Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość Mama :) :) :)
Wpadłam kiedyś na tekst poniżej :) Wierzę mocno, że nasze dzieci z nami są cały czas :) Gdyby choć tylko na chwilkę móc Je znów przytulić *............. "JAK GDZIEŚ IDZIESZ TO ZAWSZE JEST WAS SZEŚCIORO. TY, ANIOŁ PO TWOJEJ PRAWEJ I ....LEWEJ STRONIE. ANIOŁ ZA TOBĄ * I PRZED TOBĄ *...I ANIOŁ LECĄCY ZA TOBĄ *. ŻEBY CI NIC NA GŁOWĘ NIE SPADŁO. *TAK DOBRY JEST BÓG,KTÓRY JE STWORZYŁ TYLKO DLA CIEBIE * "......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PT - bardzo się cieszę i gratuluję Ci serdecznie :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PT
JEST TOBIASZEK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PT
DZIĘKUJE ZA GRATULACJE I SŁOWA OTUCHY. JESTEM PEŁNA NADZIEJI ŻĘ I WAM SIĘ UDA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PT super Tobiaszek miał być i u mnie ale został Bartoszek ,mojemu mężowi tak średno się podobało .Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w szpitalach z patologią ciąży
jest psycholog, ale dziewczyny nie ma co liczyć na takiego psychologa:( maja stałą gadkę... zresztą co może wiedzieć taki psycholog na nasz temat? ktoś kto tego nie przeżył - nie zrozumie nigdy:( więcej wsparcia i zrozumienia można uzyskać od mam, które przeżyły to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak masz rację dopóki człowiek nie przekona się o czymś na własnej skórze to lata nauki i próba chociażby wczucia się w sytuacje nic nie da. A o tym, że trzeba jakoś dalej żyć to wiemy doskonale same bez pomocy psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
A ja uważam mimo wszystko, że warto skorzystać z pomocy psychologa.. Mi osobiście dużo dały rozmowy z panią psycholog pomimo, że sama wcale nie chciałam do niej iść. Na początku irytowało mnie wszystko co mówi, przecież to było takie oczywiste, ale z czasem mimo, iż nie przeżyła tego samego pomogła mi przejść przez ten ciężki okres żałoby i rozstania, pozwoliła się wypłakać, ale też potrafiła w odpowiednim czasie zmotywować do tego żeby się pozbierać i spróbować normalnie żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
Oglądałam ten wątek w DDTVN. Wspaniale, ze powstaja takie hospicja. Oznacza to, ze los mam i ich nieuleczalnie chorych dzieci w końcu dostrzezono. Oczywiste jest, ze same musimy pozbierać siły i stawić czoła chorobie i smierci naszych dzieci. Wielkim komfortemjest świadomość, ze opiekuje sie nami lekarz, ktory zrobi wszystko aby nasza ciążą przebiegała bezpiecznie i zadba o prawidłowy przebieg porodu. My skupiamy sie tylko na naszym Maluszku, my "tylko" Go kochamy i rozpieszczamy :). Bardzo sie cieszę, ze w końcu głośno mówi sie o naszych dzieciach. To jest dla mnie najważniejsze. Ddostrzezono w nich Czlowieka, ktory ma prawo przyjść na swiat w godnych i przyjaznych warunkach. Dostrzezono mamę, która chce wziąć w ramiona swoje nowonarodzone dziecko i miec czas, dużo czasu na pożegnanie z Nim. Ja spotkałam fantastyczną panią psycholog. Pani Basia ma serce na dłoni. Pracuje w krakowskiej klinice. Początkowo. nie chciałam sie z Nią spotkać bo stwierdziłam, ze sobie poradzimy. Moja lekarka bardzo nalegala na to spotkanie. Umowilam sie w koncu na wizytę ze wzgledu na moje starsze córki. Opatrzność. Boża i w tym momencie zadzialala........ Nie zdawalam sobie do końca sprawy co dzialo sie w glowach i sercach coreczek. One byly bardzo dzielne ale po rozmowie z psychologiem byly spokojniejsze. Dostaly od Niej numer telefonu i mogly dzwonic w kazdej chwili. Staarsza córka potrzebowala Jej pomocy po narodzinach Hani. Pani Basia towarzyszy przy poradach smiertnielnie chorych dzieci. Oczywiscie tylko na życzenie rodzicow. My z mężem nie skorzystalismy z Jej propozycji. I zalujemy. Tyle rzeczy moglismy jeszcze zrobic dla Hani. Otumanieni dlugim porodem, bólem, wzruszeniem i wielką rozpacza nie myśleliśmy racjonalnie. Po porodzie Pani Basia do mnie przychodzila. Pytała czemu sie do Niej nie odzywalam, Ona czekała i dopytywala na porodowce czy już urodziłam. Smialo mogę powiedzieć, ze to lekarz z