Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie ma się czym stresować

Polecam nabrać do siebie i całej sprawy dystansu

Polecane posty

Gość Nie ma się czym stresować

Drogie Panny Młode, Miałam ślub 2 tygodnie temu i wcale nie jest tak stresująco jak co niektóre tutaj opisują. nie mdlałam przed ołtarzem, nikt mi nie musiał podstawiać pod nos soli trzeźwiących, pod kościołem nie czekała karetka... Moje przygotowania rozpoczęły sie na 4 miesiące przed ślubem konkordatowym i ze wszystkim zdążyliśmy i wyszło super, fajnie i spontanicznie. Wszyscy się świetnie bawili, dostaliśmy od najbliższej nam rodziny i przyjaciół wspaniałe i użyteczne prezenty, mimo, że wcale nie robiliśmy wesela nastawionego na zysk, bo duże z założenia nie było (40 gości). Do kościoła przybyło bardzo wiele bliskich nam osób, których wielokrotnie nie widzieliśmy od wielu lat, ale pamiętały o nas i przyjechały (choć był to kawałek drogi). Nie wiedzieliśmy dokładnie, jaki będzie przebieg imprezy, bo nie mieliśmy ochoty ani czasu rozpisywać obsłudze z dokładnością do setnej sekundy, kiedy mają wnieść zupkę, czy dolac kawy. Hotel, w którym urządzaliśmy przyjęcie weselne, wywiązał się z zadania doskonale i naprawdę uważamy, że był to strzał w dziesiątkę! Polecam nabrać dystansu do siebie i całej imprezy, bo to zaledwie kilka godzin, a Wy zatruwacie życie swojej rodzinie i narzeczonemu nawet na 2 lata przed tym wydarzeniem. Nie zamieniajcie się w bridzille, nawijające każdej napotkanej osobie o przygotowaniach do ślubu, bo to nudne i żenujące. Nikogo więcej to nie obchodzi, poza Wami, a goście naprawde nie patrzą na to, czy Wasza suknia ślubna to najowszy model z salonu Pronovias za 7000 zł. Liczy sie ogólne wrażenie, Wasz kontakt z gośćmi i otwartość na nich. Zgrana, fajna rodzinka to gwarancja bezstresowego i pełnego wzruszeń oraz wrażeń ślubu i wesela. I naprawdę niezapomnianego, jak nasze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W końcu rozsądny głos na forum Ślubnym :) Nie ma się czym stresować >>Wszystkiego Najlepszego na Nowej Drodze Życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amen. Dziewczyna ma racje! (do autorki: a przezywalas to bardzo, i widzisz to dopiero po swoim slubie ze nie trzeba bylo to przezywac?czy spokojnie podeszlas do tematu slubu?) ja mam slub w sierpniu, i podchodze do tego z dystansem. to znaczy zalatwiam spokojnie, co mam pozalatwiac w okreslonym czasie, ale bez szalu.:) pozdrawiam i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWEJ DRODZE ZYCIA!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liczy się wrażenie
najlepiej zaplanowane a autorka miała SZCZĘŚCIE, że trafiła na taką obsługę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za słowa otrzeźwienia. Zabieram się powoli za przygotowania do ślubu i czytając opinie łapię lekką paranoję. Ale - skoro jesteś taka szczera, autorko tematu, i skoro jesteśmy tu anonimowi - powiedz mi jeszcze jedno. Odpowiedź bowiem uważam za kluczową w wyjaśnieniu, kiedy można pozbyć się stresu i obawy że coś się zawali. Ile kosztował wasz ślub i wesele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo, że KAŻDY będzie się stresował, ale główne pytanie jest : CZY WARTO? bo nawet jeśli cos pójdzie nie tak....to co? najbardziej chyba trzeba się stresowac tym, by Pan Młody powiedział to \'TAK\' przed ołtarzem :P reszta juz jest naprawde małostkowa...sami pomyslcie...czy ktoś będzie wiedział, że macie suknię niewiadomojaka za niewiadomoile? czy ktos zwróci uwagę na zaproszenia? (które i tak sie rzuca w kąt po 5 min od otrzymania?), itede itepe? przeciez sprawy typu: co orkiestra ma zagrać, jakie dania podac...to wszystko da sie ustalić na poskojnie! z koleżanką, z narzeczonym, z mamą....ludzie, bez paniki. Zróbcie sobie liste CO ma być PO KOLEI a na pewno wsyztsko będzie dobrze :) z dystansem trochę nie zapominając o tym, że najwazniejsze są słowa \" ślubuję Ci miłość, wiernośc, i że cię nie Opuszczę aż do smierci\". bo chyba to jest istota całej ceremoni a nie jaki kolor kwiatków będzie miała we włosach światkowa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma się co stresować
