Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tośka_28

PAŹDZIERNIK 2008

Polecane posty

Dżiiizzzz, falsa, ja cię bardzo proszę ostrzegaj że będzie zabawnie - dopiero młodą uspiłam (1.5h to trwało, a pewnie i tak za 25min się obudzi) i ledwo się powstrzymałam przed głośnym śmiechem (ale monitor oplułam bo akurat karmi sączę...)... Piekne :-D Ale mój nie lepszy - jajecznica to wszystko co potrafi zrobić (no i jeszcze krewetki z taką ilością czosnku że achhhh, szkoda mi sąsiadów jak im to wentylacją przechodzi...). Ja się bardzo boję że mi się bliźnięta trafią - moja babcia miała 3 pary, mój ojciec jest jednym z nich... I wszystkim mówię, że mam nadzieję że na moją siostrę trafi :-P Podziweiam Agateq że już jesteś zorganizowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień doberek ;) ja już po sniadanku i kawce, chłopcy też już jedli i odpoczywają leżakując w bujaczkach :D Korzystając z chwili opiszę Wam jak wyglądał mój poród: We wtorek 28.10 pojechaliśmy z mężem rano do szpitala. W rejestracji mówię, że mam dzisiaj zgłosić się do przyjęcia na oddział. Zostałam zarejestrowana i kazano mi czekać aż lekarz wezwie. Po ok. 20 min. zostałam wezwana. Zmierzono mi ciśnienie - było trochę podniesione tj. 150/110 - no i podłączono do ktg. Niestety ( a dla mnie stety )zapis nie wyszedł najlepiej, no i lekarz mówi, że przyjmujemy natychmiast na porodówkę. Zrobił mi jeszcze usg, na którym stwierdził, że dzieci są ułożone główkowo, z tym , że jeden z chłopców główkowo skośnie ( było to dla mnie dziwne, bo wcześniej tj. w piątek24.10 mówiono mi, że dzieci są w położeniu poprzecznym ). Kazali mi się przebrać, przygotowano kartę przyjęcia i zaprowadzono na porodówkę. Tam podpięli mnie pod ktg .. przy pierwszym zapisie pojawiły się skurcze, ale nie było żadnego ujścia. Wezwano do konsultacji lekarza, który znacząco stwierdził, że nie ma zagrożenia życia dzieci ani matki, więc czekamy .. nie będziemy ciąć, tylko czekamy na poród siłami natury. Byłam w lekkim szoku jak to usłyszałam, ale wtedy myślałam sobie jeszcze w takich kategoriach: \"jestem w fachowych rękach, oni wiedzą lepiej co robić, ja nie mam na ten temat pojęcia, widocznie nic rzeczywiście się nie dzieje i tak musi być. Dam radę, będę silna \" Podpinali mnie pod ktg jeszcze 2 razy, po czym przy ostatnim zapisie skurcze osłabły - były prawie niewyczuwalne ( ani przez komputer, ani przeze mnie ) Wezwano ponownie lekarza, który tym razem zadecydował, że trzeba mnie przenieść na salę przyjęć do oczekiwania, z zaleceniem robienia 3 x dziennie zapisu ktg. Już wtedy poczułam się zdezorientowana i lekko oszukana, bowiem jeszcze kilka dni wcześniej mówiono mi wyłącznie o cc, a teraz odsyłają mnie na salę w celu oczekiwania na poród fizjologiczny No cóż, nie miałam wyjścia, musiałam tam przejść. Nie było już odwrotu ani mowy o tym, żeby mnie wypuścili do domu.. Wieczorem ok. 21:30 odeszły mi wody, ale już wtedy wiedziałam, że to nie jest aż taki powód do radości, ponieważ nie czułam żadnych, absolutnie żadnych skurczy . Zabrali mnie na porodówkę, gdzie położna potwierdziła moje obawy .. po pierwsze brak skurczy, po drugie,żadnego rozwarcia i wysoko szyjka .. skwitowała to w ten sposób: \"oj .. jeszcze długa, długa droga przed Panią do momentu porodu .. \" Lekko mnie tym wystraszyła , ale leżąc tam obiecałam sobie w duchu, że dam radę i niezależnie ile będę musiała czekać będę silna i wytrwam, bo nie robię tego dla siebie, tylko dla moich skarbów. Ok. 01:00 poczułam mocniejsze skurcze i ujście zaczęło się otwierać - niewiele bo niewleie , ale zaczęło. O 03:00 skurcze były już mocne, a rozwarcie dalej niewielkie. O 04:00 skurcze były już naprawdę nieznośne. Były aż tak mocne, że nie mogłam leżeć na łóżku, ciągle z niego schodziłam - chodząc było mi lepiej. Przed 05:00 przyszła położna sprawdzić co tam z ujściem i okazało się ( na szczęście ), że się otwarło na tyle, że możemy zaczynać rodzić. O 05:00 przyszedł lekarz, umyto mnie i zaczął się poród. Na trzech parciach urodził się Łukasz . Kiedy położyli mi go na piersiach, wystarczyło, że popatrzył na mnie a natychmiast zapomniałam o całym bólu. Pomyślałam wówczas, no teraz to napewno dam radę aby urodzić drugiego smyka i byłam z siebie okropnie dumna i gotowa by dalej