Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tylkonieto

Jak wyglada uspienie psa?

Polecane posty

Gość mrozynka
Niestety takie zycie:((( Juz minal rok od odejscia naszej psiuni ale wciaz ja wspominamy. Wzielismy ja jako szczeniaka i zyla z nami prawie 17 lat co jak na rasowego wilczura to ponoc sporo. Nielatwo sie jest pozegnac. Mysmy do konca chcielismy wierzyc jeszcze ze jest cos co mogloby jej pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylkonieto
My tez nasza glaskalysmy, do konca. Mrozynko, ja bylam w tej samej sytuacji. Pies cierpial, ale nie wygladal, jakby chcial odejsc. Dzielnie znosil swoja chorobe, dzwigal sie sam, kiedy mu pomagalysmy, chciala pokazac, ze jeszcze moze. 17 lat to bardzo duzo jak na wilczura. Nie wiem, ale mam takie wrazenie, ze najbardziej potepiaja mnie Ci, ktorzy nigdy nie stali przed taka decyzja. Gdyby w Polsce byla mozliwosc eutanazji, usmiercilibyscie swojego bliskiego? Bo ja nie. Dla mnie ten pies byl prawie jak siostra (14, 5 roku wspolnego zycia pozwala mi tak powiedziec)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylkonieto
Jest juz pochowana. W ogrodku, w przescieradelku, z poduszka i w trumience z kartonu. Wiec ja chyba nie mam nic juz do dodania tutaj. Ktos napisal, ze nie daje suczkom nic na cieczke. Jest to zdrowsze rozwiazanie, ale nie gwarantuje, ze ropomacicze sie nie pojawi. Tak samo jak posiadanie szczeniat nie jest rowniez gwarancja, ze sunka nie dostanie ropomacicza. Uczulam rowniez na cos takiego jak krwiomacicze - na to dokladnie cierpiala moja suka. Objawy jak przy ropomaciczu (wzmozone laknienie), tylko nie ma ropy w wydzielinie. Jest zywa krew. Tego sie nie da pomylic ze zwykla cieczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrozynka
U mojej suczki tez wszystko sie zaczelo jak dostala zapalenia ropnego macicy. Miala wtedy 7 lat i wlasciwie dopiero wtedy lekarz nas uswiadomil ze 7 lat to juz dorosly wiek dla takiego psa jak nasz (rasowy wilczur a te zyje krocej w porownaniu do psow mniejszych i tzw mieszancow). Dla nas to ona byla jak szczeniak zawsze. Tuz po operacji zaczely sie problemy z lapami bo juz nie byla w stanie chodzic na dlugie spacery. Mimo to przez kolejne pare lat bylo w miare okey. Byla samodzielna, sama wychodzila zalatwiac swe potrzeby. Dopiero na rok przed jej smiercia jej stan tak sie pogorszyl ze z trudem zaczela sie utrzymywac na lapach. Wtedy weterynarz pierwszy raz wspomnial o uspieniu co przyjelismy z wielkim szokiem. Wielu naszych znajomych tez pukalo sie w glowe jak slyszeli ze nie chcielismy od razu jej uspic tylko jak tylko bylo to mozliwe staralismy sie ja leczyc nie patrzacnawet na koszty. Jak ktos nie mial w domu ukochanego zwierzatka to chyba nie zrozumie. Obiektywnie wiedzielismy ze bedzie to trzeba zrobic bo pies czul sie coraz gorzej ale w duchu ciezko sie jest pogodzic ze ukochany zwierzak (wlasiwie czlonek rodziny) musi odejsc. Do konca chce sie wierzyc ze jest jeszcze cos co jej pomoze. I mysmy mieli tak samo. Mielismy to szczescie ze nasza psinke prowadzil super weterynarz ktory z nami duzo o tym rozmawial. Mielismy uklad ze dopoki bedzie bedzie to mozliwe bedzie sie staral jak najbardziej zmniejszyc jej bol. Jednak kiedy widac bylo ze juz naprawde sie meczyla, praktycznie tylko lezala i robila pod siebie to uczciwie to nam powiedzial. Nasza psinka po upieniu zostala niestety zabrana (przepisy sanitarne ze cialo