Wszystko, wszysko razem wyszło ok 15 tyś. Płaciliśmy sobie sami i organizowaliśmy wszystko sami i było dokładnie tak, jak chcieliśmy. Bez szaleństw, ale z klasą. Tak, stresowałam się trochę, że nie ze wszystkim zdążę, ale to już przed samym ślubem, po drodze wypadło trochę rzeczy w stylu - ksiądz nie miał czasu zrobić próby, bo spowiadał przed Wigilią itd, narzeczony długo zamawiał samochód, dzień przed ślubem nie miał kto nas wyspowiadać, bo księżą wyjechali po świętach na urlopy (mieliśmy ślub 29 grudnia). Musiałam iść po mszy do zakrystii i prosić spowiednika o przyjście do konfesjonału. Jednak to takie anegdoty, które będzie się mile wspominać po latach. :) Do osoby, która mi pisze, że miałam szczęście z obsługą: nie wydaje mi się. Impreza była robiona w jednym z lepszych hoteli w mieście, a nie w remizie strażackiej, więc obsługa i wszystko było na poziomie. Nie sądzę, aby hotel o renomie na całą Polskę robił sobie pod górkę reklamacjami gości. Jak dowiedziałam się o tym hotelu, to chciałam tam i nigdzie indziej i tak było. Też dlatego, że w cenie dawali tort oraz apartament prezydencki na noc poślubną :) Szczęście to mają ludzie, którzy potrafią realnie ocenić możliwości swoje i otoczenia. Dodam, że nie podpisywaliśmy umowy z hotelem i było to bardzo dla nas korzystne, bo tydzień przed weselem, pare osób po prostu zrezygnowało i hotel zgodził się zmniejszyć listę gości do faktycznie przychodzących na uroczystość. Tak więc wszystko ułożyło się dokładnie po naszej myśli. :) Życzę Wam również niezapomnianego ślubu i wesela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No proszę... To ja naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Muszę lecieć do pracy ale będę zaglądać. Autorko tematu, dzięki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyprzedaz
proba slubu???myslalam, ze to tylko w filmach???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z autorką. Nie ma sensu przeżywać każdej dupereli bo i tak nikt oprócz panny młodej nie zwraca na to uwagi. Ale przyznam, że kilkoro znajomych stresowało mnie swoimi oczekiwaniami - bo chcieli klasyczne oczepiny, kamerzystę, disco polo, dziwili się czemu nie chcę welonu, czemu nie podepnę włosów, nie pobiegnę na solarkę, nie przefarbuję się na blond na tę okoliczność, czemu pan młody się nie ostrzyże (ma długie włosy) a suknia będzie w stylu średniowiecznym zamiast z najnowszej kolekcji i tak dalej... Kurcze, takie gadanie może ostro zestresować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma się co stresować
Jasne, że nie ma klasycznej próby ślubu (nawet nie miałam czegoś takiego na myśli), tylko idzie się do księdza, żeby powiedział co i jak i na co zwrócić podczas mszy ślubnej uwagę. Nam ksiądz powiedział, żeby świadkowa była z gatunku "myślących" i np. zabrała Pannie Młodej kwiaty podczas składania przysięgi i była w pogotowiu, żebyt kwiaty nie latały po klęczniku. I żeby sobie Państreo Młodzi patrzyli w oczy przy składaniu przysięgi, a nie księdzu. Więcej nie powiedział, bo ludzie stojący przed konfesjonałem o mało nas nie zlinczowali, bo lecieli do domu przygotowywać Wigilię. :) Przecież nikt nie mówi o próbie ślubu w stylu "teraz klękasz, teraz nie klękasz", ale warto chyba o jakieś podstawowe kwestie organizacyjne zapytać. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość traktorzystka wacia
