Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nkngkggbgb

hmmm potrzebuję dystansu innych żeby ocenić sytuację...

Polecane posty

Gość nkngkggbgb

no więc tak mój mąż znowu siedzi sfochowany. Tym razem powód - idę z koelżankami z parcy na imprezę w następnym tygodniu. W śrdoku tygodnia więc nie będziemy imprezowac do nei wiadomo której godziny - takie babskie wyjście... jesteśmy małżeństwem ponad 5 lat i ciągle jestem na smyczy... nigdy nei dawał mu żadnych powodów do onbaw czy zazdrości... on wie że ja kocham tańczyć a nei idę tam wyrywac facetów tylko pobawic się i powygłupiac z koleżankami z pracy, a jednak foch... Przecież małżeństwo to nei więzeinie - zawsze to powtarzam - wz wiązku musi być zaufanie... a takie wyjście raz na 5 lat na impreże do klubu samej nie jest przestepstwem... Co wy o tym myslicie?? i jakich argumentów użyć w dalszej dyskusji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz mu ze on tez moze gdzies wyjsc z kolegami na piwko czy cos w tym stylu i ze nie bedziesz mu robila problemow!Daj mu do zrozumienia ze jego kochasz i tylko on cie interesuje ale jestes jeszcze mloda i ze tez masz prawo wyjsc chociaz raz na jakis czas.W koncu nie idziesz z banda kolegow tylko z kolezankami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
o to chodzi że kiedy mu to proponuje to mówie że on nei potrzebuje sam nigdzie wychodzić... nie ma nawet kolegów żeby z nimi wyjść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
proszę pogadajcie ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
z dystansu...racje masz ty powinnaś móc iść do klubu bez konieczności znoszenia fochów męża. układ który macie (tzn ze nie wychodzicie sami) śmierdzi toksynami...czyżby facet bluszcz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
:( możliwe... jestem jedyną osobą mu bliską... nei ma znajomych z którymi się spotyka, kolegów o przyjacioóach nei wspomnę... jestem, tylko ja i ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
rodzina (rodzice siostra) traktują go jakby był z gorszej gliny... mimo iż odsniósł w życiu sukces to nei cieszą się razem z Nim - tylko okazują zadrość i pogardę w pewnym sensie - nei tarktują go powaznie... Mnie zresztą też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
nie wiem... trudno mi to powiedzieć - ma mnóstwo (nie przebrame ilości do zliczenia) znajomych ale trzyma ich na dystans... jest skryty i mało emocjonalny. jesli już gdzieś wyvchopdzimy to ze wspólnymi znajomymi, albo z moimi przyjaciółmi. a no i jest dosyc psora róznica wieku między Nami (około 10 lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Ci powiem co o tym myślę
Zupełnie nie zgraliście się pod względem temperamentu. Ty jesteś towarzystka i lubisz się bawić a on jest introwertykiem stroniącym od ludzi, a gdzieś w tle kłębią się kompleksy. Tu już chyba nawet nie chodzi o zazdrość o innych facetów. Po prostu jest mu chyba przykro że ty idziesz się bawić bez niego, a on choćby nawet i chciał to chyba nie potrafi się bawić. Bedzie siedział sam w domu i rozmyślał o tym że ty gdzieś balujesz i będzie mu przykro. Jesteście tak różni od siebie że tu chyba nawet żadne argumenty nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
i tu chyba jest sedno tego wszysykiego... no i róznica wieku robi sowje też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b. prosta sprawa
Ktoś, kto nie ma w ogóle przyjaciół, czy choćby znajomych - to coś jest z nim nie tak, nie sądzisz? I żadne argumenty na to nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
on ma znajomych (znajomych nie przyjaciół) ale trzyma ich na dystans - kied próbują go wyciągnąc gdzieś to albo ciągnie mnei albo nawet mi o tym nei mówi i rezygnuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
idź do tego klubu, a jak się obrazi to ty się na niego obraź że on się o bzdury obraża :P trochę późno sie zorientowałaś że jesteś obluszczona i teraz bluszcz się będzie buntował fochał i obrażał jak spróbujesz zawalczyć o własne terytorium (o swoje). tak szczerze to polecam wybrać się na weekendowe warsztaty o asertywności i samoobronie dla kobiet "wendo" : www.wendo.org.pl zachowanie Twego męża jest nie ok, ale on się tak zachowuje bo mu na to pozwoliłaś!! jak raz nie zrobiłaś tego na co miałaś ochotę pod presja jego fochów to sobie zakodował podświadomie, że twoje wyjścia to coś czego on może Ci zabronić i wyegzekwować posłuszeństwo fochem. Na takim kursie nauczysz się jak się przeciwstawiać fochom, jak spokojnie przemówić komuś w takiej sytuacji do rozsądku i poznasz swoje granice (odkryjesz w jakim zakresie chcesz dopuszczać innych do decydowania o sprawach które dotyczą ciebie tak abyś czuła się dobrze psychcznie)...no i przy okazji poznasz trochę samoobrony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
wiesz mnei samą to zaczęło mocno zastnawiać - ale doszłam do wniosku że on faktycznie nie ma takich potrzeb... kurcze sama sie zaczynam w tym gubić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
dzięki za link - czytam właśnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
