Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 10m-cy zona

Już cię nie kocjam - po 10 m-cach małżeństwa

Polecane posty

Gość dobre polecam
polecam Ci poczekać, powiedz mu ,że jeśli na prawde chce Ciebie to trochę czasu nic nie zmieni, a Ty będziesz miała czas do przemyślenia Wierz mi nie wolno w takich razach się śpieszyć. Zobaczysz jak sie sytuacja rozwinie, jak on się będzie starał, jakie będą Twoje uczucia. Może tak a może nie. Dajcie sobie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre polecam
widze, że kasura jest podobnej myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasura
tak jestesmy podobnej mysli :) mysle że nie warto od razu szybko podejmowac ostatecznych kroków pod wpływem emocji potrzeba czasu a każde małzenstwo ma swoje dobre i złe dni... przecież nikt nie obiecywał ze bedzie łatwo czasem nie warto wszystkiego od razu przekreślac tym samym ze autorka mowiła ze przez 2 lata jej życie to bajka bajka wiecznie nie trwa - przychodzi codziennosc ... sa chwile złe po których przychodza dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie polecała
jednania się z mężem w tej sytuacji... "a każde małzenstwo ma swoje dobre i złe dni" - oczywiście, ale kwestia jest taka co w tym małżeństwie jest naprawdę najważniejsze? uczucie czy egocentryzm? ile oni są razem? 2 lata? to naprawdę nie jest dużo... gdy po 20 latach do małżeństwa wkraczają problemy, może zdrada, może zmęczenie, gdy są dzieci - pewnie warto walczyć w takiej sytuacji? moim zdaniem to jest skazywanie się na powtórkę z rozrywki za kolejne dwa lata najdlużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasura
nie pisałam o jednaniu tylko o daniu sobie wzajemnie czasu zeby uspokoic emocje i dojc do siebie po takim wyznaniu a czas pokarze co bedzie czy ona bedzie chciala czy on bedzie chcial ale wazne zeby nie przekreslac tak waznych spraw jednym ruchem w jednej chwili pod wpływem impulsu niech teraz mysli tylko o sobie i dojdzie do siebie niech nie utrzymuje z nim kontaktu wszystko sie wyklaruje ale ten czas jest wazny dla nich obojga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A mnie się wydaje że
to dawanie czasu o którym piszesz to jakaś bzdura. Co innego gdy mieliby dzieci i byliby zmęczeni , ale oni są małżeństwem dopiero od 10 miesięcy więc jeżeli on tak potąpił już co będzie dalej. Jemu już nie można zaufać.Całe szczęście że tych dzieci jeszcze nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz do biskupa
i powiedz, ze twoj maz jest niedojrzmlay do malzebntwa i chcesz je uniewaznic mozesz dodac, ze ty tez mialas wypaczona wizje malzenstwa jak silanjki dwohc osob, poloweczek jablusza! potem poinformuj meza, ze proces juz sie zaczal a nastepnym razem zastanoiw sie prze 3 lata byc z facetem zanim wezmiesz z nim slub! niestety ale wlasnie runela twoja romantyczna wizja milosci jako dwoch polowek jabluszka malzenstwo to DECYZJA I PROJEKT DWOJGA LUDZI NA WSPOLNE ZYCIE a nie picie sobie z dzobkow weselicho i biala kiecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na tvn style
w niedziele jest program (ok 22-23) "jak to jest po ślubie" , cóż okazuje się, że problemy moga wystąpić po 3 latach, nie koniecznie po 20 . I wcale to nie oznacza czyjeś "winy". Ludzie dla których wszystko jest czarne, albo białe na ogół są b. dominujący, zeby nie powiedzieć tyranami, którzysami żyją w świecie iluzji, bo wszak szarości , których nie dostrzegają stanowią 99 % naszego ,żeycia. A skrajności czerń czy biel ...są skrajne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Idź do biskupa Ładnie sobie po mnie pojechałeś/pojechałaś i już Ci lepiej? Gdzie mówiłam, że wspólne życie to dla mnie weselisko i biała sukienka? A czy projekt wspólnego życia wyklucza romantyzm? Rozumiem, że wg Ciebie życie po ślubie to koniec z okazywaniem sobie uczuć, miłości i wspólnoty, tylko ciężki plan do zrealizowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hilary Clintoooooooon
A skąd pomysł, że wybaczać mozna dopiero po 20 latach małżenstwa? Skąd pomysł, że po 10 mies. nie można wybaczyć głupoty/ niedojrzałości, a po 20latach można wybaczyć nawet zdradę? Skarbie w tych sprawach stroń od "nigdy" lub "zawsze", poprzestań na "być może". A czas, czas pokaże co będzie dla Ciebie/Was najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nota. .
