Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tylkonieto

Jak wyglada uspienie psa?

Polecane posty

Miraaa... dzieki ...wstalam juz...i pierwsze mysli,,,,wyobrazenia... poczucie winy....i brak...pustka...wydaje sie jakby Oskar wypelnial caly dom...a teraz cisza....nie zadrapie do drzwi..nie ...umoczy mnie brodą po piciu...nie bedzie sie trzepal...i zal ze tak pieknie za oknem...ptaki, kwiaty (jablonka) ze moze te trzy dni mogl jeszcze byc z nami? kiedy wynosilam go na dwor w dwoch ostatnich dniach stawal na oslabione lapki i wsluchiwal sie w echo przyrody....stal nieruchomo i sluchal jakby zegnal sie ze swiatem.....Mama mowila ze w ostatni dzien jak bylam w pracy piszczal cichutko...czekal na mnie? czy juz tak cierpial?czy czuł... moze powinnam dawac mu srodki przeciwbolowe i jednak dac mu spokojnie samemu odejsc ...nie wiem...nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NATKA1972
Siedze i rycze...jestem przed podjęciem tej trudnej decyzji. Koka ma 15 lat i okazało się, ze ma ropomacicze i niewydolnosc krążenia. Romopoacicze w tym wieku tylko operacyjenie a poniewaz ma chore serce jest wysoki stopien ryzyka. Ogólnie jest w złej kondycji...choc na hasło spacer nabierała siły...do dzisiaj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no moj piesto 6tez
jedyna osoba która szanuję( poza rodzina)nie wyobrażam sobie zebym go musiał kiedys dać do uspania:(, ale czasem nie ma sie wyboru :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NATKA1972
Nie piszczy...nie cierpi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miraaaaaaaa
JUNA!!! NATKA!!!!! Dziewczyny jakbym chciała Was mocno przytulić i powiedziec.Wiem jak ,to STRASZNIE boli. Nigdy Dżekusia nie zapomnę.Jest mi tak samo cięzko jak Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miraaaaaaaa
Nie wiem dlaczego połowę tekstu zniknęło.Chciałabym Was mocno przytulić i powiezieć> JUNA słoneczko nie możesz mieć wyrzutów sumienia.Twojego OSKARKA już nie ma.Brak mi słów pocieszenia. przepraszam nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.......dzieki e sie odzywacie.. obudzilam sie dzis rano i znow placz....tylko oczy otworze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natka... pies nie okazuje cierpienia, jesli nie piszczy to niestety nie znaczy ze nie cierpi:(....cierpi kiedy izoluje sie od wszystkiego i lezy potem nie reaguje na slowa o spacerze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychodze dzis z domu... choc i tak ten piekny swiat za oknem bedzie mi przypominal... mam jeszcze kotka...i on tez teskni szuka miauczy nie moze soboe miejsca znaleźć obiecalam sobie ze bede kotu choc zdrowy robic raz w roku przynajmniej badania....zeby mnie nic nie zaskoczylo zebym mogla choc troche zapobiec...przedluzyc mozliwosc zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Batka bardzo Ci wspolczuje ja tej decyzji nie umialam podjac bardzo dlugo wydaje mi sie to wiecznoscia az wet powiedzial zebym juz dluzej tak psa nie meczyla....za kazdym razem gdy dostawal kroplowke (juz nawet nie raagowal na klucia) wet mowil ze juz czas...a ja dalej mam wyrzuty ze nie doczekal zielonosci traw, zebym mogla sie z nim polozyc w trawie i przytulic w samotnosci wystarczyly dwa dni...w dzien wolny moglam go wziac za miasto bylam rozlozona psychicznie nie myslalam teraz juz nie naprawie tego co moglabym zrobic.....dla mojego Oskarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kili
