Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przerażona jestem

tak bardzo się boję

Polecane posty

Gość annelka
i chyba nie tylko tu lęk wziął górę ale i honor, pogodziłam się z tym, że się już nie odezwie. żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annelka znowu zalujesz :( kurcze nie wiem co mam Ci powiedziec, bo widze,ze bardzo chcesz sie zmienic, bardzo chcesz juz tak nie robic, a znowu robisz i potem zalujesz :( Naprawde nie amsz tyle odwagi,zeby isc do tego psychologa ?? Inaczej sie zameczysz :( Pomysl sobie,ze zrobisz to,zeby pozniej tak nie cierpiec jak teraz,ze to bedzie trudne, ale po kilku miesiach zaswieci slonce wreszcie ;) Wreszcie poczujesz ulge,ze juz jestes inna, bedziesz dumna z kazdego Twojego najmniejszego kroku, z kazdej najmniejszej zmiany ktora zauwazysz :) Przynajmniej ja tak mam :) Ja zawsze jak napisalam cos glupiego to tez zalowalam a tak bardzo nie chcialam tego robic :( Ale nie potrafilam nad soba zapanowac :( Teraz sie tak zastanawiam po tym co Ty napisalas czy moj P tez ma takie mysli,ze potem zaluje bardzo tego co powiedzial albo czego nie powiedzial ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Każdy umie cierpieć - to ludziom przychodzi najłatwiej- najtrudniejsza i najambitniejszą rzecza w zyciu jest osiągnać szczęscie" Znalazlam ten scytat u kogos w stopce .... Chyba sie odnosi do nas obu i do mojego ex :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajny cytat i prawdziwy...to tak jakby ludzie bali sie szczescia...ale ja mam zamiar byc szczesliwa!!!!!!!mam zamiar byc szczesliwa jak cholera!!!!!!mam dosc dolowania sie, nawet jesli czasem ciezko sie usmiechnac, bede zajebiscie szczesliwa!!!!!!!!!!!bo dosc jest smutow na swiecie...i WY tez macie do jasnej byc szczesliwe...bo jak nie to znajde i nakopie...a wierzcie mi jestem do tego zdolna:D nie ma co sie umartwiac kobietki!!!zycie jest tylko jedno i trzeba brac garsciami!!!szczescie zalezy tylko od nas... jestem dumna z mojego posta:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fisia ale ja jestem szczesliwa :P przynajmniej staram sie :P Mysle,ze tak naprawde bede szczesliwa juz tak w pelni, jak sie ktos pojawi i to wcale nie musi byc P ... Wazne,zeby miec kogos kolo siebie kto przytuli, pocaluje i w ogole bedzie podtrzymywal na duchu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Niestety żałuję często swych słów, decyzji. A teraz to nie umiem tego zracjonalizować :( Nadal mi Go brakuje, jednak myślę, że jak tak dłużej będę się nad nami zastanawiać, to go znienawidzę, bo strasznie mnie ta nasza sytuacja boli. Skończyło się w pięknym dla mnie momencie, mimo że zdołowana byłam stratą pracy, potem zaistniało zbyt wiele niedomówień co do naszego rozstania. Jak pomyślę o naszym podobieństwie, to tego mi okropnie żal, ale może dałam się nabrać. Psycholog w mojej miejscowości odpada :( jest ich wielu, ale jak trafię na znajomego. Do Twojej musiałabym brać wolne w pracy, a to trudne. Jak jest podobny do mnie, to na pewno je ma, niestety :( A ja bym się sprzeczała co do tego cytatu, że wszyscy potrafią cierpieć. "umiejętność" znaczy dla mnie to,ze ktoś z czymś potrafi żyć, pogodził się. A ja jednak nie mam sił, by żyć dalej, nic mi się nie chce. Siedzę tylko przy kompie właściwie, obejrzę tv, w pracy się właściwie obijam. Czyżby depresja. Sama nie wiem, wiem wiosna się budzi ale nadchodzą święta i to też mnie boli, tak jak