rodzić .. Jednakże .. przestałam czuć jakiekolwiek skurcze i dodatkowo zaniepokoiła mnie mina położnej kiedy wkładając mi palce w krocze nagle spoważniała i zrobiła się blada. Zapytałam czy coś się dzieje, czy coś jest nie tak, dlaczego nie mam skurczy i jak długo może trwać ta przerwa ( bo aktualnie nie działo się nic) i czy nie zaszkodzi ona smykowi, który jest w brzuchu. Ona nie chciała mi nic powiedzieć , zawołała tylko lekarza, mówiąc mu: \" doktorze, pacjentka ma do pana kilka pytań \" I już wtedy zorientowałam się, że coś się dzieje, że coś jest nie tak Lekarz podszedł i powiedział, że nic się nie dzieje, że przecież słyszę tętno dziecka, bo cały czas było monitorowane. Położna w międzyczasie cały czas wykonywała badanie ( ciągle blada ), aż wreszcie oświadczyła, że na dole nie ma główki Zamiast niej były stópki Dziecko nie było odwrócone główkowo !!!!! Zaczęła nawoływać lekarza, ten przyszedł, zaczął badać i uciskać mi na brzuch w nadziejach, że smyk się odwróci .. ale niestety bez rezultatu. I wtedy zapadła decyzja - przewieźć NATYCHMIAST na salę operacyjną i przygotować do cięcia. Przewieźli mnie na salę, pamiętam, że lekarz powiedział usypiamy całkowicie bo nie ma już czasu, przyłożyli mi tlen i odpłynęłam.. Ocknęłam się dopiero o 08:37 pod kroplówką w separatce. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem i nie byłam świadoma, że wogóle rodziłam. Jednak po 5 min. wszystko wróciło jak jakiś koszmar... na którego wspomnienie do tej pory mam łzy w oczach i gęsią skórkę. Bo przez lekkomyślność i decyzje innych mogłam stracić Konrada ( bo jak się okazało miał już niedotlenienie i zerowe napięcie mięśni, w związku z czym w pierwszej minucie dostał tylko 7 pkt Apgar. W 3\' dostał już 9 pkt ) i mogli skończyć i mnie, bo starciłam mnóstwo krwi ( tu cięcie i tam nacięcie .,. ) Ale na szczęście Bóg i Anioły nad nami czuwały - dzisiaj jest wszystko w porządku. Chłopcy są silni i zdrowi i tacy Kochani ❤️ No to już teraz macie zarys, jak to wszystko przebiegło. Miłego dzionka 🌼 zmykam narazie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o mój boże agatQ dostałam gęsiej skóry jak to czytałam, aż sie nuż w kieszenie otwiera jak się widzi co robią niektórzy lekarze jacy sę lekkomyslni i jak łatwo narażają życie kobiet i dzieci. nie dość że niepotrzebnie się namęczyłaś -zamiast od razu cięcie zrobić to czekali do ostatniej chwili i narazili cię i dziecko. masakra. współczuję przeżyć ale sie bardzo ciesze że wszystko skończyło się dobrze i że chłopcy są zdrowi:) a napisz jeszcze jakie wymiary miały twoje smyki i ile przytyłaś w ciąży. sory za ciekawość ale nigdy \"na żywo\" nie rozmawiałam z mamą bliźniaków:) ja jutro jadę z kacperkiem do alergologa, dobrze że mamy w rodzinie lekarza to załatwił mi w sumie wizytę z dnia na dzień w niedziele mamy chrzest małego a od poniedziałku znowu po lekarzach się włuczymy. rano pediatra potem kontrola bioderek i okulistę musimy zaliczyć bo mi sie prawe oczko nie podoba. nie otwiera się tak szeroko jak lewe i trochę łzawi. czy wasze malce mają coś podobnego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AgateQ -no to mialas ciezki porod.Podobny z reszta do mojego.Urodziłam mojego małego w ten sam dzien co ty.28 o 10.30 odeszły mi wody-tzn caly czas sie saczyły wiec ja chlopa za fraki i do szpitala(rodziłam w Poznaniu-bo z tamtad miałam lekarza i dodam ze do Poznania mam 120 kom hihi).O 12.30 bylismy na miejscu no i badania i tak dalej(mialam szczescie ze mnie przyjeli hihi bo 2 dziewczyny za mna i porodowka została zamknieta)Od 14 bylam caly czas podłaczona pod ktg.Cały dzien i noc nic sie nie działo (nie mailam wcalerozwarcia i boli.Bole mialam ale tylko krzyzowe-straszne,ale w takich bolach sie nie rodzi)no ale strasznie martwiłam sie o dzidziusia przeciez był bez wod.Nastepnego dnia po obchodzie decyzja-bedziemy rodzic.Dzwonie po mojeg P -ten przyjechał a tu nic sie nie dzieje.Podłaczyli mnie pod kroplowke zeby wywolac bole a to było okropne.Zaczeły sie problemy bo malutkiemu skakało tetno od 50 do 200-myslałam ze umre ze strachu.Wyłaczyli mi ta kroplowke-było tak jeszcze 2 razy.W miedzy czasie okazalo sie ze mam zielone wody-bylam pewna ze bedzie ciecia a tu du.. zaczeli mi plukac te wody normalnie szok.A