Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ***caroline***

Czyżby jednak ciąża...?

Polecane posty

ja to raczej mam na zmiane. Ostnio od owulki bolał nie prawy a teraz zaczyna pobolewać lewy... czasem jednak natura sama wie jak uregulować niedoskonałości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
baderko a masz moze jakies wieści od Caroline? Ciekawe czy już urodziła, czy jeszcze bobasowi sie nie śpieszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie odzywała się... nie będę już do niej pisać na maila, nic na siłę... jak będzie chciała to sie sama odezwie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tego co pamietam termin miała na 5 paźdz. dziewczynki lubia rodzić się w terminie, więc może i u niej tak będzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze mam nadzieje ze bedzie miała lekki poród. Zobaczycie, ze już niedługo pochwali sie dzieciątkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny Edusia,nie martw sie,na pewno zajdziesz w ciążę.Może ten lekarz będzie w porządku i Cię wyleczy. A teraz posłuchajcie co mi się przydarzyło,do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Otóż umysliłam sobie rano,że zrobię sobie wyniki krwi i moczu a potem pojadę na grzyby (sama tak zamiast spaceru po osiedlu).Las mam blisko,15min.jazdy samochodem.Odpaliłam samochód,przejechałam 20 metrów i samochód stanął.Próbowałam go odpalić,kręcił,i nic.Zadzwoniłam do męża,kazał odłączyć alarm i próbować dalej.Potem wpadł na pomysł,że nie ma paliwa.Jak mogło nie być paliwa jak dwa dni temu tankowałam i miałam pełny bak.Ale patrzę,wskazówka paliwa też się nie rusza.Po prostu w nocy jakieś gnoje spuścili mi ponad 20 litrów benzyny z baku.Zadzwoniłam po kolegę,przyjechał,pojechaliśmy na stację po kanister 5litrów benzyny i wlaliśmy.I nic.Samochód dalej nie odpalił.Albo przedziurawili bak,albo ucięli przewody,albo dostało się do przewodów powietrze.Najpierw sama popchałam samochód.Na to wydarł się mój mąż,że nie wolno mi pchać samochodu w ciąży,bo coś mi się stanie.No to poprosiłam faceta i jakoś go odstawiliśmy z powrotem na parking.Potem jeszcze szłam jakieś 5 km. na stację benzynową oddać kanister - do tej pory mam dosyć tego spaceru. A teraz siedzę w domu i nigdzie się nie mogę ruszyć bez samochodu.Na szczęście Danielek i tak miał zostać do soboty rano u dziadków to mąż go jutro odbierze jak wróci z pracy.Oczywiście jestem sama jak palec,nic nie mogę zrobić.Normalnie wyłam dzisiaj z besilności,nie dość,że straciłam ponad 100 zł na benzynę,którą mi ktoś bezczelnie ukradł,to jeszcze nie mogę uruchomić samochodu.Już mi lepiej,ale znowu się potwornie zdenerwowałam.Mam nadzieję,że dziecku nic nie będzie po tych moich przeżyciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
robur, historia jak z filmu...współczuję... ale że przyszło Ci do głowy pchac samochód to należy Ci się porządny ochrzan!!! oj porządny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baderko,ja nie miałam innego wyjścia.Po prostu zatarasowałam kobiecie wyjazd z parkingu a ona właśnie wyjeźdżała.Na szczęście samochód nie był na biegu,więc tylko go praktycznie popchnęłam ręką i zbyt dużego wysiłku w to nie włożyłam,nie martw się.Problemem było wepchanie go z powrotem na miejsce parkingowe,ale poprosiłam jakiegoś obcego faceta,ja siedziałam za kierownicą a on pchał i jakoś się go udało wepchać.Tyle,że samochód najechał oponą na krawężnik,więc musiałam go jeszcze leciutko zepchnąch ( sam zjechał,bo to z górki),a z powrotem idealnie to wepchała go już moja koleżanka,która akurat szła na spacer z dzieckim i zaoferowała mi swoją pomoc (wiedząc o moim stanie sama chciała pchać).Także samochód idealnie stoi i czeka na mojego męża,który wróci jutro w południe i już wiem,że będzie miał niezłe zajęcie na sobotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to teraz odpoczywaj a ja się żegnam, chyba aż do poniedziałku... trzymajcie się cieplutko i udanego weekendu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Baderko kiedy obniżył Ci się brzuch? Mi chyba już :( co mnie martwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak naprawdę to ja nie zauważyłam jakiegoś znaczącego obniżenia... choć tak na miesiąc przed porodem zaczęło mi się jakby lżej oddychać, ucisk na przeponę był więc jakby mniejszy... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
...trzy osoby powiedziały mi, że jakoś nisko mam brzuch, ale ja chyba jednak tak nie uważam... więc nie myślę o tym :) Jestem już w 34tc więc jeszcze troszkę :) Aczkolwiek taka moja natura, że wszystko mnie martwi :D Tak już chyba zostanie do końca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myslę, że na okresie ciąży się nie skończy Karolinka... oj nie... ale i dobrze, przynajmniej niczego nie przegapisz i nie zlekceważysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :) wczoraj nie pisałam bo zrobiłam sobie w biurze przemeblowanie :D własciwie to tylko poprzestawiałm meble, ale jak juz sie wziełam za te zmiany to zrobiłam sobie generalne porządki. Czasem takie \"kosmetyczne\" zmiany sa dobre, no a poza tym może wreszcie nie bede marzła bo meble poukładałam tak, żeby mieć grzejnik odsłoniety :P Karolinko nie przejmuj siegadaniem ludzi. Sama wiesz lepiej jak brzuszek Ci sie układa. Z tego co piszesz to nie ma powodów do obaw ;) Zobaczysz, ze dzidzius urodzi sie w terminie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