Może miała szczeście, a może po prostu przymknęła oko na różne niedociągniecia. I w najlepszej restauracji moze sie zdarzyc, że kelnerowi upadnie talerz, że się pośliźnie, że stanie się jakas inna niespodzianka. I można z tego powodu wyć w kiblu przez pół wieczoru, a można puscić na to zlewkę i patrzyć do przodu i cieszyc się tym, co wyszło. To jest kwestia nastawienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiadomo zawsze
może się coś zdarzyć, ale przecież nie pisała, że wszystko było super i prefekt, bo wiele rzeczy nie poszło po jej myśli, tylko z tego powodu nie popełniła harakiri. :) Jak ktoś napisał powyżej: nastawienie to podstawa. Trzeba się śmiać z bzdetów - potem to będzie temat na miłą anegdotkę przy ciepłym kominku i bawiących się na podłodze wnusiach. :) Szkoda, że Polacy nadal podchodzą do wszystkiego tak smiertelnie poważnie i nie potrafią się z siebie śmiać, a powinni. Zwłaszcza ze ślubu, na który zaciągają gruby kredyt albo wydają życiowe oszczędności, zgodnie z powiedzeniem "zastaw się, a postaw się". Jak czytam jak te kokoszki walczą tutaj o suknie, która piękniejsza, która oryginalniejsza, która coś tam to mnie śmiech chwyta. Ślub i wesele minie raz dwa, a pronovias za 8000 zł zawiśnie w szafie z plamą po barszczyku weselenym. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma co się stresować
:) powiem, co moim zdaniem się nie udało: - było mi ciut zimno w nogi w kościele (no cóż, grudzień, a miałam lekkie pantofle ślubne), ale szło przeżyć - dzień wcześniej przy spowiedzi przedslubnej mysiałam wyciągnąć księdza z zakrystii do spowiedzi, po czym zatrzasnęłam się w konfesjonale po spowiedzi i nie mogłam wyjść LOL - siedzieliśmy z narzeczonym w aucie w cieple, czekając aż ktoś po nas przyjdzie, że już można iść do kościoła, bo był przed nami inny ślub, nikt nie przyszedł, skutkiem czego siedzielismy dalej, o mało nie spóźniliśmy się na własny ślub :) - mieliśmy zaporę (na wsiach jest, a ślub był w wiejskim kościółku) i nikt z nas nie miał nic do dania dzieciom, które to przygotowały, nie chciały nas puścić, musieliśmy zrobić ze świadkami zrzutę i dac 20 zł :) - był trochę problem z parkowaniem pod hotelem, bo mieli kompet gości na weekend, no cóż - zdarza się Poza tym świetnie się bawiliśmy, jedzenie było super, dużo zostało na drugi dzień, nastroje dopisywały i spotkalismy się z ogromną życzliwością i energią całej rodziny oraz obsługi hotelu. Mamy co wspominać, mimo, że nikt z nas nie dostawał wścieklizny w kwestii przygotowań. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ja
:))) ale masz czuja, gratuluję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wzajemnie
Ty już po ślubie, mała mi? Bo ja tak. :) Od 2 tygodni. :) Magrat P.S. Ktoś mi zaczernił nicka wcześniej i już nie mogłam go używać, niestety. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Magrat
Niedużo, w sumie nic się nie zmieniło. Myśmy mieszkali razem już 2 latka, mieszkanko wynajmujemy to samo, co wcześniej, ale myślimy powoli o kupnie własnego...takie 3-pokojowe byśmy chcieli, bo rozwojowe bardziej dla młodego małżeństwa. :) Póki co wygląda na to, że uda nam się dopiąć swego może na wiosnę. W marcu mamy wyjazd do Egiptu zaklepany (prezent ślubny od rodziców), a poza tym mąż troskliwszy i czulszy się stał. Małżeństwo gorąco polecam, to taka własna "mała stabilizacja" i nieważne co tam inni gadają. :) Ślub i wesele fajna sprawa, bardzo miłe wspomnienia z niego. Po ślubie mieliśmy jeszcze tydzień wolnego, więc pojeździlismy po rodzince po Polsce, odwiedziliśmy dawno niewidzianą w kilku miastach i wioskach, fajne było to i miłe. Naprawdę wiele życzliwości nas spotkało. Jak chcesz podaj maila to wrzuce parę fotek od nas, bo już mam. Pozdrawiam serdecznie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nasze przyjęcie