musi byc spalone by nie roznosilo bakterii). Ale zostala umieszczona w ladnym pudelku przypiminajacym prawie trumne takze nawet po smierci zostala ladnie potraktowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylkonieto---> wspolczuje i wierze, ze podjeliscie najlepsza dla psiuni decyzje. I jeszcze jedno - ludzie, KASTRUJCIE suki, nie bedzie ropomacicza, raka itp. Raz szczeniaki - mit, bzdura. Hormony (zastrzyk, tabletki) to tez prosciutka droga do dramatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylkonieto
Katarzyno-czy kastracja niweluje niebezpieczenstwo raka sutka? Bo jest taki poglad, ze przyczynia sie do niego. Ze skoro nowotwor nie bedzie jak mial sie umiejscowic w narzadach rodnych (bo ich nie ma), to przerzuci sie na sutki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kastracja zmiejsza ryzyko raka sutka praktycznie do 0 ale wprzypadku jezeli byla dokonana przed pierwsza ruj-w przypadku kotow, mysle, ze u suk jest podobnie. A to dlatwego,z e hormony jeszcze nie zaczely oddzialtywac naorganizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinkkk
jejku az poszlam mojego przytulic i spie z nim dzis no i przepraszam za wszystkie specery na ktorych nie bylismy:( kochane goldeny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ywana
Tylkonieto,co prawda minelo juz troche czasu ale wiem ze utraty kochanego przyjaciela nie zapomina sie tak latwo.Przeczytalam twoj topik (celowo szukalam takiego tematu) i smutno mi sie zrobilo..Wiesz mnie rowniez czeka takie straszne przezycie.Moja sunia ma dokladnie to o czym pisalas.Boli ja ale gdy tylko dam jej zastrzyk przeciwbolowy,robi sie weselsza.Rozumiem cie doskonale co czulas w takich momentach..teraz ja przezywam ten koszmar.Dzisiaj byl u mnie wet.Moja sunia go zna i lubi (tak sie do niego tulila)Rozmawialismy na temat "zastrzyku snu.".Boze nie wyobrazam sobie tego..!Tak bardzo to przezywam.Za kilka dni..o!nie!Wmawiam sobie ze robie to z milosci do mojej ukochanej suni,nie chce zeby sie meczyla ale gdy popatrze w te oczy..Ech!Czy moglabys napisac jak sie to odbywa i czy pies naprawde nie cierpi?!Tutaj nie daja psu przed tym zastrzykiem " glupiego jaska" ,zadac tego?I czy wie ktos co to za zastrzyk ten "jasiek"?Jak brzmi faktyczna nazwa.Prosze o odpowiedz.Zalamana jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prowizorka
Nie wiem jak sie ten zastrzyk nazywa. Odbywa sie tak, ze lekarz wstrzykuje go a pies po prostu zasypia (jedni od razu inni po paru minutach nawet). wlasciwie to nawet nie wyglada by umieral. po prostu zamyka oczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monia-k
Jest godzina późna 1.00. Nie mogę zasnąć już drugą noc. Jestem straszliwie zmęczona ale nie daję rady zamknąć oczu. To się stało dziś czyli 27-09-2008 roku. Miałam pieska o imieniu Mikuś. Był wspaniałym kundelkiem o niesamowitym charakterze. Przeżył ze mną 17 lat!!! Nie chorował w ogóle, był zdrów jak ryba i pełen wigoru. Od pewnego czasu zaczął strasznie się chwiać na nogach ale nie dawał za wygraną. Był twardy. Wczoraj jak wróciłam z pracy to leżał bezwładny na podłodze. Myślałam że twardo śpi, ale okazuje się że leżał tak od rana ponieważ dostał paraliżu wszystkich kończyn. Rano jeszcze był normalnie na spacerze... Nie zwlekając zabrałam zwierzaka i pojechałam do weterynarza. Podano mu kroplówkę i środk rozkurczowe. Piesek co jakiś czas miał ataki średnio co 1,5h po 3 