ale 20 lat małżeństwa daje jakiś staż - a w ich przyapdku, o wybaczcie ale w sumie są ze sobą ok 2 lat - przecież to jest za króko, zeby porównywac to do długiego stazu w zwiazku (bez względu na top czy jest to małżeńswto, czy nie) - po prostu wyszło szydło z worka - to było zauroczenie i koniec. zeszło sie ze sobą dwoje naiwnych ludzi (bo niczym innym nie jest zawieranie małżeństwa po tak krókim czasie bycia ze sobą jak naiwnością) no i teraz mają kłpot. a już argumenty, że on nie chce, zeby ona sobie coś zrobiła :o no dajcie spokój - to znaczy, ze w tym związku co najmniej jedna osoba jest niedojrzała. a idź do biskupa bardzo dobrze scharakteryzował/a autorkę - bo na tak pochopną decyzję w tak młodym wieku tylko osoby, o których napisał/a idź do biskupa moga się zdecydować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest bardzo
duża różnicz między 10 miesiącami a 20 latami małżeństwa, bo po 20 latach można byc juz zyciem w dwójkę troszkę zmęczonym ale po 10 miesiącach, a co by byłó jak by się dzieci pojawiły wtedy dopiero by był problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz do biskupa
droga autorko, ja ci bardzo wspolczuje jednak na 99% mam racje po jakis 3 misiacha od tego wydarzenia zaczniesz racjonalnie myslec ostry stan z&akaochania trwa od 3 misisecy do malksymalnie 3 lat- wtedy nie wolno podejmowac decyzji takich jak malzenstwo bo chemiza milosci zaburza percepcje drugiej ososby z tego co piszesz to naprawde niezaliscie sie dosc dobrze a wasza decyzja o malzenswtei oprocz romantycznych deklaracji i twoje o niego troski (kobieta blusz??) wydaje mi sie jakas niejasna nie martw sie to pomoze ci dojrzec i wydoroslec kobiety sa silne, duoz silniejsze niz faceci trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suchutki wlosik
bardzo mi przykro i smutno, jest tez z mojej strony niedowierzanie-jak ukochany, jedyny mezczyzna moze sie tak ZMIENIC! mam nadzieje, ze mnie to nie spotka. Nie wiem co bym zrobila na Twoim miejscu. Zycze Ci duzo ciepla, milosci i promyka slonca, abys przeszla przez ta sytuacje, abys dobrze rozwazala decyzje. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nio i jakkkkk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __bliska__
idź do biskupa fundujesz autorce topiku wtórną traumę oprócz oczywiście podkarmiania swojego ego jej kosztem mówię to tak na wszelki wypadek, w razie gdybys robila to nieświadomie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie wy wszystkie miłościwe i poukładane jesteście. Pozjadałyście wszystkie rozumy, ale pod swoimi czarnymi nickami nie piszecie ! hehehe.... cwane flądry kafe............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz że sobie pozakładałam
kilka fajnych nicków na czarno, ale mam skleroze i haseł i literówek w nickach nie pamiętam- z resztą co to za różnica czy czarny nick czy pomarańczowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze i zmieniają
prawda jest taka, ze autorka watku trafila po prostu na bardzo nidojrzalego emocjonalnie faceta, zeby juz nie powiedziec:popapranego emocjonalnie. co bardzo dobrze widac zresztą. dojrzaly facet sie tak nie zachowuje i nie rani jak ten jej. nie ma co dorabiac do tego calej ideologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie polecała
a co to jakiś fetysz czarnych nicków?! olewam czarne nicki, nie uzywam... mam udawać, że skoro mam czarnego nicka to tak jakby ktoś mnie tu znał? albo jakbym była bardziej szczera? bzdura... to nie chodzi o to, że 20 lat to jakaś magiczna liczba... ale dłużysz staż to więcej doświadczeń, więcej bagażu... skoro ten koleś jest dzisiaj - po 2 latach związku - skłonny pogodzić się z myślą o tym, że straci swoją żonę na zawsze to znaczy że po prostu bardzo niewiele do niej czuje "przy okazji dowiedziałam się, że mój mąż nie zawsze pogrywał wobec mnie fair" - o co chodzi? "Na koniec zaproponował, żebyśmy spróbowali jeszcze raz, że nic mi nie może obiecać, ale się postara" - i to... niezłe :O ech... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10-mcy żona Bidulko mała, tak Ci strasznie współczuję. 