Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Matki Polki- zony na emigracjii.

Polecane posty

Gość

Napiszcie jak sie wam zyje ? czy jestescie szczesliwe? Jak sie zaklimatyzowalyscie na obczyznie?:)Czego wam brakuje najbardziej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja byl;am jakis czas za granica i zaluje ze wrocilam bylo o wiele lepiej niz w polsce i mialam przy boku faceta.teraz wiem ze chce tam wrocic i ulozyc sobie normalnie zycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość good evening
czesc wam.Postanowilam odpowiedziec na to pytanko.Ja mieszkam w irlandi od dwoch latek.Jest swietnie bo mam tu kochanego meza i dzieciaczki.Mieszkamy w wynajetym domku .Oboje mamy prace jest dobrze a napewno lepiej jak bylo nam w polsce,Zyjemy na dobrej stopie i niema co narzekac,ale...........sa takie dni ze brakuje najblizszych, pojsc do kogos i wyzalic sie ,wyplakac.Bo kolezanka poznana pare miesiecy temu to nieto samo ,a gdzies w glowie opor zeby sie tak otworzyc i wyplakac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipop24444
a ja nadal twierdze ze w ojczyznie zawsze nam bedzie najlepiej, bo jestesmy u siebie.. teraz jestem na 2 tygodniowych wakacjach w Polsce i wiem ze tylko tu nikt na mnie nie bedzie patrzył z gory, o bo z Polski, mimo ze mam fajna prace w UK...i ci lekarze,, moj ginekolog był zszkowany jaką mi dano opieke lekarska przy obumarciu ciązy..zresztą ja sama byłam w szoku angielską opieką zdrowotną, bo w ciągu ostatniego roku lądowałam tam przez ich nie dopatrzenia, nie kłamiąc więcej niz 6,7 razy..juz sama nie wiem..moj mąz nie jest Polakiem i wiem ze w Polsce zycia miec nie bede.. co mi pozostalo to chyba się jakos przyzwyczaic do tego calego buractwa i prostactwa angielskiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i kto tu na kogo z gory patrzy - kochana, jak sie obracasz wsrod prostakow i burakow to nic innego nie zaznasz. Przestancie juz marudzic i ulozcie sobie pozadnie zycie, robcie przyjaznie, znajdzcie prace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dea Erw święta racja, przestańcie już tak krytykowac kraj, który daje wam pracę i pieniadze (bo nie oszukujmy się, z tego powodu tutaj jesteśmy), jak się tutaj nie podoba zawsze można spróbować szczęścia gdzie indziej prawda? A prostactwo i buractwo jest wszędzie, tak samo w Anglii jak i w Polsce itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipop24444
oj tak daje mi prace , daje mi gowno tak na prawde, zeby nie moj mąz za chiny ludowe tu bym nie siedziala, a obracam sie w buractwie, a jak mam sie w nim nie obracac??? buractwo jest w banku i buractwo jest w sklepie, w autobusie, to co??? ma sie zamknąć i siedziec w 4 scianach zdala od ludzi???? bez przesady...jak narazie to ten kraj nie dal mi niczego poza bolem plecow i nerwica..i zgadzam sie ze buractwo jest i w polsce ale tu przynajmniej jestes u siebie panem..a szczescia kochana w Londynie nie szukalam i nie szukam, szczesciem jest moj mąż i będe tam gdzie ON, a ze to on jest calym naszym '' filarem'' niestety trzeba cierpiec , nawet swoim kosztem, i niech mi tu nikt nie pisze ze jest tu tak kolorowo i pieknie, za dlugo tu mieszkam, byc moze dluzej niz wy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipop24444
i jeszcze jedno nie jestem sfrutrowana bo nie mam pracy, bo ją mam , na brak pieniędzy i rozwoju nie narzekam,, to raczej otoczenie i te cale brudastwo.. jak pomysle o wychowaniu dzieci w tym kraju to az mi nie dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Lolipop, skoro jestes taka nieszczesliwa to naprawde Ci wspolczuje... zwlaszcza czytajac Twoje slowa o \"filarze\"... Piszesz o \"buractwie\" w banku, sklepie i autobusie ... chyba troszke przesadzasz... Czasami wystarczy NORMALNIE sie do kogos odezwac, usmiechnac i od razu przestaje on byc \"burakiem\" ... No ale jak sie na