minuty. Wówczas strasznie szczekał i wykręcał głowę i napinał mięśnie. Nie mogł chodzić bo miał niedowład. Nie wiem co się stało, ale prawdopodobnie w tym wieku to czesta przypadłość. Po wszystkich lekach pojechaliśmy do domu z przekonaniem, że rano będzie lepiej. Niestety tak nie było. Przez całą noc piesek mój szczekał i miał te skurcze które były przerażające! Straszliwie się męczył choć wiem, że był w stanie je przezwyciężyć ale już chyba nie w tym wieku. Okazała się również ze ma coś z serduszkiem. Następnego dnia pojechałam rano do weterynarza i zapytałam jakie są szanse na całkowite wyzdrowienie. Powiedział, ze może po 2 tygodniach będzie lepiej, ale nie gwarantuje tego. Pies ma swoje lata i moze tego niedożyć. Przez ten czas pies będzie się meczyl. Pragne tu zaznaczyc, ze Mikuś nie lubił leżeć w miejscu. Jak się obudził co cały dzień potrafił podróżować po domu. Leżenie takie jak miało miejsce wczoraj dodatkowo go męczyło, pomijając oczywiście te skurcze i paraliż nóżek....Lekarz powiedział, że decyzja należy do nas, on zrobi co mu każemy. Nie chce na siłe leczyć psa bo już dzień wczesniej widział zze jest z nim źle. Po długiej rozmowie podjęliśmy decyzję, że go uśpimy. Było to dla mnie straszliwe przeżycie. Pieska dostałam gdy miałam 9 lat a wiec byłam dzieckiem. To było cholernie ciężkie, ale jak lekarz opowiedział jak będzie to wszystko wyglądało to mu zaufałam. Mikuś leżał na stole szczekając ponieważ miał skurcze. Dostał pierwszy zastrzyk (taki zastrzyk jak sie dostaje przed operacją - narkoza)i widać jak zrobiło mu się dobrze. Wiem, ze to dziwne stwierdzenie ale od razu się uspokoił. Już po tym zastrzyku zaczął wolniej oddychać. Po 2 minutach dostał kolejną dawkę zastrzyku i po prostu w ciągu minuty zasnął na zawsze. Straszliwie zaczęłam płakać, Było to cholerne przeżycie, którego nie życzę nikomu. Zarazem poczułam ulgę, ze już nie musi się meczyc i jest teraz w niebie gdzie ma dużo jedzona (uwielbiał miesne kawałki). Mogę powiedzieć ze pewnie zrobiłam dobrze, ale cały czas jest wrażenie ze może jeszcze mógł żyć i jutro gdybym go nie uśpiła to by wstał.... Niestety szanse były marne a pies się meczył... Po stracie kundelka w domu jest strasznie pusto. Nie mogę sobie znaleźć miejsca i tułam się od kąta do kąta. Zastanawiam się tylko jak długo będę go przeżywać???? Wiem, że powinnam się cieszyc ze on teraz ma nowe życie dużo lepsze, ale tak strasznie mi go brakuje :(((((((((( Nie mogę się powstrzymać od płaczu...to jest takie trudne .... Powiedzcie mi proszę jak sobie z tym poradzić. Większość z Was powie, żeby wziąć nowego zwierzaka a ja odpowiem że chciałabym, ale jak pomyśle ze mam kiedys to samo przechodzic, to nie wiem czy dam radę... Powiem tylko tyle. Jeśli ktoś z Was ma zwierzaczka który się straszliwie meczy i nie ma dla niego już szans, to nie zastanawiajcie się nad ich uśpieniem. Naprawdę zobaczyłam jak mój piesek odlatuje z uśmiechem na pyszczku ... Mikuś, na zawsze pozostaniesz w moich wspomnieniach .... :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pusta brytfanna