już pisałam. A walczyć o lepsze jutro i o bycie osobą szczęśliwszą przynajmniej w tej chwili nie dam rady. Uwierzcie, nie jestem osoba, która szybko sie poddaje, że nie walczy ale teraz tak mi ciężko i to od naszego rozstania :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak jak u mnie skonczylo sie w pieknym dla mnie momencie :( To moze poszukaj innego psychologa w Katowicach, takiego ktory bedzie przyjmowal popoludniu ?? Nie mam pojecia co Ci poradzic, bo juz dlugo sie z tym meczysz :( I poki co nie widac konca tego ... Ja nie potrafie kogos znienawidziec :( A tym bardziej jego ... Masz troche racji w interpretacji tego cytatu :) Ja tez nie za bardzo potrafie sie z tym wszystkim pogodzic ... Wszyscy na wszystkich topikach mowia,ze licza sie czyny, a u mnie czyny sa a slowa sa jakie sa i co ja mam myslec ?? :O Nauczylam sie po prostu zyc bez niego, nauczylam sie nie miec nadziei przede wszystkim, bo wiem,ze on kiedys wroci, ale to potrwa jeszcze duzo czasu i nie chce sie meczyc :( Sa dni gorsze, jak np wczoraj, ale mysle,ze te dni gorsze beda dopoki nie pojawi sie ktos inny, bo jednak mam potrzebe przytulenia sie i zeby ktos myslal o mnie, tesknil za mna i wspieral mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Musze ze sobą w końcu coś pozytywnego zrobić! Duzo mam w sobie do poprawy i chyba sama sobie z tym rady nie dam. Tylko muszę się zmobilizować, bo wiem o potrzebie a właściwie konieczności pójścia do lekarza ale widocznie tego tak naprawdę w duszy nie chcę, nie mam odwagi. Ja odczuwałam nienawiść, chodzi o członka rodziny. Teraz jest mi zupełnie obojętny, nie mamy kontaktu ale uczucie to istniało. Więc obawiam się tego uczucia, bardzo mnie boli ta niepewność, te rozmyślania na temat (również :)) P on nie mógł o mnie dobrze myśleć, bo dowalałam mu słowami a ostatnio nawet czynami, a potem ta walka. I tak naprawdę sama sobie jestem winna temu, że między nami nie wyszło i dlatego tak boli :( co prawda nie znam jego odczuć, jego prawdziwych myśli, wiec to też jest złe w tej sytuacji. Bo może mnie nie obwinia, bo może nie ma mi nic za złe i tylko sie niepotrzebnie dołuje. Moze sądzi, że tak jest lepiej i myśli jak napisał na końcu rozmowy gdy go przepraszałam za te smsy, list: "dobra nieważne co ma być, to będzie" - i to jest dobre podejście, by zawierzyć przeznaczeniu. Jeśli jesteśmy dla siebie, to prędzej czy później sie spotkamy. A jak nie, to widocznie tak Los chciał. Mnie jednak w tej chwili to boli. Te wspomniane przez Ciebie potrzeby, to mi On właśnie uświadomił. Pojawił się w mym za wcześnie, ale czy tak mam prawo myśleć. Wcześniej mówiłam i wierzyłam, że życie w pojedynkę jest lepsze. Sądziłam, ze miłość to słabość i głupota. Teraz wiem, że chcę kochać i chcę by ktoś w mym sercu zamieszkał, chcę z Kimś przez życie iść czy w dobrych jak i w złych chwilach się wspierać. Bliskości też chcę. Szkoda, tylko że o P muszę zapomnieć,a nadal to jest ciężkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bede Cie dopingowac w tym pojsciu do psychologa i mysle,ze pewnego dnia napiszesz mi,ze bylas :) To jest wlasnie prawidlowe podejscie "co ma byc to bedzie" ;) ja staram sie do tego tak wlasnie podchodzic :) A to co nas obie najbardziej zabija to tak naprawde to,ze nie wiemy prawdy, nie wiemy co oni czuja, co mysla i co mysleli :( Ja niby wiem,tzn mysle,ze wiem co on czuje, ale on temu zaprzecza :O Wczoraj tez mu powiedzialam,ze