wszystkich naokolo warczy i chodzi po ulicy z \"gradowa mina\" to nic dziwnego ze ludzi sa nieuprzejmi ... A poza tym przeciez nie spedzasz chyba w tych miejscach calego zycia (no chyba ze to Ty jestes kierowca autobusu... w takim razie przepraszam ;-) ) ... Sama piszesz ze Twoim szczesciem jest Twoj maz... wiec dlaczego nie skupisz sie na Twoim wlasnym szczesciu ? Znajomych sie nie wybiera, ale przyjaciol juz owszem, jak najbardziej. I tu nie liczy sie ilosc tylko JAKOSC. Nie powiesz mi ze w Twoim otoczeniu nie ma ZADNYCH wartosciwych ludzi ?! Wystarczy tylko spedzac z nimi wiecej czasu... I jeszcze jedno : piszesz ze w Polsce zycia miec nie bedziesz (nie wnikam dlaczego) ... ale oprocz Anglii i Polski sa jeszcze inne kraje (nie wiem na jakim poziomie w geografii jestes, ale zapewniam Cie ze sa). Jesli Ty moglas wyjechac do obcego kraju to dlaczego nie wyjedziecie teraz razem gdzies dalej ? Gdzies gdzie bedziecie sie oboje dobrze czuli i gdzie bedziesz mogla bez obrzydzenia myslec o wychowaniu dzieci, gdzies, gdzie nie ma buractwa i \"brudastwa\", cokolwiek to oznacza :-D. Jesli Twoj maz jest inteligentnym czlowiekiem i jesli mu na Tobie zalezy to powinien zrozumiec ze zeby twozyc szczesliwa rodzine WSZYSCY jej czlonkowie musza byc szczesliwi... I napewno powaznie rozwazy mozliwosc wyjazdu... No chyba ze to tez \"burak\"... ale w takim wypadku, przykro mi ale \"widzialy galy co braly\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rebeka brawo!!! Lepiej bym tego nie ujęła:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkd
mam takie same odczucie co do ludzi ktorzy tutaj przyjechali , mieszkam w Anglii 5 lat i buraki to mało powiedziane ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa na forum 25
Witam wszystkich.W 2006 roku bylam w Anglii 5 miesiecy, wrocilam do Polski zeby urodzic 2-go synka. Teraz znowu wrocilam i bede tutaj dopuki moj maz bedzie.Nie nazekam bo jestesmy razem. Ja nie pracuje zajmuje sie dziecmi czekam na informacje czy starszego(ma 2 lata) przyjmia do jakiejs grupy dzieciecej zeby mogl byc wsrod dzieci. Jedynym problemem jest brak znajomosc angielskiego wiec mam problem ze znalezieniem ngielskiej kolezanki ale jakos radze sobie wsrod anglikow . Tak na marginesie jesli jest ktos kto mieszka w Tewkesbury lub Cheltenham to z milo checia poznam. Troche szumi mi w glowie od gadania tylko z kumplami mojego meza. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa na forum 25
P.S. Najbardziej brakuje mi pogaduszek z dziewczynami Pa Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej ja prawie poltora roku w Uk i smialo moge powiedziec ze jestem tu szczesliwa, wlasciwie od poczatku mi sie podobalo, mielismy kupe szczescia, wiare w to ze musi sie udac i sie udalo:) przyjechalam do meza z 1.5 roczna corcia... jedyne czego mi tak naprawde brakowalo to znajomych.. w tej chwili mam tu sporo kolezanek, tez Polek i zapewniam ze normalni Polacy tez sie zdarzaja, trzeba tylko sie dokladnie rozejrzec.. rodzice dwa razy u nas przez ten czas byli, ja lece pierwszy raz do Polski za miesiac i bardzo sie ciesze.. przez prawie rok nie pracowalam - teraz pracuje tylko 20 godzin tygodniowo ale jestem zadowolona bo godziny mi odpowiadaja wymieniamy sie z mezem i nie musze placic jakies obcej kobiecie za opieke nad dzieckiem.. zyje sie lepiej niz w Polsce... jasne ze nie wszystko mi sie podoba (np opieka lekarska) ale czy istnieje gdzies ustoj doskonaly.. ? zreszta tak naprawde szczescie jest w nas samych... pozdrawiam mamuski na emigracji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa na forum 25