robur ta Twoja historia z samochodem, faktycznie jest jak z filmu... baderka ma racje, za to pachanie autka powinnaś niezłą burę dostać... tytyty.... musisz na siebie uważać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Edusia... :) ja dzisiaj jestem na w pół przytomna... dziwne, bo spałam nienajgorzej, tylko wstać nie mogłam... ale to chyba przez pogodę, bo u mnie leje od rana... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze to ja szczęsciara jestem, bo u nas słoneczko już pięknie świeci :) mam nadzieje ze to sie nie zmieni do koća dnia, bo zupełnie inaczej wtedy sie czuje- taki wulkan energii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja w czwartek idę do ginki prywatniei chciałam jej pokazać wyniki.Skierowanie na badania dostałam od państwowego i tylko do niej te wyniki idą z laboratorium,ja ich nie mogę dostać.Ale poprosiłam panie w laboratorium o kopie.Zrobili mi kopię moczu a wyniki krwi spisałam sobie na kartce.No i tak wyszło,że mam zapalenie pęcherza (bardzo dużo krwinek białych w moczu,tak powiedzieli w laboratorium) oraz anemię (wiem o tym,bo identyczne wyniki miałam z Danielem w ciąży i brałam parę miesięcy żelazo i teraz też mnie to czeka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
robur, ale to wszystko można szybko opanować nie? duzo zdrówka dla Was...jedz duzo buraków i wątróbki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baderko,nie chodzi o to,że tego nie można opanować.Ale ja akurat nie lubię potraw z żelazem (czerwone mięso,wątróbka,szpinak) a po preparatach z żelazem wymiotuję.Już to przerabiałam,po każdej tabletce miałam wizytę w kibelku,dopiero moja pani doktor wymyśliła,abym przesypiała mdłości i wymioty i kazała mi brać żelazo przed samym snem.A ile jadłam Uroseptu (kilka miesięcy) to już nie zliczę,wtedy miałam piasek w nerkach.Oczywiście wszystko w ciąży z Danielem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Miałam ostatnio problemy z komputerem... ehhh wieczny problem, a komputer nowy :) Co tam u Was dziewczynki?? U mnie wszystko Ok i oby tak dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej... u mnie też wszystko ok... powoli wszystkie moje normalne spodnie robia się ciasne... tyję dokładnie jak z Dominiką, więc śmiem przypuszczać, że io tym razem dziewczynka... :) a jak Twoja szyjka Karolinka? byłaś kolejny raz u lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Ostatnio byłam u gina w zeszły piątek czyli prawie tydzień temu. Żadnego rozwarcia, szyjka nadal lekko miękka i lekko skrócona, ale lekarz mówił, że na takie stwardnienia jak miałam to wszystko jest "pięknie" ... teraz jak biorę leki to twardnień nie mam prawie wcale :) ...a może Ty jako też już rodząca odpowiesz mi na moje pytania które zadałam też na listopadzie :) Jak się już urodzi dziecko to jak wygląda brzuch? ...bo jakoś nie wyobrazam sobie by odrazu był mały, ale nie wyobrażam sobie też by był tak samo duży bez maleństwa?? Nie wiem po prostu jakie ciuchy zabrac na powrót ze szpitala ...i jak to wygląda po porodzie ... Urodzę... zabierają dziecko do mycia mierzenia itp, przynoszą i co? Nie wiem co zrobie jak mi go dadzą ... czy podołam... Opowiedz pokolei co i jak ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no więc tak było u mnie ... zaraz po porodzie położą Ci maleństwo na chwilę na brzuchu, żebys mogła je przytulic, potem zabiorą do ważenia i mierzenia...potem dostałam małą znowu owiniętą w becik, ale jeszcze nie umytą i położna przystawiła mi ją do piersi... a potem pojechałyśmy z porodówki na ten właściwy już oddział i położne zabrały małą do swoich pomieszczeń, umyły ją i ubrały... była tam u nich chyba ze 3 godzinki, ja sie z tym czasie trochę przespałam...a potem maleństwo będzie juz cały czas z Tobą jeśli będzie w szystko ok. położna zabierze je tylko na kąpiel... u nas nie było ze względu na żółtaczkę i Dominika leżała pod lampami... pewnie u Ciebie będzie podobnie :) a co do brzucha... ja przytyłam ogolnie, więc w spodnie sprzed ciąży nie weszłam...ale brzuch nie był duży, było na nim trochę luźnej skóry, taki wałeczek, ale generalnie zaraz po byłam płaska... ze szpitala wychodziłam w spodniach ciążowych, bo tak jak pisałam, trochę mi się przytyło tu i ówdzie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a z tym podobnie to nie chodziło mi o żółtaczkę tylko o całokształt... takie maluszki przesypiają prawie całą dobę...zaraz po porodzie nie muszą być nawet karmione, bo mają swój własny zapas glukozy... potem budzą się tylko na karmienie i dalej spią... także roboty przy nich nie am za wiele :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Tak, chciałabym rodzić z mężem :) Nie wiem czy nie będę tego załowała :D heheh ...Ty rodziłaś z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak i nie załowałam ani przez chwilę, nie wyobrażam sobie porodu bez niego...i nie żałuję do tej pory.. on zresztą też nie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×