na dodatek mialam cały czas tylko 2 cm rozwarcia i nie powiekszylo sie wiecej.O 18 podpisałam papiery ze zgadzam sie na cc a o 19.32 malutkiego urodzili za mnie hi hi.Po 35 godz zrobili mi cesarke-masakra.Powiem wam ze gdyby nie moj P to nie dalabym rady-bylam tak przepanikowana,tak sie balam o Dawidka ....Nie moge jeszcze spokojnie o tym mowic.A na dodatek przyniesli mi malego po 30 min po cesarce i nastepna zalamka-no bo jak mam sie nim zajac jak bylam jeszcze pod znieczuleniem.Cala noc sie meczylam bo maly byl glodny a ja nie mailam jak go nakarmic-zapychalam mu smoczek bo co mialam robic? Ale dzieki Bogu malutki dostał 10 punktow Ap...i jest zdrowy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ale historie na dzieńdobry :) jak to czytam to wspominam swój pierwszy poród, drugi był przy tym wszystkim super. pierwszy też miałam przez cesarkę ale małą dali mi dopiero po 24h. Nie wyobrażam sobie dostać dziecka po 30 min bo przez pierwsze 10 to spałam po znieczuleniu. Owszem pokazali mi ją i zabrali. Ale tak zostawic dziecko matce, która jeszcze nie wie co z maleństwem robić a w dodatku jest w znieczuleniu i może mu krzywdę zrobić to powinno być karalne. Przecież mi nawet po zwykłym porodzie dali dziecko dopiero po 3 h obserwacji i to nie kazali mi się z łóżka podnosić tylko położna do karmienia podawała, zeby mi sie nie zakręciło w głowie i żebym nie upadła. 26.10.2008-- to takie praktyki w tym szpitalu są codziennością? Nic dziwnego że się odechciewa rodzić dzieci w naszym kraju. A ja naszczęscie na trzecie jeszcze poczekam :) Wszystko wróciło do normy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26.10 --> moj porod byl bardzo podobny do twojego, po tym jak malemu zaczelo skakac tetno tak jak u ciebie 50-200 a nawet 40, to mnie wzieli na cesarke tylko ze ja mialam jeszcze porod wywolywany to sie troche nameczylam bo 16 godzin ze skurczami, do tego przebijali mi wody takze dostalam wszystkie znieczulenia jakie mozliwe poczynajac od zwyklego cocodamolu, potem wanna, potem petydyna, w miedzyczasie gaz a nawet tlen jak prawie zaczelam mdlec i konczac na epiduralu ale to juz na cc. tyle ze mi bardzo pomogli po porodzie z tym cewnikiem i nogi mialm conajmniej nieruchliwe:). za kazdym moim dzwoniem w nocy przychodzili i mi go albo podawali albo odkladali do lozeczka. polozna do tego brala moj sutek i wpychala malemu do ssania az sie nauczyl albo zbierala krople do strzykawki zeby mi dac odpoczac.ja sie nie wstydzilam ich co chwila wolac a one mi bardzo pomogly i byly do tego przemile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamamawiny w tym szpitalu tak jest ze od razu dziecko jest z matka. Falsa mi tez porod wywolywali oxy cos tam i wlasnie po tej kroplowce malemu zaczelo tetno skakac a ja bole mialam tylko ze krzyzowe a nie brzuszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26.10 --> mi wystarczyl tylko zel bo w sumie czop mi sam czesciowo odszedl wczesniej, a tetno mu zaczelo malec do 90 to mnie wzieli na przebicie wod i wtedy zaczela sie jazda, a bole to ja juz sama nie wiem co mnie bolalo, chyba wszystko:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deli26
AgateQ....Ty się biedna miałas, aż mi ciarki przeszły. To mój poród w takim porównaniu nie był taki zły, bo urodziłam w ciągu 10 godzin, akcja szła szybko. Martwią mnie nadal te kupki, to znaczy ich brak. Dzisiaj znowu 6 dzień, a dostaje lek, daje jej jabłka, soki jabłkowe i kurcze nic...znowu będe musiała udać sie do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i mysle ze to ok ze dziecko jest od razu z matka, tylko, ze takiej matce po operacji potrzebna jest pomoc. ja bylam na takiej sali najpierw co na 5 dziewczyn ktore rodzily siedzialy w niej 2 polozne dzien i noc, polozna to mialam przy lozku co pol godziny przez pierwsza noc i dzien. za kazdym razem przystawialy mi malego do cycka bo chyba bym sie poddala z karmieniem, no i myly nas itd. a potem mnie przeniesli na zwykla sale gdzie na nas 6 byly 2 polozne ale juz na zewnatrz siedzialy i jeszcze inne rzeczy robily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i tak apropo nowych umiejetnosci to kilka dni maly prawie nic nie mowil zadnych a- buu a-guu i od wczoraj czy przedwczoraj zdaje sie maly zrobil sie nad