powołaniem. Wiem, ze całkiem niedawno opiekowala sie młodą dziewczyną w takiej samej sytuacji jak nasza. Na świecie jest mnóstwo wspaniałych ludzi. Maj, Anka a jak Wy sie czujecie? Termin rozwiązania tuz, tuż. Jak ten czas szybko biegnie. Armiarko napisz kilka slow, jak sie czujesz, jak Maluszek i co u Poli? :) Załamana :) a u Ciebie co? :) Nie obrażaj sie :) Mamomalegoaniolka, daj maleńki znak :) Klaro, (*) (*) (*) (*) (*) :) PT, calusy dla Tobiaszka :) I moc calusow dla wszystkich mam :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czas niestety biegnie nieubłaganie mam wrażenie, że im bliżej terminu porodu tym doba robi się krótsza. U mnie fizycznie bez zmian czasem mam wrażenie, że już się zaczyna ale jak trochę poleżę to mi przechodzi. Gorzej psychicznie wszystko mnie denerwuje i irytuje chciałabym żeby wszyscy dali mi święty spokój. Każdy jest ciekawy czy już urodziłam, pytają czy się boje i czy przyzwyczaiłam się do sytuacji. A jak słyszę kolejny raz ze ktoś mi współczuje i nie wie co by zrobił na moim miejscu to nóż mi się w kieszeni otwiera. Ostatnio powiedziałam kuzynce,że na moim miejscu nic by nie zrobiła przecież nie położę się do łóżka i nie będę się dodatkowo dobijać tylko muszę jakoś żyć przecież mam jeszcze męża, który też to przeżywa. Mam wrażenie, że niektórzy oczekują, że powinnam mieć za sobą już co najmniej próbę samobójczą no i absolutnie nie powinnam się uśmiechać tylko mówić jak mi ciężko i wypłakiwać się każdemu w rękaw. Ale nie jestem taka nigdy nie umiałam płakać na zawołanie, a teraz ta umiejętność bardzo by mi się przydała. Jak tak Was czytałam to pomyślałam, że może macie rację z tym psychologiem czasem łatwiej jest się wyżalić obcej osobie niż komuś bliskiemu. Wyrzucić z siebie wszystko co leży nam na sercu i nie zastanawiać się co ktoś o nas pomyśli i czy to co mówimy nie pójdzie dalej w świat, a wiadomo, że tak często jest. Nie wiem czy słyszałyście o pasku św Dominika ja go mam. Napisałam do sióstr Dominikanek z Krakowa i mi go przysłały wraz z modlitwami i zapewnieniem, o modlitwie w naszej intencji. Modlę się codziennie i to przynosi mi ulgę. Obiecałam św Dominikowi, że jeżeli wstawi się za nami i pomoże nam mieć jeszcze kiedyś dziecko to damy mu na imię Dominik albo Dominika. Nic nie zastąpi nam straty Wirgiliuszka to już zawsze będzie nasz ukochany syneczek. Ale nasze serca są ogromne i miłości starczy dla każdego dziecka byle by tylko się pojawiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maj87 To prawda że Wirek będzie waszym synkiem ukochanym Ja mam 2 synków ale za tym 3 tęsknię bardzo chciała bym go przytulić pocałować i dać gwiazdkę z nieba ,wczoraj w radiu słuszałam że ktoś pobił 3 miesięcznego chłopczyka nie mogłam słuchać nawet o tym. Myślę że i Tobie będzie dane tulić Dominiczkę albo Dominika popatrz na ten wontek co jakiś czas ktoś pisze że mu się udało i dane mu tulić takiego maluszka przytulam mocno :) oczywiście pozostałe dziewczynki też pozdrawiam :) PT jak tam noce przespane czy Tobiaszek daje mamusi odpocząć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA11
Hej dziewczyny Mamo- nie obrażam się jestem uzależniona od tego forum :) Nie odzywałam się bo ostatnio mam kryzys, nie znoszę miesiąca luty mimo tego że ostatniego lutego będę obchodzić roczek Kuby:) Ale równocześnie będzie to też okres tęsknoty i bólu i tak co roku zbliża się dzień kiedy pożegnałam Mikołajka to już 2 lata.... Czy coś się zmieniło chyba nic dalej nie ma dnia niema nawet godziny bym o nim nie myślała wczoraj prasowałam i wpadłam w taką zadumę że nawrzeszczałam na męża żeby zostawił mnie w spokoju i zaczęłam ryczeć.... Tęsknie za nim tęsknie coraz bardziej.... Jak tylko pomyślę sobie o tym że dwa lata temu 17 lutego usłyszałam od lekarza że nie jest dobrze.... pamiętam każdy szczegół tego dnia, byliśmy na zakupach, pamiętam rozmowy z innymi kobietami co urodzą .... pamiętam jak wyglądała lekarka... jak tylko o tym myślę to zaczynają boleć mnie całe ciało, bolą mnie ręce i chce mi się wyć.... Czasami wydaję mi się że już nie mam siły, ostatnio