dzis stoje przed decyzja... bardzo trudna decyzja. W zasadzie zostala ona juz podjeta, bylo ciezko, ale to konieczne. Moja suka (wyzel) ma przerzuty na odbyt (po wycieciu guza sutka). I wuem ze dla niej to ostatnie dni bo guz rosnie w tempie zastraszajacym (z 1 wycinka guza sutka, histopatologia wykazala raka plaskonablonkowego). jest godzina 21:25 a ja siedze pisze t dla was, abyscie wiedzieli co czuje. Moj pierwszy pies (owczarek niemiecki) zostal uspiony - niedowlad lap. mial tylko 10 lat!!!! urodzilam przy nim dwoje dzieci. Opiekowal sie nimi, pilnowal ich. Gdy byly male to zostawialam wozek w ogrodzie (gdy spaly) a on 1,5 metra obok lezal i byl na czatach. Gdy sie ktores bydzilo to piszczal ( nie czszekal!!!) HERO - moj kochany przujaciel. Niestety rak zaatakowal bardzo szybko i musialam bardzo szybko podjac decyzje co dalej. Wybralam - moze kots mnie zle oceni, ale nie zawrzam na to- szybka decyzje. Uspienie. Wierze, ze ON jest mi wdzieczny. Zeby opisac to co czulam, i co czula moja rodzima, powstalby elaborat, a na to nie mam dzis nastroju. Zanim Hero odszedl, przygarnelismy Sabe. Piekna, czarna suka. Wyzel. Kazdy miesien bylo widac. Wychudzona, bo niestety miala zlych wlascicieli. Uspiliby ja, bo ..... (dluga historia)... Mozna powiedziec, ze dzieki nam uniknela smierci. Zyje z nami juz 8 lat. Jest po masektomii. Rokowania nie bylu dobre. Histipatologia nie daje szans (pisalam wyzej). Dzis dostalam tel od mamy, ze Saba ma przerzuty i chyba trzeba bedzie ja uspic!!!!!!!!!! Stoje w korku w centrum Warszawy i po takim tel mam chec rozpieprzyc wszystko wokol!!!!! Tyle nerwow po pierwszej operacji!!!!!! Taka opieka!!!!!!! Zaciskam zeby i jade do domu. Moze nie jest tak zle!!!!! Ogladam ja i widze? Wielkiego kalafiora zamiast dupy!!!!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam, nie moge pisac dokonjcze innym razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlepszy
Dzień Dobry Wszystkim!!! piszę bo nie wiem co mam robić, moja ukochana suczka umiera.... ma strasznei duzego guza w jamie brzusznej, przez całą dzisiejsza noc nie mogła usnąć.., czuwam z nią cała noc.. Kiedys za wszelka cene chciałem ja ratowaać, przedłużać jej zycie.. miała dwie operacje... ic z tego, zastanawiam się dla kogo ja to robiłem??? czy ja nie jestem egoistą?? juuż nie mogę patrzeć jak moja Nora się męczy, nie może nawet się położyć!!! ;( siedze i trzymam ją bo n ie ma siły nawet siedzieć... Czekam, czeka na otwarcie weterynarii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia15
Witam! Dziś jadę z moją suczką do weterynarza. Kropka(tak się nazywa) ma dwa duże guzy w podbrzuszu :(( zauważyłam , że widać jej w obu oczach trzecią powiekę. Ma bardzo smutne oczka... bardzo się o nią boję i nie chce jej stracić, chociaż z tego co widzę jej stan się pogarsza. Musze karmić ją mięciutkim pieczywem, bo nie może gryźć nic twardego. Ciągle ją przytulam i mówię jej jak bardzo ją kocham i wtedy zaczynam ryczeć i mam wrażenie, że ona nagle zdrowieje i chce mi pokazać jak dobrze się czuje. Oprócz niej mam jeszcze 2 psy: jej brata i mamę. Ciągle się obwiniam, że to wszystko przeze mnie... nie chcę żeby odeszła... muszę kończyć, bo przez te łzy nie widzę monitora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natros