wyraz rozmowny ale tym razem jest to takie melodyjne gadanie w jednym ciagu typu: aaaaaamuuuuuaaaaa aaaaa ooooooaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja też myśle, ze jest dobrze jak dziecko jest z matką, ale nie wyobrazam sobie, zeby matka nie miała sił do niego wstać a niogo do pomocy nie było. A jakby się zachłysnął wodami albo coś? Przecież byś się po cesarce nie podniosła tak szybko no i to karmienie.. Szok. U mnie niestety na 2 sale była jedna położna, ale nas na 2 salach było tylko 10 :D i jak jakieś dziecko dłużej płakało to zaraz przychodziła położna zobaczyć co się dzieje. A z nowych umiejętności to mój synek dłużej śpi :) Np. potrafi cała noc przespać od 22 do 8 rano. I w dzień śpi po 4 h ciągiem. Własciwie to nie wiem czy to powód do radości, ale widocznie tyle potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goa29
-->Agateq- Szczerze wspolczuje. choc ja przy pierwszej cesarce mialam podobnie. Poród wywoływany po terminie a tu brak jakielkowiek akcji po 10h i przez dwie godz. zmuszali nnie do rodzenia po czym stwierdzili ,że i tak głowka sie nie wstawia odpowiednio i wkoncu wzięli mnie na cesarke tez w znieczuleniu ogólnym Po tym przez kilka dni ruszac sie nie mogłam bo bolala mnie wszystko a teraz jak rodzilam to do konca nie wiedzialam czy zrobia mi cesarke (a chcialam) ale powiedzialam ,ze nie zaplace wiec czekalam co bedzie i poród mialam jak dla mnie blyskawiczny : o 22 zaczelam czuc skurcze o 24 pojechalismy do szpitala i po pol godzinie juz mialam rozwarcie 6cm i tak do 4,00 czekalam, ale poniewaz głowka znow sie nie wstawiala wzięli mnie na cesarke i 4,31 Oliwka byla juz na świeci. Ogolnie ten porod wspominam super znieczulenie mialam zo a malą pokazali mi od razu a przynosl mi ja dopiero mąz o 16 bo wczesniej nie chcieli mi jej dać ,ze względu właśnie na cc. --26.10.2008 gdzie ty rodziłas? ja też rodzilam w Poznaniu (bo tu mieszkam) w szpitalu na ul. Juraszow obie córki i jestem b. zadowolona z opieki. A jek chodzi o mala to sama sie prosilam o nia bo czułam sie dobrze i już po 16h chodzilam do niej dwa pietra wyzej bo akurat byl remont w tym szpitalu i dzieci byly na gorze a my na chirurgii lezalysmy. Powiem szczerze ,że pierwsze słysze ,żeby po cesarce dziecko od razu dawali - koszmar przy pierwszej corce tez nie mialam sily i dali mi ja po poltora dobie, a o Oliwke to mowie prosiłąm sie zeby ja miec kolo siebie i tylko dawali mi jak ktos byl przy mnie ( czyli moj mąż).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goa ja rodziłam na polnej w sumie to tez jestem zadowolona bo nie wiem jak by to sie skonczyło gdybym rodziła u siebie.U nas nie ma porodow monitorowanych......... Powiem wam ze jak wieczorem mialam cesarke to na nastepny dzien rano kazali mi juz wsawac hi hi.Ale chyba dzieki temu szybciej doszłam do siebie choc nie było łatwo.Wiem ze w innych szpitalach trzeba chyba z 2 doby po cc lezec no ale coz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisienka2_2
włos się na głowie jeży jak się czyta co się dzieje w Polskich szpitalach Miło tak poczytać o porodach nawet jeśli nie zawsze są to miłe wspomnienia.Efekt końcowy zawsze jest taki sam i to jest właśnie w tym wszystkim najfajniejsze Korzystając z chwili wolnego czasu to może i ja opowiem jak to u mnie było bo jeszcze nie miałam okazji(z góry przepraszam jak kogoś zanudzę) Termin miałam na 8.10 ale 6.10 ok godziny 22 zaczęły mnie łapać skurcze tzn skurcze miałam już trochę wcześniej ale były bezbolesne i co 10-15 min także się nimi nie przejmowałam(parę dni wcześniej leżałam w szpitalu bo miałam skurcze co 7 min ale nagle wszystko ustało i okazał się to fałszywy alarm dlatego wypisałam się ze szpitala)o 22.30 skurcze były już co 4 min mąż chciał zabrać mnie do szpitala ale ja jeszcze nie chciałam.