Co do opieki lekarskiej to sporo rozni sie od polskiej, pielegniarki maja male doswiadczenie i raczej malo znaja sie na podstawach. Po 3 miesiacach pobytu starszy syn (w 2 urodziny) wyladowal w szpitalu, przebywal w nim 3 dni. Nie chcial wracac bo pokoje zabaw byly niewiarygodne. Zabawki dla dzieci w kazdym wieku nawet na korytarzach byly poukladane. Pokoj duzy jednoosobowy z lazienka, luksus. Ale personel niedoswiadczony ciagle przychodzil ktos inny i pytal o to samo - bardzo denerwujace.Nawet nie wiesz kto wkoncu jest lekarzem prowadzacym.A inhalacji to maz uczyl pielegniarke bo nie wiedziala jak sie do tego zabrac.Ale to ogolnie jakos da sie to zniesc. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yardleyka
Jestem w Anglii z dziećmi od pół roku...(też za Mężem)i napiszę tak... Buractwo...jest, potwierdzam, Anglicy są rózni, ale w większości słabo wykształceni, prostaccy, niestety począwszy od szkoły Primary, nie zwaraca się uwagi na to jak dzieci się zachowują, że nie mówią pełnymi zdaniami, że przeklinają, że bekają na lekcji itd...jacy dorośli z nich wyrosną? Wydaje mi się, że to starsze pokolenie (50-wzwyż)jest bardziej inteligentne, Panowie kłaniają się na ulicy, Panie zagadują itd...tak sobie wyobrażałam Anglię i Anglików, zatem jestem rozczarowana...ale jeżeli Anglicy mają tylu napływowych ludzi (kultury się mieszają)to nic specjalnie nie dziwi... Najbardziej mi tutaj brakuje, znajomych *w moim miescie Polacy nie bardzo się ze sobą integrują, jedzenie w porównaniu z polskim jest dużo gorsze... Może jestem tu zbyt krótko, ale ciągle czuję się tu obco...(tak naprawdę), jasne, że finansowo jest lepiej niż w Polsce...(ale Pieniądze przecież to nie wszystko....)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipop2444
mojemu męzowi dlaeko od buraka:) a ty czyzbys byla wielbicielką rasy hunduskiej a moze kurdyjskiej;) a owszem są i inne kraje kochana a na georgrafi znam się znakomicie:) nie narzekam na brak wiedzy..moj mąz ma tu firme, nie wyjdzie do Polski bo nie jest Polakiem i nie zna slowa po Polsku, jest tu cała jego rodzina, uwazam ze zycie jest kompromisem i trzeba sie czasem poswiecic i ja to robie.. takze schowaj swoje glupie i '' przemądrzale" teksty na tematy geograficzne..nie sądze rownierz abym byla jedna w swych przekonaniach , wystarczy poczytac na byle jakim forum o UK, pozdrawiam ;) ahh i ciesz sie jeszcze ze ci dziecka w tym pieknym kraju nie zabili, dziecko kolezanki w zeszlym tygodniu stracilo nerke, tak bylo karmione paracetamolem.. takze zycze powodzenia..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa na forum
Hej dziewczyny. Pogoda dzisiaj okropna, przynajmniej u mnie. Czekam na powrot meza z pracy wkoncu dzisiaj walentynki i trzeba jakos to uczcic. LOLIPOP2444 nie strasz mnie moj syn byl 3 dni w szpitalu mial wysoka goraczke i nie chciala mu spac, maz sam sie zastanawial co oni mu tak czesto srodki przeciwgoraczkowe podaja wkoncu sa jakies normy, ale przeciez to lekarze powinni wiedziec co robia!? Ja na anglikow nie narzekam moim zdaniem sa kulturalni i przyjaznie nastawieni a ze sa wyjatki to chyba normalne jak w kazdym kraju. Nie ma idealnych miejsc poprostu trzeba zyc normalnie to i reszta wyda nam sie lepsza. POzdrawiam i zycze namietnej nocki z ukochanym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lolipop - do twojej wiadomosci : nie mam dzieci i nie mieszkam w tym \"pieknym kraju\" ... Ja wyemigrowalam do kraju w ktorym CHCIALAM mieszkac, a nie do takiego do ktorego wszyscy jada. Raj na ziemi nie istnieje, ale zanim sie podejmie decyzje o pozostaniu na stale i zalozeniu rodziny w jakims kraju powinno sie go troszke poznac... i troszke zastanowic... A jak nie, to trzeba sie pozniej poswiecac i cale zycie narzekac... A tak na marginesie : moje teksty nie sa \"glupie i przemądrzale\"... to byla ironia... znasz takie slowo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yardleyka