duzo rzeczy juz do niego dotarlo, a on,ze sie myle,ze nic do niego nie dociera :( A ja wiem,ze jednak tak, bo widze,ze mnie slucha, widze,ze zauwaza wiecej rzeczy, ze pierwszy zaczal rozmowe o uczuciach,ze przyznal sie,ze byloby mu przykro gdybym przestala z nim rozmawiac ... a wczesniej tego nie bylo,wczesniej zaprzeczal i mowil,ze on sobie da rade :( Tylko mysle,ze poki co on od siebie stara sie odrzucic to co do niego dociera i nie chce sie jeszcze sam przed soba do niego rpzyznac ;) Wczoraj wieczorem mu wyjasnilam co o psychologu ale tak ogolnie, bo gadalismy i stwierdzila,ze on nie wie na czym to polega i mu zostawilam wiadomosc na gg o co w tym chodzi (ale to nie bylo o nas) i dzis rano mi napisal ze ok ze rozumie :) z dwoma usmiechami :) czyli chyba nie ma jeszcze zamiaru zerwac ze mna kontaktu :P A co do nienawisci to ja go nienawidze chwilami jak mi powie cos okropnego, ale za chwile jak mnie przytuli to to mija ;) Nienawisci jest chyba gorsza od milosci :O wtedy sie wiecej mysli, wiwecej meczy :( dlatego wole,zeby on mi zaobojetnial, bo zapomniec o nim calkowicie nie zapomne, ale moge rpzestac czuc to co czuje ... Ale sie rozpisalam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Ja powiem Ci, ze te jego mechanizmy obrony przed prawdą tj. uświadomieniem sobie, ze jesteś dla niego b.ważna doskonale znam :( - tak samo odnosiłam się wobec mojego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak to dziala ?? Wmawialas sobie,ze Ci na nim nie zalezy ?? jak to robilas ?? Tak jak teraz probujesz sobie wmowic,ze Ci na nim nie zalezy ?? Nie rozumiem jak to robicie :( A z drugiej strony ja zawsze mialam wrazenie,ze on wie,ze jestem dla niego bardzo wazna i wychodzilam z zalozenia,ze nawet nie moge mu pokazac co stracil, bo on i tak jest tego swiadomy. Bo zwsze mi powtarzal,ze jestem cudowna,ze to on jest do niczego :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przegranadeska
cocinelka znalazłam ale może później coś napisze z sensem teraz jestem po tak męczącym dniu że nawet paść niemam siły .. zdrzemnę się i może w nocy zacznę myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Ja nie wierzyłam w swe szczęcie, że ktoś może mnie uznać za wartościową, atrakcyjną osobę. tu - przynajmniej u mnie- jest ważne poczucie własnej wartości. Cocinelka, nie da się tego wytłumaczyć. Moje złe słowa wychodziły mi tak bez zastanowienia, gdy mówił, pisał coś miłego, ja od razu sie broniłam, mówiłam, że to nie prawda, że zobaczy że zakocha się później i to we właściwej osobie, zaprzeczałam mu! Kiedyś sobie wmówiłam, że miłość to okazywanie słabości, że tylko głupi i naiwny człowiek to uczucie poczuje. U mnie w domu nie ma miłości, nie ma okazywania sobie uczuć, miłych słów. Nie wiem, jak u Twojego jest w domu, ja jednak wyniosłam zły wzór. znam koleżankę, która też miała b.ciężką rodzinną sytuację a stworzyła dom, jednak zawsze z mężem się kłóciła, nastąpił rozwód. Na silę stara się zmienić, by dzieci w nauczyć ciepła do innych osób. każe mi iść do psychologa, bo oprócz tego że uczuć nie okazuje to mam negatywne podejście do życia, zauważyła że nie wierzę w swój życiowy sukces. i mimo, że działam to nastawienie jest b.ważne. Wychodzi na to, że Mój pojawił się za wcześnie, więc chyba nie był On mi przeznaczony. Ja teraz sobie już nie wmawiam, że mi nie zależy, bo chcę z Nim być, a mimo to sama wiesz jak reaguję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przegrana