(mam bliziutko dlatego nie panikowałam bo wiedziałam że na pewno zdążę)Całą noc nie spałam i byłam już zmęczona dlatego pojechaliśmy o 5 rano do tego szpitala bo teściowa i mąż siali straszna panikę.Jak mnie przyjęli to miałam zaledwie rozwarcie na 3 cm.Zaprowadzono mnie na porodówkę.Akcja postępowała bardzo powoli bo 90% skurczy było krzyżowych.Ból był nie do zniesienia, chodziłam dosłownie po ścianach.W bólu człowiek gada takie bzdury że potem sama nie wierzyłam w to co mówiłam.Chciałam nawet nawiać z porodówki ale położna zauważyła jak pakowałam torbę i potem mnie cały czas pilnowała, potem mówiono mi że byłam niegrzeczna pacjentką:-)Nawet zadzwoniłam do męża i powiedziałam że dzisiaj nie rodzę i żeby po mnie przyjechał.Najlepsze jest to że on w to uwierzył i przyjechał po mnie:-)Dopiero położna mu powiedziała żeby się nie przejmował moim gadaniem bo to jest normalne. Ok godziny 13 przy 7 cm rozwarcia bóle ustały.Akcja się zatrzymała.Chcieli mnie zabrać na cc ale lekarz kazał najpierw podać oksytocynę i jak nie zadziała to dopiero cc.Modliłam się żeby pomogło bo strasznie nie chciałam być cięta. Po pół godzinie znowu wszystko ruszyło i odeszły mi wody.Zaczęły się bóle parte ale rozwarcie było za małe żeby urodzić więc kazali mi je powstrzymywać a to było najtrudniejsze i tak parłam ale na szczęście szyjka była cała. Gdy doszło do 10 cm zsunęli mnie na brzeg łóżka i kazali przeć. i tym sposobem 7.10 na drugim skurczu za drugim parciem o godzinie 15.40 wyszła Zuzieńka. Rodziłam 16 godzin z czego samo parcie trwało 4 min Gdy położyli mi na brzuchu takiego malutkiego, brudnego robaczka zaczęłam wyć jak bóbr:-)to były najcudowniejsze chwilę jakich tylko można doświadczyć bez porównania z czymkolwiek innym. Byłam cięta i szyta(4 szwy zewnętrzne)miałam buzię ramiona i dekolt w kropki od popękanych naczynek krwionośnych, rozlane naczynka pod oczami ale i tak było warto!!!!!!!!! A i dodam jeszcze że gdy mąż przywiózł mnie do szpitala położna zaproponowała mu żeby został.U nas nie płaci się za poród rodzinny, ale warunkiem takiego porodu jest to żeby tylko jedna kobieta rodziła.Ja rodziłam sama więc mógł zostać ale stchórzył.Powiedział położnej że już dosyć się w domu napatrzył i wraca do domu. Wtedy miałam mu to trochę za złe ale po porodzie bardzo cieszyłam się że go nie było.Nie wiem czy dałby radę na to wszytko patrzeć.Chodziłam brudna od krwi, zdarzyło mi się posikać , jeszcze te chlustające wody i ten krzyk(darłam się ponoć bardzo bynajmniej tak mówiły dziewczyny które już urodziły) , nie było na co patrzeć:-D Na porodówce leżałam do 17.30 razem z dzieckiem.Potem mi ją zabrali do kąpieli.OK 20 przynieśli mi ją z powrotem ale tylko do 22 bo w tym szpitalu dzieci nie śpią z matkami.Na karmienie nocne też nie przynoszą tylko same karmią glukozą a potem się dziwią zaburzona laktacją:-( No to tyle moich wypocin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisienka2_2
oj trochę tego wyszło:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi malego dali od razu, moglam go sobie potrzymac juz na sali porodowej, a pozniej jak mnie z niej wywozili to dali mi go pod koszule na godzinke zeby sobie tak polezal aki slodki byl malenki ahhhh.. potem mu musieli zalozyc weflon, dac witamine K w zastrzyku, to mi go zabrali na pol godzinki moze i przyniesli znowu do mnie na karmienie a potem to juz tylko ze mna byl. rodzilam o 3 w nocy w czwartek , w piatek poszlam do lazienki wziac prysznic i zdjelam opatrunek a w sobote juz bylismy w domu. przynzam sie ze mialam chwile zalamki szczegolnie w nocy po nieprzespanych kilku dniach maly ryczal i ciagle sie domagal jedzenia to ja wtedy dostalam taki pojemniczek z dezynfekatorem w ktorym mialam miseczke do odciagania mleka i oddalam tak 2 razy mleko i malego poloznym i kazalam im go trzymac u siebie 4 godziny co ja sie chce wyspac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda z nas tyle przeżyła..to i ja się podzielę :) 15.10. pojechałam do szpitala, w którym pracował mój lekarz po byłam już po terminie. Przyjęto mnie na patologię (bo podejrzenie niewydolności łożyska,mało wód, złe przepływy pępowinowe). Przyjmując mnie na izbie lekarz zrobiła mi masaż szyjki macicy (od 4 tyg. miałam rozwarcie a 2 cm, ale zero skurczy), a rozwarcie okazalo się na 3 cm i zgładzona szyjka. Po masażu (przyjemny nie był, ale nie było też tragicznie:)) samoistnie zaczęły się skurcze. Podłączona mnie pod KTG i coraz mocniejsze skurcze się rysowały. Był ze mną mąż i chciał jechać do pracy, ale lekarz powiedział, że ma ok. 2 godz. Ja się ucieszyłam, że to już, a skurcze zaczęły się wyciszać. Podano mi jakiś żel, po którym było jeszcze gorzej. Około 20 zbadał mnie lekarz, ja bez skurczy i rozwarcie