to miał byc tylko obiad, ale koniec końców wyszła regularna impreza z tańcami. Nawet na zaproszeniach pisanych we wrześniu mieliśmy jeszcze podane, że to "uroczysta kolacja". Wyszło zupełnie inaczej, ale to było właśnie wspaniałe. :) Mieliśmy przyjęcie do ostatniego gościa, goście wyszli ok. 2 nad ranem, bo musieli wrócić na nocleg do innego miasta ( z Gdańska do Gdyni). :) Tak więc mieliśmy czas dla siebie w apartamencie prezydenckim, który dostaliśmy w cenie imprezy. Rano śniadanko do pokoju, za oknem widok wstającego poranka nad Motławą...pięknie po prostu!!! Dodam, że mimo, iż grudzień pogoda była przepiękna w dzień ślubu oraz dzień po ( w niedzielę 30 grudnia). Słońce w oba dni jak na wiosnę, szok!!! Największym komplementem dla nas było, gdy koleżanka, która przyszła na imprezę bez osoby towarzyszacej powiedziała, że bawiła się wspaniale i na tak ciepłym przyjęciu jeszcze w życiu nie była. :) Zapomniała, że jest tam sama. Magrat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wysłałam
pozdrawiam Magrat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magrat, czy możesz zdradzić gdzie miałaś swoje przyjęcie weselne? To chyba fajne miejsce (hotel Hanza może?) a ja właśnie rozglądam się za czymś w Gdańsku i okolicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba się nie mylę... Oferta którą znalazłam w necie by się zgadzała... Nie brałam tego miejsca pod uwagę ale skoro jest tak zarekomendowane... Magrat, jeśli się zgodzisz, dopytałabym cię o to i owo. Ale pierwsze pytanie to by było czy to ty założyłaś ten topik a zatem czy opis hotelu a potem podanej miejscowości dotyczą jedno drugiego? Ale się podekscytowałam. Znowu nici z chwil skupienia w pracy ;D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak to była Hanza
w Gdańsku nad Motławą. Od razu powiem, że to hotel biznesowy z założenia, a więc rzadko robione są tam przyjęcia weselne. Przyjęcie może być na maks 50 osób, bo taka jest możliwość sali. Poza tym nie robią przyjęć latem, gdyż sala ponoć nie jest na tyle dobrze klimatyzowana i robi się tam bardzo gorąco. Robią przyjęcia jesienią, zimą i wczesną wiosną. Ja miałam menu za 120 zł i było dużo i dobre jedzenie, do tego obsługa kelnerska plus alkohol dają swój, za dodatkowa opłatą oczywiście. W cenie jest tort (miałam truflowy od Sowy, polecam, mniam!) i apartament prezydencki na noc poślubną. Był trochę problem z orkiestra czy djem, myśmy mieli muzykę zgraną na płytki mp3, puściło się i leciały hiciory, ale jak się uprzesz to możesz negocjować o to, bo koniec końców wyglądało na to, że można było jednak mieć np. dja. Znajomi robili też wesele na 30 pare osób w Palowej na Długim Targu, poza tym na większe przyjęcia (powyżej 70 osób) polecam Estragon. Magrat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za masę cennych informacji! 🌻🌻🌻 Z wrażenia wyleciały mi z głowy pytania jakie mogłam mieć (chyba o muzykę chciałam spytać a już napisałaś :) ). Chyba na razie wiem wszystko. Wiesz dlaczego nie brałam Hanzy pod uwagę? Bo kojarzy mi się właśnie z biznesem i... niedostępnością dla zwykłych śmiertelników jak ja. A tu proszę... (i oni sami też ofertę mają jasno wyszczególnioną na swojej stronie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Własnie tam niewiele
osób robi przyjęcia i nie wiem dlaczego. :) Terminy mają wolne i są naprawde profesjonalni. :) Tylko przy umawianiu się polecam kontakt telefoniczny nie z Pauliną a z panem Jakubem, szefem kuchni. Ona troszkę namieszała (pierwszy raz organizowała tego typu przyjęcie) i on potem odkręcał, 2 tygodnie przed ślubem, ale i tak wszystko dobrze poszło i korzystnie dla nas. Naprawdę polecam. Moi rodzice, krytyczni co do pomysłu organizacji wesela bez ich udziału, byli zachwyceni przyjęciem, goście też. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×