🌼 Właściwie nic nowego Ci pewnie nie powiem, poza tym, co już tu wiele osób napisało. Myślę, że potrzebne Ci były te wypowiedzi, żeby łatwiej było przemyśleć różne opcje, a życie i tak napisze własny scenariusz. Z tego, co ostatnio tu napisałaś, wynika, że już podjęłaś decyzję. I myślę, że słuszną. Mnie życie co prawda nie doświadczyło ślubem, ale nie oszczędziło mi podobnych przeżyć. I nie pomogła mi żadna książka, ani \"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy\", ani \"Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus\". Pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć za pomocą schematów i tyle. Moim zdaniem, nawet jak facet (bo nie nazwę Twojego męża mężczyzną) ma 25 lat, to - w większości przypadków - jeszcze nie jest dojrzały. Kobiety dojrzewają wcześniej - fizycznie, emocjonalnie, duchowo i oczekują od życia pozytywnych zmian związanych ze stabilizacją życiową. Ja również jestem zdania, że Twojemu Panu Mężowi po prostu minęło zauroczenie - przeżyłam dokładnie to samo. Mniej więcej po roku zaczęłam mu działać na nerwy i to z czasem coraz bardziej. Po dwóch latach stwierdziłam, że ja nie chcę takiego związku, gdzie to ja muszę o wszystko zabiegać, starać się i zważać na to, co mówię, bo \"kolesia\" wszystko drażni. I wówczas stał się cud - nagle można było do mnie zadzwonić, rozmawiać ze mną i zainteresować się tym, jak ja się czuję. Byłam twarda. Całe 3 miesiące. Najpierw był za granicą, potem się wyprowadził, ale ciągle krążył wokół mnie jak satelita. Nawet mieszkanie w pobliżu mojego miejsca zamieszkania wynajął. I wychodził swoje. Moi rodzice starali się nie wtrącać, ale wyczułam, że ogarnęła ich czarna rozpacz. Straciłam przez to także przyjaciółkę, która już nie chciała ze mną gadać, bo radziła mi zostawić drania i dużo mi na niego nagadała. Potem już nie chciała się wtrącać i zupełnie się ode mnie odsunęła. A \"koleś\" nic się nie zmienił. Wręcz było gorzej, bo teraz, to jeszcze doszedł argument, że nie może mi zaufać, bo ja z nim zerwałam. I od nowa - Polska Ludowa. Aż w końcu - bez żadnych mądrych książek i rad, zdałam sobie sprawę, czego tak naprawdę się boję - zostać sama! I doszłam do odważnego wniosku, że jak ma być tak - byle jak, to lepiej, żeby wcale nie było. Bolało, cholernie bolało i facet mi wcale tego nie ułatwił. Żeby się nie rozmazać, panować nad emocjami i głosem, rozmawiałam z nim podczas spaceru. Potem było dużo czasu w samotności, niepewności i czarnym dole. Ale powoli się z niego wygrzebałam, czego i Tobie z całego serca życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedem groszy
Zycie nauczylo mnie, ze wszystko toczy sie cyklami. Mialas okres wielkiego szczescia ( jestes szszeciara, nie kazdy go doswiadcza), teraz przyszedl okres zawieruchy. Ten cykl tez minie. Teraz boli, ale to minie. Zycze Ci aby ten okres zawodu i rozpaczy szybko odplynal. Zaslugujesz na wiele dobra w twoim zyciu i mysle, ze go dostaniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Upłyneło trochę czasu, w głowie trochę mi się ułozyło. No może nie do końca ułożyło, ale jakoś wzburzone myśli usiadły. Mąż też rozmawia ze mną bez emocji. To co pisałam o innych wpadkach mężach - to jego kontakty z byłą dziewczyną, utrzymywanie znajomości poza moimi plecami. I właśnie w tym upatruję przyczynę naszego kryzysu. Mąż zaprzecza, ale wiem że wtajemniczył ją w nasze problemy, co mnie jeszcze bardziej zabolało. Obiecał, że zerwie z nią kontakty. No cóż -trochę późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Więc stan zakochania wszystkim mija a jednak niektórzy potrafią zbudować trwałe, solidne i kochające się małżeństwa, więc nie jest to do końca wytłumaczenie. Wydawało mi się, że mamy porządne podstawy do zbudowania trwałego związku - mimo wielkiej miłości nasze małżeństwo było przemyślane. Nie siedziałam na różowej chmurce, tylko twardo stąpałam po ziemi. Wydawało mi się, że mój mąż również. Oprócz wielkiej miłości łączył nas podobny światopogląd, wyznawaliśmy podobne wartości, mieliśmy podobne zapatrywanie na życie a to bardzo dużo. I nie powinno to ulecieć wraz z czarem, który prysnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda ze są szczesliwe
malzesntwa, ktore wszystko przetrwają, ale trzeba trafic na tego wlasciwego faceta. a ty trafilas na debila niestety. teraz widzisz jaki on jest naprawdę. mysle, ze zadna kobieta nigdy nie bedzie szczesliwa z kims tak dwulicowym. a ty jeszcze na pewno znajdziesz swoją polowkę. pozdrawiam i trzyma kciuki za twoje przyszle szczescie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sytuacja...