nie ruszyło i decyzja, że rodzimy. Mąż był ze mną - dali mu ubranko i dzielnie towarzyszył.Na porodówce podłączyli mnie pod oksytocynę (i tak do końca - aktywny poród utrudniony:(), o 21 lekarz nadciągnął i podanio mi dolargan - poinformowano, że mogę różnie reagować - zasnąc, wymiotować). Kręciło mi się w głowie i mogłam tylko leżeć z zamkniętymi oczami. Jak mi zaczeło po godzinie puszczać, weszła położna z pytaniem jak się czuję; a ja że język mi się plącze. Ona z męzem w śmiech, że od godziny nic przecież nie mówię :) O 22 mnie zbadała i tak mi ten lek obniżył poziom adrenaliny, że rozwarcie skoczyło do 8 cm. Pomyslałam super - zaraz koniec!I znieczulenia ZZO nie trzeba - chociaż byłam umówiona. No i się zaczęło. Bóle zmieniły charakter i ok. 24 zaczęły się parte przy rozwarciu 9 cm. I one trwały do 3.30..Wykończyły mnie. Godzina za godziną mijała, ja najpierw nie mogłam przeć, potem prysznic, parcie na stojąco, bokiem, na wznak..i nic. Położna nie wiedziała o co chodzi. O 3 przyszedł lekarz, ja wykończona, bo jeszcze te parte były oszukane - co drugi mogłam przeć i krótkie. Lekarz wymacał jak Mały ułożony, i mipomagał - nacisnął z tekstem: No dziecko - przemy razem!:) Po trzech takich urodziłam, ale jakby mi nie pomógł to bym nie dała rady - to była taka siła!A ja po 3,5 godz parcia byłam wykończona..I okazało się dlaczego nie dawałam rady - Mały szedł na Supermena:) - z rączką przy główce - i dlatego nie mogłam i musiałam być nacięta.Mały dostał 10 pkt, ale zabrali go na kilka godz do inkubatora - za słabo płakał - ze wzg na różice temperatur. No i tyle:) Ale i tak było pięknie..Zapomina się, gdy Małego położą na brzuchu, nie? Sorki za zanudzanie:) Miłej i spokojnej nocy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Po pierwsze to witam nowe mamusie :) A po drugie to czytanie o tych porodach to nie przynudzanie :) poza tym można se powspominać :) ale dobrze, że wszystko się dobrze skończyło :) A ja chciałabym się pochwalić, że mój Damianek już próbuje naśladować minką jak mu robię brrrrrrr ( tzn to tak jak bym udawała samochód - bo nie wiem jak by to inaczej opisać:) tzn on zamyka usta i chce przez nie wypuścić powietrze z dźwiękiem brrrrrrr ale póki co to najwięcej mu przy tym śliny idzie :) ale tak miło popatrzeć jak to ćwiczy :) Ale za to jak leży na brzuszku to nie potrafi się na rączkach podnieść tylko robi figurę \" na małysza\" tzn ręce na maxa do tyłu i tak się pręży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisienka2_2
a u nas chyba skok rozwojowy(we wtorek Zuzia skończyła 17 tygodni)Od dwóch dni marudna strasznie się zrobiła, znowu za bardzo jeść nie chce no i wczorajsza noc była tragiczna.Co chwila się rozbudzała ale mleczka nie chciała tylko smoka.Średnio co godzinkę była pobudka.Już miałam ją do siebie do łóżka wziąć żeby mi było łatwiej ale pomyślałam że nie ma co jej znowu przyzwyczajać z powodu jednej nocy. No i standardowo o 7 rano pobudka i śpiew aż się ściany trzęsły.Skubanica ma tak donośny głos że tym piszczeniem to chyba sąsiadów do pracy budzi:-)gdyby nie to że jak ona wstanie to piszczy to ja bym sobie dalej spała bo ona grzecznie leży ale przy tym wrzasku się nie da.Jak ja do niej z poważna miną żeby przestała to ona się śmieje albo jeszcze bardziej piszczy a potem kaszle bo ją gardełko swędzi:-)Nic mnie się to dziecko nie słucha:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj Franek chyba mnie zje: w dzień je co godzine, w nocy co 2, poza tym usmiechnięty, zadowolony, piska sobie ślicznie, po godzinie lezy na brzuchu i próbuje sie kulkać. żona mojego ukochanego kuzyna jest w ciązy - dzisiaj miała potwierdzenie od ginekologa. Wstepny termin połowa września:) Będzie rok różnicy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć to i ja powitam nowe forumowiczki a w szczególności mamę bliźniaczków- wielki podziw dla ciebie kochana że dajesz radę i jeszcze na neta masz czas :) zapisz się koniecznie na NK do naszej klasy-październikówek- żebyśmy mogły zobaczyć to twoje podwójne szczęście powiem wam że strasznie się wzruszam jak czytam o porodach :) aż chciałoby się przeżyć to jeszcze :) no może bez bóli :P Tak czy siak jakieś takie dziwne motylki mam w brzuszku jak sobie przypominam te chwile oczekiwania na mojego