ja dzisiaj uspilem swoje wilka -mial 14 lat i nie mogl juz wstac na tylnie lapy-robil pod siebie! mam 32 lata a placze jak bobr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jest tydzień jak nie żyje mój piesek. Ach, jakoś sobie z tym wszystkim nie radzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja88a
Mój piesek na szczęście jest zdrowy, ale ma już 6 lat i strasznie się o nią boję. Czytałam wszystkie posty z tego tematu, teraz siedzę i płaczę, doskonale Was rozumiem, mimo, że nie byłam nigdy w takiej sytuacji. Też uważam swoja sunię za członka rodziny, nie wyobrażam sobie, że mogłoby się jej coś stać... Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdbgnhyr6u
ogormnej wiekszosci tu opisywanych przypadkow by nie bylo gdybyscie kastrowali swoje suki!!! co druga umiera z powodu ropomacicza :O btw- nie wolno zakopywac zwlok gdzie nam sie podoba, jest to niezgodne z prawem nawet jesli chcemy we wlasnym ogrodzie, jesli nie chcemy oddac ciala do utylizacji musimy wystapic o pozwolenie do powiatowego lekarza weterynarii, on zobaczy wskazane przez nas miejsce pochowku i jezeli bedzie ok, tzn w poblizu nie ma studni, pol uprawnych etc to moze wydac zgode na pochowek, wtedy dopiero bedzie to legalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martyna23
wlasnie uspilam mojego Kacperka ,ale nie chcialam na to patrzec .Pozegnalam sie z nim i zostal u weterynarza ktory szykowal mu juz zastrzyk ,wyszlam i dopiero sie rozplakalam .zawsze bedzie w moim sercu.ale wiem ze sie nie meczy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęsniona pani Kacperka
Wczoraj moj piesek został uśpiony.... Był już bardzo chory, miał guzki, cieżko było mu sie poruszac, przeszedl kilka kroczkow i upadał, robił pod siebie i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy... całymi dniami lezal, w nocy nie mogł spac, mogłabym wymieniac i wymieniac.... To była najtrudniejsza decyzja w moim zyciu... Byl ze mna 16 lat i nigdy z byle powodu bym go nie uspila, ale wg weterynarza byla to jedyna humanitarna forma pomocy... Od kilku dni nastawialam sie psychicznie, zegnałam sie z nim, poszłam z nim na spacer- taki ostatni pozegnalny, tulilam go bo nie mogl po kilku krokach isc dalej a łzy mi same leciały... Uwielbial szyneczke, sernik i danonki:P ( nie najlepsza dietka dla pieska no ale coz....) Własnie to dostał na swoj ostatni posilek... :((( A osttania godzinke swego życia trzymałam go w ramionach, płakalam i rozmysłalam czy na pewno postepuje słusznie:( Wierzcie mi to nie jest takie proste jak pisza - głupi jasiek i zastrzyk... Slyszałam jego ostatnie szczekniecie, ostatnie warkniecie, ostatni pisk... Trwało to 5 minut... Najgorsze 5 minut w moim zyciu... Mam wyrzuty ale mam nadzieje ze teraz jest mu lepiej, ze nie cierpi jest szczesliwy i biega sobie gdzies po drugiej stronie i przede wszystkim wie ze zrobilam to dla niego... Nie róbcie tego pochopnie, to ze śmierdzi, czy sie nie słucha czy sie znudził (jak wogóle tak można) i z innych głupich powodów... Jak dla mnie to czonek rodziny wiec jak mozna od tak sie go pozbyc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęsniona pani Kacperka
A i jeszcze jedno - jesli to będzie juz jedyne wyjście by ulżyc ukochanemu pieskowi - pozegnajcie sie z nim i zaniescie do weterynarza, nie badzcie przy tym, ani w poblizu by słyszec to....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martyna23