Uśpienie psa to najgorszy moment w moim życiu!Jeszcze (na szczęście) z rodziny nie straciłam tak bliskiego.Mój piesek był z nami 12 lat.Byłam w czasie jego uśpienia w szkole,inaczej bym chyba tego nie przeszła.Tato opowiadał tylko że po zastrzyku zamiast zasnąć on biegał za kijem i bawił,uradowany że bawił się z swom panem.Jak już upadł to patrzył na tate i leciały mu łzy.Nie widziałam tego a mimi wszystko bardzo to przezywam.Do tej pory słysze jak piszczy i wydaje mi się że jest obok w pokoju,Najbardziej zastanwiam się co czuł kiedy musiał odejść.Był bardzo chory i zagrażał człowiekowi,miał chorą skóre i przenosiło się to na nas.Nie było wyjścia,bynajmniej tak nam powiedziano.Stało się to w sobote a dziś jest środa a ja nadal nie moge uwierzyć że go nie ma i zastanawiam się czy nam wybaczył to uśpienie i gdzie teraz jest.Pamiętajcie jeśli jest możliwość walczcie do końca o swoje pociechy.Wyrzuty sumienia dręczą teraz moją mame,która musiała zadecydować o tym przerażającym momencie w naszym życiu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek_moja piesina
Witam wszystkich i proszę o pordę. Moja sunia ma już ponad 14 lat w wieku 5 lat przeżyła potrącenie samochodem pożniej miała ropomacicze; miała astme z której została wyleczona!!! i tu zaczął sie mój dramat od około półora miesiąca kuleje na tylną łapę a aktualnie tylne nogi odmawiają jej posłuszeństwa miała robione zdęcia u lekarza; stwierdzono u niej zwapnienie pomiędzy kregami kręgosłupa ( na które otrzymała lekarstwa ) a jej stawy są dobre na jej wiek ( cyt. lekarza) - SUNIA WYJE Z BÓLU PERALGINA JEJ NIE POMAGA, KETONAL RÓWNIEŻ OD WCZORAJ DOSTAJE DOUSTNIE MORFINE - CO JA MAM ZROBIĆ... JA JĄ TAK KOCHAM !!!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anula88
Ja mam podobny problem. Mam pieska to doberman ma już 11 lat mam go od momentu gdy skończył 4 miesiące. Od początku miał problemy ze zdrowiem najpierw z uszami potem z nie trzymaniem moczu (lekarze zdecydowali że kastracja pomoże). W każdym razie czuł się bardzo dobrze, był żywy każdego dnia biegał kilometry aż wszyscy się dziwowali. Jednak gdy skończył 8 lat zaczeły się problemy już nie był taki żywy, zaczął kuleć. Raz było dobrze raz żle. Potem zaczęły pojawiać się tłuszczaki (jednego wycieliśmy był ponad kilogramowy kolejnych lekarz kazał nie wycinać bo stwierdził że pies mógłby sie nie wybudzić z narkozy). W każdym razie z łapką było coraz gorzej, doszło do tego że nie mogł na niej ustać dodam że jest psem troszkę podpasionym wieć coraz ciężej było mu wstawać. Lekarz zdecydował aby wstawić mu enodproteze i było lepiej czasem bóle stawu kolanowego powarcały. Jednak z upływem lat problem kolana zaczął powracać dostawał tebletki, miał robione blokady stawu kolanowego. Jednak w ostanim tygodniu zrobiło się naprawde żle pies nie może się podnieść, wstać ,obrocić...jest zupełnie nie do poznania. Byliśmy dziś u weterynarza dostał zastrzyki i powiedział że jeżeli w ciągu 2-3 dni nie zajdzie poprawa to nie widzi innego wyjścia jak pieska uśpić. Ja chodzę jak oszołomiona jest mi strasznie przykro, był ze mna prawie przez połowe mojego życia. Wiem że to najlepsze wyjście nie chce patrzeć na niego w takim stanie bo pamiętam jaki był wcześniej. Bardzo go kocham i nie wiem co zrobie w tej trudnej chwili:( Uffff.....dziękuje że mogłam przed kimś to wyrzucić. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalla_fiore