mieszkam w półmilionym mieście i u Nas nei przewidują tych warsztatów :( poszukam jeszcze przez google... *** trafiłeś w sedno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
a i zorientowałam się juz 2-3 lata wstecz ale nei ptorafiłam w żaden sposób sama sobie i Nam pomóc!!! myslisz że zmiana mojego zachowania wpłynei i na niego i na Nasz związek pozytytwnie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
no niestety z tymi kursami jeszcze jest w polsce kiepsko...ale może to wpadną jakieś kafeteriowe miłośniczki poradników i doradzą lekturę o podobnym przekazie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
w takim razie czekam czy ktoś coś doradzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
autorko...powiem tak...źle się czujesz bo nie możesz spokojnie sobie pójść jak człowiek do klubu...za jakiś czas pojawi się inny problem...znasz to uczucie kiedy w autobusie albo kolejce do sklepu ktoś staje bardzo blisko i się tak czujesz dziwnie i nieprzyjemnie i odsuwasz sie o krok...odsuwasz się bo źle ci z tym ze ktoś naruszył twoją granice bliskości fizycznej...i trudno nad tym nieprzyjemnym odczuciem zapanować. z psychiką jest podobnie. jak ktoś ci wchodzi tam gdzie nie powinien to zaczynasz źle się czuć...jeśli ktoś ci tam włazi stale...to cóż psyche nie jest z kamienia, jest wrażliwa na to co się dzieje i prędzej lub później zbuntuje się na takie jej atakowanie...ja osobiście znam osoby które z powodu problemów takich ja Twój (choć może bardziej nasilonych) leczyły sie z depresji lub nerwicy. tak wiec na pytanie czy zmiana posłuży twojemu związkowi odpowiedziała bym tak...łatwiej próbować budować granice, rozmawiać o tym z partnerem ...niż czekać aż problem urośnie i doprowadzi do rozpadu, albo do poważnych problemów psychologicznych u któregoś z was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
niestety to o czym piszesz znam już z praktyki... mój mąż zagranai po kolei różne dziedziny mojego ja i samodecydowania o sobie... a ja nie potrafię się postawic... probemy psychiczne już tez niestety mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
bardzo cenię to że do meni piszesz... neistety dziś jest już późno i znikam spać... będe jutro. Jesli masz mi coś jesdzcze mądrego do pwoiedzneia to pisz :) ja jutro to przeczytam... Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ellaa
Nie zgpodze się z tym co napisała wczesniej osoba, kórej nicka nawet nie znamy. Moim zdaniem twój mąż ma częściwo rację. Ja z moim mężem wspólnioe chodzimy na imprezy, natoiast z koleżankami wychodze na kawę lub małego drinka. jeśteśmy ze sbą od osmiu lat i dobrze mi z tym.skoro ktoś zdezydował się być razem w małżenstwie to musi się liczyć z tym, że są pewne ograniczenia i niektóych rzeczy nie wpada robić.Tak jak np.wychodzić samej na imprezę do jakiejś dyskoteki lub klubu.nawet w grinie koleżanek.Ale to jest moje zdanie.możesz z nim sie nie zgadzac, ale nie ulegaj tym opiniom które twierdza ze jesteś zupelnie od męża niezlaezna i mozesz robic co tylko chcesz wbrew jego zdaniu. to na dluzszą mete skonczy się wielką niepotrzebna awantura lub jego zdrada. pozrwaiam i dokonaj wlasciwego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfds
krotka pilka... jak cos ci nie pasuje to mozesz robic co chcesz ale potem wez nie pisz ze ci sie malzenstwo rozpada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
dzieki za wszystkie wpisy... gdyby tylko chodziło o to wyjście - ale ja jestem w złotej klatce... czy tak wygląda związek?? czy związek bez partnerstwa gdzie jedna stronę ciągle dyktuje warunki i nei ma mowy o kompromisach jest ok?? nie wiem co złego jest w byciu w związku i byciu sobą jednoczęsnie niezależnym... nie wiem ale mnei się wydaje że trzeba meić coś poza mężem i małżeństwem - że nei można być tylko mieć wspólnych spraw ale i te oddzielne... bo co jeśli keidyś związek się skończy a wszystkei mosty będą spalone?? prawdę mówiąc moje małżeństwo prędzej skończy sie dlatego że ja nei wytrzymam presji bycia porcdelanową lalką, duszenai się i braku powietrza w związku, braku neizależności... ja wiem sama że musze coś z tym zrobić ale nei potrafię... po tylu latach tresury nei potrafię - szukam wciąż wyjścia... wiem że to ja musze umieć stawiać granice, że to ja musze odzyskac sowje ja i neizależność - tylko ja... dla siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
okazuje się że nie tylko ja mam problem z wyjsciem bez męża moje koleżanki też... nawet te co mają normalnych męzów. kurcze to tylko babskie wyjscie?? nigdy żadna z Nas nei zdradzała... jestesmy 100% monogamiczne a tu taki brak zaufnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkngkggbgb
nie bardzo bo: a) juz mu sie nei chce (jest ode mnie około 10 lart starszy) b) nawet jeśli pójdzieto ze swoja skawszoną miną- no i uważa bez sensu wychodzenie w środku tygodnia a to jedyny dla nas dogodny termin c) to ma być babski wieczór - ploty babskie...zanudził by się z Nami ewentualnei krępował Nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×