skarbka ... kiedy to w wielkim cierpieniu marzyłam aż lekarz powie te magiczne słowa - RODZIMY proszę przeć :) a tak z innej beczki dobra wiadomość jest taka że mój Oliwek przestawił się na pobudkę co 5h - jak dla mnie to jest szok oczywiście pozytywny (falsa miałaś rację 🌼 ) mam nadzieję że już tak zostanie albo będzie coraz lepiej a zła wiadomośc jest taka że coś mam mniej pokarmu ostatnio a mój szkrabek jak na złość domaga się więcej acha sory bo zapomniałam nick ale bardzo proszę o namiary na tą szkołę masażu w B-B i jak byś mogła to zapytaj ile takie coś kosztuje no dobra buziaki kobietki , słodkich snów a wszystkim chorowitkom życzę duuuuuuużo zdrówka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magslom
Witajcie, mały twardo śpi, więc jest szansa poczytac co działo sie u Was przez cały dzień i widzę, że był to czas wspomnień ;) Ja wspominam swój poród mało ekscytująco... Rónież rodziłam synka w Poznaniu na Polnej, jest to akademia medyczna, więc, co za tym idzie masówka niesamowita. Chciałam rodzić w innym szpitalu, ale trafiłam tam ze względu na chore nereczki małego i tam mogliby nam natychmiast pomóc gdyby coś sie złego działo. A więc zaczelo się tak.... przed 16 odeszły mi wody, wiec pomału zaczelam sie szykowac... pozniej wody odchodziły jeszcze kilka razy mocnymi chlustami, w tym na izbie przyjec, tam trafilam juz na "porodówkę", bo do 20 czekalismy na korytarzu odziału porodowego... bo wszytskie sale byly zajete, a jest ich 8. W miedzy czasie zaczely sie tez skurcze, dośc dokuczliwe, kolejne odejscia wód... w Koncu po 20-dostałam swoj przydział ;) Rozwarcie poczatkowo 2 cm, postepowało mniej wiecej ok 1 cm co godzine, a w tym silne regularne skurcze... Od pólnocy zaczal sie dla mniej koszmar, mały miał deseleracje, czyli spadki tetna przy każdym skurczu. Przyszedl jeden lekarz, pozniej drugi lekarz, pozniej trzeci... zaczeli robić małemu ph, a wyglądało to tak, że małemu bedac jeszcze w moim brzuszku nakłówali głowke spacjlną cienką i dlugą pipetką, było to straszne, bo czulam jak mały ucieka od tego :((( W dodatku skurcze nie ustepowały!!! Tylko sie nasilały. Bylo mi strasznie przykro, dobrze, ze moj mezczyzna byl tam przy mnie!!! I tak po kolei kazdy z tych lekarzy robil to badanie, a wiec mały mial w sumie kilkanaście nakłóć (bardzo szybko krzepła mu krew), pozniej zobaczylam to na jego głowce jak sie juz urodził. Przed 4-tą zaczely sie skurcze parte, kilka minut po tym jak skonczyli bacac ph, mały zaczal przeciskac sie juz przez kanał rodny, dostałam wowczas temperatury... wtedy tez byly wyniki ph i szybka akcja, wzieli mnie natycmiast na sale operacyjna. stwierdzono zakazenie wewnetrze i zagrozenie dla zycia dziecka. Po 4 bylam na porodówce, a o 4.38 urodzil sie Hubert, z niedotleniem. Wszytsko trwało gigantycznie szybko! Po 3 godzinach, jeszcze na sale pooperacyjną przywiezli mi małego, wtedy jeszcze tez od pasa w doł nic nie czulam, na szczescie mały był wtedy grzeczny, bo wyczerpana porodem, bez czucia w nogach nie moglabym sie nim zajac. O 13 już musialam sie podniesc... Opieka fatlna, nikt nie przyszedł, nie pomogł, nie miałam pokarmu, dokarmialm bebikiem, po mleko trzeba bylo pojsc do dyzurki, bo inaczej mały zapłakał by sie sie z głodu... Pani od laktacji przyszla dopiero po dwoch dniach... Ajjj, szkoda gadać... Jeszcze teraz na mysl o tym wszytskim emocje nie opuszczają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
magslom znam to chodzenie po mleko hihi.A na poczatku to jeszcze musiałm udowadniac ze nie mam pokarmu-przychodziły te z poradni laktacyjnej i cisneły mnie za cycki-masakra.Bo niby lekarz musi zapisac ze trzeba dzidzie dokarmaic.W nocy musiałam chodzic do dyzurki i budzic połozne zeby mimleko dały.Ale ogolnie nie powiem złego słowa bo gdyby nie wspaniały lekarz jakim jest DARIUSZ SZPUREK to nie wiem jak by to sie skonczyło.....A o badaniach przez tabuny lekarzy to nie wspomne,tak mnie badali ze az mi szyjke rozerwali...ale to nie wazne Mimo opini jakie kraza o tym szpitalu nie wszystkie połozne sa wredne a lekarze niekompetentni. Jak bym miała jeszcze raz wybierac -rodziła bym tam znowu.Bo w koncu zdecydowałm sie na ten szpital nie na miła atmosfere ale na sprzet jaki tam maja no i oczywiscie