Przyznam się szczerze Lollipop, że Twój tekst o dziecku idiotycznie leczonym w angielskim szpitalu, mnie...powalił...wyobraź sobie co teraz czują te Matki-Polki, których, dzieci właśnie korzystają z opieki medycznej ...(strach)...wyobrażam sobie co czułaś czytając odpowiedź Rebeki na swój post, ale...przecież sama też jesteś Matką...kochane ja poniekąd rozumiem Lollipop, ale zamiast ją wesprzeć jakimś ciepłym tekstem to...dowalilyście jej nieźle...(Rebeka i Trudi) Droga Lollippop łatwiej żyje się tutaj osobom młodym, bezdzietnym, świetnie mówiącym po angielsku itd...ja Ciebie rozumiem... dzisiaj i u mnie pochmurno ,chłodno...wnieście w ten temat troszkę ciepła, a nie jadu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yardleyka - nie wydaje mi sie zebym Lolipop az tak strasznie "dowalila"... ciepłym tekstem to ja moge potraktowac kogos kto jest smutny a nie rebelianta i malkontenta ktoremu sie nic nie podoba i ktory widzi we wszystkim tylko negatywne strony. Gdyby jej post byl obiektywny w stylu : podoba mi sie/nie podoba mi sie (patrz na przyklad post Good Evening albo Martik) ... nawet bym sie nie odezwala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektorzy beda zawsze narzekac, niezaleznie od pozycji materialnej. To juz chyba sprawa umiejetnosci zaadoptowania sie. No i przemadrzalosc to jest chyba jedna z najbrzydszych cech Polakow. Ja w tym \'pieknym kraju\' mieszkam juz ponad 12 lat i *nawet* urodzilam tu dziecko. Oczywiscie nie powiem zeby cala spolecznosc UK miala tytuly doktorow habilitowanych, lecz podciaganie wszystkich pod obelzywe slowo \"buraki\" jest niesluszne. Lolipop sama dokonala wyboru przyjazdu tutaj, wg mnie powinna tez podjac wybor bycia tu szczesliwa. Jest takie powiedzenie: nie pluj do talerza z ktorego jesz. Bardzo prawdziwe. acha, jeszcze jedno - nie ma rasy hinduskiej czy kurdyjskiej Lolipop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yardleyka
Trudi, możę bezpośrednio nie dowaliłaś, ale poparłaś Rebekę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem pod wrazeniem poziomu wypowiedzi autorki piszacej o "angielskim buractwie". mysle ze jesli ktos z takiego poziomu traktuje innych to tylko swiadczy o tym ze nie potrafi ukryc slomy ktora mu z butow wychodzi. co do Anglii - bprzyjechalam do tego kraju przed wejsciem Polski do Unii. przyjechalam bo chcialam, bo kraj ktory znalam z podrecznikow do angielskiego naprawde mi sie podobal. mieszkam tutaj z mezem i nie narzekam. nie tesknie za rodzina ani przyjaciolmi bo nigdy nie bylam specjanie zzyta z nimi ani nie mialam potrzeby wyplakiwania sie w rekaw. poza tym w erze tanich lotow do kraju rodzine i przyjaciol mozna odwiedzac nawet raz w miesiacu. moze i Anglicy nie sa super wyksztalceni, ale sa uprzejmi i pomocni. moze ich optymistyczne "how are you - I'm fine" jest czasem hipokryzja ale nie uwazam zeby byli narodem pod jakims wzgledem gorszym lub lepszym od Polakow. sa inni i jesli ktos zamierza mieszkac w tym kraju powinien ta innosc zaakceptowac. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabo
to Polacy są burakami. Każdy polak rodakowi wbiłby najchętniej nóż w plecy. Sami robią sobie WYśCIG SZCZURóW. Rywalizacja o to kto ma więcej kasy, kto więcej ściąga z benefitów, kto trafił na lepszą promocje. Przed wyjazdem tutaj nasłuchałam się, że rodakowi nie można wieżyć, że nikt mi tu krzywdy nie zrobi oprócz Polaków.Nie chcialam w to wierzyć. A jednak potwierdziło sie. Nie ma solidarności między Polakami.Narzekacie na Anglików, przyjrzyjcie się Polakom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje ze teraz trudniej nawiazac znajomosc z rodakami. Probowalam nawet na gg ale przewaznie zarzucaja niemilym tekstem na odczepne (mam namysli dziewczyny). Przykro sie robi :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yardleyka
Nowa na forum25, wiesz ja też mam takie wrażenie, że Polacy, którzy już dłużej są w Anglii, podejrzliwie patrzą na nowych, nie bardzo są chętni do zawierania znajomości...przykre niestety...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×