Moj Kacperek byl u nas 6 lat ,wzielismy go z azylu .Poprzedni jego wlasciciel podobno znecal sie nad nim .11 wrzesnie minie miesiac jak go nie ma ,pustka w domu .3 miesiace wczesniej juz zaczelo byc z nim nie najlepiej .Weterynarz mowil ze to trzustka i jelita .Kacperek chudl w oczach ,nie chcial zbyt jesc ,byl osowialy i smutny.Mimo lekarst jakie bral poprawy nie bylo .Poszlam do innych weterynarzy ,nowe lekarstwa ,nowa diagnoza -krtan .Nic nie pomoglo ,slanial sie na lapkach ,zaczal harczec i dla jego dobra musial taka decyzje podjac z ciezkim sercem .Bezie i jest w naszych sercach.,bo bardzo go kochalismy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miraaaaaaaa
Do stęsknionej pani Kacperka!!!!!!! Nie wiem dlaczego piszesz ,że ukochanego pieska samego zostawić u weterynarza i nie patrzeć.Nie masz racji .Nawet sobie chyba nie wyobrażasz jak on się bał.STRASZNE!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona pani Kacperka
W takim szkoku po stracie najblizszej mi osoby tak napisalam bo strasznie przezylam to... Sadzilam ze tak byloby latwiej, w sensie pozegnac sie i nie slyszec jak cierpi :( ale nadal bardzo to przezywam i wiem ze bylabym znowu przy nim mimo ze ciezej to przezylam... i nadal wchodzac po pokoju przypominam sobie to ... W domu pusto... Miejsce po jego poslaniu puste... A gdy ogladalam zdjecia i filmiki z dobrych czasow.. Tak mi go brak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucio
Podjęłam decyzję o uśpieniu mojego psa i teraz nie potrafię sobie tego wybaczyć. Mam wrażenie, że go zdradziłam. Nie chcę pisać na co chorował bo to szukanie usprawiedliwienia. Być może już zawsze będę miała do siebie ogromny żal. Jeśli zawiodłam mojego psa to czy zasługiwałam na jego miłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pies został uśpiony dwa lata temu. Był chory, nie jadł, tracił władzę w nogach... Moi rodzice szybko podjęli decyzję o uśpieniu pieska, ponieważ męczył się i nie było dla niego szans a chcieliśmy, żeby zapamiętał życie z nami, jako coś cudownego a nie musiał przeżywać tego cierpienia i bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość washide
Mika 18 lat odeszła.(mieszaniec ,sarenka) 1.10.2008 po Cięzkiej nocy kiedy Mika piszczała a momentami pisk przechodził w rozpaczliwe szczekanie postanowilem z bólem ją uśpić. Mika od roku piszczala po nocach nie wyspałem się od roku.Wstawałem jej dawać pić itp ,czasem mi juz nerwy pękaly .Czlowiek zmeczony a musiał slochac piskow bo tak kochał swojego pupila.Płacz i wspomnienia od 4 dni unieruchamiaja mnie kompletnie 32 letniego faceta.Mam wyrzuty sumienia , chyba jestem egoistą .... a moze poszedłem na ławiznę ? Wszysy wokolo mowili a uśpij Pan psa !!! .A ja na to uspil/la sowjego to pozwol mi zrobić to co uwazam ze swoim. Mika miala w swoim zyciu rozne choroby: (wiek 15 lat) wycinane guzki sutka ale nie byly zwiazane z tkanka, lecz w koncowce zycia powstaly nowe i ponac nie byly rakowe.... ( Merta vet d.gornicza). Potem miala w wieku 16 lat wodomacicze .Oprcja sie udala zyla dalej( vet Klinika K-ce Brynow) .Do 17 roku zycia bylo super wygladala jak 3 latka .Ten rok 2009 to problemy z widzeniem (zacma), utrata sluchu, no i postepujace problemy ze stawami wpierw tylne nogi potem przod.Glowa zwisala do ziemi.Mika ledwo chodzila chwiala sie na boki spacer trwal 30 min a ona przeszla 200m moze nawet mniej.Mika siusiala od roku w pokoju oraz robila kupki powiedzmy prawie pod siebie.