fachowcow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak was kochane czytam i az lza sie w oku kreci ile jestesmy w stanie zniesc dla naszych szkrabow. Mój porod to przy waszych pestka... Na początku wrzesnia (chyba to byl 6) poszlam na konsultacje do lekarza w szpitalu poniewaz Julka nie obrocila sie byla caly czas glowa w gorze i wcale jej sie nie zanosilo na zmiane pozycji a w dodatku byla okrecona pepowina zrobil usg i stwierdzil ze wyznaczamy termin na 11.09 na cesarke. Zaznacze ze zawsze mowilam ze chce rodzic sama wiec decyzja o cc byla dla mnie straszna. No wiec jak juz sie nastawilam na cc pojechalismy 11 do szpitala na izbe przyjec z tym skierowaniem zbadali mnie na ktg zero skurczy tetno oki, wszystkie dokumenty wypelnilam po czym pani doktor stwierdzila ze mnie jeszcze zbada. ja fotel w pelnej gotowosci ze zaraz bede miala ja przy sobie na co apni doktor( pamietam te slowa do dzis)\" a co to taka rowna dupka i taka twarda nie mozliwe to glowa\" ja zbladlam wziela mnie na usg a Julka idealnie glowa w kanale rodnym. wtedy zaczelo mi sie robic juz slabo i miaam lzy w oczach. zapadla decyzja ze klada mnei na patologie i czekamy na porod naturalny. Dziewczyny jak mnie zawiezli na ta sale to czulam sie jak wiezien samej siebie mialam ochote sie poryczec ubrac i z tamtad wyjsc. powiedzialm P. ze bez Julkie z tad nie wyjde a jak dzis mi nie zrobia cesarki to nie wiem co zrobie... Po pol godz wzieli mnie jeszcze raz na usg badaja a Julka polozenie skosne glowa na talerzu biodrowym okrecajac sie pepowina nadal... lekarz na mnie popatrzyl ja taki karypel 160cm wzrostu z brzuchem jakbym miala blizniaki i sie na szczescie zlitowal. 10.00 bylam na sali operacyjnej 10.30 Juleczka juz byla na świecie. 11.00 P. przyniosl mi ja na pooperacyjna i od tad Julcia byla ze mna, fakt ze byla ze mna moja mama i P. ale dziewczyna ktora lezala ze mna razem na sali tez po cc chyba godz czy dwie wczesniej miala synka ze soba. tyle ze byla z nami polozna i pomagala ze wszystkim. Nie pokazali mi jej jak ja wyjeli pierwsza zobaczyla ja moja mama a pozniej widzialam jak P. szczerzy do niej zabki:) byla taka slliczna zreszta do dzis jest:) malutka bezradna i kochana:) ach wzruszylam sie... Takze moj porod to bajka w porownaniu z waszymi. A tak z innej beczki nasluchalam sie o tych naruszeniach i wykorzystywaniach zdjec z NK i musze wpasc na jakis pomysl jak to zrobic zeby w naszej klasie ciezarowek byly rzeczywiscie osoby ktore sie udzielaja tutaj na forum a nie jacys podgladacze. Porzadek z goscmi juz zrobilam. Macie jakies pomysly?? poprosze o nie w wiadomosci na nk... zeby czasem nikt sie nie domyslil obcy... jakas ostrozna wole byc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wisienka2_2
oj fajnie tak poczytać, aż łezki poleciały:-) Już nie mogę się doczekać kiedy jeszcze raz będę przez to przechodziła:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak patrze na ceny na tych aukcjach tych ciuszkow to zaluje ze w polsce nie mieszkam bo bym sie dorobila fortuny na sprzedarzy moich bo mam ich setki juz z ktorych ziutek wyrosl a do tego prawie wszystkie firmowki (bo po znajomej ktora ma troche kasy i je przepuscila na ciuszki a potem sie zlapala na tym, ze ma za duzo i niektorcyh wogole nie zdazyla zalozyc, ja tez zreszta nie). no a tak u nas to marne pensy za nie dostane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzagusia a więc takzajecia sa przy szpitalu ogólnym na ul. wyspiańskiego ( w salach szkoły rodzenia). odbywaja sie we wt. i czw. o 9:00 i o 10:00. Cena za godz. 15 zł, ale mozna wykupic karnet na 8 spotkan i jest wtedy taniej. 503010980 - to telefon do Ewy Bartelmus - fizjaoterapeutki, która prowadzi te zajecia. Trzeba zabrac ze soba tylko spodnie z dresu, zeby wygodniej było ciwczyć, reszta jest na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny czy może któraś z Was się orientuje jak to jest z paracetamolem? Czy branie go codziennie przez miesiąc może wpłynąć na dziecko jak karmię:( Muszę codziennie wziąć jeden lub dwa tam mnie boli ząb a moja dentystka będzie albo na koniec lutego lub początek marca a nie zapowiada się, żeby temu zębowi się poprawiło :( Już nie wiem co zrobić bo prywatnie też muszę czekać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×