Wczoraj zadecydowałem o uśpieniu mojego kochanego pieska. Nie będę opisywał historii choroby ale ma to związek z niewydolnością wątroby. Bardzo kiepsko to wyglądało. Moja sunia Hercia miała wodobrzusze spowodowane zatruciem pokarmowym podczas, którego doszło do infekcji. Z dnia na dzień przestała chodzić... potem jeść i na końcu nawet pić. Codziennie była pod kroplówką. Cały organizm odmówił posłuszeństwa, tylko oczka miała takie mądre. Patrzyła się na mnie i do końca była ze mną, a ja z nią. Wegetowała. Wynosiłem ją na dwór i wnosiłem z powrotem. Spała ze mną pod kocykiem i tylko wtedy była spokojna. To była bardzo ciężka decyzja. Pojechałem z nią do weterynarza i dostała narkozę a potem przez wenflon "eutanazje". Była spokojna... do końca byłem z nią. Chciałem jej podziękować za wszystko co mi dawała przez całe swoje życie. Teraz wiem, że jest już w lepszym miejscu. Wiem, że nie cierpi i wiem, że zawsze będzie w moim sercu. Musiałem tu wejść i podzielić się z wami moim bólem. Pragnę życzyć zdrowia waszym przyjacielom życia... najwierniejszym stworzeniom na ziemi. Ja już takiego nie mam. Odszedł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnaaa beataaaa
Ja tez dzisiaj pozegnalam poprzez uspienie mojego pieska.Dzekus mial 9 lat i wiem ze gdyby nie choroba to mogl jescze pare dobrych lat pozyc.Calej historii choroby opisywac nie bede ale to byl chlonniak.Trafilismy na cudownego wterynarza ktory zorbil wszystko by mu pomoc i ulzyc i dopoki pies sie czul sie w miare dobrze to byl z nami, jednak w ostatnich dniach to byla maskara, pies strasznie cieprial bylo to widac, nawet juz srodki przeciwbolowe nie dzialaly, wczoraj weterynarz powiedzial ze najlpeiej bedzie ulzyc mu cieprpieniu, wiielismy ze tak trzeba.Decyzja straszna , wiaodmo ciezko podjac, gdzies kolacze mysl i nadzieja ze moze jak sie nie uspi to bedzie lepiej, ze moze jednak.Ale tak sie meczyl ze wiemy ze to jedyna sluszna decyzja, ze juz nie cierpi , ze juz go nie boli.Wierze ze jest mu juz lepej, jego oczy widze jeszcze, takie smutne ale z ulga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Subo
..Ja swojego pieska jutro do lekarza zawiozę....jest ze mną już 18lat... Już nie wstaje, jeśli mu pomoge to słania ise na nogach i traci równowagę...Nie je praktycznie nic, lub prawie nic...nie ma ochoty na nic..Tylko czasem podniesie łeb znad podłogi i popatrzy na mnie tymi swoimi starymi oczami...Wtedy widzę w nich bezradność...nie strach, czy ból..tylko bezradność...Myślę że on wie..a ja tylko wyję jak sobie o tym pomyśle i popatrzę na niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq
J amojego po 15 latach uspiłam w styczniu:( Do teraz mam doła...bo to jednak jak członek rodziny...jedyne czego załuje to tego ze nie uspiłam go jakies 2 miesiace wczesniej i sie meczył....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wczoraj ....odszedl moj piesek wbyl z nami trzynascie lat tak mi ciezko sie pogodzic lekarz prosil by go juz nie meczyc jakos jednak trudno mi sie pogodzic z nienaturalna drogą odejscia wlasciwie to gdzie jest granica egozimu ze boimy sie tego dnia?... i jeszcze wyrzuty syn pojechal....w te ostatnia drogę z Oskarem i...nie wiem dlaczego lekarz nie usypial go... tylko od razu zastrzyk prosto w serce?mowil ze tak lepiej... czy ktos mi moze to wyjasnic? czy chcial to dla siebie zrobic szybciej? czy chcial nam zaoszczedzic widoku drgawek przy usypianiu? jak to jest? moja psinka sie bardzo denerwowala bo nie bylo mnie? syn nie mogl zniesc mojego płaczu dlatego nie chcial bym jechala sam bardzo przezywa, i mowi ze przy mnie to nie moglby juz calkiem sie pozbierac.... i teraz sobie wyrzucam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wśród umierających zwierząt nie widać zachowań wskazujących na to, że chcą one przyspieszyć swoje odejście. Te umierające naturalnie są pogodzone i ufnie poddane sytuacji, te, które dobijamy zastrzykiem