doszłam do wniosku że ja nie boję się śmierci bo wiem że wtedy mogłabym go przytulic i być z nim mimo tego że mam tu na ziemi drugiego syna który mnie potrzebuję.... mam wrażenie że wszyscy zapomnieli o Mikołajku mam o to ogromny żal do wszystkich.... Im dłużej leci czas tym coraz bardziej dochodzi do mnie że naprawdę spotkała nas wielka tragedia trudno ja porównać do czegokolwiek jak ja to przeżyłam nie wiem , mam żal do wszystkich dookoła że nie było przy mnie nikogo kto mógłby mi pomoc.... Widziałam też reportaż o hospicjum takich miejsc brakuje bo jesteśmy pozostawione same sobie .... Mam wrażenie że powoli głupieje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PT
narazie jest dobrze mały budzi sie co 3 godzinki mniejwięcej a ja znowu problem z himerami chirurg powiedział że teraz to już tylko operacyjnie usunąć ,ale po połogu dopiero ps.ja też już mam jednego synka i ma na imie bartosz pozdraiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maj87 Co tam u Ciebie ostatnio nic nie piszesz:) Dziewczynki co tam u Was napiszcie chociaż dwa słowa pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
Hej Dziewczynki :) ja powoli budzę sie z zimowego snu i rozgladam sie za bocianami. Maj i Anka, czyżby nadszedl już Wasz czas? Z niecierpliwoscia czekam na wieści. Każdego dnia jestem myślami z Wami . Wiele sily Kochane. Załamana, myślę, ze tęsknota za Synkim Ci doskwiera. Zycie toczy sie dalej. Są dni pełne radosci i nowych nadziei. I są dni pełne rozpaczy. I wiem jak to jest. Mam dwie cudne córki. Są moim największym szczęściem. Tylko tego najmnieszego Szczęścia brak.....Ciągle brak (*)(*)(*) Calusy dla wszystkich mam z forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny mój czas jeszcze nie nadszedł,do terminu jaszcze 6 dni a mam wrażenie, że wszystkie objawy zbliżającego się porodu poszły sobie. W niedzielę byłam w szpitalu gdzie będę rodzić i jesteśmy trochę spokojniejsi. Wszystko mamy dogadane. 4 mam jeszcze wizytę u lekarza prowadzącego i jeżeli dotrwam do tego czasu to prawdopodobnie 5 pójdę do szpitala. Lekarz stwierdził, że nie ma na co czekać, powiedział że to co mogłam zrobiłam już dla dziecka, a teraz czas pomyśleć o mnie żeby nie wdało się jakieś zakażenie. Tak jak pisałam miałam duże problemy żeby zajść w ciążę więc starają się robić tak żeby nic nowego się nie przyplątało. Mam nadzieję, że zdołam urodzić naturalnie bo cesarka w moim przypadku to też ryzyko. Moje nerwy powoli wysiadają już nie jestem w stanie rozmawiać o Wirgiliuszku bo od razu plączę.Najchętniej spałabym cały czas żeby nie myśleć chociaż śnią mi się takie bzdury że głowa mała. Całe szczęście mój mąż od piątku idzie na urlop. Mamo rozglądaj się bacznie może jak bocian będzie wracał z ciepłych krajów wrzuci ci jakiś prezencik przez komin :) W ogóle wszystkim Wam dziewczynki, które chcecie mieć jeszcze dzieciaczki życzę żeby to marzenie wkrótce się spełniło :) Anka Twój termin porodu już nadszedł mimo,że sama się boję trzymam za Ciebie kciuki. Odezwij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki Ja tak na chwilę bo Wiktorek śpi a ma anginę już 4 w tym roku chce mi się płakać. Mama rozglądaj się dobrze za bocianami bo coraz cieplej :) maj87 to trudny czas dla Ciebie ale zawsze tu znajdziesz wsparcie przytulam mocno armiatka co tam u Ciebie jak Polunia i dzidziuś wiesz juz czy dziewczynka czy chłopczyk :) Załamana wiem że Ci ciężko ale masz drugiego synka który jest tu na ziemi Mikołajek jest w twoim serduszku i będzie na zawsze . Moze powinnaś porozmawiać z jakimś dobrym psychologiem.Niestety muszę kończyć bo Wikus wstał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. U nas już po wszystkim.Urodziłam w poniedziałek, poród ciężki, wywoływany. Malutka niestety już nie żyła ale została ochrzczona , mogliśmy ją potrzymać i pożegnać się. Myślałam , że jesteśmy przygotowani na jej odejście ale to nie była prawda. Rodzice chyba nigdy nie są gotowi na taką chwilę. Przeżyliśmy jej śmierć i pogrzeb tak samo mocno jakbyśmy czekali na zdrowe dziecko. Dziękuję Bogu, że pomógł mi