywa? - koniec koncow rozklada sie ono takze do tej samej postaci, dzieje sie tak pewnie przez dziwne mity dietetyczne, ze od razu od slodkiego przytyjesz. A tak nie jest, zreszta jak zjesz cos slodkiego to zawsze mozna zniwelowac dzialanie - wplyw (jesli to weglowodany proste i jest ich sporo) to zawsze mozna to spalic ... czyli mamy dzialania fizyczne (sport) jak i psychiczne (podejscie), ktore to - jesli sa nieodpowiednie, potrafia niezle namieszac. Dlaczego nie poznac tych wszystkich prawd dietetycznych, by bylo dobrze, skoro Twoje zycie w sporej mierze jest od tego zalezne? Jestesmy rozumnymi istotami, dzialajmy na swoja korzysc, nie przeciwko sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewcioo
Cześć, mam problem z kompulsywnym jedzeniem już od prawie roku. Codziennie mówię sobie, że dzisiaj to zmienię. Już nie chcę tak żyć. Nagle jednak czuję się samotna, bezwartościowa i zapycham pustkę jedzeniem. Nie wiem, co mam robić. Jak podnieść się z tego upadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czuj sie samotna i bezwartosciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalozylam forum internetowe dla kobiet z tym problemem. Oczywiscie narazie jest poczatkujace, ale moglybysmy tam sie wspierać. Wszystkich z tym problemem serdecznie zapraszam na jedzeniekompulsywne . fora .pl Spacje prosze usunąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam wyrzuty sumnienia.bo jem noca 2 razy dziennie,co wejdzie w lape dzis bulke z parowka.pozniej makaron z kapusta i grzybami oczywiscie na zimno,.Jem z nerw,potrafie dorwac sie do zamrazarki i zjesc zamrozonego usmazonego kotleta..I tak co noc.W dzien tez sobie nie odmawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam wyrzuty sumnienia.bo jem noca 2 razy dziennie,co wejdzie w lape dzis bulke z parowka.pozniej makaron z kapusta i grzybami oczywiscie na zimno,.Jem z nerw,potrafie dorwac sie do zamrazarki i zjesc zamrozonego usmazonego kotleta..I tak co noc.W dzien tez sobie nie odmawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cześć Dziewczyny! Niedawno sobie uświadomiłam, że cierpię na BED. Jakoś wcześniej wmawiano mi depresję, a tymczasem jej podłożem było właśnie jedzenie kompulsywne. Mam napady od czasów liceum - hm jakieś 15 lat! Odkąd pamiętam ... było jedzenie do bólu, potem łzy, samookaleczenie, potworny ból psychiczny ... I nic się nie zmieniło od tego czasu. To jest przerażające - uświadomienie sobie, że połowę mojego życia jestem uzależniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebiesko zielona
do mojego powyższego wpisu cd. czy normalny człowiek potrafi zjeść CODZIENNIE kilogram marchwi kilogram jabłek pół kilograma mięsa bochenek chleba jeszcze do tego śniadanie, obiad i kolację - swoje, męża i dzieci to właśnie BED.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efkamarchewka76
Kilka dni temu udalo mi sie nazwac problem po imieniu.Przeraza i cieszy-pierwsze uswiadomienie sobie ze to choroba i to bardzo ciezka...drugie ze nie jestem nienormalna,ze jest nas wiecej.Narazie nie wiem jak sie za to zabrac-poczytam Wasze wpisy i bloga ktorego strone zauwazylam na pierwszych stronach. Jejku czemu zycie nie moze byc latwiejsze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebiesko zielona