deska ok :) annelka P tez jak mu mowilam,ze jest dobry slodki, ze dba o mnie to mi mowil,ze on taki nie jest,ze ja go znam tylko z tej strony a on tak naprawde jest zly :O Jak pojechalam do niego po tym jak ze mna zerwal, to zeby mnie chyba do siebie na maxa zniechecic to mi mowi,zebysmy zapalili trwake :O a wiedzialam,ze to jego kolezanki z pokuju pala, zreszta wyciagnal to od jednej z biurka i wiedzialam,ze on nie pali tego swinstwa :O wiec nie wiem po co to bylo :O :O :O Ja tez wynioslam zly wzor z domu :( U mnie tez sie nie okazywalo uczuc ani nic takiego :O I wlasnie tez poszlam do psychologa po to,zeby swoich dzieci nie skrzywdzic ! To tez byl jeden z moich motywatorow, bo widze ze powielam zachowanie moich rodzicow co mi sie bardzo nie podoba :O A nie chce,zeby moje dzieci byly takie :( P niby mial ok w domu,tak mowi ... ale mowil tez ze czul sie gorszy od brata itd :O i wydaje mi sie,ze tez to wyniosl z domu, choc on jest przekonany ze to przez swoja pierwsza milosc taki jest :O O tym wmawiqaniu sobie,ze Ci nie zalezy teraz chodzilo mi o to,ze chcesz zapomniec ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Nawet ta sytuacja z trawką mnie nie zdziwiła :( ja akurat wyśmiała pasję Jego ojca- przynajmniej tak mógł to odebrać. Nie znam sytuacji z Jego pierwszą, ale uważam, że takie zakłamanie siebie to raczej wzór wyniesiony z domu, tu rodzina wpływa bo to jest za duże. Ja np.chciałabym to zmienić, a widzisz że tkwi i gdy jednak powinnam się przyznać do uczuć, szczerych zamiarów to jednak wycofuję się. To tkwi w środku. Nie wierzę, że schował się w skorupę, bo zraniła go eks albo ze im po prostu nie wyszło. Dla mnie nasze zakłamanie to wzór wpojony. Chcę zapomnieć, ale wiem, że On jest dla mnie ważny. Starałam się to zracjonalizować, ale niepotrzebnie się odezwał :( Dla niego może jestem już tylko koleżanką, dlatego opowiedział o swym uczuciu, ale po co się oburzył już na wstępie za moje filozoficzne podejście do życia, to wyglądało jakby wyładowanie negatywnym odczuć w stosunku do mnie za to, co było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem to tez jest wyniesione z domu, tym bardziej, ze wiem,ze jak byl z ex to tez juz nie byl normalny :( Zreszta najczesciej niska samoocena bierze sie z wychowania :( Taka jest smutna prawda ... gorzej jak ktos sobie nie zdaje z tego sprawy i szuka winy wszedzie tylko nie w domu :( Pozniej jak sie dowiaduje skad to sie bierze to przezywa niezly szok emocjonalny, bo nagle to co wydawalo sie ok staje sie rpzeklenstwem ... tak bylo u mnie :( I wiem,ze strasznie trudne jest zmienic swoje podejscie do tego wszystkiego, bo ja tez jeszcze nie calkiem to umiem, choc psycholog mi mowi,ze u mnie to i tak bardzo szybko idzie :) ale to tylko dlatego,ze poszlam tam z wlasnej woli, jak bylam calkiem gotowa do tego i bardzo tego chcialam :) A Twoj ex tez mogl przez dlugi czas myslec,ze jest dla Ciebie tylko kolega ... to sa tylko domysly, nie wiesz jak ejst naprawde ... zreszta on sie zachowal dziwie podczas tej Waszej rozmowy wiec nie mzona nic wywnioskowac :( Ty tez zachowalas sie jak zwykle wiec de facto nic sie nie zmienilo ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