(spacery ranne byley mega ciezkie dla niej ostanego roku wieczorny o 24.00 calkiem calkiem jej szlo)Ciezko bylo zapanowac nad czystoscia w jej otoczeniu.W czerwcu tego roku bylem u veta bo miala stan zapalny kolo noska przeszlo jej ale nikt mnie nie poinformowal o przeciwdzialaniu zwyrodnieniu stawow ktore sie u niej rozwijalo.Tka to jest jak w naszym NFZ jak sie ni znasz to do ziemi. Dzis kolejny dzien ja jestem sparalizwony smiercia "Miki- mojej siostry" ktora tylko chwile wytchienia znajdowala na moich rekach.Tydzien temu pomimo zagroazenia ze sie zesiusa spala u mnie w lozeczku to bylo nasze pozegnanie.W moich ramionach zawsze byla spokojna ... czy to koilo bol czy miala poczycie bezpieczenstawa ? Nie wiem czy wszystko zrobilem moze juz 2 mc temu sie pogodzilem ze juz nic nie uda sie zrobic kiedy wet powiedzial ze Mice porobilo sie cos w glowie ze starosci, zamiast zwrocic uwage na stawy :/ .Moze powinieniem lepsza diety stosowac by latwoej sie jej bylo zalatwiac ? Moze moze moze jestem zdolwany .Umarła Mika a wraz znia kawałek mnie.Film z uspienia ktory mi sie wciaz przewja a przed oczami doprowadza mnie to skrajnego wyczerpania. Pies byl da mnie jak człowiek tak go traktowałem choć juz dziś niewiem czy na pewno. Łacza sie z Waszym bólem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZAŁAMANA Od wczoraj nie przestaję płakać. Wczoraj została uśpiona moja 13 letnia suczka collie Zina. To jest straszne, wiem że dla niej było to najlepsze rozwiązanie bo miała guza na szyi wielkości jabłka i najprawdopodobniej ją to bolało bo często piszczała i szczekała bez powodu i do tego wysiadały jej już tylne łapy. Ale myślę, że nie zrobiłam wszystkiego, żeby jeszcze trochę jej życie przedłużyć. Mogłam pojechać do innego weterynarza, który może poradziłby coś innego. To już drugi pies, którego musiałam uśpić i chyba nie będę już ich więcej miała bo nie chcę już tego koszmaru więcej przeżywać. Nie mogę dojść do siebie, łzy mi lecą jak grochy co sobie o niej pomyślę. Najchętniej wzięłabym jakieś środki uspokajające ale nie mogę bo jestem w ciąży. Muszę teraz jakoś żyć bez mojej Zinuni, a nie będzie łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monia-k
Aguna1978 Ja też przez to przechodziłam dokłądnie rok temu i nadal jak czytam Wasze posty to mi się serce kraja, ale wiem że jest to jedyne wyjście z sytuacji, aby piesek czy inne zwierzątko się nie męczyło. Też podejmowałam tą decyzję u weterynarza prawie z godzinę. Piesek moj lerzał na stole a ja nie byłam zdecydowana, raz mówiłam że tak zaraz kazałam przestać.... Aż wkońcu sie zdecydowałam. Wiem, ze jego to nie bolało, bo po pierwszym zastrzyku już zamknął oczka (taki był wyczerpany zmęczeniem) a po drugim przestał oddychać. To był szok dla mnie.... I najgorsze jest jeszcze spojrzenie psiaka przed zastrzykiem, widać jakby wyczuwał.... Mój psiaczek przed zastrzykami próbował pyszczkiem uciekać (cała reszta ciała była sparaliżowana przez jakiś niedowład, dlatego musiałam podjąć tą decyzje). Do tego miał skurcze, przy których skomlał :( Wiem jedynie, ze dobrze zorbiłam dla niego. Nie było to łatwe dla mnie, ale w tym momencie nie mogłam patrzeć na siebie, bo on tak strasznie cierpiał... Powiem tak, jeśli nie widzicie innego wyjścia z sytuacji tzn jeśli piesek ma swoje latka i niewiele da się zrobić, albo jest po jakimś wypadku czy w chorobie, to zdecydujcie się na ulżenie mu. Jego to nie boli!!!! Tez mówiłam że nie będę chciała już zwierzaka na 4 łapkach w domu (bałam się tego co będzie kiedyś..) , ale po trzech miesiącach, tak mi brakowało misek, zapachu psa, merdającego ogonka, że się zdecydowałam ::) W tej chwili mam Posokowca Bawarskiego (nie zły z niego ADHD :) ) Jest niezwykle kochany. Pomógł mi wyleczyć moje rany (choć wiadomo, ze nie da sie do końca). Trzymajcie się cieplutko i nie dajcie cierpieć swoim zwierzaczkom. Aguś, trzymaj się i pomyśl , że nieługo będziesz miałą dzidziusia, na którego przelejesz tyle miłosci ile w tej chwili masz jeszcze w sobie po stracie pieska. Acha i pomyśl mimo wszystko o psiaczku, bo on przywraca życie w domu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość washide