chyba uświadomienie sobie choroby dużo daje, na wstępie. ja się boję, że moje "dziwactwa" przejdą na dzieci. jak je uchronić? ja pamiętam, że w dzieciństwie byłam zmuszana do jedzenia - było ono narzędziem sprawowania władzy (jak nie zjesz to ... np nie pójdziesz na plac zabaw itp)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i znów ... nie ma dnia bez ... jak z tym skończyć, nie kończąc z sobą???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeglądałam tę stronę ... nawet wybieram się na spotkanie idę wpierw do psychiatry, a później na spotkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, moze to glupie ale az sie poplakalam ze szczescia, ze nie jestem z tym sama, ze ktos tez ma ten problem co ja i moze dzieki temu, jakos wspolnie damy rade sobie pomoc? W koncu zobaczylam swiatelko nadziei w tunelu... Mam ten problem juz od jakis 3-4 lat, z roku na rok jest coraz gorzej, juz sama nie daje sobie z tym rady, to jakas matnia, pieprzone zamkniete kolo. A zaczeło sie tak niewinnie te kilka lat temu kiedy na zdrowej diecie udalo mi sie zrzucic 3-4 kg. A potem sie zaczelo... Na zmiane glodowka albo obzarstwo, az mi niedobrze, gl sa to kanapki, ciasta, slodycze, wszystko na raz! Jem z nudow, dla relaksu, gdy jestem zdenerwowana, zmeczona lub przeciwnie, radosna, szukam kazdej okazji. Udalo mi sie juz pokonac nocne podjadanie ale popld i wieczory, zwlaszcza jak wracam z pracy po 21 sa koszmarne. Choc popld w pracy tez ukrywam sie po katach jak mnie dopadnie i pochlaniam moja "liste pozycji obowiazkowych", i jeszcze te wolne weekendy z mezem i tony niby "niewinnych zakasek", ktore przemycam...az jest mi tak strasznie wstyd!! Wiem, ze musze trzymac fason, bo jak sie zlamie, to juz potem nie ma odwrotu, rusza lawina...taki atak kompulsywnego jedzenia trwa zwykle do godz, a potem sama sie dziwie jak ja moglam tyle i takich roznych rzeczy zjesc?! Nieraz to porcja jak dla mnie na 2 dni. Nie jestem gruba, choc przybylo mi przez to jakies 5-7kg. Mam 168 cm, a waze ok 65 kg ale jestem juz tak cholernie fiz i psych zmeczona tym nieustannym mysleniem o zarciu, marze, zeby bylo jak dawniej, zeby wyjsc z tej matni, z tego zakletego kregu, po prostu ZYC wszystkimi aspektami zycia a nie tym jednym, niby obowiazkowym, ale przeciez nie najwazniejszym. Miec znow "lekka glowe" jak dawniej. Dzieki temu, ze Was tu znalazlam i w koncu to z siebie wyrzucilam wierze, ze tym razem bedzie lepiej, ze nie jestem sama, dalyscie mi nowa nadzieje i energie! Dziekuje z calego serca!!:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efkamarchewka76
Jak ja Ci zazdroszcze ze nie masz problemu z waga.Ja przy wzroscie 160 waze 99 kg!Masakra! Ale jest lepiej.Dla mnie to jakas magia.Odkad odkrylam ze nie jestem sama-ze to sie "leczy" mam wrazenie ze to opetanie odeszlo.Spokoj poczulam.Nie chce mi sie juz tak jesc.Racjonalnie podchodze do posilkow.Wczoraj tylko ugotowalam pomidorowa ktora uwielbiam-i mialam maly kryzys-musze z niej narazie zrezygnowac bo ciezko mi zapanowac nad checia zjedzenia wszystkiego. Dziewczyny a nie macie wrazenia ze to jest jak opetanie? Kiedys czytalam taka ksiazke ze duch potrafi zawladnac cialem i troche mnie to wtedy rozbawilo-ale po mojej reakcji-z dnia na dzien-przypomniala mi sie ta ksiazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, u mnie od soboty bez obżarstwa (nie ma się czym chwalić, ale dla mnie to już długo) Po ostatnim napadzie miałam 2,5kg więcej, więc strach pomyśleć, że po prostu zżarłam 2,5kg jedzenia!!! Chore, nawet chłop na budowie tyle nie zeżre ... przepraszam za wulgaryzmy, ale inaczej tego nie da się nazwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krajanka00