czy kulą, są przerażone, nawet ledwo żywe próbują uciekać. Jestem przekonany, że podobnie dzieje się z ludźmi. Oni też chcą odejść zgodnie z rytmem słabnącego życia. Znajoma prowadząca laboratorium diagnostyczne zauważyła niesłychane zjawisko. Otóż na dwie, trzy godziny przed śmiercią następuje kompletna homeostaza organizmu, wszystkie wskaźniki zdrowia są w idealnej normie. Można się domyślać, że człowiek, który przestaje bronić się przed śmiercią, doświadcza stanu jakiejś błogiej równowagi. czy dala sie zwiesc slowom weta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed kilku laty jeden z naszych piesków zachorował i trzeba było z bólem serca uśpić go. Mimo, że nie boję się nikogo i niczego, sąsiad wziął go i poszedł uśpić do weterynarza. Wrócił Dżekuś do natury i śpi sobie pod kasztanem, co zasadziłem na jego grobie koło ogródka, gdzie bawił się za życia. A jak mam humor, albo jestem smutny to modlę się do św Franciszka z Asyżu, by pogłaskał moje pieski jak wyhasają się po niebieskich łąkach i podrapał za uszkiem tak jak sunia lubiła. Mój przyjaciel weterynarz, po odejściu Dżekusia poradził mi bym wziął od razu innego szczeniaczka i śpi teraz na fotelu mój Azorek siedmiorasowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudna decyzja uśpić czy nie... Gdy zachorował mój piesek jeździłam z nim do weterynarza codziennie, kiedy był słaby podawałam mu strzykawką płyny itd. W końcu weterynarz stwierdził, że zwierzak jest już w agonii, nie wierzyłam i oburzona propozycją uśpienia wyszłam z gabinetu. Męczył się całą noc, cierpiał i odszedł dopiero rano. Do dzisiaj żałuję, że nie podjęłam decyzji o uśpieniu. Skróciłabym mu cierpienie o kilka godzin 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Raju...moze mi troche lepiej...no juz poprzednia noc byla ciezka rycze i rycze trzy miesiac etrwalo leczenie juz wydawalo sie ze bedzie ok i przyszedl jeden moment.,,,,i drugi raz nie udalo sie by Oskarek mogl sie choc troche cieszyc z nami slabl z dnia na dzien z potem z godziny na godzine... ale jak przed tym ostatnim momentem stanal na nogi lekarz robil mu zastrzyk na stojaco...a przeicz on juz w domu w ogole nie wstawal:( i zadaje sobie pytanie dlaczego go najpierw nie uspil?:( mowil ze go ten zastrzyk nie boli:( wiec jak to... spedzilam z nim wiele dni u weta, wstawanie po nocach i taraz jakbym nie miala co w domu robic:( a jestem ogolnie aktywna osoba raczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz zrozumialam...jeden zastrzyk robia gdy pies jest oslabiony bardzo i nie ma jak dozylnie podac mu innego preparatu.... troszke mnie to uspokoilo... choc ciagle sie dziwie moze Oskar mal jeszcze sily...skoro tak \"ozyl\" tam przed... z drugiej strony patrzac na fora okazuje sie ze pies potrafi nawet probowac uciekac ...po pierwszym zastrzyku mimo silnych srodkow wiec to adrenalina.... mimo wszystko ciezko....czlowiek sie czuje jakby zdradzil wszystko co pies w nim pokladal....przez cale swe zycie..;( blondyn - dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janka 15
Tu już nie będę swoich pomysłów pisać. Aż taka wredna nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miraaaaaaa
Czytajac Wasze wypowiedzi,zrobiło mi sie bardzo smutno. Płacze.Jestem z Wami.Tez musiałam uśpić mojego kochanego Dżekusia.TO BYŁO STRASZNE!Nie mogę pisać.Wspomnienia wracają.TRZYMAJCIE SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×