a szkoda :( troszkę z mojej strony było inaczej niż zwykle. Bo zawsze jak mówiliśmy, pisaliśmy twierdziłam, że miłość nie istnieje, że jest to uczucie zbędne. Teraz mówiłam, że dodaje sił, skrzydeł, że jest piękne dlatego życzę Im szczęścia. On zawsze mógł sądzić, że jest kolegą, bo tak twierdziłam, w końcu zdaje się, że mu je wmówiłam. Ta jego dziwność w tej rozmowie, najbardziej mnie dziwi. Rzeczy zbędnych nie mówił. Wydawał się szczery, nieśmiały, niepewny siebie. Ale te nasze podobieństwo, zresztą sama mu zwróciłam na to uwagę, on to potwierdził ale spytał, czy to źle. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje mi się jest jednak wiara w to, że grał, udawał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I sama sobie odpowiedzialas :) Skoro on mogl myslec,ze ejst tylko kolega, to Ty teraz tez mozesz myslec,ze jestes tylko kolezanka a tak byc nie musi ;) To sa niestety wszystko domysly :O To dobrze,ze mowilas,ze milosc uskrzydla :) To wreszcie jest prawidlowe podejscie do tego ;) Juz jakis krok w przod... No ale skoro cos takiego powiedzialas a wczesniej temu zaprzeczalas to on tez mogl sie czuc skolowany i nie wiedziec gdzie jest tak naprawde prawda :O Mysle,ze on tez sie zastanawia o co chodzi w tym wszystkim tak samo jak Ty sie nad tym zastanawiasz :( A czy lepiej myslec,ze gral... Hmmm nie wiem ja tak myslec nie potrafie, mimo,ze wiem,ze gral, ale zawsze mi sie podobal ten prawdziwy :) Aha zapomnialam nadmienic,ze wczoraj uslyszalam po raz milionowy,ze on nie jest wrazliwy :O a jak mi bylo smutno,ze on juz jedzie to on tez zalapal dola :O i zawsze jak mi jest przykro to jemu tez :P ale coz widocznie ja zle pojmuje wrazliwosc :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
My tym dobrym cechom w sobie zaprzeczamy. Gramy twardzieli, że nic nas nie wzrusza. To chore, bo ja np. w domu po cichu wylewam mnóstwo łez (oczywiście zależy od dnia, od konkretnych sytuacji), czasem dzięki nim czuję dużą ulgę. Co do naszego koleżeństwa, to niestety wydaje mi się, że to nigdy się nie wyjaśni i nawet jeśli jestem nadal dla niego kimś więcej niż zwykłą koleżanką to się do tego nie przyzna. Czy się jeszcze odezwie, czy spotkanie nasze kiedyś zaistnieje - wątpię :( Zawsze twierdziłam negatywnie o miłości, a gdy on się zakochał to upewniam go że to uczucie jest piękne. Chyba mógł to odebrać jako ponowne, już na zawsze odepchnięcie od siebie? Bo skoro tego nie poczułam przy nim?! :( Nie chcę myśleć, że grał, chcę wierzyć, że był szczery i uczciwy, bo nic tak naprawdę nie osiągnął z kontaktu ze mną. Ale może to dla mnie usprawiedliwienie, wytłumaczenie, że np.nie dałam się nabrać, nie okazałam mu zaufania, choć mu ufałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Chyba mógł to odebrać jako ponowne, już na zawsze odepchnięcie od siebie? Bo skoro tego nie poczułam przy nim?!" Moglo tak byc :( Skoro on tez nie wierzy w siebie (zakladamy ze nie gral) to wydaje mi sie,ze to jest bardzo prawdopodobne,ze tak pomyslal :( Kurcze jakie to jest skomplikowane :( jak Cie czytam to sobie mysle,ze ja nie chce zeby P tak cierpial przeze mnie, tak sobie wszystko zarzucal ze cos powiedzial :( On tez nie jest twardy tylko tak mowi, a jak przyjdzie co do czego to tez placze :( Wczoraj tez byl strasznie smutny jak widzial mnie zdolowana i placzaca :O to tez prawie mial lzy w oczach, ale on ejst twardy :P "Nie chcę myśleć, że grał, chcę wierzyć, że był szczery i uczciwy, bo nic tak naprawdę nie osiągnął z kontaktu ze mną. Ale może to dla mnie usprawiedliwienie, wytłumaczenie, że np.nie dałam się nabrać, nie okazałam mu zaufania, choć mu ufałam." Znowu