3 tygodnie mija Miki nie ma ale czyż nie przechodzi do powietrza, gleby, jej kawałki zaczynają przenikać mnie , jest zemną :) .A ja dalej z tęsknotą spoglądam na jej mały grobek gdzie kładę co tydzień czerwoną róże o 13.30. Pozostały mi po niej wspomnienia , pęk kudełków , kilka złamanych pazurków.Ehh ... Wciąż nie wyobrażam sobie przyjęcia pod dach innego pieska i przeżywania tego jeszcze raz, poza tym tak jak niektórzy z Was czuł bym że to jakiś nietakt. Śmierć to niby naturalna i powszednia rzecz a tak nie naturalnie boli. Mika zmarła mi na rączkach a mogła też to zrobić samotnie w slinotoku-konwulsjach i teskniąc za mną ... Czy to (eutanazja) nie było lepsze ? Nie wiem. Boli dalej ...lecz zaczyna się rozmywać ten ból.Trzeba żyć dalej i szanować siebie, psiaki, nature jestesmy tylko goscmi na Ziemi. Dużo siły dobrzy ludzie w tych ciężkich chwilach. Artur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi :( badz dzielna... u mojej 13 letniej suni bylo tak, ze najpierw dostala glupiego Jasia, potem jeden zastrzyk usypiajacy, glowka jej opadala, zamknela oczka, potem wet zbadal, osluchal i dal drugi, jeszcze raz osluchal i juz jej nie bylo... To bylo 3 lata temu, Tinuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martuśka85
dzisiaj uśpiłam swojego 14 -letniego pieska.w maju 2008 wyrosły mu straszne guzy na odbycie i od tamtej pory juz musial byc na diecie czyli tylko kurczak z ryżem( oprocz tego mial juz chore serce , cos z nerkami i wątroba tez nie byla najlepsza, potem wyszly jeszcze guzki na pecherzu). Walczylam o niego przez poltora roku ale wiecej juz chyba nie dalo rady (kilka razy juz byl w krytycznej sytuacji ) ale jakos zawsze z tego wychodzil , troche sie zawsze wykosztowalam ale pomagalo.Po jakims czasie tez guzy na odbycie zaczely mu sie przecierac ale to zawsze jakies masci albo zastrzyki pomogaly, ale w tym tygodniu jeden zaczal mu tak krwawic, ze juz tylko musialam tamowac.Cala kuchnia , pralnia ,korytarz pokryte kriwa , bo pies to nie rozumie i lata po calym domu.Pojechalam do weterynarza , dostal zastrzyki .posmarowali mu , ja dostalam masc do domu , weterynarz kazala mu majtki jakies dzieciece zakladac bo jak siedzial na tylku to przecieral i od nowa krew sie lala.Kupowalam juz pampersy nawet , ale to zawsze sciągal i znowu krew.I tak przez kilka dni , w koncu mama powiedziala ze juz czas go uspic,, bo jesli nawet w tych majtkach chodzil ( ale trzeba bylo caly czas na niego patrzec , zeby tego nie ściągnąl ) to co to za zycie ? by musial caly czas siedziec na kocyku i byc przeze mnie pilnowaną, bo jakbym go zostawila to by sie jeszcze wykrwawil. I choc mnie to bardzo bolało to musialam to zrobic, az mi serce peka jak sobie pomysle , siedzie caly czas i płacze.Mysle nawet ze moze źle zrobilam ze go uśpilam , po prostu nie moge uwierzyc ze juz go nie ma , nie bede slyszala jak sobie pomrukuje albo szczeka , jak czeka na mnie przy furtce. A najgorsza jest chyba mysl ze lezy teraz w tej zimnej ziemii, a ja nie moge go nawet przytulic:(((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orięt
pies skacze z raości a po tem bum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×