10m-cy zona Zgadzam sie z Toba w pelni! Moj kuzyn (On ma 29 lat) dokladnie po takim samym czasie sie ozenil i slub tez byl niedawno, ale oni mimo, ze moze pierwsze zakochanie minelo, dalej o siebie dbaja i staraja sie, teraz mysla nawet o dziecku, wiec wszystko zalezy od dojrzalosci obu stron i niestety w Waszym zwiazku Twoj Maz nie dorosl do odpowiedzialnego zwiazku doroslych osob. Pisz jak tam u Ciebie. Trzymaj sie cieplo! 🌼 Ps. Pomysl o uniewaznieniu slubu w kosciele tez jest wedlug mnie do przemyslenia, szczegolnie jak jestes osoba wierzaca, ale z tym nie ma pospiechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli
Czytam co piszesz i wydaje mi się, że mimo okropnego bólu, którego doświadczasz potrafisz zachować zdrowy rozsądek. Jesteś mądrą młodą kobietą, która zasługuje na odpowiedzialnego mężczyznę! Nie wiem jak potoczą się losy waszego małżeństwa, ale ważne jest to, że potrafisz obiektywnie spojrzeć na całą sytuację. Życzę Ci duzo siły i miłości do utraty tchu! Taka też jest możliwa w małżeństwie, choć niektórzy w to wątpią. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Wróciłam z urlopu, miałam czas na przemyślenia, mój mąż również. Sporo ze sobą rozmawialiśmy. Postanowiliśmy dać sobie drugą szansę. Na razie spotykamy się na neutralnym gruncie, rozmawiamy o tym co czujemy i czuliśmy, co jest dla nas ważne. Dziwnie się z tym czuję - rozmawiam z kiedyś bliską mi osobą, tak jak z zupełnie obcym człowiekiem. Stan w jakim jesteśmy przypomina mi pakt handlowy - dokonaliśmy rachunku zysków i strat, mąż doszedł do wniosku, że nie chce mnie stracić. Nie wiem czy ma to jakąś szansę, ale ja mam spokoniejsze sumienie, że próbowałam walczyć o małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia234
A ja byłam z facetem ponad półtora roku. Nie byliśmy małżeństwem.Okres ostrego zakochania mieliśmy za sobą. On był troskliwy, czuły,bardzo sie starał, powtarzał,że będzie mnie kochał już zawsze i potwierdzał to wszystkim, co robił.Po czym odszedł zostawiając mi sprzeczne informacje:już mnie nie kocha, chce zająć się sobą i realizacją swoich marzeń, kocha (jak to możliwe?zna ją dwa miesiące!) kogoś innego, nie chce walczyć o nas (akurat mieliśmy problemy, ale mnie do głowy nie przyszło,że on zareaguje chęcią odejścia). Do ostatniej chwili nie dał mi powodu,żebym zwątpliła w jego miłośc i nie zachowywał się jak facet, który gra na dwa fronty. A teraz mówi,że jest mu dobrze i jest szczęśliwy? Nie rozumiem tego. Ja go kocham. Myślałam,że jest moją drugą połówką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Dziś wiem na 100%, że w myślach mojego męża była inna kobieta. To jej zwierzył się z naszych problemów, sypiał z telefonem przy uchu ale to nie na mój telefon czekał, tylko na jej. Nie wiem czy myślał relanie o związku z nią, czy tylko chciał "dogonić swoje marzenie" Wiem, że się z nią nie spotkał. Głównym warunkiem naszego zejścia się, jaki postawiłam, było zerwanie z nią wszelkich kontaktów. Czy to coś pomoże? Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×