sie oklamujesz :( zastanow sie co Ci to daje ?? jaki masz w tym cel ?? Juz sie nauczylas,ze teraz sie oklamiesz a potem to i tak wszystko wroci ze zdwojana sila ... wiec moze lepiej przestac sie oklamywac i poczekac spokojnie az samo minie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Muszę przestać o tym wszystkim myśleć !!!!!! tak już było dobrze, a odezwał się. Muszę wierzyć, że nie byliśmy dla siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Annelka Ty musisz przede wszystkim przestac siebie oklamywac, bo robisz sobie wode z mozgu :( Teraz sie oklamiesz a wystarczy,ze on sie odezwie i znowu wszystko runie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Mnie na nim bardzo zależy. Gdy jeszcze kiedyś napisze, wspomnę mu o tym, ale jeśli faktycznie z Kimś jest to wmieszam się w ich związek, a nie chcę niszczyć komuś spokoju. Dlatego muszę zawierzyć losowi, że nawet gdybym inaczej zareagowała, to by było podobnie - a to jest dla mnie bardo trudne. Czuję coś, a postępuję inaczej. Może tu jest głębsze zaburzenie, męczy mnie to. Jak mam zapomnieć, jak się pogodzić? Z tym, że nie jesteśmy razem właściwie się już pogodziłam, ale nie umiem się pogodzić z tym jak ja postępuję. Trzeba sobie powiedzieć stało się, widocznie tak miało być. Ale to że tak piszę, nie znaczy że umiem tak zrobić, niestety. Nie umiem wierzyć ludziom (bo sama siebie też negatywnie zaskoczyć potrafię), sam o tym mi pisał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Też masz fale :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeraza mnie ta perspektywa,ze nie bede miala z nim kontaktu miesiac :( Bo wiem jak sie meczylam jak nie gadalismy ze soba miesiac :O A pozniej mielismy sobie tak wiele do opowiedzenia ... Wiem,ze nie powinnam sie z nim spotykac, bo to mnie rozbija psychicznie, ale nie potrafie tego zrobic.... Ja tez niby sie z tym pogodzilam, i ostatnio potrafilam podejsc do niego po kolezensku, ale teraz mnie rozbilo to,ze byl tak krotko ... Pamietaj,zeby robic to co czujesz, nie sluchac innych ludzi tylko swojego serca i swoich uczuc ;) Najwyzej mu zburzysz spokoj :P Ja wiem,ze jak sie odezwalam po miesiacu do P to zburzylam mu spokoj. Przynajmniej takie mialam wrazenie na drugi dzien po tym jak sie odezwalam, ale nie zaluje :) i mysle,ze on tez nie zaluje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobietki chcialabym Wam jakos pomoc. Ale nie wiem co moglabym zrobic zebyscie sie poczuly lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fisia to jest moja wina, bo ja sie nastawilam,ze on zostanie dluzej :O a balam sie go zapytac, zeby sie wlasnie nie zdolowac i nic mi to nie dalo,bo sie i tak zdolowalam :O Wiem,ze nie powinnam z nim gadac, wiem,ze on nie powinienpozwalac na jakies czulosci miedzy nami, ale tak jak ja nie potrafie z nim urwac kontaktu ta zapewne on nie potrafi mnie nie przytulac i nie byc czuly :O Bledne kkolo :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
żeby żyć w zgodzie z samym sobą, to trzeba słuchać swoich uczuć, odczuć, ale i żyć w zgodzie z własnym sumieniem! - a tu byłby konflikt, za dużo niedomówień, złudzeń. Zobaczymy, czy los nam jeszcze coś wspólnego na przyszłość szykuje, choćby rozmowę na gg. Sama jej nie zacznę, bo albo On nie wchodzi na gg albo wciąż jest niewidoczny. Nie chcę pisać, że będę czekać na Jego chęć rozmowy czy jakikolwiek znak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×