Cześć, też cierpię na napady obżarstwa, po prostu tragedia z tym. Najbardziej lubię jak nikogo nie ma w domu i mogę się spokojnie najeść, mogę gotować co chcę, później na spokojnie mogę szperać po szafkach w poszukiwaniu słodyczy. Często też kupuję słodycze wcześniej i przechowuję już w swoim pokoju, znikają błyskawicznie. Później oczywiście cierpię, każdy tutaj wie jak to wygląda. Moja mama czasem po miesiącach znajduję pochowane papierki po słodyczach w moich szafkach, i dziwi się, że je chowam zamiast normalnie wyrzucić do kosza. Mnie to specjalnie nie dziwi. Czasem odżywiam się zdrowo, chudnę- jestem wtedy przeszczęśliwa, uważam się za bardzo atrakcyjną, by po czasie znów się zacząć obżerać i patrzeć na siebie jak na baleron. mam 21 lat, myślę, że samotność tak na mnie wpływa. Ogólnie mam bardzo wielu znajomych, jestem lubiana, ale nigdy się we mnie nikt nie zakochał, nie miałam chłopaka. Chociaż niczego mi nie brakuje, tym bardziej mnie to frustruje. Staram się o tym nie myśleć, ale chyba w podświadomości mnie to uwiera. Drugą opcją jest insulinooporność, leczę się hormonalnie i właśnie ostatnio robiłam badanie na insulinooporność, muszę iść do lekarza, żeby zerknął na wyniki, może to nie psychika, a organizm domaga się cukru. Jeżeli chodzi o wagę to gruba niby nie jestem, ale mam okresy większego i mniejszego tłuszczu, zalezy od fazy w której w danym czasie jestem (dieta lub obżarstwo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krajanka00
efkamarchewka76, dokładnie mam to samo, chęć zjedzenia wszystkiego. Ugotowałam sobie dziś mały garnek ryżu, normalnie powinna mi starczyć 1/3 porcji, żeby się najeść, a ja zjadłam na raty w przeciągu 30 minut cały garnek, na dodatek posypany serem. Wczoraj robiłam sobie sałatkę, zrobiłam jedną miskę, zaraz dorobiłam drugą (bo przecież jeszcze tyle składników), później wyjęłam czekoladę, zjadłam całą tabliczkę i poprawiłam bananem. Wcześniej zajadałam się waflami ryżowymi zwykłymi i w polewie czekoladowej...porażka. Tylko wychodzenie z domu mnie ratuje, albo jakieś zajęcia sportowe- jeżeli mam fazę obżarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydaje mi się, że większość z Was cierpi po prostu na zwykłe obżarstwo - łakomstwo. nie mylcie tego proszę z objadaniem kompulsywnym, bo to jest jednostka chorobowa i podlega leczeniu - często u psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krajanka00
Nie do końca tak jest, też przez długi czas myślałam, że lubię się po prostu nażreć. Byłam ofiarą przemocy psychicznej w szkole, zawsze tłumiłam emocje w sobie, teraz jestem silniejsza, ale wydaje mi się, że te uczty są taką moją ucieczką. Od lat mi to towarzyszą, nigdy sobie nie wmawiałam 'jedzenia kompulsywnego', ale teraz widzę, że tu o to chodzi. Zresztą często jest tak, że ci co nie cierpią na to co my, nie rozumieją tego. My sami się krzywdzimy tym jedzeniem, co z tego, że na zdrowej diecie czujemy się wspaniale, by później znów wrócić do uczt, później mieć bóle brzucha, biegunki, zatwardzenie, czy wymiotować- wszystko przez złe odżywianie- nic fajnego. I tak cały czas. Zdrowy człowiek by sobie tego nie robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×