wytrwać i opiekował się mną podczas porodu. Cieszę się, że udało się urodzić naturalnie i jeżeli będę w stanie to może za pół roku będziemy mogli starać się o rodzeństwo dla naszej okruszynki. Mocno wierzę w to ,że wstawi się u Boga za nami i będzie nad nami czuwać. Jestem pewna, że wiedziała i wie jak bardzo ją kochaliśmy i zawsze będziemy kochać. Zawsze będzie naszym maleńkim skarbem. Dziękuję Wam dziewczyny za pomoc, wsparcie, modlitwę i dobre myśli. Bardzo wierzę, że to mi pomogło. Maj 87 cały czas myślę o Tobie i modlę się aby wszystko poszło dobrze. Mogę Ci tylko doradzić abyś nie poddawała się przy porodzie i walczyła o to aby urodzić naturalnie. Były chwile, że traciłam już nadzieję i siłę ale dzięki wspaniałym położnym i lekarzom, którzy nie dawali mi spokoju, bo wiedzieli że dla mnie będzie tak najlepiej urodziłam . Trzymaj się kochana !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
(*) (*) (*) (*) dla Twojej Malutkiej Anka500...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzymam za Was kciuki
dziewczyny. Anka 500 jesteś bardzo silna. Wszystkiego dobrego dla Was. Przeczytałam o tym, co pisałyście o sąsiadach.... to jest takie "ludzkie", że ludzie wpychają nos w nieswoje sprawy. Ja mam dwoje dzieci. U Córci część badan wyszła źle, byłam załamana. Cud sprawił, że urodziła się zdrowa. Przeżyłam też coś dziwacznego ze strony jednej z sąsiadek. Córcię urodziłam jesienią, ciąży nie ukrywałam, zresztą trudno ją ukryć latem, ale też nie eksponowałam bardzo. Nie lubię ludzi epatować, poza tym bałam się co z małą... Jedna z moich sąsiadek, którą miałam za kulturalną kobietę zapytała mnie jak mała miała 4 miesiące - to pani dziecko??? nie widziałam, żeby była pani w ciąży.... Wszystkiego dobrego dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu 500 pomodlę sie o Tą twoją kruszynkę. Dużo siły Aniu Ci zyczę i ponownego bycia mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
Anka500, dla Twojej Córci (*) (*) (*) (*) (*) Ona wie, wszystko wie i zawsze będzie z Wami :) Przytulam Cię całym sercem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.X
Anka500- 3mam kciuki,aby teraz juz wszystko było dobrze i żebyscie mogli za pół roku cieszyć się z następnej ciąży.. by Wasza córeczka miała kochające rodzeństwo.. Dla Waszej kruszynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anka500 Ja też przytulam mocno wiem że teraz jest Ci bardzo ciężko to dla córuni ale tu możesz wylać całą gorycz która sie gromadzi w Tobie i pytania DLACZEGO każda z Nas sobie Je zadaje. Pozdrawiam wszystkie mamusie te aniołkowe i te ziemskie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
maj87 z tego co kojarzę dzisiaj jest Wasz czas... myślami cały czas jestem z Wami i trzymam kciuki żeby wszystko przebiegło bez komplikacji.. przytulam mocno :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wszystkim za wsparcie i słowa otuchy. Maj87 ja też jestem myślami i modlitwą z Wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Wirgiliuszek jest już w niebie. Dzisiaj odbyliśmy naszą wspólna ostatnia podróż. W piątek dostałam skurczy, a w sobotę rano mój synuś był już na świecie. Urodziłam bez wspomagania siłami natury co było dla mnie zaskoczeniem, ponieważ nastawiłam się ,że poród będę miała wywoływany. Mój synuś żył godzinkę również został ochrzczony z wody. Był taki śliczny i bezbronny, gdy przynieśli nam Go żeby się z nim pożegnać miałam ochotę uciec z nim ze szpitala. Wczoraj sami Go ubraliśmy i włożyliśmy do trumienki bardzo nam na tym zależało. Jak Wirgiliuszek był jeszcze w brzuszku często mówiłam do Niego moja Myszko i nie uwierzycie ale dzisiaj podczas krótkiej uroczystości w kościele na ołtarz wybiegła mała myszka i zaczęła latać tam i z powrotem. Aż dech mi zaparło poczułam, że Wirgiliuszek daje nam znak, że jest szczęśliwy i bezpieczny i że mówi żebyśmy się nie smucili bo parzcież On będzie na nas czekał po drugiej stronie. Anka masz rację na śmierć dziecka nie da się przygotować. Dla wszystkich Aniołków (*) (*) (*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×